
Nie chcę niszczyć rodziny, skrzywdzić dzieci, ale jestem nieszczęśliwy w małżeństwie.
Anonim
Joanna Łucka
Dzień dobry,
rozumiem, że ma Pan w sobie wiele trudnych uczuć w związku z sytuacją życiową, w jakiej się Pan znajduje. A także decyzje do podjęcia, które będą miały wpływ nie tylko na życie Pana, ale także na losy innych osób, w tym Pana dzieci.
Pisze Pan, że nie jest Pan szczęśliwy z żoną i nie odczuwa Pan bliskości w tej relacji.
Jednocześnie jest Pan zdolny do tworzenia bliskich, ciepłych relacji, gdyż taką zbudował Pan z kochanką. Z tego, co Pan opisuje, czerpie Pan satysfakcję z tego związku, co jest bardzo ważnym elementem prawidłowego funkcjonowania i dobrostanu. Bliskie relacje z innymi ludźmi są kluczowym czynnikiem tworzenia szczęśliwego życia, co potwierdzają najnowsze przeglądy badań nad dobrostanem.
Pisząc o argumentach przeciw rozstaniu z żoną napisał Pan tylko o dzieciach - nie pisze Pan o utracie cennej relacji z żoną, czy o jej potencjalnym zranieniu romansem oraz rozstaniem. Zatem dostrzegalne jest tu utrzymywanie obecnej sytuacji w konkretnie tych ramach ze względu na dobro dzieci. Jednocześnie - tak jak Pan pisze, czy dzieci są w stanie być szczęśliwe przy nieszczęśliwych rodzicach? Chciałabym też od razu zdementować przekonanie, że rozstanie rodziców z pewnością będzie traumą dla dzieci. Absolutnie nie musi tak być. Z pewnością będzie to dla dzieci duże przeżycie, z pewnością będzie łączyło się z przykrymi emocjami, z pewnością będzie wyzwaniem. Ale to nie oznacza, że stanie się wspomnieniem i sytuacją traumatyczną. Psychologiczne rozumienie traumy zdecydowanie wykracza poza trudne przeżycia, wiąże się jednocześnie z dalekosiężnymi konsekwencjami, a także powikłaniami. Natomiast, żeby do traumy doszło, musi zostać "spełniony" szereg niefortunnych warunków.
Zatem przygotowanie dzieci do sytuacji zmian w rodzinie, stworzenie pola do rozmowy, zadawania pytań, zapewnienie o nowych warunkach i zasadach (np. mieszkaniowych, ale także tych związanych z opieką naprzemienną), zniweluje trudne przeżycia, które niezależnie od sytuacji rodzinnej, są i będą częścią każdego dzieciństwa. Najważniejszym elementem jest tu sposób przeprowadzenia dzieci przez rozwód po stronie Państwa jako rodziców. Państwa postawa i nastawienie do siebie wzajemnie będzie tu kluczowym czynnikiem chroniącym dzieci przed doznaniem poważniejszych krzywd.
Mam też taką myśl, że dzielenie życia pomiędzy rodzinę a relacje z obecną partnerką, jest zapewne dla Pana skomplikowane na wielu poziomach. Emocjonalno-relacyjnym, ale także czasowym. Nadanie relacjom z obecną żoną oraz partnerką właściwych, czytelnych statusów może być korzystnym elementem życia całego systemu - również Pana dzieci.
Z pewnością Pana intuicja jest słuszna - codzienność z partnerką zapewne będzie różniła się od obecnych spotkań. Dlatego też zachęcam Pana do refleksji i rozmowy z partnerką o jej perspektywie na obecną sytuację. Pozostawanie w kilkuletnim związku z mężczyzną mającym rodzinę z pewnością ma wpływ na jej życie i wybranie właśnie takiej osoby, jako członka relacji romantycznej jest nieprzypadkowe. Dlatego zachęcam do przyjrzenia się, jak potencjalna zmiana sytuacji - np. w momencie rozwodu i podjęcia wspólnego mieszkania - wpłynie na Państwa relacje. W gabinecie zdarza mi się słyszeć narracje "drugiej strony", gdzie częściowa niedostępność partnera (pozostającego w małżeństwie z inną osobą) jest elementem atrakcyjnym m.in. ze względu na większą swobodę indywidualnych działań, brak konieczności wspólnego mieszkania czy podejmowania wspólnych rodzinnych decyzji - jest to niejednokrotnie pole do większej niezależności, przy jednoczesnym pozostawaniu w relacji. Moją uwagę zwrócił też punkt 7. - Pana partnerka nie naciska na zmianę statusu Pana związku. Skonfrontowanie Pana przemyśleń o zmianie sytuacji z potrzebami Pana partnerki może być cennym elementem procesu podejmowania decyzji o pozostaniu w małżeństwie bądź jego rozwiązaniu.
Życzę Panu wszystkiego dobrego!
Pozdrawiam serdecznie
Joanna Łucka
psycholożka
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Katarzyna Kania-Bzdyl
Dzień dobry,
jest Pan BARDZO świadomy konsekwencji swoich wyborów tj. zysków i strat związanych z odejściem lub pozostaniem w małżeństwie. A to już na wstępie bardzo dużo. Rozumiem Pana obawy.
Nietypowe na pewno jest to, że w Waszym układzie pojawiły się zdrady, po których wróciliśmy do związku bez większego szwanku. Chyba, ze było inaczej.
Sugeruję, aby mimo wszystko odbyć z małżonką rozmowę, która oczywiście będzie trudna dla Was obojga. Ale jest ona potrzebna. Z szacunku do tych lat, które spędziliście razem. Myślę, że to wiele Panu rozjaśni w głowie.
pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Zobacz podobne
Dzień dobry,
piszę w takiej sprawie: od kilku miesięcy zmagam się z problemem co do mojej żony. Od jakiegoś czasu jestem o nią zazdrosny tak bardziej niż kiedyś i każdego potencjalnego faceta traktuje jak zagrożenie. I nie radzę sobie zbytnio z tym. Co zaczyna bardzo irytować moja żonę i mówi mi o tym. Żebym się ogarnął, bo wchodzi to na tory takiego toksycznego związku. Chcę walczyć z tym, ponieważ też niszczy mnie to od środka. Jestem rozjechany emocjonalnie i potrzebuje pomocy. Mam 36 lat, żona 32. Mamy 9- letniego syna, mieszkamy na wsi i mamy trochę ograniczony kontakty z ludźmi, bo ja tylko do pracy od 6 do 16 tak od 11 lat, odkąd się z żoną "mamy". Proszę o pomoc, moja żona jest wspaniała, troskliwa, kochana, ale też mówi, że potrzebuje trochę "swobody". Dziękuję i pozdrawiam. Proszę pomóżcie mi.
