Left ArrowWstecz

Od ostatnich 5 dni nie mam ochoty na przytulanie ani całowanie się z partnerem, nawet zastanawiam się, czy go kocham czy nie

Dzień dobry, od ostatnich 5 dni nie mam ochoty na przytulanie ani całowanie się z partnerem, nawet zastanawiam się, czy go kocham czy nie, przez co płaczę i czuję się przytłoczona. To stało się tak nagle, jednego dnia czułam, że go bardzo kocham, jest dla mnie najważniejszą osobą, a drugiego dnia nagle wszystko zniknęło z niewiadomych przyczyn. Bardzo bym chciała, żeby było tak jak dawniej. Nie wiem co się ze mną dzieje i jaki jest powód tego nagłego zaniku uczuć i chęci.
Adrianna Stawarz

Adrianna Stawarz

Dzień dobry. Zachęcam do udania się na konsultacje do psychoterapeuty lub seksuologa. Źródeł przyczyn może być wiele i tylko w procesie terapeutycznym można ich poszukać. Z poważaniem Adrianna Stawarz
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jak zerwać toksyczną relację z koleżanką bez konfrontacji?

Witam. Mam problem z koleżanką. Chciałabym urwać z nią kontakt, gdyż męczy mnie bardzo jej ciągle narzekanie i szukanie problemów. Uważa się, ze ona jest dobra dla wszystkich, tylko inni są źli. Szala goryczy się przelała, gdy się dowiedziałam od męża, że do niego pisała i dzwoniła, narzekając na mnie, ze nie mam dla niej czasu, ze ona ma więcej obowiązków a ma czas na wszystko. Napisałam jej, ze nie chce, na razie z nikim utrzymywać kontaktu, to zaczęła pisać, że ona miała zawsze czas dla mnie i co się ze mną dzieje. I nie wiem, czy jej powiedzieć o tym, ze wiem o wszystkim, ze pisała do męża czy w jakiś inny sposób urwać kontakt. Proszę o poradę, bardzo mnie to męczy i nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

Jak radzić sobie z sąsiadami, którzy wywołują stres i krępują codzienne czynności

Od dłuższego czasu borykam się z takim problemem. Mam, że tak powiem dziwnych sąsiadów, którzy mieszkają naprzeciwko mnie (ja w bloku oni w kamienicy). Sądzę, że są oni dziwni, ponieważ głupio komentują każdego w okolicy, są opryskliwi dla obcych dzieci, wywyższają się, popisują. Problem leży w tym, że ja mając okno/balkon centralnie naprzeciwko tych sąsiadów teraz np. latem mam problem, by wyjść rozwiesić pranie. Wydaje się to może śmieszne, ale naprawdę tak jest i nie umiem sobie z tym poradzić. Kilka razy narzeczona tego sąsiada, gdy myłam okna, stanęła pod oknami i zaczęła pokazywać do mnie środkowe palce dziwne miny robić. Widziałam nie raz, będąc na balkonie wieszając pranie, jakiś czas temu sąsiedzi stanęli pod oknem i wpatrywali się we mnie, mam wrażenie, że wyśmiewali lub mówili coś złego. Niestety jestem osobą, która za bardzo bierze wszystko do siebie, się przejmuje wszystkim. Od tego czasu jakoś stresuje mnie zwykle rozwieszanie prania. Co chwilę zerkam na okno czy sąsiedzi mnie jakby nie obserwują, jest to dla mnie duży stres. Co z tym zrobić?

