
W wieku 27 lat straciłam ochotę na rzeczy, które sprawiały mi przyjemność
Katarzyna
Aleksandra Głowacka-Waszkiewicz
Pani Katarzyno!
Pani objawy brzmią niepokojąco i rzeczywiście przypominają depresję- dla której charakterystyczna jest tzw. anhedonia, czyli niezdolność do doświadczania radości i przyjemności. Osoby doświadczające anhedonii czują się czasem jakby w ogóle zobojętniały na wszystko i były „emocjonalnie znieczulone”, o czym również Pani wspomina. Wydaje się, że doświadcza Pani także poczucia winy, co mogłoby taką diagnozę czynić jeszcze bardziej prawdopodobną. Nie jest jednak wykluczone, że Pani stan może mieć także jakieś podstawy somatyczne, toteż dobrym pomysłem byłaby w Pani przypadku wizyta u lekarza pierwszego kontaktu, który mógłby zlecić Pani szereg badań. Przede wszystkim wydaje się jednak, że to dobry moment by poszukała Pani pomocy lekarza psychiatry oraz w drugiej kolejności psychoterapeuty. Psychiatra- jeśli rozpozna u Pani zaburzenia nastroju- zapisze pani leki, które pomogą się Pani poczuć lepiej, natomiast psychoterapeuta może pomóc Pani zrozumieć dlaczego tak się pani czuje i pracując z Panią nad tym, by poprawa osiągnięta dzięki lekom była trwała i by w przyszłości mogła Pani obywać się bez wsparcia farmakologicznego.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Artur Przyjałgowski
Dzień dobry Pani Katarzyno,
z opisu objawów faktycznie wygląda na to, że cierpi Pani na epizod depresyjny. Anhedonia, czyli brak radości, odsuwanie się od bliskich, chęć bycia samemu, poczucie zrezygnowania, niemoc w konfrontacji, poczucie winy. Nie wierzę osobiście w pojęcie “bycia złym z natury”. Z jakiegoś powodu robiła Pani i robi te rzeczy, o których pisze, a które można nazwać Pani twórczym przystosowaniem do sytuacji. Przede wszystkim depresja jest chorobą, z którą można sobie poradzić, a objawów, które Pani opisuje z pewnością nie nazwałbym “nienormalymi”. W przypadku tak długotrwałego cierpienia farmakologia przepisana przez lekarza psychiatrę w połączeniu z psychoterapią są jedną z dróg wyjścia z tego stanu. Życzę powodzenia!

Zobacz podobne
Jako uczennica 6 klasy szkoły podstawowej i gimnazjum byłam psychicznie dręczona głównie przez rówieśników, ale nie tylko. Chociaż od tamtej pory minęło ok. 20 lat, nadal pamiętam wszystkie najbardziej bolesne sytuacje tak dokładnie, jakby miały miejsce wczoraj. Czasami, bez powodu je sobie przypominam i nie mogę skupić się na niczym innym. Czuję się wtedy bardzo przygnębiona. Tak samo boli mnie świadomość, że moja klasowa wychowawczyni o wszystkim wiedziała, ale nie zrobiła nic, aby mi pomóc. W trakcie jednej z godzin wychowawczych w obecności całej klasy powiedziała, że widzi, że klasa mnie odtrąca, ale że to ja się izoluję, jestem zbyt nieśmiała i wycofana i to ja jestem winna, że klasa mnie nie lubi. Miała do mnie pretensje, że nie angażuję się w życie klasy, gdy ja bałam się, że znowu będą mnie wyśmiewać. Myślałam, że się z tym uporałam, ale od kilku miesięcy znowu dręczą mnie te wspomnienia. Porównuję się z tymi, którzy mi dokuczali i widzę, że im powiodło się lepiej niż mnie. Mają rodziny, dzieci, przyjaciół, a ja jestem samotna i mam wrażenie, że gdybym zniknęła, to nikt by tego nie zauważył. Większość z nich dalej mieszka w tej samej miejscowości co ja i gdy się mijamy, udają, że mnie nie znają. Mam poczucie, że oni wszyscy mieli rację i że jestem beznadziejna oraz gorsza i świat byłby lepszy beze mnie. Czasem jestem tak smutna, że chce mi się płakać i nie mam na nic siły. Nie umiem sobie z tym poradzić, mam poczucie winy, że ciągle zawodzę innych. Czasami czuję się tak, jakby ludzie obok mnie nie istnieli, byli tylko wytworem mojej wyobraźni i nikt mnie nie dostrzegał. Nie potrafię się zdobyć na zwierzenie się komuś lub wizytę u specjalisty, bo podświadomie boję się, że zareagują tak jak kiedyś moja wychowawczyni i wcale mi nie pomogą. Co powinnam zrobić, aby wreszcie poczuć się lepiej?
Od jakiegoś czasu zmagam się z dwubiegunowym zaburzeniem nastroju i czuję, że moje życie to istny rollercoaster emocjonalny. Gdy jestem w euforii, podejmuję spontaniczne decyzje, które w chwilach depresji wydają się katastrofalne.
Staram się zrozumieć, jak utrzymać równowagę emocjonalną, ale to wydaje się piekielnie trudne. Często czuję się wyczerpana, a zmiany nastroju rzutują na moje relacje z bliskimi.
Co może mi w końcu pomóc?
Unikanie stresu brzmi dobrze, ale życie codzienne nie zawsze na to pozwala. Jak mogę wprowadzić do życia więcej spokoju?
Będę wdzięczna za wszelkie rady
