Jak zrozumieć niejasne sygnały w relacji z bliską osobą? Proszę o pomoc
Dzień dobry, mam 35 lat i znalazłam się w sytuacji, której nie do końca rozumiem. Dlatego zwracam się do Państwa z prośbą o pomoc. Jakieś 2 lata temu w zupełnie niespodziewanych dla mnie okolicznościach poznałam pewnego mężczyznę.
On jest starszy ode mnie o 4 lata. Oboje jesteśmy singlami i też byliśmy nimi w dniu naszego spotkania. Początkowo ja nie zwróciłam zbytnio uwagi na tę znajomość. Po prostu jakiś kolejny człowiek na mojej drodze. Była miła i sympatyczna jak zawsze.
On w sumie też. Przez jakiś czas nie zwracałam uwagi na Niego, od kolega myślałam sobie. Jednak On od początku próbował zwrócić na siebie moją uwagę. Po około 3 miesiącach okazało się, że mamy wspólne zainteresowania i pasje. Od tego momentu zaczęliśmy dzielić się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. Nasz relacja, stała się dużo bardziej zażyła, jednak dla mnie wciąż było to koleżeństwo, nic więcej. Po około pół roku nasze rozmowy stały się dużo bardziej prywatne, zaczęliśmy rozmawiać o związkach poprzednich o tym, czego oczekujemy od partnerów. Ja podchodziłam do tego, jak do rozmowy dwójki bardzo dobrych znajomych lub przyjaciół, nie jak do rozmowy potencjalnych partnerów. Jednak On chyba widział to inaczej.
Pewnego razu rozpoczął rozmowę o dzieciach i o tym, że jeśli miałoby mi się coś stać i umarła, to On nie umiałby pokochać tego dziecka (zakładam, że mówił o wspólnym dziecku).
I tak coraz bardziej intymne rzeczy pojawiały się w naszych rozmowach. Na codzień, kiedy jesteśmy razem, nie odstępuje mnie na krok i wciąż jest przy mnie. Nie jest nachalny, ale wciąż blisko mnie. Potrafi być mega szarmancki i czarujący, umie sprawić, że czuje się bezpiecznie i potrafi zawalczyć o moje bezpieczeństwo. Nawet kiedyś dość dosadnie pokazała jednemu Panu, że ode mnie to ma się z daleka trzymać i ma się odnosić do mnie z szacunkiem. Potrafi przejechać pół kraju, tylko żeby mi pomóc w czynnościach zawodowych.
Jednak to tylko część tego, co się działo przez ten czas.
Poza tym, że jest bardzo dobrym przyjacielem, na którego zawsze można liczyć, to ma też mroczniejszą stronę osobowości.
Wciąż nie jesteśmy w związku, a jednak potrafi być bardzo zazdrosny. Kilkukrotnie dał tego wyraz, wyrzekając mi, że jak odezwę się do innego mężczyzny, to chce już odejść z innym.
Jak wiadomo, rozmowa na temat np. drogi dojścia do danego miejsca nie jest od razu wstępem do zażyłości emocjonalnej lub innych rzeczy. Raz bardzo się pokłóciliśmy, jednak potem dość szybko się pogodziliśmy. Nie wiem, dlaczego, ale ja odkąd uświadomiłam sobie, że czuje coś względem niego, wyraziłam je oficjalnie. On jednak pomimo iż potrafi zrobić dla mnie wszystko i przesiedzieć ze mną pół nocy, tylko żeby rozmawiać o wszystkim. Bo tematy nam się nie kończą. Niestety na każdą moją próbę dowiedzenia się, czy to, co się między nami dzieje to z jego strony też jest coś więcej, niż tylko sympatią milczy. Ucieka.
Na każdą moją próbę spotkania się i rozmowy wymyśla milion wymówek i wciąż ucieka. Żeby po chwili zadzwonić lub napisać do mnie, że dziękuję mi za cudowne chwile. Lub żeby spytać się, jak się czuje, jak minął mi dzień, jak dotarłam do domu.
Ja bardzo mocno zaangażowałam się w tą relacje, ponieważ bardzo dbam o to, żeby był zdrowy, miał udany dzień i kiedy zachorował, to wręcz bezdyskusyjnie chciałam zająć się nim. Jednak co było dla mnie wyjątkowe, on powiedział, że nie zniósł by świadomości, że mnie zaraził i że jestem przez niego chora. Również, kiedy ja źle się czułam, potrafił rzucić wszystko i mnie ratować, pobiegł do apteki, żeby kupić coś dla mnie, żeby tylko mi to pomogło, chciał iść ze mną do lekarza, odwiózł mnie do domu. Martwił się i był taki czuły i opiekuńczy. To dla mnie wiele znaczy dlatego, też pewnie moje uczucia się zmieniły.
Jak również, kiedy miałam bardzo trudny okres w pracy i nie wiedziałam, czy wciąż będę ją miała, zawsze był przy mnie, wspierał, stał, trwał, wysłuchiwał, każdą łzę ocierał.
Jednak nie potrafi się zdeklarować. Ucieka wciąż i niestety, ale nie wiem, na czym stoję i czego mogę się spodziewać.
Pewne jest jedno, że obojętna mu nie jestem tylko jak sprawić, żeby się przełamał i pozwolił sobie na to, czego się tak bardzo boi, a ewidentnie chce i pragnie. Dlatego proszę o podpowiedź czy ja coś źle interpretuje i może to ja coś pomyliłam, a może nie wszystko widzę dobrze, ale nie umiem pomóc mu w tej sytuacji.
Bernadeta

Irena Kalużna-Stasik
Dzień dobry pani Bernadeto,
bardzo dziękuję za szczegółowe opisanie i podzielenie się swoją trudną sytuacją. Słysze zmaga się pani z trudnymi emocjami, takimi jak niepewność i frustracja, gdyż partner nie chcę wziąć odpowiedzialności i porozmawiać z panią. Powiedzieć pani wprost o swoich zamiarach i uczuciach a tylko ucieka od tematu.
To też swego rodzaju jakaś manipulacja. Z jednej strony jest tak blisko z panią i stworzył głębszą relację z panią, a z drugiej strony nie chcę odpowiedzieć na pani wątpliwości i pytania.
Taka relacja na dłuższą metę może być bardzo trudna, niezrozumiała i niedojrzała. Po prostu frustrująca.
W tej sytuacji może pani postawić granicę i asertywnie zakomunikować czego pani potrzebuje i jak pani widzi waszą relację? Jeżeli nadal partner będzie uciekał od rozmowy, to potrzebuje pani też sobie odpowiedzieć, jak długo chcę pani przebywać w takiej relacji? Może pani mieć tylko na siebie wpływ i wziąć odpowiedzialność za siebie opiekując się sobą i swoimi trudnymi emocjami. To jest trudne. Ale tylko takie jest rozwiązanie. Kiedy ktoś nas zwodzi i nie mówi o swoich zamiarach, jest to brak szacunku. Jeżeli nadal by pani sobie nie radziła z tą sytuacją, zachęcam się udać po wsparcie i pomoc do specjalisty. Specjalista nauczy panią asertywnej komunikacji, w jaki sposób dbać o swoje granicę.
Trzymam kciuki za pomyślne rozwiązanie pani sytuacji!
Irena Kalużna-Stasik - psycholog

Beata Matys Wasilewska
Dzień dobry
Relacja, jaką tworzy pani z opisanym mężczyzną, jest bliska. Emocjonalnie staliście się dla siebie ważnymi ludźmi.
Brak deklaracji określający ten związek partnerskim, a nie tylko przyjacielskim może wynikać z lęków powstałych z wcześniejszych doświadczeń.
Warto by podjęła pani rozmowę z tym mężczyzną na temat waszej relacji- jak postrzega pani jego gesty w stosunku do siebie i co one w pani powodują. Rozmowa na temat uczuć i potrzeb jest ważna, choć wymaga pokonania własnych strachów czy blokad. Jednocześnie mierząc się z lękiem przed odrzuceniem, odkryje pani w sobie siły na to, by nazwać to wszystko, co do tej pory powstawało w strefie milczenia. To jest przełomowy etap, który może realnie zmienić formę waszej relacji.
Jeśli po jego stronie jest blokada emocjonalna, by zdecydować się na krok dalszy, może warto by porozmawiał o tym z psychoterapeutą i temat spróbował przepracować.
Jesteście w relacji bliskiej, ale o nieokreślonych rolach.
