Witam serdecznie, od dłuższego czasu można powiedzieć,że od kilku lat borykam się z problem. Jestem mamą 2 dzieci 12 i 7 lat w małżeństwie jestem 9. Córkę mam z poprzedniego związku. Zauważyłam u siebie, że jestem bardzo nerwowa co bardzo mnie męczy. Do tego dochodzi ogólne osłabienie organizmu. Brak apetytu, duże zawroty głowy. Momentami czuje się jak bym była wręcz pijana. Nie mam siły ani ochoty na nic. Momentami to mam chęć usiąść i płakać z niemocy. Byłam u lekarza robiłam badania bo myślałam że to anemia lub tarczyca ale wyniki są dobre. W związku nie zbyt mi się układa sądzę że to małżeństwo ratuje tylko to że mąż pracuje za granicą i przyjeżdża na tydzień co 4-5 tyg. Ale jak jesteśmy to po 2 dniach wszystko mnie w nim irytuje. Jak bym mogła to bym tylko leżała i płakała nie wiem czemu tak jest. Był czas taki że leżałam bo mnie dosłownie wszystko bolało nie miałam nawet siły wstać zrobić dzieciom obiad ale musiałam bo to moje dzieci nikt tego za mnie nie zrobi. Co jest ze mną nie tak?
Gośka
2 lata temu

Teresa Łącka
Witam, przewlekłe i brak wsparcia ze strony partnera mogły doprowadzić do tego, że obecnie jest Pani wyczerpana. Teraz najważniejsze jest, by odzyskała Pani siły i mogła funkcjonować jak dawniej. Symptomy, o jakich Pani pisze mogą wskazywać na zaburzenia depresyjne. Z tego względu najlepiej byłoby skonsultować się z psychiatrą, który oceni, czy konieczne jest wdrożenie farmakoterapii.
2 lata temu

Anna Lenek
Dzień dobry. Ponieważ badania wykluczyły inne przyczyny, opisane przez Panią trwające kilka lat objawy: przygnębienie, nerwowość, irytacja, osłabienie, brak energii, apetytu i siły mogą wskazywać na zaburzenia depresyjne. Jednak aby otrzymać dokładną diagnozę, proponuję skontaktować się z lekarzem psychiatrą, który przekaże także zalecenia do dalszego postępowania.
Może warto równocześnie rozważyć psychoterapię, aby przy wsparciu terapeuty poradzić sobie z obecnymi wątpliwościami, problemami i trudnościami.
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Czuję się zagubiona-mieszkałam z przemocową babcią, tata zostawił bez pomocy, nie potrafię znaleźć pracy ani spełniać się.
Mam pytanie, bo nie wiem, co zrobić. Od matury mieszkałam z przemocową Babcią. Nie pozwalała mi na nic, stosowała przemoc. Nie potrafiłam się wyprowadzić, bo były potrzebne na to pieniądze. Mój Tata zostawił mnie bez pomocy. Nie mam pracy. Skończyłam studia, po których nie mogę żadnej pracy znaleźć. Leczę się na stany lękowo-depresyjne. Chciałabym jeszcze iść na studia, marzyłam o rodzinie. Proszę o pomoc
Syn przestał cieszyć się życiem, dużo śpi, zapomniał podstawowych czynności.
Mój syn przestał się cieszyć życiem, często śpi, nie docierają do niego informacje, zapomniał podstawowych czynności, jak pływanie czy mycie się. Sam śmieje się do siebie. Rezonans magnetyczny wyszedł ok i nie wiem co robić.
W jaki sposób diagnozuje się dwubiegunowkę? Czy to prawda, ze do diagnozy wystarczy opis przeżyć pacjenta oraz brak dobrego działania antydepresantów?
Jak mam myśleć, jak nie mam żadnych myśli w głowie?
Jak mam myśleć, jak nie mam żadnych myśli w głowie?
Silne bóle głowy połączone z mgłą na oku - czy to mogą być objawy depresji?
