Left ArrowWstecz

Jak odpuścić relację, która nie ma sensu, ale daje poczucie bycia sobą? Chcę wrócić, ale on musi się wyszaleć

Jak odpuścić relacje, które nie ma sensu, ale czuję, że tylko dzięki niemu byłam sobą, potrzebuje go i mecze się z tym rok. Chce do niego wrócić, ale on musi się wyszaleć...

User Forum

Anonimowo

w zeszłym miesiącu
Emilia Jędryka

Emilia Jędryka

Droga Autorko,

To naturalne czuć się zagubionym w takiej sytuacji. Ważne jest, aby zastanowić się, co naprawdę przynosi Ci szczęście i spełnienie. Jeśli relacja nie przynosi dobra, a Ty czujesz, że nie możesz się rozwijać, warto dać sobie czas na refleksję. 

Możesz spróbować rozwinąć własne pasje i zainteresowania, co pomoże nabrać dystansu. Jeśli wrócisz do tej relacji w przyszłości, upewnij się, że będzie to korzystne dla was obojga. Ważne jest, aby zadbać o siebie i własny rozwój.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Emilia Jędryka

w zeszłym miesiącu
Jagoda Jucha

Jagoda Jucha

Rozumiem, że przeżywasz bardzo trudny czas. 

Relacja, która sprawia, że "tylko dzięki niemu byłaś sobą", nie jest zdrowa. Prawdziwa, wartościowa relacja powinna wzmacniać Twoją indywidualność, a nie uzależniać. Fakt, że się "męczysz rok" i "chcesz do niego wrócić", sugeruje bardzo silne emocjonalne przywiązanie, które ma negatywny wpływ na Twoje życie.

 

Twoja droga do zdrowia i szczęścia może obejmować:

- Odkrywanie własnej wartości niezależnie od tej konkretnej relacji

- Odważenie się na szczere rozmowy z osobami, które Cię wspierają

- Profesjonalne wsparcie terapeutyczne jako  element uzdrowienia

- Świadome budowanie niezależności emocjonalnej dzień po dniu

 

Najważniejsze przesłanie: Ty sama decydujesz o sobie. Zasługujesz na relację, która Cię wzmacnia, a nie ogranicza.

 

Pozdrawiam,

Jagoda Jucha

psycholog

w zeszłym miesiącu
Małgorzata Juźwińska

Małgorzata Juźwińska

Jeśli czuje Pani, że mogła być sobą jedynie dzięki relacji czy w relacji, to sygnał, że być może potrzebuje Pani przede wszystkim skupić się na sobie i odkryć lub przypomnieć sobie, kim Pani jest (bez partnera), jakie są Pani autentyczne potrzeby, co Pani lubi a czego nie, co Pani służy a co nie. Pomocne może być też przyjrzenie się temu, jaka część w Pani wciąż pragnie tej relacji, jaka stoi za tym potrzeba i jak - w zdrowy i służący Pani sposób - może Pani ją zaspokoić.

Zadaje Pani to pytanie na forum terapeutycznym, więc rozważenie terapii może być dobrym pomysłem.

w zeszłym miesiącu
Kacper Urbanek

Kacper Urbanek

Witaj,

To, przez co przechodzisz, jest  niezwykle trudne i bolesne rozstanie z kimś, przy kim czułaś się sobą, może sprawiać, że czujesz pustkę, tęsknotę i wewnętrzny chaos. Jednak ważne jest, żeby spojrzeć na tę sytuację z dystansu i zastanowić się, czy ta relacja naprawdę była zdrowa i dobra dla Ciebie.

To, co opisujesz, czyli silne przywiązanie, uczucie „potrzebowania” drugiej osoby, mimo że relacja Cię męczy, może wskazywać na tzw. więź traumatyczną (trauma bond). Dzieje się tak, gdy relacja jest pełna emocjonalnych wzlotów i upadków, a Ty zaczynasz utożsamiać silne emocje z miłością. Może to wynikać z wcześniejszych doświadczeń, np. jeśli w dzieciństwie bliscy nie dawali Ci stabilnej miłości, ale raczej dawali i odbierali uwagę w sposób nieprzewidywalny, mogłaś nauczyć się, że miłość równa się cierpieniu i czekaniu na „lepszy moment”.

Warto zadać sobie pytania

Czy w tej relacji czułam się spokojna i bezpieczna, czy raczej pełna lęku, że mogę go stracić?

Czy on dawał mi to, czego potrzebowałam, czy raczej ja musiałam się dostosować do jego świata?

