Wstecz

Czuję, że wszystko jest neutralne - nie czuję radości ani smutku. Często się przebodźcowuję. DDA.

Dzień dobry, piszę z prośbą o pomoc w ustaleniu, czy moje obserwacje świadczą po prostu o określonym charakterze, introwertycznej osobowości, czy może są podstawą do zmartwienia i poszukiwania pomocy. Mam 41 lat, jestem bezdzietną panną. Byłam w kilku około 2-letnich relacjach, ale ostatecznie nie spełniały one moich oczekiwań - męczyłam się, czułam się wykorzystywana (tzn. miałam poczucie, że moje zaangażowanie jest niewspółmiernie większe). Obecnie nie zabiegam o towarzystwo i nawet kilka dni spędzonych z najbliższymi osobami to dla mnie męczące doświadczenie. Mam dobrą pracę (w pełni zdalną od kilku lat), dobre warunki mieszkaniowe, bezpieczną sytuację finansową - generalnie: dobre życie. Mogłabym stwierdzić, że trudnością są dla mnie problemy zdrowotne (niedobory odporności, Hashimoto, dyskopatia) i że jestem przepracowana / przeciążona, ponieważ o wszystkie kwestie życiowe dbam samodzielnie, ale jednocześnie nie mam wielu obowiązków, które są udziałem innych ludzi (jak np. wychowywanie dzieci). Nie mam myśli samobójczych, nie odczuwam smutku, nie jestem płaczliwa czy rozchwiana emocjonalnie. A jednocześnie nie odczuwam radości czy pozytywnych emocji, za to bardzo często w interakcjach z ludźmi czuję frustrację, złość, poczucie bezsilności (choć staram się kontrolować ich okazywanie i nie doprowadzać do sytuacji, gdy moje emocje mogłyby się wyrażać w sposób nieakceptowalny społecznie - a zatem: staram się być asertywna, nie agresywna, choć często "mam dość"). Wszystko, co w życiu robię, robię z poczucia odpowiedzialności, obowiązku, powinności. Jednocześnie odczuwam jakąś wewnętrzną niechęć, zmęczenie - obowiązkowość i sumienność pcha mnie "do robienia rzeczy", ale nawet poranne wstanie z łóżka jest potwornym wysiłkiem. Każda aktywność wynika z wewnętrznego przymusu, więc kojarzy się nieprzyjemnie. Z powodu poczucia "przebodźcowania" i zmuszania się do wszystkiego, unikam interakcji z ludźmi. Muszę zmuszać się do wyjścia z domu, chociaż ograniczyłam je do minimum. Z jednej strony nie przepadam za przebywaniem na zewnątrz z powodu światłowstrętu (pozostałość po zapaleniu opon mózgowych) i uczulenia na słońce, ale z drugiej strony - stoi za tym też jakaś psychiczna niechęć. Męczy mnie już sama konieczność "wyjściowego ubrania się i uczesania". Wydaje mi się, że nie odczuwam lęków (nie boję się ludzi, interakcji, otwartych przestrzeni, itd.), ale bardzo mnie to wszystko pozbawia energii. Najbezpieczniej / najlepiej czuję się we własnym mieszkaniu. Kojąco działa na mnie biały szum i małe pomieszczenia. Potrafię odpoczywać, leżąc na podłodze w łazience przy szumie suszarki do włosów... Jeśli to ma znaczenie - jestem DDA. Obecnie mam dobry kontakt z rodzicami - ojciec przestał pić kilka lat temu i stara się naprawić relację. Mimo to jako dziecko i osoba dorosła doświadczyłam przemocy fizycznej i psychicznej. Obecnie mam zły kontakt z bratem, który stworzył dość dysfunkcyjną rodzinę (stosuje przemoc). Zastanawiam się, na ile moje reakcje (niechęć do ludzi, do wychodzenia z domu, ciągłe poczucie zmęczenia i brak radości z życia) to po prostu efekt stresu, przemęczenia, przebodźcowania, nadmiernego napięcia, a na ile objaw, którym warto się zainteresować. Z góry dziękuję bardzo za pomoc.
Dorota Żurek

Dorota Żurek

Widać, że jest Pani osobą z dużą samoświadomością i dojrzałością emocjonalną. Ma Pani zdrowe i racjonalne podejście do swojego życia oraz otaczającej rzeczywistości. To daje Pani ogromny potencjał do pracy nad tym, co budzi Pani obawy. Nadmierny stres, uczucie zmęczenia, brak chęci do kontaktów z innymi i tak naprawdę brak radości z życia to może być objaw np. depresji, więc warto się temu bliżej przyjrzeć. Nie pisze Pani od jakiego czasu ten stan się utrzymuje, jeśli dłużej niż dwa miesiące, to zalecam wizytę u specjalisty. Warto też zastanowić się, co może Pani zrobić, by zyskać większą radość i chęć do podejmowania nowych wyzwań, czy spotkań z innymi. Proszę spróbować różnych technik relaksacyjnych, wizualizacje, ćwiczenia oddechowe, by obniżać poziom stresu. Polecam także poszukanie aktywności fizycznej, która będzie dla Pani przyjemnością i też formą relaksu. 

Pozdrawiam, 

Psycholog Dorota Żurek

 

wczoraj
Natalia Lenart

Natalia Lenart

Pani Anno, 

Myślę, że stres, przemęczenie czy przebodźcowanie to już są objawy, którymi warto byłoby się zainteresować. Pani pytanie jest na tyle złożone i rozbudowane, że trudno odpowiedzieć na nie w tak zwięzłej formie, bez poznania Pani lepiej. 

Stres może być przyczyną lub efektem niektórych zachowań i doznań jakie Pani opisuje. Niestety przepracowanie i stres może działać na zasadzie sprzężenia zwrotnego - stresujemy się, czujemy się źle, zmęczeni, ale przez stres nie potrafimy odpocząć, spada nasza wydajność, przez co znowu się stresujemy i tak w zapętleniu.

Anhedonia, o której Pani mówi, czyli ta niezdolność do odczuwania szczęścia i przyjemności, to również objaw, który trzeba byłoby wziąć na tapet, zastanowić się z czego może ona wynikać (kiedy się pojawiła, co temu towarzyszyło itp.)

Z drugiej strony wspomina Pani również o problemach zdrowotnych - one również nie są obojętne dla naszej psychiki. Nierównowaga hormonalna może przyczyniać się do spadków energii, ogólnego poziomu zmęczenia czy stanów około-depresyjnych, szczególnie jeśli mówimy o chorobach tarczycy. Warto byłoby skonsultować te dolegliwości z lekarzem endokrynologiem lub psychiatrą.

Przede wszystkim najlepiej skupić się na początek na zdrowiu i odzyskaniu energii oraz wyeliminowaniu anhedonii. Być może zmiana w tym obszarze pociągnie za sobą inne odczucia i reakcje związane z kontaktami towarzyskimi i relacjami z innymi. 


Pozdrawiam, 
Natalia Lenart

 

wczoraj

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne