Partnerka zrobiła awanturę, ponieważ zajęcie się jej prośbą wymagało więcej czasu, a podczas robiłem dużo dla niej.
Łukasz

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mam wielu bliższych znajomych, nazywam ich przyjaciółmi, jednak tak naprawdę czuję, że nimi nie są.
Gdy mówię o swoich problemach, nie dostaje takiego wsparcia jakiego czuję, że bym potrzebowała, czasami też potrafią to olać. Zamiast gadać o tym co mnie dręczy, lepiej gada się o chłopakach czy innych tych mniej ważnych rzeczach (dla mnie aktualnie). Bardzo źle się z tym czuję, bo nie czuję oparcia w nich.
Jak powiedzieć im, że takie zachowanie mi nie pomaga, żebym nie wyszła też na atencujeszkę i w ogóle..
Moi rodzice nigdy nie pozwolili mi się rozwijać. Szkoda było na mnie kasy, nie mogłam uczyć się języka, a też było dużo przemocy i miałam problem ze skupieniem. Mam 39lat i czuję się jak nikt. Nie osiągnęłam nic. Nie mam rodziny. Próbowałam 300 razy coś zrobić i nigdy nie nie wybiłam. Jestem zmęczona, schorowana i czuję niesprawiedliwość widząc młodych, którym rodzice pozwalają iść na studia, nie krzyczą na nich i nie muszą ciężko pracować w domu. Czuje się głupia. Pusta. Dziecinna...
Poznałam chłopaka w barze, bardzo niespodziewanie i w ogóle nie planowałam tego wieczoru z nikim flirtować czy nawiązywać bliskich relacji. Bardzo spodobałam mu się od samego początku i zabrał mnie na kilka randek. Mieszkamy w innych krajach i na ostatnim spotkaniu przed moim wyjazdem powiedział, że już zaplanował przyjazd do Polski do mnie na kilka dni. Teraz komunikujemy się tylko przez wiadomości. W tej “relacji” tylko z jego strony wychodzą bardzo duże wyznania, ja jak na razie jestem zdystansowana, bo znamy się niewiele. Słyszę od niego jak wiele znaczy dla niego to, że mamy kontakt i że ciągle o mnie myśli i że nigdy nie poznał tak wspaniałej osoby, jak ja. A ja w tej sytuacji czuję coraz większy niepokój i z jednej strony chciałabym, żeby to się rozwijało wolniej, a z drugiej nie chcę tej osoby zranić, bo widzę jak bardzo mu zależy. Wiem, że moim stylem przywiązania jest styl lękowy, a ewidentnie w tej sytuacji moja postawa jest unikająca. Nie mam pojęcia o co tu chodzi i dlaczego on mnie tak bombarduje emocjami.
Witam, mam 22 lata. W wieku 11 lat byłam wykorzystywana seksualnie przez kuzyna. Działo się to kilkakrotnie na jednym wyjeździe. W tamtym czasie nie wiedziałam dokładnie, co się wydarzyło, jak to się nazywa. Miałam tylko poczucie, że stało, działo się coś złego. Pamiętam, że cały wyjazd zasadniczo źle znosiłam, miałam bóle brzucha, płakałam, ale nie potrafiłam powiedzieć z jakiego powodu. Wyjazd się skończył, ja wróciłam do domu. Wróciłam do codzienności. Zapomniałam o wydarzeniach z tamtego czasu. W wieku 16 lat zaczęłam mieć przebłyski wspomnień, zaczęły przypominać się tamte wydarzenia, wtedy też zaczęłam mieć większą świadomość tego wszystkiego... tego co, tak naprawdę się stało. Nie umiałam sobie z tym poradzić, zaczęłam doświadczać przebłysków wspomnień, w nocy nie mogłam spać, miałam problemy z koncentracją w szkole, nie mogłam jeść... Czułam się coraz gorzej..
Któregoś dnia nie wytrzymałam i poszłam do pedagoga w szkole i wszystko powiedziałam... . Oczywiście zaczęła się cała związana z tym procedura, sprawa trafiła na policje, a ja do terapeutki.
Moja terapeutka, określiła, że cierpię na PTSD. Moja terapia trwała ponad rok. Była to terapia przedłużonej ekspozycji.
Terapia ta dała mi pomoc i ukojenie. Teraz mimo skończonej terapii, obecnie nie czuje się dobrze, mimo tego, że w tamtym czasie i okresie było dobrze....
Zastanawiam się, czy są to w dalszym ciągu skutki przeżytej traumy? Mimo tego, że kuzyn w żadnym stopniu mi nie zagraża ? Ogólnie na co dzień odczuwam ciągle napięcie?
Jestem tak jakby w ciągłym czuwaniu, ostrożności.
W każdym mężczyźnie, który przechodzi np. koło mnie, czuje zagrożenie albo myśl, że muszę uważać, muszę być ostrożna, bo może coś mi zrobić i mam scenariusze co może mi się stać.
Jak idę gdzieś sama, mój odruch to ciągłe odwracanie się i upewnianie czy nikt za mną nie idzie. Gdy zdarzy się tak, że jakiś mężczyzna idzie za mną dłuższy czas, od razu mam strach w głowie... Przyśpieszam kroku, chowam się gdzieś mimo tego, że nie ma złych zamiarów i po prostu przypadkowo przechodzi akurat tą samą drogą co ja. Mam też w sobie dużo poczucia winny za tamte wydarzenia, czuje się brudna, mam gorsze spojrzenie na siebie? Złość na to, że moje zachowania są za bardzo impulsywne. Mam też problem zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie, chłopakowi. Nie lubię, unikam bliskości... Boję się, że moje problemy wpłyną na to, że nie będę umiała nigdy wejść w żaden związek .