Czy bardziej czekałam na to, aż on się zmieni, niż byłam traktowana z szacunkiem tu i teraz?

Dlaczego tak trudno odpuścić więzi emocjonalne? Gdy jesteśmy z kimś blisko, nasz mózg dosłownie „przyzwyczaja się” do tej osoby działa tutaj biologia i przywiązanie. Po rozstaniu możemy czuć pustkę, nie dlatego, że to była idealna relacja, ale dlatego, że mózg tęskni za znanym schematem. Dlatego czasami wracamy do kogoś, nawet jeśli ta relacja nie daje nam szczęścia, a dlatego, gdyż wydaje się „bezpieczna”, choć wcale taka nie jest.

Chciałbym tutaj zaznaczyć, że warto pracować nad podniesienie własnej wartości oraz stawianiem granic

To, że on „musi się wyszaleć”, a Ty masz czekać, aż może kiedyś będzie gotowy - to nie jest sytuacja, w której jesteś traktowana równo i z szacunkiem. Twoje potrzeby są równie ważne, jak jego. Jeśli ktoś nie potrafi w tej chwili być w relacji na poziomie, którego pragniesz, to nie Twoim zadaniem jest czekanie i dostosowywanie się.

Jak odbudować siebie?

1. Przypomnij sobie, kim jesteś bez tej relacji - co Cię interesowało, co Ci sprawiało radość, kim byłaś, zanim on się pojawił? To jest w Tobie nadal, tylko przysłonięte bólem rozstania.

2. Zadaj sobie pytanie: czego naprawdę chcę? - czy chcę być w relacji, gdzie muszę „czekać, aż ktoś się wyszaleje”, czy może zasługuję na kogoś, kto jest gotowy na relację tu i teraz?

3. Ustal granice - zdrowa miłość nie wymaga czekania i dostosowywania się do czyjegoś braku gotowości. Jeśli ktoś nie jest gotowy, to nie Ty masz czekać, aż się zmieni, masz prawo iść dalej po lepsze.

4. I najtrudniejsze; odetnij się od złudzeń - czasami trzymamy się nie osoby, ale nadziei na to, że ona kiedyś stanie się taka, jaką chcemy. Prawdziwe pytanie brzmi: czy on taki, jaki jest TERAZ, jest kimś, kto Cię uszczęśliwia?

Nie musisz przechodzić przez to sama

Rozstania są trudne i bolesne, ale mogą być też momentem wzrostu, szansą na odbudowanie siebie i stworzenie przestrzeni na relacje, które naprawdę będą dla Ciebie dobre. Jeśli czujesz, że to Cię przerasta, że emocje są za silne, nie musisz się z tym zmagać sama.

Masz prawo do relacji, w której jesteś kochana i szanowana  nie tylko wtedy, gdy ktoś zdecyduje, że „już się wyszalał”. Jestem pewny, że masz w sobie zasoby, by z radością otworzyć się na nowe.

 

Z pozdrowieniami 

Kacper Urbanek 

Psycholog, diagnosta 

w zeszłym miesiącu
Weronika Berdel

Weronika Berdel

Dzień dobry, 
twoje pytanie wskazuje na złożoną i bolesną dynamikę w relacji, w której poczucie związku z drugą osobą jest głęboko powiązane z Twoim poczuciem tożsamości i poczuciem bycia sobą. Wydaje się, że ta relacja była dla Ciebie czymś więcej niż tylko związkiem – była źródłem poczucia autentyczności i poczucia, że możesz być sobą. Jednak, jak zauważasz, ta relacja nie ma sensu i odczuwasz, że musisz ją zakończyć, co wywołuje wielki ból i wewnętrzny konflikt.

Pytanie, które warto sobie postawić, to: dlaczego ta relacja stała się dla Ciebie kluczowa w poczuciu "bycia sobą"? . Ta zależność może sprawić, że trudno jest uwolnić się od tej relacji, mimo że jesteś świadoma jej destrukcyjnych aspektów.

Chciałabym zwrócić uwagę na Twoje słowa: „on musi się wyszaleć”. To może sugerować, że wciąż masz nadzieję, że coś w tej relacji się zmieni, że on dojrzeje i stanie się tym, czego potrzebujesz. To poczucie nadziei, że zmiana w nim sprawi, że związek stanie się pełniejszy, może być formą mechanizmu obronnego – próbą trzymania się czegoś, co dawało Ci poczucie stabilności. Warto zapytać, co naprawdę oznacza dla Ciebie "wyszalenie się" i jakie zmiany w jego zachowaniu dałyby Ci poczucie, że relacja jest sensowna.

