Jak zakończyć przemoc domową i chronić dzieci w obliczu agresywnego partnera?
kachach1999

Krystyna Stańdo
Szanowna Pani,
To bardzo ważne, że zrobiła Pani pierwszy krok i szuka Pani pomocy.
Mąż stosuje wobec Pani przemoc fizyczną i psychiczną. Nikt nie ma prawa traktować w ten sposób drugiej osoby.
Chciałaby Pani to zakończyć, ale czuje się Pani zastraszona, przerażona, zagubiona, bezradna i słusznie martwi się Pani o dzieci, które są świadkami agresywnych zachowań męża. Chciałaby Pani chronić siebie i dzieci, ale nie wie Pani co zrobić. To są zupełnie naturalne reakcje w sytuacji, w której się Pani znajduje.
Na początku najważniejsze jest, aby zatrzymać przemoc. Im dłużej ona trwa, tym jest to trudniejsze. Przemoc domowa często przebiega w kilku fazach. Jedną z nich jest tzw. „miesiąc miodowy”, kiedy sprawca przemocy staje czuły, przeprasza, zapewnia, że to się więcej nie powtórzy, zapewnia, że kocha. „Miesiąc miodowy” wcześniej czy później się kończy i przemoc powraca. Sprawca nierzadko stara się także odizolować osobę, którą krzywdzi od otoczenia, żeby trudniej było jej znaleźć pomoc.
Wspomniała Pani, że mąż jest nerwowy, agresywny, prawdopodobnie używa narkotyków. Próbowała Pani odejść, ale okazało się to nieskuteczne, a nawet zagrażające, bo wywołało wzmożoną falę agresji.
Zawsze, gdy czuje Pani, że jej życie i zdrowie jest zagrożone ma Pani prawo powiadomić policję (tel. 997 lub 112). Interwencja służb zapewni Pani i dzieciom ochronę i umożliwi wszczęcie procedury założenia sprawcy przemocy Niebieskiej Karty.
Jeśli z jakichś powodów nie chce Pani dzwonić na policję, można skontaktować się z Ogólnopolskim Pogotowiem dla Ofiar Przemocy w Rodzinie „Niebieska Linia”. Przez całą dobę można dzwonić na bezpłatny numer 800-120-002 lub napisać maila (adres na stronie Niebieskiej Linii). Uzyska tam Pani bezpłatnie wsparcie, pomoc psychologiczną oraz informacje o możliwościach znalezienia pomocy najbliżej miejsca zamieszkania.
Można też sprawdzić, czy w Pani okolicy funkcjonuje Ośrodek Interwencji Kryzysowej. Jest to miejsce, w którym mogłaby Pani otrzymać szybką i kompleksową pomoc.
Warto poszukać wsparcia, kogoś, z kim mogłaby Pani bezpiecznie porozmawiać o tym, co się dzieje w domu, o swoich uczuciach, działaniach i kto mógłby Pani towarzyszyć w trudnych chwilach. Zatrzymanie przemocy to pierwszy etap, ale zazwyczaj w którymś momencie pojawiają się kwestie ekonomiczne, prawne, wątpliwości, trudne emocje, trzeba podjąć decyzję co dalej. Wsparciem może być dla Pani bliska, zaufana osoba, albo specjalista – psycholog albo psychoterapeuta.
Krystyna Stańdo

Alina Nowaczyk
Dzień dobry, polecam kontakt z Niebieską Linią albo Centrum Praw Kobiet. To miejsca gdzie fachowo przygotowani doradcy pomogą zrobić pierwsze kroki. Są to miejsca, w której porady może Pani otrzymać przez telefon. Mąż jest uzależniony, co dodatkowo sprawia, że sytuacja jest dla pani i dzieci niebezpieczna. Słusznie pani sądzi, że tak dalej być nie może.

