Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz
Jestem singielką. generalnie nie wierzę już w miłość, ani związki. Też nie udaje mi się tego stworzyć. Moje poprzednie relacje, to mężczyźni, którzy najpierw wykazywali ogromne zainteresowanie, po czym szybko nastepowało znudzenie. Zaczynało sie lekcewazenie kontaktu, czyli ja pisałam lub dzwoniłam, a z drugiej strony była ignorancja. Kiedy spotykam sie z taka sytuacją dochodzi we mnie do dużego napięcia i robię wszystko co można najgorzej. A więc, kiedy partner nie odbiera telefonu, dzwonię kilka razy, pisze ciagi wiadomości, czesto usuwam wiadomości, bo najpierw zaczyna się od próśb, potem szantazu emocjonalnego. Czemu to robię? Czy podświadomie bojąc sie odrzucenia sama robię wszystko, żeby zostać odrzuconą? Jak to zmienić i czy wogóle da sie to zrobić? Dziś po dwóch dniach bez kontaktu, tzn z mojej strony były ciągi wiadomości, z drugiej strony cisza, nawet nie odczytywanie wiadomości. Po dwoch dniach dostałam lawinę wulgaryzmów, że jestem pojebana itd, ze nie mozna się wyspać, bo ciagle dzwoni telefon. Wbiłam sie w poczucie winy i zaczęłam przepraszać. Czy rzeczywiscie to tylko moja wina? Nie chodziło mi o brak kontaktu dziś, tylko od dwóch dni. Z drugiej strony, przeciez nie obiecywaliśmy sobie kontaktu codziennego.
Zuzanna Bednarek

Zuzanna Bednarek

Dzień dobry, bardzo mi przykro, że tak się Pani czuje. Proszę pamiętać, że stan ten nie musi jednak trwać w nieskończoność. Z Pani wypowiedzi wynika, że Pani zachowanie pojawia się w odpowiedzi na sposób funkcjonowania Pani byłych partnerów. Być może problem tkwi w tym, w jakich mężczyznach się Pani zakochuje. Warto wraz z psychologiem przyjrzeć się temu i sprawdzić, czy istnieje jakiś schemat. Często wybierając partnerów, nieświadomie kierujemy się tym, co doświadczaliśmy w relacji z rodzicami. We własnym zakresie zachęcam do poczytania o stylach przywiązania, być może to rozjaśni Pani to, co Pani przeżywa. Możliwe, że Pani potrzeby nie pokrywają się z potrzebami dotychczasowych partnerów i stąd wynikają trudności w porozumieniu się. W przyszłości proponuję przeprowadzić rozmowę z partnerem na ten temat, zanim dojdzie do podobnych sytuacji. Odpowiadając na pytanie, czy da się z tym coś zrobić - oczywiście. Warto skupić się tu nie wyłącznie na pani zachowaniach, ale przede wszystkim na Pani potrzebach oraz lękach. Wymaga to jednak pracy i czasu oraz wsparcia psychologa lub terapeuty w zależności od nasilenia problemu. 

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

TwójPsycholog

TwójPsycholog

Dzień dobry, kiedy ma się nadzieję na bliską/miłosną relację lub się w niej jest, to naturalna jest chęć utrzymywania kontaktu, a dwudniowe przerwy w nim nie są normalną rzeczą i większość osób przeżywałaby w takiej sytuacji dyskomfort. Rozumiem, że to, co się powtarza to taki schemat, w którym Pani angażuje się emocjonalnie w relacje, w której po jakimś czasie partnerzy wycofują się z kontaktu, Pani wówczas cierpi, wpada w rodzaj paniki, w której bardzo trudno poradzić sobie z trudnymi uczuciami związanymi z odrzuceniem i za wszelką cenę chce Pani ten kontakt odzyskać - pisząc, prosząc, grożąc, szantażując. Nie ma chyba osoby, która byłaby obojętna na bycie odrzuconą, trudne uczucia są w to wpisane, natomiast można pracować nad umiejętnością radzenia sobie z nimi, tak jak ze wszystkimi uczuciami. Można również przyjrzeć się temu schematowi budowania relacji - zrozumieć go i zmienić tak, aby mogła Pani budować satysfakcjonujące dla siebie relacje. We wszystkim tym pomoże psychoterapia prowadzona przez wykwalifikowanego psychoterapeutę. Można znaleźć kogoś odpowiedniego np. na naszej stronie. Pozdrawiam, Magdalena Bilinska-Zakrzewicz 

2 lata temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Nacisk ze strony partnera w sferze seksualnej.