Warto również przyjrzeć się Twoim emocjom i pragnieniom w kontekście tej zależności. Jakie lęki towarzyszą Ci w kontekście rozstania? Jakie przekonania o sobie i o tym, na co "zasługujesz" w relacji, mogą wpływać na Twoje decyzje?

Zakończenie relacji, w której czujesz się emocjonalnie uzależniona, jest procesem, który wymaga zmierzenia się z lękiem przed utratą tej części siebie, którą ta relacja reprezentowała. Zastanów się, jak możesz odzyskać poczucie tożsamości, nie opierając się wyłącznie na drugiej osobie, ale na własnej wewnętrznej sile. Może to być okazja, by przyjrzeć się temu, co naprawdę daje Ci poczucie spełnienia i jak możesz wzmocnić swoją autentyczność niezależnie od tej relacji.

Warto również zadać sobie pytanie: co by się stało, gdybyś naprawdę odpuściła tę relację? Jakie przestrzenie w Twoim życiu otworzyłyby się na nowo? Co musiałabyś sobie uświadomić, aby móc pójść dalej, nawet jeśli to będzie wiązało się z poczuciem straty?

Ostatecznie proces odpuszczania jest również procesem odzyskiwania siebie. Może warto dać sobie czas, by ponownie odkryć, kim jesteś bez tej relacji, bez potrzeby "bycia sobą" przez drugą osobę. Czasem to, co najtrudniejsze, może prowadzić do głębokiej transformacji i wzrostu osobistego.

Pozdrawiam serdecznie

w zeszłym miesiącu
Urszula Małek

Urszula Małek

To, co opisujesz, brzmi jak bardzo trudny emocjonalnie stan -tęsknota za kimś, kto był dla Ciebie ważny, jednocześnie świadomość, że ta relacja nie daje Ci tego, czego potrzebujesz.

Najważniejsze pytanie, jakie warto sobie zadać, to: czy naprawdę byłaś sobą w tej relacji, czy raczej uzależniłaś swoje poczucie bycia sobą od tej osoby? Czasem, gdy bardzo się do kogoś przywiązujemy, wydaje nam się, że bez tej osoby tracimy część siebie, ale prawda jest taka, że to Ty sama nadajesz sobie wartość, nie ktoś inny.

Jeśli „musi się wyszaleć”, to znaczy, że nie jest gotowy na to, co Ty chcesz budować. A skoro Ty przez rok się męczysz, to znaczy, że ta relacja nie daje Ci poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Tęsknota jest naturalna, ale nie zawsze oznacza, że warto wracać. Może to raczej znak, że czas poszukać tej „siebie” w sobie, a nie w drugiej osobie.

To nie będzie łatwy proces, ale pozwól sobie na niego. Skieruj uwagę na siebie -na swoje potrzeby, emocje, na to, co sprawia Ci radość poza tą relacją. Odpuszczanie nie oznacza zapominania, ale uwalnianie się od czegoś, co Ci nie służy. Masz prawo do miłości, która nie będzie Cię męczyć.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Urszula Małek

w zeszłym miesiącu
Żaneta Kędzierska

Żaneta Kędzierska

Rozumiem, że ta sytuacja jest dla Pani bardzo trudna i pełna emocji. Jeśli jednak sama dostrzega Pani, że relacja nie ma sensu, oznacza to, że w tym momencie zarówno Pani, jak i ta druga osoba poszukujecie czegoś zupełnie innego.Warto zastanowić się, dlaczego czuje Pani, że tylko przy nim mogła być sobą. Być może jest to sygnał, że należy popracować nad własnym poczuciem wartości i niezależnością emocjonalną. Związek powinien być dopełnieniem, a nie fundamentem, na którym buduje się własną tożsamość. Choć tęsknota i potrzeba bliskości są naturalne, warto skupić się na sobie – na własnym rozwoju, pasjach i relacjach, które dają Pani wsparcie. Budowanie pewności siebie niezależnie od obecności drugiej osoby pozwoli Pani odnaleźć szczęście i spokój, niezależnie od tego, jak potoczą się losy tej relacji. Czasem to, co teraz wydaje się stratą, w dłuższej perspektywie okazuje się krokiem ku lepszemu życiu.