Małgorzata Plata
Szanowna Pani, przede wszystkim pragnę powiedzieć Pani, iż bardzo współczuję jako kobieta, a jako psycholog dodam, iż rozumiem, że jest Pani bardzo trudno. Bycie ofiarą przemocy domowej to doświadczanie traumy, dlaczego nie jest łatwo rozwiązać taki problem na własną rękę. Powód wydaje się być oczywisty, przemoc to również odbieranie mocy drugiej osobie. Sytuacja jest o tyle trudna, że sprawcą przemocy jest mąż, ojciec dzieci i zarazem osoba, jak Pani utrzymuje, mająca problem z narkotykami. Ten ostatni aspekt wyjaśnia, lecz w żaden sposób nie usprawiedliwia stosowania przemocy (dla niej nie ma żadnego usprawiedliwienia).
Tak jednak być nie musi, można przerwać ten łańcuch przemocy, uwolnić się od niej. Przede wszystkim, warto rozważyć zgłoszenie tego, co się dzieje odpowiednim służbom (przemoc, znęcanie się jest przestępstwem). Chodzi tu o ochronę (niebieska karta) i zapobieganie dalszym aktom przemocy. Pani bezpieczeństwo i dobro (oraz dzieci) jest tutaj kluczowe. Taka osoba jak Pani mąż powinna być objęta leczeniem, terapią, lecz to zależy od niego (chyba że miałby zasądzone skierowanie na odbycie takiej terapii jako sprawca przemocy).
Co więcej, mogę doradzić kontakt z psychologiem specjalizującym się w pomocy psychologicznej, w interwencji kryzysowej, w doradztwie w takich problemach jak właśnie relacje, przemoc, uzależnienie itd. Nie musi Pani tak cierpieć, zasługuje Pani na wsparcie i konkretną pomoc w tej trudnej, bolesnej sytuacji.'

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Jestem z mężem od 18 lat (10 lat po ślubie). Gdy się poznaliśmy Mąż był człowiekiem bardzo skromnym, delikatnym i spokojnym.
Gdy urodził się pierwszy syn zaczęły się bardzo nerwowe sytuacje. W kłótniach Mąż potrafił uderzać pięścią w drzwi aż zrobił w nich dziurę, rozwalił mi telefon twierdząc, że go zdradzam. Niejednokrotnie groził, że sobie coś zrobi.
Często robi awantury przy dzieciach i to mnie najbardziej boli. Zarzuca mi, że to wszystko moja wina, bo ja mało z nim współżyje. A ja już po tych wszystkich wydarzeniach zamknęłam się na niego. Ciężko mi z nim rozmawiać, dzielić problemami, śmiać. Nasze rozmowy to tylko są na temat dzieci. Nie chcę, żeby mnie przytulał, dotykał. On twierdzi, że czuje się bardzo odrzucony.
Ostatnio w kłótni powiedział przy dzieciach "pakuj się i wypier*alaj ". Wczoraj przez godzinę krzyczał na mnie jaka jestem okropna, bo znowu się z nim nie kocham, że pójdzie do moich koleżanek jak tak dalej będzie, znowu, że sobie coś zrobi. Kazał mi wybierać albo on albo moja rodzina. Nie mam od niego zbyt wiele pomocy, jest wiecznie chronicznie zmęczony. W domu rzadko robi coś sam od siebie, o wszystko muszę się prosić, albo obiecuje ze coś zrobi a nie robi. I znowu zostaje z tym ja. Mam ochotę odejść, ale boję się, że faktycznie sobie coś zrobi. No i dzieci...kochają go strasznie....
