Left ArrowWstecz

Rozstanie z partnerką, upokarzanie, nieprzyjemne sytuacje finansowe i relacyjne.

A więc od początku. Zaczęło się od w lipcu tamtego roku, ja pracowałem na magazynie, ona jako kurierka. Zaczęła pracować w okolicach marca i do lipca było tylko cześć- cześć. I sama zaczęła do mnie pisać, wysyłać zdjęcia (do tego wrócę później). Po 2 tyg oficjalnie byliśmy razem, i przez 3 msc było wręcz cudownie jak to na początku bywa. Pojawiały się odmowy spotkań, ale mimo wszystko i tak się widzieliśmy. Na samym początku firmie chodziły plotki, że całowała się z kurierem co uczył jej trasy (on ma żonę i dziecko, jeden kurier podobno to widział na własne oczy). Ogólnie jest ona jedyna kurierką w firmie, gadała dużo z takim jednym. Mieliśmy plany wtedy jechać za granicę w marcu, ale w październiku powiedziała mi, że ona chce jechać z nim w celach zarobkowych. Nie doszło do tego, pod koniec października zamieszkaliśmy razem. Znowu było z początku fajnie, ale po miesiącu już zaczęła coś mówić o monotonii itp. Na początku wspólnego mieszkania razem gotowaliśmy, oglądaliśmy seriale, ogólnie dużo rzeczy robiliśmy wspólnie, dużo czułości itp. Z biegiem czasu tego było coraz mniej, doszło do tego, że jak wracałem po całym dniu pracy musiałem zrobić jeszcze obiad. Pracowałem w dwóch firmach, od 6 do około 18-19. Byłem zmuszony tak pracować, ponieważ za wszelkie zakupy płaciłem tylko i wyłącznie ja. Ona tylko dawała połowę za mieszkanie i rachunki. Ogólnie po kilku dniach, około 5 już była bez pieniędzy. Ogólnie co do kwestii pieniędzy: z początku mówiła, że jej nie obchodzi kto ile ma, ale stopniowo stopniowo zaczęła się dopytywać aż w końcu zadała mi pytanie w aucie ile mam. Jak leżeliśmy to też chciała, abym jej pokazał konto. Była sytuacja z bonem bożonarodzeniowym, zapytałem się jej czy ja mogę wpisać jako konkubinę, bo wtedy trochę więcej bym dostał, ona, że tak, ale chciała za to 500 zł, które jej dałem. Ogólnie chciała się zakładać o dużo rzeczy, np. czy zje kebaba całego za np. 300 zł. Wspominała coś kiedyś, że miała problemy z długami. Na urodziny dostała od taty zegarek Apple i go sprzedała do lombardu kilka dni później za 1/5 wartości( dowiedziałem się od jej przyjaciółki, widziałem zresztą pismo na własne oczy) Inne przykłady: z kimś pisała cały czas, podczas siedzenia wspólnie obracała telefon abym nic nie widział. Na moim wyjeździe urodzinowym (ja, ona, mój kolega, jej znajoma para) traktowała mnie jak frajera, poniżała, o czułości nie było mowy. W pracy też mówiła np. ty "pizdo" lub coś podobnego, uznawałem to za żart, ale jak to się powtarzało to już zaczęło mnie to upokarzać. Ogólnie nigdy nie reagowałem na te wszystkie przykłady, wolałem to przemilczeć. Dużo razy kupowałem jej papierosy, bo mnie o to prosiła, a jak ja dzwoniłem, żeby mi kupiła coś do jedzenia to nie, bo nie ma sklepu po prawej stronie (koło naszej firmy jest stacja benzynowa). Tak samo sytuacja jak zamówiliśmy pizzę, poszła odebrać i do mnie mówi " ale był przystojny ten dostawca, przespałabym się z nim, jakby ciebie nie było" Kwestia rozstania : ogólnie to przez cały związek duuuzo i to bardzo dużo rozmawialiśmy, na żywo, godziny przez tel i tak codziennie. Ostatni cały tydzień było coraz mniej rozmów, dziwnie się zachowywała, olewala mnie, słyszałem teksty typu: jak mi się nie podoba to mam drzwi otwarte i mogę się wynosić, mówiła, że poznała jakąś Karolinę z tindera , cały czas z nią rozmawiała (moja ex jest bi). Na mieszkaniu co nie powiedziałem to nerwowe odpowiedzi i teksty, że jej psuje humor. Na koniec tygodnia odbyliśmy rozmowę, powiedziała, że mi nie ufa, że znam swoje grzechy , że mam za długi język . Wracając do zdjęcia : na samym początku znajomości pokazałem 3 osobom w firmie i do niej to doszło i ogólnie pytałem w ostatnim tyg. związku kurierów czy coś mówiła, bo się nie możemy dogadać, nie wiedziałem co robić, był to objaw desperacji tak mi się wydaje. Mówiła, że wiedziała cały związek o zdjęciu, ale nie wiem dlaczego po 7 miesiącach dopiero to powiedziała. Na prezent na dzień kobiet miałem jej zasponsorować tatuaż, po rozmowie jeszcze się pytała czy z nią na następny dzień pojadę (oczywiście, żeby zapłacić) Po tygodniu od rozstania chwali mi się, że kupiła auto i że pojechała do znajomej z pieniędzmi, ale znajoma jej powiedziała, że już dziadkowie za to zapłacili, że to niespodzianka, ale dziwi mnie skąd tak nagle znalazła tyle pieniędzy. Wydaje mi się, że mi bardziej zależało i starałem się o wiele bardziej, zawsze się pytałem czy wszystko okej, co mogę zrobić, czy sie nic złego nie dzieje.
User Forum