Co robić z dorosłą osobą z podejrzeniem borderline, lęków społecznych, hazardzistą?
Co robić z dorosłą osobą z podejrzeniem borderline, lęków społecznych, hazardzistą, która nie zdaje sobie sprawy ze swoich problemów?
3 miesiące temu zakończył się mój 8-letni związek, moja partnerka mnie zostawiła dla innego
Dzień dobry. 3 miesiące temu zakończył się mój 8-letni związek, moja partnerka mnie zostawiła dla innego... Wszystko było dobrze, dopóki nie pojawił się ten drugi... Od tego momentu nie potrafię się pozbierać, ciągle o niej myślę, nic mnie nie cieszy, nie mogę się skupić na niczym innym, czasem myślę o śmierci... Czuję się sam, nie mam nikogo, komu mógłbym się zwierzyć, kto by mnie wsparł... Wstydziłem się prosić o pomoc, choć był moment, w którym chciałem skończyć ze sobą, ale nie odważyłem się... Wiem, że szukanie na siłę kolejnego partnera byłoby złym posunięciem i muszę przecierpieć rozstanie, ale nie potrafię... Mam wrażenie, że już do końca życia będę sam...
Witam, jestem w moim pierwszym związku, półtora roku i od paru tygodni, może miesiąca, nie wiem, co czuję czy na pewno to ta osoba
Witam, jestem w moim pierwszym związku, półtora roku i od paru tygodni, może miesiąca, nie wiem, co czuję czy na pewno to ta osoba, czy na pewno ją kocham, często myślę nad rozstaniem się, ale co, jeśli będzie gorzej, albo co jeśli nie znajdę nikogo więcej, lub co jeśli sytuacja się powtórzy że znowu nie będę wiedział co robić. Że tak napiszę częściej rozglądam się za innymi dziewczynami. Miałem identyczną sytuację 2/3 miesiące temu, ale udało mi się zapomnieć albo po prostu myśleć albo minimalnie. Moja dziewczyna jest sympatyczna, miła, ogólnie partner "idealny", ale ostatnio tak, jak napisałem wyżej, nie wiem, co czuję, często myślę nad rozstaniem, nie wiem czy podoba mi się fizycznie. Czasami wolę spędzić czas ze znajomymi lub spędzić go sam niż z dziewczyną. Codziennie rozmawiamy przez telefon. Jak patrzę w przyszłość, nie widzę tego dobrze. Ciężko jest mi podjąć ten temat, bo jest bardzo wrażliwa i boję się jej reakcji, nie chce też psuć jej samooceny wiem że łatwo to naruszyć. Czasami zazdroszczę znajomym, którzy nie mają drugiej połówki. Nigdy nie byłem tak zagubiony i nie wiedziałem co robić, co myśleć, nie chcę podejmować decyzji zbyt pochopnie ale aktualna sytuacja zaburza mi czasami cały rytm dnia i potrafi zepsuć humor nigdy nie miałem takiego problemu, jak teraz mam w głowie, tylko pomysł z zerwaniem, ale mam przed tym obawy i nie wiem czy na pewno to jest to rozwiązanie. Mam 17 lat, dużo do 18 mi nie brakuje, więc myślałem, żeby wstrzymać się do tego czasu i udać się do psychologa (poszedłbym teraz, ale nie chcę prosić rodziców). Szukałem też kontaktu online z psychologiem bez 18 lat ale nie wiem czy jest to możliwe
Nie jestem z Polski, ale mam tutaj studia oraz pracę. Czuję się samotna, w swoim kraju mam rodzinę i przyjaciół, ale tutaj trzyma mnie edukacja i zarobki.
Dzień dobry. Jestem w takiej sytuacji, że chłopak po 5 latach zerwał ze mną. Ten związek był toksyczny i zostałam naprawdę bardzo zraniona. Problem jest taki, że mieszkam w Polsce, ale nie jestem z tego kraju. Mam jeszcze pół roku do ukończenia studiów i mam tutaj dobrą pracę. Jednak nie udało mi się tutaj nawiązać bliskich kontaktów i jedyną bliską osobą tutaj był mój były chłopak. Czuję się teraz strasznie zdezorientowana i samotna, ponieważ chcę być w swoim kraju ze swoimi przyjaciółmi i rodziną, ale nie chcę opuszczać studiów, do których mi została tylko końcówka oraz pracy, bo wiem, że w moim kraju jest ciężko z pracą a pieniądze są potrzebne. Czuję tylko, że chcę być ze swoją rodziną i przyjaciółmi, bo myślę, że leczenie tych wszystkich problemów z toksycznego związku oraz ataki lęku i paniki mogą długo potrwać, bo jestem tutaj sama, ale też chcę ukończyć to, co zaczęłam.
Mam problem z moją przyjaciółką. Bardzo się o nią martwię
Mam problem z moją przyjaciółką. Na wstępie zaznaczę, że mam 25 lat, moja przyjaciółka 24, a jej chłopak 28. Poznałyśmy się z Jagodą jakieś 5 lat temu, a od 2 lat mieszkamy razem, niestety z przyczyn rodzinnych musiałam wrócić, do domu rodzinnego. Problem leży w tym, że bardzo się o nią martwię. Od 2 lat jest z chłopakiem, który teoretycznie ma lekkie stadium Aspergera i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie akcje, które jej serwuje i ona tłumacząca każde jego zachowanie tą chorobą i tym, że ona zgodziła się to zaakceptować i żyć z tym. Mieli pełno akcji przez te 2 lata, zrywali, schodzili się, mieli swoje "poważne rozmowy" po których zawsze wszystko było super. Ale ostatnia akcja po była okropna. Powiedział jej pełno nieprzyjemnych słów, olewał ją, w oczy powiedział, że nie pociąga go seksualnie i dlatego woli oglądać porno codziennie niż na nią patrzeć, etc. Była załamana bo zawsze twierdziła, że to miłość jej życia. Zerwała z nim, nagadała wszystkim znajomym, że to koniec, opowiadała jaki był okropny itd. to był definitywny koniec przez cały tydzień. Napisała do niej że nie wiem jak to się stało i jak do tego doszło.. Kolejna "poważna rozmowa" i są znowu razem bo to miłość jej życia. Wyjechałam i myślę tylko o tym żeby jej znowu nie skrzywdził, a ona jak głupia za nim lata. Nie trawiłam typa odkąd się poznali ale teraz ja nie wiem jak ja mam z nim wytrzymać na kolejnym spotkaniu jak będzie. Czuję do niego tak duży wstręt i złość za to przez co ona przez niego przechodziła. Martwię się tym, że brak akceptacji jego osoby zakończy się końcem znajomości, jestem chyba jedyną osobą która jest temu przeciwna i mam wrażenie że tylko ja nie mam klapek na oczach a inni się nim zachwycają. Czuję się bezsilna
Partner doświadczył śmierci samobójczej wujka. Boi się pokazać uczucia, otworzyć się, jest w złym stanie psychicznym.
