Left ArrowWstecz

Po sytuacji z mężem, jego masturbacją, poczułam się źle - niewystarczająca i oszukiwana.

Mam problem głównie ze sobą z powodu męża.. jesteśmy razem od 9 lat, po ślubie 2 lata, nasz związek od samego początku aż dotąd był bardzo udany, bardzo się kochamy, mamy podobne podejścia do wszystkiego, czujemy się przy sobie dobrze, mój mąż jest cudownym człowiekiem dla mnie, jest bardzo kochany, zawsze uśmiechnięty, dba o mnie, wspiera, naprawdę czuję, że trafiłam na kogoś idealnego.. natomiast w zeszłym roku wydarzyła się pewna sytuacja, z którą do tej pory nie mogę sobie poradzić.. były jego urodziny, w które chciałam mu sprawić przyjemność „łóżkową” i tak się stało, na tamten moment przynajmniej myślałam, że mu się podobało i było dobrze, ale następnego dnia po powrocie z pracy zastałam przy łóżku chusteczki, wiadomo po czym, na początku nie chciał się przyznać, że się masturbował rano, ale w końcu to potwierdził.. zawsze podczas naszego związku mówił mi, że on nie robi takich rzeczy, że nie jest mu to potrzebne, że ja mu wystarczam, że nie jest jak to powiedział „jakimś niewyżytym psem” ,żeby musieć się sam zaspokajać, a po tej sytuacji powiedział, że to był tylko raz, że nie wie dlaczego, tak po prostu.. poczułam się zraniona, oszukana, nieatrakcyjna, zaczęłam się zastanawiać co zrobiłam źle, czy poprzedniego wieczoru przed tym jak to zrobił byłam aż taka słaba w łóżku, że musiał sam sobie poprawić jak tylko wyszłam z domu, a on twierdzi, że to nie ma znaczenia, że cały czas tak samo mu się podobam, tak samo go pociągam, że jestem dla niego najpiękniejsza itd.. przegadaliśmy to jako tako, bo on więcej nie chce o tym rozmawiać, ale ja nie potrafię do tej pory sobie z tym poradzić, nie wiem czy bardziej chodzi o to, że mnie oszukał czy że w ogóle się zaspokajał, cały czas myślę dlaczego, czy dalej mnie nie okłamuje, czy może robi to dalej, tylko teraz dobrze się ukrywa.. nie wiem, dobija mnie to cały czas, doszło to do takiego stopnia, że zmieniłam świetną pracę na byle jaką, w której będę pracować w tych samych godzinach co on, bo w poprzedniej każdego dnia wychodząc rano do pracy myślałam cały czas o tym, że może właśnie to robi i mnie okłamuje, straciłam zaufanie do niego, mimo że do tego momentu był jedyną osobą, której ufałam bezgranicznie i zawsze mogłam na niego liczyć i niczym się nie martwić.. nie podejrzewam o żadne zdrady, bo wiem, że tego by nie zrobił, ale cały czas mam w głowie to, że mnie oszukuje i nadal to robi. Jest to dla mnie strasznie trudne, coraz gorzej to przeżywam, wiecznie płacze, a chciałabym być znowu szczęśliwa, witać go codziennie z uśmiechem jak przed tą sytuacją i nie rozmyślać o tym w kółko, bo męczy mnie już to strasznie do tego stopnia, że mimo, że kocham tego człowieka nad życie i chciałabym być przy nim do grobowej deski to myślę o rozwodzie, żeby zarówno on się nie męczył cały czas moim złym nastrojem i żebym ja mogła przestać myśleć już o tym co on robi i czy mnie nie okłamuje.. juz nie mam siły
User Forum

Anonimowo

w zeszłym roku
Katarzyna Jadwiga Lewińska

Katarzyna Jadwiga Lewińska

Dzień dobry, rozumiem, że dla Pani ta sytuacja jest bardzo trudna - dobrym rozwiązaniem jest poszukanie wsparcia u specjalisty - psychoterapeuty lub psychoterapeuty seksuologa, który prześledzi z Panią tropy, jakie doprowadziły do obecnego Pani samopoczucia. To wpuszczenie do siebie innej perspektywy pomoże Pani wyjść z “zaklętego kręgu”, w jakim się Pani teraz znajduje emocjonalnie.

Masturbacja sama w sobie jest jednym ze sposobów bycia ze swoim ciałem, kontaktu z nim, także obniżenia napięcia lub dawania sobie przyjemności. Czy Pani próbowała w ten sposób być samej ze sobą? Często wspólne w parze doświadczanie masturbacji jest dla relacji intymne i pokazuje, co nam się podoba, czego chcielibyśmy doświadczyć ze strony partnera czy partnerki.

Pozdrawiam serdecznie!

w zeszłym roku
Jarosław Orzechowski

Jarosław Orzechowski

Dzień dobry, 

z Pani opisu wynika, że jest Pani bardzo wyczerpana tą sytuacją. Co więcej, wygląda jakby Pani zatroskanie pogłębiało się z upływem czasu. Gorąco zachęcam do zwrócenia się o pomoc psychoterapeuty. 

