Problemy w małżeństwie: mąż mnie niszczy, a ja chcę odejść. Jak sobie poradzić?
Anonimowo

Piotr Wesołowski
Dzień dobry, z opisana przez Panią sytuacja brzmi bardzo niepokojąco, zwłaszcza, że trwa bardzo długo. Pierwszy krok już Pani zrobiła spytają co można zrobić. Jako następny krok proponuję skontaktować się z poradnią interwencji kryzysowej - zwykle znajdują się przy MOPS-ie /GOPS-ie. Interwent wesprze Panią w trudnej sytuacji, pozwoli rozładować nagromadzone emocje oraz zasugeruje inne rodzaje wsparcia zgodne z Pani potrzebami. W dalszym kroku psychoterapia bo przez 20 lat trochę negatywnych emocji się nazbierało i prawdopodobnie ma Pani obniżone poczucie własnej wartości a terapia pozwoli je odbudować
Życzę wytrwałości
Piotr Wesołowski

Sylwia Garbaciak
Dzień dobry,
Bardzo mi przykro, że znajduje się Pani w tak trudnej i wyniszczającej sytuacji. To, czego Pani doświadcza, to przemoc psychiczna i ekonomiczna, a skutki długotrwałego stresu mogą wpływać nie tylko na emocje, ale także na zdrowie fizyczne.
Warto skontaktować się z organizacjami wspierającymi osoby w podobnych sytuacjach:
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy „Niebieska Linia” – 800 120 002 (bezpłatna, całodobowa pomoc)
Centrum Praw Kobiet – oferuje pomoc prawną, psychologiczną i wsparcie w znalezieniu bezpiecznego schronienia (tel. 22 622 25 17)
Fundacja Feminoteka – 888 88 33 88 (wsparcie psychologiczne dla kobiet doświadczających przemocy)
Warto również skontaktować się z Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Pani miejscowości – mogą pomóc w znalezieniu wsparcia finansowego i prawnego. Jeśli czuje Pani, że sytuacja zagraża zdrowiu lub bezpieczeństwu, można wezwać policję (tel. 112) lub zgłosić się do najbliższego Ośrodka Interwencji Kryzysowej.
Warto zrobić ten pierwszy krok i skorzystać ze wsparcia, ma Pani prawo do godnego i bezpiecznego życia.
Proszę zadbać o siebie.
Sylwia Garbaciak
Psycholożka, Praktyk Brainspotting

Urszula Małek
To, co opisujesz, brzmi jak bardzo trudna i wyniszczająca sytuacja. Widzę, że od lat jesteś pod ogromnym obciążeniem emocjonalnym i fizycznym. Twoje ciało wyraźnie daje Ci sygnały, że stres i napięcie przekraczają Twoje możliwości radzenia sobie, a życie w ciągłym lęku niszczy Twoje zdrowie i samopoczucie.
Pierwszym krokiem, jaki możesz rozważyć, jest sięgnięcie po wsparcie. Może to być kontakt z psychologiem, który pomoże Ci zrozumieć, jakie masz możliwości i jak podjąć kolejne kroki, by zadbać o siebie i dzieci. Są też organizacje i instytucje, które wspierają kobiety w trudnych sytuacjach domowych, szczególnie jeśli dochodzi do przemocy psychicznej lub ekonomicznej. Czy rozważałaś skontaktowanie się z ośrodkiem pomocy społecznej, centrum kryzysowym lub inną instytucją w Twojej okolicy?
Ważne jest, żebyś wiedziała, że nie jesteś sama, a są ludzie i miejsca, które mogą Ci pomóc odzyskać bezpieczeństwo i równowagę. To wymaga odwagi, ale widzę, że już zrobiłaś pierwszy krok, szukając pomocy.
Życzę wszystkiego dobrego i trzymam kciuki.
Urszula Małek

Katarzyna Kania-Bzdyl
Drogi Anonimie,
żyjesz w ciągłym stresie i napięciu, w związku z tym odchorowuje to nie tylko głowa, ale również ciało. Pomyśl na spokojnie, może jednak istnieje możliwość wyprowadzki do jakiejś bliskiej osoby (rodziny, przyjaciół), abyś stanęła na nogi?
