Już dostępna aplikacja mobilna Twój Psycholog
  • Wygodnie zarządzaj swoimi wizytami
  • Bądź w kontakcie ze swoim terapeutą
  • Twórz zdrowe nawyki z asystentem AI
Aplikacja mobilna
Dostępne w Google PlayPobierz w App Store
Left ArrowWstecz

Komunikacja z rodziną-oni stosują komentarze, odwracają kota ogonem, krzyczą. Mój trud w wyrażeniu siebie odbierają jako słabość. Jak z tym żyć?

Dzień dobry, Mam problem z komunikacją z moją rodziną. Charaktery wszystkich 5 członków mojej rodziny są bardzo mocne i uparte. Problem polega na tym, że nie jestem w stanie z nimi porozmawiać nawet o błahej sprawie bez większej kłótni. Dla przykładu: Mamy psiaka, który ostatnio boryka się z problemami skórnymi. Dostaliśmy dyspozycję od weterynarza by nie karmić go naszym jedzeniem. Niestety nie wszyscy się do tego stosują. Po zwróceniu uwagi, że dla jego zdrowia nie możemy tego robić, wywiązała się wielka kłótnia, bo osoby które go dokarmiają zaczęły odwracać kota ogonem. Od razu zapomniały o sednie sprawy i zaczęły mówić, że to ja mam alergię i też nie powinnam jeść pewnych rzeczy. Kolejne próby skierowania rozmowy na właściwy tor tylko zaogniały sytuację. Nagle pojawiały się problemy typu skarpetki na podłodze, krzyki i niepotrzebne komentarze. Co robić w takich sytuacjach, gdzie rozmowa o błachej sprawie rośnie do rangi olbrzymiej kłótni, gdzie nikt nie chce ze sobą rozmawiać przez kilka godzin? Strasznie mnie to denerwuje. Dodam jeszcze, że sama borykam się z problemem wyrażania emocji i za każdym razem, gdy coś mnie emocjonuje, angażuje emocjonalnie, załamuje mi się głos, co reszta rodziny traktuje jako słabość. Ja nad tym nie panuję, oni dobrze to wiedzą, ale zwykle traktują to w stylu "przestań beczeć" co jeszcze bardziej mnie denerwuje. Nie wiem jak sobie z tym radzić.
Joanna Łucka

Joanna Łucka

Dzień dobry, 

rozumiem, że komunikacja z Pani rodziną budzi wiele trudnych emocji - nie tylko u Pani, ale także pozostałych krewnych. 
Z tego, co Pani opisuje nawet małe wydarzenie czy też prośba odwołująca się do dbania o wspólne dobro (zdrowie pupila) powoduje tzw. lawinę innych emocjonujących tematów. Wyobrażam sobie, że potrafi być to frustrujące i uciążliwe, gdyż w takiej sytuacji trudno jest ustalić niezbędne konkrety, za to łatwo doprowadzić do kłótni nadwyrężającej samopoczucie i dobry nastrój w rodzinie. 

Trudno jest mówić o powodach tej sytuacji na podstawie krótkiego opisu, dlatego proszę zweryfikować samodzielnie, czy sytuacja może u Państwa wyglądać następująco. Wielu moich pacjentów opisujących względnie podobne trudności w komunikacji z rodziną boryka się z bardziej złożoną problematyką. Mianowicie zdarza się tak, że jako system rodzinny mamy tendencję do “zamiatania pod dywan” własnych emocji, niewygodnych dla innych osób opinii, czy nawet naszych potrzeb i granic, które bywają naruszane przez krewnych. Taka sytuacja niesie za sobą szereg konsekwencji - gdyż trudności nie zniknęły, potrzeby nie uległy zmianie, a rodzina wciąż żyje w stałym składzie. Wówczas, kiedy już nadszarpnie się względną harmonię i zgodę - np. wnosząc uwagi dotyczące nieodpowiedniego sposobu karmienia psa, tworzy się przestrzeń, by wreszcie porozmawiać o wszystkich innych trudnościach, które przez okres zgody zostały przemilczane. 

Rozwiązanie nie jest ani szybkie, ani proste, jednak ze względu na jego efekty, warto próbować. Próbować omawiać trudne emocje, tematy, potrzeby, granice, uwagi jak najbardziej na bieżąco. Dodatkowo warto poświęcić czas na dopracowanie sposobu formułowania komunikatów kierowanych do bliskich - co przyniesie dobre efekty nie tylko w życiu rodzinnym, lecz także w indywidualnych relacjach w pracy/szkołach pojedynczych członków systemu rodzinnego. 
W tym celu polecam dwa rozwiązania (które mogą oczywiście współgrać) - indywidualne i z pewnością mniej obciążające finansowo: wyposażenie się w literaturę dotyczącą szlifowania kompetencji komunikacyjnych np. “Zdrowe Granice - zdrowe relacje” wydawnictwa GWP. Drugim rozwiązaniem byłoby skorzystanie z psychoterapii systemowej dla rodzin lub indywidualnej, co może pomóc Pani radzić sobie na co dzień z własnymi trudnościami, jak i relacjami w sposób mniej obciążający, a być może skuteczniejszy. 

