
- Strona główna
- Forum
- zaburzenia lękowe
- Czy podczas...
Żana
Magdalena Słupek
Dzień dobry,
myślę, że warto udać się do lekarza prowadzącego i omówić z nim to. Może potrzebne będzie zmodyfikowanie leczenia.
Pozdrawiam serdecznie,
Magda Słupek
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Adrianna Stawarz
Dzień dobry
tak. Może się to zdarzyć. Może na to wpływać wiele czynników, takich jak substancja czynna w leku, który może być źle dobrany, może na to wpływać “kultura brania leku”. Leki przeciwdepresyjne wchodzą w wiele interakcji z innymi lekami ale też np. z grejpfrutami i sokami z grejpfruta. Sporadyczne lub częste spożywanie alkoholu w przypadku niektórych leków może wręcz nasilać stany lękowe. Zapominanie/ nieregularne zażywanie leków również ma znaczenie, ponieważ każdy lek ma swój okres półtrwania w organizmie i po jakimś czasie substancji czynnej jest dużo mniej. Niektóre leki potrzebują czasu, zanim zaczną działać “w pełni”. Czasem to jest miesiąc czasem i trzy… Poza tym leki działają objawowo, nie eliminują przyczyn. Jeżeli przyczyną stanów lękowych są np. trudne relacje rodzinne, trudne warunki w pracy, brak bezpieczeństwa finansowego itp, to źródło lęków dalej działa na daną osobę i leki, choćby były najlepsze na świecie i brałoby się je w sposób właściwy, to nie wyeliminują przyczyny. Warto wspomóc się psychoterapią by znaleźć źródła lęku i niepokoju. Z poważaniem. Adrianna Stawarz
Arkadiusz Parker
Dzień dobry,
może się tak zdarzyć. Proponuję skontaktować się z lekarzem psychiatrą prowadzącym leczenie i o tym z nim porozmawiać. Może nie jest to odpowiednia dawka albo lek.
Może też być tak, że powody, w związku z którymi zgłosiła się Pani do lekarza dają o sobie znać właśnie w ten sposób, wtedy zachęcam do podjęcia psychoterapii.
Pozdrawiam serdecznie
Arkadiusz Parker

Zobacz podobne
Dzień dobry, pytanie dotyczy mojej 13-letniej córki.
Jest osobą bardzo wrażliwą, nieśmiałą i skrytą. Ma problem z nawiązywaniem nowych znajomosci, tylko jedną kokeżankę. Często powtarza, że nikt jej nie lubi i że jest dziwna.
Od kilku lat przewija się też temat jej przedszkola i zaczynam dostrzegać, że to jak teraz układają się jej relacje z dziećmi może mieć związek właśnie z okresem przedszkolnym. Jak miała 5/6lat pojawił się okres, w którym nie chciała wchodzić do sali do swojej grupy. Płakała, wyrywała się jak tylko zobaczyła siedzące dzieci. Wielokrotnie pytałam przedszkolanki czy zauważyły coś niepokojącego, z czego takie zachowanie może wynikać. Twierdziły, że nic się nie dzieje, a córka była wtedy za mała, żeby o tym opowiadać. Dopiero kilka lat po zakończeniu przedszkola zaczęła mówić, że nikt się z nią nie bawił, że dzieci jej nie lubiły, że się z niej naśmiewały i jak miała nowe ubrania to specjalnie szarpały ją za nie, żeby je porwać; że pani wciskała jej jedzenie na siłę, raz nawet złapała ją tak mocno za rękę, że bolało...Temat przedszkola wraca co jakiś czas. Córka sama mówi, że nikt jej nie lubi, tak jak wtedy w przedszkolu. Nie wiem co robić...czy powinna odbyć jakąś terapię? Czy w nastoletnim wieku takie odczucia są po prostu normalne? Boję się, żeby czegoś nie przegapić...
Moje małżeństwo od początku było chwiejące się i z czasem przemoc ze strony męża rozwinęła się na tyle, że z powodu zaburzeń zdrowia, co jakiś czas lądowałam, a to na SOR, a to u psychiatry. Szukałam też pomocy na początku w CIK, gdzie odbyliśmy mediacje, które zaproponował terapeuta. Nic to nie dało, Wg męża byłam osobą chorą psychicznie, pastwił się nade mną i ciągle się odgrażał. Z czasem zaczęła pojawiać się policja w domu i była wdrożona Niebieska Karta. W tym wszystkim dzieci były wychowywane. Ja nie pracowałam, bo tak mąż chciał.
On miał firmę i jest przedsiębiorcą. Obecnie córka i syn muszą leczyć się u psychiatry na nerwicę i lęki. Ja mam również zniszczone zdrowie. Co ja mam teraz zrobić?
Córka nie wychodzi z gabinetu terapeuty, ma nerwicę natręctw i lęki a od pewnego czasu również syn musi chodzić do Psychiatry. Mogę tylko do siebie mieć pretensje, że nie ochroniłam swoich dzieci. Chodzi mi po głowie pomysł, żeby byłego małżonka oddać w ręce Prokuratury za krzywdy wyrządzone.
Na rozprawie rozwodowej od Sędzi dowiedziałam się, że on mnie zgłosił, że jestem sprawcą przemocy, sprawa została umorzona, a ja nawet nie wiedziałam, że takie coś miało miejsce.
Jednak ten fakt nie ma dla mnie większego znaczenia.
Zdrowie dzieci jest ważniejsze. Córka ma naprawdę problemy.
Czy jest może gdzieś w Polsce inny rodzaj terapii, który byłby skuteczny? Z góry dziękuję za pomoc, będę wdzięczna za odpowiedź. Anna