Cassius Clay

w zeszłym roku
Martyna Tomczak-Wypijewska

Martyna Tomczak-Wypijewska

Dzień Dobry

A czego Pan od nas potrzebuje? W jaki sposób możemy pomóc? Czytam długą i trudną historię, która wyobrażam sobie, że może wywoływać wiele rozmaitych emocji…

 

Pozdrawiam

Martyna Tomczak- Wypijewska, psycholog, certyfikowana psychoterapeutka poznawczo- behawioralna

w zeszłym roku
Agnieszka Wloka

Agnieszka Wloka

Drogi Panie,

pierwsze pytanie: co pan czuje do byłej Partnerki? Jakie są a dzień dzisiejszy Pana uczucia względem niej? A co więcej, jak Pan sobie wyobraża wasze wspólne życie, np. za miesiąc, za rok, za 5 lat? Jakie zamiary ma Pan wobec niej?

a druga kwestia: czy w związku, w którym Pan był/jest, czuł się Pan szanowany? czuł się Pan partnerem? miał Pan szanse zaspokajać swoje potrzeby i generalnie czerpać radość z bycia razem?

trzecia kwestia: co Was łączy/łączyło oprócz emocji i uczuć - jakieś hobby, zainteresowania, światopogląd…

Myśle, że potrzebuje Pan przede wszystkim pomyślenia sobie nad tymi kwestiami, ale też zwyczajnie nad sobą i szacunkiem do samego siebie, o swoich celach, wartościach, o pasjach, które może w trakcie tego związku Pan zaniedbał…

Z tego co Pan opisał, w tym związku było strasznie dużo poplątania i toksyczności, stąd dobrze, żeby dał Pan sobie wspomniany wyżej czas. 

Agnieszka Wloka

w zeszłym roku

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Zakochałam się w kuzynie męża. On ma żonę. Ja męża i dziecko.
Witam. Zakochałam się w kuzynie męża. On ma żonę. Ja męża i dziecko. Wiem, że nie tak powinno być, ale przy nim czuje się swobodnie. Gdy jest blisko mnie, czuje się, jakbym spotkała bratnią duszę, zawsze dużo rozmawiamy, rozumiemy się bez słów. Przy mężu już dawno tego nie czuje. W obu związkach są w tym momencie nieporozumienia. Oboje wyznaliśmy sobie, że coś do siebie czujemy, ale boimy się to nazwać, bo sytuacja nie jest łatwa... Jak to rozwiązać? Tęsknię za nim... Śni mi się w nocy, że siedzimy razem i rozmawiamy i budzę się z płaczem, że nie ma go obok. Chcę napisać, ale też nie chce być natrętna, bo wiem, że ma żonę. Co robić? Czuje się rozbita psychicznie coraz bardziej :(
Znalazłam osobę, która w końcu potrafi odpowiadać na moje potrzeby - czy matczyna rola w życiu człowieka jest obligatoryjna?
Dzień dobry, Chciałabym zapytać czy potrzeba kobiecej postaci w życiu, typowo matczynej, pomimo dorastania większej części życia w rodzinie adopcyjnej, gdzie mam matkę, jest normalne? Byłam adoptowana w wieku 4,5 roku, a teraz mam 19 lat i znalazłam kobietę, która odpowiada na moje potrzeby, ale zastanawiam się czy takie zjawisko może wystąpić? W rodzinie bywa różnie, mam wrażenie, że moja mama to zupełnie inny typ człowieka i nie rozumie tego, czego potrzebuję.
Jak radzić sobie ze stresem podczas spotkań z byłym partnerem?

