
Czuję, że mam posypane życie, czuję się niepotrzebna na świecie. Nie chcę cierpieć, nie chcę depresji.
MK

Katarzyna Rosenbajger
Witam, widzę że cierpi pani z powodu wielu sytuacji, które pojawily się w pani życiu. Bardzo ważne jest tutaj, że jest pani świadoma swoich emocji oraz samopoczucia i próbuje sobie z tym poradzić prosząc o pomoc czy poradę. Radziłabym pani skontaktować się ze specjalistą, który pomoże pani przepracować takie problemy jak lęki, ciężka sytuację w pracy oraz choroby somatyczne.
K Rosenbajger
Psycholog
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Beata Molska
Każdy człowiek zazwyczaj odczuwa lęk przed zmianą. Jest to naturalny mechanizm obronny. Jeśli dobrze zrozumiałam, to dla Pani staje się jednak on niewygodny i chce Pani się nim zająć. Jest to bardzo często zgłaszany problem wnoszony przez Klientów na terapię. Dodam jeszcze, że każdy z nas inaczej podchodzi do wyzwań życiowych i nie warto porównywać się do rodzeństwa czy znajomych, ale skupić się na własnych odczuciach i emocjach, które warto wnieść podczas sesji terapeutycznych. Poszerzenie świadomości podczas terapii pomaga zazwyczaj w poniesieniu poczucia własnej wartości i sprawczości.

Magdalena Bilińska-Zakrzewicz
Dzień dobry, z opisywanej sytuacji wynika, że problemy emocjonalne w pani życiu narastają i wywołują coraz większy dyskomfort, który wypływa na jakość pani życia. Ponieważ sytuacja utrzymuje się już dość długo i wyobrażam sobie, że pani bardzo w tym cierpi i może być już zmęczona tym przewlekłym stanem. Dlatego najlepszym rozwiązaniem będzie poszukanie dla siebie adekwatnej pomocy: zachęcam do zgłoszenia się do psychoterapeuty, po ukończonym min 4 letnim szkoleniu psychoterapeutycznym, u którego po konsultacji diagnostycznej będzie pani mogła podjąć psychoterapię. Jest to proces, w którym pod okiem specjalisty może pani zajmować się wszystkimi swoimi objawami i uczuciami z nimi związanymi, przyjrzeć się bliżej temu co się z Panią dzieje, zrozumieć przyczyny takiego stanu rzeczy i wypracować sposoby radzenia sobie. Zachęcam również do tego, aby terapia odbywała się w formie bezpośredniej nie online. Pozdrawiam serdecznie Magdalena Bilińska Zakrzewicz

Zobacz podobne
Witam. Mąż znalazł nową kobietę. Oznajmił mi, że chce rozwodu.
Ja chce z nim porozmawiać, żeby uratować wszystko dla naszej córeczki oraz dla nas. A on się nie odzywa do mnie, tylko cały czas pisze z nią.
Piszę tutaj, bo naprawdę już nie wiem, co mam robić. Mam 6-miesięcznego synka z mężem. Od kiedy urodził się maluch, czuję się jakbym była sama. Damian kompletnie się wyłączył z opieki nad dzieckiem. Jego argument brzmi zawsze tak samo: "przecież mała potrzebuje cyca, ja i tak nie pomogę". Nie wstaje w nocy NIGDY. Nawet jak dziecko płacze godzinami, on sobie śpi jak zabity i mówi, że "to moja robota". Codziennie wieczorem znika - albo na padla z kumplami, albo na jakieś swoje zajawki. Wraca późno, czasem nawet nie wiem o której. A ja siedzę sama z maluchem od rana do wieczora, potem całą noc wstaję co 2-3 godziny. Teraz planuje wyjazd z kolegą do Hiszpanii na 2-3 TYGODNIE. Jak mu powiedziałam, że nie dam rady sama z dzieckiem przez tyle czasu, to się zdenerwował i powiedział, że "w pierwszych dwóch latach życia dziecko potrzebuje matki, a nie ojca" i że "powinnam być wdzięczna, że może pracować i nas utrzymywać". Ja już nie śpię prawie wcale od 6 miesięcy. Zaczęłam mieć napady płaczu, czuję się jak zombie. Czasem patrzę na siebie w lustrze i nie poznaję tej osoby. Boję się, że wpadam w depresję poporodową, ale nawet na wizytę do lekarza nie mogę pójść, bo kto będzie z dzieckiem? Próbowałam z nim rozmawiać, ale on mówi, że przesadzam i że "wszystkie kobiety jakoś sobie radzą". Jego matka też mu przytakuje i mówi, że "za jej czasów mężczyźni w ogóle nie zajmowali się dziećmi". Co mam robić? Czy to normalne? Czy rzeczywiście powinnam "dać radę" sama? Czuję się jak najgorsza matka na świecie, że już nie mam siły... Przepraszam za chaotyczny wpis, ale naprawdę jestem na skraju wytrzymałości. Co mam zorbić?