Left ArrowWstecz

Straciłam przednie zęby, odsuwam się od ludzi - co robić?

Witam, mam bardzo nurtujące pytanie. W wyniku wypadku straciłam przednie zęby. Boje się dentysty, a co za tym idzie - odsuwam się od ludzi, bo lepiej mi w domu, gdzie nikt mnie nie ocenia... Co mam zrobić?
User Forum

Dor

w zeszłym roku
Michał Kłak

Michał Kłak

Dor,

Unikanie wizyty u lekarza w krótkiej perspektywie daje ulgę, która wzmacnia jeszcze bardziej mechanizm unikania. W tym wypadku należy… zadziałać odwrotnie. Czyli zaprzestać unikania, by można było się przekonać, że lęk minie i nie będzie trwał wiecznie. Jeśli umówienie się do lekarza i dotarcie na wizytę jest zbyt trudne od razu, warto podzielić sobie proces na co raz trudniejsze etapy. Niemniej jeśli wciąż będziesz unikać lęk będzie tylko rósł. Psycholog może pomóc poradzić sobie z tym lękiem. Warto też pamiętać o możliwości skorzystania ze znieczulenia, które także może pomóc w trakcie wizyty. Dentysta nie musi boleć!

w zeszłym roku
Marta Król

Marta Król

Dzień Dobry, 

Z treści Pani wiadomości odnoszę wrażenie, że na dłuższą metę aktualny stan i wycofanie z kontaktów, pogłębia Pani przygnębienie i że chciałaby Pani to zmienić ale nie do końca wie Pani jak zacząć. Ta chęć zmiany to pierwszy bardzo ważny krok. Proszę się nie obwiniać za swoją reakcję - to naturalne, że w przypadku lęku, unikamy stresujących doświadczeń i szukamy miejsca, w którym czujemy się najbezpieczniej, bo chcemy się chronić i jakoś przetrwać. 

Lęk przed wizytą u stomatologa, zapewne jest związany z różnymi skojarzeniami w tym temacie lub Pani osobistymi doświadczeniami. Warto byłoby się im przyjrzeć w rozmowie z psychologiem. U każdego może to wyglądać zupełnie inaczej. Na wiele naszych obaw, da się znaleźć rozwiązanie. Można popracować nad technikami, które pomagają radzić sobie z napięciem lub zastanowić się które elementy po stronie lekarza (np. kontrola bólu, znieczulenie, udzielanie informacji) wpłynęły by na Pani komfort podczas takiej wizyty. 

Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego,

Marta Król

w zeszłym roku
Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Agnieszka Stetkiewicz-Lewandowicz

Dzień dobry,

z tego co Pani piszę świetnie zdaje sobie Pani sprawę, że wizyta u dentysty jest konieczna, a utrudnia ja lęk. Dentofobia może mieć swoje źródła w złych doświadczeniach związanych ze stomatologiem (jeśli tak jest w Pani przypadku to sugeruję skonsultować się z psychologiem). Obawa i niepewność są też częstymi reakcjami na taką sytuacją. Może Pani spróbować spojrzeć na sytuacje z perspektywy czasowej; co zmieni się w Pani życiu za rok jeśli nie podejmie Pani leczenia (zapewne proces izolacji, który Pani zauważyła u siebie będzie postępował, mogą się tez pojawić inne problemy fizyczne i psychiczne), z drugiej strony jak może się zmienić Pani życie po odzyskani uzębienia (np. brak problemów z jedzeniem, mówieniem, mniejszy stres w kontaktach międzyludzkich).

