
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Jestem singielką....
dd
Zuzanna Bednarek
Dzień dobry, bardzo mi przykro, że tak się Pani czuje. Proszę pamiętać, że stan ten nie musi jednak trwać w nieskończoność. Z Pani wypowiedzi wynika, że Pani zachowanie pojawia się w odpowiedzi na sposób funkcjonowania Pani byłych partnerów. Być może problem tkwi w tym, w jakich mężczyznach się Pani zakochuje. Warto wraz z psychologiem przyjrzeć się temu i sprawdzić, czy istnieje jakiś schemat. Często wybierając partnerów, nieświadomie kierujemy się tym, co doświadczaliśmy w relacji z rodzicami. We własnym zakresie zachęcam do poczytania o stylach przywiązania, być może to rozjaśni Pani to, co Pani przeżywa. Możliwe, że Pani potrzeby nie pokrywają się z potrzebami dotychczasowych partnerów i stąd wynikają trudności w porozumieniu się. W przyszłości proponuję przeprowadzić rozmowę z partnerem na ten temat, zanim dojdzie do podobnych sytuacji. Odpowiadając na pytanie, czy da się z tym coś zrobić - oczywiście. Warto skupić się tu nie wyłącznie na pani zachowaniach, ale przede wszystkim na Pani potrzebach oraz lękach. Wymaga to jednak pracy i czasu oraz wsparcia psychologa lub terapeuty w zależności od nasilenia problemu.
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
TwójPsycholog
Dzień dobry, kiedy ma się nadzieję na bliską/miłosną relację lub się w niej jest, to naturalna jest chęć utrzymywania kontaktu, a dwudniowe przerwy w nim nie są normalną rzeczą i większość osób przeżywałaby w takiej sytuacji dyskomfort. Rozumiem, że to, co się powtarza to taki schemat, w którym Pani angażuje się emocjonalnie w relacje, w której po jakimś czasie partnerzy wycofują się z kontaktu, Pani wówczas cierpi, wpada w rodzaj paniki, w której bardzo trudno poradzić sobie z trudnymi uczuciami związanymi z odrzuceniem i za wszelką cenę chce Pani ten kontakt odzyskać - pisząc, prosząc, grożąc, szantażując. Nie ma chyba osoby, która byłaby obojętna na bycie odrzuconą, trudne uczucia są w to wpisane, natomiast można pracować nad umiejętnością radzenia sobie z nimi, tak jak ze wszystkimi uczuciami. Można również przyjrzeć się temu schematowi budowania relacji - zrozumieć go i zmienić tak, aby mogła Pani budować satysfakcjonujące dla siebie relacje. We wszystkim tym pomoże psychoterapia prowadzona przez wykwalifikowanego psychoterapeutę. Można znaleźć kogoś odpowiedniego np. na naszej stronie. Pozdrawiam, Magdalena Bilinska-Zakrzewicz

Zobacz podobne
Dzień dobry.
Ponad Rok temu rozstałem się z kobietą, którą zostawiłem z różnych powodów. Od ponad roku tęsknie za nią, lecz ona nie chce mnie znać ani mieć ze mną kontaktu. Każdego dnia myślę o niej, o nas i o tym wszystkim, co było między nami.
Czuję, że bardzo mocno ją kocham i żałuje tego, że ją zostawiłem. Sam podczas trwania tego związku byłem niedojrzały, nie zwracałem uwagi na jej potrzeby, mało dawałem z siebie, jednym słowem sam nie byłem dobry dla niej i na końcu skrzywdziłem ją, odchodząc od niej. Nie wiem już co robić, bo jak już napisałem wyżej, każdego dnia myślę o niej praktycznie ciągle, w dodatku czuję, że ją kocham. Co mógłbym zrobić, aby poczuć się choć trochę lepiej ? Wiem, że muszę przepracować te wszystkie emocje, lecz ciężko jest mi każdego dnia.
Staram się swój czas zajmować tak, żeby o niej nie myśleć, lecz ona i tak pojawia się w mojej głowie, w dodatku śni mi się po nocach i wstając z rana już mam w głowie ją.
Proszę mi powiedzieć czy to może być miłość, czy po prostu zwykła obsesja, bo już sam nie wiem, staram się jakoś to wszystko pojąć, lecz jest ciężko. Ja twierdzę, że jest to miłość, lecz może i się mylę, dlatego potrzebuje rady na ten temat i co mógłbym zrobić, aby móc ruszyć dalej. Chciałbym jeszcze zaznaczyć, że próbowałem ją odzyskać, ona dawała mi nie raz jakieś szanse na powrót, lecz i tak kończyło się z jej strony tym, że urywała kontakt. Proszę o porady i z góry dziękuję wszystkim za pomoc.
Dzień dobry, jesteśmy z mężem 18 lat po ślubie. On zawsze miał skłonności do porno. Ja mu często mówiłam, że nie lubię, jak on się masturbuje po kątach. Ale ja też często byłam zapracowana — ciągle wszystko było na mojej głowie: dzieci, dom. Jesteśmy sami, zdani tylko na siebie…
Seks uprawialiśmy minimum raz w tygodniu, ale mój mąż twierdził, że on potrzebuje kilka razy dziennie. Od półtora roku, z tego co wiem, zaczął pisać z kobietami na kamerkach internetowych — płacił im, a one robiły to, co on chciał, i on się z nimi razem masturbował. Dowiedziałam się o tym całkiem przypadkiem, gdy przyszły mu powiadomienia. On się oczywiście wypierał, a mój świat się zawalił…
Rozmawialiśmy o tym, bo ja nalegałam, ale on nie widział w tym problemu. Obiecywał, że już nigdy tego nie zrobi, ale po miesiącu znowu to odkryłam — znów to samo. Tłumaczył, że „wykorzystał do końca minuty, które mu zostały” i że już kasuje to konto.
W naszym związku bardzo się polepszyło. Mnie też zaczęło lepiej iść — awansowałam w pracy, a w domu zaczęłam mieć ciągle ochotę na seks. Może podświadomie, bo wmówiłam sobie, że to była moja wina, że nie spełniałam jego oczekiwań. Próbowałam mu tak dogodzić, żeby nie myślał o głupotach, tylko o nas. Spełniałam jego wszystkie fantazje.
Ale od czasu do czasu na czymś go przyłapałam. Tłumaczył wtedy, że to normalne u facetów, że oni są wzrokowcami i że ogląda porno tylko po to, żeby popatrzeć — a kocha tylko mnie i to ze mną chce być do końca życia. A ja, głupia, wierzyłam mu we wszystko… I ciągle oskarżał mnie, że go kontroluję. On zmieniał wszędzie hasła, wszystko poblokował i oczekiwał mojego zaufania.
W głębi serca bardzo cierpiałam, ale tłumaczyłam sobie, że go bardzo kocham i że dla niego muszę o tym wszystkim zapomnieć. Ale ostatnio, płacąc rachunki, znowu zobaczyłam, że płacił za kamerki… I moje serce pękło na pół. Bo teraz, gdy u nas było tak cudownie, dałam mu wszystko, co mogłam dać — a on i tak to zrobił.
Na początku się wyparł, a później, gdy drążyłam dalej, powiedział tylko, że „tam zajrzał”, ale ma dosyć mojego szpiegowania. On nie widzi w tym winy — tylko ja jestem za wszystko winna.
Co robić? Ja nie umiem bez niego żyć… Ale to tak bardzo boli. Czy naprawdę przesadzam i powinnam po prostu żyć dalej? Przecież to nie jest zdrada…?


