Pomoc po stracie bliskiej osoby przez samobójstwo - poczucie winy i poszukiwanie odpowiedzi
Witam. Czwartego marca mąż odebrał sobie życie, nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego, był osobą pełną życia, ciągle coś planował, chciał żyć. Teraz kiedy została taka pustka, szukam jakiegoś wyjaśnienia, wskazówki czy ja zawiodłam, czy mogłam zrobić więcej, żeby go uratować. Mąż już raz próbował, ale wtedy wydawało się, że on nie chciał tego zrobić, był pod wpływem alkoholu i tłumaczyłam sobie, że chciał w ten sposób uniknąć konsekwencji, żebym nie robiła mu wyrzutów, że pił, chciał mnie nastraszyć, czekał aż wrócę do domu napisał smsa itp.
Nie wzięłam tego na serio, teraz bardzo żałuję, może gdybym wtedy inaczej postąpiła, mąż dziś by żył. Pisał mi wiadomości, że musi żyć dla mnie i dla dzieci. Mąż brał leki od psychiatry, łączył je z alkoholem, mówił, że ma problem ze swoją głową, nie wiem czemu to robił i tak się zachowuje ,mimo wszystko czuję się strasznie winna, mogłam coś zrobić...
Anonimowo

Aleksandra Siwek
Dzień dobry,
Podziwiam Pani otwartość i świadomość tego, co się w Pani dzieje i szukania pomocy. Samobójstwo nie jest prostą konsekwencją czyichś działań lub zaniechań. To efekt wielu czynników — psychicznych, biologicznych i emocjonalnych, które bardzo trudno w pełni dostrzec z zewnątrz, nawet będąc obok. Proszę się zastanowić czego by Pani teraz potrzebowałaby było chodź trochę lepiej? W tej sytuacji bardzo ważne jest, by Pani nie zostawała z tym sama. Rozmowa z bliskimi, psychologiem, terapeutą lub grupą wsparcia dla osób w żałobie po samobójstwie może pomóc przejść przez ten trudny czas i stopniowo oswajać to, co się wydarzyło.
Przesyłam dużo siły i serdeczności,
Aleksandra Siwek Psycholog

Patryk Falerowski
Dzień dobry,
Strata bliskiej osoby w takich okolicznościach jest wyjątkowo trudna do zrozumienia i zaakceptowania oraz często wiąże się z poszukiwaniem odpowiedzialności w sobie. Myśli o tym, co mogła Pani zrobić inaczej, są naturalną reakcją w żałobie, jednocześnie obciążają Panią odpowiedzialnością za coś, na co miała Pani ograniczony wpływ.
Proszę nie zostawać z tym bólem sama. Rozmowa ze specjalistą pomagającym osobom w żałobie może pomóc Pani przejść przez ten trudny czas i odnaleźć ukojenie. Warto również zadbać o wsparcie bliskich, przed którymi może się Pani otworzyć i swobodnie mówić o swoich emocjach. Proszę pamiętać, że cierpienie, które Pani odczuwa, zasługuje na troskę i zrozumienie, tak samo, jak miłość, którą miała Pani do męża.
Pozdrawiam serdecznie,
Patryk Falerowski

Jagoda Jucha
Moje wyrazy współczucia dla niewyobrażalnej straty i cierpienia, które w tej chwili Pani przeżywa. Samobójstwo bliskiej osoby jest traumatycznym doświadczeniem, które pozostawia ogromną pustkę i nieustanne pytania o własną odpowiedzialność, choć proszę mi wierzyć, że nie ponosi Pani winy za tę tragiczną decyzję męża. Samobójstwo jest zazwyczaj skutkiem złożonych, wielowarstwowych problemów psychologicznych, najczęściej związanych z poważną depresją, uzależnieniami i współwystępującymi zaburzeniami psychicznymi, które przekraczają możliwości pojedynczej osoby, nawet najbliższej.
Połączenie leków psychiatrycznych z alkoholem to niebezpieczny stan, który sam w sobie może prowadzić do poważnych zaburzeń psychicznych i destrukcyjnych zachowań, a fakt, że mąż mówił o problemach, wskazuje na głębsze cierpienie, którego Pani do końca nie mogła przewidzieć ani kontrolować.
Bardzo ważne jest, aby w tym trudnym czasie Pani również zadbała o siebie - rozumiem, że towarzyszy Pani poczucie winy, ale proszę pamiętać, że to nie Pani wina. Rekomenduję, aby jak najszybciej podjęła Pani profesjonalną pomoc psychologiczną - terapię dla osób po stracie bliskich w wyniku samobójstwa, która pomoże Pani przepracować żałobę i towarzyszące jej skomplikowane emocje.
Życzę dużo dobrego,
Jagoda Jucha
psycholog