Życzę wszystkiego dobrego

pozdrawiam

w zeszłym roku

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Myśli o braku sensu egzystencji utrudniają mi codzienne życie
Dzień dobry, Jestem dość młodą osobą, nie dawno skończyłam 18 lat. Dobrze się uczę, mam wręcz idealne kontakty z bliskimi (rodziną i przyjaciółmi). Nikt z mojej rodziny nie zmarł ostatnio, ani nawet w przeciągu paru lat. Nigdy nie chorowałam na poważne choroby i nie byłam w szpitalu. Jeśli nawet - ja tego nie pamiętam. Od początku wakacji nie mam kontaktu ze znajomymi. Wyjechałam na wakacje na 3 tygodnie. Gdzieś przy końcu czerwca, początku lipca odczuwam brak sensu życia, egzystencji. Pochodzę z rodziny wierzącej ale z moją wiarą jest skomplikowanie. Tak więc: nie mam na nic ochoty, nie chcę sobie nic kupować, wiem, że nie będzie mi się chciało uczyć. Wakacje nie sprawiają mi radości. Nie widzę sensu: po co żyć, kupować sobie różne rzeczy, po co się uczyć skoro i tak opuszczę ten świat umierając? Nawet JEŚLI tam po śmierci coś jest, to wykształcenie czy inne materialne rzeczy nie będą mi potrzebne. Boję się też okropnie starości. Boję się, że nie będę samodzielna, że na mój pogrzeb nikomu nie będzie się chciało przyjść, bo będą myśleć, że "była i tak stara to umarła, trzeba myśleć o młodych". Nie chcę się starzeć! Ale największym problemem są częste myśli o tym, że zycie nie ma sensu, że i tak umrę, po co budowac relacje z innymi ludzmi skoro i tak ich opuszczę. Myśli o braku sensu egzystencji utrudniają mi codzienne życie. Nie odpuszczają nawet na 30 minut. Myślę o nich cały czas. Martwie się, bo z każdym dniem bliżej mi do śmierci. Planowałam w pszyszłości dostać się na studia i mieć dobrą pracę. Teraz nie widzę sensu... Chcę na nowo cieszyć się życiem...
Czy psychoterapia systemowa jest skuteczna w fobii społecznej i depresji lękowej?
Czy psychoterapia systemowa może zadziałać na fobię społeczną, depresję i nerwicę lękową? Są jakieś badania na ten temat? Co mówi na ten temat nauka, czy leczenie tych zaburzeń tym nurtem jest skuteczne? Ja będę miała psychoterapię w tej modalności i cierpię na te zaburzenia
Mam poczucie, że większość osób mnie obgaduje, wyśmiewa lub myśli o mnie źle. Co to może znaczyć? Proszę o wsparcie.
Dzień dobry, mam pytanie odnośnie obgadywania, wyśmiewania. Już od kilkunastu lat wydaje mi się lub tak jest, że każdy śmieje się na mój widok, obgaduje, wyśmiewa, komentuje mój wygląd. Czy to może być choroba?
Od pewnego czasu miewam koszmary, kiedy widzę pewną osobę, którą znam
Co mam zrobić, aby wrócić do normalności? Od pewnego czasu miewam koszmary, kiedy widzę pewną osobę, którą znam. Przez to mam problem z wychodzeniem z domu, prawie tego nie robię, bo każda próba lub nawet myśl kończy się tym, że serce wali mi jak oszalałe, a nogi dostaje jak z wady. Każdy krok stanowi dla mnie ogromny wysiłek, a stanie w sklepie czy w kolejce (przez co wydłuża mi się czas spędzany poza domem) sprawia, że czuje się słaba, jestem niecierpliwa, jakby zaraz miało coś się stać. Każdy powtarza, że muszę normalnie funkcjonować, ale ja nie wiem, jak to zrobić. Nie wiem, czy potrafię wrócić do tego, jaka byłam jeszcze parę tygodni temu.
Witam, mam zdiagnozowaną depresję lękową.
Witam, mam zdiagnozowaną depresję lękową. Jestem na lekach .Od 2 tyg. jestem na zwolnieniu, chcę wrócić do pracy.Jak poradzić sobie z myślą, że złapie mnie atak lęku? Wtedy zaczyna serce walić i zaczynam płakać, jak przestać myśleć o tym wszystkim?
Jak żyć z niepewnością i radzić sobie z nerwicą lękową?

Witam. Chciałam zapytać, jak żyć z niepewnością. 

