Left ArrowWstecz

Kiedy tylko ktoś z płci przeciwnej okazuje mi uwagę większą od innych, od razu jestem gotowa na związek. Jak się tego pozbyć?

Kiedy tylko ktoś z płci przeciwnej okazuje mi uwagę większą od innych, od razu jestem gotowa na związek i robię sobie nadzieję bez głębszego patrzenia, jaka jest ta druga osoba. Nie mogę się tego pozbyć, a jest to uciążliwe. Jak sobie z tym poradzić?
Karolina Białajczuk

Karolina Białajczuk

Pamiętaj, że warto się bliżej poznać, zanim pomyślisz o związku. To, co widzisz na początku, może być tylko częścią osoby. Pracuj nad zrozumieniem, co naprawdę chcesz od związku i jakie masz uczucia. To pomoże Ci być bardziej pewna siebie i bardziej spokojna w relacjach. Możesz także porozmawiać z kimś, kto się na tym zna, żeby Ci pomógł.

Pozdrawiam 

Karolina Białajczuk 

 


 

1 rok temu
Monika Kujawińska

Monika Kujawińska

Droga Kami, 

Na początku znajomości zdarza się, że druga strona sprawia wrażenie mocno fascynującej, wręcz zniewalającej z nóg. Może to wynikać z tego, że widzimy tę osobę tylko przez pryzmat tego co nam chce pokazać. Żeby faktycznie poznać człowieka trzeba spędzić z nim trochę czasu, przeżyć różne sytuacje. Jeśli chodzi o gotowość na związek, o której piszesz, może to być konsekwencją pierwszego wrażenia, ale myśl, która pojawi Ci się w głowie, nie musi być od razu przekłuwana na czyn. Może warto zastanowić się dlaczego takie myśli pojawiają się w Twojej głowie w takich sytuacjach i czy jest coś co sama mogłabyś z tym zrobić na początek. Możesz też porozmawiać szczerze z kimś bliskim o swoich zmartwieniach w tej materii- jeśli masz taką możliwość. Jeśli uznasz, że to za mało, zawsze możesz udać się do psychologa lub psychoterapeuty i porozmawiać o tym mechanizmie i zastanowić się jak nad nim popracować. 

 

Powodzenia!

Pozdrawiam, 

Monika Kujawińska 

 

 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Obawiam się o życie dziewczyny. Ma depresję i myśli samobójcze, widzę, jak jest jej ciężko. Boję się, że już nie wytrzyma.
Moja dziewczyna coraz głębiej popada w depresje. Co jakiś czas mówi o tym, że myśli o samobójstwie i że nie ma innej opcji. Próbowałem ją przekonać do psychologa szkolnego lub numeru zaufania dziecka, ale nie skutecznie. Nie mam pojęcia co robić, a czuję, że jej życie jest zagrożone. Nie chce, żebym powiadomił rodziców. Powiedziała, że gdyby się dowiedzieli, urwałaby ze mną kontakt, a wiele razy mówiła, że gdyby nie ja to już by nie żyła. Co robić?
Jak poradzić sobie z emocjami po rozstaniu i niejednoznacznymi sygnałami od byłej partnerki?

Z dziewczyną rozstałem się 6 miesięcy temu, ciężko mi poradzić sobie z tym, zwłaszcza że ona średnio co dwa tygodnie wypisuje do mnie. Są to wiadomości "kocham cię" "tęsknię" nie umiem żyć bez ciebie" a najśmieszniejsze jest to, że przeważnie w weekend pisze, gdy jest samotna albo pijana. W tygodniu mieszka w internacie, gdzie ma pełno znajomych i wtedy ma mnie gdzieś. Staram się być Twardy i nie odpisywać na te wiadomości, ale już kilka razy nie dałem rady i po prostu jej zacząłem odpisywać, pisałem, że też ją kocham, że tęsknię itp. po czym ona gdy wytrzeźwieje, zaczyna blokować mnie albo przestaje mi odpisywać i pisze, Że chce zostać znajomymi i mieć ze mną kontakt, bo na pewno nie wrócimy do siebie. Prosiłem ją wielokrotnie, żeby się zdecydowała, czego chce, bo ja już nie daje rady, to pisała, Że już nie wrócimy do siebie i nie będzie więcej pisała, po czym mija jakiś czas i od nowa pisze. Nie wiem, co ja mam już robić, ten koszmar trwa już tyle czasu. Najgorsze są pierwsze dni, gdy piszę, nie mogę później spać i jeść, cały czas myślę o niej.