Ponadto być może powinni Państwo wspólnie udać się do seksuologa, który pomoże Państwu wyrazić i zrozumieć różnice w zakresie potrzeb seksualnych; może również pomóc w wypracowaniu efektywnych sposobów lepszego dopasowania się w tym obszarze. Nie wydaje się, żeby rozwód był koniecznością, skoro kochacie się i Wasz związek jest bardzo udany. 

Powodzenia! 

 

w zeszłym roku
Michał Baczewski

Michał Baczewski

dzień dobry, 

czytając opis, mam poczucie ze to trudna dla Ciebie sytuacja związana z relacją z osobą, którą kochasz. Jeśli uznasz, że to dla Ciebie będzie wspierające, zachęcam do rozmowy z psychologiem, psycholożką, terapeutą lub terapeutką.  Twoje uczucia są ważne a reakcja na nie czasem wymaga pracy. Co do samej masturbacji - jest ona naturalym zachowaniem seksualnym, niekoniecznie oznacza brak zadowolenia z życia seksualnego. Może wynikać z wielu innych przyczyn, np. stres, potrzeba odreagowania itd … To, że Twój mąż się masturbował, nie musi też oznaczać, że nie jest zadowolony z Waszego życia seksualnego lub że Cię nie kocha i nie uważa za atrakcyjną, choć rozumiem, że tak możesz o tym myśleć. 

dobrego dnia

Michał Baczewski

w zeszłym roku
Agnieszka Wloka

Agnieszka Wloka

Dzień dobry

a czy te natrętne myśli nie są dowodem Pani braku wiary w siebie?:) Dotąd żyła Pani w przeświadczeniu, że jest dobra w łóżku, bo mąż dawał Pani takie sygnały…pytanie czy z innymi kwestiami życiowymi też tak Pani ma, że wierzy Pani, że coś Pani wychodzi, tylko wtedy, gdy ktoś to doceni? Myślę, że tu jest klucz do zrozumienia….na ile Pani sama siebie ceni tak jako kobietę, jak i w każdej innej kwestii. Zachęcam Panią do spojrzenia na siebie tak z zewnątrz, jak na kogoś obcego- co jest we mnie ma plus, z czego mogę być dumna?

A druga sprawa to jeśli już ma Pani w głowie, że jest nieatrakcyjna to warto coś zrobić, żeby poczuć sie bardziej atrakcyjną - podejdźmy do problemu od tej strony. Proszę sobie przypomnieć czas jak zabiegaliście o siebie przed ślubem - nie pomyślałaby Pani wtedy, żeby rezygnować, bo jemu coś nie odpowiada, tylko walczyłaby Pani. Teraz może być podobnie - wizyta u kosmetyczki, fryzjera, nowy ciuch, inwestycja w siebie - to jest Pani lekarstwo. 

