Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Mam pytanie, zauważyłem ostatnio, że niektórzy ludzie zakrywają usta ręką.

Mam pytanie, zauważyłem ostatnio, że niektórzy ludzie zakrywają usta ręką. Byłem ostatnio w banku i załatwiałem sprawę. Gdy pani robiła to, co jej dałem, zakryła ręką usta. Nie wiem, co odznacza taki gest i jak to rozumieć.? Na pewno nie chodzi o mój ubiór, bo zawsze chodzę czysto i zadbanie. Dziwne to.
Karolina Białajczuk

Karolina Białajczuk

Zakrywanie ust ręką przez ludzi może mieć różne znaczenia i być spowodowane różnymi powodami. Warto pamiętać, że gesty i zachowania ludzi mogą wynikać z wielu czynników, w tym indywidualnych nawyków, emocji czy potrzeby zachowania prywatności.

Oto kilka możliwych przyczyn, dla których ktoś może zakrywać usta ręką:

Prywatność: Niektórzy ludzie, zwłaszcza w miejscach publicznych, mogą zakrywać usta, aby zachować swoją prywatność i uniknąć przypadkowego czy niepożądanego podsłuchiwania.

Niepewność: Gdy ludzie czują się niepewnie lub niekomfortowo w danej sytuacji, mogą automatycznie sięgać po różne gesty ochronne, takie jak zakrywanie ust. To może być odruchowa reakcja na stres.

Koncentracja: W niektórych przypadkach zakrywanie ust może pomagać w koncentracji lub myśleniu. Niektórzy ludzie robią to nieświadomie podczas rozważania lub przetwarzania informacji.

Nawyk: Zakrywanie ust może być nawykiem wykształconym na przestrzeni lat. Osoby, które często to robią, mogą robić to automatycznie, nie zastanawiając się nad tym.

Komunikacja niewerbalna: W niektórych przypadkach, zakrywanie ust może być elementem komunikacji niewerbalnej. Może to wyrażać niezrozumienie, zaskoczenie lub dezaprobatę.

Warto pamiętać, że gesty te nie zawsze muszą mieć głębsze znaczenie i niekoniecznie odnoszą się do twojego wyglądu czy zachowania. Mogą wynikać z indywidualnych preferencji lub odruchowych reakcji. Jeśli sytuacja była jednorazowa i nie miała większego wpływu na twoje życie, nie ma potrzeby zbytnio się tym przejmować. Jeśli jednak zauważysz, że takie zachowanie staje się powtarzalne lub wpływa na twoje samopoczucie, warto być bardziej świadomym swojego otoczenia i komunikować się w sposób otwarty, jeśli zachodzi taka potrzeba.

 

Pozdrawiam

Karolina Białajczuk, psycholog 

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

Dlaczego wyobrażam sobie rodzinne życie w odosobnieniu?

Dzień dobry. Od kilku lat, przed zaśnięciem, na plaży, kiedy po prostu leżę i nic nie robię, lubię myśleć, że mieszkam w domu z całą moją rodziną. Mamy w nim bardzo dużo zapasów, przeróżnych, a dookoła jest albo sroga zima (ale taka, że drzwi nie można otworzyć), ale jakiś ogólny, narzucony w sumie nie wiem przez kogo zakaz wychodzenia z domu. Dokładniej sytuacje, kiedy nie możemy wyjść z tego domu. Musimy, być tam wszyscy razem, żyjemy normalnie, jest wesoło, razem spędzamy czas. Czasami dochodzi do tego jeszcze choroba wszystkich domowników (zwykła grypa). Wtedy ja muszę się nimi wszystkimi opiekować. Wyobrażam sobie wielką sofę, na której wszyscy leza, przykryciem kocami, a ja się nimi opiekuje. Te wyobrażenia są mile, przyjemne, ale zastanawiam się, skąd to się u mnie wzięło, czy to świadczy, że coś mam do przepracowania, coś się ze mną dzieje?