Jeśli chodzi o rozwiązanie “na tu i teraz” warto zwracać uwagę na odbieganie od tematu i starać się porządkować rozmowę “Chciałabym porozmawiać o odżywaniu naszego psiaka” - w sytuacji poruszania innych tematów lub podnoszenia tonu “Widzę, że mamy teraz trochę za dużo nerwów i emocji, obawiam się, że w ten sposób się nie dogadamy. Umówmy się, że dokończymy rozmowę o żywieniu psa wieczorem, a jutro wrócimy do tematu zabierania swoich ciuchów z podłogi”. 

Proszę też pamiętać, że ma Pani prawo do swoich emocji. Roztrzęsienie w sytuacji kłótni jest zrozumiałą i normalną reakcją. Jednak jak wspomniałam wyżej - o swoje emocje warto zadbać stopniowo z pomocą literatury i/lub specjalistów, aby były dla Pani drogowskazem, nie zaś utrudnieniem w komunikacji.

Wysyłam Pani dużo sił i dobrych myśli!
Pozdrawiam serdecznie 
Joanna Łucka 
psycholożka 

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Gabriela Hombek

Gabriela Hombek

Witam. Na pierwszej linii frontu wysuwa mi się, brak umiejętności stawiania własnych granic. Co może prowadzić do bezsilności w takich sytuacjach a dalej do łez. Wiadome jest, że racja jest po Pani stronie. Jednak opór ze strony członków rodziny, którzy nie są konsekwentni wywołuje dodatkowe emocje. Opisane przez Panią sytuacje obrazują brak szacunku do Pani osoby a to z kolei jest rodzajem agresji. Ważne jest tutaj nabycie umiejętności obrony własnych granic. Obrony ale nie ataku. 

 

Pozdrawiam 

Gabriela Hombek  

2 lata temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

Proszę o wskazówki dla poradzenia sobie z traumą i rzutowaniem jej na mój związek, na radzenie sobie z pracą.
Witam serdecznie, od jakiegoś czasu nie radzę sobie z życiem, wszystkim wydaje się, że jestem osobą silną, a w środku przeżywam katusze. Mój problem sięga dzieciństwa przepełnionego alkoholem mojego ojca i brata. Mam stresującą pracę. Po bardzo długim czasie jestem w związku, w którym nie czuję się stabilna, na każdym kroku doszukuję się zdrady, braku zaufania. Jak mam sobie z tym poradzić?
Podwójna osobowość: dlaczego w domu jestem pyskata i niezadowolona, a poza nim pełna energii?

Chciałabym opisać moja sytuacje, która jest ze mną, w sumie odkąd pamiętam, myślę, że jest to tez uwarunkowane genetycznie, bo mój tata tez się z tym utożsamia. Mianowicie w domu przez rodzinę, jestem postrzegana no i tak tez się zachowuje: niezadowolona wiecznie, chamska, docinająca, pyskata, zawsze mam jakiś problem, focha, wszystko mnie denerwuje i przytłacza, a poza domem zupełnie odwrotnie: pełna Energi, zadowolona, uczynna, nikt by nie pomyślał, ze mam taki charakter w domu. Oczywiście są wyjątki, ale jednak tak to się kreuje większa część mojego życia. Chciałabym jakoś to sobie wyjaśnić albo usprawiedliwić nawet jakimś schorzeniem wiec proszę o pomoc. Jestem 18-latka.

