Left ArrowWstecz

Chorując na depresję czuję się ciężarem, mam wrażenie, że zraniłam przyjaciółkę.

Dzień dobry. Jakiś miesiąc temu otrzymałam diagnozę, że mam depresję, jednak od 3 miesięcy chodzę na psychoterapię. Czuję się wszystkim wykończona. Wsparcie mam w bliskiej przyjaciółce, która niestety bardzo daleko mieszka, więc na ten moment nie jest możliwym by się spotkać. Czuję się dla niej ogromnym ciężarem i ogółem dla ludzi wokół mnie, choć nie wiedzą o mojej chorobie, bo nie są na tyle bliscy i raczej sądzą, że depresja to zwykły smutek. Jednak przyjaciółka zawsze mnie wspiera, dodaje otuchy, ciepłych słów, bo sama przez to przeszła. Odkąd choruję ciężko okazać mi wdzięczność, spróbować nowych pomysłów itp., ale naprawdę się staram i ona o tym wie, jednak ja czuję się jak pokraka. Jestem bardzo niecierpliwa w stosunku do samej siebie, bo za 2 miesiące matura, a ja się obijam zamiast pracować. Jednak kilka dni temu powiedziałam mojej przyjaciółce bardzo przykre słowa, które wprost nie dotyczyły niej, tylko ogółem świata i ludzi i musiały ją okropnie zranić. Czuję się jak najgorszą osobą na świecie, przeprosiłam ją szczerze i wyraziłam skruchy, jednak nie mam z nią kontaktu i boję się, że mnie porzuciła na dobre. Nigdy co prawda nie było takiej sytuacji, jednak mój mózg wymyśla same czarne scenariusze i mnie to okropnie męczy. Tak bardzo chciałabym być dla niej tak samo dobrą przyjaciółką jak wcześniej, kiedy jeszcze czułam się dobrze. Teraz czuję, że sprawiam same kłopoty, a na odległość pomoc jest zdecydowanie trudniejsza, gdy nie można np. dotknąć tej osoby. Bardzo się martwię czy te słowa nie były aż za mocne i czy nie zrobiła sobie krzywdy, choć raczej nie jest tego typu osobą. Nie kłóciłyśmy się, to była wymiana zdań, choć na trudne tematy i w pewnym momencie się wycofała i przestała się odzywać. Nie odczytuje wiadomości, nie jest aktywna nigdzie, martwię się, że tym razem może jednak mi nie wybaczy. Naprawdę żałuję tych słów i cofnęłabym je, gdybym mogła. Bardzo chciałabym już być zdrowa i myśleć samodzielnie niż mieć czarną płachtę na głowie, która czasem kontroluje moje myślenie.
TwójPsycholog

TwójPsycholog

Dzień dobry!

Po pierwsze - dobrze, że widzisz i rozumiesz, że tworzą się w Twojej głowie czarne scenariusze, a nie jest to rzeczywistość :) Po drugie- na pewno powiedz o tym na psychoterapii - to bardzo ważne, ponieważ w tym procesie powinniście pracować nad lękowym postrzeganiem świata i skupianiu się na katastrofalnej przyszłości.

Pewnym jest, że nie jesteśmy w stanie, ale też nie powinniśmy przypisywać sobie odpowiedzialności za czyjąś reakcję. Powiedziałaś to, co uważasz, co sprawia Ci przykrość, co utrudnia funkcjonowanie - masz do tego całkowite prawo i dobrze, że podzieliłaś się z kimś swoim postrzeganiem i samopoczuciem. Jeśli znasz kontakt do jej opiekunów, możesz do nich zadzwonić/napisać. Najważniejsze jednak, byś zadbała o swój stan emocjonalny, ponieważ czytam, że czujesz się źle. Czy jesteś w stanie coś sobie dać, by poczuć się mniej obciążona? Być może spisanie uczuć i negatywnych myśli, które są w głowie vs odpowiedniej do nich rzeczywistości, pomoże? Często objawami (i/lub podłożem) depresji są negatywne przekonania o sobie, co jeszcze bardziej obniża samopoczucie i zdolność do funkcjonowania. 