Zapraszam do kontaktu,

Żaneta Kędzierska
 


 

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jak uporać się z odejściem drugiej osoby, która zostawiła mnie bez słowa wyjaśnienia i zacząć nowy związek?
Jak uporać się z odejściem drugiej osoby, która zostawiła mnie bez słowa wyjaśnienia i zacząć nowy związek? Jestem wyczerpana psychicznie i mam czasami myśli samobójcze, czuję się niewystarczająca dla innych osób, mam niską samoocenę, jestem wyczerpana psychicznie i fizycznie i nie umiem sobie z tym poradzić, bo każdy mój związek kończy się szybkim rozstaniem.
Mężczyzna oznajmił mi, że nic do mnie nie czuje i jestem mu obojętna - nie wiem jak zareagować...
Od roku spotykam się z starszym o 7 lat mężczyzną. Po pierwszych 3 miesiącach naszej relacji on zakończył ją, mówiąc mi, że to nie ma sensu. Po kolejnym miesiącu jednak przyznał, że szukał kontaktu i chciał się znów zbliżyć, więc wróciliśmy do siebie. Przez cały okres związku nie wyznał mi miłości, nie powiedział, że mu zależy lub że jestem jakkolwiek ważną osobą w jego życiu (we wcześniejszych związkach funkcjonował podobnie). Miałam poczucie, że "wpraszam" się do jego planów. Jest on osobą, która myśli mocno niezależnie i indywidualnie. Jakiś czas temu powiedział mi, że nigdy nie dostał w relacji takiego wsparcia i zrozumienia. Dużo rozmawialiśmy i mnóstwo wysiłku wkładaliśmy w to żeby się nawzajem zrozumieć. Mamy podobne poczucie humoru, wartości i rozumiemy się w łóżku. Jednak kilka dni temu on oznajmił, że niczego do mnie nie czuje i że chyba jestem mu obojętna. Nie wiem co o tym myśleć, co mogłabym zrobić i jak zareagować... Jestem kompletnie rozbita, jednak muszę przyznać że zwyczajnie brakuje mi poczucia bezpieczeństwa i stabilności. Chciałabym coś zrobić, tylko nie wiem co byłoby tu adekwatne
Partner nie chce być ze mną w związku, ale zachowuje się tak, że nie potrafi odpuścić.
Moj chłopak zerwał ze mną tydzień temu. 3 tygodnie przed zerwaniem wyznałam mu miłość. Po tym mój chłopak wrócił do pracy do Niemiec. Po powrocie zerwał ze mną, twierdząc, że nic nie czuje. Spotkaliśmy się jeszcze dwa razy, żeby sobie wszystko wyjaśnić. Jednak nadal utrzymujemy kontakt i on nadal chce się widywać. Wczoraj nawet byliśmy znowu na randce i mam wrażenie, że chłopak sam siebie oszukuje, bo twierdzi, że jest pewny zerwania, ale jego zachowanie świadczy trochę o tym, że nadal mu zależy i coś czuje, bo chce się widywać, dopóki nie wyjedzie do pracy. Nie wiem jak mam mu przemówić do rozsądku.
Nie czuję się dobrze w relacji, jednak chłopak przechodzi kryzys psychiczny. Nie chcę, by coś się stało.
Jestem w związku rok czasu i nie wiem czy nie czas go zakończyć. Między nami jest różnica około roku. Ja mam rocznikowo 16 on 15. Nie mam pojęcia czy dalej coś do niego czuję. Ta myśl dręczy mnie od miesiąca. Czasami jest lepiej, czasem gorzej i nie wiem co mam o tym sądzić lub co zmienić, aby było lepiej. Wyglądowo bardzo mi się podoba, więc w tym nie leży problem. Mam wrażenie, że gdyby nie był moim chłopakiem, to byśmy nie gadali. Wiadomo, że możemy mieć różne poglądy, ale moje a jego się różnią. Na tej podstawie można byłoby stwierdzić, że najlepszym rozwiązaniem byłoby zerwanie. Sprawa ma jeszcze drugie dno. Mój chłopak jest w dużym kryzysie emocjonalnym już od długiego czasu. Dźwiga duży bagaż emocjonalny i możliwe, że choruje na depresje. Ma myśli samobójcze. Sytuacje z kiedyś skrzywiły jego pogląd na świat i gdyby nie to, możliwe, że byśmy się dogadywali pod aspektem poglądów i chętnie spędzali czas, nawet nie będąc w związku. Mam wrażenie, że wychodzenie na miasto lub gdybym miała trochę więcej czasu samej, mogłoby poprawić związek, lecz jeśli nic by to nie dało, to nawet nie mam jak zerwać, bo on straci sens życia. Jest to strasznie trudna sytuacja.
Mąż stracił pewność siebie i pewność naszej relacji, przez co wraca do mojej przeszłości.