Boję się samotności, za mną rozstania i teraz ciężka sytuacja. Bardzo mi ciężko. Jaka psychoterapia będzie dla mnie najlepsza?
Mam 31 lat. W ciągu 5 lat przechodzę 3 rozstanie. Sa to moje pierwsze związki, ponieważ na studiach nie chciałam sie angażować w relacje, miałam dużo znajomych i nie chciałam być ograniczona zakazami/fochami. Wracając do rozstań - rozstania się kończyły zazwyczaj w burzliwy sposób. Z 1 partnerem większa agresja była z jego strony, miał pretensje, że nie okazuje mu wystarczająco dużo miłości, na ostatnim spotkaniu krzyczeliśmy, trzasnął drzwiami i już go nie widziałam - związek trwał rok. Poźniej zaczęłam mój kolejny roczny związek, byłam bardzo zakochana i mówiłam sobie, że to miłość mojego życia. Mówiłam mu często, że go kocham, a on mówił mi. Miałam przyjaciółke, która wtedy była sama i zarzucała mi, że za bardzo jestem zafiksowana na punkcie tego chłopaka, zaczęła mi podkładać myśli, że on leci na swoją przyjaciółkę, że ona by była zła, gdyby widziała, że jej facet je z jednego słoika z inna kobieta (jedli raz jakieś buraczki, które przyniosła). W końcu w czasie ogromnego stresu w innych dziedzinach życia dostałam od niego zaproszenie na spotkanie z nim i jego inna przyjaciółką, ale byłam wtedy juz umówiona z tą moją przyjaciółką. Historia skończyła sie tak, że z tego spotkania pojechałam z przyjaciółka na spotkanie chłopaka z ta druga przyjaciółka i wybuchła mega awantura, pamiętam, że bardzo krzyczałam, że mnie nie kocha, a ona, że jestem nienormalna. Poźniej wyjechałam z miasta na miesiąc i wypisywałam do niego jakieś żale, on sie odsuwał, a poźniej okazało sie, że jest w związku (2 miesiące po naszym rozstaniu) z ta dziewczyna od buraczków, a na koniec mi powiedział, że ja go popchnęłam w jej ramiona. Jednocześnie moja przyjaciółka, która mi doradzała wróciła do swojego eks i powiedziała mi, że nie może sie ze mna spotkać w czasie mojego kryzysu, bo ma chłopaka. Kontakt z nia i z moim eks sie urwał. To były osoby, z którymi spędzałam najwięcej czasu i nagle zostałam sama. Moja samotność trwała 7 miesięcy ( bardzo cierpiałam i zmieniłam sie, nie bylam juz ta osoba co wcześniej, zaczęłam sie bardziej przejmować wszystkim ) Jednak w mojego 1 w życiu samotnego sylwestra założyłam konto na Tinderze. Poznałam faceta, z którym spotykałam sie 2 miesiące, a on powiedział, że mnie nie pokocha, że szuka czegoś innego. Następnie wpadłam w wir randek i podeszłam zadaniowo do sprawy. Chciałam bardzo znaleźć kogoś odpowiedniego. Raz mnie odrzucali, znikali, raz ja to robiłam. W końcu poznałam mojego ostatniego chłopaka, z którym (jestem?) od 2 lat. Ostatnio stwierdziłam, że przypomina mi mojego ojca - jest zdystansowany emocjonalnie, cichy przy obcych ludziach, a wybuchowy i nerwowy do najbliższych. Jednocześnie pracowity, wierny i opiekunczy. Jest bardzo ambitny i zależy mu na stworzeniu super warunków do życia dla przyszlej rodziny. Widziałam go jako męża i ojca. Przeszkadzały mi jedynie te wybuchy złości, które pojawiały sie od czasu do czasu, a w tym roku kiedy przeprowadziliśmy sie z mojego mieszkania do jego mieszkania zaczęły pojawiać sie również niemiłe słowa - ''wypier*** z mojego domu'', ''odpier** sie'', a raz na wakacjach gdy przyczepił się, że odpięłam jego ładowarkę z kontaktu bez informowania go o tym, zaczęłam naśladować jego dziwny ton głosu i próbować być tak irytująca jak on - nazwał mnie wtedy głupią dziw*ą. Poźniej oczywiście za te wszystkie