Left ArrowWstecz

Podwójna osobowość: dlaczego w domu jestem pyskata i niezadowolona, a poza nim pełna energii?

Chciałabym opisać moja sytuacje, która jest ze mną, w sumie odkąd pamiętam, myślę, że jest to tez uwarunkowane genetycznie, bo mój tata tez się z tym utożsamia. Mianowicie w domu przez rodzinę, jestem postrzegana no i tak tez się zachowuje: niezadowolona wiecznie, chamska, docinająca, pyskata, zawsze mam jakiś problem, focha, wszystko mnie denerwuje i przytłacza, a poza domem zupełnie odwrotnie: pełna Energi, zadowolona, uczynna, nikt by nie pomyślał, ze mam taki charakter w domu. Oczywiście są wyjątki, ale jednak tak to się kreuje większa część mojego życia. Chciałabym jakoś to sobie wyjaśnić albo usprawiedliwić nawet jakimś schorzeniem wiec proszę o pomoc. Jestem 18-latka.

User Forum

Anonimowo

w zeszłym miesiącu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

W psychologii zjawisko to jest dobrze znane i często ma swoje korzenie w mechanizmach obronnych, sposobach adaptacji do otoczenia czy nawet we wzorcach rodzinnych.

Możliwe, że w domu przyjmujesz określoną rolę, która została ukształtowana przez lata – być może na podstawie oczekiwań rodziny lub przez pewne wzorce wyniesione z dzieciństwa. Czasami zdarza się, że środowisko domowe wyzwala więcej negatywnych emocji, ponieważ czujemy się w nim na tyle bezpiecznie, aby dać upust frustracjom i napięciom. W relacjach rodzinnych często nie ma potrzeby zakładania „maski społecznej”, jaką przyjmujemy na zewnątrz, dlatego mogą wychodzić na powierzchnię silniejsze emocje – te trudniejsze, mniej kontrolowane. Z kolei wśród ludzi spoza rodziny automatycznie przyjmujemy inną postawę, ponieważ chcemy być postrzegani pozytywnie i zyskać akceptację.

Czy jest to coś, co można zakwalifikować jako schorzenie? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale warto spojrzeć na to z szerszej perspektywy. Jeżeli takie zmienne zachowania sprawiają, że czujesz się zagubiona, przytłoczona lub że trudno Ci budować bliskie relacje w domu, warto byłoby zastanowić się, czy nie wynika to z nagromadzonego stresu, mechanizmów radzenia sobie z napięciem lub nawet głębszych wzorców emocjonalnych.

Jeżeli chcesz lepiej zrozumieć swoje zachowania, dobrym krokiem może być rozmowa z psychologiem, który pomoże Ci przeanalizować Twoje schematy emocjonalne i znaleźć odpowiednie sposoby ich regulacji.

I na koniec kilka pytań, które mogą pomóc Ci w refleksji nad swoją sytuacją i lepszym zrozumieniu swoich emocji oraz zachowań:
- Jakie sytuacje w domu najczęściej wywołują u Ciebie frustrację, złość lub poczucie przytłoczenia? Czy są to konkretne osoby, tematy rozmów, czy może codzienne obowiązki?
- Jakie emocje odczuwasz, gdy jesteś poza domem i zachowujesz się bardziej pozytywnie? Co sprawia, że czujesz się wtedy inaczej?
- Czy zauważasz, że Twoje zachowanie w domu jest reakcją na sposób, w jaki inni członkowie rodziny się do Ciebie odnoszą? Jakie są Twoje oczekiwania wobec nich?
- Jakie są Twoje potrzeby emocjonalne w relacjach z rodziną? Czy czujesz, że są one spełniane? Jeśli nie, co mogłoby się zmienić, abyś czuła się lepiej?
- Czy masz wrażenie, że w domu musisz odgrywać określoną rolę (np. „tej, która zawsze ma problem”)? Jak myślisz, skąd mogło się to wziąć?
- Jakie różnice widzisz między relacjami z rodziną a relacjami z przyjaciółmi lub znajomymi? Co sprawia, że te relacje są inne?

Te pytania mogą być punktem wyjścia do głębszej analizy Twoich emocji i zachowań. Warto je przemyśleć i, jeśli masz taką możliwość, omówić z psychologiem, który pomoże Ci znaleźć odpowiedzi i zaproponuje konkretne strategie działania.

Trzymam kciuki!
Martyna Jarosz

w zeszłym miesiącu
Urszula Żachowska

Urszula Żachowska

To, co Pani opisuje – ta wyraźna różnica między zachowaniem w domu i poza nim – może być sposobem, w jaki psychika radzi sobie z napięciem, z czymś, co nie miało innego miejsca, by się wyrazić. Takie mechanizmy często mają swoją historię i sens – nawet jeśli dziś bywają trudne do zniesienia.