 Agnieszka Wloka 

w zeszłym roku

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Nagłe rozstanie, chciałabym to odbudować, jednak partner uważa, że jest mu aktualnie lepiej.
Partner podjął decyzję o rozstaniu miesiąc temu. Byliśmy razem 4 lata i przez pół roku, mieszkaliśmy razem. Rozstanie było nagłe, bardzo źle to znoszę, musiałam się wyprowadzić i wrócić do rodziców. Z mojej strony dostrzegłam wiele problemów, których wcześniej nie zauważyłam. Poszłam na terapię indywidualną. Staram się pracować nad sobą, jednak nadal chciałabym spróbować z nim zacząć od nowa i bardzo mi na nim zależy. On również chodzi na terapię od kilku lat. Daję mu przestrzeń, o którą prosił, jednak martwi mnie jego podejście. Stwierdził, że chce pójść na terapię dla par, ale nie potrafił dokładnie sprecyzować jaki ma w tym cel. Jego perspektywa : Nie mogę obiecać ci, że chce zacząć od nowa. Nie chce się deklarować, robić ci nadziei. Chcę zobaczyć co przyniesie przyszłość. Nie mam do ciebie zaufania, ty się zbyt szybko zmieniłaś i nie oznacza to, że wszystko się zmieniło. Nie wierzę w to. Czuję presję z twojej strony. Nie przeżywamy tak samo rozstania, nie czujemy tak samo. Nie wiem jak będzie, czy kogoś poznamy, co tak naprawdę się stanie, nic nie jestem w stanie zagwarantować. Nie jestem niczego pewny. Myślę o sobie i swoim szczęściu, to jest priorytet. (Widzę, że chciałby być pewny decyzji, ale nie jest wstanie powiedzieć mi tego) Mogę spróbować zacząć od nowa - czuję, że wymusiłam na nim te słowa, mówił, że na niego naciskam (widziałam w nim dużo emocji). Potwierdził, że czuje nadal do mnie żal i nie pogodził się z kilkoma sytuacjami, zwłaszcza pierwszą kłótnią w styczniu, kiedy zareagowałam nie tak, jak tego oczekiwał, kiedy powiedział o swoich odczuciach, a ja zareagowałam agresją i manipulacją. Powiedział, że będzie z nim ta sytuacja do końca życia. Nie ma już naszych zdjęć w mieszkaniu. Zrobił czystkę. Pozbierał najdrobniejsze rzeczy i mi oddał. Planuje oddać kolejne. Usunął się z grupy rodzinnej. Ma zabrać ostatnie rzeczy, które są u mnie. Nie pisze, bo uważa, że nadal brak kontaktu jest mu potrzebny i tak jest lepiej. Powiedział, że odkąd się rozstaliśmy, czuje się lepiej, bo nie obciążają go moje problemy i może skupić się na sobie, że oczyścił głowę. Mówił, że nasza najbliższa przyszłość się różni. Czy to ma szansę się udać z jego podejściem i żalem? Czy jestem w stanie odbudować jego i swoje zaufanie po tym wszystkim? Czy jest możliwe, żeby nie czuł, że robię coś wbrew niemu, żeby zrozumiał, że zależy mi na nim i nie chce go krzywdzić. Staram się, bo wcześniej tego nie robiłam i chcę to naprawić. Moja perspektywa : Od kilku tygodni jest mi ciężko skupić się, mało jem i kiepsko śpię, przeżywam to co się dzieje między nami. Chciałabym, żeby dał mi szansę. Czuję niesprawiedliwość z tego powodu, że po tylu wspólnych latach, kiedy w końcu nastąpił przełom z mojej strony, on się wycofał. Nie myśli już o nas, tylko o sobie i tym, jak jemu będzie najwygodniej. Podjął decyzję o rozstaniu ostatecznym. Czuję, że zostałam z tym co się stało i rozstaniem sama, tak jak on wcześniej był sam, bo ja go nie słuchałam. Tracę nadzieję.. Mimo że czuję, że jestem teraz gotowa do zmian i bardzo tego chcę, bo wiele rzeczy z mojej strony nie było ok i to zauważyłam. Z jego strony nie widzę takiej refleksji. W większości rzeczy, o których mu mówiłam, czułam, że nadal wracał do tego, że wszystkie jego negatywne zachowania były winą moją i mojego zachowania. Nie widzi w sobie szczerze winy i rzeczy, nad którymi też powinien pracować. Skupił się na sobie i nie wraca do tego, co było. Aktualna sytuacja po rozstaniu dużo pokazuje. Nie wiem co myśleć. Czy dalsze próby i starania swoim kosztem mają sens? Czy terapia par coś da? Umiemy ze sobą rozmawiać, bez emocji z szacunkiem. Jednak nie wiem co o tym myśleć.
Czy to normalne, że człowiek z depresją chce być sam i ucieka od partnera?
Witam. Mój chłopak choruje na depresje a także ma problemy z alkoholem. Leczy sie na depresje od prawie 3 lat. Brał leki potem przerwał i teraz znowu zaczał brać leki antydepresyjne i przeciwlękowe. Jak jesteśmy razem jest wszystko w porządku. Nadchodzą takie momenty że nie wraca do domu bo chce być sam. Wtedy nie mam z nim kontaktu. I nie wiem co się z nim dzieje. Odzywa się po kilku dniach i wraca do domu. Czy to normalne że człowiek w depresji chce być po prostu sam i ucieka ode mnie? I każe mnie wtedy ciszą nie odzywając się do mnie? Nie wiem jak mam reagować na takie zachowania. Bardzo go kocham, ale jest mi przykro że ucieka i chce być sam.
Jestem DDA po ciężkim przemocowym związku, po którym mam synka z autyzmem.
