Mój mąż ma depresję. Gdy chcę, żeby spędził czas ze mną i dziećmi, nie ma siły. Niezwykle rzadko spędza czas z dziećmi sam. Głównie to ja zajmuje się opieką i zabieram je gdzieś popołudniami czy w weekendy. Co jakiś czas mój mąż ma ochotę pojechać do kolegów, wyjechać gdzieś w kolegami. Ostatnio popłynął w kilkudniowy rejs, teraz wysłał mi informację o jakimś obozie dla mężczyzn. Po raz kolejny zwróciłam mu uwagę, że czuję jakby nie miał dla nas sił, a kiedy jakieś się pojawiają, jego priorytetem są jego własne potrzeby. Mówi wtedy, że nie rozumiem jego depresji i nie akceptuje jego choroby. Ale nielogicznym dla mnie jest, że nie ma siły dla nas, ale na coś z innymi ludźmi już tak. Jakbyśmy byli ciężarem. Jest to dla mnie bardzo przykre.
Czy to naprawdę tak wygląda, czy może to tylko wymówka? Ostatnio zdenerwowałam się i powiedziałam mu wprost, żeby nie zdziwił się kiedyś jak dzieciaki podrosną i będą dzwonić i przyjeżdżać do mamy, a my będziemy tylko współlokatorami. Znów usłyszałam, że nic nie rozumiem.
Szanowna Pani Małgorzato,
w pełni rozumiem, jak wymagająca jest sytuacja, w której się Pani znalazła. Depresja partnera to ogromne wyzwanie dla całej rodziny – szczególnie gdy w codziennych obowiązkach zostaje Pani praktycznie sama. Warto pamiętać, że depresja rzeczywiście może pozbawiać energii do codziennych działań, ale zdarza się, że jedyną ulgą dla osoby chorej staje się oderwanie od rutyny. Wyjazdy z kolegami mogą więc być dla niego formą "ucieczki" od trudnych emocji i wyczerpania, a niekoniecznie oznaką, że traktuje rodzinę jak ciężar.
Pani potrzeby są jednak równie ważne. Może warto rozważyć wsparcie terapeutyczne lub grupę wsparcia, aby nie musiała Pani wszystkiego dźwigać sama. Pomocna mogłaby być też spokojna rozmowa z mężem, w której opowie Pani, jak istotne jest dla Pani, aby aktywnie uczestniczył w życiu rodzinnym.
Życzę wszystkiego dobrego,
psycholog
Emilia Jędryka