Małgorzata Juźwińska
Doświadczyła Pani ogromnej straty i to naturalne, że próbuje Pani zrozumieć, co i dlaczego się stało. Jednocześnie jako jednostki dokonujemy własnych wyborów i nie da się uratować drugiej osoby, jeśli ta nie podejmie kroków, by uratować sama siebie. Myślę, że jest ogromnie ważne, żeby poszukała Pani wsparcia dla siebie (u bliskich, w grupach wsparcia, w terapii, etc.) - nie musi Pani radzić sobie z tymi emocjami i bólem w samotności.

Kacper Urbanek
Witam,
Bardzo mi przykro z powodu Pani straty. Nie ma słów, które mogłyby w pełni oddać ból, jaki teraz odczuwasz, jak trudne muszą być dla Pani te dni. To, co się stało, jest niewyobrażalnym ciosem, a teraz podejmuje Pani próbę odnalezienia sensu w czymś, co często nie ma prostych odpowiedzi. Chcę, aby wybrzmiało jedno: to nie jest Pani wina. Kiedy ktoś, kogo kochamy, odchodzi w taki sposób, naturalne jest, że szukamy odpowiedzi, cofamy się myślami, analizujemy każdą rozmowę, każdą sytuację. Ale to nie Pani podjęła tę decyzję. To nie Pani doprowadziła do tej tragedii. Mąż zmagał się z czymś, co było poza Pani kontrolą – problemami psychicznymi oraz chorobą alkoholową.
To bardzo ważne, aby w tej chwili nie była Pani sama z tym bólem. Uczucia takie jak żal, poczucie winy, zagubienie są normalną reakcją po takiej stracie i stanowią element żałoby. Jednak obwinianie się tylko pogłębi ból, a prawda jest taka, że zrobiła Pani to, co była w stanie z perspektywy osoby, która nie mogła w pełni wejść w jego myśli i emocje. Proszę pozwolić sobie na żałobę. Nie ma jednego „właściwego” sposobu na przeżywanie tego bólu. Może być chaos, mogą być momenty pustki, gniewu, rozpaczy. To wszystko jest normalne. Warto porozmawiać z kimś, kto pomoże ci to udźwignąć, psycholog specjalizujący się w żałobie może pomóc odnaleźć drogę i pomoc przejść przez ten trudny czas. Ważne jest to, że musi Pani przez to przechodzić sama. W sytuacji nasienia wyrzutów sumienia proszę podejmować próby oddzielania faktów od emocji, jeśli umysł będzie podpowiadał, że mogła Pani zrobić coś inaczej. Ale czy naprawdę była Pani w stanie przewidzieć to, co się wydarzyło? Czy miała Pani wszystkie narzędzia, żeby temu zapobiec? Najpewniej nie, a to oznacza, że nie musi Pani nosić ciężaru tej tragedii na swoich barkach. Warto spróbować odnaleźć przestrzeń na wsparcie np. grupy wsparcia dla osób w żałobie, rozmowy z bliskimi, cokolwiek, co pozwoli podzielić się swoim bólem i nie zamykać go w sobie. Warto rozważyć konsultację psychologiczną. Nie musi Pani przechodzić ten ciężki proces samotności. Przesyłam dużo ciepła
Z pozdrowieniami
Kacper Urbanek
Psycholog, diagnosta

