Left ArrowWstecz

Jak radzić sobie z manipulacjami męża w trakcie rozstania? Zaburza on poczucie bezpieczeństwa u dzieci

Mąż nie godzi się na rozstanie. Postanowiłam rozstać się z mężem. Nie układało nam się od dawna. 

Nasze 8-letnie małżeństwo trwało w dużej mierze w milczeniu. Nie było między nami komunikacji. Rzadko ze sobą szczerze rozmawialiśmy. Pojawił się u mnie ktoś, kto wyznał mi miłość. Mąż wszystko wiedział. Prosiłam go, żebyśmy poszli do psychologa, na terapię, on twierdził, że nikomu nie będzie się zwierzał. Cały czas przy tym ze mną nie rozmawiał, tylko wymagał zerwania kontaktu z kolegą. Kiedy oznajmiłam mu, że się zakochałam, on nagle zaczął ciągnąć mnie do psychologa. Odwiedziliśmy kilku. Tylko że ja już nie chciałam walczyć. 

Kilka miesięcy trwały nasze "rozmowy". Mąż nastawił przeciwko mnie rodzinę, przywiązał do siebie dzieci. Ja nie mogłam na niego patrzeć, chciałam, żeby się wyprowadził. 

Prosiłam. On uparcie twierdził, że jak się wyprowadzi, nie będzie miał już powrotu. Po wielu miesiącach, już pod koniec samych kłótni, odszedł. Teraz przyjeżdża do dzieci bez uprzedzenia mnie, spełnia ich zachcianki, a ja słyszę od niego tylko teksty: przysięgałaś przed Bogiem, zniszczyłaś rodzinę, a marzenia dzieci legły w gruzach. W weekend zrobił coś najgorszego. Po mojej spokojnej z nimi rozmowie, gdzie wytłumaczyłam, że musimy się rozstać, bo czasem tak bywa, ale oni zawsze będą dla nas najważniejsi (dzieci przyjęły to z dużym spokojem), mój mąż zabrał dzieci na kolejne spotkanie, na którym szlochał i mówił: mama zrobiła coś złego, mama wyrzuciła tatę z domu, nie przeprowadzimy się do nowego domu, bo mama podjęła taką decyzję itd. 

Dzieci wróciły bardzo rozstrojone. Musiałam je "przekonać" do siebie z powrotem, zdobywam ich zaufanie na nowo. 

Do tej pory, przez rok tej naszej szarpaniny, nigdy nic mnie tak nie dotknęło. Skąd takie jego zachowanie w stosunku do dzieci? Uparcie twierdzi, że kocha je nad życie. Więc po co burzy ich poczucie bezpieczeństwa? Nie potrafię tego pojąć.

User Forum

Marzena

11 miesięcy temu
Katarzyna Jadwiga Lewińska

Katarzyna Jadwiga Lewińska

Droga Autorko, 

Rozstania bywają bardzo bolesne - szczególnie okrutne dla dzieci, które nie radzą sobie same z otaczającym je chaosem. W takich trudnych sytuacjach trzeba najpierw spróbować zadbać o siebie - postarać się określić cel naszych działań, mieć wsparcie w bliskich czy u specjalisty. 

Jednocześnie zadbać o dzieci - jeśli ich kontakt z drugim rodzicem jest obciążony psychicznymi turbulencjami, warto zgłosić się o nadzór kuratora podczas spotkań. 

Dokonuje się tego poprzez złożenie sprawy do sądu rodzinnego. Rodzic może być wtedy zmobilizowany do terapii lub może mieć ograniczone prawa rodzicielskie. 

Dzieci także powinny mieć wsparcie psychologiczne. 

 

Powodzenia i pomyślnego rozwiązania konfliktu!

11 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

Rozumiem, jak trudna jest ta sytuacja, zwłaszcza dla dzieci. Zachowanie Pani męża, polegające na obwinianiu Pani przy dzieciach, jest bardzo krzywdzące przede wszystkim dla nich. Wciąganie dzieci w konflikt lojalnościowy burzy ich poczucie bezpieczeństwa i sprawia, że emocjonalnie czują się rozdarte. Takie działania prowadzą, do obciąża dzieci sprawami, które nie są ich, to prowadzi w konsekwencji do problemów emocjonalnych. 