Witam, kiedyś spotykałam się z pewnym chłopakiem, nie wyszło nam. Obecnie jestem w małżeństwie z kimś innym. 

Mam taką pracę, że byłego chłopaka spotykam raz na jakiś czas. Paraliżuje mnie wtedy stres, nie jestem w stanie logicznie działać i wszystko w środku mi się trzęsie. Co zrobić, żeby takie ataki się nie powtarzały ? Dziękuje

Partnerka wyniosła się, bo zacząłem pić alkohol. Sama ma problem z uzależnieniem od marihuany.
Mamy z partnerką ponad 50 lat. Jesteśmy ze sobą 1 rok, i wszystko zaczęło się psuć. Ja zacząłem od paru miesięcy pić i po alkoholu czepiam się o niekiedy wymyślone historie. Partnerka stwierdziła, że ma dosyć i się wyniosła. Ja wziąłem wszystkie winy na siebie i mam z tym teraz duży nerwicowy problem. A nie nadmieniłem, że moja partnerka jara marihuanę codziennie od 30 lat, ale nie pali, ona jara do zgonu. I tak każdego dnia, że odprowadzam ją do sypialni z łóżka, w którym odpływa. I uważa, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Jest idealna. A gdybym tak patrzył na to z akceptacją, wszystko byłoby dobrze..
Mąż i rodzina uważają mnie za leniwą i roztargnioną. Często nie panuję nad emocjami czy słowami. Czy możliwe, że mam ADHD?
Co mam zrobić, nie mam pojęcia. Ludzie za mną nie przepadają, bo czasami nie panuję nad emocjami lub słowami. Potrafię kogoś nieświadomie urazić. Dodatkowo wszyscy uważają, że jestem leniwa i nieudacznik. Nawet ostatnio usłyszałam od męża, że przez to, że ciągle coś po mnie naprawia i za mnie czasami myśli oraz nie wie co jeszcze nieświadomie odwalę. Więc przez to zaczął pić. Moi rodzice też uważają mnie za leniwą, a nawet teść. Jedynie dla dzieci jestem najlepszą mamą na świecie. Czasami jak się kłócę z mężem lub kimś o moim zachowaniu przychodzą do mnie myśli, że może wszystkim by było lepiej jakby mnie nie było, a potem uświadamiam sobie, że są osoby, dla których jestem całym światem. Czy naprawdę może być ze mną coś nie tak ? Czy mogę być zepsuta ? Zastanawiałam się parę razy czy nie mam ADHD, jednak musiałabym ukryć, że robię diagnozę w tym kierunku, bo mąż, rodzice i teść uważają takie osoby po prostu za głupie, bo mają żółty papierek.
Jak mam działać, aby mieć pewność, że mam kontrolę nad relacją męża z koleżanką z pracy?
Nie wiem czy nie panikuję, ale mąż został radnym i czuję, że może wyniknąć z tego problem. Jest tam jedna kobieta co widzę, że mu się podoba. Nie powiedział tego, ale widzę to po nim. Jest to kobieta, mężatka. Z tym, że jest ona kokieterką. Coś mi siedzi z tyłu głowy, że będzie ją w jakimś stopniu adorował. Mąż lubi ładne kobiety, lubi je adorować, zwłaszcza po lekkim wypiciu alkoholu. A takie spotkania będą też z tą kobietą poza pracą. Rozmawiałam z mężem, aby uważał co robi, ale nie wiem czy to na dłuższą metę zadziała. Jak mam działać, aby mieć pewność, że mam nad tym kontrolę ?
Dzień dobry mam pytanie odnoście stresu, czy to że skubię skórki przy paznokciach zauważyłam że w sytuacjach stresowych głównie, to jest objaw jakiś problemów psychicznych które trzeba leczyć? Dodam że często kończy się to ranami i są to nawet blizny z dawnych lat do połowy palca. Drugie pytanie, staramy się z mężem o dziecko ale bardzo stresują mnie myśli o porodzie naturalnym, czy można to leczyć, czy istnieje jakaś terapia?
Jak w relacji nie stawiać osoby ponad siebie i nie poświęcać się całkowicie na ślepo?
Miesiąc temu wyjechałam że granicę do pracy, za propozycją męża, który został w Polsce.