Leczę się na nerwicę lękową od dziecka. Pamiętam wiele sytuacji, w których nie wiedziałam, czy coś komuś zrobiłam złego, czy nie. Odwracałam się za ludźmi itp. Mam w głowie milion takich sytuacji, ale zawsze szlam na przód, co daje mi sile wierzyć w to, że wtedy musiałam coś czuć, w takim sensie, że może jednak miałam to poczucie, że nic jednak nie robię złego. 

Tak czy siak, ta niepewność jest wykańczająca.

Wyleczyłam się ze strachu lekami, w takim sensie, że teraz się nie boję, idąc ulica i mijając ludzi, że im coś robię, ale za nic nie jestem w stanie przypomnieć sobie, jak było kiedyś.

Dlaczego odpuszczałam, żyłam dalej nie uciekałam przed policja, co w ogóle czułam, kim byłam, czy wtedy to tez była tylko choroba pamiętam np. skutek ze szlam i się balam, ale nie mogę dać teraz gwarancji, że wtedy faktycznie tylko szlam.

W zasadzie na nic nie mogę dać gwarancji, do tego stopnia, że nawet jak by ktoś powiedział, że od dziecka zabiłam wiele ludzi to ja nie czułabym się za to w tym momencie odpowiedziałam, bo ja nie wiem nic, pamiętam 1 % życia. Pomaga mi tylko bezgranicznie ufanie sobie, ale ja nie wiem, tak na prawdę, jak było

Jak radzić sobie z nasilającym się lękiem o zdrowie?

Czuję, że każdy drobny objaw – ból głowy, kaszel, cokolwiek – od razu wywołuje u mnie jakąś paranoję. Zaczynam myśleć o najgorszym, przeglądać internet, sprawdzać objawy, i kończy się na tym, że panikuję jeszcze bardziej. To się robi męczące, bo nie potrafię już normalnie funkcjonować, ciągle analizuję, ciągle się martwię, a ludzie dookoła chyba nie rozumieją, jak to jest. 

Nie wiem, jak to zatrzymać, ale chcę jakoś ogarnąć ten ciągły lęk. Co robić, żeby przestać tak się nakręcać?

Podejrzewam u siebie PTSD, nie mam żadnego wsparcia, jednocześnie muszę opiekować się matką, nie mam siły ani zdrowia psychicznego na to. Proszę o pomoc!
Witam, mam na imię Damian i mam 30 lat. Gdy miałem 24 cały mój świat legł w gruzach. Zmarł mój ojciec śmiercią tragiczną, przez co się poniekąd obwiniałem i mam podejrzenie zespołu stresu pourazowego aczkolwiek nie badałem tego. Przez te 6 lat wszystko w rodzinie było na mojej głowie, ponieważ siostra, jak i matka uciekły w alkohol. Mi się też to udzieliło niestety jednakże panuje nad życiem. Ale do sedna sprawy i pytania: Moja mama przez wiadomość o tym, iż rozchodzę się z kobietą, z którą byłem 8 lat doznała udaru mózgu. Teraz jest w stanie stabilnym, aczkolwiek po udarze nastąpił zespół Korsakowa. Mama za 3 tyg prawdopodobnie wyjdzie ze szpitala, ale lekarz powiedział, że będzie potrzebowała opieki do końca życia. Stąd moje pytanie: co ja mam zrobić? Mam w końcu pomyśleć o sobie i zachować się egoistycznie i poświęcić się sobie czy opiekować się matką, która tak naprawdę pół życia miała mnie, gdzieś, bo dzieciństwo też łatwe nie było. Boję się o swoje zdrowie. Mam napady lęków w nocy i problemy ze snem. Byle błachostka potrafi u mnie wywołać uderzenia stresu. Czuję się, jakbym był za wszystkich odpowiedzialny, ale o mnie nikt nie pomyśli. Co robić?
Stres od razu po przebudzeniu, drażliwość i zmęczenie. Techniki relaksacyjne?
Hej, może ktoś podpowie... Od jakiegoś czasu po prostu nie mogę przestać się stresować 😣 Każdy dzień w pracy to męka – od rana czuję, jakby serce miałemo mi wyskoczyć z klatki, a nawet po pracy nie mogę się wyciszyć… Cały czas analizuję, co zrobiłem źle, co jeszcze powinienem zrobić, co mogłem zrobić lepiej 🤯 Bliscy mówią, że jestem wiecznie zmęczony i drażliwy, a ja wiem, że to prawda, ale nie umiem inaczej... Czy są jakieś techniki relaksacyjne, które naprawdę działają? 😞 Słyszałem coś o medytacji i oddechach, ale czy to naprawdę może pomóc komuś takiemu jak ja?
Po poprzednim związku nauczyłam się rozliczania za wszystko, po równo. To jest straszne, jak sobie radzić?
Boję się rozliczania mnie z zachowań w związku. Chodzi mi o to, że z poprzedniego związku jestem nauczona, że partnerzy w relacji powinni robić dla siebie rzeczy w równej ilości: chłopak zaprosił mnie gdzieś, ja musiałam zrobić to samo następnym razem, on zainicjował coś, ja musiałam zrobić to samo, on kupił mi coś o jakiejś wartości, ja musiałam kupić o podobnej. Osobiście twierdzę, że nie trzeba tak bardzo pilnować takiego równego podziału na każdym kroku, ale boję się, że w przyszłości ,jak ktoś coś dla mnie zrobi to będę miała potrzebę odwdzięczenia się lub będę czuć się niekomfortowo, że ktoś coś dla mnie robi. Albo co gorsza, będę żyć w strachu, że daje od siebie za mało i zaraz ktoś mi to wypomni.
Strach przed odrzuceniem, cierpieniem i poczucie winy - jak sobie radzić?