Dzień dobry, jestem w kilkuletnim związku małżeńskim, od 2 lat mamy córkę. Przez pierwsze 1,5 roku od jej narodzin trochę się oddaliliśmy z mężem (brak rozmów i zbliżeń). Od pewnego czasu pracujemy nad tym, żeby poprawić nasze relacje, co nam się udało. Jest jednak problem, ponieważ mój mąż stracił jakby pewność siebie, boi się, że od niego odejdę (nie ma żadnych powodów aby tak myśleć), co jakiś czas wraca do moich poprzednich związków (pyta o poprzednich partnerów tak jakby właśnie tracił poczucie własnej wartości). Jak mu pomóc? Nie podoba mi się to, że po kilkunastu latach muszę wracać do zakończonych etapów mojego życia.
Chcę rozstać się z mężem. Myślę, że na pewno, ale to wciąż nie jest dla mnie łatwe.
Witam. Nie wiem od czego zacząć. Chce się rozstać z mężem. Powodów jest sporo, ale według mojego męża są one nieważne. Od początku naszego związku jego zdanie było najważniejsze i ostatnie. On mówił co myślał i nie patrzył na to, że mnie rani. Moja wina, bo zawsze dusiłam wszystko w sobie i tak przez 20 lat bycia razem się nazbierało. Nie powiem, że były to tylko złe chwile ,ale ostatnio tak. Urlop z dziećmi ( a mamy ich 2: 15 i 9 lat) był katastrofą. Tzn. Ja z dziećmi, a on sam, bo się źle czuje. Przed 5 lat miał stwierdzona depresję i tłumaczyłam to też tym, brałam większość obowiązków na siebie ,do tego praca na cały etat. Jakoś z pół roku temu stwierdziłam, że muszę coś dla siebie zrobić i pomyśleć o sobie, bo zwariuję i zapisałam się na siłownię bez pytania czy mogę, ale z wyrzutami sumienia. Do teraz jest mi to zresztą wypominane i to, że na pewno go zdradzam, bo zaczęłam o siebie dbać. W poniedziałek dzwonił do mnie( zawsze dzwoni z pracy, bo mam poniedziałki wolne) I znowu było wałkowane to, że on się źle czuje, że ja dla niego nic nie robie i w którymś momencie zaczął na mnie krzyczeć, a ja głupia słuchałam tego, zamiast odłożyć telefon. Zresztą nie pierwszy raz. Jak wrócił to była kłótnia i wyszedł gdzieś na noc. Wrócił i przed moja pracą znowu kłótnia, gdzie wykrzyczał mi, że jestem jego wrogiem i inne rzeczy, ja w odwecie mu powiedziałam tylko, że jest złym ojcem ( co w sumie jest po części prawdą, bo z dziećmi nie ma za bardzo kontaktu). Nie chciałam, ale chciałam go zranić tak, jak on mnie ranił co jakiś czas. I takie kłótnie ciągną się do dzisiaj, a już niedziela. Prosiłam go we wtorek : daj mi spokój, muszę sobie wszystko ułożyć w głowie, poszukam psychologa online ( mieszkamy w Niemczech). Jestem totalnie zmęczona tym wszystkim. U niego to jest tak : raz mnie kocha ,raz koniec i nie będzie poruszał tematu i tak kilka razy dziennie, a ja tak nie umiem. Już mu dzisiaj powiedziałam, że nie chcę z nim być i to koniec i naprawdę tak myślę, bo mam dosyć. Starsza córka mi sama powiedziała, że tato myśli tylko o sobie. Ja wiem, że ciężko jest i jemu, bo jesteśmy ze sobą 20 lat razem, ale szczerze to ja nie wiem czy go kocham, czy chcę z nim być. Wczoraj wyszłam na chwilę z koleżankami, żeby pogadać z kimś na ten temat, a on mnie śledził czy nie spotykam się z kochankiem i to nie pierwszy raz w tym tygodniu. Jestem psychiczne roztrzęsiona , sama nie wiem, co się ze mną dzieje i tak na 80 procent jestem pewna, że nie chce z nim być. Samotności się nie boję, prędzej czy sobie finansowo poradzę itd. i czy w długi nie popadnę, bo mamy kredyt na dom. Nie wiem co mam zrobić, a ciągle czuje się jakby on mnie zmuszał do bycia z nim razem. Jakoś w maju też mieliśmy kłótnie. Nie aż taką dużą i się pogodziliśmy, ale wtedy pierwszy raz żałowałam, że się z nim pogodziłam i od tamtej pory czuje się, jakbym go okłamywała, że go kocham. On oczekuje ode mnie seksu, a ja już od bardzo długiego czasu nie mam chęci i nie umiem się zmuszać i to też mi wypomina. Ja mu dzisiaj powiedziałam, że czuje się na dzień dzisiejszy zagubiona i chce mieć trochę czasu dla siebie, żeby zrozumieć co się ze mną dzieje i trochę mu powiedziałam, z czego to się wzięło. Niby rozumie, ale ciągle drąży. Ja nie wiem czy chce z nim być. Proponował terapię dla par, a ja nie wiem czy chce, nie wierzę, że może być lepiej po prostu... Chcę tylko spokoju dla siebie i dzieci.
Jak uwolnić się od toksycznej relacji z manipulującym partnerem?

