Left ArrowWstecz

Moja żona trzy tygodnie temu postanowiła wraz z dziećmi wyprowadzić się z domu

Dzień dobry. Moja żona choruje na depresję, jest leczona farmakologicznie, oraz chodzi do psychologa i psychiatry. Trzy tygodnie temu postanowiła wraz z dziećmi wyprowadzić się z domu. Jej argumenty to: nieskończona budowa (dokończenie kilku rzeczy, nad którymi pracuję), brak zainteresowania z mojej strony rodziną (choć odbieram to inaczej). Na chwilę obecną mieszka u rodziców, jednak wynajęła już mieszkanie. Na moje pytania odpowiada bardzo różnie, czasami "nie wiem", "zobaczymy", "czas pokaże" "to jest czas, żebyś wszystko przemyślał". Mam wrażenie, że to ja jestem największym problemem tego, co się dzieje. Po jej wyprowadzce spędziliśmy razem tygodniowe, zaplanowane wcześniej wakacje, które uważała za najlepsze w swoim życiu. Po powrocie zostawiła dzieci ze mną i wyjechała na 5 dni do kuzynki na drugi koniec Polski. Odczuwam, że ona uważa mnie za swojego oprawcę, mimo, że wprost nie powiedziała nic takiego. Jak sobie z tym poradzić? Jak nakłonić ja do powrotu do domu? Jak wytłumaczyć to dzieciom? Jej argumenty za powrotem to dokończenie domu i przemyślenie wszystkiego. Chce zobaczyć moja radość z rodziny, ale mieszkanie wynajęła na rok i to uważa jako dobry czas, jednak nie wyklucza szybszego powrotu. Wiem, że zachowywanie się teraz jako najlepszy mąż i ojciec nie doprowadzi do niczego dobrego, a tylko utwierdzi ją, że robię to na pokaz, żeby wróciła. Jak pokazać radość i zainteresowanie rodziną, mieszkając osobno? Nasze relacje po 8 latach małżeństwa wydawały mi się dobre, choć rzadko rozmawialiśmy. To najprawdopodobniej było problemem. Czuję się teraz mocno manipulowany, bo wie, że dla rodziny zrobię wszystko.
User Forum

Anonimowo

1 rok temu
Joanna Łucka

Joanna Łucka

Dzień dobry, 

Rozumiem, że obecnie znalazł się Pan w trudnej sytuacji, która wiąże się z przeżywaniem wielu trudnych emocji. 
Tak jak Pan pisze - trudno oczekiwać od Pana pokazania radości z rodziny, w momencie, kiedy rodzina obecnie znalazła się w kryzysie. To nie moment na radość, to moment na podjęcie działań. 
W tym kontekście wydaje mi się szczególnie ważne, aby porozmawiał Pan z żoną w celu doprecyzowania jej oczekiwań wobec Pana jako męża i ojca. Bardzo różnie możemy rozumieć komunikat "dokończ remont domu" oraz "przemyśl sobie wszystko". Pozwolę sobie zadać tu szereg pytań, które z pewnością wymagają doprecyzowania: 
- Jaki stopień remontu będzie satysfakcjonujący? W jakim czasie ma sie to zadziać? Czy remont oznacza także zapięcie na ostatni guzik całości prac wokół domu - np. także perfekcyjnego posprzątania po pracach i zajęcia się ogrodem? Czy są na to odpowiednie środki i zasoby (finansowe, czasowe, emocjonalne, fizyczne)? 
- Ma Pan przemyśleć wszystko - czyli co dokładnie? Po czym żona rozpozna, że już Pan przemyślał? Po Pana komunikacie, zmianie postawy, zachowań, poglądów? Czego dokładnie oczekuje? 
- i wreszcie - jak są Pana potrzeby i oczekiwania wobec żony? Czy zgadza się Pan z żoną w jej komunikatach o potrzebie zmian? Jak można byłoby o tym porozmawiać, by dojść do konsensusu? 