Dzień dobry, mój chłopak niedawno doświadczył śmierci samobójczej najbliższej osoby. Jest w bardzo słaby stanie psychicznym. Oddala się od najbliższych osób. Zamknął się przed wszystkimi. Nie chce jakiejkolwiek pomocy. Wszystkie próby i zapewnienia, że przejdziemy przez to razem nie działają bo on mnie od razu odrzuca. Strach przed pokazaniem uczuć jest ogromny i nie umiem do niego trafić chociaż mimo jego usilnych starań odrzucenia mnie, nadal okazuje mu wsparcie co jest dla mnie również bardzo ciężkie, ale wiem, że nie mogę go zostawić w takiej chwili. Czy dobry pomysłem przekonania go do poszukania pomocy jest argumentacja, że powinien wyciągnąć lekcję z zachowania wujka i nie popełniać jego błędów, ponieważ są bardzo podobni charakterem- chcą wszystko zrobić sami i nie umieją prosić o pomoc. Argument, że dla niego jest jeszcze szansa, ponieważ wujek odrzucił i nie podzielił się z bliskimi swoim problemami, czego właśnie mój chłopak nie umie zaakceptować. Żeby nie powielał jego zachowania i znalazł siłę o walkę o siebie dla zmarłego. Boję się, że te argumenty zamiast pomóc jeszcze pogorszą jego stan- ale już nic nie działa.
Jak sobie poradzić z chorobliwą zazdrością? Sprawa dotyczy mnie, nigdy nie kontaktowałam się że specjalistami, bo uważałam, że sobie sama poradzę. Jednak ciągle słyszę od partnera, że przekraczam wyznaczone przez nas samych jakieś 7 lat temu na początku naszego związku granice. Rozmowa z partnerem nie pomaga, bo ma dość kontroli i coraz większych ograniczeń w jego oczach z racji mojej zazdrości w związku. Ja uważam, że szczera rozmowa z nim też mi pomoże, bo wiem że mam z tym problem, ale gdyby spróbował mnie jakoś zapewnić lub udowodnić, że mówi prawdę byłoby mi łatwiej. Po wielu kłótniach moje zaufania do niego zmalało, bo raz mmie oszukał w kwestii znajomości(szedł w zaparte,ze nikogo nie poznał a faktycznie utrzymywał kontakt z pewną kobietą, jak się później wyjaśniło była to naprawdę czysto koleżeńska relacja jednak ja się zawiodłam na nim, że mnie okłamał na początku) Proszę o poradę jak mam zacząć sobie radzić z takim podejściem do zazdrości? To siedzi w mojej głowie bardzo mocno i wiem, że często zdarza mi się te granicę przekraczać. Proszę o pomoc jak zarówno proszę o poradę jak mam poprosić partnera o szczera rozmowę aby spróbował być bardziej otwarty w stosunku nowych znajomości aby nie ukrywał przede mną czegoś, co tak naprawdę nie skrzywdzi mnie w żaden sposób. Jak rozwiązać te problemy? Jak nauczyć się żyć ze spokojem s nie ciągłym niepokojem i z samoczynnie wymyślającymi się historiami w mojej głowie? Bardzo mnie to męczy w życiu codziennym szczególnie gdy mój partner wyjeżdża do pracy na kilka dni bez powrotu w międzyczasie do domu. Będę bardzo wdzięczna za wszelką pomoc. Pozdrawiam.
Jak samemu dostarczyć sobie miłość? Czy można się tego nauczyć?
Jak poradzić sobie z toksycznym rodzinnym środowiskiem? Alkoholizm, konflikty i decyzje o wyprowadzce
Proszę o pomoc ? Słowa otuchy ? Żeby ktoś mną potrząsnął ? Moja matka jest alkoholiczką od ponad 20lat. Po alkoholu robi awantury. Była na leczeniu, nic to nie dało. straciła prawo jazdy, nie pracuje, oficjalnie jest na rencie z powodu depresji. Ale lekarz nie wie że pije. Usłyszałam z jej ust wiele przykrych słów, nie raz rzucała się na mnie za zabranie jej alkoholu. Naprawdę mnóstwo ciężkich historii. Ojciec jest nieobecny, wraca tylko na weekendy. Bardzo mi go szkoda. Kiedyś byliśmy blisko. Z jego powodu postanowiłam zostać po ślubie w rodzinnym domu. Żeby mu pomóc, żeby nie był tu sam z żoną alkoholiczką. Jest dobry człowiekiem. Ale nie potrafi wziąć na siebie odpowiedzialności. Wielokrotnie dał się nabrać matce i wierzył w jej przemianę, wracał na dzień-dwa kiedy ona się dobrze trzymała i wierzył że ona przestała pić. Kłócił się ze mną że nie mam racji, że źle ją traktujemy bo ona nie pija. Wyjeżdżał a matka dwa dni piła tak że nie wstawała z lodka. Czasem tata też wypije, wtedy kłócą się do nocy. Wtedy dokucza też mi i mojemu mężowi. Krytukuje nas, wytyka jakieś głupoty. Ma problem że nie remontujemy domu, że mieszkamy u niego i nie płacimy czynszu. Opłacamy rachunki po połowie, opiekujemy się domem gdy jego nie ma, sprzątamy, dbamy o ogród, wykonujemy drobne naprawy czy remonty. Ale nie chcemy pakować się w remont generalny bo dom nie jest nasz. Chcieliśmy mieszkać w tym domu na zawsze, tzn ja. Mąż nie protestowal, ale nie było to spełnienie jego marzeń. Dotąd jrodzice nie zapisali nam domu, mamy dać 100tys na remont. Kwota jest kosmiczna. Chcieliśmy się dogadać. Ale ostatnio tata pod wpływem alkoholu zwyzywał mojego męża od gnoja jebanego i śmiecia pierdolonego. Powiedział że jak nam się nie podoba to mamy się wynosić, że on nikogo nie potrzebuje, dom sprzeda. Następnego dnia tego nie pamiętał, ale nie przeprosił za swoje słowa. W nas cos pękło. Maz ma dosyć takiego traktowania, wyzywania. Ja chyba jestem przyzwyczajona i lepiej to znoszę. Ale w tym wszystkim jest też nasz 6letni syn. Który coraz więcej widzi i słyszy. Coraz więcej rozumie. Nie raz mówił mi że słyszał jak babcia kazała tacie spierdalac... Takie słowa z ust małego chłopca to straszna sprawa. Podjęliśmy decyzję, załatwiamy kredyt i szukamy domu. Poifnormowalam ojca że się wyprowadzimy. On teraz żałuje, jest mu przykro. A ja mam tak straszne wyrzuty sumienia. Płaczę na samą myśl że muszę go tu zostawić z matką. Że być może już nigdy się do mnie nie odezwie. Mam ściśnięty żołądek, dusi mnie w klatce, nie mogę wziąć oddechu. Ból głowy od którego chce się wymiotować. Wiem że dla własnego dobra, i dobra mojego męża i syna, powinnam się wyprowadzić. Ale czy będą szczęśliwa mają wyrzuty sumienia że zostawiłam ojca ? Mam rodzeństwo, wiem że możemy opiekować się tatą na zmianę. Ale nie wiem czy sobie poradzę jeśli tata będzie miał do mnie całe życie żal. Potrzebuje żeby ktoś spojrzał na problem z boku i powiedział mi co robić.
Problemy zdrowotne męża a życie seksualne i komunikacja w związku