Jestem DDA, jestem też po ciężkim przemocowym związku. Po tym związku mam synka z autyzmem. Nowy partner właśnie ze mną zerwał po 2 latach. Powód, nie chce mieć takiego życia, jakie mam ja. Nie widzę nic złego w moim podejściu do życia, muszę iść uparcie do przodu, pokonywać przeszkody, bo one zawsze będą. Czy jest szansa, że znajdę jeszcze kogoś, kto mnie pokocha? Czy moje dziecko poradzi sobie beze mnie, kiedy mnie braknie?
Chcę sobie pomóc, bym mogła pomagać bliskim. Męczę się z niską samooceną, poczuciem bezwartościowości i przez to - zazdrością.
Witam, mam problem sama ze sobą. Czuję, że jestem beznadziejna, nic mi nie wychodzi w życiu. Ciągle na kogoś wybucham. Płaczę o byle co. Jestem bardzo zazdrosna o każdego ( chodzi o mojego partnera). Mój partner chodzi na terapię ( i jestem zazdrosna nawet o terapeutkę, głównie chodzi mi o to, że ona mu pomoże a ja nie mogę, że to ona mu doradzi, a ja nie mam pojęcia co zrobić. Dodam, że rok temu właśnie mój partner zdradził mnie emocjonalnie). Czuję, że łatwo mnie zastąpić. Chcę być ważna dla innych... i ich wspierać, ale nie wychodzi mi to. Jest dobrze przez chwilę, a potem wszystko niszczę. Kładę się z myślą, że jestem beznadziejna i budzę się również z nią. Często mam ataki płaczu, ale to do takiego stopnia, że mam mdłości. Jak mam sobie pomóc i innym? Bo dopóki nie zajmę się sobą nigdy nie będę wystarczająco dobra dla moich bliskich.
Zmagam się z zaburzeniami odżywiania, toksycznym związkiem, wahaniami nastroju i stresem - boję się jednak, że przed psychologiem się nie otworzę.
Cześć, chciałabym zaznaczyć na początku, że nigdy nie byłam ze swoimi problemami u specjalisty, ponieważ nie umiem rozmawiać o swoich problemach i boję się, że gdy do niego pójdę to nie powiem o tym wszystkim, co dziś tu napiszę. Posiadam ich sporo. Przede wszystkim stres i nadmierne myślenie. Nie umiem nie myśleć o stresujących mnie sytuacjach, przez co jest to dla mnie bardzo męczące i wyczerpujące. Od najmłodszych lat zmagam się również z zaburzeniami odżywiania, które bardzo utrudniają mi funkcjonowanie, a także normalne postrzeganie swojego ciała. Pomimo komplementów, w mojej głowie ciągle siedzą głupie myśli na temat mojego wyglądu oraz wracają do mnie wspomnienia z dzieciństwa, które są okropne. Posiadam również ogromne wahania nastroju, mogę być szczęśliwa, a za chwilę kompletnie stracić humor. Nie mam także ochoty na żadne czułości. Chłopak również jest dla mnie swego rodzaju przytłoczeniem, choć chciałabym, żeby tak nie było. Zabranianie wyjść, a bardziej szantażowanie „zerwaniem”, psucie każdego wyjazdu, ponieważ odbywa się bez niego, chorobliwa zazdrość czy ogromne wybuchy gniewu w trakcie kłótni to tylko pare rzeczy, które dzieją się w związku. Przez wszystkie kłótnie pojawiły się również u mnie bardzo złe myśli, mianowicie, że życie tak naprawdę jest bez sensu, czym ja sobie na nie zasłużyłam, co ja takiego zrobiłam źle, że życie mnie tak karze i że lepiej gdyby na nim mnie wcale nie było, bo po co się męczyć. Zaczęłam jeszcze bardziej izolować się również od bliskich, najchętniej po powrocie do domu siedziałabym w pokoju sama ze sobą. Czy ktoś ma jakiekolwiek rady na takie zachowania u mnie, bo nie powiem wszystko to na raz jest okropnie męczące..
Poczucie stałości uczuć między mną a byłą partnerką, chyba sprawia, że nie czuję miłości i zachwytu.
Dzień dobry, rozstałem się(32) z dziewczyną (28) trzy miesiące temu z powodu wątpliwości, które wypaliły moje uczucia do niej. Odchodziłem z myślą o tym, że zatęsknię i będę wiedział, że jest tą jedyną. Oboje żyjemy nadzieją, że jeśli jesteśmy sobie pisani to będziemy ze sobą. Nie wyobrażam sobie, że mogę wejść z kimś innym w relację i ona podobnie, tkwię w tej nadziei już trzeci miesiąc - myślałem, że już się pozbierałem, ale jednak nie. Nie wiem czy to miłość, czy jakieś inne psychiczne uwikłanie. Marzę o tym, że pewnego razu zreflektuję się i będę za nią latał, jak pies, ale obawiam się, że moja wiedza o tym, że ona dalej mnie kocha napędza moje niezdecydowanie. Marzę o tym, żeby było jak dawniej, ale ja już nie patrzę na nią jak kiedyś, choć jest wspaniałą osobą. Może gdyby dała mi jasno do zrozumienia, że już o mnie nie myśli, wzbudziła we mnie zazdrość (choć wiem jak dziwnie to brzmi) to bym się ogarnął? Chciałbym znowu czuć w sobie tę miłość, poczucie straty, a czuję jakieś zawieszenie - ani w tę ani w tę. Gdy przestaję myśleć o niej, o nas, to robię wszystko, żeby nie zapomnieć, mieć nadzieję na naszą wspólną przyszłość, czytam historie szczęśliwych powrotów, piszę do niej. Miałem nadzieję, że po czasie polecę do niej z kwiatami, jak w hollywoodzkich produkcjach i będę żebrał o wybaczenie, a ja chyba po prostu wiem, że mam ją w garści (sama mi to powiedziała) i to odsuwa w czasie ten proces? Co zrobić, żeby znowu poczuć tę miłość, wzniecić w sobie chęć walki... Tyle jest jeszcze rzeczy, które chciałbym z nią zrobić...
Jak pomóc partnerowi w konflikcie z byłą partnerką o opiekę nad dzieckiem