słowa przepraszał. Ale mimo tego, że było poźniej juz dobrze, planowaliśmy ślub, dom i dziecko, to te słowa 'głupia dziw*a' 'odpier***sie' do mnie wracały. Dodatkowo przez te dwa lata mi powiedział może 3 razy, że mnie kocha i to było po moim dopytywaniu o to po roku związku. Zaczęłam pytać czy podczas przysięgi małżeńskiej powie, że mnie kocha, a on, że powie i bardzo mnie to dziwiło, że nie może robić tego w domu, a na ołtarzu przy ludziach powie.. tak jakby na pokaz. Wszystkie te historie opowiedziałam, aby przeanalizować moje podejście do związku tego i przeszłych. Moim aktualnym problemem jest to, że 2 dni temu mój chłopak sie znowu przyczepił o absurdalnie głupią rzecz, była związana z jego aktualną pracą (za którą nic nie zarobi, ponieważ ta rzecz ma być w przyszłym portfolio jego startupu, a poświęca na nia od 2 miesięcy po 13 godzin dziennie), ale kompletnie na nią nie wpływała. Ja wyśmiałam, że przejmuje się bardziej tym niż organizator tego wydarzenia. W pewnym momencie pamiętam tylko, że stał nade mną i cały czas gadał. Nie chciało mi sie go słuchać i użyłam jego słow sprzed miesiąca ' odpier?** sie', a on do mnie powiedział 'wypier** z mojego domu'. Byłam w szoku, nic nie powiedziałam, a za jakiś czas podeszłam do niego zapytać czy on tak serio. On milczał i długo sie zastanawiał. Stwierdziłam, że skoro tak długo sie zastanawia to musze zacząć sie pakować. Płakalam i pakowałam sie. Była juz noc, wiec zadzwonilam do mamy przy nim(to kawalerka) aby poradzić się, co robić, bo chłopak kazał mi sie wyprowadzić. Nie wdawałam sie w szczegóły. Ale w końcu zostałam jedną noc. Następnego dnia rano po nieprzespanej nocy, z opuchniętymi oczami musiałam jechać do pracy. Przed pracą wrzuciłam do auta reszte moich rzeczy i pojechałam do pracy, a po pracy ruszyłam do mamy (250 km trasy). Teraz jestem u mamy, rozpakowałam wszystkie rzeczy, ale w środę musze być w Warszawie w pracy. Przeprowadziłam jedną spokojną rozmowę z nim i ustaliliśmy, że dopoki nie bede mogla wprowadzić sie do swojego mieszkania (jest aktualnie wynajmowane i ma miesiąc wypowiedzenia) to mogę mieszkać u niego. W tej rozmowie powiedział mi również, że mnie nie kocha, a jak dopytywałam dlaczego mi wcześniej mówił, że nie musi mówić, że kocha, bo miłość okazuje przez czyny to zaczął mówić, że tak było. Dwie sprzeczne rzeczy - to okazuje przez czyny czy nie kocha?. Później zaczęłam dopytywać czym dla niego jest miłość, a on ' że to takie poczucie, że mógłby porzucić wszystkie marzenia dla tej osoby' i że tego przy mnie nie ma. W tym zwiazku robił ze mna różne rzeczy, na które nie mial ochoty - podróż do Azji, która ostatecznie mu sie podobała, a również poszedł na terapie po namowach, aby pracować nad wybuchami złości. Jeszcze tydzień temu rozmawialiśmy o tym, gdzie weźmiemy ślub, mówił, że ma plan na oświadczyny, a wczoraj po tej kłótni powiedział, że mnie nie kocha tym swoim rodzajem miłości. Mi sie wydaje, że go kocham taką dojrzałą miłością, nie jest to taka miłość szalona/namiętna jak do poprzedniego chłopaka. Jestem w stanie pójść na kompromisy, on tez był w stanie pójść na nie dla mnie. Wspieraliśmy sie i motywowaliśmy. Nie było słów 'kocham Cie'. Akceptowaliśmy swoje niedoskonałości, no może ja nie akceptowałam jego obgryzania paznokci. Jestem aktualnie bardzo rozwalona psychicznie i zdezorientowana. Bardzo chcialabym z nim byc i aby przepracował sobie różne tematy na psychoterapii, a następnie sworzyć