Jak poradzić sobie z zakończeniem relacji po pierwszym zbliżeniu i jak sobie wybaczyć?
Od 6 miesięcy flirtowałam z pewnym facetem, gadaliśmy codziennie, czasem wysyłaliśmy sobie jakieś zdjęcia i po prostu ta relacja się rozwijała. Ostatnio poszliśmy razem do łóżka I bach cisza. Po prostu zamilkł. Co się odezwałam, to odpisał mi jakoś krótko albo wysłał tylko emotkę. Co mam zrobić, jak sobie wybaczyć? Jak zapomnieć?
Dalia

Kacper Urbanek
Dzień dobry,
Rozumiem, że to się wydarzyło, naprawdę boli i masz pełne prawo czuć się zraniona. Przez pół roku budowaliście jakąś formę bliskości, dawałaś z siebie uwagę, emocje, czas, a potem z jego strony nagle zapadła cisza. To może zostawiać poczucie zawodu, niedowartościowania, a nawet wstydu, ale ważne, żebyś wiedziała, że to nie Ty zrobiłaś coś złego. Zaufałaś, zaangażowałaś się i to jest dowód Twojej wrażliwości, nie słabości. Jeśli zniknął po tym, jak doszło do zbliżenia, to świadczy o jego niedojrzałości emocjonalnej i braku szacunku. Nie obwiniaj siebie. Wybaczenie sobie to proces zacznij od zrozumienia, że każdy z nas pragnie bliskości i czasem ufa niewłaściwej osobie. To nie jest powód, by przestać wierzyć w siebie. Daj sobie czas, zadbaj o siebie emocjonalnie i fizycznie. Porozmawiaj z kimś bliskim, zapisz swoje myśli, oderwij się od analizowania jego zachowania. Z czasem będzie łatwiej.
I pamiętaj jego milczenie to nie wyrok na Twoją wartość.
Z pozdrowieniami
Kacper Urbanek
Psycholog, diagnosta

Katarzyna Organ
Dziękuję za podzielenie się swoją historią. To, co Pani opisuje , to nie tylko rozczarowanie – to emocjonalny cios, który uderza w zaufanie, w poczucie wartości i bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że boli. Z tej perspektywy Pani emocje są absolutnie adekwatne i uzasadnione, to co się wydarzyło, to niestety sytuacja pewnie przytrafia się wielu osobom, co jednak nie oznacza, że jest to ona łatwa do przejścia z nią do porządku dziennego. W idealnym świecie, gdzie ludzie potrafią się otwarcie i empatycznie komunikować, to pewnie nie miałoby miejsca, proszę jednak pamiętać, że nie jest to Pani winą.
To, co zrobił ten mężczyzna bywa nawzywane emotional ghosting – nagłe wycofanie się po zbudowaniu więzi. Niestety, takie zachowanie mówi więcej o nim niż cokolwiek o Pani. I choć bardzo trudno to zaakceptować, Pani reakcja – smutek, złość, poczucie winy – są naturalne i zdrowe.
Wiele osób w takich sytuacjach obwinia siebie, jednak warto pamiętać, że to nie Pani zawiodła.
Warto zadać sobie pytanie - Gdyby moja przyjaciółka była na moim miejscu – czy winiłabym ją, czy bym ją przytuliła? Proszę potraktować siebie z tą samą czułością.
Zapominanie nie zawsze jest możliwe – ale zrozumienie emocji, nazwanie ich i uznanie – to jest droga do wewnętrznego spokoju. Pozwolić sobie czuć. Płacz, złość, zawód nie są oznakami słabości. To oznaki, że jest Pani człowiekiem i w takiej sytuacji odczuwa Pani adekwatne emocje. Proszę nie tłumić tych emocji – tylko je uznać. One miną szybciej, jeśli nie będą spychane.
Dodatkowo proszę pamiętać, że żałobę przeżywamy po każdej utracie czegoś co miało dla nas znaczenie – nie tylko po śmierci bliskiej osoby. Gdyby jednak czuła Pani, że nie może poradzić sobie z tą sytuacją, proszę o kontakt ze specjalistą, który wesprze Panią i pomoże uporządkować to doświadczenie, aby wyniosła z niego Pani coś dla siebie.
Życzę dużo siły
Katarzyna Organ