To może przyczynić do wielu zranień, które wynikają z niespełnionych oczekiwań i rozczarowań. Dużo zainwestowaliście w tę relację i dobrze byście obydwoje nadali jej formalny status. Każde z was poczuje się bezpieczniej oraz pewniej. I tym samym budowanie wspólnej przyszłości zyska konkretny kształt.
Pozdrawiam
Beata Matys Wasilewska
psycholog

Emilia Jędryka
Pani Bernadeto,
Dziękuję, że podzieliła się Pani swoją historią – widać, jak wiele emocji i troski wkłada Pani w tę relację. Sytuacja, którą Pani opisuje, z pewnością jest trudna i może budzić poczucie zagubienia. Z jednej strony mężczyzna wyraźnie okazuje zaangażowanie i troskę, ale z drugiej – unika jasnej deklaracji.
To naturalne, że może się Pani czuć niepewnie, próbując zrozumieć, na czym tak naprawdę stoicie.
Z opisu wynika, że między Wami jest dużo bliskości, wsparcia i wspólnych wartości – to naprawdę mocna podstawa relacji.
Widać też, że Pani zaangażowanie i otwartość odgrywają ważną rolę w budowaniu tej więzi.
Jednocześnie zauważa Pani wyzwania, takie jak jego wycofywanie się, brak rozmów o związku czy przejawy zazdrości. Być może pomocne byłoby zastanowienie się, jakie konkretne momenty pokazują, że on chce być blisko, i co w tych chwilach sprzyja Waszej relacji. Proszę pomyśleć, jakie drobne zmiany w Waszej dynamicznej mogłyby dać Pani większe poczucie pewności i satysfakcji. Te małe kroki mogą stać się początkiem rozmów lub działań, które pomogą Wam zbliżyć się do siebie jeszcze bardziej.
Życzę wszystkiego dobrego,

Katarzyna Kania-Bzdyl
Droga Bernadeto,
w związku z tym, jak bliską relację nawiązaliście, to właśnie z szacunku do niej (relacji) powinniście omówić to, kim jesteście dla siebie. Musi być jakiś powód, dla którego Twój znajomy boi się podejmować takich rozmów. Kluczowa tutaj będzie jego przeszłość, a w szczególności dzieciństwo i to, w jakiej rodzinie się wychowywał.
Każdy z nas posiada dany rodzaj więzi: bezpieczną, lękową, unikową lub lękowo-unikową. Odsyłam do dobrych artykułów internetowych, poczytaj sobie o tym :)
Sugeruję, abyś jednorazowo umówiła się na konsultację psychologiczną (tutaj na platformie są również w formie online) i omówiła szczegółowo z psychologiem, jak wygląda Wasze funkcjonowanie na co dzień, a przy tym zachowanie Twojego przyjaciela. Myślę, że możesz wtedy uzyskać wiele wartościowych wskazówek :)
pozdrawiam,
Katarzyna Kania-Bzdyl

Anastazja Zawiślak
Dzień dobry Bernadeta,
Dziękuję, że podzieliłaś się swoją historią – słyszę, że bardzo zależy Ci na tej relacji i na tym mężczyźnie. Opisujesz relację, która jest pełna troski, wsparcia i emocji, ale jednocześnie zawiera w sobie wiele niepewności, głównie z powodu jego trudności w otwartym wyrażaniu swoich uczuć i deklarowaniu, na czym stoi Wasza relacja.
Z tego, co opisujesz, wygląda na to, że ten mężczyzna czuje do Ciebie coś więcej niż tylko sympatię. Jego czyny – takie jak troska o Twoje zdrowie, wsparcie w trudnych chwilach, gotowość do pomocy i zaangażowanie w Twoje życie – świadczą o tym, że mu na Tobie zależy. Jednak jego zachowanie, takie jak unikanie rozmów o uczuciach i brak jasnej deklaracji, może wynikać z lęku przed zaangażowaniem lub obawami związanymi z przeszłością. Może boi się zranienia lub utraty czegoś, co jest dla niego ważne, a jednocześnie czuje potrzebę bycia blisko Ciebie.