Zauważyłem, że moje kontakty z bliskimi stają się coraz cięższe do zniesienia. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że nie daje mi się podejmować samodzielnych decyzji... i każda próba postawienia na swoim kończy się poczuciem winy i strachem przed odrzuceniem. Myślę, że może być to związane z moim zaburzeniem osobowości, ale nie wiem, jak sobie z tym radzić. Czuję się często przytłoczony, jakby moje poczucie własnej wartości gdzieś się gubiło w obawie przed utratą bliskości z innymi. To negatywnie wpływa na moje związki, bo przecież w zdrowych relacjach powinna być jakaś równowaga i wzajemne wsparcie, a nie ciągłe uzależnienie od kogoś. 

Boję się, że jeśli nie znajdę rozwiązania, moje relacje staną się coraz bardziej toksyczne. Boję się przez to wchodzić w jakąkolwiek relację, boję się, że ktoś mnie zrani, albo ja zranię tę osobę. Ciągle.

Zaburzenia lękowe - pomimo sumiennego stosowania się do zaleceń, nie widzę znaczącej poprawy
Dzień dobry, postaram się w miarę zwięźle opisać swój problem. Od nieco ponad roku mam silne objawy zaburzeń lękowych, od początku tego roku próbuje je leczyć, chociaż dopiero od 3 miesięcy widzę poprawę. Same ataki paniki mi mijają, natomiast od dawna utrzymuje mi się derealizacja, ostatnio też z depersonalizacją. Z tego powodu na początku tego miesiąca udałam się do psychiatry. Niestety, ale przez to, że nie jestem jeszcze pełnoletnia to oczywiście na spotkaniu byli ze mną rodzice, którzy dość mocno zarysowali obraz mojego problemu na tym, co oni widzą i obawiam się, że przez to nie mogłam w pełni opisać stanów, których doświadczam. Jak na razie lekarz stwierdził, żebym jedynie częściej wychodziła z domu i ograniczyła elektronikę, co na razie wydaje mi się nie robi żadnej różnicy, pomimo mojego sumiennego stosowania się do tych zaleceń. Wiadomo, jednak technologia może wpływać na takie stany, ale nie wiem czy u mnie to jest to główne podłoże. Mam wrażenie, że im lepiej idzie mi radzenie sobie z lękiem , myślami obsesyjnymi i innymi sprawami, które mnie męczą to takie stany odrealnienia są u mnie podobnie nasilone, mimo, że pracuję nad tym z terapeutą, i jak poprawi się na jakiś czas to bardzo często jest tak, że stan taki pojawia się u mnie nagle, bez żadnego wytłumaczenia i w nasileniu większym, niż się spodziewam. Wiem, że leczenie takich problemów, zwłaszcza z tendencją do nawrotów trwa długo, lecz myślę, że u mnie jest to jakaś reakcja organizmu na wcześniejszą długotrwałą i mocną panikę. Nie jestem może jakoś bardzo chętna do brania leków, ale gdy widzę jak na terapii dobrze radzę sobie z lękiem, a mimo to, stany takie we mnie uderzają to wolałabym je brać, byleby tylko zakończyć ten jeden problem, którego nie umiem samą terapią. Teoretycznie następną wizytę u lekarza mam planować na około za 2 miesiące, lecz nie wiem czy jednak nie pójść wcześniej, tym razem próbując jakoś dokładniej opisać ten problem. Po prostu martwi mnie to, że to jest coś, czego w terapii w moim przypadku nie dałoby się wyleczyć samą rozmową czy ćwiczeniami, bo widzę ile to się utrzymuje, mam wrażenie jakby to było coś głębokiego, coś co przez tyle miesięcy siedzi mi w głowie i nie chce się stamtąd uwolnić na dobre. Robię regularnie różne badania, więc wykluczam też podłoże fizyczne takich stanów. Zaraz kończą się wakacje, przede mną ciężki rok szkolny i nie mogę sobie pozwolić na takie samopoczucie, w wakacje też mi to przeszkadza, martwię się tylko co zrobić by się tak nie czuć.
