Jak odpuścić relację, która nie ma sensu, ale daje poczucie bycia sobą? Chcę wrócić, ale on musi się wyszaleć
Jak odpuścić relacje, które nie ma sensu, ale czuję, że tylko dzięki niemu byłam sobą, potrzebuje go i mecze się z tym rok. Chce do niego wrócić, ale on musi się wyszaleć...
Anonimowo

Emilia Jędryka
Droga Autorko,
To naturalne czuć się zagubionym w takiej sytuacji. Ważne jest, aby zastanowić się, co naprawdę przynosi Ci szczęście i spełnienie. Jeśli relacja nie przynosi dobra, a Ty czujesz, że nie możesz się rozwijać, warto dać sobie czas na refleksję.
Możesz spróbować rozwinąć własne pasje i zainteresowania, co pomoże nabrać dystansu. Jeśli wrócisz do tej relacji w przyszłości, upewnij się, że będzie to korzystne dla was obojga. Ważne jest, aby zadbać o siebie i własny rozwój.
Pozdrawiam serdecznie,
Emilia Jędryka

Jagoda Jucha
Rozumiem, że przeżywasz bardzo trudny czas.
Relacja, która sprawia, że "tylko dzięki niemu byłaś sobą", nie jest zdrowa. Prawdziwa, wartościowa relacja powinna wzmacniać Twoją indywidualność, a nie uzależniać. Fakt, że się "męczysz rok" i "chcesz do niego wrócić", sugeruje bardzo silne emocjonalne przywiązanie, które ma negatywny wpływ na Twoje życie.
Twoja droga do zdrowia i szczęścia może obejmować:
- Odkrywanie własnej wartości niezależnie od tej konkretnej relacji
- Odważenie się na szczere rozmowy z osobami, które Cię wspierają
- Profesjonalne wsparcie terapeutyczne jako element uzdrowienia
- Świadome budowanie niezależności emocjonalnej dzień po dniu
Najważniejsze przesłanie: Ty sama decydujesz o sobie. Zasługujesz na relację, która Cię wzmacnia, a nie ogranicza.
Pozdrawiam,
Jagoda Jucha
psycholog

Małgorzata Juźwińska
Jeśli czuje Pani, że mogła być sobą jedynie dzięki relacji czy w relacji, to sygnał, że być może potrzebuje Pani przede wszystkim skupić się na sobie i odkryć lub przypomnieć sobie, kim Pani jest (bez partnera), jakie są Pani autentyczne potrzeby, co Pani lubi a czego nie, co Pani służy a co nie. Pomocne może być też przyjrzenie się temu, jaka część w Pani wciąż pragnie tej relacji, jaka stoi za tym potrzeba i jak - w zdrowy i służący Pani sposób - może Pani ją zaspokoić.
Zadaje Pani to pytanie na forum terapeutycznym, więc rozważenie terapii może być dobrym pomysłem.

Kacper Urbanek
Witaj,
To, przez co przechodzisz, jest niezwykle trudne i bolesne rozstanie z kimś, przy kim czułaś się sobą, może sprawiać, że czujesz pustkę, tęsknotę i wewnętrzny chaos. Jednak ważne jest, żeby spojrzeć na tę sytuację z dystansu i zastanowić się, czy ta relacja naprawdę była zdrowa i dobra dla Ciebie.
To, co opisujesz, czyli silne przywiązanie, uczucie „potrzebowania” drugiej osoby, mimo że relacja Cię męczy, może wskazywać na tzw. więź traumatyczną (trauma bond). Dzieje się tak, gdy relacja jest pełna emocjonalnych wzlotów i upadków, a Ty zaczynasz utożsamiać silne emocje z miłością. Może to wynikać z wcześniejszych doświadczeń, np. jeśli w dzieciństwie bliscy nie dawali Ci stabilnej miłości, ale raczej dawali i odbierali uwagę w sposób nieprzewidywalny, mogłaś nauczyć się, że miłość równa się cierpieniu i czekaniu na „lepszy moment”.
Warto zadać sobie pytania
Czy w tej relacji czułam się spokojna i bezpieczna, czy raczej pełna lęku, że mogę go stracić?