Jednak w każdej relacji ważna jest szczera rozmowa i dojrzałość obu stron. W tej sytuacji ważne jest, abyś zadbała o swoje potrzeby emocjonalne i nie pozwoliła, aby ta niepewność nadmiernie Cię obciążała. Może spróbuj jeszcze raz porozmawiać z nim w sposób spokojny i otwarty, wyrażając swoje uczucia i potrzeby. Możesz powiedzieć coś w stylu: „Czuję, że nasza relacja jest dla mnie bardzo ważna i chciałabym wiedzieć, jak Ty to widzisz. Twoje zachowanie pokazuje mi, że Ci zależy, ale brak jasności sprawia, że czuję się zagubiona. Bardzo chciałabym zrozumieć, czego się obawiasz lub co powstrzymuje Cię przed otwartym wyrażeniem swoich uczuć”.
Jednocześnie pamiętaj, że nie możesz zmusić go do zmiany, jeśli sam nie jest na to gotowy. Jego unikanie deklaracji może być związane z jego własnymi trudnościami, na które nie masz wpływu i za które nie odpowiadasz. Czasami ludzie potrzebują więcej czasu, aby poradzić sobie z własnymi lękami.
Jeśli jednak ta sytuacja będzie się przedłużać i nadal nie otrzymasz jasnych odpowiedzi, zastanów się, czy taka relacja daje Ci to, czego potrzebujesz. Masz prawo do związku, w którym czujesz się pewnie i w którym obie strony otwarcie się angażują.
Dbaj o siebie i swoje emocje – to, co teraz przeżywasz, jest trudne, ale zasługujesz na relację, która daje Ci poczucie bezpieczeństwa i wzajemności.
Trzymaj się ciepło i życzę Ci, abyś znalazła odpowiedzi, których szukasz.
Anastazja Zawiślak
Psycholog

Paweł Franczak
Droga Bernadeto,
każdy związek ma swoje trudności, to po pierwsze. Każdy mężczyzna ma swoje deficyty i wady, choćby nie wiem, ile miał zalet, to po drugie. Bliskość z mężczyzną i miłość, która się w Tobie rodzi to prawdziwy dar od Losu, to po trzecie.
Gdybym był Tobą, starałbym się cieszyć uczuciem, bliskością, ciepłem, które daje ten mężczyzna i radosnymi emocjami, których doświadczasz. Czy przerodzi się w to w długi związek - nie wiem tego ja ani Ty, to w rękach większej siły i na razie nie dociskałbym i nie wymagał deklaracji, tylko pozwolił, by - jeśli coś wam jest razem pisane - rozwinęło się to w swoim tempie. To oczywiście trudniejsze, niż jasne, pewne decyzje i wiadomo, że chciałabyś, by ten człowiek się jasno określił, ale przecież tak wielu ludzi nie doświadcza nawet tego, a poza tym - może takie tempo jest dla was lepsze, kto to wie?
Słowem: ciesz się z drogi, na której jesteś, bez względu na to, gdzie i kiedy znajdzie ona koniec.
Wszystkiego dobrego,
Paweł Franczak

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam,
mam taki problem, ponieważ od paru miesięcy spotykam się z mężczyzną, który fakt powiedział na początku, że nie chce związku, ale ciągniemy to już 9 miesięcy.
Ja mam wrażenie, że to ja ta relacje ciągnę, ale za każdym razem, kiedy chce to skończyć, to jemu jest przykro.
Nie chce wtedy, żebym odchodziła. Ostatnio nawet powiedział pierwszy raz, że nie chce mnie stracić, ale ja mam cały czas wrażenie, że się narzucam. Jeśli chodzi o życie prywatne, to milczy jak grób, wiem tylko tyle, że jedna kobieta, z którą był, usunęła jego dziecko. Druga jak za którymś razem zaszła w ciążę z nim przez in vitro, to będąc jeszcze w ciąży, wyjechała do Australii. On nawet dziecka na żywo nie widział.
Teraz jak się o tym dowiedziałam (i to siłą można powiedzieć, bo nic z niego wyciągnąć nie można) to, że on próbuje się skontaktować z dzieckiem, a nikt nie odbiera ani wiadomości, ani telefonów. Chodzi o to, że ja przez te miesiące robię totalnie wszystko dla niego, a on nie zrobił tak naprawdę dla mnie nic. Pisze, że nie chce mnie stracić, ale szanuje moją decyzję, jeśli chce odejść, bo on nic nie jest w stanie mi więcej zaoferować, ani w prawo, ani w lewo. Nie chce, żebym odeszła czy jak to nazwać, ale czasu też dla mnie nie ma, ciągle jakieś wymówki, że nie możemy się spotkać.
