TW. Jak porozmawiać z rodzicami o samookaleczaniu?
TW samookaleczanie.
Nie wiem, jak mam porozmawiać z moimi rodzicami o tym, że się tnę.
Robię to od 2 lat, zaczęłam robić to z ciekawości i zakończyło się na tym, że gdy jestem czymś bardzo przytłoczona, zaczynam to robić. Nie robię tego jakoś często, ale teraz zdarza się to częściej. Nie robię tego też jakoś głęboko, ale obawiam się, że na jakimś prześwietleniu czy jakiś badaniach w końcu któreś z rodziców się dowie. Boję się zacząć o tym rozmowy, bo mój tata miał sam ciężkie dzieciństwo i stwierdziłby, że robię to po nic i on miał gorzej.
Z moją mamą różnie albo się na mnie wkurzy, albo mnie wysłucha, ewentualnie zleje mnie jak tata.
Kocham ich, ale nie potrafię z nimi o tym porozmawiać.
Boję się tego. Nie wiem, co mam z tym zrobić, bardzo bym chciała w końcu ściągnąć po pomoc.
Mówiłam o tym siostrze, ale ona nic z tym nie zrobi, pomimo że jest pełnoletnia. Przecież nie poproszę jej, aby za mnie o tym z nimi porozmawiała, a ja wole unikać takich tematów.
Co mam robić?
liv

Anna Gwoździewicz
Witam Cię serdecznie!
Samookaleczenie to często wstydliwy i budzący lęk temat zarówno dla nastolatków, jak i rodziców.
Rozmowa taka będzie wymagać od Ciebie dużej odwagi, ale jest bardzo ważnym krokiem w stronę otrzymania wsparcia i pomocy. Z jakiegoś powodu na ten moment nie widzisz innego sposobu radzenia sobie z trudnymi emocjami.
Choć jesteś świadoma, że jest to niezdrowa metoda radzenia sobie i że rodzice przestraszą się, kiedy o tym się dowiedzą, to potrzeba uzyskania szybkiej ulgi, które daje Ci okaleczenie, sprawia, że podejmujesz to działanie…
Oczywiście, nikt z nas nie może przewidzieć, jak zareagują Twoi rodzice. Piszesz, że Twój tata miał sam ciężkie dzieciństwo i stwierdziłby, że robisz to po nic i on miał gorzej – niestety, wielu dorosłych, wciąż ma przekonanie, że za ich czasów było „gorzej”.
Mało wspierające reakcje mogą też wynikać z szoku po usłyszeniu takiej informacji, niewiedzy, jak o tym rozmawiać oraz lęku przed stawieniem czoła tej ciężkiej sytuacji.
Zanim rozpoczniesz rozmowę, przygotuj sobie odpowiedź na pytanie, jak chciałabyś, żeby Twoi bliscy się zachowywali, kiedy przechodzisz kryzys. Może to być lista z prośbami do rodziców, np.:
- nie krzyczcie na mnie
- nie nazywajcie mnie głupią, psychiczną, słabą
- nie mówcie, że Wy mieliście gorzej
- umówcie mnie do psychologa
- nie wypytujcie, powiem więcej, jak będę gotowa,
- przytulcie mnie/nie przytulajcie mnie.
W silnym stresie, a z pewnością taki będzie Ci towarzyszył w czasie tej rozmowy, można zapomnieć o ważnych kwestiach, dlatego zachęcam do zrobienia takiej listy.
Bądź gotowa, że rodzice będą chcieli poznać przyczynę.
Nie miej im tego za złe, oni też na pewno bardzo Cię kochają i okaleczenie przez Ciebie swojego ciała może wywołać w nich trudne emocje. Może Ci się wydawać, że to Twoje ciało i Twoja sprawa, ale nasze działania nigdy nie pozostają bez wpływu na stany emocjonalne bliskich nam osób.
Na rozmowę znajdź odpowiedni moment, gdy rodzice są spokojni, nie kłócą się, mają czas i nie są rozproszeni ważnymi czynnościami. Poniżej przykładowy wstęp do rozmowy, który możesz modyfikować, ale niech będzie dla Ciebie wskazówką:
„Chciałabym porozmawiać z Wami o czymś ważnym, ale boję się, jak zareagujecie. Od dwóch lat zmagam się z trudnymi emocjami i czasem, kiedy czuję się bardzo przytłoczona, robię sobie krzywdę. Nie robię tego dlatego, że chcę wam zrobić na złość, ale dlatego, że nie wiem, jak inaczej sobie poradzić z tym, co czuję. Boję się wam o tym powiedzieć, bo myślę, że możecie mnie nie zrozumieć albo się na mnie zezłościć. Bardzo bym chciała, żebyście spróbowali mnie wysłuchać i pomogli mi znaleźć sposób, żeby się z tego wyrwać. Kocham was i chcę, żebyśmy razem znaleźli rozwiązanie.”