Od 20 lat jestem w związku małżeńskim. Mój problem to mój mąż, który jest bardzo agresywny słownie. Nigdy nie wiem w jakim humorze wstanie, zazwyczaj jak tylko usłyszę z rana, że trzaska drzwiami albo czymś rzuca, to już wiem, że będzie awantura i zazwyczaj jest to awantura za coś, co wydarzyło się np. 6 miesięcy wcześniej. Wyzwiska typu *przekleństwa*, aż mi wstyd to pisać. Zastraszanie za każdym jednym razem mnie i dzieci, gdzie nie pójdzie do pracy, to go wywalają. W tym roku właśnie został wyrzucony z ósmej pracy, tymczasem ja pracuje jak wół, żeby na wszystko starczyło. Po całej awanturze jednostronnej, bo ja się nauczyłam nie reagować, bo jeszcze gorzej wtedy jest, oczekuje, że padnę mu w ramiona, a jak tego nie zrobię, to zaczyna się na nowo. Wyzwiska, rzucanie przedmiotami. O naszych dzieciach zawsze mówi te "downy". Ręce opadają normalnie. Odchodził już 4 razy i zawsze wracał z płaczem, że to ostani raz. Mój syn ma już 18 lat i ostatnio próbował mnie bronić to się ojciec do niego do bójki rzucił, a zapytał tylko 'czemu cały czas wyzywasz mamę, ona przez ciebie płacze'. Wiem, że jestem w toksycznym związku, ale nie potrafię się z niego uwolnić.
Mąż nie godzi się na rozstanie. Postanowiłam rozstać się z mężem. Nie układało nam się od dawna.
Nasze 8-letnie małżeństwo trwało w dużej mierze w milczeniu. Nie było między nami komunikacji. Rzadko ze sobą szczerze rozmawialiśmy. Pojawił się u mnie ktoś, kto wyznał mi miłość. Mąż wszystko wiedział. Prosiłam go, żebyśmy poszli do psychologa, na terapię, on twierdził, że nikomu nie będzie się zwierzał. Cały czas przy tym ze mną nie rozmawiał, tylko wymagał zerwania kontaktu z kolegą. Kiedy oznajmiłam mu, że się zakochałam, on nagle zaczął ciągnąć mnie do psychologa. Odwiedziliśmy kilku. Tylko że ja już nie chciałam walczyć.
Kilka miesięcy trwały nasze "rozmowy". Mąż nastawił przeciwko mnie rodzinę, przywiązał do siebie dzieci. Ja nie mogłam na niego patrzeć, chciałam, żeby się wyprowadził.
Prosiłam. On uparcie twierdził, że jak się wyprowadzi, nie będzie miał już powrotu. Po wielu miesiącach, już pod koniec samych kłótni, odszedł. Teraz przyjeżdża do dzieci bez uprzedzenia mnie, spełnia ich zachcianki, a ja słyszę od niego tylko teksty: przysięgałaś przed Bogiem, zniszczyłaś rodzinę, a marzenia dzieci legły w gruzach. W weekend zrobił coś najgorszego. Po mojej spokojnej z nimi rozmowie, gdzie wytłumaczyłam, że musimy się rozstać, bo czasem tak bywa, ale oni zawsze będą dla nas najważniejsi (dzieci przyjęły to z dużym spokojem), mój mąż zabrał dzieci na kolejne spotkanie, na którym szlochał i mówił: mama zrobiła coś złego, mama wyrzuciła tatę z domu, nie przeprowadzimy się do nowego domu, bo mama podjęła taką decyzję itd.
Dzieci wróciły bardzo rozstrojone. Musiałam je "przekonać" do siebie z powrotem, zdobywam ich zaufanie na nowo.
Do tej pory, przez rok tej naszej szarpaniny, nigdy nic mnie tak nie dotknęło. Skąd takie jego zachowanie w stosunku do dzieci? Uparcie twierdzi, że kocha je nad życie. Więc po co burzy ich poczucie bezpieczeństwa? Nie potrafię tego pojąć.
Witam. Mam problem z mężem wyzywa dziecko i mnie. Nie mam już siły tłumaczeniem mu i rozmowami które do niczego nie prowadzą. Raz wróciłam do rodziców ale miała być zmiana a tu jest tak samo.. dom jest na niego samochod też. Jak to zmienić?