
- Strona główna
- Forum
- związki i relacje
- Mam pewien problem,...
Mam pewien problem, który nie daje mi spokoju od kilku miesięcy. Z moją przyjaciółką poznałyśmy się w pracy, pracowałyśmy w przedszkolu
Karolina
Aleksandra Pawlak
Pani Karolino, to zupełnie normalne, że czuje się Pani źle w opisanej sytuacji. Ciężko Pani pracowała na swój awans i niestety nie udało się. To może być frustrujące. Także fakt iż awans koleżanki wydaje się nie być zasłużony frustruje dodatkowo. Niestety takie sytuacje się zdarzają. Warto się zastanowić co może Pani zrobić by przy kolejnym podejściu zdać egzamin. Jeśli nadal tego Pani chce. Co do relacji z koleżanką, uległa ona znacznemu pogorszeniu bądź nawet rozpadowi. Być może Pani koleżnka nie chce jej już kontynuować i w takiej sytuacji warto to zaakceptować i pójść dalej. Na pytanie czy powinna Pani odpuścić musi Pani odpowiedzieć sama. Pani jest najlepszym ekspertem od samej siebie. Warto pamiętać, że czasami relacje się rozpadają. Nie jest możliwe utrzymanie relacji przy zaangażowaniu tylko jednej strony. Przyjaźń to relacja, która powinna być mniej więcej symetryczna. Oznacza to równe zaangażowanie i podobną chęć kontynuowania relacji. Mimo Pani wysiłków może się tak zdarzyć, że nie utrzyma pani kontaktu z koleżanką.

Zobacz podobne
Witam, mam poważny problem z matką, która mnie wykańcza psychicznie. Przez x tygodni jest normalnie, przez kolejne x jest horror. Stosuje ciche dni, traktuje jak powietrze mnie i mojego małego syna, nic kompletnie nie pomaga w domu a przecież mieszka, gotuje tylko dla siebie, unika wnuczka, myje tylko swoje naczynia, zachowuje się, jakby mieszkała z obcymi ludźmi w jednym domu, a nie z córką i wnuczkiem. Taka sytuacja ma miejsce od 5 lat, kiedy przed urodzeniem syna próbowała się wtrącać w mój związek, moje decyzje i krytykować, potem kiedy się urodził syn, zaczęło się jeszcze gorzej. Pomagała przez x tygodni.a potem przez x tygodni żyła jakby, była sama i teksty, że ona jest tylko babcia, to ja jestem matką i moje dziecko a ona cały czas z dzieckiem co nigdy tak nie było, a ona już swoje dzieci wychowała, ona nie ma chwili dla siebie itd. Wyjechała potem na 9 miesięcy, kiedy mój syn miał zaledwie 8 miesięcy. Wróciła niby żeby mi pomóc a jest tak samo, jak było ....po tygodniach dobroci jest krytyka, nic nie pasuje, wiecznie, za długo w toalecie, ona non stop z dzieckiem ,za długo palę papierosa ,teksty że nie trzeba było sobie robić dziecka ,to bym nie miała problemów, gdzie to dla niej jedynie jak widać problem ze jest wnuczek, co ja takiego robię, przecież nic nie robię, umniejszanie na każdym kroku i zaczynają się ciche dni, dręczenie psychiczne, traktowanie jak trędowatych i widzenie tylko i wyłącznie czubka swojego nosa. Ja już jestem wykończona, nie pojmuję, jak matka może tak się zachowywać wobec córki i wnuczka. Pozostałe córki wierzą jej bezgranicznie ...bo są daleko, a ja mieszkam z potworem w domu, który robi się dobry, a potem znów znęcanie się nade mną swoich podłym zachowaniem. Co robić ? Tak się nie da żyć. Będę wdzięczna za odpowiedź ❤️