Zrozumiałe jest, że szuka Pani wyjaśnienia, może jakiejś etykiety, która pomogłaby to uporządkować. Ale być może przyglądanie się temu w psychoterapii mogłoby otworzyć inną drogę – nie tylko ku nazwaniu, ale ku wzięciu odpowiedzialności za swoją historię, uznaniu własnych, podmiotowych rozwiązań i poszukiwaniu innych, które mogłyby dziś służyć lepiej.

Zrozumienie siebie nie zawsze przychodzi od razu – ale już sam proces myślenia i mówienia o tym potrafi przynieść ulgę i dać przestrzeń na zmianę.

w zeszłym miesiącu
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli

Dzień dobry, 
już samo to, że potrafisz tak precyzyjnie i szczerze nazwać to, co się z Tobą dzieje – i że chcesz się temu przyjrzeć – świadczy o Twojej dojrzałości i gotowości do pracy nad sobą. To naprawdę dużo.

 

Dwie różne „Ty” – w domu i poza domem

To, co opisujesz – duża różnica między tym, jak się zachowujesz w domu, a tym, jak funkcjonujesz poza domem – jest czymś, co w psychoterapii nazywamy rozszczepieniem doświadczeń albo też adaptacyjną maską. To znaczy, że być może w domu nauczyłaś się działać według pewnego schematu, który z czasem stał się bardzo mocno utrwalony – i trudny do przerwania.

Innymi słowy zachowania, które dziś mogą wydawać się "chamskie", "pyskate", "wiecznie niezadowolone", to często forma obrony psychicznej. One coś chronią – najczęściej przed zranieniem, byciem niezrozumianą, niedostrzeżoną, niedocenioną. Czasami to także reakcja na emocjonalny klimat domu rodzinnego, który mógł być trudny, krytyczny, zimny lub chaotyczny.

Być może w Twojej rodzinie nie było przestrzeni, by wyrażać złość, lęk, smutek – a przynajmniej nie w sposób otwarty i akceptowany. Może nauczyłaś się, że trzeba walczyć, że trzeba być „na jeża”, bo inaczej zostanie się zdominowaną, zignorowaną, zranioną.


Czy to może być „genetyczne”?

Pisałaś, że Twój tata też ma podobne cechy – to bardzo ważna informacja. Czasem dziedziczymy pewne sposoby reagowania, ale niekoniecznie w sensie biologicznym – tylko poprzez obserwację i przesiąknięcie atmosferą domu. To się nazywa dziedziczenie emocjonalne – pewne wzorce relacyjne, napięcia, sposób okazywania emocji „przechodzą” z pokolenia na pokolenie, często zupełnie nieświadomie.

To nie znaczy, że jesteś „skazana” na taki sposób funkcjonowania – ale że warto się temu przyjrzeć głębiej, z pomocą terapeuty.

Dlaczego tylko w domu?

Dom to miejsce, gdzie często pokazujemy „surową wersję siebie” – bo tam czujemy się na tyle bezpiecznie, by „zrzucić maskę”. Ale jeśli ta wersja jest pełna napięcia, agresji, frustracji, to warto zapytać:

Czego nie możesz wyrazić inaczej?

Przed czym się bronisz?

Jaką rolę przyjęłaś w rodzinie – i czy to naprawdę Twoja rola?

Czy to może być jakieś „schorzenie”?

Nie jestem w stanie diagnozować Cię w tej formie – ale mogę powiedzieć, że Twoje doświadczenie nie musi oznaczać choroby psychicznej. Bardziej wygląda to na utrwalony mechanizm obronny albo efekt funkcjonowania w określonej dynamice rodzinnej.

Czasem w podobnych historiach pojawia się coś, co przypomina np. cechy osobowości typu borderline (chwiejność emocjonalna, silne reakcje, podział na czarne-białe), dystymia (przewlekłe obniżenie nastroju), zaburzenia regulacji emocji – ale to naprawdę wymaga spokojnej pracy terapeutycznej, nie etykiet.


Co możesz zrobić?

Najlepszym krokiem byłaby psychoterapia indywidualna, w której mogłabyś bezpiecznie eksplorować:

Skąd biorą się Twoje emocje i reakcje? Jak wyglądały Twoje relacje w dzieciństwie? Co Cię rani i czego potrzebujesz naprawdę – pod spodem złości?


Możesz zacząć od konsultacji – nawet jednej lub kilku – żeby znaleźć kogoś, przy kim poczujesz, że możesz „zajrzeć pod powierzchnię”.

 

Pozdrawiamy serdecznie
Pracownia Psychoterapii Wolne Myśli (Weronika Berdel)

w zeszłym miesiącu
Barbara Ostrowska

Barbara Ostrowska

Historia, którą opisujesz i to, że masz w sobie gotowość, aby się temu bliżej przyjrzeć i lepiej zrozumieć też siebie zasługuje na uznanie. Tym bardziej że jesteś młodą osobą, a już szukasz odpowiedzi, zamiast tylko to tolerować.