Ponadto tu na platformie istnieją bezpłatne konsultacje psychologiczne, to zawsze dodatkowe wsparcie.
Trzymam za Ciebie mocno kciuki! I pamiętaj, że żaden człowiek nie może mieć nad Tobą władzy. Nie zasługujesz na takie traktowanie.
pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Anastazja Zawiślak
Bardzo mi przykro, że znajdujesz się w tak trudnej sytuacji. Z tego, co piszesz, wynika, że od lat doświadczasz przemocy psychicznej, ekonomicznej i emocjonalnej ze strony męża. To nie jest normalne ani zdrowe, a przede wszystkim – nie zasługujesz na takie traktowanie.
To, że Twój organizm zaczyna coraz mocniej reagować na stres, jest poważnym sygnałem, że Twoje ciało i psychika są przeciążone. Życie w ciągłym strachu i napięciu odbiera siłę i zdrowie, dlatego tak ważne jest, byś nie została z tym sama. Wiem, że boisz się odejść, bo nie masz dokąd, ale są organizacje i instytucje, które mogą Ci pomóc – schroniska dla kobiet w kryzysie, pomoc prawna, wsparcie psychologiczne. Możesz skontaktować się z miejscowym ośrodkiem pomocy społecznej lub fundacjami pomagającymi kobietom w trudnych sytuacjach.
Twoje dzieci również potrzebują spokojnego, bezpiecznego domu – jeśli widzą awantury, jeśli dorastają w atmosferze strachu, to może mieć na nie ogromny wpływ. Ale pamiętaj, że nie jesteś winna tej sytuacji. To mąż nie wywiązuje się ze swojej roli i odpowiedzialności.
Zrób mały krok – skontaktuj się z kimś, kto może Ci pomóc. Może masz w swoim otoczeniu kogoś zaufanego – przyjaciółkę, kogoś z rodziny? Jeśli nie, są organizacje, które wesprą Cię i pomogą znaleźć wyjście z tej sytuacji. Nie musisz być w tym sama. Masz prawo do godnego życia, masz prawo do bezpieczeństwa i masz prawo do szczęścia. Proszę, nie ignoruj sygnałów, jakie wysyła Ci Twoje ciało. Już teraz możesz skorzystać z darmowej pomocy:
Ogólnopolski Telefon dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia": 800 120 002. Linia czynna całą dobę, oferująca wsparcie psychologiczne oraz informacje o dostępnej pomocy w Twojej okolicy.
Całodobowy Telefon Zaufania dla Kobiet doświadczających przemocy w rodzinie: 600 070 717. Prowadzony przez Fundację Centrum Praw Kobiet, oferuje wsparcie i interwencję kryzysową.
Telefon Interwencyjny Fundacji Centrum Praw Kobiet: 800 107 777. Linia całodobowa dla kobiet w trudnych sytuacjach życiowych, oferująca natychmiastowe wsparcie i możliwość skorzystania z bezpiecznego schronienia.
Zadbaj o siebie – dla siebie i dla swoich dzieci. Nie jesteś sama. 💛
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam.
Jestem żoną od prawie 20 lat i matka 2 córek (18 I 11l at). Kocham ich bardzo, ale czasem brakuje mi sił.
Coraz cześciej mam wrażenie, że nasze małżeństwo to toksyczny związek, z którym coraz trudniej mi sobie poradzić. Męża poznałam w wieku ok 17 lat. Mąż jest ode mnie starszy o 5 lat.Byliśmy parą przez 8 lat a potem wzięliśmy ślub. Byłam w nim bardzo zakochana i mimo że było wiele sytuacji, które pokazywały, że związek ten nie bedzie łatwy, nie zrezygnowałam z niego i sama naciskalam na ślub.
Mój mąż na samym początku był bardzo towarzyski ị lubiany przez moją rodzinę, ale po kilku latach zaczął się problem z moją młodszą siostrą. Zaczęli sobie wzajemnie dokuczać. Moja mama I rodzeństwo jednak bardziej trzymało stronę siostry, więc liczba wrogów zaczęła wzrastać.