Grzegorz Staroń
Pozwól, że zaproszę Cię do takiej krótkiej refleksji – trochę metaforycznej. Wyobraź sobie, że jesteś ogrodem. Przez długi czas podlewałaś ten ogród nadzieją, ciepłem, rozmową. Ktoś przychodził codziennie, siadał na ławeczce, rozmawiał z Tobą.
A potem – zniknął. Nie zostawił liścika. Tylko ciszę. Ale Twój ogród nie przestaje rosnąć dlatego, że ktoś odszedł. Może jakieś kwiaty zwiędły. Może poczułaś chłód. Ale ziemia jest żyzna. I wiesz co? W środku, pod powierzchnią, już kiełkuje coś nowego. Coś Twojego. Coś, co sięga światła – może jeszcze nie widzisz listków, ale one tam są. Ludzie mają w sobie nieświadome zasoby – które aktywują się wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebujemy. Więc może Ty już zaczynasz zapominać. Może już się uczysz wybaczać sobie – tylko jeszcze nie wiesz, że to robisz. Czasem to, co trzeba zrobić, to... po prostu pozwolić sobie być w tym procesie. Bez przyspieszania. Bez presji. Z łagodnością.

Szymon Leszczyński
Dzień dobry
Nie ma Pani powodów, aby obwiniać siebie o zaistniałą sytuację
To tamten mężczyzna zachowuje się niedojrzale, nie komunikując się wprost, o co chodzi, tylko wybiera cisze i uniki.
Moim zdaniem nie warto zapominać, szczególnie jeżeli z waszą relacją wiążą się jakieś przyjemne chwile i wspomnienia.
Polecałbym wyciągnąć z tej sytuacji lekcję (mimo że bolesną), wnioski i zadbać o samą siebie.
Jeżeli chciałaby Pani uporządkować sobie w głowie wspomniane wyżej lub inne kwestie, spojrzeć z innej perspektywy warto, aby rozważyła Pani konsultację psychologiczną.
Pozdrawiam
Szymon Leszczyński