Mąż i ja w związku od 20 lat. Udany seks, magia, potrafi być naprawdę ogień, chociaż zauważyłam, że przez 3 dni jest megaaa – nawet podczas snu w nocy, takie spontaniczne przebudzenia. Po tych 3 dniach jakoś dziwnie…

Mąż zranił mnie tekstami, np. dziś. Wczoraj – obłędny wieczór. Mówił, że miał megaaa ochotę na mnie. Okkk, ja na niego. Przejdę do rzeczy: ma problemy z penisem. Dermatolog za rok, tak samo urolog. Nie wiem, jaki powód, skąd ma na penisie biały nalot, jakby grzybica. Stosuje żele – nic nie pomaga. Pobolewa go czasem podczas zbliżenia, lecz mimo wszystko chce seksu na upartego, mimo iż proponuję, aby dał spokój. Nie wiem, co to jest. Ma dyskomfort, często to białe coś dłubie i mu schodzi. Ciągle mówi, że go podniecam, że się jara, szybko kończy.

Noc – obłęd. Nad ranem powiedział mi, cyt.: „Wiesz, czemu dłużej chciałem się z tobą kochać? Byś na drugi dzień mi nie gadała, że mało czy wcale, bo mnie boli. Ale było zajeb…cie”. Nie wiem, jak te słowa odbierać. Po prostu zrobiło mi się bardzo przykro, słysząc to. Mąż stwierdził, że nie tak chciał je ująć, że źle je odebrałam, że zawsze ma na mnie ochotę.

Co mam myśleć? Mówiłam mężowi, że takimi tekstami zrazi mnie do siebie, do seksu. Przepraszał. Po chwili, przed pójściem do pracy – seks na szybko. Dziwnie się poczułam. Zawsze tak było, lecz po tych słowach byłam zniesmaczona.

Mąż lubi opowiadania, fantazje – że ja niby z kimś innym uprawiam seks, i o tym sobie piszemy na Messengerze. Oczywiście, zaraz jak coś wymyślę, że np. idę na randkę z innym, uprawiam seks, on już agresywny. Hmm… taki obojętny, choć zaprzecza.

Nie wiem, jak odbierać te jego słowa, co myśleć. Czy naprawdę uprawia ze mną seks z miłości, pragnienia, jak mówi, czy ot tak, bo jest???

Błagam o poradę. Mam mętlik w głowie.

