Left ArrowWstecz

Ciężko zacząć od czegoś konkretnego. Chodzę na psychoterapię od roku, a za tydzień idę pierwszy raz do psychiatry.

Ciężko zacząć od czegoś konkretnego. Chodzę na psychoterapię od roku, a za tydzień idę pierwszy raz do psychiatry. Według psychoterapeutki walczę z zaburzeniami neurorozwojowymi. Prawdopodobnie jest to genetyczne. Moi rodzice nie widzieli problemu. Relacja z moim Tatą jest bardzo trudna. Obecnie nie mamy kontaktu, moi rodzice wzięli rozwód, jak miałam 19 lat, a on nie utrzymuje ze mną kontaktów. Obwiniał mnie w sumie za wszystko, co złe. Jak byłam w szpitalu i było podejrzenie nowotworu wątroby, to nie chciał mi oddać kawałka, całe szczęście wyszła potem mononukleoza. Okradł nas też, a po rozwodzie rodziców walczyłam z nim o alimenty. Moje relacje z Mamą też były dość ciężkie, bardzo często się kłóciłyśmy. Od roku nasza relacja się znacznie poprawiła. Myślę, że była to kwestia mojego mówienia o tym, co czuję, a z tym mam ogromny problem... przeszłam z nią 2 nowotwory kości i wczoraj się dowiedziałam, że prawdopodobnie znowu ma nawrót... oprócz mojej Babci, Mamy i męża oraz przyjaciół to w sumie nie mam nikogo. Dodatkowo od listopada zmieniłam pracę i trafiłam na totalny brak wdrożenia i brak pomocy od osoby, która powinna pomóc... w pracy jestem za wszystko obwiniana.
User Forum

Igrekowska

2 lata temu
Magdalena Bilińska-Zakrzewicz

Magdalena Bilińska-Zakrzewicz

Dzień dobry, 

slysze, ze ma Pani za sobą wiele bardzo trudnych doświadczeń w życiu. To bardzo ważne, ze podjela Pani psychoterapię. Mając w swojej historii zarówno problemy neurorozwojowe, trudne relacje z rodzicami, a także poważne problemy ze zdrowiem oraz doświadczenie choroby u bliskiej osoby (matki) psychoterapia jest raczej procesem dlugoterminowym, który przynosi poprawę stopniowo. Słyszę, ze widzi Pani już poprawę w niektórych obszarach (relacja z matka, zdolność do wyrażania siebie), ale tez wiele trudnych kwestii do przepracowania jeszcze przed Panią. Ma Pani tez pare bliskich osób - męża, przyjaciół, którzy mogą stanowić wsparcie w walce o siebie. Najlepszym wiec rozwiązaniem jest kontynuowanie pracy nad sobą w psychoterapii. Życzę powodzenia Magdalena Bilinska Zakrzewicz  

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

depresja

Darmowy test na depresję - Kwestionariusz Zdrowia Pacjenta (PHQ-9)

Zobacz podobne

Czy tańsza psychoterapia lub rzadsze spotkania mogą być skuteczne? Alternatywy dla osób z lękiem

Czy rzadsze spotkania z psychoterapeutą mają w ogóle sens kiedy nie można sobie pozwolić finansowo na spotkanie raz w tygodniu? Czy można się jakoś przygotować do spotkania by wyciągnąć z niego więcej? Czy istnieją realne alternatywy by sobie pomóc (wiele lęków i strach przed ludźmi)? Czy tańsi specjaliści mają w ogóle sens kiedy dużo się słyszy o szkodliwych terapeutach.

