
- Strona główna
- Forum
- zaburzenia lękowe, zaburzenia nastroju
- Jak poradzić sobie...
Jak poradzić sobie z natłokiem natrętnych myśli?
Jak poradzić sobie z natłokiem natrętnych myśli?
BB
3 lata temu
Anna Tobolewska
Dzień dobry,
W pierwszej kolejności na pewno trzeba by zdiagnozować czym są te myśli (czy to obsesje w przebiegu OCD, czy martwienie się lub ruminowanie czy jeszcze coś innego). W zależności od diagnozy drogi leczenia są różne.
Polecam na start psychoterapeutę, który dopytując o cechy tych myśli pomoże zrozumieć skąd się one biorą i jak sobie z nimi radzić. W razie potrzeby powinien tez pokierować do psychiatry.
Pozdrawiam,
Anna Tobolewska
3 lata temu
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Marzena Falc
W przypadku uporczywych, natrętnych myśli, przydatne mogą okazać się techniki relaksujące i obniżające napięcie (mindfulness, treningi relaksacyjne) czy też stopowanie myśli i odwracanie od nich uwagi, np. wykonując jakąś czynność. Jednak to często działania maskujące- przyczyny szukałabym głębiej (kiedy myśli zaczęły się pojawiać, z czym są związane), jednak w tym celu przydatna byłaby konsultacja ze specjalistą.
mniej niż godzinę temu

Zobacz podobne
TW: Samookaleczenia, myśli samobójcze. 19-latka poszukuje skutecznej pomocy: depresja, lęki, nerwica, terapie i leki nie działają
TW: Samookaleczenia, myśli samobójcze
Utknęłam w poszukiwaniu pomocy. (Mam 19 lat) od ponad 5 lat uczęszczam na psychoterapię i jestem na dość mocnych lekach psychotropowych około 2.5 roku. Problemy zaczęły się w 2017 i tylko się pogarszały. Stwierdzono u mnie stany depresyjne, stany lękowe, nerwice natręctw, obsesje, kompulsje, ataki paniki, fobie, problemy ze snem, miałam myśli samobójcze i występują zachowania samookaleczające, bóle psychosomatyczne (tyle pamiętam). Nic się nie zmienia pomimo terapii i leków (próbowałam różnych leków i terapii). Jest to dla mnie męczące i może ktoś ma nowy pomysł, jak można by mi pomóc.
Nie chce/ nie wiem po co żyję, mam trudności w funkcjonowaniu na studiach, nie interesują mnie ludzie.
Studiuję już parę miesięcy, ale mam wrażenie, że się nie nadaję do niczego i że sobie nie dam rady i przez moje lenistwo nic nie robiłam i oblałam i nawet do niektórych egzaminów nie podeszłam . Nie wiem co mam robić ze swoim życiem. Po pracy zawsze mnie bolą plecy (pracuję w żabce) i przez to często też nie mam siły, żeby cokolwiek po niej robić, mam chęć jedynie chodzić na treningi, ale ostatnio nawet tego mi się powoli odechciewa, nie czuję sensu w tym co robię. Nie umiem się z nikim zaprzyjaźnić, bo inni ludzie przestali mnie interesować albo może nikim nigdy się nie interesowałam, zawsze to ktoś do mnie podchodził i chciał się zaprzyjaźnić. Mam dosyć tych wymuszonych znajomości, chociaż powinnam być wdzięczna, że ktoś chciał się zemną zaprzyjaźnić. Nie wiem czy nie chce mi się żyć, czy po prostu nie wiem po co żyć .
Czy można korzystać z psychoterapii NFZ nie będąc ubezpieczonym?
Czy można chodzić do psychoterapeuty na NFZ z depresją, fobią społeczną czy nerwicą lękową nie będąc ubezpieczonym?
Nie mam chęci do życia, nie mam pracy, zawodu a kończę 52 lata.
Nie mam chęci do życia, nie mam pracy, zawodu, a kończę 52 lata.
Na niczym się nie znam. Czuję się jak pasożyt. Nie potrafię nic doprowadzić do końca, zaczynam i od razu rezygnuję. Od paru lat biorę lamilept, na cyklotymię, tylko chyba nie pomaga. W przeszłości miałem górki i dołki, a teraz nie wiem. Nie potrafię się zabrać do działania, tracę czas. Nie wierzę, że mogę z tego wyjść. Do tego problemy z komornikiem z długami z przeszłości. Nie wiem, co zrobić z sobą, nie chcę już wegetować. Co mogę zrobić ze sobą?
Za chwilę kończę 25 lat.
Za chwilę kończę 25 lat. Nienawidzę swojego ciała, swojej sytuacji, braku perspektyw na przyszłość. Nie mogę nic z tym zrobić, a naprawdę próbowałem wielokrotnie i na różne sposoby. Codziennie budzę się i nie mam właściwie dla kogo ani po co wstawać z łóżka. Nie wiem, po co żyję. Jestem życiowym zerem. Od dłuższego czasu nie chcę żyć. Codziennie o tym myślę, wielokrotnie. Miałem raka, zostawiła mnie dziewczyna, oszukano mnie w pracy, nie powiodło mi się w życiu, a naprawdę ciężko pracowałem, żeby było dobrze już będąc nastolatkiem. Brak mi jakiejkolwiek motywacji i chęci. Moi znajomi żenią się, budują domy, a ja tylko na to bezradnie patrzę i zastanawiam się jak się zabić i więcej nie znosić tego świata. Leki nie pomagają, bo one nie sprawią, że nagle moje życie się ułoży, a ja nie wierzę, że kiedykolwiek będzie dobrze po tym czego doświadczyłem. Już miało być dobrze. Doszedłem do wniosku, że trzeba było się nie leczyć. I tak moja osoba nic nie zmienia.