Od ponad roku mam silne bóle głowy z widzeniem mgły na oko. Mdłości, silnie drżą mi ręce co utrudnia mi funkcjonowanie. Lekarze wykluczyli choroby fizyczne. Czy może to być nerwica lub depresja? Czy powinnam się udać do psychiatry? ( bardzo boję się umówić na wizytę)
Ukrywanie choroby w związku - dlaczego?
Dlaczego ChAD ukrywa swoją chorobę w związku ?
Nauczyłam się szukania pomocy przez użalanie się. Nie umiem z tego wyjść.
Dzień dobry,
Chciałbym prosić o radę, ponieważ od dziecka mam problem z użalaniem się nam swoim życiem, bo tak właśnie nauczyłam się radzić z problemami (mam teraz 28 lat). Czuję, że tylko to daje mi ulgę. W szczególności, kiedy ktoś dostrzega mój ból i stara się mi pomóc. Wiem, że to w niczym nie pomaga, a wręcz przeciwnie pogarsza mój stan psychiczny i samoocenę. W momencie, gdy chciałam zmienić pracę, ponieważ obecna mi nie odpowiadała. Z dniem, kiedy odeszłam z pracy, pogrążyłam się w depresji, która trwała pół roku. Zaczęłam powoli stawać na nogi, kiedy znalazłam nową pracę ( bardzo podobną do tej, z której się zwolniłam, ponieważ nie czułam się na siłach uczyć się nowych rzeczy).
Użalanie się nad sobą weszło mi w krew tak bardzo, że nie potrafię się od tego uwolnić. Chciałbym nauczyć się motywować nie tylko na chwilę, ale tak by doprowadzić do końca postawione cele i już nigdy więcej nie popaść w depresję.
Z góry bardzo dziękuję za udzielenie mi odpowiedzi.
Od pewnego czasu (od 8 miesięcy) cały czas płaczę.
Od pewnego czasu (od 8 miesięcy) cały czas płaczę.
Kompletnie nie chcę mi się żyć.
Zdarzyło się, że się ciełam, ale przeszło mi to, bo zrozumiałam, że nie ma sensu, ale ogólnie najchętniej to zamknęłabym się w pokoju i nie wychodziła.
Czy powinnam coś z tym zrobić ??
Witam. Mam problem z wyrażaniem emocji, szybko się irytuje i denerwuje.
Witam. Mam problem z wyrażaniem emocji, szybko się irytuje i denerwuje.
Czuję się zbyt zmęczona, by robić coś ponad obowiązkami. Ludzie mnie męczą, nie rozwijam pasji, bo nie mam siły.
Nie mam siły na inne czynności, tylko praca, wychodzenie z psem, do sklepu, studia, a na pasje nie mam już siły od dłuższego czasu. Czy tak wygląda i musi wyglądać dorosłe życie? Nie spotykam się ze znajomymi, bo ludzie mnie męczą.
Jestem mamą dwójki dzieci. Jak narazie nie pracuję, zajmuję się domem. Miewam takie dni że ciągle płaczę
Jestem mamą dwójki dzieci. Jak narazie nie pracuje ,zajmuje się domem.
Miewam takie dni że ciągle płacze , przypominają mi się rzeczy z przeszłości (jestem dda) plus nakłada się na to zmęczenie ,frustracja ,brak siły na cokolwiek.Nawet brak apetytu lub objadanie się słodyczami.Potem pojawiają się dni że jest ok .Czuję euforię ,ze moglabym wiele.I tak mi się przeplata ta huśtawka nastrojów .Nie wiem czy to normalne?
TW. Depresja, poczucie, że powoli umieram, halucynacje muzyczne.