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Dzień dobry,
mój przyjaciel lat 52 (znamy się od szkoły podstawowej) dziwnie się zachowuje. Odwiedza mnie np. w pracy lub w domu, rozmawiamy długo, zawsze mamy temat do rozmów, rozmawia też z moimi współpracownikami, z rodziną. Niby wszystko ok, ale zauważyłem, że ma nastawiony w telefonie budzik.
Kiedy melodyjka zaczyna grać, bierze do ręki telefon i udaje, że rozmawia z kontrahentem. I tak co 10 minut.
Odkryłem to niedawno, kiedy przez przypadek znalazłem się za jego plecami i zobaczyłem ekran telefonu.
Nie za bardzo wiem, czy powinienem zareagować i porozmawiać z nim o tym? Czy to może być jakieś poważne zaburzenie psychiczne?
Pozdrawiam - Maciej
Witam, Za 4 miesiące bierzemy z partnerem ślub.
Mamy trudną sytuację, gdyż moja siostra wyszła za mąż i ma dziecko z moim byłym partnerem. Mój narzeczony nie może sobie z tym poradzić do tego stopnia, że myślał o odwołaniu ślubu. Mówi, że jedyne co widzi, jak się aportujemy z nimi na rodzinnych przyjęciach czy w życiu to nas razem w łóżku i obsesyjnie o tym myśli. Nie mogę sobie już z tym poradzić. Byliśmy u 2 psychoterapeutów dla par, jednak nic nie pomaga.
Potrzebuję pomocy jak mu pomóc. Jedynym rozmieszaniem dla mojego partnera jest odcięcie się od mojej rodziny, aby się z nim nie widywać, co oczywiście dla mnie nie wchodzi w grę.
Z góry dziękuję za każdą radę i pomoc
Witam. Mam problem z mężem wyzywa dziecko i mnie. Nie mam już siły tłumaczeniem mu i rozmowami które do niczego nie prowadzą. Raz wróciłam do rodziców ale miała być zmiana a tu jest tak samo.. dom jest na niego samochod też. Jak to zmienić?
Mam problem i nie potrafię tego przepracować .
Byłem w związku partnerskim i zostawiła mnie dziewczyna , byliśmy ze sobą 4 lata . Nie mieliśmy większych kłótni, bardzo dobrze się dogadywaliśmy , lecz problem pojawiły się wraz ze znajomością mojej dziewczyny i jej koleżanki .Większość czasu spędzała w pracy a po niej spędzała z koleżanką, więc do domu wracała późno . Gdy zacząłem zwracać na to uwagę , że mało czasu spędzamy razem, reagowała słowami, że ma prawo się widzieć z koleżanką . Pokłóciliśmy się, więc dałem jej czas na ochłonięcie i nie odzywaliśmy się do siebie tydzień czasu . W tym czasie spędzała go z koleżanką i wracała późno w nocy do domu . Chciałem zakończyć to milczenie, ale usłyszałem, że to koniec i się wyprowadza .
W dzień wyprowadzki nie robiłem żadnych scen, na spokojnie nawet porozmawialiśmy , powiedziała mi, że zachowuję się, jakbym chciał ją wychowywać . Zabrała swoje rzeczy, gdy byłem w pracy, więc nie widziałem tego, ale mam do niej żal ogromny . Nie mamy z sobą kontaktu już ponad 2 miesiące, a ja dalej bardzo ją kocham i gdzieś w głowie liczę na to, że się odezwie i do siebie wrócimy . Dodam tylko, że w tym samym czasie straciłem wszystkich znajomych i zostałem sam w domu . Pragnę, żeby ktoś mi doradził co robić . Chodziłem na sesje do psychologa, ale podejście było bardzo ogólnikowe i nie ma większej poprawy w tym, co mnie bardzo dręczy.
Dzień dobry, Z żoną jestem już 12 lat po ślubie, a razem jesteśmy od 17.
Mamy wspólnie syna w wieku 10 lat. Od wielu lat (conajmniej 11) borykam się z problemem w moim związku, w którym się średnio dogadujemy ze względu na ogromne różnice charakterów, temperamentów, celów w życiu, wspólnych zainteresowań itp.
Od conajmniej 5 lat sam przed sobą stwierdziłem, że ja jej po prostu nie kocham. Kompletnie nic nie czuję, nie tęsknię jak gdzieś wyjadę, nie myślę o niej. Parę miesięcy temu przyznałem się jej do tego, że jej nie kocham i będę chciał zakończyć nasz związek. Ogólnie to poczułem ulgę, że w końcu to powiedziałem i myślałem, że będzie lepiej, ale ulga była na krótko. Oczywiście był płacz, ale po dłużej rozmowie sama stwierdziła, że jest kiepsko. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona boi się samotności i że sobie już nikogo nigdy nie znajdzie. I jak tak gada to ciężko mi trochę na sercu to słuchać, ale ja nie potrafię dłużej tego ciągnąć. Ja po prostu nie jestem już w stanie dać czułości, miłości, itp. Jak ją przytulam to się dosłownie zmuszam do tego.
Ostatnimi czasy przez przypadek poznałem pewną dziewczynę, z którą się świetnie dogaduję. Jeszcze nic między nami nie zaszło, ale mogłoby dojść. Ja jeszcze staram się trzymać na wodzy z emocjami, bo nie chce niczego odwalić będąc w związku. Dosłowne przeciwieństwo mojej żony. Ja osobiście nie widzę żadnych szans na to, aby się znowu zakochać w żonie. Jest ogólnie dobrą osobą, ale ja już nie mogę tak żyć i siebie oszukiwać. Przez tyle lat też sam się bałem, że nikogo innego sobie nie znajdę, więc tkwiłem w tym. Jest to tak naprawdę pierwsza moja dziewczyna, która mnie zaakceptowała, gdyż nigdy powodzenia nie mialem i być może teraz wychodzą mi jakieś braki z lat młodzieńczych i rzeczy, które powinienem przeżyć w tamtym okresie życia. Żona mówi, że się zmieni itp.ale jak można swój charakter czy sposób bycia zmienić. Ja wiem, że tak się nie da.
Moje pytanie, jak rozwiązać ten cały problem w moim związku, jak to zrobić, aby wszyscy jak najlżej to przeszli… dzień w dzień o tym myślę, śpię tragicznie i jestem już tym wykończony psychicznie i fizycznie. Czy powinienem się udać do psychologa na rozmowę? Nie wiem co zrobić, żeby się uwolnić od tego wszystkiego.