Związek z partnerem nadużywającym alkoholu - czy można naprawić relację?

Witam, Byłam w związku 17 lat, ostatnie lata były ciężkie, ponieważ mój partner dużo pił, imprezował, pisał do różnych kobiet. Rozmowy świadczyły nawet o zdradach. Po alkoholu patrzył na mnie z pogardą i brakiem szacunku. Twierdził, że to nic nie znaczące rozmowy ze ja chce wszystko kontrolować. Jak wychodził na spotkania to zawsze kończyło się to imprezą do rana zapominając o wszystkim do okola i moim istnieniu. Nie rozumiem czemu robił takie rzeczy skoro będąc trzeźwym chciał ze mną być świadomie i twierdził ze mnie kocha oczywiście i że się zmieni. Co nim kierowało, że robił takie rzeczy wiele lat. Czy to kompleksy czy taki typ człowieka. Czy coś takiego da się naprawić?

W lipcu tego roku poroniłam. Jest to już 3 raz. Od tamtego momentu nie czuje potrzeby uprawiania seksu.
Dzień dobry, W lipcu tego roku poroniłam. Jest to już 3 raz. Od tamtego momentu nie czuje potrzeby uprawiania seksu. Nie wiem jak się przełamać. Co zrobić żeby libido wróciło?
Czy ktoś może poradzić mi jak mam sobie poradzić z nieobecnością partnera, który wyjechał do pracy za granicę?
Witam. Czy ktoś może poradzić mi jak mam sobie poradzić z nieobecnością partnera, który wyjechał do pracy za granicę? Nie mogę przestać myśleć o nim, czekam na wiadomość od niego, siedzę w tel. cały czas i czekam, kiedy zadzwoni, kiedy ma przerwę w pracy i tak cały czas. To nie jest normalne przecież. Jak zajmuję się innymi rzeczami to i tak się boję, że on zadzwoni w tym momencie, a ja nie odbiorę, albo nie zobaczę smsa. Poradźcie coś proszę.
Mój partner jest antyszczepionkowcem, ciągle siedzi na telefonie
Hej, Mój partner jest antyszczepionkowcem, ciągle siedzi na telefonie i ogląda o nagłych śmierciach, depopulacji i reszcie teraz „na czasie”. Ja jestem zaszczepiona i ciągle muszę wysłuchiwać jego przytyki, wyzywanie, twierdzi, że zaraziłam go nie wiadomo czym poprzez kontakt płciowy. Uważa, że umrę nagle i dzieci zostaną bez matki. Przychodząc do domu nie wiem czego się spodziewać, czego się naoglądał, do czego się doczepi. Chcę żyć normalnie, ale ciągle płaczę, nie jestem w stanie sobie poradzić z tym, że dla niego ważniejszy jest telefon i wszystko co tam jest napisane na tych stronach łyka jak pelikan. Nie dociera do niego to, że ma obsesję i że powinien iść na terapie. Dla niego każdy zaszczepiony to debil. Jestem tym wykończona 😪
Jak przekonać mamę, że moje szczęście jest ważniejsze niż opinia innych?

Jestem po 3 nieudanych związkach. Moja mama twierdzi, że powinnam być sama, ja jednak chcę ułożyć sobie życie — próbować i wierzyć w to, że w końcu mi się uda. 