Czy korzystałaś z konsultacji z psychiatrą_ką? Warto umówić się na wizytę chorując na depresję i rozważyć wsparcie farmakologiczne. Trzymam kciuki!

1 rok temu
Katarzyna Garlicka

Katarzyna Garlicka

Dzień dobry

Po pierwsze nie może się Pani obwiniać za to, że funkcjonuje Pani inaczej niż jak osoba zdrowa, ponieważ jest Pani chora. Jeśli po 3 miesiącach chodzenia na psychoterapie nie ma żadnej poprawy należałoby się zastanowić nad zmianą psychologa/psychoterapeuty. Ogólnie poprawa powinna być widoczna podczas procesu już po kilku spotkaniach. 3 miesiące bez żadnej poprawy i jest coraz gorzej może świadczyć o technikach i metodach, które na Panią nie działają oraz możliwe, że wybrała Pani nurt, który nie jest dla Pani korzystny. Mam nadzieje, że psychoterapeuta nie otworzył wielu naraz różnych traum i zachorowała Pani przez to na depresję. Nie każdy psychoterapeuta jest dobrym specjalistą trzeba o tym pamiętać.

Jeśli zależy Pani na relacjach i jest Pani bardziej relacyjną osobą to polecam nurty humanistyczne. Opierają się one głównie na relacjach i budowaniu więzi. Może Pani poszukać psychologa, bądź psychoterapeuty bazującego na tym nurcie. Wtedy nie tylko będzie praca na leczeniu depresji, a także na budowie relacji i wzmacnianiu poczucia własnej wartości. Humaniści dostrzegają przyczyny występowania zaburzeń psychicznych w tym depresji w przypadku braku realizowania głównych wartości życiowych.

Jeśli nawet zmiana psychoterapeuty Pani nie pomoże to warto się skonsultować z lekarzem psychiatrą w celu wdrożenia leków psychiatrycznych. One też odpowiednio dobrane powinny wesprzeć proces leczniczy już po około miesiącu stosowania.

W przypadku koleżanki warto dotrzeć do niej przez innych znajomych, czy rodziców. Jeśli to była Pani bardzo dobra przyjaciółka to zrozumie zachowanie wynikające z choroby. Proszę się tym nie przejmować. Zająć się sobą i znaleźć odpowiedniego specjalistę, który Pani pomoże wyzdrowieć. Znajomymi, którzy twierdzą, że depresja to zwykły smutek lepiej się nie przejmować. Nie każdy rozumie czym jest depresja. Jeśli bardzo by Pani zależało, aby Panią zrozumieli najlepiej przesłać im stronę psychoedukacyjną gdzie będą treści o tej tematyce.

