
Jak pomóc partnerce z dzieckiem w sytuacji przemocy ze strony byłego partnera?
Witam! Spotykam się z kobietą, która ma dziecko z byłym partnerem. Mieszkamy osobno. Ja jestem w trakcie rozwodu. Wyciągnął informacje na temat mojej "jeszcze" żony i zadzwonił do niej. Z żoną nie jestem w dobrych stosunkach, więc pogadali sobie o mnie i partnerce stawiając nas w złym świetle w oczach rodziny bliższej oraz dalszej. Ten były partner jest narkomanem. W pracy próbował ją także oczernić i groził, że ją zabije oraz mnie. Nie ma pracy i wyciąga pieniądze od partnerki na narkotyki. Zerwała z nim 4 miesiące temu. Nastawia dziecko przeciwko mnie, mówiąc mu o mnie wulgarne rzeczy, zmyśla złe historie o mnie, przeciwko matce też nastawia owe dziecko. Nawet ostatnio popchnął partnerkę poprzez wtargnięcie agresywne do jej mieszkania ( kopnął drzwi ), w wyniku czego partnerka doznała stłuczenia uda oraz łokcia. Wydzwania oraz wypisuje do partnerki obraźliwe smsy. Odgraża się . Ostatnio próbował manipulacją udać, że coś sobie zrobi, informując dziecko, że popełni samobójstwo. Partnerka twierdzi, że nie wezwie policji , rodziny też nie wzywa, choć ma niedaleko rodziców. Oczekuje ode mnie, że będę patrzył biernie na to, co robi były partner. Według niej mam przyjąć do informacji to, co się dzieje, a ona twierdzi, że panuje nad sytuacją. Prosiłem, aby wezwała policję lub założyła niebieską kartę, powiadomiła rodziców, gdy on przychodzi na widzenie do syna. Nie mają ślubu, a były partner nie płaci alimentów. Była już u psychologa. który powiedział, że jest ofiarą przemocy domowej, ale ona nie dowierza. Psycholog mówił ,aby poinformowała go smsem, że kontakt mają mieć tylko w sprawie dziecka i nic więcej . Nie odpisuje mu i nie odbiera, ale znalazł inny sposób na kontakt i pod pretekstem zabrania jakichś rzeczy z mieszkania próbuje nachodzić partnerkę i stosuje przemoc słowną a ostatnio nawet fizyczną. Proszę o poradę, jak mogę pomóc partnerce .
Andrzej
Aleksandra Wincz- Gajda
Dzień dobry,
Panie Andrzeju, w opisanej sytuacji nie ma za bardzo możliwości rozmowy czy negocjowania zachowania z byłym partnerem Pana partnerki, jeżeli jest on pod wpływem narkotyków.
Jego impulsywne, agresywne, manipulujące zachowanie szkodzi wszystkim- Panu, partnerce i i jej dziecku. Bardzo poruszającym jest fakt, że partnerka pomimo wizyty u psychologa i nazwania przez niego rzeczy po imieniu nadal nie chce stawiać granic. Wskazuje to na silne mechanizmy przemocowe.
Może Pan wspierać partnerkę, cały czas jasno nazywając, co się dzieje. Ale też cały czas dbając o swoje granice- o to, jak Pan się czuje z tym, co się dzieje, na co Pan się jeszcze zgadza, a czego wytrzymywać nie chce. Niezbędnym jednak- jeśli nic w tym układzie się nie zmieni- może okazać się wezwanie Policji i założenie Niebieskiej Karty. To forma zadbania o siebie, ale też forma wsparcia- pokazuje Pan partnerce, że stawianie granic jest możliwe, że nie jest bezradna, może reagować, że były partner nie jest bezkarny.
Zachęcam też do kontaktu z Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej. Działają one przy Miejskich Ośrodkach Pomocy Społecznej/ Pomocy Rodzinie. Pan i partnerka znajdziecie tam najpewniej całe spektrum wsparcia- od psychologicznego, przez organizacyjne i prawne.