Witam,

od paru miesięcy jestem w związku, który się formalnie zakończył, ale dalej go z partnerką kontynuuję. 

Partnerka doszukiwał się u mnie zdrady, a jak jej nie znalazła, to ją wymyśliła i myślę, że w to wierzy. 

Od tego czasu (a nie raz wcześniej) przyłapałem ją na kłamstwie i spotykaniu się z innymi facetami (niby tylko znajomi). Teraz wiem, że mnie zdradza, mimo to nie daje mi odejść. Co chwile od nowa daje mi miłość i nadzieję na odratowanie relacji (uwielbiamy ze sobą przebywać), a jak się wkręcam, to okazuje brak szacunku przy innych ludziach, nie jest lojalna, czasem innym źle o mnie mówi i zdradza nasze sekrety. Ma kolegę, z którym non stop przebywa i na pewno coś między nimi jest. Wiem, że mam jakiś problem ze sobą, bo nie mogę odpuścić, co chwilę wracam, a potem odczuwam, jak mnie to niszczy, jaki załamany chodzę. 

Czasem moja ex dopuszcza się prowokacji, żeby mnie zdenerwować, a potem obwinia mnie o moje reakcje. 

Moja ex dopuszcza się rękoczynów w stosunku do mnie. 

Ma dwa oblicza, raz kochana, a raz wyrachowana i zawistna osoba. 

Jak mam się uwolnić od tej relacji? 

Co mam robić i gdzie szukać ratunku, żeby już nie wracać. Czuję się bez niej jak narkoman na głodzie. 

Dodam, że jestem młodym, dobrze zbudowanym, energicznym i kontaktowym człowiekiem z dobrą posadą. 

Wszystkie moje związki to tragedia...

Jak radzić sobie w jednostronnej relacji z mężczyzną unikającym zaangażowania?

Witam,

mam taki problem, ponieważ od paru miesięcy spotykam się z mężczyzną, który fakt powiedział na początku, że nie chce związku, ale ciągniemy to już 9 miesięcy.

Ja mam wrażenie, że to ja ta relacje ciągnę, ale za każdym razem, kiedy chce to skończyć, to jemu jest przykro.

Nie chce wtedy, żebym odchodziła. Ostatnio nawet powiedział pierwszy raz, że nie chce mnie stracić, ale ja mam cały czas wrażenie, że się narzucam. Jeśli chodzi o życie prywatne, to milczy jak grób, wiem tylko tyle, że jedna kobieta, z którą był, usunęła jego dziecko. Druga jak za którymś razem zaszła w ciążę z nim przez in vitro, to będąc jeszcze w ciąży, wyjechała do Australii. On nawet dziecka na żywo nie widział.

Teraz jak się o tym dowiedziałam (i to siłą można powiedzieć, bo nic z niego wyciągnąć nie można) to, że on próbuje się skontaktować z dzieckiem, a nikt nie odbiera ani wiadomości, ani telefonów. Chodzi o to, że ja przez te miesiące robię totalnie wszystko dla niego, a on nie zrobił tak naprawdę dla mnie nic. Pisze, że nie chce mnie stracić, ale szanuje moją decyzję, jeśli chce odejść, bo on nic nie jest w stanie mi więcej zaoferować, ani w prawo, ani w lewo. Nie chce, żebym odeszła czy jak to nazwać, ale czasu też dla mnie nie ma, ciągle jakieś wymówki, że nie możemy się spotkać.