Życzę dużo zdrowia i odbudowania relacji z przyjaciółką

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Witam, zrobiłam mały research ale nadal nie jestem pewna. Jakiej płaszczyzny/ nurtu psychoterapeutycznego szukać w przypadku nerwicy lękowej, fobii/strachu/lęku przed owadami? Męczy mnie to z roku na rok coraz bardziej- dlatego postanowiłam zgłosić się po pomoc. Czy ktoś byłby w stanie mi doradzić?
Uprawnienia psychoterapeutki - podstawowy kurs terapii. Jaką ma wiedzę i kompetencje?
Moja przyszła psychoterapeutka w swoim opisie w internecie ma napisane, że ukończyła kurs podstawowy terapii poznawczo-behawioralnej i że pracuje w nurcie integracyjnym (łączy myślenie systemowe i psychodynamiczne oraz wykorzystuje elementy terapii poznawczo-behawioralnej). Czy ten podstawowy kurs terapii poznawczo-behawioralnej daje jej podstawy, by skutecznie wykorzystywać elementy terapii poznawczo-behawioralnej? Czy takie oddziaływania mogą dać efekty?
Czy da się pomóc i w jaki sposób osobie, która potrzebuje pomocy psychologa, ale odmawia pomocy i przez to niszczy rodzinę?
Czy da się pomóc i w jaki sposób osobie, która potrzebuje pomocy psychologa, ale odmawia pomocy i przez to niszczy rodzinę?
Terapia na NFZ - jakie kroki należy podjąć?
Jak mam się zapisać na psychoterapię na NFZ? Muszę udać się do lekarza rodzinnego czy zadzwonic bezpośrednio do centrum zdrowia psychicznego?
Mąż choruje na depresję, ale obwinia mnie za wiele zachowań, krytykuje. Jest drażliwy, nie pomaga.
Mąż leczy się na depresję (jego psychiatra stwierdził, że zakańczają leczenie, ale on nadal twierdzi, że ją ma) poprosiłam dziś męża by poszedł do sklepu po chusteczki ,prosiłam go kilka razy ,spokojnie od rana do wieczora. Aż wieczorem się zdenerwowałam, a on odrazu, że ma depresję, więc gra z dzieckiem w gry. Z całej tej kłótni zaczęłam czuć się winna, później nagle przeszedł na swoją mamę, że jej nienawidzę, bo parę razy narzekałam, że często mnie poniża (haha spójrzcie na nią jak wygląda ciekawe ile przytyje jak urodzi 10 dzieci) i mimo tych słów nie nienawidzę jej a on mi to wmawia . Później mi mówi o jakiś chorobach psychicznych, żebym poczytała i co to za psychiatra, jak nie zdiagnozował u niego adhd i jeszcze jakiejś choroby, którą wyczytał w Internecie. Później miał pretensje, że jestem jak wiedźma ,że go zaczepiałam cały tydzień zbyt nachalnie (smyrałam go dla żartów po nodze a on uciekał ,próbowałam się do niego zbliżyć, bo już się nawet nie przytulamy a co dopiero mówiąc o seksie ) raz jestem zbyt obojętna ,innym razem zbyt nachalna ,za chwilę mówi, że nie umiem go uwodzić, że ciągle tylko prezenty, gdy coś opowiada co by chciał, jedzenie ,śniadania,kolacje, że mogłabym wymyślić coś innego skoro to na niego nie działa. To depresja czy manipulacja ? Napomknę tylko, że nad mężem ojciec się znęcał (nie wpuszczał do domu zimą ,wyrzucał z auta, gdy wymiotował przez chorobę lokomocyjną ,chlapał karcherem po oczach, gdy nie był posłuszny )z opowieści teściowej jego ojciec był maminsynkiem, więc ona traktuje swoich synów ozięble ( zostawcie mi dzieci a wy idźcie stąd ,was tu nie chce -mąż twierdzi, że nie rozumiem żartu i nie mam dystansu ).
Zaburzenia nastroju, lęk, problemy ze snem. Biorę leki, ale nie wystarczają. Proszę o wsparcie
Leczę się na nerwicę od kilku lat.od 3 tygodni miałem bardzo duże natężenie stresu w pracy i jedynie propranolol wspomagał mnie, żebym sobie jakoś radził. Niestety organizm nie wytrzymał stresu i z wtorku na środę dostałem padaczki nerwicowej. Obecnie jestem na terapii diazepamem 9 dni. Mam również zaburzenia nastroju z jednej strony lgnę do ludzi a z drugiej wolę być sam. Mam również ostatnio problem ze spaniem, mimo że biorę wieczorem trittico cr 100 mg. Nie mam pomysłu, jak sobie pomóc. Od urodzenia mam mózgowe porażenie dziecięce.
Czy współczucie terapeuty może być oznaką jego skuteczności?

Witam, mam pytanie, czy to może jest oznaka, że ten terapeuta jest dobry? Ostatnio zaczęłam chodzić na terapię do mężczyzny. Przyznam szczerze, że to moja pierwsza terapia u mężczyzny, bo zazwyczaj chodziłam do kobiet. Ostatnio miałam sytuację, że terapeutka mi nie spasowała, więc postanowiłam poszukać coś w mojej miejscowości i trafiłam na tego terapeutę. 

Stwierdziłam, że spróbuję, chociaż nie było to łatwe, ponieważ po moich wcześniejszych doświadczeniach mam problemy z zaufaniem do mężczyzn. Ale poszłam i nie jest łatwo, trochę trudniej rozmawia mi się z nim niż kobietą terapeutką, ale jest ok. Jak się otworzyłam i powiedziałam o moim trudnym doświadczeniu, (chociaż nie naciskał, żebym powiedziała) podziękował za to, że mu to powiedziałam i wyczułam takie współczucie zrozumienie. Zapytał się również czy było mi trudno w takim razie przyjść do niego, patrząc na to, że jest mężczyzną. Powiedziałam, że tak, ale stwierdziłam, że spróbuję. 

