Left ArrowWstecz
Zauwazylam z epewne zachowania są u mnie inne niż w pewnych normach społecznych przyjęte. Mam trudności w nawiązywaniu relacji i nawet gdy przebywałam wśród ludzi dobrze do mnie nastawionych bałam się nawiązać rozmowę, również potrzymuwanke kontaktu przez dłuższy czas przez media społecznościowe czy "na odległość" jest dla mnie problemowe. Chciałabym wiedzieć czy w jakieś sposób mogę sobie ułatwić funkcjonowanie i zamiast Próbować przetrwać wśród ludzi zacząć się cieszyć z ich towarzystwa. Mam też pytanie z czego mogą wynikać takie trudności.
Agata Dobrogoszcz

Agata Dobrogoszcz

Dzień dobry, trudno konkretnie odpowiedzieć na Pani pytanie, ze względu na zbyt małe informacje o Pani trudnościach. Aby bardziej poznać i źródło Pani problemów, i rownież mieć możliwość ewentualnej pracy nad nimi, potrzebna by była konsultacja ze specjalistą w tym zakresie. Agata Dobrogoszcz
3 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Danuta Pakosz

Danuta Pakosz

Dzień dobry Pani Alu. Opisuje Pani objawy silnego lęku społecznego i wycofania. One potrafią bardzo zakłócić życie. Przezwyciężenie ich jest możliwe, ale wymaga wysiłku i determinacji. Warto go podjąć bo jakość życia może się dzięki temu diametralnie zmienić. Wskazane formy terapii to początkowo indywidualna, a potem w małej grupie. Trudności takie mogą wynikać z sytuacji z przeszłości, w których doświadczyliśmy zawstydzania, wyśmiewania, izolowania oraz mogą nasilać się przy nerwicach, depresji i innych chorobach. Zapraszam do pracy indywidualnej i grupowej stacjonarnie, jeśli może Pani dojeżdżać do Lublina lub on-line. Pozdrawiam, Danuta Pakosz
3 lata temu
Katarzyna Garlicka

Katarzyna Garlicka

Dzień dobry

Każdy z nas jest inny. Normy obejmują większość ludzi a nie specyficzne przypadki. Możliwe, że ma Pani takie cechy osobowości i temperament, które utrudniają funkcjonowanie społeczne. Warto przypomnieć sobie chwile w swoim życiu w których czuła się Pani dobrze. Może to były sytuacje jeden na jeden? Może miała Pani ulubioną koleżankę, albo kolegę? Może nie uczestniczyła Pani w grupowych zbiorowiskach?

Warto wiedzieć o tym, że istnieje coś takiego jak introwersja. Pomimo tego, że społeczeństwo narzuca nam ekstrawersję i większość prac jest skierowanych do tej ekstrawertycznej części, to są zawody też bardziej spokojne. Proszę spojrzeć na archiwistów , którzy większość swojej pracy siedzą w archiwach i czytają różne materiały, albo artyści również cały dzień pochłania im przebywanie w samotności i realizują się poprzez sztukę. Nie każdy musi być ekstrawertykiem i mieć kontakt z wieloma różnymi osobami. Może to być tylko jedna albo dwie najbliższe osoby też takie spokojne.

Bardziej mogłaby się Pani skupić na swoich potrzebach, niż dostosowywać się do oczekiwań innych. Jak Pani lubi spędzać swój wolny czas? Co Pani wtedy robi? Czym Pani się zajmuje? Jakie to jest miejsce? Jakie są odgłosy?

Możliwe, że Pani jest bardziej analityczną duszą (archiwa), bądź artystyczną (sztuka). Nie każdy ma osobowość ekstrawertyczną i społeczną. Nie każdy będzie się dobrze czuł w kontaktach społecznych. Jeśli tak Pani funkcjonuje od dziecka to zapewne jest to związane z osobowością i temperamentem.

Trzeba podążać za swoimi potrzebami i w taki sposób ułożyć sobie życie. Jeśli chce Pani poprawić swoje funkcjonowanie, ponieważ potrzebuje Pani tego do pracy to warto skorzystać z pomocy psychologa, który pomoże w określonych sytuacjach zawodowych.