Ogólnie nie było jakiegoś konkretnego problemu tylko głupie bzdety ,jakieś słowne przepychanki, przez które sytuacja zaczęła nabierać na sile, np. siostre denerwowała jego obecność w naszym domu to on nie pozwolił mi zabrać suszarki do włosów dla niej, gdy mnie podwoził do pracy.
Ogólnie pokazywał sie z dobrej strony, np. pożyczajac auto mojej drugiej siostrze, ale gdy ona mu odmówiła podrzucenia mnie do niego to już to wypominał i wiele innych takich głupich sytuacji.
Przed samym ślubem chciał, żebym nie zapraszała młodszej siostry, więc mi mówił, że zaprosi swoja byłą sympatie itp. Teraz gdy o tym pisze, to sie zastanawiam czemu ja sie na to godziłam... Ale bardzo chcialam wyjść za niego za mąż. Po ślubie niestety sytuacja między moim mężem a moja rodziną sie jeszcze bardziej pogorszyła. Konflikt z młodszą siostrą ciągnął sie przez kilka lat, potem wrogiem nr 1 stał się mój brat, poźniej albo w sumie jednocześnie moja mama, a teraz to chyba ja sama jestem dla niego największym problemem.
Po ślubie mieszkaliśmy u jego rodziców a szczególnie, gdy na świecie sie pojawiła nasza 1. córcia. Po około roku mąż wyjechał do pracy w uk, ja do niego dołączyłam po 1.5 roku. Na początku taka rozłąka była dobrym rozwiązaniem. Oddaliliśmy sie od rodzin ciesząc się sobą. Plan był, aby pobyć trochę za granicą, zarobić i wrócić do PL.. Ale z każdym miesiącem bardziej się zadamawialiśmy jednak w uk. Mąż był jako główny żywiciel, ale wkrótce ja też zaczęłam dorabiać do domowego budżetu. Niestety w PL nie mieliśmy nic własnego, więc do powrotu nas nie ciągnęło. Powiększyliśmy rodzine. Po kilku latach podjęliśmy decyzje o kupnie domu biorąc kredyt.
Ogólnie rzecz biorąc to życie zaczęło nam się jakoś układać, ale mój mąż ciągle na coś narzeka. Po prostu wszystko jest źle, ludzie sa źli, uważa, że każdy go zawsze musi dołować, inni zawsze maja lepiej itd. Od zawsze uważa, że ma wielkiego pecha i nic tego nie zmieni. Ma zawsze dużo pomysłów, ale bardziej o nich mówi niż realizuje. Kilka razy wydał jakieś pieniądze na jakiś pomysł biznesowy, ale niestety go nie zrealizował. Ja nie jestem osobą do interesów to możliwe, że go tym dołuje, bo gdy zaczyna mówić o jakimś pomyśle to ja od razu widzę ryzyko a on sam boi się działać.
Od samego początku jakoś ja musiałam podejmować decyzje i w sumie tak jest cały czas, ale mnie też to męczy. Wychowywanie dzieci też spada na mnie. Starsza córka jest bardzo wrażliwa, ale potrafi tez dużo krzyczeć, a nawet czasem wybucha z agresją do obcych. Mąż nie reaguje na to tylko głupio mi docina 'wszystko się ułoży'. Gdy go proszę, żeby jakoś zareagował, to mi mówi 'teraz jak przez 20 lat rządziłaś...' A ja sie sama siebie pytam to gdzie ty byłeś...
Ogólnie rzecz biorąc nasze życie codzienne jest w miarę ok, ale najtrudniejsze momenty, gdy musimy coś zorganizować oraz wyjazdy do Polski. Początkowo, gdy jechaliśmy na wakacje to zawsze do niego a do moich rodziców tylko w odwiedziny góra 2-3 dn,i ale to było w miare ok. Niestety od 2 lat sytuacja sie bardzo popsuła, bo będąc właśnie u moich rodziców mój mąż strasznie mnie denerwował swoim zachowaniem, mało co sie odzywał, odjechał nie mówiąc, gdzie jedzie i na jak dlugo i po prostu siedział nadąsany. Więc pojechaliśmy do jego rodziców, tam moje emocje wybuchły i sie bardzo pokłóciliśmy. Potem wróciliśmy do moich rodziców, bo młodsza zostawiła przytulankę a mąż chciał porozmawiać z rodzicami.