rodzine. Jutro mamy rozmawiać o tym wszystkim, ale mam przeczucie, że on nie będzie chciał być ze mna, ze sie przelało, mówi, że za często sie kłócimy, ze kłótnie zawsze eskalują do dużego stopnia. Zastanwiam sie czy to moja wina, jego czy nasza. Nie wiem jak poprowadzić jutrzejsza rozmowę, aby sie dobrze skończyła. Boję się, że się ostatesznie rozstaniemy i znowu bede sama. Dodatkowo jestem bardzo lękliwa i nie wyobrażam sobie, aby znowu przechodzić przez wir randek.. nie chce tego. Nie chce poznawać nowych ludzi. Nie chce tracić kolejnych ludzi z mojego życia. Czasami myślę, aby rzucic Warszawe, prace, sprzedać mieszkanie i przeprowadzić sie do mniejszego miasta, gdzie mam bliskich.. lecz tutaj nie ma dla mnie pracy, a zdalnej nie dostanę. W Warszawie aktualnie nie mam nikogo prócz mojego chłopaka i 2 znajomych koleżanek, które maja swoje życie. Strasznie boję sie samotności. Prosze o doradzenie co powinnam zrobić, jak żyć, jeśli jutro dojdzie do rozstania. Przez miesiac bede musiala mieszkac u niego, pozniej sie wprowadze do swojego mieszkania. Będę jezdzila do pracy, wracała, chodziła na basen/rower, jednak wszystko to będzie bardzo samotne. Ludzie w pracy nie zaspokoją mojej potrzeby ciepła i bliskości...Z drugiej strony boje sie, że jak wroce do niego, te te zachowania agresywne beda sie powtarzać, jednak z kolejnej strony zaczął pracować nad tym u psychoterapeuty, wiec jest jakaś nadzieja. Zapomnialam dodac , że drugie rozstanie bardzo przeżyłam, musiałam sie wspomagać lekami typu xanax.. chodzilam na hipnoterapie aby zmniejszyć ból, niestety przez caly czas zwiazku z moim aktualnym partnerem wracałam myślami do tego zerwania z poprzednim, caly czas je analizowalam i wydaje mi sie, że nadal bede mimowolnie do tego wracac. Jak nad tym zapanowac? jaki rodzaj psychoterapii bedzie dla mnie najlepszy? jak postapic jutro?
Od pewnego czasu miewam koszmary, kiedy widzę pewną osobę, którą znam
Co mam zrobić, aby wrócić do normalności? Od pewnego czasu miewam koszmary, kiedy widzę pewną osobę, którą znam. Przez to mam problem z wychodzeniem z domu, prawie tego nie robię, bo każda próba lub nawet myśl kończy się tym, że serce wali mi jak oszalałe, a nogi dostaje jak z wady. Każdy krok stanowi dla mnie ogromny wysiłek, a stanie w sklepie czy w kolejce (przez co wydłuża mi się czas spędzany poza domem) sprawia, że czuje się słaba, jestem niecierpliwa, jakby zaraz miało coś się stać. Każdy powtarza, że muszę normalnie funkcjonować, ale ja nie wiem, jak to zrobić. Nie wiem, czy potrafię wrócić do tego, jaka byłam jeszcze parę tygodni temu.
Czy mogę pracować z młodzieżą w wieku 16+ po uzyskaniu kwalifikacji CBT, DBT i Terapii Schematów?
Chce być psychoterapeutką CBT (ze szkoleniami dla nastolatków w tym będę robić) potem rozszerzyć o DBT i Terapię Schematów. Czy mogę pracować wtedy z młodzieżą 16+ i dorosłymi. Czy muszę zrobić coś takiego Jak DBT-A?
Nie jestem w stanie jeść w towarzystwie, czuję wtedy objawy fizyczne, pomocy!
Witam, Mam problem z jedzeniem i piciem na imprezach czy spotkaniach ze znajomymi czy dalsza rodzina. Stresują mnie takie sytuacje mimo że otaczają mnie ludzie których znam np. z pracy i chciałbym zjeść bo przychodzę głodna nastawiona na to że zjem, ale nie jestem w stanie nic przegryźć. Jeżeli już coś spróbuję to czuję się słabo jakbym miała zwymiotować. Czy da się coś z tym zrobić? Chciałabym spędzać ten czas i normalnie moc zjeść czy się napić w towarzystwie.