
Zazdrość o związek przyjaciela, ponieważ sam nie pogodziłem się z odrzuceniem. Doprowadza mnie to do myśli samobójczych.
W

Nikoletta Dziedzic
Witam,
Uważam, że powinien Pan się udać na terapię. Czasami ciężko znaleźć odpowiedniego dla siebie terapeutę - natomiast jak w końcu się to Panu uda, poczuje Pan ulgę.
Terapeuta na pewno pomoże Panu w rozwiązaniu tej kwestii.
Z opisu wygląda jakby potrzebował Pan pracy nad samooceną oraz poczucia własnych kompetencji oraz przepracowaniem odrzucenia i zrozumieniem własnych uczuć, emocji i ogólnej sytuacji, w której się Pan znajduje. Bardzo proszę rozważyć kolejną próbę podjęcia terapii.
Myślę, że leki nie dadzą Panu oczekiwanych rezultatów, natomiast to jest do konsultacji z lekarzem psychiatrą.
Jeśli chodzi o ubezpieczenie, warto rozważyć zarejestrowanie się w urzędzie pracy.
Życzę Panu powodzenia!
Pozdrawiam,
Nikoletta Dziedzic
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Agnieszka Wloka
Drogi Panie W
Myślę, że wszystko możemy sprowadzić do Pana schematu postrzegania siebie jako tego, co się nie nadaje, jest gorszy, przegrany, niezasługujący ani na związek, ani na pracę, ani na szczęśliwe życie….- taki schemat gdzieś się Panu pewnie w trakcie życia wyhodował, dlatego dobrze byłoby go w terapii rozpoznać, znaleźć jego początki i ostatecznie pożegnać się z nim, budując nowy.
A potencjał Pan ma, bo wie Pan czego w sobie nie chce, co Panu przeszkadza, co utrudnia - a to jest bardzo dużo. Co do pracy na tu i teraz - zapraszam Pana do takiego ćwiczenia, w którym popatrz Pan z zewnątrz na swoje życie - tak jakby był Pan swoim własnym przyjacielem i co może Pan o sobie powiedzieć. Jak do przyjaciela - nie będziemy przyjaciela krytykować i poniżać, ale damy mu znać, co jest w nim cudowne i cenne. Proszę dać sobie na to czas, popróbować - to trudne zadanie, ale ma Panu uzmysłowić, że jest w Panu potencjał. Czasem pomaga w tym przypomnienie sobie takich dobrych dusz z przeszłości -babci, cioci, rodzica, kogoś, kto pokazywał Panu jak Pana kocha, troszczył się…warto pomyśleć co ten ktoś mógłby o Panu powiedzieć.

Zobacz podobne
Dzień dobry. Piszę, ponieważ mam problem z nadmiernym przeklinaniem. Nie robię tego przy obcych ani kolegach. Jednak problem się pojawia, gdy jestem z rodziną. Głownie mama i babcia. Wtedy, w co drugim słowie mówię słowo na k. I jeszcze nie jest to żartobliwe tylko z agresją. Problem zaczął się ok. dwa miesiące temu. Wcześniej też występował, ale nie aż tak. Zaczynając od początku, to chciałam być chłopakiem, czyli przejść zmianę płci. Już miałam zapisywać się na operację. Innymi słowy, zachowywałam się i czułam jak chłopak. Wszystko zmieniło się, odkąd obejrzałam serial. Nie wiem, co w nim zobaczyłam, ale już w trakcie poszłam do łazienki i ogoliłam całe ciało, aby nie było włosów i ubrałam się w damską piżamę. Normalnie magia jakaś. Czyli da się wyleczyć z tego dziadostwa zwanego transpłciowością. Poczułam wielką ulgę i od tej pory zabieram ubrania mamy, bo przecież ja mam same męskie. Ale wracając do tematu, zaczęłam tak przeklinać i tyle jest we mnie agresji, że potrafię wyzwać makaron w kuchni różnymi przekleństwami, bo mi się rozsypie. Podejrzewam, że gdy odkąd zaczęłam być kobietą, tak jak bóg przykazał, to zaczęłam dostrzegać, jak mama o siebie nie dba. Tak mnie denerwuje, że bym ją rozszarpała. Byłyśmy zgrane, jak chciałam być chłopcem, a się oddalam jako dziewczyna. Może jest coś, co mogę z tym zrobić?