Najważniejsze jest teraz zapewnienie dzieciom stabilności i poczucia, że są kochane przez oboje rodziców. Proszę spokojnie i konsekwentnie rozmawiać z nimi, wyjaśniając sytuację w sposób prosty, dostosowany do ich wieku, bez wciągania w konflikty. Dzieci muszą czuć, że nie są stroną w sporze, a oboje rodzice chcą ich dobra. 

Jeśli mąż nadal będzie wpływał negatywnie na emocje dzieci, warto rozważyć mediacje rodzinne lub skonsultować się z psychologiem dziecięcym, który pomoże wypracować sposób wspierania ich w tej trudnej sytuacji z obu stron. Warto współpracować w tym, aby dzieci przeszły rozwód i Państwa rozstanie jak najlżej, być może mąż nie zdaje sobie sprawy, jak krzywdzące jest to zachowanie nie dla Pani, ale dla dzieci, które kochają oboje rodziców. Najważniejsze jest, aby dzieci mogły czuć się kochane i chronione przez Panią, niezależnie od zachowań męża.

 

Pozdrawiam,

Anastazja Zawiślak

Psycholog 

11 miesięcy temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jak poradzić sobie z emocjami po rozstaniu i rozwodzie z mężem?

Już nie wiem, jak sobie poradzić. 

Chodziłam do psychologa, ale miałam wrażenie, że po paru miesiącach było tylko gorzej. A więc rozwodzimy się z Mężem, mamy małą Córeczkę. On cały czas myśli o mnie bzdury i uważa, że nastawiam Córkę przeciwko niemu. A jest odwrotnie, kiedy ona nie chce iść do niego, to ją wysłuchuję i tłumaczę, że Tatuś ją kocha i tęskni, że u niego będzie fajna zabawa i będzie wesoło. Córka przechodzi przez „mamoze” tylko z Mamą jest fajnie, a Mąż twierdzi, że to moja wina. Byliśmy razem wiele lat, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, nagle on chciał rozwodu, ale żeby dalej być ze mną. Takie niezrozumiałe. Twierdził, że ma depresję, ale że psycholodzy i psychiatrzy (był u paru na może max 2-3 wizytach) twierdzą, że jest z nim wszystko porządku. Jego rodzina widzi, że jest z nim źle, że jest smutny i ma pusty wzrok, że śmiech jego jest taki sztuczny. Ale on twierdzi, że mu dobrze beze mnie. Odciął się od wszystkich, którzy próbowali mu przetłumaczyć, że widzą, że nie jest sobą, robi źle i będzie tego żałować. Odciął się nawet od swojej Matki, z którą zawsze był blisko. Chciał być ze mną w przyjaźni, ale ja tak nie potrafię. Jak wychodził z naszego domu i wracał do wynajmowanego mieszkania, widziałam, że robił to z ociąganiem i było mu smutno, tłumaczył, że ciężko mu odchodzić od dziecka, ale to nie tłumaczy tego, że jednak jak miał możliwość, to z chęcią rozmawiał ze mną sam na sam. Wszyscy widzieli i mówili, że ciągnie go do mnie. Ze smutkiem prosił, żebym nie robiła mu prezentów. Kiedy widział, że dalej go kocham, to wpadał w złość. Mówił wszystko, żebym się odkochała. W końcu stwierdziłam, że mam dość i ucięłam z nim kontakt. 

On ma dalej kontakt z Córką i widuję ją (pomaga moja Mama). On jest ponoć wściekły, że nie ma ze mną kontaktu. 

Próbował parę razy mnie sprowokować do kontaktu przez smsy. Za tydzień jest impreza urodzinowa naszej Córki i zobaczę go pierwszy raz od paru miesięcy, parę dni później jest rozwód. Bardzo się stresuje faktem, że znów go zobaczę, boję się cierpienia. Dalej go kocham i tęsknię za nim, nie wiem, jak sobie poradzić z tym. Ostatnio ktoś mi doradził hipnoterapie, ale nie wiem, czy rzeczywiście to działa.

Jak radzić sobie z brakiem szacunku i konfliktami w małżeństwie?

Witam, mam nadzieję, że uzyskam poradę, co powinnam zrobić i czy coś w ogóle powinnam zrobić. 