Jak mam z nią rozmawiać? Dla niej to wstyd, bo co ludzie powiedzą.

Przeszłość sprawia, że czuję się źle w związku. Jak ją wymazać?
Dzień dobry W dużym skrócie. Mój obecnie już narzeczony jest najcudowniejszy na świecie, ale... Na początku naszego związku nie było kolorowo. Miał on koleżankę ze studiów, z którą rozmawiał dość często, regularnie przez czat. Kilka razy w tygodniu. Nie było w ich kontakcie romantycznych wiadomości, zwierzania się. Wiedziałam, że zanim poznał mnie to startował do niej, ale ona dała mu kosza. Ja nie wiedziałam co o tym wszystkim sądzić. Z jednej strony denerwowało mnie to, z drugiej nie robił jawnie nic złego. On nie ukrywał tych wiadomości raczej, dopóki ja nie zaczęłam robić mu o to awantur. Wtedy może nie tyle ukrywał to przede mną, że ma z nią kontakt co nie pisał z nią przy mnie. Zaznaczmy też to ,że ona miała tez już chłopaka w tym czasie. Jednak moja cierpliwość i zazdrość się przebrały. On traktował mnie później jak księżniczkę, ale jego wiadomości z nią były wymieniane codziennie (1-2 wiadomości dziennie). Wielka awantura, płacz, wątpliwości. On sam z siebie zaproponował, że jeśli mi to tak przeszkadza to zerwie z nią kontakt. Ja trochę się wahałam, ale w końcu poprosiłam go, aby go zerwał. Później jakoś przeszła mi ta zazdrość i powiedziałam mu, żeby miał z nią kontakt, ale sporadycznie. On zadbał o to, abym miała okazję spotkać i poznać te koleżankę. Tak było na początku, a później on sam z siebie ten kontakt praktycznie uciął, bo wiedział, że sprawia mi to przykrość. Teraz, gdy ma do niej pisać w jakiejś sprawie ważnej, to pyta mnie o pozwolenie i moje zdanie. Niestety w głowie mam myśli, że przez ten czas kiedy on z nią miał taki częsty kontakt co było dla mnie dziwne.. to cały czas szykował sobie grunt w razie, gdyby ona jednak zechciała być z nim :( tak jakbym była na zastępstwo, bo ona dała mu kosza wcześniej. Mimo wszystko od momentu tej sytuacji, gdy poprosiłam go o zerwanie kontaktu z nią minęły 2 lata. Mam w głowie też myśl taką, że skoro nie kombinuje i nie utrzymuje z nią tego kontaktu, bo wie, że mnie to bolało i zrobił to na moją prośbę bez zająknięcia, to dojrzał i od tamtego momentu docenia mnie i naprawdę kocha. Próbuję wymazać tę przeszłość. Chcę walczyć o ten związek, ponieważ teraz jest on najlepszy na świecie. Jak mam sobie poradzić z ciągłym przypominaniem sobie tego okresu bycia "drugą opcją"? Czuje się wtedy niewystarczająca i skrzywdzona, mam żal do partnera. Ten temat wielokrotnie poruszaliśmy, on twierdzi, że nic do niej nie czuł, że dobrze im się rozmawiało i to tyle. Pokazywał mi wszystkie ich wiadomości. Kiedyś proponowałam mu terapię par, ale on nie widzi sensu w takim przedsięwzięciu. Pozdrawiam
Mój były zdradził mnie po 15 latach układał sobie życie z inną.