Zadaje Pan też niezwykle istotne pytanie dotyczące dzieci. Zdecydowanie nie powinny być one ofiarami Państwa trudności relacyjnych - należy zadbać o to, by przeżyły kryzys rodzinny w sposób gwarantujący im poczucie bezpieczeństwa. Dobrym rozwiązaniem byłoby opracowanie wspólnej wersji obecnych wydarzeń, które przedstawią Państwo wspólnie dzieciom. Im wersja będzie szczersza i zgodna z rzeczywistością (oczywiście w dostosowaniu do wieku dzieci!), tym większa szansa, że będą w stanie sobie z nią poradzić. Podczas rozmowy warto uwzględnić: 
- powód zmiany dotychczasowego stanu rzeczy (miejsca zamieszkania, mieszkania bez taty, wyjazdów mamy) 
- określenie w jakim czasie planują Państwo poradzenie sobie z sytuacją (tylko jeśli są Państwo w stanie ustalić to między sobą i nie biorą Państwo pod uwagę rozwodu)
- zapewnienie, że mimo trudności w Państwa relacji uczucia względem dzieci nie zmieniają się i są one ważne dla obojga rodziców
- otwarcie furtki na rozmowy o trudnościach i emocjach dzieci w związku z zaistniałymi zmianami. Pozwolenie na dowolne wyrażenie tych odczuć i myśli w atmosferze empatii, zrozumienia i wyrozumiałości. Gotowość do odpowiedzi na pytania dzieci o sytuację. 

Pytał Pan także, jak nakłonić żonę do powrotu do domu. Niestety - nakłonienie jest tu niemożliwe. Musi to być świadoma i dobrowolna decyzja żony. Oczywiście powyższe rozmowy mogą być pomocne, by się dogadać, omówić najważniejsze dla Pana i żony kwestie, co pozwoli na powrót do wspólnego mieszkania i decydowania. Natomiast celowo podkreślam brak możliwości nakłonienia żony do czegokolwiek, gdyż podjęcie takiej próby może być dla Pana bardzo kosztowne emocjonalnie, nie dając ostatecznie rezultatu, a pozostawiając jedynie frustrację. W tym momencie potrzebnych jest Panu wiele sił, by wspólnie z żoną zarządzić zaistniałym kryzysem w poczuciu obopólnego zaufania i samostanowienia. 

Myślę, że w obecnej sytuacji warto, aby rozważyli Państwo wsparcie psychoterapeutyczne dla par. Przy tej eskalacji trudności, może być Państwu niełatwo poradzić sobie z nimi samodzielnie - szczególnie biorąc pod uwagę konieczność zajmowania się dziećmi (także w wymiarze emocjonalnym) i proces zdrowienia żony. Może to być zadanie wymagające i eksploatujące, dlatego przewodnik zarządzania Państwa kryzysem mógłby pomóc Państwu przejść przez niego w bardziej kontrolowany i efektywniejszy sposób. 
Spotkania takie można odbyć prywatnie (szukając specjalisty np. poprzez ten portal) lub na NFZ, proszę zorientować się pod tym linkiem:https://pacjent.gov.pl/artykul/psychoterapia

Życzę Państwu wszystkiego dobrego! 
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka 
psycholożka 

 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Żona się odsunęła, poszła na psychoterapię i skryła w sobie. Przeżywamy kryzys w małżeństwie
Witam. Czy jest to możliwe by po 15 latach znajomości, a 9 małżeństwa żona mogła po prostu się odsunąć i nie potrzebować się przytulić? Dać buzi na dobranoc i na dzień dobry? Zawsze nam się układało, byliśmy wzorem dla innych. Mamy dwoje dzieci 4 i 7 lat, dwa lata temu podjęliśmy decyzję o budowie domku w górach wspólnie. Co potem przekładało się, że mnie nie było weekendami, bo pracowałem na budowie, a w tygodniu dom, praca, dzieci, obowiązki. 3 miesiące temu zauważyłem, że ciągle chodzimy, robimy to co z dziećmi trzeba, ale nie ma nas.. milion rozmów itp wyszło, że się oddaliliśmy od siebie i żona chce iść do psychoterapeuty, więc poszła. Z tego co mi powiedziała, a nie dużo, to, że jest osobą skrytą, wszystko tłumi w sobie i musi nad tym popracować oraz o znalezieniu swojej wartości .. cokolwiek to znaczy, nie wiem, ale wiem, że odsunęła się kompletnie, śpi z dziećmi, nie ze mną..co robić, jak ją zrozumieć, jak walczyć. Proponowałem terapię, ponieważ ja sądzę, że dzieci nam się usamodzielniły i mamy więcej czasu dla siebie. Chce rozmawiać, spędzać czas itp., ale żona tak zablokowana, że rozmawia ze mną tylko o sprawach domowych i dzieci.. co robić?. Ja już nie mam siły, schudłem 15 kg, nie wiem co robić, winie się o wszystko, ona mówi, że to nasza wina.. że kocha mnie, nigdy mnie nie zdradziła, ale musi sobie poukładać to w głowie.. jak żyć w takim domu.
Mąż ma depresję, przez zobojętnienie chce się rozstać. On z dzieckiem są dla mnie całym światem.
Hej, mam pytanie bo nie wiem co już mam robić. Jestesmy z mężem już wiele lat ze sobą, mamy małe dziecko. Mąż oznajmił mi, że ma depresję i że już mnie nie kocha, nic do mnie nie czuje i chce się rozstać. Wyznał mi, że już od jakiegoś czasu sztucznie się uśmiechał, bo nic nie sprawia mu radości i na dodatek ma myśli samobójcze. Do psychologa idzie za parę dni. W głównej mierze mnie oskarżył za to, co się z nim dzieje. Na moje próby ratowania związku zareagował agresją słowną. Ale i tak kocha się ze mną czule, tak jakby nigdy nic. Chce być jego wsparciem i opoką, ale nie wiem jak się zachowywać, jak mu pomóc. On i nasze dziecko są dla mnie całym światem.
Kryzys w małżeństwie. Żona zmienia nastawienie, jest obojętna, chłodna, niezdecydowana a ja wykończony.