Zaburzenie lękowe i nagłe przypominanie wspomnień. Martwię się, ponieważ nikt nie pamięta sytuacji, którą ja sobie przypomniałam.
Witam. Pytanie dotyczy wspomnień i nerwicy lękowej jednocześnie. Potrafię (mimo terapii i leków) żyć sobie dobrze, być pewna siebie, tego, że nikogo nie zabiłam, że jestem dobrym człowiekiem, a nagle pojawia się w mojej głowie wspomnienie, jak jako mała dziewczynka poszłam bez zgody rodziców do koleżanki i potem odebrał mnie dziadek od niej i byłam zawstydzona, bo cała rodzina na mnie czekała pod domem, a mama mówi, że nic takiego nie miało miejsca. Co więcej to nie było wymyślone wspomnienie, cała ta historia w jednej sekundzie mi się przypomniała. Czy to jest możliwe, że to nieprawda? Skoro ją widzę, ale tak jakby za mgłą, czasem się zastanawiam czy kiedyś mi się to nie przyśniło, lecz nie pamiętam momentu, w którym miałabym się wybudzić z tego snu i mieć świadomość, że miałam taki sen. Takich wspomnień jest więcej. Przy nerwicy lękowej jest to ciężkie dlatego, że mogłabym podważyć w ten sposób całe swoje życie, aczkolwiek nauczyłam się, że wszystko co jest w mojej głowie obecnie jest moją świadomością tu i teraz i nigdy to, co się pojawia w głowie, odnośnie przeszłości nie będzie pewniakiem.
Przy zaburzeniach lękowych odczuwam objawy fizyczne, które uniemożliwiają mi funkcjonowanie i wychodzenie z domu.
Witam, od ponad roku zmagam się z nerwicą lękowa, od jakiegoś czasu zauważyłam jednak, że dodatkowo mam objawy somatyczne, takie jak nogi jak z waty i ciągłe uczucie głodu czy to możliwe, żeby były to objawy na podłożu psychicznym? Bardzo mnie męczy ten stan. Boję się wychodzić z domu, z nikim się nie spotykam. Proszę o odpowiedź.
Co robić w derealizacji i depersonalizacji?
1. co robić w derealizacji i depersonalizacji? 2. męczy mnie takie spostrzeżenie, że ludzie są tak naprawdę nie realni i nie istnieją.
Witam. Chciałabym sobie pomóc ale nie wiem w którą stronę się kierować. Czy iść na terapię, czy do psychologa czy psychiatry
Witam. Chciałabym sobie pomóc ale nie wiem w którą stronę się kierować. Czy iść na terapię,.czy do psychologa czy psychiatry a niestac mnie na wszystko na raz. Jestem DDA/DDD. Do tego związki z osobami uzależnionymi, rozwód po 16 latach. Boje się ludzi, mam wręcz fobie, boję się wszystkiego, strach mnie paraliżuje i blokuje. Wyjście do miejsca gdzie jest dużo osób czasem powoduje nawet jakieś ataki chyba paniki bo ciężko mi się oddycha, zaczynam płakać albo mi niedobrze i muszę opuscic to miejsce wtedy. Mam depresję. Zaczęłam chodzić na mitingi dda i dopiero wiele rzeczy do mnie dociera. Nie wiem jednak czy dam radę pomóc sobie sama. Strach powoduje że boję się iść nawet na wizytę do lekarza czy psychologa. Kiedyś brałam Cital. Odstawiłam sama po 2latach, wydawało mi się że sobie już poradziłam. Ale dalsze wydarzenia w moim życiu mam wrażenie pogorszyły mój stan.
Przypominanie sobie ciężkich sytuacji w świecie i przeżywanie tego..
Jak nie myśleć o złych rzeczach? Takie niby banalne pytanie. Nie mam na myśli absurdalnych scenariuszy, ale realne, które mogą się przytrafić każdemu. Ostatnio przeczytałem o tym jak trzech nastolatków pobiło śmiertelnie przypadkowego faceta. Zrobili to na oczach jego narzeczonej... To tylko przykład. Takich obrzydliwych historii jest coraz więcej i za każdym razem bardzo je przeżywam. Większość ludzi chyba ma do tego dystans a ja tak nie potrafię.
Jak pokonać lęk przed jedzeniem w towarzystwie?