Mój były zdradził mnie po 15 latach układał sobie życie z inną. Dopiero ona do mnie napisała i tak dowiedziałam się o wszystkim. Byłam totalnie załamana, nie radziłam sobie z niczym. Zapominałam nawet czy brałam leki, bo choruje na nadciśnienie i inne choroby. W międzyczasie spotykałam się z innymi chłopakami. Za każdym razem on psuł mi związki, dając nadzieję, że wróci, lecz nie miał widocznie najmniejszego zamiaru tego zrobić, a ja czekałam jak głupia i do dnia dzisiejszego nie radzę sobie. Byłam z chłopakiem 5 miesięcy, po czym zostawiłam go przez niego właśnie, bo znowu pojawił się, a ja nie potrafię o nim zapomnieć. Dlatego mu na to wszystko pozwalam. Bardzo go kocham, nie potrafię pokochać nikogo innego. Ten chłopak, co go zostawiłam, bardzo teraz cierpi z mojego powodu, dzwoni i płacze, lecz ja już postanowiłam, że albo będę sama, albo mój były do mnie wróci. Spotykamy się, wciąż teraz przyjeżdża codziennie na spacer z psem. Z tamtą mu się nie układa. Chce od niej odejść. Do końca roku wiąże ich wspólnie wynajem mieszkania. Twierdzi, że zależy mu na kaucji i że do końca roku to wszystko skończone na pewno i że chce być ze mną. Nie wiem, ja potrzebuje chyba jakiejś terapii. Nie potrafię przestać kochać tego toksycznego człowieka, a jest manipulantem i kłamcą. Nie mam pojęcia co dalej mam robić ze swoim życiem, a świata poza nim nie widzę i chyba potrafiłabym mu wszystko wybaczyć. Dać nawet jakby nie mieli co jeść to i tak bym mu pomogła. Strasznie jestem głupia i naiwna proszę o pomoc.
Partner nie odpowiada na moje potrzeby, jest chłodny, nie angażuje się. A ja jestem w ciąży i czuję wielką niepewność.
Niepewność w związku. Dzień dobry, od ponad pół roku mieszkam z o rok starszym partnerem (36 lat), znamy się trzy lata. Odkąd zamieszkaliśmy razem zaczęliśmy się kłócić, powodem zwykle jest fakt, że przez jego zachowanie czuję się niekochana i odrzucona. I to jest główna przyczyna mojej niepewności i kłótni w związku. Partner nie jest osobą czułą, nigdy nie wyznał mi miłości, nie lubi się przytulać. Swoje uczucia wyraża tylko w stosunku do swojego psa, któremu mówi, że go kocha, przytula go, śpi z nim. Traktuje jak najważniejszą 'osobę' w życiu - z mojego punku widzenia tak to wygląda, jeśli uczucia kieruje tylko do niego. Nie poświęca mi a dużo czasu, ma swoje pasje i chciałby, żebym ja też żyła głównie swoimi rzeczami. Uważa, że wystarczy, jeśli zrobimy razem zakupy, zjemy razem posiłek. Nie mamy żadnych innych wspólnych aktywności i partner nie wykazuje chęci, żeby cos wspólnego znaleźć. Mówi, że ciagle jesteśmy przecież razem, mieszkamy w jednym domu. Ja widzę to zupełnie inaczej, bardziej czuję się jak współlokatorka, kiedy jesteśmy zamknięci każdy w swoim pokoju oraz śpimy osobno, ponieważ partner mimo obietnicy, że bedzie staral sie spać razem, nie robi tego. W kłotni mówiłam o rozstaniu, on jednak uważa, że jest wszystko dobrze, on nie widzi powodu do rozstania, nie chce być sam, chce być ze mną. Ale nie podejmuje jednak żadnych wysiłków, żeby spełnić moje prośby, pojsc na kompromis. Nawet jeśli chodzi o jakieś mało ważne rzeczy dotyczące wspólnego gospodarstwa domowego, nie slucha moich próśb i zawsze argumentuje to tym, że to dla niego nie jest ważne, mam nie myśleć, że jest złośliwy, tylko po prostu nie przykłada do tego wagi. Ja to widzę jako brak szacunku wobec