Jak radzić sobie z lękiem społecznym i uczuciem niezręczności w codziennych sytuacjach?
Dzień dobry, Mam taki problem, że w wielu sytuacjach zachowuje się niezręcznie, może trochę dziwnie? Często nie wiem, co powiedzieć i na przykład w niektórych sytuacjach nie mówię nic (sytuacja sprzed kilku dni, nie wiedziałam, czy powiedzieć do widzenia, czy cześć do pewnej osoby i nie powiedziałem nic ze stresu). Boję się, że ktoś odbierze mnie, że jestem dziwny, co powoduje, że rzeczywiście dziwnie się zachowuje. Takie głupie sytuację, jak ta ostatnio powodują, że cały czas o tym myślę, nie mogę spać, skupić się teraz na niczym. Wiem, że to głupie i nieważne, ale naprawdę nie daje mi spokoju i to się powtarza bardzo często. W ogóle myślę, że coś jest ze mną nie tak i jestem dziwny i inni na pewno tak o mnie myślą nie mogę sobie z tym poradzić. Jak mogę sobie pomóc?
A

Natalia Ksiądz-Gołębiowska
Dzień dobry,
W terapii poznawczo-behawioranym duże znaczenie nadajemy myślom, które w różnorodny sposób bywają zniekształcone. Są pewnymi pułapkami, nie do końca związanymi z tym jakie są realne fakty. Dla przykładu - masz taką myśl "jestem dziwny" , może ona być związana ze zniekształceniem zwanym etykietowaniem (etykietowanie siebie). Zamiast opisać konkretne zachowanie („w tej sytuacji nie wiedziałem, co powiedzieć”), naklejasz na siebie ogólną etykietę – „jestem dziwny”. To uproszczone i negatywne uogólnienie, które pomija cały kontekst i Twoje różnorodne zachowania, a jednocześnie pociąga sobą nieprzyjemne stany emocjonalne. Rozpoznawanie tych zniekształceń to pierwszy krok do ich zmiany. W terapii uczymy się je zauważać, kwestionować i zastępować bardziej realistycznym, życzliwym spojrzeniem na siebie i świat. Możesz też sam spróbować to robić. Czasami jednak, gdy tych myśli jest bardzo dużo, może być trudno samodzielnie się od nich oderwać.
To, co opisujesz — trudności w sytuacjach społecznych, lęk przed oceną, analizowanie po fakcie tego, co się powiedziało (albo czego się nie powiedziało), negatywne myśli na swój temat — może wskazywać na objawy lęku społecznego. Nadmierne analizowanie sytuacji, "rozpamiętywanie", może wpływać na Twoją jakość życia, utrudniać skupienie czy powodować wskazane przez Ciebie problemy ze snem. By móc mówić jednak o konkretnym rozpoznaniu potrzebne byłoby jednak zapoznanie się z dużo większą ilością danych na Twój temat.
Jeśli te trudności znacząco wpływają na Twoje codzienne życie, warto rozważyć konsultację z psychoterapeutą.
Pamiętaj - myśli mogą nas zabierać w różne nieprzyjemne rejony, ale to nie znaczy, że są prawdą. Myśli to nie fakty.
Pozdrawiam,
Natalia Ksiądz-Gołębiowska, psycholog | psychoterapeuta

Monika Wyszomierska
Oh, to musi być dla Ciebie trudne!
Zupełnie nie jest to głupie i nieważne. To częsty problem, gdy obawa przed oceną sprawia, że czujemy się niepewnie w kontaktach z innymi, co z kolei może prowadzić do niezręcznych zachowań i dalszego martwienia się. Myślę, że dobrze byłoby skonsultować Twoje samopoczucie z psychoterapeutą i przyjrzeć się temu "poczuciu dziwności" i temu, jak to wpływa na Ciebie, aby poczuć się pewniej w różnych sytuacjach. Psychoterapeuta poznawczo-behawioralny nauczy Cię radzić sobie z lękiem i myślami w różnych sytuacjach społecznych.
Serdeczności!

Katarzyna Organ
To, co Pan opisuje, z pewnością jest dla Pana dużym wyzwaniem. Jednocześnie fakt, że dostrzega Pan problem i chce coś zmienić, aby poprawić swoje funkcjonowanie, świadczy o dużej sile i świadomości.
Pana wiadomość może wskazywać, że zmaga się Pan z nasilonym lękiem — być może o podłożu społecznym, choć nie musi to być od razu fobia społeczna. Warto w takiej sytuacji skonsultować się ze specjalistą w dziedzinie zdrowia psychicznego, który po zebraniu dokładnego wywiadu będzie mógł postawić trafniejszą diagnozę i zaproponować odpowiednie wsparcie. Taka osoba zaproponuje również pracę ze wspomnianymi przez Pana trudnościami, co pomoże w relacjach społecznych. W takich sytuacja warto również sięgnąć do literatury dotyczącej sposobów komunikacji i relaksacji, aby przed jakimś stresującym wydarzeniem uspokoić układ nerwowy.
Pozdrawiam
Katarzyna Organ
psycholog, psychoterapeuta