Opisywana sytuacja wygląda  jak obraz dwóch wersji „siebie” – tej na zewnątrz przy innych ludziach, i tej drugiej w domu, tam gdzie czujesz się inaczej. Jest to nie tak  rzadkie. Wiele osób, zwłaszcza młodych, podobnie funkcjonuje, szczególnie gdy w domu rodzinnym w relacjach jest wiele napięcia, niezrozumienia, trudnych emocji lub braku przestrzeni na rozmowę i miejsce, aby się tym zająć.

To, że pojawia się złość, przytłoczenie, silniejsze reakcje to może być mechanizm adaptacji do czegoś, co się dzieje/działo w domu. Czasami tak reagujemy, gdy czujemy się nieakceptowani, oceniani, nieważni… albo wtedy gdy czujemy się na tyle bezpieczni, że nasze emocje mogą „lądować” na domownikach. To nie oznacza od razu choroby, lecz może być sygnałem, że  jakieś emocje i potrzeby domagają się zauważenia, zrozumienia i wyrażenia. Że może to, co wcześniej działało, już nie działa. To też (18 lat) jest czas nadal rozwoju układu nerwowego, gdy możemy być bardziej impulsywni i chwiejni.

Piszesz o tacie, który „się z tym utożsamia”. Dorastając, a szczególnie w początkowym okresie naszego życia, jako małe dzieci bezkrytycznie uczymy się reakcji od naszych opiekunów. Są oni dla nas modelem tego, jak rozwiązywać problemy w tym emocjonalne. Może być tak, że faktycznie jest jakaś cząstka „genów”, temperamentu, ale też może to być jakiś wypracowany przez lata schemat reagowania. Warto się temu przyjrzeć jako reakcji, która ma swoje powody. Być może pomiędzy tym co obecnie jest w twoim życiu , a tym czego pragniesz jest duża różnica, być może coś dla ciebie ważnego nie jest uszanowane, bądź nie wiesz co jest dla ciebie ważne. Wówczas możemy odczuwać dyskomfort emocjonalny i okazywać go na wiele sposobów. Warto zatem przyjrzeć się temu kiedy pojawia się złość lub inne nieprzyjemne emocje? Jakie myśli wtedy pojawiają się w umyśle? Co dzieje się chwilę przed „wybuchem”? Kiedy przychodzą te emocje co wtedy robisz? Co może przestajesz robić? Gdyby zamontowano ukrytą kamerę w Twoim domu co zobaczyłyby kamery – jakie zachowanie?  Tam coś się dzieje, czemu warto się bliżej przyjrzeć. Każda emocja ma swą funkcję, a złość najczęściej komunikuje brak zgody, przekraczanie granic, konieczność obrony, nawet poprzez atak. Jest wiele książek samopomocowych , od których można zacząć  - np. „Oswoić złość”.

I co ważne – fakt, że potrafisz być pomocna, radosna, energiczna w innych miejscach mówi, że taka też jesteś -  bywasz i zła, i radosna.  W domu pokazujesz się z jednej strony, a poza nim z innej. To prosty komunikat, że coś w Tobie domaga się uwagi, troski… może zaopiekowania i uznania. A na zewnątrz może to zaopiekowanie i uznanie dostajesz?

 

Trzymaj się
Barbara Ostrowska

w zeszłym miesiącu
Katarzyna Organ

Katarzyna Organ

Dziękuję Ci, że tak szczerze opisałaś swoją sytuację. To, że potrafisz spojrzeć na siebie z dystansem i chcesz zrozumieć, co się z Tobą dzieje — to już bardzo ważny krok. Naprawdę. Nie jest łatwo przyznać się do czegoś, co nas samych uwiera.

To, co opisujesz, można rozpatrywać na kilku poziomach — emocjonalnym, psychologicznym, a nawet trochę społecznym i rodzinnym.

Zachowanie w domu może wiązać się z Twoim nastawieniem do rodziny, na pewno jest zupełnie inne niż do znajomych czy przyjaciół. Warto zadać sobie pytanie co daje Ci to "narzekanie i fochy" o których piszesz i jaką pełnią funkcję. Czy dom to dla Ciebie bezpieczna przystań, gdzie nie musisz czuć presji czy wręcz przeciwnie?

Jeśli Twój tata przejawia podobne wzroce zachowania istnieje szansa, że jest to po prostu wyuczone zachowanie, jako dzieci uczymy się tego jak funkcjonować przez modelowanie, czyli obserwowalaś w jaki sposób zachowuje się tata i w którymś momencie uznałaś to za właściwy wzorzec zachowania. Jak wyżej, warto przyjrzeć się przekonaniom, które towarzyszą Ci zarówno w sytuacjach rodzinnych jak i tych poza domem.