mnie, nie myśli o moich potrzebach. Jestem w ciąży i teraz martwię się, czy zapewnię dziecku szczęśliwą rodzinę, jeśli nie ma zdrowej relacji między nami. Partner wobec mnie nie jest opiekuńczy, czuły, mówi jednak, że inaczej będzie w stosunku do dziecka. Twierdzi, że dziecko poprawi naszą relację. Zwykle słyszę od partnera, że za dużo myślę, rozmyślam, że gdybym miała więcej zajęć, nie byłoby takich problemów. Ostatnia sprzeczka była spowodowana tym, co uslyszalam od partnera. Ja ją rozpoczęłam. Mialam wyjechać na tydzień do rodziny i partner powiedział, żebym dłużej została u rodziny, bo bedzie mógł dłużej pobyć sam. Zabolało mnie to, powiedział, że tydzien, dwa lub miesiac rozłąki nie mają dla niego znaczenia. Wiem, że za psem tęskni nawet jak go nie widzi pół dnia. Zwykle kłótnie powoduję ja, w reakcji na słowa i zachowanie partnera. Partner wychował się w przemocowej rodzinie, jego ojciec bił go i był dla niego bardzo surowy. Twierdzi, że nigdy nie usłyszał tez slow: kocham od swoich rodziców. Uważa, że wobec ludzi słowo kocham dla niego nic nie znaczy i nigdy go nie używał. Boję się, że partner tak naprawdę mnie nie kocha, ważniejszy jest dla niego pies. Nie chcę być z kimś, dla kogo ważniejsze jest zwierzę niż człowiek. Nie wiem co powinnam zrobic, jak rozmawiac z partnerem, żeby otworzył się bardziej na mnie. Z racji tego, że bedziemy mieć wkrótce dziecko czuję coraz większy strach i niepewność. Jestem w tym zwiazku często kłótliwa, czasem złośliwa, uważam, że to wszystko jednak w reakcji na zachowanie partnera. Wiem, że związek może wyglądać inaczej, ponieważ kiedys byłam w bardzo szczęśliwym związku, z kochającym partnerem, z którym praktycznie nigdy sie nie kłóciłam i wszystko było proste. Partner, niestety zmarł po dłuższej chorobie. Nie chcę skrzywdzić dziecka, nie wyobrażam sobie, żeby wychowywało się wśród kłótni i krzyków.
Mąż ukrywał przede mną kwestie finansowe, pożyczki. Jasno mówiłam mu, że dla mnie bezpieczeństwo finansowe jest ważne. Co mam zrobić?
Jak sobie poradzić z tym, że mój partner oszukał mnie w kwestiach finansowych i brał chwilówki ukrywając to przede mną, bo jesteśmy małżeństwem od 3 lat. Dodam, że jestem z rodziny rozwodników, gdzie mną i moim bratem nie interesowali się rodzice i dbali tylko o to, żeby swoje zachcianki spełniać. Mieszkaliśmy wszyscy razem w takim kłamstwie. Była też przemoc emocjonalna, wyzwiska itd. W końcu po studiach udało mi się oderwać od tego cyrku rodzinnego i przeprowadzić a potem poznałam mojego męża i tak od kilku lat okłamywał mnie, że panuje nad finansami, aż mleko się rozlało. Dla mnie ważne jest bezpieczeństwo finansowe , analizuje każdy wydatek, a mąż wiedząc jak podchodzę do sprawy, jak to powiedział "nie chciał mnie obciążać " zamiast powiedzieć jak jest i żylibyśmy skromniej, co od zawsze mu powtarzałam, że dla mnie to ok, bo jestem z biedniejszej rodziny. Nie wiem co mam zrobić, czy odejść, bo mam już kompulsywne zajadanie stresu i stany nienawiści do aktualnej sytuacji , czy walczyć?
Jak wspierać przyjaciółkę z zaburzeniami odżywiania?

