Left ArrowWstecz

Nie potrafię płakać, pomimo dużej potrzeby - czuję blokadę, co robić?

Od jakiegoś czasu nie potrafię płakać. Całkowicie sie zablokowałam na płacz czy to z bólu, smutku, z radości... Łzy napływają mi do oczu i tyle, włącza się coś na zasadzie znieczulicy... Zauważyłam to u siebie podczas zwykłego oglądania filmów( zawsze pierwsza się wzruszałam) i nagle to ustało. Moj mąż wylądował teraz w szpitalu, było z nim bardzo źle, a ja wiecznie z kamienną twarzą. Czuję, że jest mi potrzebne wyładowanie emocji płaczem, że zeszłoby ze mnie to ciśnienie, ale nie potrafię, nawet na siłę. Świadomość tej blokady mnie przytłacza. Poza tym, obawiam się, co powiedzą inni na myśl, że nie rusza mnie choroba Męża. Co jest ze mną nie tak??
User Forum

Koszyszka

2 lata temu
Ewa Janucik (Kołodziejczyk)

Ewa Janucik (Kołodziejczyk)

Koszyszka,

Myślę, że już sama świadomość takiej blokady to duży krok w stronę poradzenia sobie z problemem. Emocje i ich wyrażanie mogą zostać zablokowane na podstawie różnych mechanizmów. Emocje pełnią w naszym życiu różne role i są nieodłączną częścią naszego funkcjonowania. Podobnie blokada ich wrażania może czemuś służyć. W zależności od tego, na bazie jakich doświadczeń pojawił się problem w tym zakresie, można dobrać odpowiednie metody pracy nad zrozumieniem istoty i roli tych zablokowanych emocji, a także nad zrozumieniem przyczyny odcięcia od nich. To, co może być „nie tak”, to mechanizm blokowania emocji, który w danej sytuacji spełnia swoją funkcję (zwykle chroni przed czymś trudnym, z czym moglibyśmy sobie nie poradzić), jednak w dłużej perspektywie może powodować dysfunkcje w codziennym funkcjonowaniu i bliskich relacjach. Być może pomocna będzie praca terapeutyczna nad zrozumieniem problemu i wypracowaniem bardziej adaptacyjnego sposobu reagowania w obliczu trudnych emocji.

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Dzień dobry,

wszyscy przeżywamy emocje, z tym że nasza ekspresja bywa inna. Wpływ na to ma, jak sama zauważyłaś, np. sytuacja. Zwykle w stresujących momentach płakałaś i to przynosiło ulgę, teraz być może sytuacja jest bardziej stresująca, nowa inna, być może fakt, że masz niewielki wpływ na jej rozwiazanie powoduje to, że czujesz jakąś blokadę (jak sama to nazywasz “znieczulicę”). Czasami tak bywa przy bardzo silnym stresie, że np. ofiary wypadków sprawiają wrażenie “zamrożonych” emocjonalnie, nie płaczą, nie krzyczą, co nie znaczy, że nie odczuwają emocji.

Ważne jest to “odreagowanie” wypracowanie nowej, adaptacyjnej metody radzenia sobie; polecam jak najbardziej rozmowę ze specjalstą ale również wspracie osób bliskich, które nie będą oceniać czy “dobrze cierpisz” i “wystarczajaco płaczesz”.

Życzę wszystkiego dobrego

pozdrawiam

2 lata temu
depresja

Darmowy test na depresję - Kwestionariusz Zdrowia Pacjenta (PHQ-9)