Na koniec sesji, też podziękował jeszcze raz, że się z nim tym podzieliłam.

Dzień Dobry, Jak przepracować fakt, że zrobiło się komuś dużą przykrość (nie pomagając odpowiednio kiedy ta osoba potrzebowała tego typu pomocy). Od okresu, w którym ta pomoc powinna się pojawić minęło już ponad pół roku, wydaje mi się że interwencja w tym momencie nie przyniosłaby już dobrych skutków, ale bliska mi osoba wciąż ma poczucie opuszczenia w tym aspekcie. Z jednej strony wiem, że zmiana w tym aspekcie życia by jej pomogła, ale z drugiej nie czuję żebym byłx w stanie wpłynąć na tak szerokie zjawisko i wiele różnych osób. Czuję, że same przeprosiny nic nie dadzą, i jednocześnie gdy próbuje je sformułować to pojawia mi się w głowie lista wymówek (przecież jestem, pomagałxm wtedy tak jak to wydawało mi się, że będzie dobrze, itd), i próby przerzucenia odpowiedzialności na tą bliska osobę albo na innych ludzi. Warto dodać, że ta osoba kiedyś mi pośrednio pomogła właśnie w taki sposób w jaki ja nie pomogłam jej. Chciałxbym ostatecznie *coś* zrobić żeby wynagrodzić tej osobie jej stratę i odpowiednio zadośćuczynić (a co jeśli to tylko próba zagłuszenia wyrzutów sumienia i próba poczucia się lepiej a nie szczera chęć naprawy), ale ciężko mi przejść przez mój własny obraz siebie jako osoby zawsze wspierającej i pomagającej. Jak to przepracować, czym się kierować?
Mam kilka spraw, które mnie męczą. Czy jest możliwość pisania z kimś o wszystkim i możliwość ewentualnej pomocy?
Mam kilka spraw, które mnie męczą. Czy jest możliwość pisania z kimś o wszystkim i możliwość ewentualnej pomocy?
Nigdy nie korzystałam z usług psychologa. Jednakże czuje, że może nadszedł właśnie ten czas, aby pierwszy raz spróbować.
Witam, Nigdy nie korzystałam z usług psychologa. Jednakże czuje, że może nadszedł właśnie ten czas, aby pierwszy raz spróbować. Mianowicie rok 2022 był dla mnie nieco stresujący, ponieważ przygotowywałam się do matury, moim marzeniem było móc iść na studia. Gdy to się spełniło, wszystko się zmieniło... Od dłuższego czasu mimo poświęcanego czasu i naprawdę dużej chęci do zrozumienia wielu rzeczy nic mi nie wychodzi, często mam napady płaczu i na ten moment większość moich myśli jest negatywnych... Na co dzień borykam się też z napięciowym bólem głowy w skroniach, a więc to tylko nasila mój stres... Do tego w związku, w którym jestem już 4 lata, również dobrze się nie wiedzie. Zrobiłam się bardzo nerwowa i przykładam wagę do wszystkiego, co usłyszę od kogoś innego... Nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Chciałabym mieć znowu pełną motywację i spokój w głowie, jednakże przez te ostatnie ciągłe niepowodzenia nie jestem w stanie pozytywnie myśleć... Dodam, że nie byłabym w stanie powiedzieć wszystkiego to, co odczuwam żadnej osobie nawet mi najbliższej, bo po prostu nie potrafię i od razu wywołuje łzy... Może ktoś byłby w stanie mi coś doradzić?
Ile zazwyczaj trwa terapia TSR?
Ile zazwyczaj trwa TSR? Kilka sesji czy więcej? Jak to wygląda?
Dzień dobry, mam parę pytań odnośnie swojego zachowania.
Dzień dobry, mam parę pytań odnośnie swojego zachowania. Obmyślałam to przez długi czas i nie mogę na to znaleźć odpowiedzi. Zauważyłam u siebie, że niezależnie od tego, co się dzieje, zawsze odcinam się od przeszłości, a dokładniej co jest z nią związane. Np. mój przyjaciel, z którym straciłam kontakt (bez żadnej kłótni). Po tym jak urwał się kontakt, blokuję i unikam wszędzie ich piosenek. Z koleżanką oglądałyśmy serial, ale straciłyśmy kontakt i kompletnie odcinam się od informacji o serialu i przestaję oglądać. Miejsca, w których często przesiadywałam ze znajomymi, próbuję unikać. Nie chcę oglądać czegoś jeśli pamiętam, że moja stara znajoma się tym fascynowała. Z tych wszystkich przykładów nie było żadnego, w którym urwał się kontakt przez kłótnie. Po prostu nasze ścieżki się zmieniły wraz z planami na życie. Czy jest to normalne zachowanie? Czy można to jakoś zmienić? Przeszkadza mi to w życiu czasami i domyślam się, że nie jest to norma.