Mam pytanie co o tym myślicie? Choruję na depresję od około 20 lat. Mam próbę samobójczą za sobą i psychiatryk. Ostatni rok jest jakąś kumulacją. Nie jem, bo biegunki i nie śpię po nawet 6-10 dni, jestem pobudzony i zmęczony, a potem jak zombi śpiący. Ostatni miesiąc doświadczyłem MES zespół ucha muzycznego i utraciłem wzrok na lewe oko, prawie całkiem z dnia na dzień. Wiem, na czym polega MES. Doświadczam halucynacji muzycznych, że słyszę w głowie piosenki kilka godzin jedna, potem inna, tak wyraźnie, że słowa słyszę i zapisuję je na kartce i szukam na YouTube i znajduję. Raz leci cicho, raz głośno, że w radio słyszę inny kawałek niż leci. Zapalnikiem są dźwięki z otoczenia, szumy, wibracje, które powodują, że słyszę muzykę. Jednego dnia maszyna w pracy dająca głośny dźwięk była tak irytująca, myślałem, że zwariuję, bo dźwięk zmienił się w słowa różne powtarzające się, a dzień później śpiewała mi ładnie i przyjemnie. Ogólnie szumy i wibracje powodowały, że piosenkarkę, co słyszałem np. 5 lat temu, nie znam tekstu, gra mi tak przejrzyście, że słowa mogę wpisać na kartce i znajduję ja. Teraz ledwo widzę na lewe oko. Mam wrażenie, że to moje ostatnie lata lub miesiące życia są.
Schematy relacji, chwiejny nastrój, toksyczni ludzie wokół mnie - nie mam już siły.
Chciałabym dowiedzieć się czegoś odnośnie mojego stanu psychicznego, zależy mi, żeby dowiedzieć się, czego to może być podejrzenie.
Od 4 lat odczuwam, że coraz bardziej mam dość tego, jak sie codziennie czuję. Wszystko zaczęło sie pod koniec 2019, kiedy zaczęłam być w toksycznym związku, w którym praktycznie codziennie byłam zestresowana, nie chciało mi sie jeść, zgubiłam trochę na wadze. Była wieczna kontrola, zabranianie czegoś, ciągła obawa o to, co może go zdenerwować, wieczne kłótnie, raz nawet pobyt w szpitalu.
Moja rodzina również jest toksyczna, kontrola, próby poniżania, zabranianie, to rzeczy, które były i są na porządku dziennym. W momencie, w którym z każdej strony miałam takich ludzi zaczęło sie to odbijać na moim zdrowiu. Na początku był to po prostu częsty płacz, przez to wszystko co sie działo, póżniej zaczęłam lądować u lekarza z różnymi objawami.
W 2020 pierwsza sytuacja była, kiedy w nocy zaczęło bić mi strasznie szybko serce, bałam sie przez to spać, wiec od razu na drugi dzień umówiłam sie na wizytę, na której nic nie wykryto, wszystko było w porządku, poza oczywiście przyspieszoną akcją serca. Lądowałam też z taką jakby „gulą” w gardle, przez którą też nie mogłam normalnie jeść, a w nocy normalnie oddychać, oczywiście znowu nic.
W wielkim skrócie, włosy wypadały, miewałam nie raz koszmary, po których czułam niepokój i nie chciałam dalej zasypiać, bezsenność albo wręcz odwrotnie nadmierna senność, potrafiłam nie spać całą noc i normalnie funkcjonować w dzień, do tej pory miewam od czasu do czasu uczucie odlatywania, bądź omdlenia/umierania, tylko w fazie zasypiania, kiedy zamykam już oczy i nagle mnie to nachodzi, nie mam siły na wykonywanie podstawowych czynności, bo wszystko mnie męczy i jak już muszę coś zrobić to jestem zła, jestem wiecznie rozdrażniona i nie ma dnia, którym by mnie coś nie zdenerwowało, nie mogę sie na niczym w 100% skoncentrować, bo np. dana sytuacja nie daje mi spokoju i myślę o niej non stop, potrafię mieć też z kolei bardzo chwiejny nastrój, w jednej chwili mogę siedzieć wykończona psychicznie, a w drugiej dostać zastrzyku energii (tańczyć itp), jakby nagle moje ego wzrosło.
Wybieram sobie mężczyzn, którzy nie szanują mnie i traktują stricte jako obiekt seksulany, ciagnie mnie do nich. Przez 4 lata bardzo dużo myślałam, czytałam wiele rzeczy związanych z chorobami/zaburzeniami, ogólnie psychologią, żeby mieć wiekszą samoświadomość i może sobie w końcu jakoś przetłumaczyć, ale dalej te wszystkie stany, wzorce relacji do mnie wracają, ciągnie sie to już za mną 4 rok i nie mam już siły.