Zobacz podobne

Co jeśli pójdę do psychologa pierwszy raz i nie będę wiedzieć, co powiedzieć (co jeśli się popłaczę)?
Dzień dobry. Co jeśli pójdę do psychologa pierwszy raz i nie będę wiedzieć, co powiedzieć (co jeśli się popłaczę)?
Jako młody człowiek zażywałem środki odurzające
Jako młody człowiek zażywałem środki odurzające w postaci konopii - dość długo 15 - 24 lata. Teraz mam 26 lat i zaprzestałem korzystania. Czy takie środki mogą na stałe zmienić chemię w mózgu? Rozumiem, że pewne problemy psychiczne mogą się pojawić, ale czy skutki korzystania z tego typu środków są nieodwracalne? Pytanie to wynika, że od młodości cierpię na zaburzenia lękowe i choć mam znaczną poprawę i występują tylko nieznaczne objawy, które pozwalają mi funkcjonować normalnie - praca, sport, codzienne czynności domowe i społeczne to ciężko mi w pełni pozbyć się tych zaburzeń. Może to moja zbytnia dociekliwość, ale czy coś w tym może być, że te skutki uniemożliwiają pełny powrót do zdrowia?
Od dobrych kilku lat mam problem z cieszeniem się swoimi zainteresowaniami i doszedłem do etapu, w którym strasznie mnie to męczy.
Od dobrych kilku lat mam problem z cieszeniem się swoimi zainteresowaniami i doszedłem do etapu, w którym strasznie mnie to męczy. Mam wiele zainteresowań, lubię sport, gry, książki, kino, esport, podróże. Niestety, gdy mam czas wolny, mam duży problem w czerpaniu przyjemności z tego, co robię. Gdy zaczynam książkę (nieważne czy jest świetna, przeciętna czy słaba) mam ochotę zacząć inną książkę, jednocześnie mam ochotę zagrać w grę i zrobić 20 innych rzeczy. Kończy się tym, że często na każdą z tych czynności poświęcę kilkanaście minut i nie zdążę się nawet w żadną z nich należycie wciągnąć. Nawet gdy zmuszę się do tego, by przez godzinę lub dwie skupić się na jednej rzeczy chęć zrobienia wszystkiego na raz odbiera mi przyjemność. Zmagam się z tą sytuacją od ... sam nie pamiętam jak długiego czasu. Mam 33 lata. Ostatnio odczuwam to jeszcze silniej z racji bardzo intensywnego i wyczerpującego okresu zawodowego, gdy wracam z pracy, nie mam ochoty na nic, a gdy mam dzień wolny, staram się zrobić wszystko na raz. Czy jest cokolwiek, co może pomóc mi wreszcie odpocząć i potrafić cieszyć się wolnym czasem, który mi pozostał? Doszedłem do wniosku, że pomimo tego, że robię rzeczy, które uwielbiam, to ta gonitwa w mojej głowie bardziej mnie męczy niż mi sprawia przyjemność, a i tak na koniec dnia czuję się sfrustrowany...
Największym moim problemem jest to, że po prostu mi na sobie nie zależy, tak jakbym się sama karała za to, że taka jestem
W sumie nawet nie wiem, jak mam ująć to w pytaniu. Prawdopodobnie zajęłoby mi kilkanaście stron formatu A4, żeby w miarę spójnie i logicznie przekazać to, co mam na myśli. Spróbuję jednak to streścić. Mam 24, studiuję zaocznie i szukam nowej pracy. Ogólnie jestem osobą bardzo zamkniętą od dzieciństwa. Ma to głównie związek z domem, w jakim dorastałam (fanatyzm religijny, brak rozmów etc etc..) Dodatkowo mieszkałam z rodzicami na wsi (wyprowadziłam się 2 lata temu), a to się przełożyło na moje odizolowanie się od reszty. Byłam takim zwykłym nieśmiałym dzieckiem, szarym bez jakiegokolwiek grama charyzmy. Nawet uczyłam się średnio. Takie dzieciństwo z roku na rok wraz z nadejściem dorosłości zaowocowało również silnymi objawami fobii społecznej. Największym moim problemem jest to, że po prostu mi na sobie nie zależy, tak jakbym się sama karała za to, że taka jestem. A nie mam siły się zmienić. Jeśli coś dotyczy mnie i mojego życia, to automatycznie się poddaję. Dlaczego piszę o tym teraz? Przez to moje wieczne zamartwianie się, zerowy brak pewności siebie, roztrząsanie przeszłości i fobię społeczną nie mogę znaleźć pracy od stycznia. Wcześniej takie automatyczne działanie pod przymusem (takim zwyczajnym przymusem człowieka dorosłego, który bierze się w garść) jakoś tam działało.. Teraz jednak sytuacja mnie po prostu przerosła. Jak kiedyś takie sytuacje były do przeczekania i jakoś po paru dniach się z tego otrząsnęłam ..tak teraz mam wrażenie, że przyszło to ze zdwojoną siłą. Kilka rozmów odwołałam w ostatniej chwili, żeby uniknąć kompromitacji. Przestałam już nawet szukać jakiś ofert. Jeśli miałabym szukać pracy dla kogoś innego, to wyglądałoby to całkowicie inaczej.. Zero chęci, nie czuję kompletnie nic. Wiem, że to głupie i że robię źle, że działam na własną niekorzyść..Podświadomie chcę osiągnąć porażkę i się na nią skazuję. Całymi dniami czytam książki, oglądam seriale...Szukam wszystkiego, żeby zagłuszyć myśli. Opowiedziałam to w tak nieskładny sposób, że wątpię, aby ktoś to tutaj odszyfrował. Nic mi innego na razie nie zostaje, więc pomyślałam, że dam o sobie znać na tej stronie. Z pewnością potrzebuję rozmowy ze specjalistą w cztery oczy, ale chwilowo (oby) mnie na nią nie stać, a psycholog na NFZ jest w mojej okolicy dostępny jakoś w październiku:) Więc moje pytanie do Państwa jest w sumie takie: Od czego mogłabym/ powinnam zacząć? Czy da się coś zdziałać w chwili obecnej? Z pewnością mieliście Państwo masę gorszych przypadków, więc dla Was to może być bułka z masłem i jednak moja sytuacja rysuje się tak beznadziejnie wyłącznie w moich oczach.. Sama nie wiem..Nic nie czuję.
Często podczas sesji terapeutycznych mam wrażenie, że nie odczuwam żadnych emocji, uczuć.
Dzień Dobry. Podczas terapii w trakcie niektórych sesji nie odczuwam emocji/uczuć. Na zadane pytanie przez terapeutę co czuje, nie potrafię odpowiedzieć, nic nie czuje. Po sesji będąc sam na sam ze sobą emocje potrafią wybuchnąć tak jakby z nikąd, łzy staną w oczach ale szybko blokuje płacz, nie umiem płakać, przez prawie dwa lata terapii płakałem raz na sesji, z czego może to wynikać. Dodam jeszcze, że mam zdiagnozowane ADHD i OCD (objawy OCD mam od 15 lat).
Depression Hero

Depresja – przyczyny, objawy i skuteczne leczenie

Depresja to poważne zaburzenie psychiczne, które może dotknąć każdego. Wczesna diagnoza i leczenie są kluczowe – poznaj objawy, metody leczenia i sposoby wsparcia chorych. Pamiętaj, depresję można skutecznie leczyć!