Mam taki problem, że jedzenie w towarzystwie strasznie mnie stresuje. Każde spotkanie przy stole to dla mnie totalna męczarnia. Boję się, że ktoś mnie oceni – jak jem, co jem, albo że zrobię coś głupiego i się ośmieszę. Z tego wszystkiego coraz częściej unikam wspólnych posiłków, co, wiadomo, nie wpływa dobrze na relacje z rodziną i znajomymi. Nie chcę ich unikać, ale ten lęk mnie przytłacza i nie wiem, co z tym zrobić

Brak tolerancji na leki SSRI - czy to mija?
Dlaczego, mimo brania leków od 2 miesięcy SSRI i psychoterapii, nadal odczuwam lęk, niepokój, rozdrażnienie, cała się trzęsę a szczególnie drżą mi dłonie, często mam duszności i ucisk w klatce piersiowej, nie mogę wziąć głębokiego wdechu. Czy to kiedyś w ogóle minie?
Intensywne emocje, problemy w relacjach i lęki - jak sobie z tym poradzić?

Na wstępie Dzień dobry i mam za 1,5 miesiąca 17 lat, jeśli to potrzebne, jestem też zapisana do psychologa, ale jest bardzo długa kolejka, nawet może potrwać rok ten nabór, bardzo proszę o pomoc w tej sprawie, bo mam dziwne emocje, których nie mogę zrozumieć czy to przypomina jakieś zaburzenie? 

Mam problem z bardzo intensywnymi emocjami. Kiedy ktoś zrobi coś, co mnie irytuje, czuję, jakby zalewała mnie fala agresji – od razu mam ochotę wybuchnąć, wydrzeć się albo nawet coś zrobić tej osobie. Szczególnie wkurzam się, gdy ktoś wydaje mi się mniej inteligentny albo nie rozumie rzeczy, które dla mnie są oczywiste. To mnie dosłownie rozsadza w środku. Kiedyś nawet groziłam każdemu, że popełnię S. bo na chwilę ktoś mnie zostawił/poszedł spać, jak moja dziewczyna chciała mnie zostawiać, to jej mówiłam, że to zrobię, nie wiem, czy żeby ją zatrzymać, bo ja się tak czułam nie, że bym to zrobiła, ale ona jest dla mnie po prostu wszystkim. Jeśli chodzi o moją dziewczynę – rok temu zdradziłam ją, pisząc z kimś innym, ale nie doszło do niczego więcej poza wiadomościami, których bardzo żałuję. Od tamtego czasu ona stała się chłodna i zdystansowana. Twierdzi, że raz mnie kocha, a raz nie. W kłótniach mówi, że nie ma do mnie empatii. 