Mój facet, kiedy uprawiamy stosunek, jest jak w transie i kiedy zdarzy się sytuacja, że zostanie przerwany lub w danym dniu nie dojdzie do stosunku, to jest zdenerwowany. 

Bardzo namawia mnie do ukończenia, cały czas zadając pytania, na które się nie zgadzam, natomiast on dalej ciągnie temat, póki się nie zgodzę. 

Jest to problem. Zastanawiam się, co ma na to wpływ? 

Duży poziom testosteronu, wchodzenie w jakiś trans, czy brak odpuszczania? Co mam zrobić?

TW: samookaleczanie. Obsesyjne myślenie o jednej osobie: nagła zmiana, izolacja, lęk społeczny i depresja

TW: samookaleczanie

 

Jak poradzić sobie z obsesyjnym myśleniem na punkcie jednej osoby? Zawsze byłam samotniczką, stroniłam od ludzi, inni mnie nie obchodzili. Mam tendencję do izolacji. Nie czułam więzi. Moje relacje zawsze były nietrwałe, często ghostowałam innych. Ale teraz to się zmieniło. Po roku jak poznalam mojego jedynego przyjaciela, wyizolowałam się od niego, a potem znowu wróciłam. Było wszystko dobrze, ale obsesyjnie myślę, mam wrażenie, że się odsuwa. Czekam tylko na wiadomość od niego. Okaleczam się, trafiłam ostatnio przez to do szpitala. Mam myśli rezygnacyjne. Uważam; że każdy mnie nienawidzi, że jestem do niczego. Psuję sobie z nim relacje, bo ciągle na niego naskakuje, że mnie nie lubi... z natury jestem nieśmiałą osobą. Zawsze tak było. Mam stwierdzony lęk społeczny, leczę się na depresję, ale nigdy nie miałam pogłębionej diagnostyki. Czuję się jak nie ja. Moje hobby i praca nie pomagają w oderwaniu się od obsesji. Psychiatra zalecił mi branie perazinu 100 mg, obiecując, że wyciszy to moje obsesje, ale leki nic nie pomagają. Zmieniłam się, nie czuję się sobą, nigdy nie przejmowałam się nikim, nie czułam nic do ludzi, myślałam, że jestem typem osobowości schizotypowej, ale to nie to. Teraz obsesyjnie myślę o osobie, ona ma mnie dosyć, czuję to. Co może być powodem takiej nagłej zmiany? Męczy mnie to strasznie, nie jestem w stanie skupić się na niczym innym.

Razem z mężem i córką mieszkamy z teściami i szwagrem. Od dłuższego czasu (mniej więcej ponad rok) denerwują mnie domownicy
Dzień dobry. Razem z mężem i córką mieszkamy z teściami i szwagrem. Od dłuższego czasu (mniej więcej ponad rok) denerwują mnie domownicy. Łatwo wyprowadzają mnie z równowagi. Dzisiaj szwagier mnie wkurzył, na tyle, że ręce mi się trzęsły. W zeszłym roku pojawiły się problemy duszność, ucisk w okolicy serca, niskie ciśnienie. Byłam u rodzinnego, wykonałam badania krwi, wszystko pod kontrolą. Lekarz stwierdził, że może to być nerwica i na tym się skończyło. Zmieniłam się odkąd tu mieszkam. Zawsze mnie coś irytuje, szybko się denerwuje. Na dodatek nie mam znajomych, nie wychodzę nigdzie i każde wyjście męża na spotkanie pracownicze mnie dołuje. Czuję, że zajadę się psychicznie, dlatego proszę Państwa o pomoc.
Jak radzić sobie z agresją i pedantyzmem żony? Mam dość tych ataków