Mam trudności z polubieniem siebie, brakuje mi asertywności, często potrzebuję zmian (głównie relacji)
Od dawna czuję się źle ze sobą i nawet się nie lubię. Od dłuższego czasu zastanawiam się czy to ze mną jest coś nie tak. Pokrótce opiszę swoją osobę i problemy: - na starcie znajomości zawsze czuję się gorsza - nie jestem asertywna - często ląduje w roli "podnóżka" - nie potrafię zawierać dobrych relacji - jestem elastyczna i się nie przywiązuje ( łatwo zapominam o dawnych znajomych i w sumie to nigdy nie bolało mnie takie rozstanie nawet jeśli znajomość trwała kilka lat) - nienawidzę kontaktu fizycznego - boję się patrzeć komuś w oczy - nienawidzę i stresuje się jak ktoś za mną stoi i patrzy mi w plecy - nie cierpię ludzi którzy próbują mnie osaczyć - nienawidzę jak ktoś narusza moją przestrzeń - łatwo zastępuje znajomych innymi ludźmi tzw. "ich odpowiednikami i szybko o nich zapominam - brak mi empatii - do większości moich znajomych wewnętrznie czuję mocną niechęć - nigdy nie miałam w planie utrzymywać znajomości po zmianie miejsca pobytu (po ukończeniu podstawówki, liceum) , zawsze robię wszystko żeby kontakt się urwał i żeby pozbyć się problemu - nienawidzę być uwiązana oraz nawiązywać bliższych znajomości które mógłby obarczyć mnie niepotrzebną odpowiedzialnością - moim ulubionym typem znajomości są tzw. "płytkie znajomości" - często ze względu na mój brak asertywności ląduje w roli popychadła np. kilka razy wołano do mnie jak do psa "do nogi" albo powiedziano mi, że "jestem niżej w hierarchii" - potrafię grać dobrego znajomego nawet wobec osoby której nie cierpię (nawet te osoby nie wiedzą że ich nie lubię) - mimo tego że jestem nastolatką i to "ten czas" to nie jestem zainteresowana związkami, co moi rodzice uważają oczywiście za dziwne - nie lubię imprez - nie wychodzę często z domu - jestem dosyć dziwna, ale nie jestem jakimś samotnikiem w klasie, jestem typem osoby którą każdy lubi, ale nikt w pokoju pełnymbludzi by mnie nie wybrał - zawsze dbam o to, żeby utrzymać dystans, w momencie, gdy ktoś próbuje się zbliżyć i "obarczyć mnie odpowiedzialnością" szybko go spławiam - czuję, że jestem porażką życiową - matura i zdanie na wymarzone studia to dla mnie jedyny sposób na dowartościowanie się - każde miejsce, w które się przenoszę, zaczyna mnie męczyć i nudzić już po roku, a w przeciągu 2 lat staje się największą męczarnią a w głowie moją jedyną myślą jest to, że chce już zmienić otoczenie i wymienić ludzi z otoczenia na nowych tzw. "świeży towar".
Nowe metody leczenia OCD: Przyszłość i techniki na obsesyjne myśli
Czy powstaną w przyszłości nowe sposoby na leczenie ocd i jakie są nowe techniki leczenia obsesyjnych myśli?
Czy psycholog ma obowiązek poinformować rodziców w przypadku terapii uzależnień osoby niepełnoletniej?
Czy jeśli jestem niepełnoletnia (15 lat), a mam problem z narkotykami i uczęszczam na terapię, to moja psycholog może o tym poinformować moich rodziców, gdybym jej o tym powiedziała?
Jaki rodzaj psychoterapii pomógłby mi pochylić się nad moim stylem przywiązania?
Dzień dobry, mam pytanie dotyczące stylów przywiązania. Od wielu lat uczęszczam na terapię. Nigdy nie powiedziano mi jednak wprost, że mogę mieć problem w tym temacie. Podejrzewam, że mam lękowy styl przywiązania. To tłumaczyłoby moje trudności w nawiązywaniu więzi, bliższych relacji. Chciałam prosić o radę, czy jest konkretna forma terapii, może intensywna, prywatna, która jest tutaj najskuteczniejsza? Widzę wyraźnie, że mam trudność z byciem ‚vulnerable’, nie chcę, żeby to powstrzymywało mnie przed wejściem w relację. Dziękuję
Czy ta sama terapeutka może prowadzić terapię indywidualną po terapii małżeńskiej i rozwodzie?