Miesiąc temu wyjechałam że granicę do pracy, za propozycją męża, który został w Polsce. Na początku było wszystko w porządku, później stwierdził, że nic mnie nie obchodzi, że myślę tylko o sobie, zaczął mnie obwiniać o to, że nie zaspokajam jego potrzeb małżeńskich. Powiedział mi to dopiero, jak wyjechałam. Cały czas sugerował, że lepiej będzie, jak poznam kogoś innego, kto mnie doceni, na zmianę robił mi wyrzuty i przepraszał. Parę dni temu dowiedziałam się, że spotyka się z inną, gdy pytam o to czy kogoś poznał, zawsze zaprzeczał. Nie wiem, co robić, jestem w rozsypce, od kilku dni nie mogę nic przełknąć, nie wiem, jak sobie z tym poradzić.
Chcę odejść od męża, ponieważ jestem bardzo nieszczęśliwa i cierpiałam przez lata. Mąż nie pozwalał mi na życie, wiecznie oskarżał. Chcę być szczęśliwa.
Jestem 16 lat po ślubie. Spotykaliśmy się przez 2 lata przed ślubem. Ja jestem Polką, a mąż Meksykaninem. Ja mam 38 lat, a on 41. Mamy 14 letnią córkę. Mąż od samego początku był głupio zazdrosny i mi nie ufał. Zawsze mi powtarzał, że on nie ufa nikomu włącznie ze mną. Jedyną osobą, której ufa to jego mama. Męża zadrość to nie była tak tam sobie normalna zazdrość. Zawsze byłam obwiniana o zdradę. Widział w swojej głowie, wmawiał sobie rzeczy, których nie było. Byłam oskarżona o potencjalną zdradę, bądź flirtowanie prawie ze wszystkimi naszymi znajomymi (mężczyznami), jego bratankiem, mojej macochy synem. Jeśli mężczyzna na mnie spojrzał na spacerze, to ja musiałam słuchać jak to ja go sprowokowałam, żeby na mnie spojrzał. Jak jechaliśmy na rowery, to zakładał, że ja jadę i gapię się na wszystkich mężczyzn kierowców. Jak pracował na nocki, to wmawiał sobie i mnie, że ja pewnie kogoś do domu przyprowadzam. Ja nie mogłam mieć znajomych w sensie, żeby wyjść sobie na kawę z koleżankami z pracy, bo podejrzewał, że byłam z facetem, więc nigdy nie chodziłam. Nie chodziłam na żadne imprezy świąteczne w pracy, zawsze znajdowałam wymówkę, żeby nie wyjść ze znajomymi, bo wiedziałam, że on powie nie i zrobi awanturę. Jeśli ktoś z pracy, ze znajomych zaoferował podwieźć mnie do domu pracy (mężczyzna) nie było w ogóle mowy. Musiałam się jego najpierw spytać, bo inaczej wiedziałam, że będzie awantura a i nawet jak spytałam, to mówił, że nie mogę, że mam autobus to żebym jechała autobusem. Nie mogę z nim rozmawiać o pracy. On mówi, że chce wiedzieć jak mi minął dzień, ale jak tylko wspomnę mężczyznę, to odrazu wielka gęba i sarkastyczne komentarze. Jak nie mam zasięgu na telefonie, to mnie obwiniał, że specjalnie wyłączałam i że pewnie gdzieś coś z kimś robiłam. Jak raz pojechałam do pracy autem, to mi sprawdził licznik i to źle na dodatek i po powrocie mi zrobił awanturę. Nie pamiętał ile było na liczniku, ale założył, że przejechałam za dużo mil i że pewno pojechałam do pracy, powiedziałam, że mam jakąś wizytę u lekarza i pojechałam sobie Bóg wie gdzie. Przez 18 lat razem, ani razu nie byłam na żadnych świątecznych imprezach. W zeszłym roku poszłam na galę rozdania nagród z pracy. Elegancka impreza, obiad, garniturki, długie suknie. Mąż przez 3 dni się do mnie nie odzywał. Wiecznie mnie kontroluje i sprawdza. Do swego czasu, non stop mnie śledził na radarze, aż go wykasowałam z telefonu. Muszę mu zdawać sprawozdanie z każdego dnia. Mąż jest bardzo dobrym człowiekiem, dobrym ojcem, ciężko pracuje od dzieciństwa. Ja sobie zawsze wmawiałam, że ten malutki jego problem nie jest taki duży i skoro on nie może sobie z tym poradzić, to ja będę z tym jakoś radziła. Nigdy męża nie zdradziłam i nie dałam mu powodu, żeby tak się zachowywał. Zawsze mi powtarzał o każdej kłótni, jak ja już przeprosiłam za coś, czego nie zrobiłam, żebym nie dawała mu powodów to nie będzie kłótni. Żeby nie dawać mu powodów, musiałabym zamknąć się w domu. Wmawiałam sobie, że to jest mały problem, ja sobie z tym będę radziła, on nie musi skoro nie wie jak. Aż w końcu, po 18 latach, coś we mnie pękło. Od ponad