Jak chce szczerze porozmawiać to albo krąży dookoła, albo przestaje odpisywać, niejednoznacznie odpowiada na pytania, sam o moje życie nie pyta. 

Co ja mam z tym wszystkim zrobić? Jak odejdę, to powie, że go kolejna kobieta zawiodła, a jak próbuje przy nim być, to mnie tak naprawdę olewa, ignoruje. On się w ogóle o mnie nie stara jak mężczyzna o kobietę, nawet jak mu dałam ten komfort, że powiedziałam, że jeśli nie chce związku to ok, ale każda relacja ma swoje zasady, powiedział, że oczywiście a wszystko jest po staremu. Na jedną wiadomość odpowie, a na kilka kolejnych już nie - jak mu się podoba. Czuję się, jak totalnie nikt dla niego. Myślę, że on kocha dalej matkę swojego dziecka (która obecnie jest w związku), pielęgnuje tę miłość, wymieszaną z żalem i bezsilnością, a do czego ja jestem mu potrzebna? 

Nie wiem, pytałam, odpowiedzi nie dostałam.

Jak radzić sobie z toksycznym związkiem po 20 latach małżeństwa?

Nie wiem, co ja mam myśleć, odczuwać jak funkcjonować, podejść do męża. Przejdę do sedna: 20 lat związku minęło, 15 po ślubie, przez ponad 17 lat mąż mnie poniżał, bił, szmacił, krytykował. Doszło do tego, że wyrzucił mnie z domu 2024r w marcu. 

Ponad tydzień, całe szczęście znalazłam lokum u znajomej, pisał czuło na messenger, zaproponował, bym wróciła. 

Powód, że zaczęłam coraz więcej i więcej nadużywać alkoholu, nie mogłam z tym wszystkim sobie poradzić. 

Mąż oczywiście nic sobie z tego nie robił, uważał, że to jak mnie traktuje i wyrzucił z domu, nie jest powodem, by topić żale w alkoholu. Gdzieś tam miał rację- jest abstynentem. 

Postanowiłam coś z tym zrobić, poszłam na odwyk, sam mówił, iż zmienię się, będzie lepiej, będzie chemia między nami, magiczny sex, pożądanie. Oczywiście było tak do 2025r styczeń, kiedy poinformował mnie, iż bolą go jego męskie narządy, nie może, choć pragnie uprawiać sex. 

W nocy nawet nie chce mnie przytulić, kiedy upominam się, krzyczy, że do domu z pracy nie wróci, że mnie stać na lepszego niż on, że jest złym człowiekiem. Nie wiem, co przez to chciał powiedzieć mi???. 

W 2024r, kiedy wyrzucił mnie z domu, nawiązał bardzo bliska relacje z koleżanką z pracy, nadal pracują razem. 

Nie przyznał się, do można to ująć romansu. Dowiedziałam się od mojej znajomej, kiedy do mnie zadzwoniła i powiedziała, że mego męża widziała z inną kobietą w objęciach. 

Byłam po prostu u kresu załamania psychicznego. Mąż zapiera się, że nie doszło do zdrady, kazałam zablokować mu tę kobietę na fb, jak numer telefonu. Zrobił to, chociaż dalej widzę jego w pracy, miło z nią rozmawia, nawet ze swoją kierowniczką, która potrafiła do mnie wybiec, krzycząc, iż mnie nie powinno interesować to, co mego męża łączyło z tamtą kobietą. 

Myślałam, że zemdleje, męża to nawet nie ruszyło. 

Stwierdził, iż są to plotki, że ja za dużo biorę sobie do głowy, choć nie dotarło, dlaczego takie rzeczy słyszę od obcych osób, iż mój mąż miał romans w pracy???..z mężem nie da się rozmawiać logicznie, tłumaczę mu nie raz, że siedzę z dziećmi w domu całe dnie sama, że tęsknie za nim, że chce bliskości, sexu, czułości..

On ok chce, potrafimy długo uprawiać miłość i to codziennie. 

Lecz jego obiecanki cacanki, iż ja moja osoba jak on to mówi, podnieca go, moje ciało go jara, że zawsze ma na mnie ochotę...chociaż noce przytulenie mogę pomarzyć. 