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga/i A,
widać u Ciebie dość sporą analizę sytuacji, które miały miejsce w Twoim życiu, co powoduje jeszcze większe "nakręcanie się" i rozmyślanie. Zdecydowanie sugeruję, abyś pomyślał/a o terapii dla siebie. Znajdź odpowiedniego psychologa i zacznij rozpracowywać swoje przemyślenia.
Trzymam kciuki!
Katarzyna Kania-Bzdyl

Weronika Babiec
To, co Pan opisuje - zastanawianie się, co powiedzieć w sytuacjach społecznych i późniejsze intensywne rozmyślania o tych momentach muszą być naprawdę wyczerpujące. Nasz umysł w kontaktach społecznych często działa jak taki nadgorliwy przyjaciel, który ciągle nas ostrzega przed potencjalną oceną ze strony innych. Próbuje nas chronić przed odrzuceniem, ale paradoksalnie może to sprawiać, że w kontaktach z innymi czujemy się jeszcze bardziej spięci i niepewni.
Opisywane przez Pana objawy : zamieranie w sytuacjach społecznych, ciągłe analizowanie przeszłych interakcji, problemy ze snem i koncentracją, mogą wskazywać na różne trudności. Bardzo zachęcam do konsultacji z psychologiem/psychoterapeutą. Specjalista pomoże lepiej zrozumieć mechanizmy stojące za Pana trudnościami i zaproponuje odpowiednie wsparcie.
Pozdrawiam ciepło,
Weronika Babiec
Psycholog, Terapeutka ACT