Uważam, że mam bardzo dobrą intuicje i niestety nie myli mnie ona a'propo ludzi i mimo że jestem w pełni świadoma, że nie powinnam jeszcze sobie szkodzić wchodząc w relacje, które mnie jeszcze tylko bardziej wykańczają, robię to dalej.
Jak radzić sobie z sezonowym smutkiem (SAD)?
Nie ogarniam już tego, co się dzieje z moim nastrojem – czytałam, że to SAD, praca z domu, krótsze dni, wszystko się nawarstwia i po prostu czuję się wypompowana. Brak energii, motywacji, czegokolwiek. Niby wiem, że ruch, zdrowe jedzenie i w ogóle dbanie o siebie to klucz, ale jak mam to zrobić, jak mi się NIC nie chce?
Muszę podjąć jakieś kroki, tylko mam problem, w którą stronę zacząć diagnozę
Od dłuższego czasu borykam się z poniższymi objawami...
Muszę podjąć jakieś kroki, tylko mam problem, w którą stronę zacząć diagnozę...
Nie pamiętam nic i zapominam na bieżąco. Uświadamiając sobie amnezję, okazało się, że nie pamiętałam nigdy. Żyję w odrealnionych świecie.
Myśli:
- nie wiem nic, przerastają mnie najprostsze działania matematyczne, nie posiadam wiedzy szkolnej (wg mnie nie miałam jej nigdy) szkołę skończyłam, ale moja edukacja zakończyła się na maturze.
- nie zapamiętuję nic, nie mogę nauczyć się nic nowego. Nie zdane studia, prawo jazdy, wiedza, która potrzebna jest mi do pracy (współpracownicy zauważają spadek mojej wiedzy, koncentracji- gorszą pracę)
- czuję się coraz głupsza
- moja wiedza nigdy nie była na odpowiednim poziomie (wydaje mi się, że znam powód tego stanu)
- zawsze byłam osobą bojaźliwą, wstydliwą, zawsze miałam problemy z występami publicznymi, koncentracją, nauką
- koncentracja na poziomie 2 (w skali 1-10) – byle co mnie rozprasza
- odkładam prace na później (licząc, że zniknie), po czym „wraca” i moje nerwy wrastają przez to, że mam mniej czasu na jej wykonanie
- w głowie kłębią mi się różne myśli niepozwalające mi normalnie funkcjonować. Myśli są różne- w momencie, gdy przychodzi myśl, że nic nie pamiętam, oblewa mnie zimny pot i przypominam sobie rzeczy, które nie mają związku z obecną sytuacją (wakacje, wyjazd sprzed 2 lat, jakaś sytuacja z dzieciństwa- baaardzo różne rzeczy). Wydaje mi się, że od dłuższego czasu borykam się z fobią społeczną - unikam kontaktu osobistego, wolę załatwić przez telefon/maila, wszystkie wystąpienia publiczne (szkoła/matura ustna/praca- czerwienię się, nie mogę z siebie wydusić słowa, stres na maxa- blokada organizmu)
Być może na mój stan ma wpływ wychowanie przez matkę z nerwicą (niezdiagnozowaną i nieleczoną). „Nerwowe” myśli sprawiają, że mam problem z wymową (zdarza się zapominać słów, seplenić) , mam problem z pisaniem na klawiaturze (mylę przyciski). Mało się odzywam (ubogie słownictwo, przez brak pamięci nie jestem w stanie porozmawiać o książkach, filmach, wspomnieniach, wydarzeniach…).
