Left ArrowWstecz

Witam, czy mają Państwo sposób

Witam, czy mają Państwo sposób na pokonanie lęku przed prowadzeniem samochodu? Pozdrawiam Sylwia
User Forum

Sylwia

2 lata temu
Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka

Pani Sylwio,

Wszystko zależy od konkretnego przypadku i te sposoby i techniki są dostosowywane do określonej sytuacji osoby, która taką trudność zgłasza. Skąd wziął się lęk przed prowadzeniem samochodu? Kiedy po raz pierwszy się pojawił? Jak to się objawia, jakich reakcji Pani doświadcza z ciała, jakie myśli się wówczas pojawiają?  To kilka przykładowych pytań, które pozwolą na dotarcie do przyczyn objawu. Czasem stopniowe odwrażliwianie na bodziec wywołujący lęk jest możliwe poprzez metodę ekspozycyjną, czyli przez kontakt z nim. Może wystarczy już kilka jazd doszkalających w obecności instruktora, by poradzić sobie z niepewnością i uporczywymi myślami? Aby jednak wyeliminować głębiej zakorzeniony lęk najlepiej skonsultować się z psychologiem lub psychoterapeutą.

2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Jak poradzić sobie z lękiem i stresem samodzielnymi technikami?
Jak radzić sobie ze stresem i nerwami, które są przyczyną choroby? Jak można się zrelaksować i zmienić podejście do stresujących sytuacji bez terapii i wizyt u psychologa, co może pomóc?
Czy psychiatra dobrze mnie zdiagnozował, tak szybko? Czułam, że umrę, ale wyniki zdrowotne są w normie.
Szanowni Państwo, około dwóch i pół roku temu, zaczęły się moje problemy ze zdrowiem. Dostawałam duszności, ucisku w klatce piersiowej, palenia w mostku, kołatania serca i zawrotów głowy. Krótko mówiąc, nieustannie bałam się, że umrę. Lekarz rodzinny wykonał w sumie może trzy EKG, zlecił badania krwi, a po otrzymaniu wyników zasugerował, że objawy mają podłoże somatyczne, że nic więcej mi nie pomoże. Pojechałam prywatnie do kardiologa, który stwierdził po EKG i echo serca, że nie widzi problemów kardiologicznych. Wróciłam do rodzinnego domagając się dalszych badań, ale nic nie dostałam. Wierzyłam, że umrę. Umówiłam się do psychiatry, opowiedziałam o sytuacji, i jakby z automatu psychiatra przyjął podejrzenia rodzinnego sugerując nerwicę i objawy ze spektrum depresji. Czy można tak po prostu rozpoznać zaburzenia psychiczne? Czy po prostu rodzinny pozbył się problemu a psychiatra poszedł na łatwiznę i należycie tego nie zweryfikował?
Jestem introwertyczką i zamknęłam się w sobie poprzez odrzucenie społeczne.
Witam. Jestem introwertyczką i zamknęłam się w sobie poprzez odrzucenie społeczne. Od czego zacząć, żeby pozbyć się lęku przed opinią innych i fobii społecznej? Zaczęłam również psychoterapię i mam stwierdzoną depresję. Z góry dziękuję za odpowiedź.
Czy można korzystać z psychoterapii NFZ nie będąc ubezpieczonym?
Czy można chodzić do psychoterapeuty na NFZ z depresją, fobią społeczną czy nerwicą lękową nie będąc ubezpieczonym?
W domu jakoś umiem się uspokoić, ale poza nim, a zwłaszcza w szkole jest gorzej.
Dzień dobry, mam problem, który jest dosyć uciążliwy i chciałabym się go pozbyć. Od dwóch tygodni jestem chora, nie mogłam się wcześniej doleczyć i dopiero teraz mijają mi objawy i przez to nie byłam w szkole. Mimo, że chciałabym wrócić, bo już nudzi mi się chorowanie, to z drugiej strony boję się tego, mam wrażenie, że jak tam wejdę, to się źle poczuję czy zemdleje. Dodatkowo stresuje mnie to ile sprawdzianów i kartkówek mam do nadrobienia. Nie mogę wiecznie siedzieć w domu, ale myślę, że jak wyjdę, to od razu będę czuć się jeszcze gorzej. Nawet jak musiałam