Jeżeli masz poczucie, że z którymś z rodziców rozmawia Ci się lepiej, możesz zdecydować się na początek na rozmowę, np. tylko z mamą. Natomiast jeśli bezpośrednia rozmowa wydaje się zbyt trudna, rozważ napisanie listu do rodziców.
Jednak, jeśli mimo Twojej szczerości i otwarcia, nie otrzymasz odpowiedniego wsparcia od rodziców, poszukaj pomocy u innej zaufanej osoby dorosłej, np. szkolnego psychologa lub pedagoga, cioci, wujka, babci, dziadka….
Można też skorzystać z telefonów zaufania, gdzie profesjonaliści oferują anonimowe wsparcie (116 111 to anonimowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży).
Życzę Ci dużo powodzenia w rozmowie z rodzicami!
A w międzyczasie możesz spróbować wprowadzić czynności zastępcze, które pomogą Ci radzić sobie z trudnymi emocjami bez sięgania po samookaleczanie.
Oto kilka propozycji:
- „pstrykanie” gumką-recepturką w nadgarstek lub inne miejsce, które chciałoby się skaleczyć,
- przyłożenie kostek lodu w miejsce, gdzie chciałoby się zranić,
- masowanie, uciskanie miejsca, które chciałoby się skaleczyć,
- lodowaty lub gorący prysznic,
- pisanie po ciele czerwonym długopisem, markerem,
- posmarowanie miejsc wcześniejszych ran lub blizn maścią rozgrzewającą,
- szczegółowe opisanie sobie aktu samookaleczenia na kartce, w tym spisanie wszystkich myśli, które wtedy przychodzą do głowy i opisanie sytuacji, która bezpośrednio poprzedziła chęć samookaleczenia,
- nadmuchanie balonów.
Pozdrawiam i ściskam Cię ciepło,
psycholog Anna Gwoździewicz

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
TW. Samookaleczanie
Mam duży problem.
Miałam pogadać z moją mamą o samookaleczaniu wczoraj i przy tym miała pomoc mi siostra. Niestety jak wróciłam ze szkoły mama dostała wyniki badań, które nie wyszły najlepiej, bo ma podejrzenie szpiczaka.
Nie wiem teraz, czy rzeczywiście powinnam o tym pogadać.
Moje rany są płytkie i nie powinna przez to się zamartwiać, ale nie jestem pewna, bo ostatnio robię to coraz częściej.
Nie wiem, ile mam poczekać z tą rozmową, bo wiem, że moja mama to bardzo przeżywa.
Dzień dobry,
od jakiego czasu chciałam zacząć chodzić do psychologa, ponieważ problemy w rodzinie mnie przytłaczają, ale mam obawy. Mam 17 lat, mój ojczym ma problemy z narkotykami, ale normalnie pracuje, nie wykazuje żadnej agresji itd.
Zdarzają się jednak sytuacje, w których musiałam się nim zajmować, kiedy wracał i był pod wpływem, a ja byłam sama w domu. Mama oczywiście starała się jak najszybciej wracać z pracy i zdejmować ze mnie ten obowiązek, który w ogóle nie powinien mieć miejsca. Mama nie ma żadnego kontaktu z substancjami takimi jak narkotyki, alkohol itd.
Chciałabym porozmawiać o tym z psychologiem, ale boję się, że może uznać przebywanie przy ojczymie w takim stanie za zagrożenie mojego zdrowia i życia, i zgłosić to na policję.
Czy na spokojnie mogę powiedzieć o tym psychologowi, czy on może to zgłosić?
Witam, od dłuższego czasu mam problem, z którym sobie nie radzę i chciałabym prosić o poradę.
Chodzi o moich nadopiekuńczych rodziców - bardziej mamę.
Od zawsze chce kontrolować wszystko, co robię i chce dyrygować moim życiem. Odkąd zaczęłam podstawówkę, byłam zmuszona do bycia najlepszą uczennicą w klasie i nie tylko. Jak tylko wracałam do domu, to kazała mi się uczyć, przez co nie miałam czasu ani dla siebie, ani dla znajomych, czy też hobby.