Czy on dawał mi to, czego potrzebowałam, czy raczej ja musiałam się dostosować do jego świata?
Czy bardziej czekałam na to, aż on się zmieni, niż byłam traktowana z szacunkiem tu i teraz?
Dlaczego tak trudno odpuścić więzi emocjonalne? Gdy jesteśmy z kimś blisko, nasz mózg dosłownie „przyzwyczaja się” do tej osoby działa tutaj biologia i przywiązanie. Po rozstaniu możemy czuć pustkę, nie dlatego, że to była idealna relacja, ale dlatego, że mózg tęskni za znanym schematem. Dlatego czasami wracamy do kogoś, nawet jeśli ta relacja nie daje nam szczęścia, a dlatego, gdyż wydaje się „bezpieczna”, choć wcale taka nie jest.
Chciałbym tutaj zaznaczyć, że warto pracować nad podniesienie własnej wartości oraz stawianiem granic
To, że on „musi się wyszaleć”, a Ty masz czekać, aż może kiedyś będzie gotowy - to nie jest sytuacja, w której jesteś traktowana równo i z szacunkiem. Twoje potrzeby są równie ważne, jak jego. Jeśli ktoś nie potrafi w tej chwili być w relacji na poziomie, którego pragniesz, to nie Twoim zadaniem jest czekanie i dostosowywanie się.
Jak odbudować siebie?
1. Przypomnij sobie, kim jesteś bez tej relacji - co Cię interesowało, co Ci sprawiało radość, kim byłaś, zanim on się pojawił? To jest w Tobie nadal, tylko przysłonięte bólem rozstania.
2. Zadaj sobie pytanie: czego naprawdę chcę? - czy chcę być w relacji, gdzie muszę „czekać, aż ktoś się wyszaleje”, czy może zasługuję na kogoś, kto jest gotowy na relację tu i teraz?
3. Ustal granice - zdrowa miłość nie wymaga czekania i dostosowywania się do czyjegoś braku gotowości. Jeśli ktoś nie jest gotowy, to nie Ty masz czekać, aż się zmieni, masz prawo iść dalej po lepsze.
4. I najtrudniejsze; odetnij się od złudzeń - czasami trzymamy się nie osoby, ale nadziei na to, że ona kiedyś stanie się taka, jaką chcemy. Prawdziwe pytanie brzmi: czy on taki, jaki jest TERAZ, jest kimś, kto Cię uszczęśliwia?
Nie musisz przechodzić przez to sama
Rozstania są trudne i bolesne, ale mogą być też momentem wzrostu, szansą na odbudowanie siebie i stworzenie przestrzeni na relacje, które naprawdę będą dla Ciebie dobre. Jeśli czujesz, że to Cię przerasta, że emocje są za silne, nie musisz się z tym zmagać sama.
Masz prawo do relacji, w której jesteś kochana i szanowana nie tylko wtedy, gdy ktoś zdecyduje, że „już się wyszalał”. Jestem pewny, że masz w sobie zasoby, by z radością otworzyć się na nowe.
Z pozdrowieniami
Kacper Urbanek
Psycholog, diagnosta

Weronika Berdel
Dzień dobry,
twoje pytanie wskazuje na złożoną i bolesną dynamikę w relacji, w której poczucie związku z drugą osobą jest głęboko powiązane z Twoim poczuciem tożsamości i poczuciem bycia sobą. Wydaje się, że ta relacja była dla Ciebie czymś więcej niż tylko związkiem – była źródłem poczucia autentyczności i poczucia, że możesz być sobą. Jednak, jak zauważasz, ta relacja nie ma sensu i odczuwasz, że musisz ją zakończyć, co wywołuje wielki ból i wewnętrzny konflikt.
Pytanie, które warto sobie postawić, to: dlaczego ta relacja stała się dla Ciebie kluczowa w poczuciu "bycia sobą"? . Ta zależność może sprawić, że trudno jest uwolnić się od tej relacji, mimo że jesteś świadoma jej destrukcyjnych aspektów.