Dzień dobry jestem w związku z partnerką prawie 21 lat a 16 po ślubie, mamy dwójkę dzieci 9 i 15 lat.

Przechodzimy przez kryzys w związku, jakiego nigdy jeszcze nie było. Zaczne od początku w skrócie,mam 39 lat żona 46 lat ,ona jest spokojna wycofana ,wstydliwa ,ma problem z otwartą rozmową i mówieniem o uczuciach a ja jestem osobą bardziej energiczną, pewną siebie i bezpośrednią oraz szczerą . Czasami przy kłótniach potrafiłem jak to żona mowi wbić szpile ,nie mogła mnie przegadać itd. 

Od 5 lat leczę się na depresje ,nie podjąłem terapii, tylko byłem na tabletkach ,miałem duży mobbing w pracy ,w końcu stamtąd odeszłem, zacząłem pracę w nowym zawodzie i wszystko zaczęło się układać, niestety między nami zaczął się chłód, przestaliśmy ze sobą spędzać czas ,włączyła się rutyna ,dzieci itd ,coraz mniej seksu ,bliskości, wychodzenia razem.

Ostatnie 3 lata skupiliśmy się na wykończeniu domu, więc żadnych urlopów za granicą, bo każdy grosz szedł w dom . Niestety przez moją depresje zmieniłem się z zachowania, zacząłem się wycofywać z życia rodzinnego ,czułem się odrzucony przez moją żonę i dzieci ,szły do kina ja byłem sam ze sobą i nawet juz nie pytała czy chce iść z nimi ,próbowałem rozmawiać z żoną co się dzieje, ale zawsze mówiła, że to moje wymysły i że jest wszystko ok .

Niestety ostatnio miesiąc temu doszło do dużej kłótni między nami ,ja z tej irytacji i przez tą sytuację w domu dużo rzeczy powiedziałem żonie, ale nigdy jej nie wyzwałem itp ,bardziej, że się spakuje i zabiorę w pi.... bardzo to wszystko ją zraniło, na drugi dzień żona pierwszy raz w życiu zaczęła na mnie krzyczeć, też wygarnęła mi dużo rzeczy m.in, że nie wie co do mnie czuje , nie widzi przyszłości ze mną itp ,po czym zakończyła rozmowę i przez dwa tygodnie trzymała mnie za murem bez jakiejkolwiek możliwości komunikacji, co strasznie wykończyło mnie psychicznie ,w tym czasie miałem dużo czasu na przemyślenie swojej sytuacji i zachowania. 

 

Podjąłem terapię u Psychologa i do teraz kontynuuję, zacząłem biegać ,schudłem 10 kg zacząłem walczyć o siebie . Z żoną rozmawialiśmy później na spokojnie na spacerze ,popłakała się i stwierdziła, że mnie nie kocha i że to koniec ,miałem się wyprowadzić, ale zdecydowałem, że tego nie zrobię ,bo też mam prawo być z dziećmi. Minęło 4 tygodnie , pogodziłem się po części sytuacją i skupiałem się dalej na sobie ,przestałem szukać kontaktu z żoną, nie rozmawiałem na nasz temat , poukładałem sobie dużo w głowie, stwierdziłem, że zaczynam życie układać pod siebie jako singiel . 