Życzę dużo dobrego.

1 rok temu
komunikacja w zwiazku

Darmowy test na jakość komunikacji w związku

Zobacz podobne

Jestem zazdrosna o chłopaka, który mi się podoba, ale nie jesteśmy razem
Podoba mi się pewien chłopak i on to również odwzajemnia, nie jesteśmy razem ale jestem bardzo o niego zazdrosna i lubię z nim pisać i gadać ale nie mam ochoty się z nim spotykać prywatnie i być w nim z związku. Nie wiem jakie uczucie do niego czuje. Co powinnam zrobić?
Jesteśmy małżeństwem od 4 lat, poza strefą intymną wszystko jest bardzo dobrze
Jesteśmy małżeństwem od 4 lat, poza strefą intymną wszystko jest bardzo dobrze, nie sprzeczamy sie, wspieramy się, spędzamy dużo czasu razem, mocno się kochamy i dobrze nam razem. Jest między nami coraz mniej namiętności, często jest tak, że uprawiamy seks 1 raz w miesiącu, czasem 2-3 razy, jednak za każdym razem muszę się kilka dni prosić o zbliżenie... a ostatecznie seks sprowadza się do rutynowych pozycji, jakby chodziło tylko o skończenie, jak najszybciej, żebym się odczepił... Nie mamy dzieci, mieszkamy w swoim mieszkaniu wspólnie, oboje mamy w miarę lekkie prace, które nie zajmują więcej niż 8h dziennie i zawsze staram się pomagać w domu. Namawiałem nie raz żonę na jakieś urozmaicenia, ale zawsze słyszę "nie mam ochoty" albo "innym razem", a ja mam potrzebę czegoś nowego, jakiś fantazji albo chociaż inicjatywy z jej strony czy poczucia że możemy się wspólnie delektować zbliżeniem... Próbowałem rozmawiać z nią o tym, słyszałem, albo że przecież jest wszystko ok, albo że spróbuje czegoś nowego, ale nic się nie zmienia. Co jeszcze mogę zrobić, żeby namówić żonę do większej aktywności z jej strony? Jak ją zachęcić do częstszego seksu? Jak ją przekonać do wspólnych eksperymentów z intymnością?
Koleżanka obraziła się na mnie, ponieważ powiedziałam znajomej, że ta ją obgaduje.
Mam problem w strefie przyjaźni pomiędzy trzema kobietami A lat 48 B lat 46 i ja C lat 40. Byłyśmy trzy ,dwie przyjaźnią się mocniej, ja jestem trochę na dostawkę (tak bynajmniej się czułam ) B za A by wskoczyła w ogień ,pomagała jej bezinteresownie. przez 13 lat znajomości A mówiła mi, że B ją denerwuje ,że niedługo ta jej z lodówki wyskoczy ,że nie może spokojnie zrobić obiadu, bo ta już u niej siedzi ,że ta codziennie u niej przesiaduje, że nie podoba się to też jej mężowi , że mam nie zaprzyjaźniać się z nowymi sąsiadami ,bo później się ich nie pozbędę jak ona nie może się pozbyć B. Po 13 latach oddaliłam się od A, ale usłyszałam od innych, że innym dalej mówi to samo na B. Męczyło mnie to i powiedziałam o tym B wiedząc, że A się zdenerwuje. Nie sądziłam, że aż tak mocno, bo usunęła mnie ze znajomych i zwyzywała mnie od plotkar. Jednak to nie była plotka, tylko przez 13 lat to powtarzała . A i B dalej się przyjaźnią - ja z B też, ale A mnie nienawidzi i jest mi z tym źle, bo czuję się winna . Chociaż nie jest mi źle, że powiedziałam o tym, bo sama chciałabym wiedzieć, że ktoś źle o mnie mówi . B nie chce więcej poruszać tego tematu, więc nie wiem czy A się przyznała czy wymigała . Zastanawiam się czy dobrze zrobiłam mówiąc to, czy nie powinnam była? I zastanawiam się czy przeprosić A, że ją zraniłam, ale nie, że to powiedziałam, bo gdyby b mówiła tak źle na nią to też bym jej to przekazała . Z drugiej strony A powinna brać pod uwagę, że ktoś mógł B to powtórzyć ( dodam, że nie raz A i na mnie źle mówiła ) nie powiedziałam tego, aby zranić A, ale aby przestrzec B. Jesteśmy dojrzałymi kobietami, a wyszła straszna dziecinada . Zawsze staram się wszystkich pogodzić , o wszystkich myślę, wszystkich w około zapraszam, aby nikt nie poczuł się pominięty, ale w drugą stronę to już niestety nie działa .
Mąż pisze i spotyka się z innymi kobietami, czuję, że nasz związek się oddala