Trudności w utrzymywaniu relacji - ucinam kontakt
Dlaczego nie mogę utrzymać długotrwałej relacji z ludźmi? Zawsze po pewnym czasie ucinam kontakt.
Dzień dobry. Od dwóch lat jestem w terapii.
Dzień dobry. Od dwóch lat jestem w terapii. Od psychoterapeutki wiem, że świetnie radzę sobie nawet z sytuacjami, których nie omawiałyśmy i przede wszystkim potrafię myśleć (co nie jest dobrze odbierane przez moją rodzinę - odkąd pamiętam, miałam postępować zgodnie z oczekiwaniami, które i tak zmieniały się każdego dnia). Trudnym momentem było też pogodzenie się z myślą, że moja rodzina to osoby niedojrzałe emocjonalnie i nigdy się nie zrozumiemy (należy dodać, że propozycje terapii rodzinnych wychodziły ode mnie już kiedy miałam 15 lat, co kończyło się przemocą psychiczną i fizyczną). Musiałam walczyć o siebie sama, nie miałam nigdy przyjaciół. Zawsze byłam odrzutkiem, w szkole obniżano mi oceny z zachowania tylko dlatego, że żadne z dzieci nie chciało się ze mną bawić (chyba że coś chciały, a często rozdawałam im wszystko, co miałam przy sobie, żeby tylko mnie lubiły). Terapia była bardzo potrzebna, ale też dużo zrozumiałam sama, przed terapią, tylko ciężko było mi uwierzyć, że mogę mieć rację. Od października 2022 czułam się gorzej, a w grudniu nie byłam w stanie podnieść się z łóżka. Styczeń, nowy rok, przyniósł diagnozę depresji w stopniu zaawansowanym. Zastanawiałam się dlaczego, przecież tak dobrze mi szło. Byłam załamana również dlatego, że rodzina niezbyt przychylnie patrzy na kwestie związane ze zdrowiem psychicznym. Obecnie jestem z siebie dumna, że się nie poddałam, że już te kilka lat temu, kiedy prawie całe dnie (w czasie pandemii) spędzałam w łóżku i nie byłam w stanie ogarnąć nawet siebie, pomimo myśli o wyrządzeniu sobie krzywdy, zupełnie sama, bez wsparcia, szukałam pomocy. Oprócz tego od dziecka miałam lęk społeczny, który w zeszłym roku znacznie się zmniejszył. Wszystko wydaje się w porządku, ale... No właśnie tu zaczynają się schody. Mam znajomych, ale... • również lęk, że zostanę sama jak dawniej • poczucie, że te relacje są przelotne, płytkie • słyszę, że potrafię pomagać, że dużo rozumiem, że nie oceniam, nie wyśmiewam, nie daję złotych rad, zamiast się obrażać, szukam przyczyn i to bardzo im pomaga, mogą poczuć się normalnymi ludźmi • 90% znajomości kończy się po tym, kiedy ludzie uzyskają ode mnie wsparcie • czy na pewno poczucie własnej wartości jest u mnie zdrowe? Może właśnie zależy od ludzi wokół mnie, tego co o mnie powiedzą • coraz trudniej jest mi słuchać o przyjaźniach i związkach innych osób (bywa, że mam ochotę wybuchnąć) - albo jestem już przemęczona mnogością i siłą emocji, jakie odbieram, albo też zazdrosna (a zazdrość nie jest zła - pokazuje, czego w życiu brakuje) • moje wspomnienia (już z czasów szkolnych) to historie opowiadane przez innych ludzi, NIE MA W TYM MNIE • poznaję nowych ludzi, naprawdę zależy mi na tym, żeby w końcu pojawiły się zdrowe relacje, ale nawet z tymi "nowymi" ludźmi wychodzi tak jak ze wszystkimi poprzednimi Jestem załamana. Nawet kiedy człowiek fizycznie jest sam, chyba czuje, że gdzieś tam na świecie jest ktoś, komu na nim zależy... Sama nie wiem. Kiedy próbuję poruszać takie tematy ze znajomymi słyszę, że za dużo myślę, a ludzie tego nienawidzą, albo że powinnam dołożyć sobie więcej obowiązków, żeby nie myśleć. Dokładam sobie zajęć, ale to nie pomaga mojej psychice, poczucie osamotnienia wychodzi nad to, czym się zajmuję. Samotność w tłumie jest okropna. Każda interakcja z ludźmi jest dla mnie na wagę złota, ale to nie jest to, czego (w sumie każdy człowiek) potrzebuje. Nie wiem już co robić. Terapię kończę, nie wiem, co omawiać na sesjach, rozmawiałam o tym naprawdę wielokrotnie. Nie dostanę złotej rady, a sama nie wiem, jak sobie z tym poradzić. Wiem, skąd się to wszystko bierze, ale nie chcę czekać (nawet aktywnie) na odpowiednich ludzi, bo mnie to wykańcza. Z zewnątrz wszystko wygląda świetnie, tym bardziej w ostatnich miesiącach, ale ta samotność tworzy ogromną dziurę, pustkę wewnątrz mnie. Może rzeczywiście przesadzam?
Samokrytyka, wahania nastroju, bezsenność, ciągłe zmęczenie - czy to objawy depresji?
Mam problem ze sobą jak i z wlasnymi dziećmi. Dobija mnie wychowanie dzieci i siedzenie tylko w domu, do tego stopnia, że myślę o "drugim świecie". Mam wachania nastroju, samokrytykę, bezsenność przeplatana przez ciągłe zmęczenie. Czy to oznaki depresji? Gdzie szukać pomocy?
Gnębiona córka, niemożność zakończenia sytuacji, co robić?