Jak mogę pomóc mojej bliskiej przyjaciółce, u której zauważyłam mocno niepokojące zachowania związane z odżywianiem? Coraz częściej unika wspólnych posiłków, narzeka na swoje ciało i obsesyjnie koncentruje się na kaloriach. Martwię się, że mogą to być oznaki zaburzeń odżywiania, ale nie wiem, jak delikatnie poruszyć ten temat, żeby nie poczuła się źle.

Czy ktoś mógłby podpowiedzieć, jak najlepiej rozmawiać w takiej sytuacji? Jak mogę ją wesprzeć w szukaniu pomocy? 

Boję się, że bez wsparcia jej stan może się pogorszyć, a naprawdę mi na niej zależy.

Ghosting ze strony kochanka Nie umiem normalnie funkcjonować, ciągle rozpraszają mnie myśli na ten temat.
Jestem ofiarą ghostingu. Po roku znajomości nagle z mojego życia zniknął mój przyjaciel/kochanek. Mam męża, ale on również był dla mnie bliską osobą. Nie wiem dlaczego tak się stało, zniknął bez słowa, wiadomości do niego nie dochodzą, po prostu przepadł. Wcześniej mieliśmy intensywny kontakt, pisaliśmy bardzo dużo i na najróżniejsze tematy, spotykaliśmy się średnio raz w miesiącu, dyskretnie. On też był w stałym związku. Lubiliśmy się i było nam ze sobą dobrze. Wielokrotnie o tym mówił, pisał, uważał mnie za niezwykłą osobę, adorował mnie, cenił. Dwa miesiące przed zniknięciem miał zabieg usuwania ósemek, po nim nawróciły migreny, z którymi zmagał się wcześniej, lata temu. Otrzymał silne leki, które ubocznie wywołały u niego stany depresyjne. Nie sądzę by to zmyślił, było to po nim widać. Zmienił się, był mniej radosny, przybity, spadła jego kondycja itd. Pisał coraz rzadziej. Ostatnie jego wiadomości przed zniknięciem były bardzo niepokojące. Pisał, że czasem nie ma już sił się męczyć, że tylko ze względu na to, że martwi się o reakcję rodziny, jest jeszcze na tym świecie. Martwię się, że coś mu się stało. Wiedziałam, że ta relacja nie będzie trwała wiecznie. Uszanowałabym jego decyzję, gdyby napisał, że to koniec. Podziękowałabym mu za wspólny czas i poszła w swoją stronę. Ale on tego nie napisał. Po prostu zniknął bez śladu. A ja zostałam z dziesiątkami pytań bez odpowiedzi, obwiniam siebie, że może ja coś zrobiłam nie tak, może czymś go zraniłam, albo np. miał mnie dość, bo nie wiem, pisałam za dużo, czasem byłam zbyt szczera, albo naprawdę jego stan się pogorszył i przyczyna zniknięcia jest poważna. Nie wiem, ciągle to analizuję, spekuluję. No bo jeśli chciał odejść, dlaczego wybrał ghosting? Nie wiem jak mam olać przyczynę i po prostu uznać relację za zakończoną, przejść z tym do porządku dziennego, skoro tak naprawdę nie wiem co się stało, ani dlaczego. Wykończę się. No i nie muszę chyba dodawać, że nie mam komu się wygadać, bo zarówno rodzina, jak i znajomi, dosłownie wszyscy odwróciliby się ode mnie, gdyby się dowiedzieli, że zdradzałam męża. Więc jestem z tym sama. Męża kocham, kochanek był tylko dodatkiem, uzupełnieniem. Nie chcę się tu tłumaczyć, ale w skrócie - chodziło o seks i o atencję. Seks z mężem od dawna mnie nie kręci, a zainteresowanie z jego strony jest nikłe, nie mówiąc już o jakimś podziwie czy adoracji. Kochanek uważanie mnie słuchał, doceniał każde moje osiągnięcie, był na bieżąco ze wszystkim, znał rozkład moich staży na specjalizacji i inne. Dzięki niemu czułam się spełniona - z jednej strony kochający mąż, poczucie stabilności i bezpieczeństwa, a z drugiej namiętny, bardzo kreatywny w wielu kwestiach kochanek, który traktował mnie jak jakieś objawienie. Podobało mi się to. No, ale oczywiście moje życie i mąż są najważniejsi. Z kochankiem byłam gotowa na rozstanie prędzej czy później, no ale nie na ghosting. Zniknięcie w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie ma dnia, bym nie rozmyślała co się z nim dzieje. Czy po prostu okazał się tchórzem i chciał zakończyć relację przez ucieczkę (no i z jakiego powodu?) czy faktycznie jego stan zdrowia się pogorszył i coś mu się stało. Martwię się bardzo i wykańcza mnie to. Nie umiem normalnie funkcjonować, ciągle rozpraszają mnie myśli na ten temat. Co mam zrobić? I przepraszam, że nie napisałam zwięźle, nie dostosowałam się do regulaminu strony. Liczę, że ktoś może będzie chciał cokolwiek odpisać, jest mi ciężko. I jestem z tym sama. Nie mogę pójść do psychologa, bo to się wyda i co powiem mężowi?
Nie potrafię pozbierać się po wyznaniu uczuć.
Na początku studiów spodobał mi sie pewien chłopak. Zagadałam dopiero w lutym. Wczoraj wyznałam co czuję, ale niestety nic z tego nie wyszło, nie był chamski ani nic - mega kulturalnie odpowiedział - tyle, że ja nie potrafię się do teraz pozbierać...
Tajemnica, która mnie niszczy