Chciałabym zwrócić uwagę na Twoje słowa: „on musi się wyszaleć”. To może sugerować, że wciąż masz nadzieję, że coś w tej relacji się zmieni, że on dojrzeje i stanie się tym, czego potrzebujesz. To poczucie nadziei, że zmiana w nim sprawi, że związek stanie się pełniejszy, może być formą mechanizmu obronnego – próbą trzymania się czegoś, co dawało Ci poczucie stabilności. Warto zapytać, co naprawdę oznacza dla Ciebie "wyszalenie się" i jakie zmiany w jego zachowaniu dałyby Ci poczucie, że relacja jest sensowna.
Warto również przyjrzeć się Twoim emocjom i pragnieniom w kontekście tej zależności. Jakie lęki towarzyszą Ci w kontekście rozstania? Jakie przekonania o sobie i o tym, na co "zasługujesz" w relacji, mogą wpływać na Twoje decyzje?
Zakończenie relacji, w której czujesz się emocjonalnie uzależniona, jest procesem, który wymaga zmierzenia się z lękiem przed utratą tej części siebie, którą ta relacja reprezentowała. Zastanów się, jak możesz odzyskać poczucie tożsamości, nie opierając się wyłącznie na drugiej osobie, ale na własnej wewnętrznej sile. Może to być okazja, by przyjrzeć się temu, co naprawdę daje Ci poczucie spełnienia i jak możesz wzmocnić swoją autentyczność niezależnie od tej relacji.
Warto również zadać sobie pytanie: co by się stało, gdybyś naprawdę odpuściła tę relację? Jakie przestrzenie w Twoim życiu otworzyłyby się na nowo? Co musiałabyś sobie uświadomić, aby móc pójść dalej, nawet jeśli to będzie wiązało się z poczuciem straty?
Ostatecznie proces odpuszczania jest również procesem odzyskiwania siebie. Może warto dać sobie czas, by ponownie odkryć, kim jesteś bez tej relacji, bez potrzeby "bycia sobą" przez drugą osobę. Czasem to, co najtrudniejsze, może prowadzić do głębokiej transformacji i wzrostu osobistego.
Pozdrawiam serdecznie

Urszula Małek
To, co opisujesz, brzmi jak bardzo trudny emocjonalnie stan -tęsknota za kimś, kto był dla Ciebie ważny, jednocześnie świadomość, że ta relacja nie daje Ci tego, czego potrzebujesz.
Najważniejsze pytanie, jakie warto sobie zadać, to: czy naprawdę byłaś sobą w tej relacji, czy raczej uzależniłaś swoje poczucie bycia sobą od tej osoby? Czasem, gdy bardzo się do kogoś przywiązujemy, wydaje nam się, że bez tej osoby tracimy część siebie, ale prawda jest taka, że to Ty sama nadajesz sobie wartość, nie ktoś inny.
Jeśli „musi się wyszaleć”, to znaczy, że nie jest gotowy na to, co Ty chcesz budować. A skoro Ty przez rok się męczysz, to znaczy, że ta relacja nie daje Ci poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Tęsknota jest naturalna, ale nie zawsze oznacza, że warto wracać. Może to raczej znak, że czas poszukać tej „siebie” w sobie, a nie w drugiej osobie.
To nie będzie łatwy proces, ale pozwól sobie na niego. Skieruj uwagę na siebie -na swoje potrzeby, emocje, na to, co sprawia Ci radość poza tą relacją. Odpuszczanie nie oznacza zapominania, ale uwalnianie się od czegoś, co Ci nie służy. Masz prawo do miłości, która nie będzie Cię męczyć.
Pozdrawiam serdecznie,
Urszula Małek

Żaneta Kędzierska
Rozumiem, że ta sytuacja jest dla Pani bardzo trudna i pełna emocji. Jeśli jednak sama dostrzega Pani, że relacja nie ma sensu, oznacza to, że w tym momencie zarówno Pani, jak i ta druga osoba poszukujecie czegoś zupełnie innego.Warto zastanowić się, dlaczego czuje Pani, że tylko przy nim mogła być sobą. Być może jest to sygnał, że należy popracować nad własnym poczuciem wartości i niezależnością emocjonalną. Związek powinien być dopełnieniem, a nie fundamentem, na którym buduje się własną tożsamość. Choć tęsknota i potrzeba bliskości są naturalne, warto skupić się na sobie – na własnym rozwoju, pasjach i relacjach, które dają Pani wsparcie. Budowanie pewności siebie niezależnie od obecności drugiej osoby pozwoli Pani odnaleźć szczęście i spokój, niezależnie od tego, jak potoczą się losy tej relacji. Czasem to, co teraz wydaje się stratą, w dłuższej perspektywie okazuje się krokiem ku lepszemu życiu.