Jak chce szczerze porozmawiać to albo krąży dookoła, albo przestaje odpisywać, niejednoznacznie odpowiada na pytania, sam o moje życie nie pyta.
Co ja mam z tym wszystkim zrobić? Jak odejdę, to powie, że go kolejna kobieta zawiodła, a jak próbuje przy nim być, to mnie tak naprawdę olewa, ignoruje. On się w ogóle o mnie nie stara jak mężczyzna o kobietę, nawet jak mu dałam ten komfort, że powiedziałam, że jeśli nie chce związku to ok, ale każda relacja ma swoje zasady, powiedział, że oczywiście a wszystko jest po staremu. Na jedną wiadomość odpowie, a na kilka kolejnych już nie - jak mu się podoba. Czuję się, jak totalnie nikt dla niego. Myślę, że on kocha dalej matkę swojego dziecka (która obecnie jest w związku), pielęgnuje tę miłość, wymieszaną z żalem i bezsilnością, a do czego ja jestem mu potrzebna?
Nie wiem, pytałam, odpowiedzi nie dostałam.
Dzień dobry, ponad trzy lata temu zdarzyła mi się trudna historia, której konsekwencje ponoszę do dziś i nie wiem, jak się z tej sytuacji wyzwolić. Poznałam mężczyznę, który jest obcokrajowcem i zakochaliśmy się w sobie.
Najpierw on się bardzo zaangażował, choć widział mnie tylko parę godzin, później ja stopniowo dochodziłam do wniosku, że może takie rzeczy jednak się zdarzają.
Utrzymywał ze mną regularny kontakt przez kilka miesięcy, co najmniej dwa razy w ciągu dnia przez wiadomości Whatsapp. Często też dzwonił, żeby choć na mnie popatrzeć, bo rozmawialiśmy po angielsku, a on pamięta ten język ze szkoły w stopniu podstawowym. Po pół roku przyjęłam jego zaproszenie. Nie skorzystałam z gościnności, którą proponował, ale spotkaliśmy się w mieście i zabrał mnie do domu. Uklęknął przede mną i poprosił, żebyśmy byli razem. Zgodziłam się. Cieszył się jak dziecko. Planował kolejne spotkanie, przedstawienie mnie rodzinie. Spotykaliśmy się w jego mieście co 3 miesiące. Chciał, żebym uczyła się jego języka, wyrywały mu się słowa o małżeństwie, ale konkretnie nie przedstawił mi żadnych planów. Przedstawił mnie natomiast swojej rodzinie i przyjaciołom po 10 miesiącach od poznania się. Mimo jego usilnych próśb nie zgodziłam się na współżycie, nie czułam się dostatecznie bezpiecznie, by ryzykować.
Choć chciał być ojcem i mówił, że nie poradzi sobie, bo mnie potrzebuje. Po jednej takiej konfrontacji nagle przestał pisać, a w zasadzie nie nagle, tylko po 6 tygodniach od mojego powrotu, po trzeciej wizycie u niego.
On mnie nigdy nie odwiedził, odmawiając zaproszenia ze względów zawodowych i finansowych. Odezwałam się do niego ja po miesiącu. Wszystko wróciło, pisał, dzwonił, bardziej ciepło i otwarcie mnie traktował, bardziej deklaratywnie, tylko nie chciał się spotkać, kiedy to proponowałam.
Po moim trudnym przeżyciu osobistym najpierw mnie wspierał, a potem znów się nie odzywał, jakby strata mojej najbliższej osoby dotyczyła jego. Od tamtego czasu to ja musiałam pisać pierwsza. Aż do tego lata, kiedy zażądałam spotkania i rozmowy o nas. Pojechałam się z nim spotkać. Usłyszałam nagraną wiadomość "kocham cię, całuję" i na tym kontakt w zasadzie się urwał. Nie odpowiada na moje wiadomości, już 3 w różnych odstępach czasu. Ostatniej nie wyświetlił.
Jest wrażliwcem, to na pewno, ale nie jest chłopcem.
Oboje jesteśmy już bardzo dojrzali, poznaliśmy się w takim ostatnim momencie, by stworzyć tradycyjny związek.
Oboje nie byliśmy w formalnych związkach. Nie mam pojęcia co z tą sytuacją zrobić. Nauczyłam się w międzyczasie komunikatywnie jego języka, korzystałam z pomocy psychologicznej, która niestety nie wniosła nic zasadniczego. Nie mam pomysłu jak rozwiązać tę sytuację, wiem tylko, że nie potrafię tego zostawić.