Urszula Małek
Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty. To, co teraz czujesz -poczucie winy, szukanie odpowiedzi, analizowanie przeszłości -jest naturalną reakcją po tak trudnym doświadczeniu. Ale pamiętaj, że to nie Ty ponosisz odpowiedzialność za decyzję męża.
Osoby w kryzysie psychicznym często nie pokazują w pełni swojego cierpienia, nawet najbliższym. Depresja, myśli samobójcze czy inne problemy psychiczne mogą sprawiać, że ich wewnętrzny ból jest niewidoczny dla otoczenia. To, że mąż planował przyszłość i wydawał się pełen życia, mogło być mechanizmem obronnym lub chwilowym lepszym okresem.
To, co teraz jest najważniejsze, to zadbanie o siebie. Pozwól sobie na przeżywanie żałoby, sięgnij po wsparcie -bliskich, psychologa, grupy wsparcia dla osób w żałobie po samobójstwie. Nie jesteś w tym sama. Nie obwiniaj się, zrobiłaś tyle, ile mogłaś, mając wiedzę i możliwości, które wtedy miałaś.
Pozdrawiam serdecznie,
Urszula Małek

Magdalena Deresińska
Dzień dobry,
proszę przyjąć moje wyrazy współczucia w związku ze śmiercią Pani męża.
Widzę, że specjalistki_ści powyżej udzieliły_li już kilku odpowiedzi na Pani pytanie.
Ja ze swojej strony polecam materiały, które znajdzie Pani na stronie fundacji Życie Warte jest Rozmowy, również w razie potrzeby znajdzie tam Pani wsparcie specjalistek_tów:
https://zwjr.pl/jestem-w-zalobie
Wartościowym wsparciem dla osób doświadczających śmierci samobójczej najbliższych bywa też książka pt.: "Niewysłuchani. O śmierci samobójczej tych, którzy pozostali", autorki: Halszka Witkowska, Monika Tadra.
Pozdrawiam,
Magda Deresińska