Byłam z żoną na terapii małżeńskiej, prawie rok. Jesteśmy po rozwodzie. Nasza terapeutka, u której miałyśmy terapie małżeńska prowadzi nam teraz terapie indywidualne, mówiąc, ze to nie problem, mimo tego, ze nie jestesmy juz razem. Czy to jest ok, ze prowadzi nas dalej dwie indywidualnie?

Czy powinnam się już na początku spytać psychoterapeutki czy jak moja sytuacja będzie tego wymagała to będę mogła mieć więcej spotkań?
Zaczęłam psychoterapię indywidualną na NFZ, jestem po 2 sesjach. Psychoterapeutka powiedziała mi, że będziemy miały 25 spotkań. Jednak na stronie ośrodka jest napisane, że psychoterapia na NFZ może trwać nawet do kilku lat, jeśli psychoterapeuta uzna, że jest to konieczne, mailowo koordynatorka ośrodka też tak mi napisała. Czy powinnam się już na początku spytać psychoterapeutki czy jak moja sytuacja będzie tego wymagała to będę mogła mieć więcej spotkań? Czy to za wcześnie?
Czuję brak gotowości poznawczej na psychoterapię NFZ, ponieważ nie ustabilizowałam jej jeszcze lekami razem z psychiatrką.
Jestem przed psychoterapią, będę ją miała na NFZ, prawdopodobnie w kwietniu się zacznie. Ale czuję, że nie będę w stanie się zaangażować w psychoterapię bez leków działających na moje zaburzenia funkcji poznawczych i pustkę w głowie w sytuacjach społecznych. A dopiero co zaczęłam chodzić do nowej psychiatrki (26.01 była pierwsza wizyta, 25.03 czeka mnie druga wizyta), boję się, że zanim psychiatrka mnie ustawi na dobre leki to pół terapii mi przepadnie i tak naprawdę gotowa do psychoterapii będę wtedy, gdy przyjdzie czas ją kończyć (bo czytałam, że na NFZ terapia może trwać max 1,5 roku). Jestem na lekach, ale jeszcze nie zostały idealnie dobrane, działają tylko na niektóre objawy nerwicy lękowej, a reszta objawów nerwicy lękowej, depresja i fobia społeczna nadal są. Na zaburzenia funkcji poznawczych i pustkę w głowie w sytuacjach społecznych nie działają. Na początku psychoterapii będę jeszcze nie ustawiona na lekach niestety, a może i przez połowę psychoterapii nie będę jeszcze na właściwych lekach, to mnie bardzo martwi, bo boję się, że zmarnuję ten czas dany mi na NFZ. Czy moje obawy są uzasadnione?
W trakcie trwania terapii pojawiają mi się flashbacki z przeszłości. Problem polega na tym, że nie potrafię powiedzieć o tym terapeucie
W trakcie trwania terapii pojawiają mi się flashbacki z przeszłości, a przy tym myśli samobójcze. Problem polega na tym, że nie potrafię powiedzieć o tym terapeucie, a jak widzi, że coś się dzieje i o to pyta, to neguję. Co zrobić z tą sytuacją?