Jeżeli nie rozumiałam jakiegoś materiału, to kazała mi siedzieć w nocy i wkuwać, dopóki go nie umiem. Często mnie pytała i wyzywała, jak ocena była mniejsza od 4 (co bardzo rzadko się zdarzało). Pamiętam, że jak dostałam 3 ze sprawdzianu, to popłakałam się przy klasie i nauczycielce, bo wiedziałam, że dostanę opieprz za to. Byłam wyzywana za swoje oceny, co przyczyniło się też do moich problemów z jedzeniem i stresem, które trwają do dziś. Dodam jeszcze, że od urodzenia do około 18 urodzin mój ojciec był alkoholikiem i robił awantury cały czas, więc nauka w takiej atmosferze była trudna, patrząc jeszcze na nagonki ze strony mojej mamy. Mój ojciec próbował kupić moją miłość głupimi prezentami, których nie chciałam. Nie rozumiał, że jedyne co chciałam to, to, żeby nie pił. Jak byłam już starsza, to się buntowałam i przez to mnie wyzywał np. od "krowy jebanej" itp. Mój brat miał dosyć zachowania moich rodziców i w wieku 16 lub 17 lat się wyprowadził to moich dziadków. Ja niestety nie miałam i nie mam takiej opcji. Moje nastoletnie lata też nie były kolorowe. Ojciec dalej pił, a mój kontakt z bratem był do dupy od zawsze, bo mój ojciec ograniczał nam kontakt i nie pozwalał, np. mojemu bratu się ze mną bawić jak byłam młodsza. I przez co do dzisiaj nasza relacja jest, jaka jest. Od 13. roku życia mam myśli samobójcze i jestem po 3 próbach, podczas których się rozmyśliłam, chociaż nie wiem czemu. Od 1 podstawówki do 1 liceum co roku miałam świadectwa z paskiem i wyróżnienia, ale komuś to nie wystarczyło. Jeżeli miałam okres lub ogólnie źle się czułam i chciałam się zwolnić ze szkoły, to moja mama robiła mi o to awanturę. Mój okres od zawsze wygląda tak, że bardzo, bardzo boli i często mdleje albo wymiotuje. Według mojej mamy zawsze zmyślałam moje symptomy i samopoczucie. Jak tylko się zwolniłam, to krzyczała na mnie i nazywała różnymi wyzwiskami. Muszę dodać też, że odkąd chodzę sama do szkoły (podstawówka, liceum i teraz studia), muszę dawać mamie znać, że jestem na miejscu (inaczej wypisuje, wydzwania i robi awantury). Moje przyjaciółki zawsze się dziwiły, że nawet po 18 muszę do niej pisać, ale nic nie mogłam na to poradzić.
Było mi ogólnie wstyd przez to. Odkąd ukończyłam 18 lat, to szukam pracy u siebie w mieście, jednak nieskutecznie.
Jestem studentką zaoczną, ale i tak nikt nie chce mnie przyjąć, bo w większości chcą kogoś z doświadczeniem. Moja mama tego nie rozumie i mówi, że jestem leniwa, ma dosyć mojego zachowania i cały czas wygania do pracy. Cały czas składam CV, ale na razie nie mam od nikogo odpowiedzi. Od prawie 2 lat jestem w związku. Z chłopakiem mieliśmy i mamy podobną sytuację rodzinną (ojcowie alkoholicy, rodzina jest skłócona itp.), jednak moja mama przez to, że mój ojciec ma niebieską kartę, czuje się jakaś lepsza i nie chce mnie do chłopaka puszczać (chociaż mój ojciec był pijany, jak mój chłopak do mnie przyjechał).
Nasz związek się przez to pogorszył. On był u mnie praktycznie cały czas (nawet podczas szkoły), był na moich 18 urodzinach (a ja na niego nie, bo moja mama mi chamsko znalazła robotę na ten dzień i kazała mówić, że jestem zajęta) i w zeszłym roku też mnie nie chciała puścić. Twierdzi, że skoro mieszkam u nich, to mam się słuchać i nie mam nic do gadania. Mój ojciec jest niby po mojej stronie, a tak naprawdę jest manipulowany przez moją matkę. Podsumowując, mój chłopak przyjechał do mnie ponad 30 razy, a ja do niego z 5 razy. Raz byłam z nim i jego rodziną nad morzem, potem musiałam kłamać, że jadę do niego na próby do poloneza (ale tańczyliśmy go tylko na mojej studniówce), bo inaczej bez powodu by mnie matka nie puściła. I tak podczas jednego pobytu zrobiła mi awanturę. Mój brat miał po mnie przyjechać, ale pasowało mu tylko wieczorem (bo spędzał czas ze swoją dziewczyną), a moja mama krzyczała na mnie, że mam do niego pisać i dzwonić i kazać mu przyjechać po południu.