Otóż jestem w związku małżeńskim od 8 lat, mamy swoje większe i mniejsze problemy, ale to, co się dzieje od kilku lat, mnie przerasta. Zaszłam w ciążę w 2019 r., ale straciliśmy dziecko. Zaszłam w druga ciążę. Cała ciąże byłam w stresie, bo ciągle się martwiłam, że stracę i to dziecko. Dziecko urodziło się zdrowe na szczęście, ale i tutaj zaczął się już kłopot. 

Rodzice mojego męża są starsi, na emeryturze, mają dużo wolnego czasu, więc pomagali nam przy dziecku. 

Nastał covid, w związku, że mieszkamy za granicą, nikt nie mógł do nas przyjechać. Mój mąż przypomniał sobie, jak rozmawialiśmy o dzieciach i opiece dziadków (przed dziećmi jeszcze) i domagał się, aby moja rodzina przyjechała. Jednym możliwym sposobem przylotu było przez ambasadę, ale i to nie dawało gwarancji. 

Tutaj wiem, że był mój błąd, bo starałam się ściągnąć rodzinę, ale moja mama, bo tylko ona mogła wtedy przylecieć, bała się choroby, cofnięcia na granicy. Mój mąż już wtedy przychodził do mnie co kilka dni i pytał się " kiedy twój matka przyjedzie?".

Moimi odpowiedziami było" nie wiem", " raczej nie przyjedzie, bo nie ma jak" "nie przyjedzie", on i tak wysyłał nas do ambasady, że na siłę ma przyjechać, bo to obowiązek babci przyjechać. 

W konsekwencji nie przyjechała, a mój mąż do dziś mi wypomina, że go "oszukałam" mówiąc przed dziećmi, że dziadki będą się zajmować i że nie powiedziałam mu wprost, że nie przyjedzie. 

Jak mu powiedziałam, że nie przyjedzie, to na drugi dzień drwiącym głosem przyszedł i pytał się " to kiedy matka przyjeżdża?". I tak do dziś wypomina mi to. 

Jest zdania, że kobieta powinna słuchać męża, jak to było dawniej, że on ma tylko rację, że ja nie mam racji, że ja nic nie robię (chociaż cały dom, dzieci, przedszkole, sprawy papierowe czy finansowe spoczywają na mnie) na siłę próbował mnie w domu usidlić, jak się drugie dziecko urodziło, ale na szczęście chodzę do pracy, chociaż i tak za mało zarabiam według niego, bo mi wytyka, że jakby nie on to byśmy nie mieli co jeść. 

Uważa, że jestem głupia, że trzeba mnie douczyć. 

Obraża się, nawet jak to jest jego wina. Bo jak on twierdzi, on się nie myli, a jak się myli to i tak ma rację. 

Jak jest dobrze, to jest, ale jak kłótnia nie załagodzi się zaraz jak wybuchnie, zaczynają się wypominki, że go oszukałam, że to moja wina, że on taki dla mnie jest. Prosiłam, żeby wybaczył, żeby nie żył przeszłością, to mówi, że postara się a za parę miesięcy to samo. Dużo zdrowia i psychiki jego zachowanie mnie kosztuje. Moja własna ocena spadła, nie wiem, czy jak coś powiem, nie będzie z tego problem, kłótnie z nim doprowadziły mnie do nerwicy i ataków paniki, ale według niego to jest moja wina i konsekwencja tego, że matka moja nie przyjechała i nie powiedziałam wprost, że nie przyjedzie. 

Ja jestem uczuciowa osoba, jestem upierdliwa nieraz, ale zależy mi jedynie, aby nasza rodzina była kochająca, ale i żeby mąż miał szacunek do mnie. Sugerowałam terapię, ale on nie chce słyszeć, nie wierzy w psychologów. W głębi duszy wiem, że cokolwiek bym wtedy zrobiła to i tak by nic nie zmieniło, bo mój mąż jest uparty. W 90% ja wychodzę z ręką do niego, czy moja, czy jego wina wolę wziąć to na siebie byle by było dobrze. Jeżeli on się mści i karze mnie to ile to ma trwać? Od czasów covida minęło prawie 4 Lat. Byłam silną osobą, a teraz po roku terapii wychodzę na prostą z atakami paniki. Czy mimo czasu i błędu jak on uważa, nie zasługuje na szacunek? Co ja powinnam zrobić? 