Zapraszam do kontaktu,
Żaneta Kędzierska

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam,
od paru miesięcy jestem w związku, który się formalnie zakończył, ale dalej go z partnerką kontynuuję.
Partnerka doszukiwał się u mnie zdrady, a jak jej nie znalazła, to ją wymyśliła i myślę, że w to wierzy.
Od tego czasu (a nie raz wcześniej) przyłapałem ją na kłamstwie i spotykaniu się z innymi facetami (niby tylko znajomi). Teraz wiem, że mnie zdradza, mimo to nie daje mi odejść. Co chwile od nowa daje mi miłość i nadzieję na odratowanie relacji (uwielbiamy ze sobą przebywać), a jak się wkręcam, to okazuje brak szacunku przy innych ludziach, nie jest lojalna, czasem innym źle o mnie mówi i zdradza nasze sekrety. Ma kolegę, z którym non stop przebywa i na pewno coś między nimi jest. Wiem, że mam jakiś problem ze sobą, bo nie mogę odpuścić, co chwilę wracam, a potem odczuwam, jak mnie to niszczy, jaki załamany chodzę.
Czasem moja ex dopuszcza się prowokacji, żeby mnie zdenerwować, a potem obwinia mnie o moje reakcje.
Moja ex dopuszcza się rękoczynów w stosunku do mnie.
Ma dwa oblicza, raz kochana, a raz wyrachowana i zawistna osoba.
Jak mam się uwolnić od tej relacji?
Co mam robić i gdzie szukać ratunku, żeby już nie wracać. Czuję się bez niej jak narkoman na głodzie.
Dodam, że jestem młodym, dobrze zbudowanym, energicznym i kontaktowym człowiekiem z dobrą posadą.
Wszystkie moje związki to tragedia...
Witam,
mam taki problem, ponieważ od paru miesięcy spotykam się z mężczyzną, który fakt powiedział na początku, że nie chce związku, ale ciągniemy to już 9 miesięcy.
Ja mam wrażenie, że to ja ta relacje ciągnę, ale za każdym razem, kiedy chce to skończyć, to jemu jest przykro.
Nie chce wtedy, żebym odchodziła. Ostatnio nawet powiedział pierwszy raz, że nie chce mnie stracić, ale ja mam cały czas wrażenie, że się narzucam. Jeśli chodzi o życie prywatne, to milczy jak grób, wiem tylko tyle, że jedna kobieta, z którą był, usunęła jego dziecko. Druga jak za którymś razem zaszła w ciążę z nim przez in vitro, to będąc jeszcze w ciąży, wyjechała do Australii. On nawet dziecka na żywo nie widział.
Teraz jak się o tym dowiedziałam (i to siłą można powiedzieć, bo nic z niego wyciągnąć nie można) to, że on próbuje się skontaktować z dzieckiem, a nikt nie odbiera ani wiadomości, ani telefonów. Chodzi o to, że ja przez te miesiące robię totalnie wszystko dla niego, a on nie zrobił tak naprawdę dla mnie nic. Pisze, że nie chce mnie stracić, ale szanuje moją decyzję, jeśli chce odejść, bo on nic nie jest w stanie mi więcej zaoferować, ani w prawo, ani w lewo. Nie chce, żebym odeszła czy jak to nazwać, ale czasu też dla mnie nie ma, ciągle jakieś wymówki, że nie możemy się spotkać.
Jak chce szczerze porozmawiać to albo krąży dookoła, albo przestaje odpisywać, niejednoznacznie odpowiada na pytania, sam o moje życie nie pyta.