Od 19 lat mam tajemnicę, która mnie zabija. Wiem, że jak się wyda znienawidzą mnie rodzina dzieci. Obecny partner mnie zostawi. Czuję, że wariuje powoli. Od dawna leczę się na nerwice lęki ataki paniki. Teraz mam natłok myśli, co to będzie jak się wyda co mam robić. Błagam pomóżcie, bo czuję że umieram w środku

Witam, jestem ofiara przemocy domowej, tylko nie wiem, jak z tego wybrnąć.
Witam, jestem ofiara przemocy domowej, tylko nie wiem, jak z tego wybrnąć. Mam z nim syna, chce mnie zamknąć w psychiatryku, żeby sąd mnie ubezwłasnowolnił i żeby odebrali mi dzieci. Nie mam już siły na nic.... Jak sobie mogę pomóc, żeby się ie ratować, a za chwilę dzieci. Nie mam pieniędzy, utrzymuje się z alimentów na dziecko, nie mam mieszkania, nie mam nic. Odsunął ode mnie wszystkich. Nawet opieka i kurator nie są w stanie mi pomóc. Chcę pomocy, naprawdę chcę pomocy, bo już nie daje rady z tym człowiekiem... Jak w takich warunkach mają się dzieci wychowywać, naprawdę nie wiem, co mam robić.....
Czy zdrada emocjonalna jest wybaczalna? Ile powinnam dać czasu partnerowi na przejście przez sprawę i zacząć odbudowywać zaufanie?
Czy zdrada emocjonalna jest wybaczalna? Co zrobić żeby partner nam wybaczył i zaufał ponownie? Kiedy najlepiej jest zacząć się starać o odbudowanie zaufania- od razu czy dać partnerowi kilka dni ? Niestety przez głupotę zawiodłam jego zaufanie jeden jedyny raz, wiem, że odbudowanie tego, jeżeli w ogóle jest to możliwe, zajmie dużo czasu i pracy nad naszą relacją, ale bardzo chciałabym to naprawić, bo go kocham.
Partner jest moją pierwszą miłością, a ja jego nie. Boję się, że jestem i tak gorsza od jego poprzedniej partnerki.