Mówię mu, że mnie krzywdzi, że zaczynam go nienawidzić za to, jak on mnie traktuje. To odpowiedź jest jedna "a dlaczego tak jest? Jakbyś mnie nie oszukała, to bym taki nie był dla ciebie." 

Kiedyś wspomniał, że dzieci on mi nigdy nie da, jakbyśmy się rozeszli, chociaż to ja z nimi spędzam praktycznie całe dnie, bo on długo pracuje. Jak żyć z takim człowiekiem?

Jak przemówić mu do rozsądku, że mnie krzywdzi i że mam dość tego. Proszę o pomoc w tej sprawie.

Trudny związek z partnerem - manipulacja, zazdrość i uzależnienia; jak odzyskać spokój?
Witam! Piszę, ponieważ czuje się w potrzasku. Już sama nie wiem jak unormować swoje życie. Mając 19 lat poznałam partnera z którym 3 lata później zaszłam w ciążę. Przez kolejne 9 lat wychowywaliśmy razem dziecko. Do momentu kiedy nasze drogi się rozeszły poniewaz nie byłam w stanie znieść tego dluzej. Mieliśmy 1,5 roczna przerwę, on się wyprowadził. Po tym czasie jednak znow mnie zmanipulował, udowadniał na każdym kroku że się zmienił, a ja poczułam że corka będzie go potrzebować i że chyba zasługuje na drugą szansę. Wiec się zeszliśmy. Mijają kolejne 3 lata i sutyacja znow jest jak wcześniej. Ciagle akty zazdrości, nadużywanie różnych substancji z wytłumaczeniem że to nie nałóg, wpieranie mi że jestem nie normalna z uśmiechem na twarzy. O sytuacjach jakie zaistniały moglabym książkę napisać. Uciekanie z domu w weekendy, wyzywanie mnie od najgorszych, i snucie histori które nie miały miejsca. Ciągły atak że wszystko spowodowane jest tym że że sobą nie sypiamy, tylko że za każdym razem jak się starałam przełamać znowu odstawiał jakiś numer więc doszło do momentu że zupełnie mi się nie chciało! Nie mogę znieść nadużywania alkoholu i innych substancji. Argumentem jest że chodzi do pracy, w której jest docwniany i w której faktycznie dostał lepsza pozycje. W ciągu tygodnia jakoś to wszystko funkcjonuje, mijamy się pracujemy na przeciwne zmiany że względu na opiekę nad dzieckiem. Zarzuca mi brak okazywania uczuć kiedy ja naprawdę nie czuje się ani bezpiecznie ani kochana. Kiedy zmarła moja babcia, był to dla mnie bardzo ciężki moment, w ktorym nawet wtedy nie moglam na niego liczyc.. kiedy nie bylo mnie pare dni, że względu na pogrzeb, zamiast wsparcia uslyszlalam obraźliwe cytaty oczywiście podczas resetu alkoholowego. Takich sytuacji było mnóstwo. Cały czas próbuje mnie zasmucić. Wszystko co mówi, obraca w zart. Jeśli coś mnie obraziło, wystraszyło, zabolało to był to zart... już sama zaczynam się zastanawiać czy to ja nie jestem przewrażliwiona ale bliskie osoby sciagaja mnie na ziemię. Czasem daje mi namiastkę normalności a ja jak ta wariatka ciesze się chwilą, spedzam z nim czas i żyje nadzieja że jednak coś się zmieniło..
Jak zakończyć przemoc domową i chronić dzieci w obliczu agresywnego partnera?
Witam . Pisze , ponieważ jestem ofiarą przemocy domowej i nie potrafię tego zakończyć . Wczoraj mąż zrobił po raz drugi - szarpał mnie przy dzieciach i chciał wyrzucić na dwór rozebraną . To jest po raz drugi przekroczenie granicy ! Zaczynam się go bać , nie wiem co zrobić . Chciałabym z nim porozmawiać ale jest bardzo nerwowy to jest z człowiek który nigdy nie przyznaje się do winy . Najchętniej bym uciekła a tkwię w tym dla dzieci . Mamy 3 dzieci 4,2 i 10 miesięczna córkę . Mąż prowadzi działalność prywatną jest bardzo nerwowy agresywny ma problem z narkotykami do których się nie przyznaje . Nigdy nie są jego . Potrafi cały dzień jak jest w domu poniżać mnie i zmacać się psychicznie . Wczoraj po raz drugi kiedy chciałam wyprowadzić się z dziećmi zaczął mnie szarpać i chciał wyrzucić na dwór gołą ! Mam wrażanie że będąc z nim krzywdzę dzieci . Nie mam pojęcia co mam zrobić mam taki mętlik w głowie . Jestem trzeźwo stąpająca kobietą po ziemi a nie wiem co ze mną się stało . Chwilami nie mam ochoty żyć