Od 2 lat spotykam się z mężczyzną, który ma syna z poprzedniego związku. Matka jego dziecka robi mu ciągle o coś problem np. Że nie zajmuje się dzieckiem, bo pracuje, a jak ma wolne i proponuje, że zabierze syna do siebie, to wymyśla różne wymówki, żeby tylko go nie wziął, albo też mówi, że nie pojawia się w szkole u syna a jak partner chce pójść do szkoły to twierdzi że nauczyciele go nie znają i kategorycznie się nie zgadza itd. Takich sytuacji jest naprawdę wiele. Kontakty mają ustalone przez sąd, a każda próba spotkań z dzieckiem częściej niż zostało to ustalone w sądzie, kończy się odmową ze strony matki. Czasem wydaje mi się że ta osoba czerpie ogromną satysfakcję z tego, że utrudnia mu życie. A ja widzę, jak wiele nerwów kosztują go te ciągłe kłótnie, ale nie potrafię mu pomóc. Nie wiem, jak radzić sobie z takim człowiekiem

Jak uzyskać chęci do pracy nad samą sobą i nie patrzeć na wszystko ze złym nastawieniem?
Jak uzyskać chęci do pracy nad samą sobą i nie patrzeć na wszystko ze złym nastawieniem? Już nie wiem, czy sama ze sobą mam problem, czy mój mąż mi to już tak wpoił. Chce przyrządzić coś do jedzenia sama, on też jest w kuchni i mówi, że chce mi pomóc, żeby było szybciej. Jednak ja wolę sama, bo muszę robić tak, jak on uważa, że jest dobrze i że ja robię źle, nie umiem myśleć z wykorzystaniem wszystkiego dookoła i z zaoszczędzeniem czasu. Marnuje jedzenie - mam wypominane, bo nie umiem sobie tego poukładać. Nie jest posprzątane dokładnie, bo nie wyniosłam tego z domu. Nie umiem wprowadzić sobie i rodzinie zdrowego odżywiania, bo po prostu nie lubię niektórych rzeczy. Za późno wstaje, bo lubię spać i mam wypominane. Jestem leniuchem i przyznaje się do tego. Jak mogę nad tym popracować.
Trudności w wyrażaniu emocji i poczucie niezrozumienia przez bliskich - jak odzyskać siebie
Często czuję się niezrozumiały przez otaczające mnie osoby. Nie potrafię rozmawiać o tych emocjach, miewam chęci powiedzieć o tym co czuję, jednak nie potrafię tego przedstawić, gdy nadarza się taki moment. Ciężko zebrać mi to w słowa, może pojawia się też obawy zbagatelizowania, czy też niezrozumienie ze strony bliskich. Mam żonę, psa, mieszkamy razem. W trakcie etapu dzieciństwa wiele widziałem, wiele słyszałem. W dzieciństwie często dostrzegałem problemy rodziców, głównie finansowe, w czym często uczestniczyłem widząc to wszystko. Rzadko moglem pozwolić sobie na coś więcej, jednak byłem świadomy, że rodzice robią co mogą. W tamtym czasie postanowiłem, że u mnie będzie inaczej. Jestem osobą, która zawsze chętnie pomoże bliskim nie oczekując nic wzamian, często sam tą pomoc oferuje. Jestem osobą, która lubi porządek, ideał, dużo analizuje. Z żoną jestem rok po ślubie, znamy się od kilku lat, od 4 lat razem mieszkamy. Rodzina jest dla mnie priorytetem, własne cele, własne wydatki nie istnieją dla mnie. Chciałbym lepszego życia dla swojej rodziny niż sam miałem, nie chciałbym mając w przyszłości dziecko obarczać je problemami. Staram się upiększać nasze życie, dbać o otoczenie, utrzymywać pewien standard. Dbać o żonę, zmieniam się nawet na lepsze, więcej słuchając. Czuję, ze zatracam w tym trochę siebie. Nie potrafię rozmawiać o emocjach. Często czuję, że rodzice, żona, bliscy nie liczą się z moim zdaniem, nie traktują mnie na poważnie, nigdy nie pytają co tak naprawdę chciałbym od życia, ciągle tylko oczekiwania, aby zmienić pracę na lepszą, bo kierowca dostawca przecież nie brzmi dobrze, nie zagwarantuje przyszłości, a po coś robiłem magisterkę. Jestem osobą ambitną, ale nie da się ukryć, że wszystko kosztuje i kieruje się w pracy jedną zasadą, praca to tylko pieniądz, aby ułatwić życie, zapewnić standard, utrzymać rodzinę, dać rodzinie coś więcej od życia niż sam miałem w dzieciństwie. Żona miała tego trochę więcej, stąd pewnie inne podejście. Nie mogę odnaleźć siebie, robię zawsze to co trzeba. Sprzątam, dbam o dom, podwórko, samochody, wszystko robię na czas. Bliscy postrzegają, że przesadzam, że "nakręcam się", gdy staram się poznać wszystko konkretnie od a do z, analizując. Więcej myślę o innych niż o sobie samym. Sam nie wiem dlaczego to piszę, co chciałbym usłyszeć, ale być może uzyskam to, czego nawet nie wiem, że szukam.
Wyznałam uczucia chłopakowi, jednak zostałam odrzucona. Nie wiem jak sobie z tym poradzić?
Podoba mi się pewien chłopak już dość długo... Wyznałam mu to, ale niestety zostałam odrzucona. W odpowiedzi usłyszałam, że jemu ciężko jest w ogóle czuć coś do kogoś bardziej niż przyjaźń. Nie do końca rozumiem jego odpowiedź. Od tamtej pory czuje się źle, że mu powiedziałam cokolwiek, chciałabym cofnąć czas... Nie wiem jak sobie z tym poradzić/odkochać się, ponieważ nie pozwala mi to normalnie funkcjonować. Jest dla mnie bardzo ważny, ale jednocześnie czuję, że tutaj już nawet przyjaźń nie wyjdzie i że to nie ma sensu...co robić?
Wyrzuty sumienia, jak z nimi sobie poradzić i jak relacje z mężem naprawić?