Co ja mam z tym wszystkim zrobić? Jak odejdę, to powie, że go kolejna kobieta zawiodła, a jak próbuje przy nim być, to mnie tak naprawdę olewa, ignoruje. On się w ogóle o mnie nie stara jak mężczyzna o kobietę, nawet jak mu dałam ten komfort, że powiedziałam, że jeśli nie chce związku to ok, ale każda relacja ma swoje zasady, powiedział, że oczywiście a wszystko jest po staremu. Na jedną wiadomość odpowie, a na kilka kolejnych już nie - jak mu się podoba. Czuję się, jak totalnie nikt dla niego. Myślę, że on kocha dalej matkę swojego dziecka (która obecnie jest w związku), pielęgnuje tę miłość, wymieszaną z żalem i bezsilnością, a do czego ja jestem mu potrzebna?
Nie wiem, pytałam, odpowiedzi nie dostałam.
Nie wiem, co ja mam myśleć, odczuwać jak funkcjonować, podejść do męża. Przejdę do sedna: 20 lat związku minęło, 15 po ślubie, przez ponad 17 lat mąż mnie poniżał, bił, szmacił, krytykował. Doszło do tego, że wyrzucił mnie z domu 2024r w marcu.
Ponad tydzień, całe szczęście znalazłam lokum u znajomej, pisał czuło na messenger, zaproponował, bym wróciła.
Powód, że zaczęłam coraz więcej i więcej nadużywać alkoholu, nie mogłam z tym wszystkim sobie poradzić.
Mąż oczywiście nic sobie z tego nie robił, uważał, że to jak mnie traktuje i wyrzucił z domu, nie jest powodem, by topić żale w alkoholu. Gdzieś tam miał rację- jest abstynentem.
Postanowiłam coś z tym zrobić, poszłam na odwyk, sam mówił, iż zmienię się, będzie lepiej, będzie chemia między nami, magiczny sex, pożądanie. Oczywiście było tak do 2025r styczeń, kiedy poinformował mnie, iż bolą go jego męskie narządy, nie może, choć pragnie uprawiać sex.
W nocy nawet nie chce mnie przytulić, kiedy upominam się, krzyczy, że do domu z pracy nie wróci, że mnie stać na lepszego niż on, że jest złym człowiekiem. Nie wiem, co przez to chciał powiedzieć mi???.
W 2024r, kiedy wyrzucił mnie z domu, nawiązał bardzo bliska relacje z koleżanką z pracy, nadal pracują razem.
Nie przyznał się, do można to ująć romansu. Dowiedziałam się od mojej znajomej, kiedy do mnie zadzwoniła i powiedziała, że mego męża widziała z inną kobietą w objęciach.
Byłam po prostu u kresu załamania psychicznego. Mąż zapiera się, że nie doszło do zdrady, kazałam zablokować mu tę kobietę na fb, jak numer telefonu. Zrobił to, chociaż dalej widzę jego w pracy, miło z nią rozmawia, nawet ze swoją kierowniczką, która potrafiła do mnie wybiec, krzycząc, iż mnie nie powinno interesować to, co mego męża łączyło z tamtą kobietą.
Myślałam, że zemdleje, męża to nawet nie ruszyło.
Stwierdził, iż są to plotki, że ja za dużo biorę sobie do głowy, choć nie dotarło, dlaczego takie rzeczy słyszę od obcych osób, iż mój mąż miał romans w pracy???..z mężem nie da się rozmawiać logicznie, tłumaczę mu nie raz, że siedzę z dziećmi w domu całe dnie sama, że tęsknie za nim, że chce bliskości, sexu, czułości..
On ok chce, potrafimy długo uprawiać miłość i to codziennie.
Lecz jego obiecanki cacanki, iż ja moja osoba jak on to mówi, podnieca go, moje ciało go jara, że zawsze ma na mnie ochotę...chociaż noce przytulenie mogę pomarzyć.
Zawsze co nie powiem, odbiera jako atak swej osoby, że ja się czepiam. Nie umie zrozumieć moich potrzeb, za każdym razem musi być tak, jak on chce. Potrafi mnie krytykować aż do takiego stopnia, że płacze i jego to nie rusza, jak kiedyś ocierał łzy. Zawsze mówił, iż lubi jak się uśmiecham, podchodził czuło, teraz muszę prosić się o mały gest z jego strony.