Mąż po kryjomu pisze, rozmawia, spotyka się z innymi kobietami. Dowiedziałam się o tym, więc go o to zapytałam. Powiedział, że go kontroluje i mu nie ufam i że nie mam czego się bać. Ja mam wrażenie, że oddalamy się od siebie. Nie mówi mi, co się dzieje, nie zwierza się jak kiedyś. Mam wrażenie, że mnie unika. Potrafi wyjechać w delegację i przez kilka dni nie zadzwoni, nawet nie zapyta, czy w domu z dziećmi wszystko w porządku. Czy ta są moje jakieś urojenia, bo skoro mówi, że jest ok a ja doszukuje się czegoś, czego nie ma? Czy moje zachowanie go dobrego prowokuje?

3,5 miesiąca spotykania się i na koniec zakończenie relacji.

Przytrafiła mi się dziwna historia. Lata temu byłem na randce z dziewczyną. Randka była udana, ale wtedy różnica wieku między nami spowodowała, że nie zdecydowaliśmy sie na kolejną. 

Po kilku latach wpadliśmy na siebie, zaczęliśmy pisać i umówiliśmy sie ponownie. Już na drugim spotkaniu powiedzieliśmy sobie sporo miłych rzeczy i zbliżyliśmy sie do siebie fizycznie ( jeszcze nie łóżkowo ). Na trzecim spotkaniu porozmawialiśmy o tym. Troche sie wyrwałem i powiedziałem jej, że traktuje ją, jako moją dziewczynę. Stonowała mnie i powiedziała, że owszem, chce sie ze mną spotykać i mnie lepiej poznać, ale ze związkiem powinniśmy poczekać. Dodała, że jak wszystko będzie dobrze i wrócę zza granicy to wtedy zaczniemy być razem. Przyznalem jej racje i w 100% to zaakceptowalem. 

Wszystko zaczęło rozwijać sie bardzo szybko i bardzo dobrze. Randki, prezenty, wspólne wyjazdy i imprezy. Zero kłótni, same pozytywne wibracje. Pomimo tego że nie byliśmy parą, ona zaprosiła mnie na noc do swojego domu. Mieszka z rodzicami, którzy również byli wtedy w domu ( dodam, że to młoda dziewczyna, ma nieco ponad 20 lat ). Troche później zostałem również zaproszony na obiad rodzinny. Ona, jej rodzice, ciotka oraz brat z partnerka. Było naprawdę fajnie. Zaraz po tym obiedzie zabrałem ją do siebie do domu. Była mała imprezka, ona została na noc a dzień później mieliśmy jechać na wycieczke do kraju, w którym pracuje. 

Wyjazd doszedł do skutku, niestety godzine po wylądowaniu samolotu doszło miedzy nami do drażliwej rozmowy, w której wyszło, że rozmawiając kiedyś z jednym znajomym przedstawiłem ją jako moja dziewczyne ( bylo to jakies 2,5 miesiaca po naszej pierwszej randce). Nie była z tego zadowolona, ja troszke to zbagatelizowałem i powiedziałem jej, że nie za bardzo widzę już różnice pomiedzy spotykaniem sie a byciem w związku, bo przecież śpimy razem ( nawet pod jej dachem kiedy są jej rodzice), jestem zapraszany na wspólne obiady, no i po prostu nie kryjemy sie z tym co jest miedzy nami i wiekszosc znajomych myśli, że jestesmy razem. Zrobiło sie niemiło. Powiedziała, że być moze to wszystko wydarzyło sie za szybko. Następne 2 dni byly kiepskie. Czulem sie w jej obecności niekomfortowo. Przestała być czuła i okazywać mi bliskość. Powiem wiecej, mam wrażenie, że nawet celowo odpychała mnie od siebie i wbijała szpilki. Mniej lub bardziej świadomie. 