pójść do lekarza, to spanikowałam, bo byłam cały tydzień w domu bez przerwy, ale musiałam pójść, bo nie mijała mi choroba. Tak się stresowałam, że jak tylko wyszłam na zewnątrz myślałam, że zaraz zemdleję, ale mimo to praktycznie biegłam do samochodu, więc to chyba nie było osłabienie a stres, który mną wtedy sterował. Nie wiem, co robić by skutecznie się uspokoić w takiej sytuacji, bo nie mogę przecież parę godzin lekcyjnych panikować, bo to zmęczy mnie bardziej niż gdybym cały ten czas spędziła na jakimś sporcie. Owszem, w domu jakoś umiem się uspokoić, ale poza nim, a zwłaszcza w szkole jest gorzej. Siedzę i tworzę scenariusze pt. "Co się może stać, jak wrócę do szkoły" i one dodatkowo mnie dobijają, ale nie wiem, jak powstrzymać myślenie o tym. Postaram się jeszcze do końca tego tygodnia zostać w domu, ale nie wiem, czy to pomoże. Inni dookoła mnie twierdzą, że przesadzam i się dobrze czuję, ale tak nie jest. :(( Od kilku tygodni jestem bardziej zmęczona niż zazwyczaj, z kilkoma przerwami, gdy się niczego nie bałam i żyłam normalnie. Chciałabym już zakończyć takie niepotrzebne stresy i żyć jak dawniej, ale już sama nie daję z tym rady. Chyba warto pójść do jakiegoś specjalisty, ale nie wiem- czy do psychologa, czy od razu do psychiatry? Trochę się stresuję takim spotkaniem, ale myślę, że tego potrzebuję. Najbardziej w tym boję się tego, że psychiatra przepisze mi jakieś leki, które może dodatkowo mnie osłabią. Nie znam się na tym, ale perspektywa brania leków nieco mnie przeraża, wystarczyłaby mi chyba sama terapia, ale może już jest ze mną na tyle poważnie, że bez leków się nie obędzie?
Czy to choroba psychiczna, jak człowiek boi się własnych myśli i zachowań?
Czy to choroba psychiczna, jak człowiek boi się własnych myśli i zachowań?
Zrezygnowałem z pracy, ponieważ cierpię na napady lęku, jak tylko myślę o mnóstwie ludzi, etacie, dojazdach wsród tłumów.
Witam, mam ogromny problem, mianowicie ja nie pracuje od prawie 2 lat, żyje z tego, co udało mi się zarobić wcześniej, bardzo nie lubię przebywać wśród ludzi, jestem całkowicie odizolowany, tak się czuje najlepiej, niestety powoli kończą mi się pieniądze na życie, a ja nie wyobrażam sobie pójścia do pracy. Mam agorafobię na samo to słowo, a także inne takie- CV, szef, dojazdy do pracy z ludźmi autobusem, współpracownicy itp., serce mi wali, a ja wpadam w panikę wobec etatu, który kojarzy mi się z siedzeniem gdzieś z ludźmi, wypełnianiu rozkazów przełożonego i dojeżdżaniu autobusem pełnym ludzi, mam do tego jakaś nadnaturalną niechęć, obrzydzenie i paraliżujący lęk, którego nie umiem pokonać, to jest tak silne, że powiem szczerze w życiu nie czułem czegoś równie silnego, ja się na pewno nie przełamię, ta ohyda, poniżenie, strach i inne bardzo negatywne uczucia sprawiają, że tak jak pisałem, na samo wspomnienie o pracy etacie itp rodzi się we mnie ogromna agresja, napad paniki lub napad ogromnego smutku i złości. Muszę mieć za co żyć i chcę coś zrobić, ale moje ograniczenia mi na to nie pozwalają, co mam zrobić? czy jest dla mnie jakaś nadzieja?
Myśli lękowe, mimo że napady paniki się uspokoiły.