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Ostatnio przeżyłem coś, co totalnie mnie rozbiło – straciłem bliskiego przyjaciela, który popełnił samobójstwo.
Cały czas jestem w szoku i mam ogromne poczucie winy, że nie zrobiłem więcej, nie powiedziałem czegoś, co mogło mu pomóc. Ciągle wracam do tych myśli, zastanawiając się, czy mogłem być bardziej obecnym, lepszym przyjacielem.
To wszystko strasznie mnie przytłacza – czuję się pełen smutku, złości, bezsilności, a jednocześnie czuję, jakby moje życie stanęło w miejscu. Trudno mi normalnie funkcjonować, bo te emocje są zbyt silne. Nie wiem, jak poradzić sobie z tym wszystkim i jak ruszyć do przodu, zwłaszcza z tym poczuciem winy, które ciąży na mnie codziennie. Często zastanawiam się, jak mogę znaleźć wsparcie w tym trudnym czasie. Czy terapia mogłaby mi pomóc przejść przez żałobę i ten cały emocjonalny chaos?
Jak zaakceptować tę stratę, pogodzić się z nią i żyć dalej, nie dając się przytłoczyć tym wszystkim?
Boję się, że jeśli nie poradzę sobie z tymi emocjami, mogą one doprowadzić mnie do poważniejszych kryzysów.
Zastanawiam się, czy są jakieś grupy wsparcia dla osób, które straciły bliskich w tak tragiczny sposób, bo czuję, że potrzebuję kogoś, kto zrozumie, przez co przechodzę.
Naprawdę szukam wskazówek, jak zrozumieć te uczucia i znaleźć spokój w tym chaosie, bo teraz czuję się zagubiony i przytłoczony.
TW: Samobójstwo
Proszę o pomoc, bo nie chce już żyć.
Wiele razy próbowałem popełnić samobójstwo, lecz niestety za każdym razem wracam. Czy przez cięcie żył, czy przez tabletki, nie mogę odejść. Byłem 2 psychiatryku, nic mi nie pomogło.
Witam.
Mam pytanie: po ponad 20 latach razem, będę się rozwodziła z mężem. Mąż ma depresję, stwierdzona przez lekarza przed chyba 5laty. Nie leczył się. Tabletki miał od lekarza przepisane, ale brał, jak chciał. Jak wspominałam o terapii, był zaraz na mnie zły, że on nie będzie tego robił, bo raz był u pani psycholog i nic mu to nie dało. Przez te lata byłam przy nim, chociaż nie powiem, czasem było ciężko. Mąż w domu nie robił całkowicie nic, starałam się go wyręczać, ile mogłam, pracując na cały etat, starałam się też być cały czas dla naszych dzieci (16 i 9 lat), starałam się też ogarniać dom. Z biegiem czasu słyszałam coraz częściej, że to moja wina, że on ma depresję, bo chodził do pracy, gdzie się jej nabawił przeze mnie i dzieci, że jest w miejscu, w którym nie chce być (mieszkamy w Niemczech) też przeze mnie i dzieci.
Z biegiem czasu doszły brak szacunku i chamskie dogadywanie i oczywiście coraz częściej wypominanie wszystkich moich błędów i tego, że nie mam chęci na seks. W sumie w domu bałagan więc i tego nie robiłam, za mało zarabiałam (pracowałam, odkąd przyjechałam do Niemiec, zawsze na cały etat - 41,5 godzin tygodniowo) I czasem tylko jak powiedziałam, że żal mi, że z dziećmi nie spędzam tyle czasu, ile bym chciała (on nie robił z nimi nic), to i tak zaraz był zły, bo dużo ludzi tak robi i dzieciom nic się nie dzieje. 23.09 (nigdy nie zapomnę) mój mąż (pracuje jako kierowca ciężarówki, codziennie w domu) zadzwonił w trakcie pracy, a akurat miałam wolne i jak zwykle (nie pierwszy raz) nasza rozmowa toczyła się tak już po chwili (w sumie to był jego monolog), jaką to ja jestem zła żona, że nie ma seksu, że jestem do niczego (nie wyzywał ani nie bil), ale wtedy coś we mnie pękło. Po tym jeden dzień nie rozmawialiśmy i nie spal w domu, a potem zaczęło się piekło przez 2 miesiące.
Nie chce do tego wracać, ale nurtuje mnie jedno pytanie, bo "naturalnie" całej sytuacji jestem winna ja, bo po tym powiedziałam, że nie chce z nim być, a on się przez te 2 miesiące pierwsze starał i albo mnie kochał i naprawiał, albo nienawidził. Prosiłam, żeby mi dał święty spokój, ale nie docierało.
Teraz jak oboje się chcemy rozwieść, ale non stop słyszę, że to moja wina, bo go w chorobie zostawić chce (ja twierdzę, że to nas obu wina). Czy to normalnie, że ja tak zareagowałam?
Ranił mnie bardzo przez przynajmniej półtora roku, starałam się być silna i tłumaczyłam go depresja, ale coś we mnie pękło.
Czy takie odzywanie się do drugiej osoby mogę ta depresja tłumaczyć, bo on się tak tłumaczy cały czas.
Czy to ja powinnam go na siłę zaciągnąć na terapię (teraz w końcu po kłótni robi)? Czy ja musiałam i muszę przy nim być, bo ma depresję? Cały czas mam wrażenie, że on chce na mnie wymusić poczucie winy. On niby wie, co złe robił, ale jak rozmawiamy, to próbuje i tak się wybielić i na mnie winę zrzucić.
Ja wiem, że moja wina jest taka, że mu nie mówiłam, że mnie to rani, co mówi. W sumie próbowałam, ale było zaraz, co się czepiasz (tylko bardziej chamsko).
Ja chce już normalnie żyć, chce się skupić na dzieciach, a potem być może i dla mnie poszukać terapeuty.
Nie wiem, czy będę chciała jeszcze z kimś być, czy będę umiała, ale nurtują mnie te pytania i będę wdzięczna za odpowiedź. Pozdrawiam