roku, jedyne o czym myślę to jak ja bardzo chce zakończyć to małżeństwo. Jak ja chce mieć normalne życie, gdzie mówię mu "słuchaj, idę na kawę z koleżankami, wrócę kiedy wrócę" bez żadnych pretensji. Życie gdzie mówię, że mam party na wigilię w pracy i idę, bo mam ochotę. Po raz pierwszy od 18 lat poszłam na party w pracy na wigilię no to mnie oskarżył o zdradę, bo powiedziałam, że tańczyłam. Ja już od długiego czasu nie czuję się szczęśliwa. W pracy znajduje sie we łzach praktycznie non stop, co kiedyś mi się nie zdarzało. Jak mąż się do mnie zbliża to ja go nie chce, a kiedyś pomimo tych okropnych momentów, zawsze się tuliliśmy, siedzieliśmy razem, robiliśmy wszystko razem. Jak mąż mnie całuje, to nic nie czuje. Nie potrafię go całować tak jak kiedyś i myślę, żeby przestał. W ogóle nie mam pragnienia na seks, a jak już dojdzie do seksu, to robię to tylko dlatego, że wiem, że on potrzebuje. Leżę i myślę kiedy on skończy, żeby jak najszybciej. Mąż zawsze lubił wymyślać różności podczas seksu i czasem nie miałam z tym problemu, a czasem nie chciałam, ale i tak zawsze było po jego myśli bo wiedziałam, że jeśli coś powiem to się obrazi. Teraz, nie mam ochoty na żadne zabawy przed, bądź w trakcie seksu. Mam orgazm, ale za nim co, to nic nie czuje. Leżę tam praktycznie jak kłoda i zaciskam pięści. Mąż myśli, że to się da naprawić, jak mnie strasznie kocha, ale ja czuję, że on mnie odepchnął na maxa i że już nie ma odwrotu. Nawet jeśli byłby mniej zazdrosny, jak ja mogę być szczęśliwa w związku, gdzie nie mam do niego takich uczuć jak miałam. Szkoda mi go, dlatego to dalej ciągnę, ale nie mam do niego uczuć. Poza tym, w przeciągu ostatniego roku, jak te przypadki się nasiliły, zbliżyłam się do kolegi w pracy. Nic nie zrobiłam, bo uważam że to nie w porządku zdradzić kogoś. Jedynie co to mnie kilka razy przytulił jak płakałam, a tak po za tym to nic. Dużo rozmawialiśmy, bo też przeszedł przez coś podobnego i dzień po dniu obudziły się we mnie do niego uczucia, silne uczucia i w nim również. Widzę siebie z kolegą, ale nie odrazu. Najpierw chciałabym czasu sama. Widzę, że mogłabym być znowu szczęśliwa, ale żal mi męża i nie wiem co mam zrobić. Jeśli z mężem zostanę, to będzie tylko dlatego, że mi go szkoda, ale w głębi duszy wiem, że nigdy nie będę szczęśliwa i nigdy nie będzie tak jak było. Córka też przez to wszystko cierpi, bo widzi jak się od siebie odsunęliśmy, widzi, że ja cierpię, widzi mnie za często we łzach.
Prześladowanie i stalking - były partner nie daje mi spokoju, odczuwam przez to lęk, mdłości, objawy strachu
Witam. Jak uwolnić się od byłego toksycznego faceta. Nie daje mi spokoju. Wypisuje do moich znajomych i do mnie na fb. Mam zablokowane go na fb i numer telefonu też ale zmienia numer. Piszę z fejk konta. Byłam na policji bo włamał mi się na stare konto na fb a hasła nie pamiętam aby odzyskać. I z tamtego konta wypisuje kłamstwa na mnie że niby uprawiam seks za pieniądze. Poddaje się za mnie. Byłam na policji ale mi powiedzieli że nie wiadomo czy zostanie ukarany. Boję się go bo nawet mi groził. Policja też o tym wie a oni powiedzieli że pewnie tylko tak pisze skoro nic mi nie zrobił. Żyje w strachu. Gdzie nie usłyszę że ktoś chodzi na dworze to myślę że to on bo boje się że coś mi zrobi. Psychicznie nie daje rady przez to i nastrój mi się zmienia od radości do smutku. Nie raz nawet płacze bo nie daje rady z tym wszystkim. Proszę o radę.
Nieznajomy facet napisał do mnie wiadomość na messengerze, ale niedługo po tym dezaktywował konto