Jestem niespokojna-wybuchowa, zmienna, wiecznie zmieniam pracę i miejsce zamieszkania. Nie potrafię podjąć hobby czy być konsekwentną, bo rozpiera mnie różnorodność emocji. Nie radzę sobie.
Od kilku dobrych lat, od kiedy wyprowadziłam się z domu, cały czas się przeprowadzam. Ciągle zmieniam pracę. Jedyne co stałe to (o dziwo) mąż, za którego wyszłam dosyć spontanicznie, ale mam niezawodną intuicję i według mnie to jest to coś na całe życie. Brakuje mi cierpliwości, często płaczę, wybucham, nie mogę opanować złości. Nastrój mam bardzo różny i bardzo szybko się zmienia, zauważyłam to mniej więcej po 20 rż, mam 26 lat, z każdym rokiem mam wrażenie, że coraz bardziej tracę nad sobą i swoimi emocjami panowanie. Nie potrafię rozwinąć żadnego hobby, poddaję się przy pierwszej próbie. Nie wiem co o sobie myśleć, nie potrafię siebie opisać, mam wrażenie, że jestem bardzo różna albo nijaka. Nie wiem o co chodzi, ale moje zmienne nastroje i ciągła złość wywołana też moja niekonsekwencją znacznie utrudniają mi życie (mimo wszystko burzliwy związek, czasem jestem nieznośna i mam tego świadomość, ale nie potrafię się opanować w danej chwili) zarówno uczuciowe, ale zwłaszcza zawodowe. Pociągają mnie różne rzeczy, mam dużo pomysłów, których nie realizuję lub robię to w małym stopniu. Szukam rozwiązania, które pomoże żyć mi normalnie. Na tę chwilę sama się ze sobą męczę.
Dobry wieczór, Od 2 lat jestem w związku z mężczyzna. Nasza znajomość zaczęła się nieco inaczej niż zazwyczaj, raczej byłam nim zniechęcona. Jest osoba bardzo dominująca, musi mieć ostatnie słowo, nie przebiera w słowach, jest nerwowy. Myśle nad zakończeniem związku już od początku, ale jeśli mam być szczera ze sobą, uważam ze jedyne co mnie przy nim trzyma to to ze ułatwia mi życie w sensie finansowym- nie jest nie wiadomo jak zamożny po prostu- mogę jeździć autem które mi pożycza, mieszkać w jego domu, finanse nie pozwalają mi na życie samej, on zawsze mówił ze mam zarabiać na siebie a on się reszta zajmę. Niestety nabrał kredytów i teraz potrafi mi wypominać paro złotowe sytuacje. Jest narcyzem i manipulantem- to tak w wielkim skrócie. Miał ciężkie życie rodzinne, jego ojciec gwałcil jego matkę na jego oczach, jego brat miał już 3 próby samobójcze przy jednej z nich byłam i go ratowałam. Nie śpi spokojnie ciagle go coś trapi. Jest mi naprawdę go szkoda bo ma ogromny potencjał ale cały czas oddaje się tej rodzinie która tak bardzo go skrzywdziła. Oni nie wiedza o tym ze ja wiem wiele o ich przeszłości i nie mogę przebywać w ich otoczeniu widząc te sztuczne uśmieszki i udawanie ze wszystko jest ok. Mam duże „jaja” i zawsze mówię ludziom rzeczy w twarz, ale tutaj nie chce się w to wtrącać. Przez ta jego przeszłość ma negatywne podejście do życia, wszystko neguje, ja jestem światła osoba która ma wiele pomysłów i cieszy się z małych rzeczy. Miałam i mam problemy z depresja i jestem wrażliwa na piękno ból cierpienie, dużo rzeczy robi na mnie wrażenie. Nie wiem co to znaczy kochać ale coś mi w środku mówi ze to na pewno miłość nie jest. Po prostu on posiada coś czego moi byli partnerzy nie posiadali każdy znajomy czy to jego czy mój dziwi się ze z nim jestem. Osaczają mnie jego rodzinne problemy, ja naprawdę nie chce się otaczać toksycznoscia, złymi ludźmi bo to tylko mnie dołuje, depresje miałam stwierdzona już 7 lat temu ale to dopiero od miesiąca jak zaczęłam brać leki afobam i cital. Złe to wpływa na moje libido co partnera denerwuje, lekarz zalecił brać leki przez pół roku a on chce żebym je odstawiła. Jak dla mnie to krzywdzące- gdyby to on miał taka sytuacje nie miałabym z tym problemu bo ważniejsze byłoby dla mnie zdrowie psychiczne mojego partnera i mówiąc nieskromnie poslalabym go do psychologa, ale wiem ze on nie pójdzie bo jak on uważa: on nigdy nie jest problemem. dzisiaj była kolejna próba jego brata, jego rodzina ma go gdzieś, tak jak i mojego partnera. Ale on się mega tym przejmuje, tylko ze odbija się to głośnym echem na naszym związku. Pytałam czy nie chce pogadać to mnie odrzuca krzyczy ze już się nagadał chodzi po prostu w powietrzu wisi czarna chmura czuje zła atmosferę i wiem ze jeden mały zgrzyt i będzie afera. Ja już nawet nie chce wiedzieć co się działo chce spokoju i kogoś kto nie będzie wampirem obok mnie zzerajacym moja energię. Choć rozumiem ze to wynika z jego przeszłości i ciężko mi go zostawić w takiej sytuacji to jednak pragnę zakończenia tego związku. Jak to zrobić? Wiem ze to na pewno będzie pełne emocji starcie ale nawet nie wiem jak to zacząć. Chciałabym Szczęścia dla niego i dla nas ale on ma kompletnie odrębny mindset. Jemu się nie da nic przemówić. Co zrobić? Będę bardzo wdzięczna za jakakolwiek pomoc.