Wyrzuty sumienia, jak z nimi sobie poradzić i jak relacje z mężem naprawić? 

Odszedł nasz pies i to wydaje mi się w dużej mierze przeze mnie. Wszyscy go kochaliśmy i mój mąż szczególnie, boję się, że mi tego nie wybaczy. Od dłuższego czasu bardzo chciałam zrealizować marzenie, którego nigdy wczesniej nie mogłam, bo dzieci praca itd. wyjechać na wyspę i tam spróbować żyć, zrobić taki gap year tyle że po 40. Miałam też dosyć szarej zimnej polski w zime. Niestety loty czarterem nie pozwalają przewozić  psa cięższego nie 8 kilo na pokładzie, więc mój mąż udał się do weterynarz, która dała psu specjalną karme odchudzającą. Pies miał 14 lat ważył 10, a miałby zejść do 8 kilo. Mąż nie chciał, aby leciał w luku bagażowym, bo jak stwierdziła weterynarz tego by nie przeżył. Nie udało mu się zgubić do naszego wyjazdu wagi tyle, ile trzeba, więc zostawiliśmy go pod opieką moich rodziców. We wcześniejszych latach też wyjeżdżaliśmy na miesiąc i wszystko było ok ,pies nie chorował. Stwierdziliśmy, że jak schudnie i znajdziemy dom dla nas większy( ten co wynajmowaliśmy właściciel nie zgadzała się na zwierzęta) to go zabierzemy. No i niestety pies schudł, ale nie zdążyliśmy go zabrać - odszedł sam, bez nas, nie tak powinno być.

Oboje mamy straszne wyrzuty sumienia, ponieważ myślę, że mógł też umrzeć z tęsknoty do nas, tak powiedział mi mąż w złości, że go zabiliśmy. Też go kochałam, ale miałam te swoje wariacje, naprawdę już w pewnym momencie obsesję o zmianie swojego życia, a teraz bardzo żałuję, jeszcze nie powiedziałam dzieciom, jestem przekonana, że wszyscy będą mnie winić, ponieważ wyjazd to był głównie mój pomysł, moja potrzeba, oni się na to zgodzili. 

Jestem w bardzo złym stanie psychicznym i boję się także czy w ogóle mąż mi wybaczy, już mi mówi, że to wszystko przez mój egoizm, też bym chciała cofnąć czas i nigdzie nie wyjeżdżać, bo rodzina jest dla mnie najważniejsza i ją bardzo naraziłam na cierpienie, a Figa rzeczywiście - przyczyniłam się do jego śmierci. 

Jak to wszystko naprawić? Kocham męża, kocham moje dzieci, wszyscy będą cierpieć teraz rzeczywiście przeze mnie, jest tak bardzo źle. Cały ten wyjazd chyba zaczyna rozbijać moją rodzinę naczytałam się o wychodzeniu ze strefy komfortu, ale właśnie oni mieli tam dobrze w domu, pies też, a tak jest dla wszystkich tylko niepotrzebne cierpienie, bo ja to wszystko wymyśliłam a mąż mnie wspierał i się zgodził na całe to wariactwo. Teraz ma do mnie ogromny żal i pretensje, ja sama do siebie też, bo nie taki chciałam koniec dla Figa zdala od nas tęskniącego....

Co mam teraz z tym wszystkim zrobić? 