Pozdrawiam,
Aleksandra Wincz- Gajda
psycholog, psychoterapeuta
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dorota Żurek
Dzień dobry, sytuacja jest rzeczywiście trudna i moim zdaniem warto rozmawiać z partnerką, by podjęła terapię dla osób doświadczających przemocy. Jednak to partnerka powinna podjąć decyzję, by zgłosić zachowanie byłego partnera na policję i tak, jak Pan sugerował, założyć Niebieska Kartę. Ważne, by partnerka miała w Panu wsparcie i wiedziała, że może na Pana liczyć w trudnych sytuacjach, ale to ona powinna zapewnić bezpieczeństwo sobie oraz dziecku. Nie może Pan brać odpowiedzialności za jej decyzje życiowe. Czasem jedynym wyjściem jest nabranie dystansu i zadbanie o siebie i swój spokój. To naturalne, że martwi się Pan o ich bezpieczeństwo, ale proszę w tym wszystkim nie zapominać o sobie.
Pozdrawiam,
Dorota Żurek- psycholog
Martyna Nowicka
Dzień dobry,
opisuje Pan sytuację, która nosi znamiona poważnej przemocy domowej zarówno wobec Pana partnerki, jak i dziecka. Mamy tu do czynienia z przemocą fizyczną, psychiczną, ekonomiczną oraz groźbami karalnymi.
Choć partnerka może wierzyć, że „panuje nad sytuacją”, to niestety typowe dla osób uwikłanych w przemoc jest jej bagatelizowanie. Tego typu spraw nie można zostawiać bez reakcji tu chodzi o realne bezpieczeństwo, także dziecka.
Dziecko, które słyszy wulgarne komentarze, jest świadkiem przemocy, groźby samobójcze ojca to wszystko może powodować poważne zaburzenia emocjonalne. Jeśli matka nie podejmuje działania, można rozważyć kontakt np. z poradnią psychologiczno-pedagogiczną, albo zasugerować partnerce konsultację z psychologiem dziecięcym.
Co można zrobić:
- zachęcać partnerkę do zgłoszenia przemocy na policję, założenia Niebieskiej Karty i kontaktu z prawnikiem.
- zabezpieczać dowody (SMS-y, groźby, nagrania).
- skontaktować się z Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej lub lokalnym MOPS - oferują bezpłatną pomoc.
W razie gróźb wobec Pana może Pan także sam złożyć zawiadomienie.
Wspieranie partnerki nie oznacza biernego przyglądania się przemocy. Ma Pan prawo (a w kontekście dziecka wręcz obowiązek) reagować.
Pozdrawiam serdecznie,
Martyna Nowicka
Justyna Orlik
Niezwykle mnie porusza to, w jaki sposób opisujesz całą sytuację i jak jesteś zaangażowany w próbę rozwiązania konfliktu, który wpływa również na jakość Twojej relacji z obecną partnerką i jakość Twojego życia.
Kiedy oglądam sytuację z perspektywy interwentki kryzysowej, to nosi ona wyraźne znamiona przemocy domowej: psychicznej, ekonomicznej oraz fizycznej. Zgodnie z nowelizacją ustawy o przeciwdziałaniu przemocy domowej, organy ścigania mają obowiązek natychmiastowej reakcji w sytuacji zagrożenia nawet bez zgody tego, kogo przemoc bezpośrednio dotyka. To bardzo ważne, bo ustawodawca nie oczekuje już, że osoba doświadczająca przemocy sama zdecyduje się sięgnąć po pomoc, więc otwierają się kolejne furtki, z których można skorzystać.
Niestety, rzeczywistość psychiczna osoby nie zmienia się tak szybko, jak prawo. W nurcie Gestalt mówimy, że potrzebny jest czas, żeby w ogóle poczuć, że istnieją jakieś "moje granice". Twoja partnerka może nawet nie zdawać sobie sprawy z tego, że na co dzień żyje w głębokim rozdźwięku. I tak z jednej strony czuje, że nie powinno ją spotykać to, co spotyka, a z drugiej nie ma siły lub nie daje sobie prawa, żeby się temu przeciwstawić. Trauma, jakiej doświadczyła, szczególnie nierozpoznana lub niezaopiekowana, może jeszcze długo odbijać się echem.