Jak radzić sobie z toksycznym małżeństwem i przemocą psychiczną?
Zastanawiałam się nad odejściem od męża który za każdym razem twierdzi zapewnia mnie o swoich uczuciach co do mnie iż kocha pożąda pragnie że go podnieca moje ciało, że kocha tylko mnie. Mąż moim i chyba zdaniem każdego będzie po tym co opiszę potraktowany jak osoba toksyczna z zaburzeniami osobowości psychiczna oraz pracoholik manipulant, narcyz. Wszystko ok cudowne dni noce poranki wspólne powroty z jego pracy, magiczny sex co do czego powie na drugi dzień że uprawiał sex ze mną dłużej abym nie marudziła mu potem sądzi że źle dobrał słowa ok lecz nie rozumie nie chce zrozumieć jak mnie ranią jego słowa. Sex pomału zaczyna zanikać mąż zastawia się raz zmęczeniem po pracy, potem że cyt,, kochanie przepraszam nie mogę dłużej bo mam przecież problem z tym penisem boli mnie,,...mówię ok kochanie możemy jak mówiłeś inaczej rozpalać namiętność- tak mówił nie raz mi mój mąż kochający mnie bardzo mój mąż, że mimo iż będzie zmęczony nigdy nie będzie zmęczony by spędzić ze mną miło czas, że moje ciało go jara zawsze ma na mnie ochotę. Wypisuje mi słodzi smsami jak mu brakuje mojej osoby jak tęskni jak bardzo ma na mnie ochotę, co do czego po wspólnym powrocie do domu zaczyna mieć dziwne zachowania tak jakby chciał mnie zdenerwować wyprowadzić z równowagi, krytyki non stop potem wszystko przezuca na mnie, że ryje mu głowę itp. Nie raz pytam męża pi co to wszystko po co obiecujesz czarujesz robisz nadzieję potem wybierasz się. Na każdą swoją odpowiedź szybkie ma wymówki. Potrafiliśmy w ciągu nocy uprawiac sex sam tego chciał, w dzień wieczorami teraz tego nie ma on twierdzi jak mówi cyt,, pierw ryjesz mi łep wchodzisz mi do głowy potem czegoś oczekujesz???,, jest zapatrzony jedynie w pracę, pracuje na kuchni nie ma ludzi do pracy on jedynie sam. Tłumaczyłam mężowi że wiecznie jestem sama że brak mi miłości czułości dotyku rozmowy sexu męża chyba to nie interesuje, mało ze sobą rozmawiamy odczuwam że jeden wolny dzień od jego pracy to wymyśli wszystko by między nami do niczego nie doszło by był tkzw kwas. Nie dociera że mnie to rani, obiecuje wypady nad morze kwiaty kino i Bog wie co jeszcze co do czego szlak trafił...mąż nie interesuje się moimi potrzebami uczuciami ciągle krytykuje potrafi powiedzieć że jestem chora psychicznie nie chce widzieć nie widzi żadnego błędu w sobie. Nie mam siły już na ten związek ratujemy już nas któryś raz z żelu byliśmy na terapiach małżeńskich pomogły ale mężowi na chwilę. Mąż nie widzi we mnie dobrej osoby raz powie ze widzi że bardzo się zmieniłam następnym razem ze to ja nigdy się nie zmienię. O sobie zawsze ma dobre zdanie wiedząc że robi źle. Bił mnie kiedyś bo piłam teraz jestem po terapii nie pije od roku wszystko sądziłam wraca do normy jak mąż mówił że chce spokojnego życia i jest szczęśliwym ze mną choć ja tego nie odczuwam ciągle mnie rani choć tego nie zauważa. Nie wiem co robić odsuwam się od męża potrafi mi grozić że zaraz ktoś dostanie w ryj jeśli nie dasz mi się wyspać polatasz sobie, zaczyna na nowo być agresywny obojętny olewający. Nie wiem co robić sam mówi nie raz podchodź do