Dzień dobry, mam zaburzenia lękowe i uczęszczam na terapię, ale mam jedno ważne pytanie. Co zrobić, by myśli lękowe się uspokoiły? O ile same ataki paniki, które miałam parę razy dziennie, teraz zdarzają się sporadycznie, kiedyś sama myśl o jakimś wydarzeniu mnie przerażała, a teraz nie wiadomo co musiałoby się stać, by było naprawdę źle, więc uznaję, że terapia działa. Jednak z myślami o tym nie jest lepiej, mam wrażenie, że momentami gorzej? Jak zmniejsza się fizyczne poczucie paniki to to w myślach jest większe. Mówiłam o tym terapeutce, nie wiem czy do końca to zarejestrowała, powiedziałam, że dobrze jest z atakami paniki, a że myśli nadal są. Rozumiem, że myślenie o tym nie zniknie tak szybko, ale co mogę robić, by się nie nasilało i stopniowo uspokajało? Nie mam teraz jak omówić tego na sesji, bo jestem dość chora, więc wizytę muszę przesunąć, a jednak chce mieć opinię kogoś doświadczonego w miarę szybko. Z góry bardzo dziękuję za pomoc czy wytłumaczenie czemu tak się dzieje.
Jak zapanować nad atakami paniki gdy psychoterapia nie zadziałała?
Jak zapanować nad lekiem, atakami paniki, gdy psychoterapia nie zadziałał, a leków nie chce się przyjmować. Utrudnia to funkcjonowanie gdyż rodzi się lek i obawa, że ciągle coś się wydarzy do tego stopnia, że lepiej zostać w domu nie wychodzić. A i tu lęk dopada. To stanie w miejscu, strata wszystkiego marzeń, planów itp.
Praca poza psychoterapią nad zaufaniem do innych, nad destrukcyjnymi myślami.
Dzień dobry, w jaki sposób pracować nad nauczeniem się zaufania do drugiej osoby? Jakie narzędzia i metody tutaj zastosować? Pojawiają się myśli, że partnerka może mnie oszukiwać lub zdradzać. Jak nauczyć się nie wierzyć tym myślom i nie podążać za nimi? Jak radzić sobie z takimi rzeczami. Jak pracować poza psychoterapią?
Moja dziewczyna boi się chodzić do szkoły
Moja dziewczyna ma problem społeczny (boi się chodzić do szkoły Z czego udało mi się dowiedzieć niestety nie wie czemu tak jest... Bardzo boi się że znowu nie chodząc do szkoły zawiedzie rodziców i psychologa.. Chciałbym bardzo jej pomóc ale nie wiem jak. Sam chodzę do psychologa, ale chce się tu zapytać bo czuje się bardziej komfortowo. Pomagam jej czułymi słowami że ją kocham itd. próbuję ją wspierać ale nie wiem czy to dobrze robie... Moja dziewczyna ma 15 lat jakby miało coś w tym pomoc.
Choruje na nerwicę lękową
Choruje na nerwicę lękową, ostatnio objawy się nawróciły, mam nowy lek trittico i zażywam go 9 dni, ale nie ma jeszcze poprawy, co robić ?
Od paru dni mam straszną chwiejność emocjonalną, raz jest dobrze, a raz jestem zbyt bardzo przetłoczona,
Od paru dni mam straszną chwiejność emocjonalną, raz jest dobrze, a raz jestem zbyt bardzo przytłoczona, oraz od momentu jak raz pogotowie przyjechało po 21 do domu, żeby zmierzyć mi puls, bo dostali wezwanie to od tamtej pory mam straszne lęki i nie mogę normalnie zasypiać, bo co zamknę oczy, to się boję, że zaraz pogotowie albo policja zadzwoni do domofonu. Mam problemy z jedzeniem. Strasznie dużo piję, ale jem raz dziennie góra dwa razy. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Do szpitala psychiatrycznego nie mam potrzeby jechać, wyszłam z niego miesiąc temu. Do psychologa ani psychiatry nie chodzę ( nie jestem zapisana) a jak się zapiszę, to będę czekać miesiącami. Czy to może być z powodu, że leki na mnie nie działają z powodu małych dawek ? Biorę leki: Pralex, Lamilept ,Trittico W czerwcu byłam pierwszy raz w szpitalu psychiatrycznym. W czerwcu wylądowałam w szpitalu, wyszłam z niego 29 sierpnia. W domu byłam prawie 3 miesiące i znów wylądowałam w szpitalu psychiatrycznym na 3 tygodnie, wypisali mnie z niepełną poprawą ( uwzględnili to nawet w wypisie ), po 5 dniach od wypisu znów powróciłam do szpitala psychiatrycznego na 2 tygodnie ( leków mi nie zmienili w dzień, tylko na noc z Peraziny na trittico ). Wyszłam ze szpitala 28 grudnia. W szpitalu niezbyt chcieli mnie trzymać, ordynatorka oraz zastępczyni ordynatorki przez moje 2 tygodnie przez 2 razy w tygodniu (wtedy był obchód 2 razy w tygodniu), za każdym razem mówiła mi, że raczej pora żebym już wyszła, że nie chcą mnie trzymać. Nieważne było dla nich to, jak ja się czuję. 