Zawsze co nie powiem, odbiera jako atak swej osoby, że ja się czepiam. Nie umie zrozumieć moich potrzeb, za każdym razem musi być tak, jak on chce. Potrafi mnie krytykować aż do takiego stopnia, że płacze i jego to nie rusza, jak kiedyś ocierał łzy. Zawsze mówił, iż lubi jak się uśmiecham, podchodził czuło, teraz muszę prosić się o mały gest z jego strony. 

Potrafi powiedzieć, że odpycham go i podpowiadam co ma robić, kiedy np: zapytam, czemu nie chcesz mnie przytulić?? 

Czy ja źle robię powinnam odejść, odpuścić??? 

Czasami myślę, że mnie oszukuje, prowadzi podwójne życie, choć temu zaprzecza. Nie chce on żadnych terapii, zaraz mi mówi, że ja powinnam się leczyć. Nie wiem też co przez to mam myśleć, kiedy w pracy przebiera się do pracy, zaczyna za każdym razem słodzić jak tęskni, jak ma na mnie ochotę, wysyła mi swoje nagie zdjęcia, też chcę, abym wysyłała mu moje, uważa, że go to podnieca. 

Nie mam nic przeciwko, lecz takie to dla mnie dziwne...w życiu zmienny jak chorągiewką, a na odległość kocha pełną piersią. 

Mi oczywiście powie, że uczucia ma takie same do mnie jak na odległość tak samo, jak jestem obok. 

Zaczął mieć męskie problemy, pobolewa go podczas sexu, mi mówił, że jeśli nie da rady na sex, inaczej będzie okazywał mi uczucia... Mimo to tego nie robi. 

Za każdym razem chce, abym przyjeżdżała po niego do pracy- jeżdżę. Nie wiem, czy na pokaz, jaka ma żonę, jak niby ja kocha???? Nie mam pojęcia. Czuje, że jestem w sieci manipulacji, często biżuteria kwiaty piesek, o którym marzyłam pieniążki, na co chce. Dałam mu ultimatum, iż odejdę, jeśli nadal tak będzie, że się spakuje i tyle, on odzew, że nie wróci z pracy na noc do domu. Nie wiem, czy jest szczery w uczuciach, nie wiem, co myśleć, robić. Kocham go, chce zaufać, ufać, lecz on takim podejściem na to mi nie pozwala. Mówiłam mężowi nie raz, że oddala mnie od siebie.

Proszę nie raz, żeby miło spędził wieczór namiętnie ze mną to za każdym razem wymówki męża, że coś boli go zmęczony itp. 

Z kobietą, z którą wdał się w 2024r w romans nie zważając na to, że jestem, słyszę i widzę, rozmawiał na wideo rozmowie aż do 4 nad ranem. Nie ruszało go, iż mnie to boli. Mimo wszystko uważam nadal, że albo z kierowniczką coś go łączy, albo nadal z tamtą kobietą Wydaje mi się, że mnie zdradził, a tyle się dla niego poświęciłam, aby było lepiej ....czy jego uczucia zapewnienia są szczere, czy tu jakaś gra wobec mnie??? 

Nie mam dokąd odejść i też nie chce, nie wiem, czy nie jestem przypadkiem kołem zapasowym.??? Błagam co ja mam robić, odejść.??? Wierzyć z miłość uczucia ???. Potrafi słodzić, ale wtedy kiedy mu się zachce. Nie okazuje miłości uczuć tak jak powinno być zawsze tylko od tak. Za wszystko obwinia mnie, potrafi powiedzieć, że jestem tylko ja, że jestem jego na zawsze i że nie odejdzie sam, bo nie chce i też nie pozwoli mi odejść. Staram się nadal jak mogę, makijaż ubiór mam zgrabną figurę, sam mówi mi, że moje ciało petarda. Zaczynam nawet mieć kompleksy, on jak w pracy jest pełen radości pośród kobiet, z którymi pracuje. Myślałam, że lepiej mu poza domem, niż ze mną tak to wygląda. Zawsze w przerwie zadzwoni. Potrafi nagle, od tak pisać, że dziś będę jego, że mnie zerżnie. 

Dlaczego ja odbieram inaczej, że to wszytko jest zwykłym kłamstwem??? Przez to z dnia na dzień odsuwam się od męża, przestaje pomału kochać, chciałam złożyć o rozwód. Dużo osób twierdzi, że mną manipuluje, błagam odciąć się??? Jeśli.nawet to zrobię, on pała agresją słowną. Nie mam już sił... nie pomogą żadne terapie, rozmowy, psycholodzy, on uważa, że to ze mną coś nie tak z nim ok. Czy to toksyk ??