Dzień dobry, 

zacznę może od początku skąd wg.mnie może brać się problem.... Żona w dzieciństwie była przez ojca bita, zmuszana do pedantycznego sprzątania i rygoru posłuszeństwa, wszystko pod karą bicia. Od ponad dwóch lat, a w ciągu ostatniego półrocza najbardziej, nasilają się u niej stany napadu agresji, niekontrolowanej agresji skupiającej się na mnie, agresji słownej w niewyobrażalnej skali - wyzwiska od najgorszego, krzyki.

Gdy już agresja osiąga maksymalny stan, to zdarzają się ataki fizyczne na mnie. Zawsze chodzi o to, że robię coś nie tak jak ona, że sprzątam inaczej, że czegoś nie zrobię, że dziecko rozrzuci zabawki (wtedy jest na mnie krzyk, że ja syfie, jestem z tego powodu brudasem, nie dbam o dom, nie doceniam, że ona sprząta, jak jestem w pracy). 

Problem ze sprzątaniem - ma manię sprzątania do pedantycznego stopnia ideału. Jeśli ja chce coś zrobić, to mam to zostawić, bo wg.niej nie umiem (często chodzi o sprzątanie), jeśli ułożę np.łóżko dziecka troszkę inaczej niż ona, to pretensje, że nawet łóżka nie potrafię ułożyć - a zmieni dosłownie o 10 cm, przesune rzecz np. maskotkę i już jest wtedy Ok wg.niej. 

Mówię i proszę dziesiątki razy, żeby zostawiła sprzątanie mieszkania, pranie dla mnie jak wrócę do domu z pracy, to zrobię (pracuje od poniedziałku do piątku i w domu mnie nie ma od 7:00 do ok.17:30), a tymczasem jak jestem w pracy, to ona sprząta, włącza pranie, a ja po powrocie wieczorem słyszę, że nic nie robię w domu, nie sprzątam, prania nie robię...

Zaczynają się często wyzwiska w moją stronę. 

Kolejny przykład: karmie dziecko, dziecko zje trochę lub nie chce jeść - wtedy słyszę, że "mam wyje*ane" na dzieci, nie dbam o nie, jestem beznadziejnym ojcem, bo głodne dziecko chodzi przeze mnie, tylko o sobie myślę, żeby się najeść.... 

Rano przed pracą staram się zrobić, co mogę w domu, jeszcze jedno dziecko do przedszkola zawożę - też są pretensje, że się zabieram, a jej zostawiam dom i sprzątanie, pranie na głowie a ja jestem szczęśliwy, bo uciekam z domu... 

Jestem jedynym żywicielem rodziny, żona nie pracuje. 

W domu jak idę do pracy, ona zostaje z jednym dzieckiem. Próbowałem ją namówić na tabletki na uspokojenie - oburzyła się. Nie ma mowy nawet o prośbie o udanie się do psychologa... 

Skala jej agresji wobec mnie jest porażająca w ostatnim czasie- jestem winien wszystkiego, co się dzieje... 

Wybucha o paproch pozostawiony na ziemi, o to, że dziecko klocki rozrzuci w pokoju, bo ona się nasprzątała, a ja nie szanuje jej pracy... Naprawdę jestem bardzo opanowany i spokojny i słucham tego wszystkiego "jak świnia grzmotów", jeśli mnie atakuje, to się zasłaniam... Boję się, że kiedyś nie wytrzymam i na atak fizyczny oddam jej... W samoobronie zacząłem nagrywać dźwięk, podczas gdy zaczyna mnie obrażać i wyzywać... wymyśla niestworzone rzeczy. Pretensje ma jak wrócę po pracy 15 minut później, bo po zakupy do sklepu podjadę... 

Raz miałem awanturę za powrót 20 minut później, bo w korku utknąłem... Mam nagrane, jak się wtedy chamsko odzywała do mnie i mi ubliżała. Proszę mnie źle nie zrozumieć, ale zacząłem nagrywać to w samoobronie, gdybym został oskarżony o to, że ja jestem agresywny, chamski itp. Nie wiem, co mam zrobić... 