Twoja rola jest w tej sytuacji jest wyjątkowo trudna. Słyszę, kiedy mówisz, że chcesz jej pomóc, ale istnieje prawdopodobieństwo, że łatwo wpadniesz w rolę ratownika lub kogoś, kto za wszelką cenę chce kontrolować rozwój wydarzeń. Możesz też doświadczać frustracji, która wynika z bezsilności, lęku i miłości do ukochanej, która zupełnie inaczej postrzega rzeczywistość.
Chciałabym Ci powiedzieć, że twój dobrostan psychiczny jest tak samo ważny, jak jej. Może mógłbyś poszukać dla siebie grupy wsparcia w okolicy lub skontaktować się z kimś, kto zajmuje się przeciwdziałaniem przemocy? To pozwoli Ci dostrzec, gdzie zaczyna się, a gdzie kończy Twoja odpowiedzialność. Jest wiele rozwiązań prawnych, z których jako świadek przemocy możesz skorzystać, ale warto pamiętać też o tym, że nie możesz uratować nikogo, kto nie czuje, że ma prawo do tego, żeby zostać uratowanym.
Justyna Orlik,
psychoterapeutka Gestalt
Natalia Krawiec-Jokiel
Panie Andrzeju,
Z Pana wypowiedzi wnioskuję, ze razem z partnerką jesteście Państwo w bardzo trudnej, obciążającej emocjonalnie sytuacji. Wszystko wskazuje na to, że Pana partnerka jest ofiara długotrwałej przemocy, co pretenduje do poinformowania o tym fakcie odpowiednich służb, szczególnie Policji. Proszę pamiętać, że aktualnie zaostrzyły się przepisy o ochronie małoletnich, tzw. „lex Kamilek” tym samym jeśli dziecko (a z podanych przez Pana informacji wynika, że jest obecny małoletni) narażone jest na akt przemocy ze strony osób dorosłych, należy to zgłosić. Rozumiem, że Pana partnerka obawia się zachowań odwetowych ze strony byłego partnera, niemniej jednak jest to na tyle niepokojąca i równocześnie nieprzewidywalna sytuacja, którą należy zmienić. Pan jako partner również ma możliwość zawiadomienia Policji o zaistanialej sytuacji z obawy o życie i zdrowie partnerki i jej dziecka. Niedopuszczalnym jest aby dziecko spotykało się z rodzicem, wobec którego istnieje podejrzenie nadużywania środków psychoaktywnych, zważywszy na to, że zachowanie osoby dorosłej może być bardzo krzywdzące dla owego dziecka. Zachęcam do porozmawiania z partnerką o możliwych dalszych konsekwencjach braku działania. Proszę również poszukać w obszarze Państwa miejsca zamieszkania miejsc, które kierują swoją pomoc w stronę ofiar przemocy, są to np. Ośrodki Pomocy Społecznej, Ośrodki Interwencji Kryzowej, placówki zajmujące się pomocą psychologiczną dzieci i młodzieży. Pomóc kierowana jest bezpłatnie. Cieszy mnie fakt, że jest Pan człowiekiem zainteresowanym i dbającym o partnerkę. Proszę tylko pamiętać również o swoim bezpieczeństwie, ponieważ wywnioskowałam, że były parter prawdopodobnie jest osoba przemocową, skłonną do zachowań agresywnych, nieprzewidywalną, a w tym wszystkim uzależnioną, a to wszystko skłania do sytuacji trudnych i niebezpiecznych. Jeszcze raz zachęcam do rozmowy z partnerką, ponieważ to ona może tu najwięcej zdziałać. Warto zwrócić uwagę na to jakie ma ona obawy, jakimi dysponuje zasobami do poradzenia sobie z tą sytuacją, co myśli, co czuje w związku z tym. Małymi kroczkami jesteście w stanie sobie poradzić, ale warto udać się do wskazanych miejsc i poprosić o wsparcie.
Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Natalia Krawiec-Jokiel

Zobacz podobne
TW: myśli samobójcze
Witam, mam na imię Telimena i mam 30 lat. Jestem bardzo nieszczęśliwą i samotną osobą.
Moja mama wychowywała mnie samotnie. Gdy byłam dzieckiem, mój tata się mną nie interesował.
Jako dziecko byłam odrzucana i zaniedbana. Moja rodzina się mną nie interesowała, moja mama wychowywała mnie samotnie.
