Dwie obce osoby w domu ciotki - zachowują się specyficznie, jak pod wpływem substancji.
H

Magdalena Deresińska
Dzień dobry,
zadajesz pytanie czy opisana sytuacja jest powodem do niepokoju, odpowiadając krótko: tak. Jeśli wspomniane przez Ciebie osoby nachodzą Twoją ciotkę kiedy ona sobie tego nie życzy i jasno to wyraża, to jest to przekraczanie granic, wyraz braku szacunku i poważania drugiej strony. Jak najbardziej takie zachowanie może powodować niepokój.
Niezależnie co leży u podstaw tego zachowania (czy, jak sugerujesz: "głupota i brak kultury" czy zaburzenie psychiczne czy inny powód) i jak jest rzeczywisty cel tego działania, to zachowania niedopuszczalne społecznie i prawnie. Ważniejsze jest to, co Twoja ciotka czuje i przeżywa w związku z tymi osobami, czy chce utrzymywać taką relację, a jeśli tak to na jakich warunkach.
Pytasz jak postąpić - w zależności od tego co chcesz uzyskać Ty, czy Twoja ciotka. Z tonu Twojego opisu wnioskuję, że zachowanie tych osób jest niepożądane przez Was, zatem twardo i jednoznacznie odmówić wizyt i nie wpuszczać tych osób do domu. A jeśli chcą bardzo się spotkać i dla Ciebie, Twoje ciotki to także ważne to umówić spotkanie poza miejscem zamieszkania, w miejscu publicznym. W sytuacji gdy ktoś narusza nasze granice prywatności i powoduje nasz dyskomfort to najważniejsze aby jasno wyrażać sprzeciw wobec tych zachować, wyraźnie informować na co godzimy się w relacji, a czego nie dopuszczamy. I konsekwentne trzymanie się, wyrażanie swoich granic.
Pozdrawiam,
Magda Deresińska
Zobacz podobne
Witam serdecznie. Mam problem z córką. Ma 13 lat. Zawsze była i jest poukładaną, wesołą i mega wrażliwą dziewczynką, często nieśmiałą ( wrażliwość ma niestety po mnie ). Córka kumpluje się z kilkoma koleżankami w klasie. Część z nich , te najbardziej jej bliskie, to osoby z bardzo mocnym charakterem. Moje dziecko musi przeważnie dopasowywać się do nich. Nie patrzą na jej zdanie. Dwie z nich organizują ostatnio praktycznie co tydzień "nocowanka". Rozumiem wszystko, ale wydaje mi się, że co tydzień to lekka przesada. Córka idzie do nich w sobotę ok. południa i wraca do domu w niedzielę również około południa. Wraca oczywiście niewyspana, więc resztę dnia przesypia.
Ostatnio zabroniłam tych nocowanek tłumacząc, że nie może się to pojawiać aż tak często, że jest szkoła, nauka. Zaakceptowała. Jednak koleżanki nie. Zabraniam również córce chodzić w dziwne miejsca, typu opuszczone budynki, stacje pkp , perony ( te są bardzo oddalone od naszego małego miasteczka), ponieważ uważam, że to nie miejsce na spędzanie czasu, kręca się tam dziwni ludzie, bezdomni, pijani. Jednak " koleżanki" córki twierdzą inaczej, robią jej wyrzuty z tego powodu, odrzucają ją . Twierdzą, że ma chorych rodziców, bo nie pozwalają jej tam chodzić. Ponadto jeden z ojców tych koleżanek stwierdził, że coś ze mną nie tak, skoro nie pozwalam im tam chodzić. Zabrzmi to absurdalnie, ale on ich namawia na chodzenie tam, bo przecież to normalne w tym wieku i on będąc dzieckiem tam chodził i super to wspomina. Ostatnio córka wróciła zapłakana, załamana do domu, ponieważ powtórzyła się sytuacja wyżej opisywana. Przyznam, że jestem załamana. Nie wiem jak jej pomóc... a może to ze mną jest coś nie tak? Może ja wyolbrzymiam ..... Nie wiem co robić?