Nie kocham żony, jesteśmy przeciwieństwami i potwornie męczę się w relacji.
Dzień dobry, Z żoną jestem już 12 lat po ślubie, a razem jesteśmy od 17.
Mamy wspólnie syna w wieku 10 lat. Od wielu lat (conajmniej 11) borykam się z problemem w moim związku, w którym się średnio dogadujemy ze względu na ogromne różnice charakterów, temperamentów, celów w życiu, wspólnych zainteresowań itp.
Od conajmniej 5 lat sam przed sobą stwierdziłem, że ja jej po prostu nie kocham. Kompletnie nic nie czuję, nie tęsknię jak gdzieś wyjadę, nie myślę o niej. Parę miesięcy temu przyznałem się jej do tego, że jej nie kocham i będę chciał zakończyć nasz związek. Ogólnie to poczułem ulgę, że w końcu to powiedziałem i myślałem, że będzie lepiej, ale ulga była na krótko. Oczywiście był płacz, ale po dłużej rozmowie sama stwierdziła, że jest kiepsko. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona boi się samotności i że sobie już nikogo nigdy nie znajdzie. I jak tak gada to ciężko mi trochę na sercu to słuchać, ale ja nie potrafię dłużej tego ciągnąć. Ja po prostu nie jestem już w stanie dać czułości, miłości, itp. Jak ją przytulam to się dosłownie zmuszam do tego.
Ostatnimi czasy przez przypadek poznałem pewną dziewczynę, z którą się świetnie dogaduję. Jeszcze nic między nami nie zaszło, ale mogłoby dojść. Ja jeszcze staram się trzymać na wodzy z emocjami, bo nie chce niczego odwalić będąc w związku. Dosłowne przeciwieństwo mojej żony. Ja osobiście nie widzę żadnych szans na to, aby się znowu zakochać w żonie. Jest ogólnie dobrą osobą, ale ja już nie mogę tak żyć i siebie oszukiwać. Przez tyle lat też sam się bałem, że nikogo innego sobie nie znajdę, więc tkwiłem w tym. Jest to tak naprawdę pierwsza moja dziewczyna, która mnie zaakceptowała, gdyż nigdy powodzenia nie mialem i być może teraz wychodzą mi jakieś braki z lat młodzieńczych i rzeczy, które powinienem przeżyć w tamtym okresie życia. Żona mówi, że się zmieni itp.ale jak można swój charakter czy sposób bycia zmienić. Ja wiem, że tak się nie da.
Moje pytanie, jak rozwiązać ten cały problem w moim związku, jak to zrobić, aby wszyscy jak najlżej to przeszli… dzień w dzień o tym myślę, śpię tragicznie i jestem już tym wykończony psychicznie i fizycznie. Czy powinienem się udać do psychologa na rozmowę? Nie wiem co zrobić, żeby się uwolnić od tego wszystkiego.
Jarek
Justyna Papurzyńska-Parab
Witam serdecznie,
Z tego, co Pan opisuje, wydaje mi się, że od jakiegoś czasu brakuje w Pańskim małżeństwie zaangażowania, bliskości i intymności z Pana strony. Są to podstowowe elementy budujące związek. Niestety, czasem tak bywa, że uczucie miłości wypala się, albo relacja przestaje nam zapewniać nasze potrzeby i związek staje się pusty, istnieje tylko z przyzwyczajenia lub innych, zewnętrzych powodów. To jest trudne, często dramatyczne dla osoby, która rozstania nie chce, ale takie jest życie, że kiedy uczucie wygasa, mamy prawo zakończyć związek i szukać szczęścia gdzieś indziej. Trwanie w pustym związku jest tak naprawdę unieszczęśliwiające wszystkich, bo każdy z nas ma prawo kochać i być kochanym. Pozostawianie w sytuacji, gdy ta podstawowa potrzeba emocjonalna nie jest spełniona, to skazywanie siebie i drugą osobę na cierpienie.
Żeby przejść przez ten proces jak najlepiej, warto rozważyć terapię małżeńską. Nie służy ona tylko do rozwiązywania problemów w małżeństwie i naprawy go, ale także po to, by umieć rozstać się z godnością i w przyjaźni. Szczególnie, kiedy w grę wchodzi opieka nad dzieckiem. Nie widzę wrogości ze strony żadnego z małżonków w opisie Pana małżeństwa, więc wydaje mi się, że warto pomyśleć nad taką formą pomocy, aby wzajemnie się zrozumieć i zaakceptować taki stan rzeczy w relacji. Być może trzeba przepracować rzeczy, które sprawiły, że tak bardzo oddaliliście się z żoną, zanim zacznie się budować nowe życie po zakończeniu związku.
Życzę Panu powodzeniai dużo siły.
Pozdrawiam ciepło,
Justyna Papurzyńska- Parab
Aleksandra Barsow
Dzień dobry,
Widzę, że znajduje się Pan w trudnej i emocjonalnie obciążającej sytuacji, pełnej wątpliwości co do dalszych kroków. Każdy związek i każda decyzja są inne, dlatego kluczowe jest, by podjął Pan decyzję zgodną z własnymi wartościami i potrzebami. Warto rozważyć terapię par, która może pomóc w zrozumieniu wzajemnych potrzeb, wspierać odbudowę relacji. Natomiast jeśli ostatecznie zdecyduje się Pan na rozstanie, zalecałbym skorzystanie z pomocy psychologa lub psychoterapeuty specjalizującego się temacie rozwodu. Taki specjalista nauczy Pana, jak rozmawiać z dzieckiem o rozwodzie – czego unikać i jak najlepiej wspierać je w tej sytuacji. :)
Serdecznie pozdrawiam
Aleksandra Barsow