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Moje małżeństwo od początku było chwiejące się i z czasem przemoc ze strony męża rozwinęła się na tyle, że z powodu zaburzeń zdrowia, co jakiś czas lądowałam, a to na SOR, a to u psychiatry. Szukałam też pomocy na początku w CIK, gdzie odbyliśmy mediacje, które zaproponował terapeuta. Nic to nie dało, Wg męża byłam osobą chorą psychicznie, pastwił się nade mną i ciągle się odgrażał. Z czasem zaczęła pojawiać się policja w domu i była wdrożona Niebieska Karta. W tym wszystkim dzieci były wychowywane. Ja nie pracowałam, bo tak mąż chciał.
On miał firmę i jest przedsiębiorcą. Obecnie córka i syn muszą leczyć się u psychiatry na nerwicę i lęki. Ja mam również zniszczone zdrowie. Co ja mam teraz zrobić?
Córka nie wychodzi z gabinetu terapeuty, ma nerwicę natręctw i lęki a od pewnego czasu również syn musi chodzić do Psychiatry. Mogę tylko do siebie mieć pretensje, że nie ochroniłam swoich dzieci. Chodzi mi po głowie pomysł, żeby byłego małżonka oddać w ręce Prokuratury za krzywdy wyrządzone.
Na rozprawie rozwodowej od Sędzi dowiedziałam się, że on mnie zgłosił, że jestem sprawcą przemocy, sprawa została umorzona, a ja nawet nie wiedziałam, że takie coś miało miejsce.
Jednak ten fakt nie ma dla mnie większego znaczenia.
Zdrowie dzieci jest ważniejsze. Córka ma naprawdę problemy.
Czy jest może gdzieś w Polsce inny rodzaj terapii, który byłby skuteczny? Z góry dziękuję za pomoc, będę wdzięczna za odpowiedź. Anna
Od ok. 3 miesięcy zmagam się z takim problemem.
Gdy położę się spać po ok. 2-3 minutach nagle zaczynam odczuwać taki silny lęk, zaczyna drżeć moim ciałem, serce szybko bije, czuje niepokój. Czuję jakbym była w innym świecie, nie wiem co się ze mną dzieje. Czy to mogą być ataki paniki? Dodam, że te objawy przyszły do mnie tak "z dnia na dzień". Wizytę u psychiatry mam dopiero na 7 stycznia.
Wcześniej nie dało rady się nigdzie zarejestrować.
Zaznaczę, że każdego dnia biorę też hydroksyzynę, aby wyciszyć się, czy opanować lęk, jednak to nie pomaga.
Co może być przyczyną takich objawów?
Jak sobie z tym poradzić, aż do stycznia?
Z dnia na dzień taki lęk w nocy trwa coraz dłużej i ciężko zasnąć, nawet po wzięciu leku na uspokojenie.
Mam 2 problemy z moim 15-letnim synem. Otóż cierpi on na dziwne zaburzenia lękowe.
1. Lęk przed morzem (od 3 lat). Syn od dziecka bardzo często bywał nad morzem — szacunkowo około 30 razy. Przez wiele lat nie miał żadnego problemu z wodą ani plażą, chętnie uczestniczył w kąpielach i spacerach, kochał wyjazdy nad morze. Około 3 lata temu zaczęło się od lekkiego niepokoju przy morzu (niechęć do wchodzenia do wody, napięcie). Z każdym kolejnym wyjazdem lęk narastał – aż do obecnego momentu, w którym pojawia się panika nawet przy rozmowie o wyjeździe nad morze. Nie wskazuje konkretnej przyczyny – nie pamięta, by coś złego się wydarzyło. Reakcja ma obecnie charakter silny – unika tematu, reaguje lękowo na zdjęcia morza, plany wakacyjne.
2. Lęk przed odkurzaczem (nowy objaw). Około 2 tygodnie temu pojawił się nagle silny lęk przed odkurzaczem. Wcześniej nie miał z nim żadnych problemów — wręcz przeciwnie, często sam odkurzał lub był obok, gdy ktoś odkurzał. Teraz mówi, że „boi się” odkurzacza, unika pomieszczenia, gdy odkurzacz jest włączony, wychodzi z domu na wiele godzin po tym jak włączam odkurzacz. Nie ma nadwrażliwości słuchowej (lubi głośną muzykę), nie ma diagnozy ze spektrum autyzmu.
Poza tymi dwoma lękami syn funkcjonuje normalnie. Chodzi do szkoły, uczy się ponadprzeciętnie, ma znajomych, nie wycofuje się z życia towarzyskiego. Nie zauważyliśmy wyraźnych objawów depresji, problemów ze snem czy odżywianiem. Jedyne, co nas niepokoi, to narastający lęk w jednej sferze i nagły lęk w drugiej.
Chciałbym wiedzieć, co mojemu synowi dolega i jak to leczyć.
Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale coraz bardziej boję się jeść w miejscach publicznych. Nawet myśl o tym, że ktoś na mnie patrzy, sprawia, że mam ochotę uciec. Boję się, że ktoś mnie oceni — jak jem, co jem, albo nawet jak wyglądam przy stole.
Kiedyś uwielbiałam wyjścia do restauracji, spotkania z ludźmi, a teraz to mnie paraliżuje. Już kilka razy wymyślałam wymówki, żeby tylko nie musieć nigdzie iść. Chcę to zmienić, ale nie wiem, od czego zacząć. Może powinnam próbować chodzić w mniej zatłoczone miejsca? Ale czy to coś da? Jak w ogóle przestać się przejmować tym, co myślą inni? Czuję się coraz bardziej zamknięta w sobie przez ten strach, a to tak bardzo nie jestem ja. Pomóżcie mi, proszę, bo nie wiem, jak z tym walczyć, a chciałabym znowu cieszyć się życiem i zwykłymi rzeczami.
Dzień dobry, na zajęciach z jednego przedmiotu u pani dziekan, czuję presję, że muszę jej przedstawić swoją pracę i wszystko co mam. Wtedy czuję blokadę słowną, zaczynam milczeć i czuję pracę swojego serca.
Jak sobie z tym poradzić?
Podobną sytuację miałam w trzecim semestrze (obecnie jestem na piątym) i w liceum. W liceum podobna sytuacja skończyła się słowami polonistki ,, ja to wszystko wiem z obserwacji,,. Rozmawiałam na ten temat z koleżanką i powiedziała, że jest to normalne i zaproponowała, aby powiedzieć o tym pani dziekan. Chciałabym to zrobić, ale boję się do niej podejść i o tym powiedzieć, bo na samą myśl się trzęsę i wiem, że nic nie powiem.
Zaczynam coraz częściej odczuwać wielki lęk związany z myśleniem o starości, który mnie paraliżuje.
Gdy tylko pojawia się temat przemijania, czuję się bezsilny i zaniepokojony. Ten bezpośredni strach przed starzeniem się zaczyna naprawdę wpływać na moje codzienne życie.
Unikam rozmów o przyszłości i staram się ignorować wszelkie oznaki zmian w moim ciele. Czasem wydaje mi się, że boję się nie tylko tych fizycznych przemian, ale i utraty kontroli nad swoim życiem. Czy takie uczucia są normalne?
Rozważam terapię, ale nie jestem pewien.
Naprawdę pragnę odzyskać spokój ducha i cieszyć się życiem bez wiecznego lęku przed tym, co przyniesie przyszłość.
Będę bardzo wdzięczny za wszelkie rady i wskazówki.