Oprócz tego:
- Często wieczorem napady lęku (drętwienie rąk, ból głowy, kręcenie w głowie, podwyższony puls…)
- obojętność
- ogólnie gorsze samopoczucie
- częste bóle głowy
- rozdrażnienie
- nie mogę zorganizować sobie pracy
- problem z czytaniem instrukcji
- brak nadpobudliwości ruchowej
- nie mogę się skupić na jednej rzeczy(odkładam jedno, robię drugie co skutkuje „zawalaniem tematów i problemami)
- zapominam wszystko od razu po wykonaniu
- w czasach szkolnych problem z nauką języków, nauki wiersza na pamięć, nauki do egzaminów, sprawdzianów. Praktycznie moja edukacja się „ jakoś ślizgała” poza jedną poprawką zakończyłam i jakimś cudem zdałam maturę. Studiów niestety mimo 3 prób nie udało się. Wiedza dotycząca zdania prawa jazdy- również zakończona niepowodzeniem… Dotarło do mnie dopiero niedawno, że to nie moja wina – moim zdaniem to brak wsparcia i diagnozy w dzieciństwie co „zaowocowało” moim stanem w dorosłości.
- mam wrażenie, że mój stan z dnia na dzień się pogorsza
Duże zmiany życiowe z partnerem- kłamstwo, moja depresja i rozpad związku.
Od dawna cierpię na depresję. Z aktualnym partnerem jestem 1,5 roku, ale żeby z nim być, zrezygnowałam ze swojego ślubu z toksycznym byłym partnerem na kilka dni przed, co pociągnęło za sobą konsekwencje. Straciłam wszystkie oszczędności, mocno zepsułam więzi rodzinne, skrzywdziłam byłego (pomimo że ten związek był toksyczny) i jego rodzinę i byłam gotowa iść pod most, żeby być z aktualnym partnerem.
Po roku związku dowiedziałam się, że mój obecny partner ma dzieci w Polsce, na które nie płaci alimentów, mieszkamy za granicą. Dowiedziałam się dopiero po roku, pomimo że pytałam się zanim zaczęliśmy być razem czy ma dzieci, nie przyznaje się do nich i okłamał mnie na samym początku i ukrywał to przez rok.
Pomimo że zaufanie do niego przestało istnieć to byłam gotowa nigdy nie wrócić do Polski na stałe, co jest dla mnie bardzo ważne i zostałam z nim, bo go bardzo kocham.
Na początku miałam w nim duże wsparcie, ale teraz wpadłam w gorszy okres depresji i on mnie nie wspiera. Kilka dni temu zaczął mi wytykać, że nic nie robie całymi dniami, o finansach (studiuję) i o sprawach łóżkowych. To dobiło mnie do takiego stopnia, że spakowałam walizki i wyszłam, ale wróciłam tego samego wieczora. On nawet nie próbował mnie zatrzymać, próbowałam z nim rozmawiać i powiedziałam, że jestem gotowa nad nami pracować, ale stwierdził, że nasz związek skończył się kiedy z walizką zamknęłam za sobą drzwi, i nie widzi w tym rozpadzie żadnej swojej winy. Wiem, że źle zrobiłam wychodząc z domu, ale już miałam tego dość, on nie zabiega o mnie, nie zależy mu, nie odezwał się nawet słowem, kiedy pakowałam walizki. Według niego to ja skończyłam związek wychodząc z domu, czuję się oszukana i zdradzona, bo mimo ukrywania takiej sytuacji i budowania tej relacji na kłamstwie, zostałam z nim i próbowałam to naprawić. On teraz przy chwili mojej słabości zakończył związek zasłaniając się moim zachowaniem, pomimo tego przez co przeszłam, żeby z nim być i co dla niego poświęciłam. Czy naprawdę jestem w błędzie? Czy to naprawdę moja wina, że ten związek się rozpadł? Nie mogę sobie psychicznie z tym poradzić, proszę o radę.
Moje pytanie brzmi jak radzić sobie z emocjami, które mnie przytłaczają
Dzień dobry,
Nazywam się Małgorzata. Mam 33 lata, jestem singielką, Moje pytanie brzmi jak radzić sobie z emocjami, które mnie przytłaczają, i zalewają wręcz wewnętrznie, powodują napięcie wewnętrzne, co powoduje również różne bóle mięśniowe. Jak w związku z tym bardziej zadbać o siebie oraz jak pokonać lęk w kontaktach z innymi?
Dziękuję za odpowiedź.
Witam, jak poradzić sobie ze strachem przed ludźmi.