Nie wiem czy szukanie usprawiedliwienia to dobre określenie - przyczyny jak najbardziej, jednak kluczowe jest pytanie do czego to "usprawiedliwienie" jest Ci potrzebne? Być może wystarczy zrozumienie kontekstu i idących za tym myśli? Kolejną kwestią jest odpowiedź na pytanie czy chcesz nad tym pracować?

Pamiętaj, Twoje reakcje być może były kiedyś sposobem na poradzenie sobie z trudnymi emocjami, ale dziś zaczynają Cię ograniczać i męczyć. Możesz to zmieniać — z pomocą psychoterapii, rozmowy, poznania siebie na głębszym poziomie.

 

Pamiętaj, że zasługujesz na to, żeby czuć się dobrze zarówno ze sobą, jak i wśród innych. 

 

Katarzyna Organ

psycholog, psychoterapeuta

w zeszłym miesiącu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Rodzina mojego męża nęka nas od dłuższego czasu - co zrobić?
Sprawa dotyczy rodziny mojego męża. Zacznę od początku nasz konflikt trwa od 10 lat. Zaczęło się od nadmiernego kontrolowania, śledziła gdzie jeździmy, z kim jeździmy. Cały czas były awantury o to, że mój mąż (wtedy chłopak) przyjeżdża do mnie. Do tego zabraniała mu spać u mnie(bo co ludzie powiedzą). Zaczęła robić awantury o to, że więcej czasu spędzamy u moich rodziców (po tym jak mnie i moją rodzinę wyzywała i robiła te wszystkie jazdy, nie mieliśmy ochoty spędzać z nią czasu). Później robiła awantury o to, że chcemy razem zamieszkać przed ślubem, następnie o to, że za wcześnie rozdajemy zaproszenia, kolejno o wyjazd nad jezioro. I tak mogłabym pisać godzinami. Generalnie od samego początku robi duże problemy. Do tego wszystkiego teraz dołączyła jej matka (czyli babcia mojego męża)uważają, że mogą po mnie "jechać" obrażać mnie i moją rodzinę, ale ja mam siedzieć cicho, bo one są starsze i należy im się szacunek. Moje zdanie jest takie, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć, a one ewidentnie na niego nie zasłużyły(oczywiście nigdy ich nie wyzwałam, jedynie stanowczo postawiłam granice). Razem z moim mężem próbowaliśmy setki razy rozmawiać, jednak spokój trwał góra tydzień, później zaczynało się od nowa.Próbowaliśmy namówić ją na wizytę u psychologa, jednak stwierdziła, że ona problemu nie ma. Przez swoją teściową 3 razy wylądowałam na pogotowiu, a mój mąż ma nerwice. Próbowaliśmy z mężem unikać kontaktów z nimi, zablokowaliśmy ich numery, nie przyjeżdżamy, jednak nasz koszmar wcale się nie skończył. Cały czas nas nękają. Co robić? Nie mamy już sił...
Rodzina nie akceptuje moich wizyt u psychologa - co zrobić?

Mam problem. 

Umówiłam się do psychologa, bo już nie radzę sobie z sobą. Rodzina nie akceptuje psychologów dla osób dorosłych. 

Rodzina - to mąż, moja mama i tata, z którymi mieszkamy. Uważają, że powinnam sama radzić sobie z problemami, w końcu jestem dorosła i znaleźć powody swojego zachowania i sama to przepracować. Jednak mi się nie udaje i chcę zasięgnąć pomocy, bo widzę, że robi się coraz gorzej. 

Jednak jak gdzieś jadę, to wszyscy mnie się pytają, gdzie jadę i po co, w tym mąż. Nie wiem, co im odpowiadać, najchętniej bym skłamała, że na zakupy, ale zakupy tak długo nie trwają. 

Znów by było na jakie zakupy i gdzie od męża pytania. 

Nie wiem, co w takiej sytuacji zrobić.