Nagle żona zaczęła robić podchody, być miła ,szukała kontaktu ,pisała , doszło do tego, że mogliśmy normalnie i na spokojnie rozmawiać, podczas rozmowy telefonicznej zaczęła mnie przepraszać,mówić, że dużo błędów sama popełniła i dużo rzeczy powiedziała, żeby mnie zranić, między innymi to, że mnie nie kocha ,(powiedziała to, żebym dał jej spokój.) Wykazałem się empatią i wyciągnąłem rękę, liczyłem, że jest szansa dla nas ,po przemyśleniu stwierdziłem, że chce jeszcze o to zawalczyć, umówiliśmy się na rozmowę po pracy ,żona przyszła już na luzie pewna siebie ,rozmowa wyglądała całkiem inaczej, aniżeli przez telefon ,już stawiała warunki itp ,powiedziałem, że przez te 4 tygodnie miałem dużo czasu aby sobie w głowie poukładać i że widzę w końcu, że mogę żyć sobie sam ,wcześniej nie wyobrażałem sobie tego ,że mam plany, zmiana pracy itp ,ale żonie się chyba to nie spodobało ,na drugi dzień już się zmieniła o 180 stopni ,przestała się starać, powiedziała, że nic ode mnie nie oczekiwała i od tamtej pory nic się nie zmieniła, znów jest zimna obojętna, bez uczuć , nie zależy jej na kontakcie ze mną. 

Wyjechałem teraz w poniedziałek do Polski na kilka dni ,przed wyjazdem w niedziele w nocy przyszedłem do niej, obudziłem ją, powiedziałem, że chce porozmawiać ,przyszliśmy do drugiego pokoju ,chciałem jej pokazać, że ją nadal kocham ,zagrałem vabanque,kochaliśmy się i nie odrzuciła mnie, podczas zbliżenia na początku czułe, że też tego chciała ,później bylo to juz jednostronne :( Spaliśmy razem kilka godzin i rozmawialiśmy do rana ,po czym uciekła do drugiego pokoju .

Ja się spakowałem i tego dnia wyjechałem, podczas podróży zapytałem czy tego żałuje, powiedziała, że nie, ale ze za szybko się to potoczyło. Przez tydzień do wczoraj się nie kontaktowaliśmy, wróciłem do domu, miała czas, żeby sobie przemyśleć, niestety nic się nie zmieniło, dalej twierdzi, że jest na początku tej sytuacji, że nie wie co do mnie czuje itp ,ale nie jest tak, że mnie nie kocha ,dalej jest zimna ,obojętna, nie szuka kontaktu.

Ja już mam dosyć tej całej sytuacji i nie daje więcej rady , mimo że ją kocham i chciałem się starać, nie potrafię więcej tego znieść, tej zabawy moimi uczuciami , mam wrażenie, że momentami się już poniżam, okazuje znów uczucia i jest to jednostronne. Chcę się wyprowadzić i rozwieść, było mi łatwiej jak powiedziała, że nie kocha ,teraz znów daje nadzieję, a jednocześnie ją odbiera ,nie wiem co się z moją żoną dzieje ,że się zamknęła tak w sobie, nie wie czy chce się starać o nasz związek ,nie wie czy będzie potrafiła itp., tak mi powiedziała ... a ja już jestem tym zmęczony, trwa to już drugi miesiąc, już nie daje rady ,ostatnie co mi zostało to zrobienie terminu na rozmowę wspólną z psychologiem i zrobiłem termin ,nie widzę już nadziei.

Czy może mi ktoś wytłumaczyć czy żona przez te kłótnie ostatnio mogła faktycznie tak się zamknąć sama w sobie ? i z dnia na dzień stać się taka niedostępna? czy przyczyna leży w osobie trzeciej, bo już jest zaangażowana uczuciami gdzieś indziej .... choć uważa, że nigdy by mnie nie zdradziła. Co mogę jeszcze zrobić, aby do niej dotrzeć? Czy po prostu mam zakończyć nasze małżeństwo i 20 wspólnych lat . Dziekuje za Odpowiedź pozdrawiam.

Mąż ma depresję. Zachowuje się tak, jakbym ja i dzieci byli ciężarem, ale koledzy są już super.

Mój mąż ma depresję. Gdy chcę, żeby spędził czas ze mną i dziećmi, nie ma siły. Niezwykle rzadko spędza czas z dziećmi sam. Głównie to ja zajmuje się opieką i zabieram je gdzieś popołudniami czy w weekendy. Co jakiś czas mój mąż ma ochotę pojechać do kolegów, wyjechać gdzieś w kolegami. Ostatnio popłynął w kilkudniowy rejs, teraz wysłał mi informację o jakimś obozie dla mężczyzn. Po raz kolejny zwróciłam mu uwagę, że czuję jakby nie miał dla nas sił, a kiedy jakieś się pojawiają, jego priorytetem są jego własne potrzeby. Mówi wtedy, że nie rozumiem jego depresji i nie akceptuje jego choroby. Ale nielogicznym dla mnie jest, że nie ma siły dla nas, ale na coś z innymi ludźmi już tak. Jakbyśmy byli ciężarem. Jest to dla mnie bardzo przykre. 