Ja bylam wtedy bardzo wściekła i powiedzialam, że mam dość życia z nim i chce rozwodu. On wtedy nawyrzucal mojej mamie, że źle nas wychowała, że nie potrafimy zaakceptować prawdy, że ciagle narzeka, że nie ma pięniędzy itp. I od tamtej pory nie tylko, że nie chce z nami jechać, to nie chce nas nawet podwieźć. Mówi mi, że dopóki ja wszystkiego nie naprawię, to on nie ma zamiaru nic zmieniać.
Na ostatnią wielkanoc pojechaliśmy do PL i chciałam żebyśmy pojechali razem w sobotę, bo większa część rodziny wtedy przyjechała do rodziców i przedstawia, jak on sie tu czuje, oczywiście NIE, więc pojechałam sama.
Ostatnie wakacje też prosiłam, żeby mnie tylko podwiózł, bo ja nie mogłam prowadzić, ale też nie.
Na 50 rocznice ślubu rodziców też nie pojechałam, bo do ostatniej chwili miałam nadzieję, że powie ok jedźmy, ale nie widział takiej potrzeby, a jak zaczął wyliczać ile to bedzie strat finansowych, gdy pojade sama to po prostu mi sie odechciało jechać. W chwili obecnej ja nie chce jeździć do PL, bo tam sie najbardziej kłócimy. Gdy on jest nastawiony anty do mojej rodziny to u mnie sie włącza to samo tylko do jego. Nie wiem jak ta sytuacje wyprostować.
Czy rzeczywiście mąż ma racje, że to ja powinnam wszystko poodkręcać? Ale w jaki sposób.... Proszę o jakieś wskazówki.
Jestem mężatką od 18 lat z Włochem. Mieszkamy we Włoszech, mamy 2 dzieci, syn 10 lat i córka 15 lat.
Od wielu lat to małżeństwo nie funkcjonuje, tak jak powinno, a dokładnie od narodzin drugiego dziecka.
Mój mąż zaczął oddalać się ode mnie po narodzinach syna.
Do 8 roku życia synka mąż usypiał go w naszej sypialni i syn spał między nami w łóżku. Po jakimś czasie doszło do mnie, że mąż tworzył mur w postaci dziecka między nami.
Na moje prośby, żeby zmienić tę sytuację, mąż praktycznie nie reagował. Wydaje się, że mąż ma małe potrzeby seksualne, bo w ogóle nie potrzebuje seksu, a seks uprawiamy tylko od 3 do 5 razy do roku i to na moją zachętę, mąż nigdy o to nie zabiega. Kłócimy się prawie codziennie, oddaliliśmy się bardzo, gdyby nie dzieci już dawno odeszłabym od niego.
Rozmawiamy tylko o dzieciach, nie mam z nim żadnych tematów, bo on niczym się nie interesuje oprócz piłki nożnej. Dodam, że mąż jest ode mnie starszy o 9 lat.
Jakieś 3 tyg temu przyznał mi się, że mamy problemy finansowe, bo nie płacił regularnie podatków od 2017 roku i mamy ogromne zadłużenie. Ukrywał to przede mną przez tyle lat, a ja w ogóle się nie domyślałam, ufałam mu w 100%, jeśli chodzi o finanse. Dawał mi stabilność finansową i to mi rekompensowało w pewnym stopniu jego chłód emocjonalny i oddalenie się ode mnie jako kobiety i żony.
Często myślałam o odejściu od niego, ale dla mnie dzieci są na 1 miejscu i nie chce im rozbijać rodziny, ale one widzą, jak to małżeństwo funkcjonuje i codzienne kłótnie i boję się, że to ma na nich ogromny wpływ i na ich przyszłość.
Dodam jeszcze, że podejmowaliśmy z mężem kilkakrotnie terapie małżeńskie, ale nic to między nami nie zmieniło.
Żyjemy jak przysłowiowy pies z kotem.
Bardzo proszę o poradę.
Kasia