Jak z nimi rozmawiać, żeby mi wybaczyli i jak samej sobie wybaczyć? Narazie nie mogę spać i ciągle płacze, wyjazd zmienił się w koszmar. Jutro wracamy do Polski na dwa tygodnie tam być może jeszcze bardziej będzie odczuwalny brak naszego psa. Tyle lat był z nami i naprawdę nie zasłużył na taki koniec. Co robić, proszę o poradę ? Jeżeli chodzi o sam wyjazd to też jestem w ciągłym stresie, ponieważ dzieci nowa szkoła, nowy język, trochę zaczynają narzekać, że chcą do Polski, ja głównie szukam nieruchomości to też generuje bardzo duży stres i teraz jeszcze ta sprawa z psem, chyba rzeczywiście wrócimy do domu, oni są dla mnie bardzo ważni, chce, żeby byli szczęśliwi. Mam nadzieję, że mi wybacza, ja zawsze też kochałam naszego psa chociaż nigdy nie byłam specjalnie dla niego wylewna, ale to był mój pies, którego kupiliśmy zaraz po ślubie, nasze takie pierwsze dziecko, które jednak zaniedbywałam, bo ciągle byłam zmęczona tymi prawdziwymi, które pojawiły się potem, no i na koniec całkowicie go zaniedbałam. Pies kiedyś był pół roku u moich rodziców, jak ugryzł nasza córkę, gdy ta była mała i go dręczyła, ale niestety tym razem nie wzięłam pod uwagę, że jest starszy już, ale też nie wyglądał i nie był chory miał trochę problemów ze stawami, ale dostał na nie zastrzyki i chodził już dobrze. Mój mąż stwierdził, że złamaliśmy mu serce i dlatego umarł i teraz ja siedzę i wyje ,bo może rzeczywiście tak było...za każde słowo nawet srogie dziękuję, czasami mam wrażenie, że w ogóle nie jestem ogarnięta i powinnam być stałym klientem psychologów.

Partner nie chce być ze mną w związku, ale zachowuje się tak, że nie potrafi odpuścić.
Moj chłopak zerwał ze mną tydzień temu. 3 tygodnie przed zerwaniem wyznałam mu miłość. Po tym mój chłopak wrócił do pracy do Niemiec. Po powrocie zerwał ze mną, twierdząc, że nic nie czuje. Spotkaliśmy się jeszcze dwa razy, żeby sobie wszystko wyjaśnić. Jednak nadal utrzymujemy kontakt i on nadal chce się widywać. Wczoraj nawet byliśmy znowu na randce i mam wrażenie, że chłopak sam siebie oszukuje, bo twierdzi, że jest pewny zerwania, ale jego zachowanie świadczy trochę o tym, że nadal mu zależy i coś czuje, bo chce się widywać, dopóki nie wyjedzie do pracy. Nie wiem jak mam mu przemówić do rozsądku.
Witam. Niecałe 5 lat temu nastąpiła dla mnie traumatyczna sytuacja życiowa z mężem( w skutek zażywania amfetaminy przez jakiś czas, mąż zaczął mieć urojenia dotyczące moich rzekomych zdrad) przeszłam dla mnie myślę horror:( po wizycie u psychiatry dostałam leki po diagnozie " inne zaburzenia nerwicowe" niestety brałam je krótko, przerwałam leczenie ponieważ razem z mężem pokonaliśmy razem te trudności, mamy 4 dzieci a najmłodszy syn ma 18 miesięcy. Niestety w ostatnim czasie w szkole syna pojawiły się problemy, widzę teraz jak odbiły się na mnie, mam duże wahania nastrojów, raz jestem agresywna( bez przemocy fizycznej) a za chwilę płaczę a poczucie winy sprawia że mam pełne objawy fizyczne tj. Bóle pulsowanie głowy, ból brzucha z uczuciem trzęsienia się brzucha, sztywnienie nadgarstków i palcy u rąk, "góla" w gardle, bardzo szybkie bicie serca, kołotani, zimne poty itp. Z domu nie chce mi się wychodzić, każde wyjście w załatwienu sprawy jest dla mnie przytłaczające" że znowu muszę iść i rozmawiać z ludzmi" przez co zawalam dużo spraw, bardzo odbija się to na mężu ponieważ to w nim szukam wtedy winy o wszystko:( sama sobie ze wszystkiego robię problem, nie ma dla mnie pozytywnych myśli, zawsze jest coś co przekona mnie żeby jednak zrezygnować z danych rzeczy, w tym roku pierwszy raz byłam nad morzem z rodziną i nawet chwilę nie cieszyłam się z tego, wszystko ma dwie barwy białe i szare. Planuje wrócić do psychiatry, czy to konieczne czy ten zły czas minie jak wtedy? Dziękuję
Jak radzić sobie z zazdrością o przyjaciółkę?

Dzień dobry,

nie radzę sobie z zazdrością o przyjaciółkę. 