Co mogę zrobić, żeby poczuć się lepiej?
Nie wiem, co ja mam myśleć, odczuwać jak funkcjonować, podejść do męża. Przejdę do sedna: 20 lat związku minęło, 15 po ślubie, przez ponad 17 lat mąż mnie poniżał, bił, szmacił, krytykował. Doszło do tego, że wyrzucił mnie z domu 2024r w marcu.
Ponad tydzień, całe szczęście znalazłam lokum u znajomej, pisał czuło na messenger, zaproponował, bym wróciła.
Powód, że zaczęłam coraz więcej i więcej nadużywać alkoholu, nie mogłam z tym wszystkim sobie poradzić.
Mąż oczywiście nic sobie z tego nie robił, uważał, że to jak mnie traktuje i wyrzucił z domu, nie jest powodem, by topić żale w alkoholu. Gdzieś tam miał rację- jest abstynentem.
Postanowiłam coś z tym zrobić, poszłam na odwyk, sam mówił, iż zmienię się, będzie lepiej, będzie chemia między nami, magiczny sex, pożądanie. Oczywiście było tak do 2025r styczeń, kiedy poinformował mnie, iż bolą go jego męskie narządy, nie może, choć pragnie uprawiać sex.
W nocy nawet nie chce mnie przytulić, kiedy upominam się, krzyczy, że do domu z pracy nie wróci, że mnie stać na lepszego niż on, że jest złym człowiekiem. Nie wiem, co przez to chciał powiedzieć mi???.
W 2024r, kiedy wyrzucił mnie z domu, nawiązał bardzo bliska relacje z koleżanką z pracy, nadal pracują razem.
Nie przyznał się, do można to ująć romansu. Dowiedziałam się od mojej znajomej, kiedy do mnie zadzwoniła i powiedziała, że mego męża widziała z inną kobietą w objęciach.
Byłam po prostu u kresu załamania psychicznego. Mąż zapiera się, że nie doszło do zdrady, kazałam zablokować mu tę kobietę na fb, jak numer telefonu. Zrobił to, chociaż dalej widzę jego w pracy, miło z nią rozmawia, nawet ze swoją kierowniczką, która potrafiła do mnie wybiec, krzycząc, iż mnie nie powinno interesować to, co mego męża łączyło z tamtą kobietą.
Myślałam, że zemdleje, męża to nawet nie ruszyło.
Stwierdził, iż są to plotki, że ja za dużo biorę sobie do głowy, choć nie dotarło, dlaczego takie rzeczy słyszę od obcych osób, iż mój mąż miał romans w pracy???..z mężem nie da się rozmawiać logicznie, tłumaczę mu nie raz, że siedzę z dziećmi w domu całe dnie sama, że tęsknie za nim, że chce bliskości, sexu, czułości..
On ok chce, potrafimy długo uprawiać miłość i to codziennie.
Lecz jego obiecanki cacanki, iż ja moja osoba jak on to mówi, podnieca go, moje ciało go jara, że zawsze ma na mnie ochotę...chociaż noce przytulenie mogę pomarzyć.
Zawsze co nie powiem, odbiera jako atak swej osoby, że ja się czepiam. Nie umie zrozumieć moich potrzeb, za każdym razem musi być tak, jak on chce. Potrafi mnie krytykować aż do takiego stopnia, że płacze i jego to nie rusza, jak kiedyś ocierał łzy. Zawsze mówił, iż lubi jak się uśmiecham, podchodził czuło, teraz muszę prosić się o mały gest z jego strony.
Potrafi powiedzieć, że odpycham go i podpowiadam co ma robić, kiedy np: zapytam, czemu nie chcesz mnie przytulić??
Czy ja źle robię powinnam odejść, odpuścić???
Czasami myślę, że mnie oszukuje, prowadzi podwójne życie, choć temu zaprzecza. Nie chce on żadnych terapii, zaraz mi mówi, że ja powinnam się leczyć. Nie wiem też co przez to mam myśleć, kiedy w pracy przebiera się do pracy, zaczyna za każdym razem słodzić jak tęskni, jak ma na mnie ochotę, wysyła mi swoje nagie zdjęcia, też chcę, abym wysyłała mu moje, uważa, że go to podnieca.