Kryzys - czuję się samotna, będąc mamą dwójki dzieci i żoną.
Jestem szczęśliwą mamą dwójki dzieci w wieku 3 i 10 lat oraz żoną, ale też bardzo samotną osobą. Nie mam przyjaciół, z mężem się mijamy ze względu na pracę. Pracuje w przedszkolu. Kocham tą pracę, spontaniczność i szczerość dzieci, ale nie radzę sobie zupełnie z dyscypliną. Zwłaszcza teraz po powrocie do zawodu po 3 latach przerwy. Nowe miejsce, nowi ludzie. Niby miła atmosfera, ale zupełnie nie mam w nich wsparcia. Czuje się oceniana i obgadywana za plecami. Zawsze byłam przyjaźna wobec ludzi i szukałam ich akceptacji, a tu trzymają mnie na dystans. Moje własne dzieci też mnie nie szanują. Czuję jakbym u starszej córki zupełnie nie miała autorytetu, a młodszy synek naśladuje we wszystkim siostrę. Do psychologa zaczęłam chodzić, gdy tylko pojawił się bunt u córki, wyzwiska i agresja z jej strony, ale też dla siebie. Będzie już ponad rok. Mam bardzo niskie poczucie wartości, ataki płaczu w domu. Poza nim przyjmuje maskę radości, ale czuję się strasznie i nie widzę żadnej poprawy w stanie zdrowia. Pogodzenie wszystkiego i samo życie mnie przerosło. Jestem osobą wierzącą i modlę się codzień o uzdrowienie z tego stanu pustki i smutku. Nie wiem czy dam radę...
Moja mama często jest opryskliwa do taty, ma humory, nieraz gdy jedziemy gdzieś razem
Moja mama często jest opryskliwa do taty, ma humory, nieraz gdy jedziemy gdzieś razem, ona ma jakiś problem i przez długi czas jest do niego niemiła, traktuje go tak, jakby jej przeszkadzał. Nieraz jej się coś nie podoba, nie wiadomo co, jest bardzo wybredna i ciężko trafić w jej gust - za dużo ludzi, za dużo tego, nie podobają jej się ładne miejsca, woli siedzieć w brzydkich miastach. Gdy kilka lat temu mieliśmy okazję mieszkać za granicą, w bardzo ładnym mieście, ludzie uprzejmi, spokojni, to ona stwierdziła, że jest tam okropnie i dostaje depresji, że nie rozumie francuskiego (przecież mogła się uczyć, miała dużo wolnego czasu) i że kraj jest paskudny. Mój tata mieszkał tam sam, mama stwierdziła, że będzie czasem jedynie przylatywać i za każdym razem była obrażona i gdy ja przyleciałam tam również, codziennie rano mówiła, że nigdzie nie jedzie, była obrażona i do kogo nie odzywała się. Gdy teraz patrzę na tę sytuację, żałuję bardzo, że nie wyprowadziłam się tam, ponieważ było to o wiele lepsze miejsce niż Polska. Nie zrobiłam tego ,bo wychowując się z tak niestabilną matką, sama nie wiedziałam, czego chcę i byłam smutna podróżując gdziekolwiek. Na szczęście teraz odzyskałam siebie i wiem, gdzie chcę być, na pewno nie tu. Jednakże ciężko mi jest jakkolwiek planować pobyt gdzieś z rodzicami, bo skąd mam wiedzieć co mojej mamie znowu uderzy do głowy? Ona często ma humory, mój tata pomimo przepracowania, zmęczenia nią i innymi sprawami nigdy się nie skarży. Boję się, że ona go zamęczy. Wolała siedzieć w szarej małej miejscowości w Polsce, w której i tak siedzi w domu i robi tylko zakupy, nie rozwija się w żaden sposób, nie pracuje, ma jedynie całkiem blisko do rodziców. Oczywiście jej matka, czyli moja babcia też podporządkowuje sobie męża, drze się na niego i strasznie go obraża, jest jeszcze gorsza niż moja mama. Mój tata jest ambitny i ma dobrą pracę a moja mama zupełnie na odwrót i widzę w niej często zazdrość wobec niego, mimo że nikt jej nie zabraniał pracować. Czasami jak jesteśmy razem w domu ,to mama daje mu do zrozumienia, żeby najlepiej sobie poszedł, wtedy on się wycofuje i idzie do innego pokoju. Ciężko jest mi z tym, pomimo że nie jest to zachowanie skierowane do mnie, to przecież jest to mój tata, a gdy ona tak się zachowuje, to ja czuję napięcie i niepokój, wpływa to na mnie negatywnie. Nie mogę zaakceptować takiej sytuacji, wiele w przeszłości mnie ominęło przez jej zachowanie, bo miałam problemy ze sobą, swoimi emocjami i przez to nie interesowałam się pozytywnymi rzeczami, a ciągnęło mnie do złych i toksycznych. Potrzebuję mieć wsparcie w rodzinie, bo wiele osób w życiu i tak jest przeciwko nam, a gdy jeszcze w rodzinie źle się dzieje, to czuję się podwójnie źle. Mój ojciec z kolei nie powinien być tak bierny i podporządkowany. Rozmawiałam z nimi na ten temat, on twierdzi, że nic nie poradzi, a ona, że ma do niego żal, że gdy byli młodzi, to rodzice mojego taty za bardzo wtrącali się do ich życia, a także jego siostra i szwagierka były wobec niej niedobre. Jest to przykre, ale nie może to wyglądać tak, jak wygląda. W sumie to nawet nie wiem, czy ten argument to jedyna sprawa, raczej chodzi też o inne jej braki. W dodatku ona nie pracuje od wielu lat i skupia się na domu, nie ma ochoty za bardzo wychodzić poza prostymi czynnościami jak zakupy. Mi to kompletnie nie odpowiada i widzę, że ja jestem kompletnie inna od moich rodziców. Czuję, że mając z nimi kontakt czuję się słabsza. Ostatnio spędziłam u nich kilka dni i wróciłam zdołowana, bo moja mama znowu była dla niego niemiła. Nie wiem, co mam zrobić i czy da się cokolwiek z tym zrobić. Wiele razy im mówiłam, że to nie jest normalny stan rzeczy, jestem już zmęczona.
Decyzja o dziecku w związku: różne opinie lekarzy, presja czasu i odmienne pragnienia partnera