Moim problemem w tym wszystkim prawdopodobnie jest brak pewności siebie i brak poczucia własnej wartości.
Dzień dobry, Moim problemem w tym wszystkim prawdopodobnie jest brak pewności siebie i brak poczucia własnej wartości. Mianowicie w integracji z ludźmi odczuwam wrażenie, że mam jakąś wewnętrzną blokadę, w pewnych sytuacjach czuje się otępiały, nie mogę skupić się na obecnej chwili, przez co nie potrafię rozmawiać nawet ze znajomymi, przy których nie czuje żadnej presji, chociaż znajomi i przyjaciele zarzekają się że jestem wygadany. Dla lepszego przykładu, poznałem jakiś czas temu swoją dziewczynę, spotykamy się bardzo krótko, bo z 3 miesiące, ale odczułem już po jakimś miesiącu problemy z utrzymaniem tego vibe'u, nie raz się zdarza że nawet o głupotach chciałbym pogadać, pośmiać się, ale mam pustkę, a do tego dochodzi wieczne rozmyślanie i zastanawianie się co ze mną jest nie tak, w czym jest problem. Myślę że ten overthinking mnie tak męczy przez co nie mam chęci do rozmowy. Nie potrafię sam ocenić swoich problemów, żeby znaleźć rozwiązanie. Przepraszam z góry że tak chaotycznie opisałem swój problem, ale pierwszy raz o tym, kimś się dzielę i nie wiem za bardzo co mógłbym napisać.
Partnerka unika, boi się, nie pozwala się sobą zaopiekować przez traumę, którą przeżyła. Jak jej pomóc?
Witam, Moja dziewczyna Wiktoria ma dość głęboki problem. Ona nie chce iść do psychologa a chcę jej jakoś pomóc. W skrócie obwinia się za śmierć matki .Obie w tym samym czasie miały nowotwór uwarunkowany genetycznie. Wiktoria była zdiagnozowana a jej mama nie była. Mama Wiktorii ciągle się nią zajmowała w szpitalu i zaniedbała swoje zdrowie na rzecz córki Dziś Wika uważa, że to przez nią jej mama nie żyje. Przez tą traumę nie umie wejść w związek, bo po czasie, gdy zauważa, że komuś na niej zależy i że o nią dba, odsuwa się i dystansuje. Ponieważ podświadomie myśli, że to samo, co spotkało jej mamę spotka też jej partnera W tym przypadku mnie. Podświadomie myśli, że przez nią będę cierpiał .Bo jej mama zmarła, bo się nią opiekowała i mnie też czeka coś złego, bo o nią dbam. Ten mechanizm obronny w jej mózgu powoduje negatywne myśli, które ją odpychają ode mnie Druga sprawa, o której się dowiedziałem to, że nie szanuje siebie samej i nie zależy jej na jej zdrowiu . Mówiła też, że jedyne co trzyma ją przy życiu to jej dwa pieski .I że czasem myśli o skończeniu życia, ale nie chce się zabijać, bo było by przykro jej rodzinie. Nie wiem, jak mam jej pomóc, ale jakoś muszę Chcę być przy niej, bo ona też chce tylko myśli jej przeszkadzają. Udało mi się jej tylko wytłumaczyć, dlaczego tak ma, że gdy ktoś zaczyna się o nią starać to ona ucieka i miała tak już kilka razy w życiu. Dopiero mi udało się odkryć, czemu tak ma, więc chcę jej pomóc, bo ona nie chce iść do psychologa Przekonałem ją, że jej pomogę i że będę przy niej i że ma dla kogo żyć i tak dalej. Ale nie wiem, co mam robić dalej Przekonałem ją, żeby nie uciekała, bo zawsze będą ją męczyć te myśli i że musimy to we dwoje jakoś naprawić - to jej myślenie. Na dodatek ma małą pewność i wartość siebie Ciągle za wszystko przeprasza, bo się boi, że ktoś poczuje się przez nią źle Ma również dziwne odruchy, nie wiem jak to nazwać. Jest jakby strachliwa, gdy ktoś zrobi nawet mały ruch albo spadnie jej trochę włosów na brwi to tak jakby ją to przeraża, że aż odskakuje. Czasem, sporadycznie, ale nasila się z ilością stresu . Rok temu, gdy była w Niemczech miała załamanie, zamknęła się w sobie i się cięła Tak dała upust swoim emocjom.
Chłopak żył na dwa domy, nie mógł się wyplątać z tamtej relacji
Chłopak żył na dwa domy, nie mógł się wyplątać z tamtej relacji. Zachowywał się wobec mnie, jak prawdziwy partner, ale nigdy nie powiedział, jaka jest prawda. Musiałam odkryć ją sama. Zrobiłam wielką dramę licząc na to, że zakończę to raz a porządnie, ale okazało się, że on kocha mnie i że to ze mną chce spędzić życie. Jego była pyta się mnie czy wszystko u mnie w porządku, myśląc, że on odszedł tak, jak od niej. A jak ja mam mieć z nią kontakt, skoro próbujemy jakoś to poskładać. W międzyczasie napisała inna dziewczyna. Że się spotykali, ale on twierdzi, że tylko jej pomógł w czymś, ale ja nie rozumiem, po co ona napisała do mnie? Kolejne kłamstwo z jego strony? Nie potrafię przetworzyć tych wszystkich uczuć i informacji.
Kryzys w małżeństwie: jak radzić sobie z przemocą słowną i fizyczną męża oraz skutkami dla dzieci?