Uparł się i przyjechał wieczorem, a ja ze stresu przez całą drogę płakałam, to też mój brat się wkurzył i opieprzył mamę za jej zachowanie. Jak wróciłam, to oboje rodziców się zachowywało, jakby nic się nie stało. Ostatnio zaczęłam się buntować i udało mi się pojechać do niego 2 razy z rzędu i teraz na sylwestra (mieszkamy od siebie ok. 40 minut i albo on, albo jego rodzice po mnie przyjeżdżają i zawsze jestem u nich mile widziana).
A teraz opowiem ostatnią sytuację, czyli sylwester u chłopaka. Moja mama była jak zawsze przeciwna i się fochała i robiła mi awantury, ale i tak postawiłam na swoim. I problem w tym, że miałam tam jechać tylko na 4 dni, ale postanowiłam zostać na 2 tygodnie. I muszę powiedzieć, że czułam się tam naprawdę dobrze i bezpiecznie. Miałam z kim porozmawiać i się pobawić (z młodszą siostrą chłopaka). U mnie każdy siedzi u siebie i zajmuje się sobą (ojciec gra, mama wychodzi albo siedzi w telefonie, a ja gram lub gadam z chłopakiem). 2 dni przed moim powrotem zadzwoniłam do ojca, aby mu powiedzieć, kiedy wracam i o której (bo moja mama była już obrażona i nie chciała ze mną gadać).
On spokojnie powiedział, że okej i tyle. Następnego dnia, kiedy mój chłopak był akurat w pracy i tego nie słyszał, to znowu zadzwonił ojciec i tym razem z krzykiem mówił, że jak nie wrócę w termin, to po mnie na chama przyjedzie. Dodał też, że przeze mnie moja mama płacze i nie je. Sam potem powiedział, że matka się okropnie zachowuje i wzięła go wtedy na litość.
Jak tylko wróciłam, to była i jest obrażona, a ojcu skarży się, że to ja jestem. Ostatnio nazwała mnie rozkapryszonym gówniarzem, który nie dostaje tego, czego chce. Do teraz jestem na nią zła, bo nie dość, że mnie tak traktuje, płacze, bo nie idzie coś po jej myśli, to jeszcze za każdym razem każe mi rządzić się rodzicami chłopaka (żebym wróciła o tej godzinie, o której mama chce, a nie tak jak pasuje jego rodzicom, żeby mnie odwieźć).
Jestem załamana i zaczęłam szukać pracy nawet niedaleko mojego chłopaka, aby w razie czego się na chwilę do nich wprowadzić i zarobić na siebie, a potem być na swoim.
Nie wyrabiam w tym domu. Dodam, że miałam z rodzicami dużo rozmów, ale przez moją mamę zawsze były to bardziej kłótnie, z których i tak się nic nie nauczyła. Zdaniem mojego ojca jestem już dorosła i mogę robić to, co chce i uważam, a on będzie mnie wspierał, dopóki może. Tak więc moje pytanie.
Czy mam zacząć myśleć poważnie nad tą pracą przy miejscowości chłopaka i się tam przeprowadzić?
Jestem dorosła, a mam wrażenie, że rodzina od dawna zawładnęła moim życiem. Mam myśli, że ciągle muszę robić to, co oni chcą lub nie mogę robić tego, co oni uważają, że nie powinnam. Matka, cała rodzina udowadnia od wielu lat, że nic nie potrafię, że nie poradzę sobie w życiu, a ja pomału zaczynam w to wierzyć i wątpić w siebie z dnia na dzień coraz bardziej.
Mam strach o swoją przyszłość, zakładanie rodziny, że będę próbowała dostosować się do rodziny, myśleć czy to, co robię jest ok, lub czy to, co zrobię jest dla mojej rodziny do zaakceptowania na 100%. Nie umiem sobie z tym poradzić.