Witam, jak poradzić sobie ze strachem przed ludźmi. Prz spotkaniu z kimś, nogi robią się jak galareta, zatyka mnie i nie mogę oddychać, trzęsę się cały i ogólnie odcina mi mózg, ogólnie mam problem z wyrażaniem uczuć od dziecka i myślę, ze mam jakiś autyzm czy ADHD,add, bo nie ogarniałem od zawsze różnych informacji, gdzie rówieśnicy wszystko ogarniali, mam ogromne problemy w zapamiętywaniu informacji od czasów szkolnych. Obecnie mam 33 lata i jak widzę zaradność wiedzę inteligencje u osób w osobnym wieku, a nawet u młodszych osobników to nie chce mi się żyć. Wszyscy już się żenią, mają dzieci, a ja po prostu odstaję od innych, czuję, że mózg zatrzymał się w wieku szkolnym i nie dorównuje niczym innym.
Przepraszam za chaotyczną pisownię, ale pisząc to, mam pustkę w głowie.
Pozdrawiam
Mianowicie bardzo często zdarza się, że płaczę bądź jestem smutna bez powodu lub z powodu małych błahostek
Cześć, mam pewien problem ze sobą.
Mianowicie bardzo często zdarza się, że płaczę bądź jestem smutna bez powodu lub z powodu małych błahostek. Kiedyś nie było to bardzo uciążliwe, ale odkąd mam chłopaka, to trochę przeszkadza.
Sytuacja wygląda tak, że leżę u niego i nagle bez powodu jestem smutna i czasami zaczynam płakać. On widzę, że się o mnie martwi i myśli, że to przez niego, a ja nie potrafię mu wytłumaczyć, że to tak samo z siebie i on nie jest niczemu winny...
Mąż jest bardzo krytykujący, a jego zachowania wyglądają, jak z ciężkiego dzieciństwa. Co mam zrobić?
Mam problem. Mąż zachorował na depresję kilka lat temu, temat się ciągnie, bo psychoterapia na NFZ, mam wrażenie, że poprawa jest, ale niewielka. Objawami depresji była apatia, brak apetytu, senność, i od dłuższego czasu czepianie się o wszystko. Jak już zdiagnozowana była depresja i wjechały leki to była drastyczna zmiana, bez czepiania, docenianie mnie - mimo męża złego samopoczucia, czułam się doceniona. Po czasie terapii i brania leków, znowu słyszę pretensje, że bałagan (choć był czas, że mąż sam mówił, że ma wywalone w bałagan - mamy remont domu już długi czas i nie da się mieć porządku, bo mało miejsca, wszystko na kupie, ale staram się w miarę, żeby było jak w normalnym domu). Doszło czepianie się córki, bo tego nie robi, prania sama nie zbierze, a to gary w zlewie. I tak nie jest ciągle, rozmawiamy szczerze, zwierzamy sie sobie, ale nadchodzi moment czepialstwa i mam dość. W dzieciństwie mąż musiał ciągle sprzątać w pokoju, miał przydzielane zadania domowe i mógł wyjść, jak skończy, ojciec był „trudny” chociaż teraz stara się nadrobić. Ale nadal potrafi się czepiać wszystkich, męża, swojej żony, tylko córkę jedyną traktuje jak jajko, bo ona umie się mocno postawić, Jak to wszystko ugryźć? Myślę, że ma to spore korzenie w dzieciństwie, bo jednak widzę takie same zachowania jak z opowieści męża. Jest mi totalnie przykro, pracuję we własnej firmie, tyram niczym na na 3 etaty- tyle obowiązków do wykonania w 8-9 godzin dziennie to psychicznie jestem dojechana, wracam do domu, coś zrobię i siadam , bo brak mi sił. I słyszę „ja robię, a ty siedzisz” „chociaż byś zrobiła to czy tamto”. Weekendy sprzątam całe dnie, gotuję, piorę itd. I mąż umie też docenić, mimo to ja nie czepiam się, nie krytykuję, jak nie ma siły mówię - siądź i pierdziel robotę w domu… nie zając, nie ucieknie. Nie ma tak, że wypominam, że tego nie zrobil czy tamtego… Czy to depresja? Charakter? Czy wpływ ojca „troche tyrana”?