Ilekroć widzę, że była gdzieś ze swoją najlepszą przyjaciółką to się wściekam. Jak jej ostatnio mówiłam, że mnie olewa, to ona używa mojej choroby (choruję na padaczkę), jako wymówki, przez co zazdrość tylko się u mnie pogłębia. 

Ostatnio wiele łez przez nią wylałam. Co robić?

Czy można ułożyć życie z kimś na nowo, jeśli wcześniej było dużo kłamstw
Czy można ułożyć życie z kimś na nowo, jeśli wcześniej było dużo kłamstw, ale poprzez jedną kulminacyjną sytuację, w której wyszły te wszystkie kłamstwa, życie na dwa fronty, on jednak postanowił, że życie ze mną jest tym, czego on chce? Czy można wierzyć takiej osobie? Teraz robi naprawdę wszystko, żeby to poukładać i żeby między nami było dobrze. Zależy mu też na opinii mojej rodziny, która go nie cierpi za to, co mi zrobił. Tylko czy jest możliwe wybaczyć komuś takiemu? Mówi się, że ludzie się nie zmieniają. A jednak może bywa tak, że bez odpowiednich osób takie osoby nie umieją normalnie żyć. Teraz wyglada na to, że on chce żyć normalnie. Ze mną. Wierzyć?
Jak sobie poradzić z myślą, że mąż pisał, wysłał innej kobiecie półnagie zdjęcia?
Witam, jak sobie poradzić z myślą, że mąż pisał, wysłał innej kobiecie półnagie zdjęcia? Nie było zdrady fizycznej, mąż pisał z tą kobietą tylko dwa tygodnie. Wyjaśniliśmy to sobie, numer do kobiety skasowany. Wiem, że to też moja wina, bo po ostatnim trzecim ciężkim porodzie odsunęłam się od męża a on ode mnie. Nie mogę przestać myśleć, że on pisał, patrzył na nagie zdjęcia innej kobiety. Jak z tym sobie poradzić?
Mam 25 lat i jestem dziewicą.Strasznie się tego wstydzę.
Mam 25 lat i jestem dziewicą. Strasznie się tego wstydzę. Czy to normalne że nawet nigdy nie miałam chłopaka w tym wieku i że nigdy z nikim nie uprawiałam seksu?
Toksyczne, przemocowe małżeństwo. Nie potrafię się z niego uwolnić.

Od 20 lat jestem w związku małżeńskim. Mój problem to mój mąż, który jest bardzo agresywny słownie. Nigdy nie wiem w jakim humorze wstanie, zazwyczaj jak tylko usłyszę z rana, że trzaska drzwiami albo czymś rzuca, to już wiem, że będzie awantura i zazwyczaj jest to awantura za coś, co wydarzyło się np. 6 miesięcy wcześniej. Wyzwiska typu *przekleństwa*, aż mi wstyd to pisać. Zastraszanie za każdym jednym razem mnie i dzieci, gdzie nie pójdzie do pracy, to go wywalają. W tym roku właśnie został wyrzucony z ósmej pracy, tymczasem ja pracuje jak wół, żeby na wszystko starczyło. Po całej awanturze jednostronnej, bo ja się nauczyłam nie reagować, bo jeszcze gorzej wtedy jest, oczekuje, że padnę mu w ramiona, a jak tego nie zrobię, to zaczyna się na nowo. Wyzwiska, rzucanie przedmiotami. O naszych dzieciach zawsze mówi te "downy". Ręce opadają normalnie. Odchodził już 4 razy i zawsze wracał z płaczem, że to ostani raz. Mój syn ma już 18 lat i ostatnio próbował mnie bronić to się ojciec do niego do bójki rzucił, a zapytał tylko 'czemu cały czas wyzywasz mamę, ona przez ciebie płacze'. Wiem, że jestem w toksycznym związku, ale nie potrafię się z niego uwolnić.

Witam Dwa miesiące temu zaczęłam relacje z chłopakiem. I zaczynam mieć flashbacki (przywracające się wspomnienia ) z poprzednich pięcioletnich relacji. To sprawia że czuje się nieswojo jakbym nie zapomniała poprzedniego. I ogólnie czuje się smutno przez to. Jak wyrzucić wspomnienia z glowy i otworzyć sie na nowe doswiadczenie? Dziękuję
Mam 22 lata, od niedawna jestem z chłopakiem, który traktuje mnie naprawdę dobrze
Mam 22 lata, od niedawna jestem z chłopakiem, który traktuje mnie naprawdę dobrze, troszczy się, dba o mnie, ogółem jest bardzo dobry i czuły, nie mam się do czego przyczepić, jednak mimo wszystko w mojej głowie ciągle pojawiają się myśli typu „co jeśli on nie traktuje mnie poważnie”, „co jeśli żartuje”. Twierdzi, że mnie kocha i sama też widzę, że mu zależy, jednak mimo wszystko te myśli sprawiają, że kwestionuję każdy jego ruch, co staje się męczące dla nas oboje. Skąd mogą brać się takie myśli i jak się ich pozbyć?