mnie kiedy tylko chcesz, boję się podchodzić bo różne najścia ma raz zechce wtulic raz będzie krzyczał, była już sytuacja że złapał mnie za gardło mówił jestes moja na zawsze tylko moja rozumiesz???? Ok odpowiedziałam a ty moj , nie odebrałam tego z początku jako zastraszania. Kiedy oznajmiłam że odejdę podam o rozwód bo już mam dość że chce partnera z którym spędzę namiętny sex będzie chemia wyjścia a nie tylko dom gary szmata odkurzacz i nawet nie mówić o tym co ja czuję bo zaraz wybucha itp mąż wziął miękko moje słowa i co zrobisz straszysz mnie grozić że podasz o rozwód??? Be że mnie zginiesz gdzie ty pójdziesz. Mimo iż mąż zaprzecza wydaje mi się iż ma inną kobietę bardzo zadowolony aż wypoczęty w skowronkach każdego dnia Leci do pracy mi buziaki daje usmieszki zdjęcia jak za mną już tęskni ledwo min po rozstaniu, ale ja uważam że to kłamstwa poprostu kłamstwa. Mąż sądzi że to ja zawsze stwarzam takie sytuacje że ms mnie w dupie. Zastanawiałam się naprawdę nad rozwodem nie mam do kad pójść. Kocham męża ale nie chce tak żyć mam potrzeby bliskości czułości on tego nie chce rozumieć zakochany w pracy ja boczny tor. Mówił nie raz że uwielbia mnie tulić że podoba mu się moje ciało że zawsze ma na mnie ochotę klamie samego siebie bo nie robi żadnego gestu. Co mam myśleć robić??? Zaczynam poważnie się na nowo męża bać nie mogę powiedzieć jemu kompletnie nic, wszystko odbiera źle nie chce rozmawiać zaraz słyszę zd go mecze. Czy mam odpuścić poprostu???? Nie mówić o sexsie o uczuciach tęsknicie potrzeby czułości dotyku??? Zlozyc o rozwod z jego winy przemoc psychiczna??? Zawsze o wszystko czepia się doprawdza do łez nic sobie z niczego nie robi. Nie puszcie o terapiach psychologach itp bo on sądzi że z nim wszystko w porządku to ja jestem dramat psychiczna itp... czy przez te męskie problemy może mu aż tak upaść na głowę??? Nie chce spędzać ze mną czasu tylko robota robota jego życie ja jestem z półki jak miś, gospodyni domowa. Proszę porady gdzie uciec czy uciekać co robić??? Dystans??? Nie wiem detektyw??? On tylko pracuje ja chora na serce teraz psychika nie ma co się dziwić jestem poprostu załamana czuje ze mąż oszukuje zawsze było pięknie a teraz zero wyjść sexu nawet objęcia przytulenia....Chce zniknąć z tego świata byłam ostrzegana przez osoby przed mężem bym do niego nie wracała a jednak posłuchałam siebie zrobiłam błąd. Miałam wyjechać z Polski nie zrobiłam tego dla niego wyszłam z nałogu dla niego on sądzi że wszystko docenia lecz ja tego nie odczuwam. Mecze się mam mętlik w głowie. Jeśli zechce jak mówi będę chciał przytulić przytulę proste??? Jest chamski poprostu gbur nie wierze mu przestaję ufać, nawet powiedziałam że to ja jestem nikim nic nie rusza jakby wcale nie słuchał lecz wiem że słucha. Mi mówi że cyt ,, odpierda..sz się słowami potem czegoś oczekujesz dziwisz się że mam cie w chu..,, mówię że ja też mam swoje ja ale w przeciwnym wypadku podchodzę rozwiązywać chce problem on nie. Nawet powiedziałam że on żony juz nie ma i nikt by z nim z takim podejściem nie wytrzymał a mąż atak na mnie ze mnie by nikt nie chciał. .wiedząc że jeden zgrabna laska mężczyźni oglądają się za mną sam widział nie raz nie rusza go mówi że nie musi być zazdrosny bo nie pójdę i tak do innego. Co waszym zdaniem zrobić??? Obserwować zbierać dowody dystans nie odzywać się nie chcieć sexu dotyku??? Tak będę robić powie ze mam pewnie frajera. Co robić poradźcie błagam
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!