Mam 25 lat, jestem w szczęśliwym związku z partnerem od 5 lat. Bardzo bym chciała, żeby coś się zmieniło w naszym związku, chciałabym mieć dziecko. Nie jesteśmy po ślubie. Rozmawiałam z nim wiele razy, ale odpowiada już nerwami i mówi, że na razie nie chcę mieć dziecka, chciałby mieć pieniądze i gdzieś wyjechać. Moja sytuacja natomiast wygląda tak, że kiedy zajdę w ciążę będę musiała stosować zastrzyki na utrzymanie dziecka. Jeden lekarz mówi, żebyśmy się spieszyli, a drugi mówi co innego. Wiem, że rodzice z jednej i z drugiej strony by pomogli. Czuje się okropnie. Nie wiem, co robić.

Tajemnica, która mnie niszczy

Od 19 lat mam tajemnicę, która mnie zabija. Wiem, że jak się wyda znienawidzą mnie rodzina dzieci. Obecny partner mnie zostawi. Czuję, że wariuje powoli. Od dawna leczę się na nerwice lęki ataki paniki. Teraz mam natłok myśli, co to będzie jak się wyda co mam robić. Błagam pomóżcie, bo czuję że umieram w środku

Czy wyprowadzić się, gdy mama z schizofrenią zachowuje się agresywnie?

Dzień dobry, zacznę jeszcze raz temat, mam na imię Sylwia, mam 32 lata. I jak pisałam z zapytaniem, czy powinnam wyprowadzić się na czas, kiedy mama ma tak schizofrenię. 

Mama bierze leki tylko po 4 latach dostała ataku. 

Dużo czynników się na to złożyło i prawdopodobnie też to, że poznałam faceta i zaczęłam się z nim spotykać. I to mamie nie pasuje, bo traktuje mnie jak małe dziecko. Gdy dostaje ataku, zawsze traktuje mnie jak wroga. Podczas drugiego ataku próbowała dociekać mi głowę do poduszki, bo jak to ujęła " próbowała wygonić ze mnie szatana" od tamtej pory, kiedy mama ma atak, zamykam się na klucz w pokoju, gdy jestem sama z nią w domu. Wezwałam pogotowie w piątek tydzień temu. 

Powiedzieli, że jej nie zabiorą, bo jest z nią kontakt. 

I nie wyraziła zgody. Siostra namówiła mamę na wizytę u lekarza i była w poniedziałek. Ma zwiększone dawkowanie leków, ale nie wiem, czy wyciszy się w domu. Na terapię zaczęłam chodzić od miesiąca, żeby stać się bardziej pewna siebie i asertywna. 

Co też widzę, że nie koniecznie się to podoba mamie, bo uważa, że powinnam się jej słuchać i robić to, co ona chce. 

Jestem już tym zmęczona, innych członków rodziny nie traktuje tak jak mnie. Mnie za każdym razem nienawidzi, a ja chcę tylko jej pomóc.