Czuję się wykluczona z rodziny, jestem w szczęśliwym związku.
Mam 33 lata i wciąż mieszkam z rodzicami. Od nieco ponad 3 lat jestem w związku, szczęśliwym. W przyszłym roku wychodzę za mąż. Ale od nieco ponad 2 lat ojciec się do mnie nie odzywa. Czuję się wykluczona z rodziny. Mam młodszą siostrę, która ma męża, syna, swój dom - ona jest w centrum zainteresowania. Ma ich pełne wsparcie. Ja nie mogę na nic liczyć. Staram się jak mogę. Kiedyś byliśmy sobie bardzo bliscy. Dzieliliśmy zainteresowania. Rozmawialiśmy codziennie. Jak zaczęłam spotykać się ze swoim narzeczonym wspierał mnie. Byliśmy wszyscy razem na wakacjach, ja, narzeczony, tata i mama. To był najwspanialszy okres w życiu. A później - trach - coś się zmieniło i nie mam pojęcia dlaczego. Nagle przestał się odzywać, przestał się interesować. Stałam się powietrzem. Mama stara się, żebym nie czuła się jak całkowita sierota. Prosi mnie o pomoc, stara się mnie "wcielać" do rodziny. Ale to dla mnie trudne. Patrzeć jak przyjeżdża moja siostra, siedzimy, a tata pyta ją o jakieś szczegóły z życia, plany itp. Ja już tego nie mam. To bardzo boli. Z siostrą mam bardzo dobre relacje. Wspieramy się wzajemnie. Ale ani ona ani mama nie widzą problemu. Bo przecież ojciec odpowiada mi na pytania albo reaguje jak coś powiem. Nie widzą tego jak bardzo zżera mnie to od środka. Utrata człowieka, który całe życie był moim autorytetem. Tata nie jest wylewny. Jest raczej zamknięty w sobie. Otwiera się przed mamą. Widzę jak bardzo kocha ją i moją siostrę i jej syna. Jak bardzo szanuje i ma dobry kontakt z moim szwagrem. Ja już się nie liczę. Mama ma to wszystko gdzieś. Jej jest tak dobrze. Ma męża, który stał się bardziej oddany, wspaniałą córkę i jej rodzinę. I drugą, którą może wykorzystywać bo wie że już tylko ona mi została. Najgorsze jest to, że na nią też nie mogę liczyć. Kiedy rozmawiam z nią o problemie mówi tylko "wiwsz jaki jest ojciec". Staram się żyć normalnie. Mam pracę, przyjaciół którzy mnie wspierają, wspaniałego narzeczonego. Ale nie mam już rodziny. Mojego azylu który był dla mnie niesamowicie ważny. Nie radzę sobie z tym wszystkim. Niewiedza, co takiego zrobiłam że znalazłam się w tej sytuacji jest okropna. Był moment w zeszłym roku, kiedy wróciliśmy z wesela, mój tata przywitał się z moim narzeczonym (odkąd nie rozmawiamy jego też ignoruje) i opowiedział nam jakąś anegdotkę. Przez chwilę poczułam że go odzyskuję. Ale to minęło tak szybko jak się pojawiło. Nie mam w nim żadnego wsparcia. W mamie też mam niewielkie. A jest to tym bardziej smutne, że kiedy mieli cięższy okres ja zawsze przy nich byłam. Nie radzę sobie ze swoimi uczuciami. Z samą sobą. Strasznie mnie boli ta sytuacja, z której nie potrafię wybrnąć. Im częściej o tym myślę tym bardziej widzę, że to ja jestem problemem. Ze mną musi być coś nie tak. Skoro własni rodzice nie chcą mnie w swoim życiu, komu innemu jestem potrzebna? Chciałabym zniknąć z tego świata. Jedynym co mnie trzyma jest mój narzeczony. I mój kot, którego mam od kiedy był malutki. Chyba głównie dlatego jeszcze tu jestem. Ból jaki przeżywam codziennie jest niesamowity. A potęguje się tylko kiedy słyszę jak tata dał siostrze poprowadzić swój samochód kiedy zdała prawko, jak się ucieszył kiedy zdała egzamin. Ja kiedy zdałam i napisałam mu żeby się pochwalić napisał "ok, fajnie". Czuję się jakbym była nikim. Złem koniecznym, które trzeba tolerować. Gdybym umarła, mogliby w końcu być szczęśliwi. Mieć wspaniałą rodzinę... Nie wiem co mogę zrobić w takiej sytuacji, jak to naprawić
Tworzenie bezpiecznego przywiązania u dziecka - kto ma wpływ, jak wygląda proces i czym może być zaburzony?
Jak wygląda sprawa kształtowania się stylu przywiązania u niemowląt? Co dzieje się w sytuacji, gdy matka będzie wytwarzać styl bezpieczny, a ojciec lękowy? Czy dwie skrajności będą na siebie wpływać, ale wygra styl, który prezentuje rodzic poświęcający dziecku najwięcej czasu, czy w połączeniu ze sobą powstanie styl ambiwalentny? Co w sytuacji, gdy jeden z rodziców pracuje na dyżurach 24h? Czy nawet jeśli podczas pobytu w domu będzie jak najlepiej wywiązywał się z opieki nad dzieckiem, to przez to, że jest długi czas nieobecny i tak wychodzi na to, że nie jest stały ani dostępny, bo gdy nie ma go w domu nie zaspokaja przecież potrzeb dziecka? Co z osobami typu babcia, które pojawiają się kilka razy w tygodniu na kilka godzin? Czy ich zachowania również mają wpływ na kształtowanie stylu przywiązania? Czy prezentowane przez te osoby nieprawidłowe zachowania mogą negatywnie wpłynąć na bezpieczną więź wytwarzaną przez rodziców?
Jak dotrzeć do 4-latka?
Nie potrafię dotrzeć do czterolatka, aby czasami słuchał.
dojrzewanie

Okres dojrzewania - co warto wiedzieć o zmianach i wyzwaniach

Okres dojrzewania to wyjątkowy i wymagający etap zmian fizycznych, emocjonalnych i społecznych. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla nastolatków, ich rodziców i opiekunów, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami i wspierać rozwój młodego człowieka.