Witam serdecznie. Jest początek listopada, urodziny córki, zaproszone koleżanki, świetna zabawa i dogadywanie. Po urodzinach zaprosiła wspólną koleżankę i zaczyna się... Od połowy listopada 2022 roku córka ma problem z koleżanką z klasy (obecnie 5 klasa) . Zaczęło się niewinnie od jakichś drobnych uwag i przeszło do obrażania, drwienia typu - Boże, ale Ty jesteś głupia, skarżysz a moja mama i tak wierzy mi, a nie Tobie i Twojej mamie, debilka, kujonka, nienawidzę Cię itd. ( z naszej niewiedzy sytuacji odbija się to zmianą zachowania i wylewaniem frustracji w domu) Po rozmowie z córką i dotarciu do tego, co jest powodem takiego zachowania, idę na rozmowę z mamą i naszymi córkami z prośbą o wyjaśnienie sytuacji. Pierwsze moje pytanie zabrzmiało, co się stało i czy moja M. ją może jakoś obraziła, że tak zaczęła traktować M. - Odpowiedź brzmiała " NIE , ale jej nie lubię (gdzie znają się od malucha. Były nocki,wspólne zabawy)po dłuższej rozmowie i przyznaniu się przez nią do wyzwisk i dokuczania, jej mama powiedziała do mojej córki, że nie może tak brać wszystkiego do siebie i , że życie jeszcze Ją doświadczy, ale porozmawia z dzieckiem i wyjaśni zasady, że tak nie wolno. Za każdym razem, gdy moja M. wracała ze szkoły, pytałam, jak się sprawy mają i czy jest już jakaś poprawa, odpowiedź brzmiała " Nie, jest chyba nawet gorzej"? Niestety rozmowa która się odbyła nie przyniosła żadnych skutków, a nawet mam wrażenie, że nasiliła konflikt . Gdy córka przechodzi obok- Ta mierzy Ją wzrokiem, gdy córka rozmawia z koleżankami -Ta odciąga Je i mówi " chodźcie, nie zadawajcie się z Nią, bo jest głupia i skarży" Tłumaczę córce,że może jest zazdrosna o coś lub kogoś? Może Ją obraziła? Ale odpowiedź brzmiała zawsze NIE. Może wpływ na zachowanie ma to, że Jej rodzice kilka lat temu się rozwiedli? Nie wiem. Ale mówiłam, że córka ma Ją ignorować i nie odzywać się. Ostatni tydzień wakacji tego roku uświadomił mnie, że problem jest większy niż się wydaje. Koleżanki były na nocce u nas i zapytałam jak tam dziewczyny się dogadują (bo może rzeczywiście coś przeoczyłam w zachowaniu M.) Odpowiedziały, niestety, że tamta dziewczynka zawsze prowokuje i nie tylko obraża moją M. ale także własną kuzynkę i inne dziewczynki a nawet dostawała za takie zachowanie uwagi w szkole, choć głównie przytoczę, co mówi o mojej córce i Jej przyjaciółce do innych("po co One ścięły włosy? Wyglądają teraz jak mop do podłogi" ," ale A. wygląda jak wieloryb" " jak nie dostanę pochwały albo dobrej oceny z W-F u to chyba będę ryczeć, żeby dostać dobra ocenę", " M. to się musi wszystkim chwalić " ," Ona chyba nawet gaci nie pierze, jak dostanie nowe ciuchy, bo zaraz ubiera się w nie, żeby się przechwalać" ) Ostatnio ich grupka umówiła się na rowery i mówię, że może, by warto wyciągnąć rękę i zaprosić ją też. To był mój błąd. Na wycieczce silnie zaznaczała swoją obecność a ku końcowi wycieczki mojej M. spadł koszyk z bagażnika i nie mogąc sobie poradzić mówi" może byś mi pomogła?" a ta dziewczynka do mojej córki " masz ręce, co się tak gapisz, wydłubię Ci kiedyś te oczy" i wstawiła się E. I mówi "daj już spokój z tym zachowaniem, nie podoba się nam, że tak traktujesz M. Doszło do tego, że dziewczynka obraziła się jeszcze na nie i naskarżyła swojej mamie, że to moja córka zaczyna, że się tak odzywa obraźliwie do niej. Dziewczynki zgodziły się potwierdzić złe zachowanie tamtej, ale jak zadzwoniłam zapytać, co się wydarzyło na wycieczce, mama oznajmiła do mnie z podniesionym tonem, że Jej córka wyjaśniła, jak to wygląda i moja M. Wszystko zaczyna od początku. To, co dziewczynki opowiadały mi tamta dziewczynka zrzuciła na M., żeby się wybielić a jak mówiłam, że większość dzieci z klasy może potwierdzić złe zachowanie jej córki to stwierdziła, że nie ma takiej potrzeby, bo wierzy w zaparte swojej córce(ręce opadają), zastanawiam się nad kupnem dyktafonu i udowodnieniu Jej winy lub o spotkaniu rodziców z wychowawcą, by coś z tym zrobić ale boję się, że sytuacja przyniesie odwrotny skutek. Co robić? Naprawdę jestem już zmęczona i trochę zdesperowana. Obawiam się, że dziewczynka nie zapanuje nad sobą i dojdzie do rękoczynów (jest bardzo impulsywna). Proszę o pomoc i radę. Mama gnębionej Córki.
Depression Hero

Depresja – przyczyny, objawy i skuteczne leczenie

Depresja to poważne zaburzenie psychiczne, które może dotknąć każdego. Wczesna diagnoza i leczenie są kluczowe – poznaj objawy, metody leczenia i sposoby wsparcia chorych. Pamiętaj, depresję można skutecznie leczyć!