Od trzech lat żyjemy z mężem w kryzysie. Ciągle kłótnie obrażanie, w tym wszystkim uczestniczą dzieci. Mój 12-letni syn powiedział mi dziś ,,tata jedzie po tobie każdego dnia i że on już nie ma sił i że nie wytrzymuje w tym domu. Agresja męża słowna, jak i fizyczna przeniosła się również na syna, który ma już swoje zdanie i nazywa to, co się dzieje po imieniu i otwarcie mówi, co czuje. Mąż mówi mi, że to ja swoim zachowaniem prowokuje go do takiego zachowania, że jestem głupią, pusta idiotka psychopatka itp inne i ze, jak nie pójdę do psychologa albo nie powiem mu co dalej z nami, to on mi pokaże. Daje mi czas do końca kwietnia… Czuję się zastraszona, jest godzina 23, a ja nawet nie wiem, czy będę spała w sypialni, bo nie wiem, czy mąż mi pozwoli, bo gdy mamy gorsze dni, to mówi, że to jest jego dom jego sypialnia i nie życzy sobie, abym z spała, bo na to nie zasługuje, a gdy mimo wszystko idę spać do sypialni, to w złości mnie wykopuje z łóżka lub włącza telewizor bardzo głośno bym nie mogła spać. Masakra .