Dzień dobry. Jestem w związku już 5 lat. Wchodząc w relacje byłam młoda, bo miałam wtedy 17 lat, a mój chłopak był 5 lat starszy i miał już za sobą jedną nieszczęśliwa miłość. Jest to mój pierwszy związek. Na początku związku czułam,że on nie poradził sobie jeszcze z tym rozstaniem, wchodząc ze mną w związek. Często o niej wspominał i dużo szczegółów mi opowiedział. Przez to wszystko męczą mnie obsesyjne myśli, że jestem gorsza od niej, że mnie tak nie kocha...i nigdy nie będą tą najważniejsza. Często, gdy on się zamyśla, martwię się,że on myśli o niej. Boli też mnie to,że on jest moja pierwszą miłością, a ja jego nie. Czasem wypominam mu przeszłość, że opowiadał mi za dużo, przez to zdarzają się różne kłótnie, ktorych później zaluje. Proszę o poradę, jak walczyć z tymi myślami, które niszczą nasz związek.

Kłótnie z mężem o życie córki - różnice zdań w podejściu do wychowania dziecka powodują problemy w małżeństwie
Dzień dobry. Jestem w związku od 37 lat. Kocham mojego męża i jestem do niego bardzo przywiązana. Ostatnie miesiące naszego pożycia były dla mnie bardzo trudne. Mąż zarzucił mi, że nie czuje się jak najważniejsza dla mnie osoba. Przestał okazywać mi czułość. Mówi, że odsunął się ode mnie ponieważ nie czuje, że "jestem z nim" w sprawach dla niego ważnych. Zazwyczaj jestem. Jest jedna sprawa, do której mam zupełnie inne podejście niż mój mąż. Nasza najstarsza córka związała się z człowiekiem, który ma problem z akceptacją jej rodziny. Wiąże się to z tym, że go nie lubimy. Jako osoby dorosłe akceptujemy siebie nawzajem jeśli dochodzi do spotkania. Córka jest z nim szczęśliwa i nie widzę potrzeby, żeby ją uświadamiać, że żyje z dziwakiem. Kiedy widzę ją zadowoloną i uśmiechniętą czuję się jak wampir energetyczny, z ciągłymi zarzutami. Twój facet zrobił to, a Ty powinnaś zrobić tak i tak. Córka mówi, że nigdy nie będzie dobrze między nami, czytaj między nią, a tatą, chyba że się rozstanie ze swoim partnerem. Dodam, że mają trójkę dzieci i mieszkają 2000km od nas. Innego zdania jest mój mąż. Zagroził mi, że jeśli nie porozmawiam z córką, a ona mnie nie przeprosi za swoje postępowanie, rozstanie się ze mną!!! Ale ja wcale nie uważam, że ona ma mnie za coś przepraszać. Nie potrafię być tak radykalna jak mój mąż. Mam wrażenie, że on ciągle się nakręca tą sytuacją co potęguje tylko złe emocje. Dla mnie nie ma znaczenia co partner córki myśli o mnie czy moim mężu. Każdy z nas ma swoje życie i córka wraz ze swoim partnerem tak właśnie żyją. Nie jesteśmy przewodnim tematem w ich domu. A w moim domu dochodzi do kłótni między mną, a mężem na ich temat. On chce naprawiać naszą córkę, mnie... Szczególnie mnie!!! Co robić??? Ja nie mam tych złych emocji w stosunku do związku mojej córki. Pozdrawiam serdecznie. Justyna
Czy uzależnienie emocjonalne w związku jest normalne? Jak radzić sobie z niepokojem

Każdy mój związek był bardzo toksyczny, zawsze byłam krytykowana i o wszystko obwiniana, chociaż nie robiłam nic złego. Zawsze myślałam, że to moja wina. Teraz mam wspaniałego narzeczonego, który traktuje mnie najlepiej na świecie, akceptuję moje wady i wspiera mnie we wszystkim. Problem jest taki, że nie umiem bez niego żyć. Widzimy się praktycznie codziennie, jeśli nie ma go jeden dzień, od razu czuję niepokój i nie jestem w stanie wykonywać podstawowych czynności, jeśli go nie ma. Zazwyczaj go atakuje za to, że nie ma czasu do mnie przyjechać. Czy to jest normalne?