Ja z kolei często wybucham, mówię, że jej nienawidzę, ale gdy tylko jest dla mnie miła, znów ją kocham. Mam wrażenie, że jej uczucia wobec mnie zmieniają się, a to sprawia, że jestem coraz bardziej niepewna. Od pewnego czasu ona ciągle groziła, że mnie zostawi, czego bardzo się bałam. Pogorszenie mojego stanu zauważyłam mniej więcej po odejściu mojej przyjaciółki cztery miesiące temu. Nie była dla mnie szczególnie ważna – w moim życiu liczy się tylko moja dziewczyna – ale mimo to ta sytuacja wpłynęła na mnie. Ta przyjaciółka odwróciła całą klasę przeciwko mnie i mojej dziewczynie, przez co nas wyzywali i źle traktowali. Myślę, że miałam w sobie te emocje cały czas, ale takie wydarzenia, jak jej odejście czy zachowanie mojej dziewczyny, znacznie je nasiliły. Mam też ogromne zmartwienia o swoje zdrowie. Każdy najmniejszy ból wywołuje u mnie panikę. 

Często nachodzą mnie myśli, że muszę coś zrobić, bo inaczej stanie się coś złego. Mam problem z samotnością – nie umiem być sama, bo czuję pustkę i lęk. Czasami wydaje mi się, że bycie samej mi pomaga, ale szybko znów odczuwam pogorszenie i wraca poczucie, że nie dam rady. Doświadczam też derealizacji, co jest bardzo nieprzyjemne. Także często czuję, jakby ktoś mnie śledził, ktoś gdzieś był, jakbym kogoś widziała i coś się ruszało, co chyba jest przez stres. Mam epizody depresyjne, które przeplatają się z chwilami, gdy czuję się lepiej, a nawet szczęśliwie. Kiedy odczuwam mocne szczęście, jest ono tak intensywne, że aż mnie rozsadza w środku – cała się pocę, a emocje są przytłaczające. Zdarza mi się mieć ochotę robić coś ryzykownego, np. kraść albo wpakować się w jakieś problemy, mimo że wiem, że to może być nieodpowiednie. Z kolei wobec innych ludzi czasami zachowuję się naprawdę źle. 

Przykładem jest moja koleżanka, Ola, z którą zdradziłam swoją dziewczynę. Ona próbuje dostosowywać się do mnie – np. pisze o tematach, które mnie interesują – ale to mnie niesamowicie irytuje. Zaczynam ją wyzywać, a nawet życzyć jej śmierci, co dzieje się niemal codziennie. Wcześniej miałam na jej punkcie obsesję, ale teraz już jej nie rozumiem i nie wiem, dlaczego tak ją traktuję. 

Mój ojciec od zawsze mnie krytykuje. Gdy nie poszłam raz do szkoły, powiedział, że skończę w jakimś tanim zakładzie i nigdy niczego nie osiągnę. W przeszłości wspominał nawet o wydziedziczeniu mnie. Kiedy byłam mała, często dochodziło w domu do przemocy. Bił moją mamę i na nią krzyczał, a potem zachowywał się, jakby nic się nie stało – zabierał mnie na sanki albo robił coś miłego, jakby te okropne sytuacje nigdy nie miały miejsca. W wakacje doszło do sytuacji, w której rzucił się na mnie, więc uderzyłam go w obronie. Zaczął wtedy manipulować, mówiąc, że to przez nas obie tak się dzieje. Po wszystkim, jak zawsze, zachowywał się, jakby nic poważnego się nie wydarzyło. Teraz zauważam, że ja też zaczynam się tak zachowywać – wybucham złością z byle powodu, czasem o kompletnie błahe rzeczy. Nie lubię być w centrum uwagi ani czuć się obserwowana, ale mimo to co chwilę znajduję się w sytuacjach, które sprawiają, że to na mnie skupia się uwaga innych. Czuję się przez to przytłoczona.