Znajoma ma duże obawy i lęki, nie chce iść do psychologa
Witam, moją dobra znajoma, jest osobą bardzo bojącą się, o wszystko, gdy poznaliśmy się przez internet, pisząc wszystko dobrze, natomiast sytuacja zaczęła komplikować się wtedy, gdy przyjechała do mnie, i zobaczyłem jakie ma obawy, lęki. Chcąc rozmawiać z tą osobą, bardzo bała się mówić, o sobie, chos udało się mi wyciągnąć od niej to, że jest chora, nie potrafi podjąć decyzji, i boji się. Były też takie sytuacje w których zamykała się w sobie, uciekała, do drugiego pokoju, i płakała, nie chcąc reagować, na nic.mowila mu, że najlepiej czuje się, gdy jest sama, a kontakty utrzymuje tylko, przez telefon. Byliśmy też, na wczasach, gdzie było nam bardzo dobrze, znajoma nie miała zaburzeń , blokad psychicznych, a powróciły po powrocie, z wczasów. Mówiła mi, że będąc, że mną, była szczęśliwa, zadowolona, lecz mimo tego uciekała ode mnie, a gdy pytałem o powód tego, mówiła nie nie wie, że boji się, , gdy mówiłem jej, o tym, co stało się między nami, mówiła że podobało się jej to, natomiast czemu teraz nie chce by było tak nadal, odpowiadała mi, że nie wie. Mieliśmy plany, że przeprowadzi się, do mnie, lecz zrezygnowała, z tych planów mówiąc mi, że nie wie czemu, i boji sie. Chciałem byśmy udali się po pomoc, do psychologa, kategorycznie odmówiła, mając obawy, że psycholog, skieruje ja, do psychiatry. Nie wiem co zrobić, w tej sytuacji,proszę o podpowiedź, co mam robić, by odzyskać moją znajoma
Nie potrafię poradzić sobie z napadami złości, krzykiem (które są kierowane do partnera przy kłótni) są dni gdzie nie chce wychodzić nigdzie, ani nie robić nic, mam dziwne sny, myśli. Czy mogę się tym niepokoić ?