Potrafi powiedzieć, że odpycham go i podpowiadam co ma robić, kiedy np: zapytam, czemu nie chcesz mnie przytulić??
Czy ja źle robię powinnam odejść, odpuścić???
Czasami myślę, że mnie oszukuje, prowadzi podwójne życie, choć temu zaprzecza. Nie chce on żadnych terapii, zaraz mi mówi, że ja powinnam się leczyć. Nie wiem też co przez to mam myśleć, kiedy w pracy przebiera się do pracy, zaczyna za każdym razem słodzić jak tęskni, jak ma na mnie ochotę, wysyła mi swoje nagie zdjęcia, też chcę, abym wysyłała mu moje, uważa, że go to podnieca.
Nie mam nic przeciwko, lecz takie to dla mnie dziwne...w życiu zmienny jak chorągiewką, a na odległość kocha pełną piersią.
Mi oczywiście powie, że uczucia ma takie same do mnie jak na odległość tak samo, jak jestem obok.
Zaczął mieć męskie problemy, pobolewa go podczas sexu, mi mówił, że jeśli nie da rady na sex, inaczej będzie okazywał mi uczucia... Mimo to tego nie robi.
Za każdym razem chce, abym przyjeżdżała po niego do pracy- jeżdżę. Nie wiem, czy na pokaz, jaka ma żonę, jak niby ja kocha???? Nie mam pojęcia. Czuje, że jestem w sieci manipulacji, często biżuteria kwiaty piesek, o którym marzyłam pieniążki, na co chce. Dałam mu ultimatum, iż odejdę, jeśli nadal tak będzie, że się spakuje i tyle, on odzew, że nie wróci z pracy na noc do domu. Nie wiem, czy jest szczery w uczuciach, nie wiem, co myśleć, robić. Kocham go, chce zaufać, ufać, lecz on takim podejściem na to mi nie pozwala. Mówiłam mężowi nie raz, że oddala mnie od siebie.
Proszę nie raz, żeby miło spędził wieczór namiętnie ze mną to za każdym razem wymówki męża, że coś boli go zmęczony itp.
Z kobietą, z którą wdał się w 2024r w romans nie zważając na to, że jestem, słyszę i widzę, rozmawiał na wideo rozmowie aż do 4 nad ranem. Nie ruszało go, iż mnie to boli. Mimo wszystko uważam nadal, że albo z kierowniczką coś go łączy, albo nadal z tamtą kobietą Wydaje mi się, że mnie zdradził, a tyle się dla niego poświęciłam, aby było lepiej ....czy jego uczucia zapewnienia są szczere, czy tu jakaś gra wobec mnie???
Nie mam dokąd odejść i też nie chce, nie wiem, czy nie jestem przypadkiem kołem zapasowym.??? Błagam co ja mam robić, odejść.??? Wierzyć z miłość uczucia ???. Potrafi słodzić, ale wtedy kiedy mu się zachce. Nie okazuje miłości uczuć tak jak powinno być zawsze tylko od tak. Za wszystko obwinia mnie, potrafi powiedzieć, że jestem tylko ja, że jestem jego na zawsze i że nie odejdzie sam, bo nie chce i też nie pozwoli mi odejść. Staram się nadal jak mogę, makijaż ubiór mam zgrabną figurę, sam mówi mi, że moje ciało petarda. Zaczynam nawet mieć kompleksy, on jak w pracy jest pełen radości pośród kobiet, z którymi pracuje. Myślałam, że lepiej mu poza domem, niż ze mną tak to wygląda. Zawsze w przerwie zadzwoni. Potrafi nagle, od tak pisać, że dziś będę jego, że mnie zerżnie.
Dlaczego ja odbieram inaczej, że to wszytko jest zwykłym kłamstwem??? Przez to z dnia na dzień odsuwam się od męża, przestaje pomału kochać, chciałam złożyć o rozwód. Dużo osób twierdzi, że mną manipuluje, błagam odciąć się??? Jeśli.nawet to zrobię, on pała agresją słowną. Nie mam już sił... nie pomogą żadne terapie, rozmowy, psycholodzy, on uważa, że to ze mną coś nie tak z nim ok. Czy to toksyk ??