Nie mam nic przeciwko, lecz takie to dla mnie dziwne...w życiu zmienny jak chorągiewką, a na odległość kocha pełną piersią.
Mi oczywiście powie, że uczucia ma takie same do mnie jak na odległość tak samo, jak jestem obok.
Zaczął mieć męskie problemy, pobolewa go podczas sexu, mi mówił, że jeśli nie da rady na sex, inaczej będzie okazywał mi uczucia... Mimo to tego nie robi.
Za każdym razem chce, abym przyjeżdżała po niego do pracy- jeżdżę. Nie wiem, czy na pokaz, jaka ma żonę, jak niby ja kocha???? Nie mam pojęcia. Czuje, że jestem w sieci manipulacji, często biżuteria kwiaty piesek, o którym marzyłam pieniążki, na co chce. Dałam mu ultimatum, iż odejdę, jeśli nadal tak będzie, że się spakuje i tyle, on odzew, że nie wróci z pracy na noc do domu. Nie wiem, czy jest szczery w uczuciach, nie wiem, co myśleć, robić. Kocham go, chce zaufać, ufać, lecz on takim podejściem na to mi nie pozwala. Mówiłam mężowi nie raz, że oddala mnie od siebie.
Proszę nie raz, żeby miło spędził wieczór namiętnie ze mną to za każdym razem wymówki męża, że coś boli go zmęczony itp.
Z kobietą, z którą wdał się w 2024r w romans nie zważając na to, że jestem, słyszę i widzę, rozmawiał na wideo rozmowie aż do 4 nad ranem. Nie ruszało go, iż mnie to boli. Mimo wszystko uważam nadal, że albo z kierowniczką coś go łączy, albo nadal z tamtą kobietą Wydaje mi się, że mnie zdradził, a tyle się dla niego poświęciłam, aby było lepiej ....czy jego uczucia zapewnienia są szczere, czy tu jakaś gra wobec mnie???
Nie mam dokąd odejść i też nie chce, nie wiem, czy nie jestem przypadkiem kołem zapasowym.??? Błagam co ja mam robić, odejść.??? Wierzyć z miłość uczucia ???. Potrafi słodzić, ale wtedy kiedy mu się zachce. Nie okazuje miłości uczuć tak jak powinno być zawsze tylko od tak. Za wszystko obwinia mnie, potrafi powiedzieć, że jestem tylko ja, że jestem jego na zawsze i że nie odejdzie sam, bo nie chce i też nie pozwoli mi odejść. Staram się nadal jak mogę, makijaż ubiór mam zgrabną figurę, sam mówi mi, że moje ciało petarda. Zaczynam nawet mieć kompleksy, on jak w pracy jest pełen radości pośród kobiet, z którymi pracuje. Myślałam, że lepiej mu poza domem, niż ze mną tak to wygląda. Zawsze w przerwie zadzwoni. Potrafi nagle, od tak pisać, że dziś będę jego, że mnie zerżnie.
Dlaczego ja odbieram inaczej, że to wszytko jest zwykłym kłamstwem??? Przez to z dnia na dzień odsuwam się od męża, przestaje pomału kochać, chciałam złożyć o rozwód. Dużo osób twierdzi, że mną manipuluje, błagam odciąć się??? Jeśli.nawet to zrobię, on pała agresją słowną. Nie mam już sił... nie pomogą żadne terapie, rozmowy, psycholodzy, on uważa, że to ze mną coś nie tak z nim ok. Czy to toksyk ??
