
Czy leki od psychiatry mogą pomóc na koszmary senne, lęki i totalną pustkę?
Anonimowo
Paweł Jankowski
Witam serdecznie.
Reakcje lękowe mogą towarzyszyć człowiekowi w różnych sytuacjach i w odpowiedzi na różne bodźce. Warto im się przyjrzeć, zwłaszcza jeśli mają charakter bardziej chroniczny.
Leki oczywiście bywają pomocne i lekarz psychiatra (NIE psycholog) może je przepisać. Warto jednak pamiętać, że należy je przyjmować tylko w zgodzie z zaleceniami lekarza. Wiele spośród leków uspokajających z grupy benzodiazepin (Afobam, Xanax, Relanium) ma duży potencjał uzależniający. Zazwyczaj przyjmowanie takich leków zalecane jest doraźnie, w przypadku bardzo silnych reakcji związanych z odczuwanym lękiem. Więcej informacji odnośnie farmakoterapii może udzielić lekarz psychiatra.
W przypadku chronicznego lęku, związanego z bardziej trwałym podłożem (np. osobowością) bardzo pomocna może okazać się pomoc psychologiczna w formie np. intensywnej psychoterapii. Wynika to z faktu, że odczuwany lęk może być objawem “głębszego” problemu. A z drugiej strony samo rozstanie również może wywołać takie reakcje, bo należy pamiętać, że każde zakończenie relacji, w którą byliśmy emocjonalnie zaangażowani, jest dla człowieka mniejszym lub większym wstrząsem i spełnia znamiona kryzysu psychicznego. Jest to zupełnie nowa sytuacja, w której trudno się odnaleźć. W tym sensie skorzystanie z pomocy psychologa również może okazać się przydatne.
Myślę, że warto, aby Pan/Pani sam/a odpowiedział/a sobie na pytanie, czy doświadczane lęki są bezpośrednio skutkiem rozstania, czy może rozstanie uruchomiło problemy, które już wcześniej były w Pana/Pani życiu obecne. Farmakoterapia oczywiście często jest pomocna, ale więcej szczegółowych informacji odnośnie leczenia farmakologicznego może udzielić jedynie lekarz psychiatra.

Zobacz podobne
Czy potrzebuję psychiatry i leków czy atencji?
Mam wrażenie, że wymyśliłam sobie wszystkie problemy i jestem jakąś rozpieszczoną gówniarą, która naoglądała się czegoś w internecie (mam 20+ lat). Według mojej terapeutki mam dużo cech Borderline i niektóre ADHD. Myślałam, że terapia pokaże o wiele szybciej efekty, ale niestety będę się musiała jeszcze trochę namęczyć ze swoimi huśtawkami nastroju. Zauważam niby jakieś problemy w relacjach, mam każdego za oszusta, nawet jeśli ktoś jest miły, to boję się, że mnie chce skrzywdzić i tak naprawdę każdy skrycie mnie nienawidzi.
Ale w sumie to izoluje się od ludzi i to mi odpowiada, czuję się dobrze. Nie zauważam tych różnych 'objawów' czy coś tam. W moim pierwszym związku poczułam się jakby wszystkie te traumy się odblokowały i te rzeczy miały jeszcze wpływ na relacje (zniszczyły ją). Ale teraz jak już jestem sama to nawet nie zauważam żadnych problemów oprócz tego, że często na jakieś małe sytuacje reaguje uderzaniem w swoją samoocenę i się szybko obrażam na byle kogo o byle co, przez moje teorie i domysły, które mimo że identyfikuję, to nie potrafię zobaczyć tego inaczej.
Czasem czuję pustkę, ale szczerze to kocham to i o wiele wolę tą pustkę niż te okropne emocje, które potrafią mnie doprowadzić do samookaleczania a potem strachu o zdrowie itd. Nie mam też stabilnej tożsamości, ale naprawdę mam wrażenie, że nic mi nie przeszkadza.
Często jedynie nie potrafię sobie poradzić z cechami typowymi dla ADHD, np. podczas rozmowy ciągle jestem odcięta, czekam na swoją kolej, boję się, że zapomnę, mam gonitwy myśli, mówię albo za szybko albo za wolno, albo za cicho albo za głośno, prokrastynacja do potęgi, potem brak snu przez zaniedbanie obowiązków. Czasem nie mam ochoty zrobić nic i jestem zamrożona.
Na tym punkcie to już nie wiem w sumie czy potrzebuję psychiatry, czy nie? Bo chciałabym mieć stabilny nastrój i unikać takich męczących huśtawek, bo bardzo boli mnie głowa od płaczu i stresu i w ogóle szczęka, ale z drugiej strony na terapii moja psychoterapeutka powiedziała, że szukam wszystkiego tylko, żeby się nie skupić na terapii.
Chciałam po prostu się wygadać, bo stwierdziłam, że to mi pomoże i wtedy o tym porozmawiać i nie moja wina, że sesje są tak krótkie i tak drogie. Może ze mną się nie da pracować? Zastanawiam się czy ona mnie w ogóle toleruje czy ją wkurzam? Nie mam pojęcia i nie potrafię ocenić czy potrzebuję leków i boję się, że jak będę chciała zapytać o to psychiatrę to mnie wyśmieje i będzie oceniał.
Nie mam w ogóle samoświadomości i nie widzę dosłownie nic :( A jedyne co mi przychodzi do głowy to, że często próbowałam regulować nastrój alkoholem, niezdrowym jedzeniem itd. w wyniku czego potem bałam się o swoje zdrowie i miałam obsesję na punkcie szukania sobie nowych chorób.
Proszę o poradę (wiem, że tylko ja muszę sama zdecydować czy chcę takiej pomocy, czy nie, ale no problem w tym, że nie umiem tego zobaczyć i nie zdaję sobie z niczego sprawy)