Nieznajomy facet napisał do mnie wiadomość na messengerze, ale niedługo po tym dezaktywował konto, ponieważ zauważyłam, że nie da się wysłać do niego wysłać żadnej wiadomości. Nawet nie zdążyłam odpisać. Nie wiem, o co chodzi, to jest kolega znajomej z pracy, która twierdzi, że to bardzo fajny chłopak i że ja mu się bardzo spodobałam. Ja nie kojarzę, kto to może być, na swoim profilu na Facebooku nie miał swoich zdjęć. Na mieście mnie też nie zagadywał nikt, więc ani się nie domyślam, kto to mógłby być. Wiadomość od niego była ładna, jednak były błędy ortograficzne. Czy mam się pytać koleżanek o tego faceta? Czy powiedzieć im co się stało? Może po prostu zamknąć tę sprawę i nie wracać do tego więcej? Ogólnie to chciałabym mieć jakiegoś kolegę, przyjaciela, ale nic na siłę. Nie ten, to może kiedyś będzie inny.
Po zakończeniu relacji ex wyzywał mnie, przede wszystkim od zaburzeń psychicznych. Nikt mnie nie poprze przy prawdzie
Po zerwaniu mężczyzna wyzwał mnie bez powodu. Napisałam po dobie, że mi przykro, w sumie nie rozumiałam sytuacji i zaczął wymyślać, że mam choroby psychiczne, i że je ukryłam przed nim. Im bardziej zaprzeczałam, tym dalej się posuwał. Stwierdził, że mam schizofrenię, że nie pamiętam różnych sytuacji, że słyszę głosy itd. Jestem przerażona. Nic takiego miejsca nie miało, nie choruję na nic. Mam problemy zwykłe, przepracowane - ale nigdy nie miałam problemów z pamięcią. Człowiek z depresją, kiedyś pił. Dodam, że obrażał się za byle co i reagował dosyć wulgarnie. Na koniec pisał mi używając chamskich słów oraz w trakcie znajomości wysyłał zbereźne, mocne memy. Mówiłam stop, to również się obrażał. Pytam, bo nie jestem osobą na jego poziomie, on ma stanowisko i duże poważanie. To jemu ludzie wierzą..
Czy to normalne i zdrowe, że partner sam z kolegami wybiera się na wyjazd się zabawić? Kiedyś tego nie lubił.
Dzień dobry. Jestem z partnerem już prawie 3 lata. Do tej pory mieliśmy różne wzloty i upadki, jednakże mieliśmy spokojny związek. To znaczy partner nie był chętny do imprez, wychodzenia beze mnie itp. Od jakiś 3 miesięcy się to zmieniło. Mój partner ma 24 lata. Wychodził z kolegami na noc na piwo, ale dzisiaj oznajmił mi, że lecą na weekend do Polski z 5 kolegami do energylandii, napić się, wyjść do klubów i się pobawić. Na codzień mieszkamy na Islandii, więc kultura tu trochę inna. Czy to jest normalne? Gdy powiedziałam, że się nie zgadzam, powiedział, że próbuję go ograniczyć, że on tylko mnie kocha i nic nie zrobi. Ale mi się to i tak nie podoba. On twierdzi, że nigdy nie był tak o z samymi kolegami i że chce, ze jeden też jest w związku, więc będzie okej, że o to nie muszę się martwić, żebym mu zaufała. Ja nie jestem za tym. Chce wiedzieć czy to normalne w związkach, że partner leci sam z kolegami spędzić gdzieś weekend? Czy to normalna rzecz?
Jak naprawić relację, w której partnerka nie czuła się kochana, a ja uznałem, że to chyba prawda. Jak radzić sobie, gdy w związku jest normalnie, a nie zawsze romantycznie i przebojowo?
Jak pozbyć się chorej wizji miłości? Dzień dobry, próbujemy wraz z moją byłą dziewczyną naprawić związek po 5 miesiącach. Odszedłem, bo uznałem że nie kocham - nigdy, zanim nie zacząłem się nad tym zastanawiać pod wpływem jakiegoś cytatu z sieci, zawsze byłem pewien, że kocham. Od tego momentu zaczął się lęk, cały ten czas czułem, że nikt mi jej nie zastąpi, ale bałem się naprawić to. Teraz próbujemy, ale z tyłu głowy mam gdzieś to, że może faktycznie kocham za mało. Ale wiem, że chcę przyszłości z nią, a ona ze mną. Chcemy zamieszkać razem i to wszystko odbudować. W związku mówiła mi, że nigdy nie czuła się nie kochana. Jak się pozbyć tej romantycznej chorej wizji, gdzie zawsze muszą być anielskie pienia i nie ma miejsca na krztę wątpliwości?
Jak poradzić sobie z niepewnością w związku na odległość z obcokrajowcem?