Czy to naprawdę tak wygląda, czy może to tylko wymówka? Ostatnio zdenerwowałam się i powiedziałam mu wprost, żeby nie zdziwił się kiedyś jak dzieciaki podrosną i będą dzwonić i przyjeżdżać do mamy, a my będziemy tylko współlokatorami. Znów usłyszałam, że nic nie rozumiem.

Żona leczyła się na depresję poporodową, ale teraz nie dogadujemy się. Żona mówi, że mogę odejść, ona sobie poradzi, a to nie o to chodzi.
Żona chodziła do psychologa chorując na depresję po porodową. Rok czasu trwała terapia. Po czym dowiedziałem się, że terapeutka jest po rozwodzie oraz skrajną feministką. Jakby nie mam nic przeciwko, ale po każdej wizycie Żona wracała do domu bardziej nabuzowana i zła na mnie o wszystko. Prośby, żebyśmy poszli wspólnie na terapię (było ich może 20) zawsze zostawały zbywane. Jakby moje zdanie nie miało znaczenia. Albo rzucała odpowiedzią, ok to znajdź super terapeutę i pójdziemy, tak rzucone dla dania jej spokoju. Najlepiej żebym sam znalazł psychologa i się zapisał osobno. Jednak to MY razem się nie dogadujemy, więc uważam, że wspólnie powinniśmy mieć terapię. Mija 3 rok i w sumie poza skupieniem na dziecku nie istniejemy jako partnerzy do rozmów, czy innych sytuacji. Próby dogadania się wychodzą z 90% ode mnie. Żona daje sygnały, że jest przemęczona, próbuję jej pomóc i proszę o podział obowiązków, który będzie dla nas najlepszy. Okazuje się, że tylko jej podział jest najlepszy, a ja nie mam możliwości negocjacji. I tak powstają niesnaski. Generalnie to ciezki temat. Na randce byliśmy może 3 miesiące temu. Wsparcie od rodziców nie mamy żadnego. Dziadkowie nie chcą budować relacji z wnukiem. Zastanawiam się czy to nie jest spowodowane poprzednimi latami naszego związku, gdzie moja żona jednak nie była zbyt dobrze odbierana za swoje nie do końca zrównoważone zachowanie z traum z dzieciństwa. Niby wszystko mamy omówione, ale jakoś nie potrafimy się dogadać. Każdy ma do siebie jakieś "ale" i nie potrafimy odpuścić. Ja jestem mega otwarty na propozycje i zmianyna lepsze. Jak ktoś ode mnie wymaga czegoś, staram się wykonać daną prośbę, jak tylko potrafię najlepiej. Moja żona zaś ,gdy ją rzadko poproszę o cokolwiek,to ma zerowy współczynnik chciejstwa. Demotywuje mnie to bardzo. Nawet ją o coś błagałem to stanowczo odmawia i koniec kropka. Odnoszę wrażenie,, że albo nadal ma depresję albo jest leniwa lub robi mi pod górkę. Nie mam na myśli seksu. Bo o tym raczej nie ma mowy częściej niż raz na miesiąc lub dwa miesiące. Ja mam libido na 2-4 razy w tygodniu. Gdzie kiedyś to było normalne dla nas. A po ślubie i potem po dziecku to umarło. Wybiera sobie najprzyjemniejsze prace w domu i za nic ma rozmowę o podziale obowiązków czy może coś mi nie pasuje. Gdy się odezwę źle to słyszę, że mogę się wyprowadzić, bo nikt na siłę mnie tu nie trzyma. To dobija bardzo, gdy człowiek coś stworzył a druga osoba ma to gdzieś i tak też mnie traktuje. Czuje sie bez wyjścia z tej sytuacji. Jakby ona kontroluje wszystko, bo teraz mamy dziecko to jak odejdę to zostanę alimenciarzem i ona sobie poradzi. Takie mam wrażenie. Tylko, że dziecka nigdy nie zostawię 😟 Generalnie problemów co nie miara. Chętnie ,gdzieś bym porozmawiał z osobą kompetentną. Jednak nie stać mnie na terapię.
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!