Jak pozbyć się uczucia, że dla swoich rodziców jest się nic niewartym, że ich zawiedliśmy?
Witam. Nie da się w takim skrócie wszystkiego opisać, ale jak pozbyć się uczucia, że dla swoich rodziców jest się nic niewartym, że ich zawiedliśmy, ciągły żal do nich, że mnie nie kochają ?
Jak zakończyć przemoc domową i chronić dzieci w obliczu agresywnego partnera?
Witam . Pisze , ponieważ jestem ofiarą przemocy domowej i nie potrafię tego zakończyć . Wczoraj mąż zrobił po raz drugi - szarpał mnie przy dzieciach i chciał wyrzucić na dwór rozebraną . To jest po raz drugi przekroczenie granicy ! Zaczynam się go bać , nie wiem co zrobić . Chciałabym z nim porozmawiać ale jest bardzo nerwowy to jest z człowiek który nigdy nie przyznaje się do winy . Najchętniej bym uciekła a tkwię w tym dla dzieci . Mamy 3 dzieci 4,2 i 10 miesięczna córkę . Mąż prowadzi działalność prywatną jest bardzo nerwowy agresywny ma problem z narkotykami do których się nie przyznaje . Nigdy nie są jego . Potrafi cały dzień jak jest w domu poniżać mnie i zmacać się psychicznie . Wczoraj po raz drugi kiedy chciałam wyprowadzić się z dziećmi zaczął mnie szarpać i chciał wyrzucić na dwór gołą ! Mam wrażanie że będąc z nim krzywdzę dzieci . Nie mam pojęcia co mam zrobić mam taki mętlik w głowie . Jestem trzeźwo stąpająca kobietą po ziemi a nie wiem co ze mną się stało . Chwilami nie mam ochoty żyć
Czy jestem toksycznym mężem, bo bywam zazdrosny o swoją żonę?
Czy jestem toksycznym mężem, bo bywam zazdrosny o swoją żonę?
Pewnego dnia mąż się zmienił bardzo. Nie chciał powiedzieć o co mu chodzi.
Dobry wieczór. Jestem mężatką od 10 lat, mamy 8-letnią córkę. Tego roku w czerwcu musiałyśmy się wyprowadzić z domu z powodu remontu, mąż został w domu i on wykonuje remont. Miał on trwać dwa miesiące. W skrócie napiszę, że pewnego dnia mąż się zmienił bardzo. Nie chciał powiedzieć o co mu chodzi. Po pewnym czasie powiedział, że robił testy i okazało się że nie może już mieć więcej dzieci. Od tego czasu traktuje mnie okropnie. Jakbym była jego wrogiem. Cały czas mówi że on chce rozwodu że on nic do mnie nie czuje. Obwinia mnie o to, że nie może mieć dzieci. To już trwa ponad 2 miesiące, ja już nie mam sił, jest mi okropnie przykro. Ja go bardzo kocham, tęsknię za nim. On nie chce nawet kończyć remontu, nie chce żebyśmy wróciły do domu. Stwierdził że dobrze jest mu samemu. Co ja mam robić ? Dla niego teraz wszytko jest złe, nic mu nie można powiedzieć. Co ja powinnam zrobić ?
Czy mogę mieć problemy prawne związane z opieką nad dzieckiem gdy wzywam karetkę po męża z CHAD?
Dzien dobry, Moj maz zmaga się z Chad, jest pod stała opieka lekarza raz na parę lat jest hospitalizowany. Kiedy maz jest zabierany do szpitala za zwyczaj wzywam karetkę z informacją ze zagraża sobie. Znajomi nastraszyli mnie ze mogę mieć ja albo moj maz pozniej problemy jeżeli chodzi o opiekę nad dzieckiem pod względem prawnym. Czy mam się czego obawiać?
Mój syn nie chce chodzić do przedszkola przez obecność tam wielu osób. Powinienem pójść do psychologa?
Mój 5letni syn nie chce chodzić do przedszkola. Jak twierdzi "jest tam dużo ludzi" . Czy to jakaś fobia? Czy powinienem iść z nim do psychologa?
Jak pomóc dziecku radzić sobie ze stresem przed przeprowadzką?

Moja córka przeżywa duży stres, bo niedługo się przeprowadzamy. To dla nas wszystkich duża zmiana, ale dla niej chyba największa. Jest bardzo przywiązana do obecnego domu, szkoły i przyjaciół, a myśl o zostawieniu tego wszystkiego sprawia, że jest wyraźnie przygnębiona i pełna obaw. Najbardziej boi się, że nie znajdzie nowych przyjaciół i nie odnajdzie się w nowej szkole.

Chciałabym jej jakoś pomóc, ale nie do końca wiem, jak to zrobić. Jak przygotować dziecko na taką zmianę, żeby nie czuło się zagubione? Jak pomóc jej zbudować pewność, że poradzi sobie w nowym miejscu? 

Zależy mi, żeby spojrzała inaczej, niż coś strasznego.

 

Dziękuję za pomoc!

Jak zacząć rozmawiać z dzieckiem, córka bardzo zamknięta w sobie? Jak zrobić żeby się otworzyła i była radosną nastolatką? Wspomnę, że ma 12 lat.
Jak zacząć rozmawiać z dzieckiem, córka bardzo zamknięta w sobie? Jak zrobić żeby się otworzyła i była radosną nastolatką? Wspomnę, że ma 12 lat.
Jak pomóc 15-latkowi z przygnębieniem i stresem spowodowanym presją rówieśników i oczekiwaniami

Mam pewien problem z moim synem, który ma 15 lat. 

Widzę, że często jest przygnębiony i zestresowany. 

Kiedy z nim rozmawiam, wychodzi na to, że czuje się pod dużą presją ze strony rówieśników i boi się, że nie spełni oczekiwań innych. Z jednej strony chce być akceptowany przez grupę, a z drugiej musi sprostać wymaganiom szkoły.

To wszystko go przytłacza, a ja nie wiem, jak mogę mu pomóc skutecznie. Bardzo mi zależy, żeby czuł się wspierany, ale jednocześnie nie chciałbym, żeby czuł jeszcze większą presję z mojej strony. Myślę, jakie metody mogłyby pomóc mu w radzeniu sobie ze stresem w takich sytuacjach?