Dzień dobry, ponad trzy lata temu zdarzyła mi się trudna historia, której konsekwencje ponoszę do dziś i nie wiem, jak się z tej sytuacji wyzwolić. Poznałam mężczyznę, który jest obcokrajowcem i zakochaliśmy się w sobie. 

Najpierw on się bardzo zaangażował, choć widział mnie tylko parę godzin, później ja stopniowo dochodziłam do wniosku, że może takie rzeczy jednak się zdarzają. 

Utrzymywał ze mną regularny kontakt przez kilka miesięcy, co najmniej dwa razy w ciągu dnia przez wiadomości Whatsapp. Często też dzwonił, żeby choć na mnie popatrzeć, bo rozmawialiśmy po angielsku, a on pamięta ten język ze szkoły w stopniu podstawowym. Po pół roku przyjęłam jego zaproszenie. Nie skorzystałam z gościnności, którą proponował, ale spotkaliśmy się w mieście i zabrał mnie do domu. Uklęknął przede mną i poprosił, żebyśmy byli razem. Zgodziłam się. Cieszył się jak dziecko. Planował kolejne spotkanie, przedstawienie mnie rodzinie. Spotykaliśmy się w jego mieście co 3 miesiące. Chciał, żebym uczyła się jego języka, wyrywały mu się słowa o małżeństwie, ale konkretnie nie przedstawił mi żadnych planów. Przedstawił mnie natomiast swojej rodzinie i przyjaciołom po 10 miesiącach od poznania się. Mimo jego usilnych próśb nie zgodziłam się na współżycie, nie czułam się dostatecznie bezpiecznie, by ryzykować. 

Choć chciał być ojcem i mówił, że nie poradzi sobie, bo mnie potrzebuje. Po jednej takiej konfrontacji nagle przestał pisać, a w zasadzie nie nagle, tylko po 6 tygodniach od mojego powrotu, po trzeciej wizycie u niego. 

On mnie nigdy nie odwiedził, odmawiając zaproszenia ze względów zawodowych i finansowych. Odezwałam się do niego ja po miesiącu. Wszystko wróciło, pisał, dzwonił, bardziej ciepło i otwarcie mnie traktował, bardziej deklaratywnie, tylko nie chciał się spotkać, kiedy to proponowałam. 

Po moim trudnym przeżyciu osobistym najpierw mnie wspierał, a potem znów się nie odzywał, jakby strata mojej najbliższej osoby dotyczyła jego. Od tamtego czasu to ja musiałam pisać pierwsza. Aż do tego lata, kiedy zażądałam spotkania i rozmowy o nas. Pojechałam się z nim spotkać. Usłyszałam nagraną wiadomość "kocham cię, całuję" i na tym kontakt w zasadzie się urwał. Nie odpowiada na moje wiadomości, już 3 w różnych odstępach czasu. Ostatniej nie wyświetlił. 

Jest wrażliwcem, to na pewno, ale nie jest chłopcem. 

Oboje jesteśmy już bardzo dojrzali, poznaliśmy się w takim ostatnim momencie, by stworzyć tradycyjny związek. 

Oboje nie byliśmy w formalnych związkach. Nie mam pojęcia co z tą sytuacją zrobić. Nauczyłam się w międzyczasie komunikatywnie jego języka, korzystałam z pomocy psychologicznej, która niestety nie wniosła nic zasadniczego. Nie mam pomysłu jak rozwiązać tę sytuację, wiem tylko, że nie potrafię tego zostawić. 