Po tych 2 dniach bylo mi przykro. Przykrość przerodziła sie w złość postanowiłem z nią porozmawiac. Bylem bliski zakończenia tej relacji i skrócenia jej pobytu u mnie, ale rozmowa okazała sie pełna emocji i ostatecznie znowu sie do siebie zbiliżylismy. Kolejne 2 dni byly zdecydowanie lepsze. Wróciła czułość, kontakt fizyczyny i seksualny. W jej ostatni dzien pobytu porozmawialiśmy jeszcze raz. Powiedzieliśmy sobie, że czujemy cos do siebie i bedziemy w kontakcie, ale damy sobie troche wiecej czasu i przestrzeni na przemyślenia. Niestety ja musialem zostac, ona wróciła ( wiedziała, że za 3 miesiace wracam do Polski na stałe ). 

Po tygodniu porozmawialismy. Troche sobie wyjaśniliśmy co sie stalo, rozmowa byla owocna i mialem nadzieje, że jakos to wytrzyma do mojego powrotu na stale. Doszedlem do wniosku, że to ona zachowała sie niedojrzale i powinna teraz pokazać, że jej zalezy. Bylem otwarty i cieply na jej kontakt, ale sam raczej go nie inicjowałem. Chociaż oczywiście tez mi sie to zdarzało. Czestotliwosc naszego kontaktu zaczęła spadac. Po 2 tygodniach ciszy ( 5-6 tygodniach od jej wyjazdu ) odezwalem sie do niej. Chcialem pogadac i zapytac czy mamy ochote spedzic razem sylwestra. Byla to nasza ostatnia rozmowa. Po bezplciowej wymianie zdań o tym co slychac powiedziała mi, że u niej idzie to raczej w przeciwnym kierunku. Boi sie, że jeśli wrócę do Polski to znowu bedzie zachowywać sie tak jak przez pierwsze 2 dni u mnie. Powiedziała, że odepchnąłem ja od siebie tym, że tak szybko chciałem przypisać naszej relacji status zwiazku. I że w sumie nie czuje jakiejs dużej potrzeby dzielenia sie tym co u niej ze mną. Troche tego nie rozumiem, bo sama inicjowała te wszystkie sytuacje, które świadczyły o tym, że waga i status tej relacji sie zwiększa. Powiedzialem jej to, a ona stwierdziła, że postepowala tak jak mówiło jej serce. Kiedy rozmawialiśmy po raz ostatni nie brzmiala pewnie. Używała slow takich jak chyba, moze, raczej tak, raczej nie. Az sie jej zapytalem czy my to kończymy, czy chyba kończymy, bo przestaje rozumiec. Zakończyliśmy. 

Przez cala rozmowe zachowałem spokoj i nie pokazywalem emocji. Cos tam przebąkiwała ze jakbym byl w Polsce to pewnie byłoby inaczej. Minelo kilka dni. A ja po prostu zastanawiam sie co sie wydarzyło. Moge dodac ze oboje jeszcze kilka miesiecy temu bylismy w dosyc długich i poważnych związkach. Ja 2 lata, ona 4 lata. Do tego podczas jej pobytu u mnie dostała okresu, dokładnie 3 dni po tej drazliwej rozmowie, która byla początkiem konca. Co moze oznaczac PMS. Sama po czesci tak wyjaśniała swoje zachowanie. Niby nie byliśmy nawet para, ale jednak cala ta relacja trwala jakies 3.5 miesiaca a mi po prostu zaczęło na niej zależeć. Nie wiem co o tym myslec. Mimo tego jak sie zachowała, nie jestem na nia jakos bardzo zly lub obrazony. Sam siebie raczej tez jakos nie obwiniam. Czekam na opinie.

kryzys w związku

Kryzys w związku – jak go przetrwać i odbudować relację?

Twój związek w kryzysie? To naturalny etap, który może wzmocnić relację. Poznaj sprawdzone strategie i porady ekspertów, by skutecznie przez niego przejść i odbudować więź. Czytaj dalej!