Dziękuje

Śmierć mamy
Jak poradzić sobie ze śmiercią mamy
Problemy małżeńskie po narodzinach dziecka: alkohol, kłótnie i brak wsparcia

Dzień dobry, 

jestem po ślubie 2 lata, mamy 8-miesięczne dziecko i odkąd się pojawiło, nie potrafimy się dogadać. Znamy się z mężem 9 lat, mieszkaliśmy razem 3 lata. Od poniedziałku do piątku było super, a na weekend wracaliśmy do domów rodzinnych i pojawiały się problemy. W rodzinie męża od dawna były kłótnie o wszystko i on przestał szanować swoich rodziców (dochodziło do wyzwisk i plucia). Ja nie mogłam tego zaakceptować. Zawsze mu mówiłam, że tak nie wolno i do mieszkania wracaliśmy pokłóceni. 

Dodam, że mąż miał bujne życie młodzieńcze i nie stronił od używek. Mimo tych komplikacji zdecydowaliśmy się na ślub. Zamieszkaliśmy z jego rodzicami na czas budowy domu (mąż ma gospodarstwo). Było idealnie, ale nie na długo. 

Ja wcześniej miałam operację i mogłam nie mieć dzieci (mąż o tym wiedział), zaczął się tym zadręczać (może to była wymówka) i znowu pojawił się alkohol. Zaszłam w ciążę. 

Byliśmy przeszczęśliwi. Ja poprzez ciągle kłótnie męża z rodzicami nie cieszyłam się nią, byłam bliska depresji, do 8 miesiąca ciąży dojeżdżałam 100 km do pracy, bo nie chciałam mieszkać w domu. Urodził się piękny, zdrowy chłopiec. 

Oczko w głowie męża. Po powrocie do domu, męża przeważnie nie było, zawsze miał coś do zrobienia, więc byłam sama z dzieckiem. Wszystko na mojej głowie. Mąż zajął się budową, ja z małym dzieckiem dowoziłam mu potrzebne rzeczy, w międzyczasie obowiązki domowe. Zamiast w weekendy cieszyć się ze mną synkiem, mąż szukał towarzystwa do alkoholu lub pił drinki sam, mówił, że mu się należy po ciężkim tygodniu. 

Więc piątek lub sobota alkohol a na drugi dzień kac. 

Przez 8 miesięcy nie pojechałam nigdy sama do sklepu, tylko z niemowlakiem na rękach (nieodkładane dziecko). 

Mąż twierdził i tak, że nic nie robię. Żeby iść spokojnie się wykąpać, musiałam prosić, żeby został z dzieckiem. 

Nie mam już siły. Nie wiem, co robić. Mąż powiela zachowanie swojego ojca, tylko że on jest pracowity w przeciwieństwie do ojca.

Ciągle pracuję, mam rodzinę, 30 lat i czuję, że nie znalazłem w życiu swojego szczęścia i miejsca.
Chciałbym zapytać, co mam zrobić jak nie mogę odnaleźć własnego miejsca na tym świecie, mam 30 lat i 2 dzieci, ciągle tylko pracuję, bo partnerka zajmuje się domem. Gdzieś zgubiłem swoje szczęście. Nic mnie już nie cieszy, chciałbym dodać, że alkohol po całym dniu gasi moja frustrację, ale wiem, że to nie rozwiązanie.
Witam, mam 28 lat, ale ciągle boję się opinii swoich rodziców
Witam, mam 28 lat, ale ciągle boję się opinii swoich rodziców, kontrolują mnie na każdym kroku. Nie wiem, dlaczego mimo swojego wieku, kiedy ojciec się upije i kłóci się z matką, albo straszy, że umrze niedługo, ja zawsze zaczynam płakać. Nie potrafię nad tym zapanować. Jak uodpornić się na takie sytuacje, ojciec pije średnio raz na tydzień, a ja wtedy żyje w strachu, że będzie kolejna kłótnia. Tak jak małe dziecko. Co powinnam zrobić, żeby przyzwyczaić się do takich sytuacji i nie przeżywać ich tak mocno? Każdy wokoło każe mi się wyprowadzić z domu, ale ja nie mogę wynajmować mieszkania, bo nie chce zostawić moich psów, które są moimi jedynymi przyjaciółmi. W dodatku rodzice straszą, że jeśli wynajmę, będąc samotna, to już nie mam wstępu do domu. Boję się totalnej samotności, a wiem, że nigdy nie będę miała męża. Moje życie to tylko wegetacja boję się zrobić cokolwiek, bo zaraz myślę, że rodzice będą mi marudzić, nie mam kompletnie znajomych i już na pewno ich nie będę miała. Nie mogę nigdzie wyjechać, bo nie mam z kim, sama nie mam odwagi, bo mam fobię społeczną. Czy w mojej sytuacji jakaś terapia ma szansę mi pomóc, skoro nie wyprowadzę się z domu i nadal będę tkwiła w tym, co mnie stresuje? Boję się, że na pierwszej wizycie usłyszę, wyprowadź się z domu i będzie to powtarzane na każdej, a ja naprawdę na ten moment nie mogę tego zrobić.