Co mogę zrobić. Zawsze odwraca sytuacje na odwrót, że to ja jestem cham, jestem agresywny itp. zupełnie nie widzi swojego zachowania... 

Czytałem trochę i sprawdzałem i dochodzę do wniosku, że żona ma nerwice natręctw, ale chyba nie tylko...

Czuję, że chciałabym rozstać się z mężem. Nie rozmawiamy ze sobą, nie okazujemy czułości, właściwie zachowujemy się jak obcy. Mąż rozgląda się za atrakcyjnymi kobietami, a ja czuję się nieatrakcyjna. Boję się jednak podjąć decyzję.
Czy mąż mnie kocha ? Czy jest sens próbować ratować ten związek ? Niedawno skończyłam 30 lat i czuję, że zmarnowałam ostatnie lata życia, czuje się bardzo samotna. Z mężem jesteśmy razem od 11 lat, 9 lat mieszkamy razem, a małżeństwem jesteśmy od 5 lat. A od około 3 lat żyjemy bardziej jak współlokatorzy niż małżonkowie, nie mamy wspólnych zainteresowań, nie spędzamy wspólnie czasu, rozmawiamy bardzo mało i to wyłącznie na domowe tematy, typu co kupić, itp., nie uprawiamy też seksu. Zdaję sobie sprawę, że w pandemii się zaniedbałam i przytyłam, jednak od marca pracuję nad sobą i zrzuciłam zbędne kilogramy, mąż tego nie zauważył. Przynajmniej nie wyraził tego. Czuję, że nie podobam mu się już, on nie inicjuje stosunku, bardzo rzadko okazuje mi czułość. Ja też tego nie robię, bo nie czuję się atrakcyjnie. Na dodatek, podczas urlopu, mój mąż wysyłał koledze zdjęcia atrakcyjnych kobiet na plaży, gdy to zauważyłam, bardzo mnie to zabolało. Mną nie jest zainteresowany w ten sposób, ale rozgląda się za innymi kobietami. Do tej pory naiwnie myślałam, że może trafił mi się mężczyzna z małymi potrzebami, teraz w to wątpię. Jak już wspomniałam, nie rozmawiamy, gdy teraz o tym myślę, nigdy nie rozmawialiśmy o problemach. Ja nie potrafię takiej rozmowy rozpocząć, boję się, że zostanę obarczona winą, że usłyszę, że wymyślam itd. (Mam tak od dziecka). Dwa lata temu napisałam do męża, że chcę abyśmy poszli do psychologa, bo nie rozmawiamy, nie potrafimy rozmawiać i nie uprawiamy seksu. Odpowiedział na to, że popracujemy nad tym sami. Nigdy nie zapytał, o czym bym chciała porozmawiać, a czego nie robimy, nie wrócił nigdy więcej do tego tematu, zbył mnie tekstem o tym, że sami sobie z tym poradzimy, a jedyne co zrobił to przez kilka dni był bardziej czuły. Bo na codzień nie okazujemy sobie czułości, gdy już mnie całuje, jest to buziak, a nie namiętny pocałunek. Czuję się bardzo przybita tą sytuacją, coraz częściej myślę o separacji lub rozwodzie, jednak boje się tego, boje się być prowodyrem tej sytuacji, jego reakcji, że może jemu naprawdę zależy, i przez tę sytuację popadnie w nałogi (jego ojciec jest funkcjonującym alkoholikiem), obawiam się też, czy sama dam sobie radę. Ale nie chcę żyć w takiej stagnacji kolejne 10 lat, żeby na koniec i tak się rozstać i stracić najlepsze lata życia, na zamulanie w domu. Bo tak wygląda nasze życie. Czuję się jak emerytka. Nie wiem co mam zrobić. Tzn wiem, powinnam porozmawiać z mężem, ale nie wiem jak to zrobić, aby dostać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. Szczerze myślę, że mąż mnie już nie kocha, ale jesteśmy razem z wygody i przyzwyczajenia.
kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!