Dzień dobry. Jakiś czas temu pisałam do Państwa w sprawie trudności z określeniem relacji między mną oraz moim kolegą. Po krotce wiem, że ja się bardzo zaangażowałam, On natomiast dawał mi sprzeczne sygnały. Zawsze był przy mnie i wspierał jak zresztą do tej pory to robi, jednak nie deklarował się z tym, czego tak naprawdę oczekuje od Naszej relacji. Wczoraj postanowiłam ostatecznie dowiedzieć się, co jest grane. Ostatnie dni były trudne. Ponieważ On zachorował i ja jak zwykle martwiłam się, monitorowałam co z Nim się dzieje. Dbałam o Niego. Po tym, jak już wyzdrowiał, byliśmy jeszcze bliżej niż do tej pory. Siedzieliśmy w nocy na telefonie rozmowy żarty. Pamiętał o moich urodzinach. Rozmawialiśmy jak nigdy dotąd. Słuchał mnie interesował się tym, co mnie dotyczy. Najmniejszą bzdurą. Potrafił napisać mi nagle " Ach zapomniałem życzyć Ci miłego dnia. Więc miłego dnia" lub "dobranoc". I nagle umilkł z dnia na dzień. Ja nie wiedziałam, o co chodzi. Wymyślałam różne scenariusze, w końcu doświadczyłam uczucia, że coś się musiało stać. Zapytałam się, co się dzieje, odpowiedział, że nic. Ale ja czułam, że to nie prawda. Po kilku dniach przyznał się, że ma dużo do myślenia, ponieważ obawia się o zdrowie i życie swoich rodziców i boi się, że będzie musiał przejść operację. Bo coś się dzieje nie tak z Jego zdrowiem. Ja na to, że może powiedzieć mi o tym wszystkim. Odpowiedział, że wie, że na mnie zawsze może polegać. Idąc tym tropem porozmawialiśmy o tym, co się dzieje między Nami. Ja wskazałam swoje wątpliwości i obawy tej najgłębsze z serca. I powiedziałam, że chce czegoś więcej, ale nie wiem, czy On też. W odpowiedzi usłyszałam, że jest zaszczycony, mogąc pochwalić się znajomością ze mną. Że stanowię najjaśniejszy punkt Jego życia i codzienności i że jestem bardzo ważną i wyjątkową kobietą i wiele znaczę dla Niego. I że zawsze choćbym była na drugim końcu świata to mogę napisać, zadzwonić a przybędzie mi na pomoc. I to się nigdy nie zmieni. Ale nie chce mnie obciążać swoim problemami i kłopotami związanymi z zdrowiem rodziców i swoją operacją, więc jeśli mi to odpowiada, to jedyne co może mi zaoferować to przyjaźń. Ale bardzo prosi wręcz błaga mnie, żebym niczego absolutnie niczego nie zmieniała w Naszej dotychczasowej relacji, bo to ja jestem źródłem Jego siły. I tylko dzięki mnie wstaje co dzień rano z łóżka. Cóż mogłam w takim wypadku powiedzieć. Odpowiedziałam, że rozumiem, ale żeby wiedział, że nie musi być z tym wszystkim sam. Nie wiem teraz jak mam podejść do tej sytuacji, bo dziś znów rozmawialiśmy, ja powiedziałam, że nie wracamy do tamtej rozmowy tylko po staremu i że chce wiedzieć, kiedy ma tego lekarza i tą operację. W odpowiedzi usłyszałam, że jestem niesamowicie wyjątkową i dorosłą odpowiedzialną kobietą i że obawiał się jak to teraz będzie. A lekarza miał wczoraj po południu i okazało się, że nie jest tak źle. Póki co operacji nie potrzebuje, ale kiedyś ona go czeka i wtedy mi powie o tym. Dodałam, że mam nadzieję, że zdrowie rodziców też się polepszy i że jak zawsze jak będzie potrzebował pogadać to wie, gdzie mnie znaleźć. I powtórzyłam, żeby nie czuł się skrępowany czy nieswojo w relacjach ze mną. I niech nie zastanawia, się co poszło nie tak. Bo tu nic nie poszło nie tak. Dużo mnie to emocji i opanowania kosztowało. Jego pewnie też. Tyle tylko, że ja się czuję teraz jak idiotka, bo powiedziałam, co czuję i na pewno to wszystko zmienia między Nami. A przecież rozmawiając wcześniej dużo wcześniej, kiedy opowiadał mi o swoich rodzicach i ich problemach zdrowotnych oraz o swoich problemach zdrowotnych to włączył mnie w to wszystko. I ja już od dawna jestem w tym razem z Nim. Raczej wiem, że też w relacje ze mną jest zaangażowany pewnie w równym stopniu jak ja. Tylko nie wiem, dlaczego woli zrezygnować z tego, co mogłoby być. Czy tak na prawdę On chce to wszystko poświęć, żeby nie wiem uchronić mnie przed czymś? Tego nie wiem. A może nie chce się wiązać z obawy ,że jak będzie w związku to nie będzie miał tyle czasu, aby w pełni poświęcić się sprawie rodziców. Tego nie wiem. I nie wiem, czy to dobrze się stało, że porozmawialiśmy o tym.