Co mogę zrobić, żeby poczuć się lepiej?

Były mąż wypisuje do mnie czule. Obecny partner uważa, że na to przyzwalam.
Dzień dobry. Jestem w nowym związku od trzech lat, a mój były toksyczny mąż pisze do mnie czułe smsy. Zaprasza na spacery, proponuje wspólny urlop. Ja nic sobie z tego nie robię, a jednocześnie to chyba tak, jakbym na to przyzwalała - mój Partner krzywo patrzy. Co mam robić- czy takie coś można zaliczyć do zdrady emocjonalnej? Proszę o pomoc, o jakieś rozwiązanie mojego problemu.
Żona jest w ciąży, jednak ja już od dłuższego czasu planuję rozstanie. Co zrobić?
Jestem tuż przed 30stką, 10 lat w jednym związku i 2 lata po ślubie. Przez większość tego związku żyłem za granicą osobno od żony. Rok temu zacząłem nową pracę i zaprzyjaźniłem się z jedną z koleżanek. Przez ten rok zaczęły się stopniowo budować moje uczucia względem niej, jak i nasza więź. Zawsze mogłem na niej polegać, czułem się wysłuchany i otoczony troską. Była zawsze lojalna wobec mnie. Koleżanka nic nie wiedziała o moich rodzących się stopniowo uczuciach względem niej. W grudniu 2023 dojrzałem, by wyznać koleżance, że ją kocham. Okazało się, że oboje czuliśmy, że coś się między nami budowało przez ten rok, ale nigdy nie przekroczyliśmy granicy, a gdy wyznałem moje uczucia, otworzyła się puszka Pandory. Zaczęliśmy mieć romans emocjonalny po wspólnych wyznaniach, trwało to może miesiąc, „koleżanka” źle się z tym czuła i poprosiła o przerwę, a ja uznałem, że muszę podjąć decyzję co dalej i ograniczyliśmy kontakty. Od grudnia, gdy wyznałem miłość innej, zakończyłem pożycie z żoną i nie szukałem tego u „koleżanki”. Chciałem być na tyle fair, ile można w takiej sytuacji. Doszedłem do wniosku, że chcę zakończyć mój formalny związek. Nie był to zły związek. Ta nowa kobieta dała mi emocjonalnie to, czego nigdy nie dostałem, ja jestem przy niej lepszy. Gdy byłem gotowy zakomunikować żonie, że chcę zakończyć nasze małżeństwo, okazało się, że jest w ciąży. Zaszła w nią tuż przed całym tym „romansem” i moimi wyznaniami miłości do innej. Nie wiem co zrobić. Nie chcę tego dziecka i nie chcę być w tym związku. Wiem, że odejdę z biegiem czasu i chciałabym zrobić to w miarę szybko, tylko kiedy to zrobić? Nie powinno się porzucać ciężarnej, ale za pół roku, za rok, 2 lata to nigdy nie będzie właściwy czas. Tu nie ma właściwych rozwiązań, ale choć jak trochę to zminimalizować? Jak odejść pomimo ciąży i wspólnego wychowywania? Nie chcę mieć związku takiego, gdzie zostało się w nim „dla dziecka”, bo to nigdy nie przynosi nic dobrego.
Odczuwam swego rodzaju pustkę, wypalenie, nic mi się nie chce
Odczuwam swego rodzaju pustkę, wypalenie, nic mi się nie chce, rozmawiając z ludźmi w moim wieku bądź podobnym czuję się gorsza, mają pracę w moim oku bardzo prestiżowe, a ja mam problem z jej znalezieniem, podobnie nie jestem w związku, żaden chłopak nigdy nie wykonał do mnie pierwszego kroku w przeciwieństwie do mnie, która zawsze wychodzę z inicjatywą, nie wiem, czy jest sens kończyć magistra.
Czy warto utrzymywać kontakt z toksyczną siostrą?

Czy warto utrzymywać kontakt z toksyczną, starszą o 14 lat siostrą, która twierdzi, że niepotrzebnie się urodziłam, bo ona powinna być jedynaczką? Czy można utrzymywać kontakty z osobą, która twierdzi, że jestem beznadziejna, brzydka, nic niewarta w życiu i zawsze spadam jak kot na cztery łapy? Ja mam wrażenie wręcz odwrotne — jestem fajną, otwartą osobą, ale jeśli będę słuchać takich rzeczy, wpadnę w jakąś depresję.