W szkole byłam bita i nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić.
W szkole podstawowej byłam bardzo zamknięta w sobie. Nauczyciele się mną nie interesowali, dzieci mnie biły i odrzucały. W szkole nie miałam żadnych przyjaciół.
Jako dziecko czy nastolatka nigdy nie miałam przyjaciół. Nie wiem, co to znaczy mieć prawdziwą przyjaciółkę.
Zawsze marzyłam, by iść na huśtawkę z koleżanką. Zawsze marzyłam, by iść na urodziny do koleżanki.
Jako dziecko zawsze byłam sama i nikt się ze mną nie bawił. Byłam odrzucana przez rówieśników.
Lata mijały, przestałam chodzić do szkoły. Zaczęłam uczyć się w domu, ponieważ nie mogłam wytrzymać w szkole. Zachorowałam na depresję i izolowałam się od ludzi.
Z jednej strony chciałam mieć przyjaciół, ale z drugiej strony — gdy poznawałam ludzi — cierpiałam.
Ludzie nigdy nie chcieli mnie poznać, choć bardzo pragnęłam przyjaźni. Nigdy jej nie doświadczyłam.
Gdy już dorosłam, poznałam pewną znajomą. Dużo w życiu jej pomogłam. Ta osoba bardzo mnie skrzywdziła — znęcała się nade mną psychicznie przez 15 miesięcy.
Zgłosiłam sprawę do Prokuratury Rejonowej oraz na policję. Pomimo dużych dowodów i zeznań świadków, Prokuratura Rejonowa nic mi nie pomogła.
Prokurator wydał na mnie nakaz przeszukania i nasłał na mnie policję. Prokurator nie uwierzył mi jako pokrzywdzonej przestępstwem, tylko sprawcy.
Przez 15 miesięcy żyję w strachu. Cierpię na depresję, ponieważ ta osoba mnie niszczyła i psychicznie się nade mną znęcała.
Pomimo moich cierpień, prokurator zamiast mi pomóc — wystawił nakaz. 18 lutego 2025 r. przyszła do mnie policja i zaczęła mnie szarpać za ręce.
Zabrali mi telefon, laptop. Policja szarpała mnie za ręce i krzyczała na mnie. Płakałam, prosiłam, by mi nie zabierali rzeczy — zabrali, a potem straciłam przytomność.
Dostałam arytmii serca i ataku padaczkowego.
Policja przez 2 miesiące trzymała moje rzeczy — jako osobie pokrzywdzonej. A sprawcą w ogóle się nie zajęli.
Czuję wielką niesprawiedliwość. Nikt mi nie chce pomóc.
Myślałam już, żeby napisać do Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jestem załamana. Nie wiem, co mam robić.
W 2014 r. moja mama miała ciężką operację — jej życie było zagrożone. Nikt mi nie pomagał, musiałam radzić sobie sama. Dobrze, że moja mama wyzdrowiała. Moja rodzina mnie nie kocha. Moje kuzynki nie przyznają się do mnie, wstydzą się mnie, bo jestem biedna.
Czuję niesprawiedliwość i wielki ból.
Codziennie płaczę i mam myśli samobójcze. Boli mnie serce, że nikt nie chce mi pomóc. Ludzie mnie krzywdzą, a policja nie chce mi pomóc. Nie chce mi się już żyć. Moje życie to jedno wielkie cierpienie. W dodatku wpadłam w długi. Nie mam pracy, przyjaciół. Jestem samotna. Szukam pracy, ale nie mogę znaleźć. Nie mam środków do życia. Moja mama mnie utrzymuje.
Czuję się niepotrzebna. Nie daję sobie rady w życiu.
Mam depresję i nerwicę lękową. Nie umiem sobie poradzić sama.
Nie mam wsparcia. Szybko się załamuję. Mam bardzo słabą psychikę i jestem wrażliwa. Wolę zwierzęta niż ludzi. Przestałam ufać ludziom, ponieważ zostałam wiele razy skrzywdzona.
Czuję od ludzi niechęć, obojętność i znieczulicę.
Mam dobrą intuicję. Nie chcę już cierpieć.
Co mam zrobić? Proszę o pomoc. Jestem w rozpaczy.