21 grudnia w szpitalu pocięłam sobie ręce aż do kałuży krwi , a na następny dzień był obchód gdzie ordynatorki również powiedziała mi , że chcą mnie wypisać do domu mimo, że wtedy miałam ogromne myśli samobójcze. Przetrzymali mnie parę dni, wtedy miałam tylko 1 raz rozmowę z psychologiem po pocięciu się. Przetrzymali mnie na świętach, żeby trochę rany się zagoiły a po świętach już się mnie pozbyli. Wyszłam ze szpitala mimo wszystko w lepszym stanie bez myśli samobójczych, które nie mam w ogóle do dziś, z czego się bardzo cieszę, bo chociaż nie męczy mnie to. Ale właśnie nie wiem jak sobie poradzić z chwiejnością emocjonalną, z lękami, zaburzeniem odżywiania ...
Od niedawna podjęłam pracę na umowę próbną. Odkąd chodzę do tej pracy, czuję, że ona mnie wykańcza psychicznie.
Witam. Kilka lat byłam bezrobotna. Opiekowałam się dzieckiem, przez to nie mogłam podjąć żadnej pracy. Od niedawna podjęłam pracę na umowę próbną. Odkąd chodzę do tej pracy, czuję, że ona mnie wykańcza psychicznie. Jestem zdenerwowana, jak mam do niej iść, to dostaje tzw "bomby"czyli jestem niespokojna. Codziennie rano mam to samo. Nie chcę by moje nerwy ani nic odbiły się na rodzinie. Dodam, że sama wychowuje dziecko. Proszę o jakąś podpowiedź czy mogę iść na zwolnienie czy jak sobie z tym poradzić.
Jestem po rozstaniu z żoną (bez rozwodu jeszcze). Powodem była zdrada.
Dzień dobry, Jestem po rozstaniu z żoną (bez rozwodu jeszcze). Powodem była zdrada. Żona jest w ciąży z człowiekiem, z którym mnie zdradziła. Od zdrady minęło 1,5 roku. Myśli na temat tego zdarzenia oraz przyszłości, cierpienia naszych dzieci, rozbitej rodziny nie dają mi normalnie funkcjonować. Mam stany lękowe. Zaraz po obudzeniu natarczywe myśli o tej sytuacji. Koncentracja jest znikoma.
Witam, otóż mam wielki problem. Mianowicie od dłuższego czasu nie mogę zaznac spokoju, towarzyszy mi ciagly strach stres odnośnie przyszłości tego jak sobie poradzić, mam 23 lata i ciężko mi myślec co dalej. Ostatnio byłam dość długo na chorobowym przez ataki paniki, lęki, dostałam leki od Lekarza i tak naprawdę zamiast się poprawić jest gorzej, byle co a ja potrafię dostawać ataków paniki.. boję się robić cokolwiek przez to że siedzi mi w głowie to że mogę zaraz znowu to przeżywać.. a wracając wróciłam ledwo do pracy i po 4 dniach znowu go dostałam.. wielki strach w przełożonych moje łzy.. Jestem tak tym wszystkim zmęczona.. do tego doszły mi straszne zawroty głowy,mrowienia, kołatanie serca.. jedyne miejsce w którym czuje się dobrze to w swoim aucie jak prowadzę nie rozumiem dlaczego tak jest. Jak wracam do domu głową daje o Sobie znać, w pracy też ale nie aż tak bardzo.. Czy jest coś co mogłabym zrobić aby sobie pomóc?
Dzień dobry, jestem osobą dla której 10 lat temu stwierdzono nerwice lękową po ataku paniki znalazłam się na SOR. Przez okres 5 miesięcy przyjmowałam leki. Wszystko się uspokoiło. Od jakiegoś czasu mam znowu różne objawy zawroty głowy, poty, przyspieszony puls obawiam się że to zaczęło wracać. Zauważyłam, że objawy się nasilają kiedy zadzieje się coś co dotknie mnie bardzo emocjonalnie. A ostatnio takie wydarzenia miały miejsce. Mam czas i taki niepokój w sobie ze coś się zadzieje że jestem chora. Dodatkowo objawy jakie doszły to problemy z układem pokarmowym ból brzucha ciągle przelewanie w brzuchu brak apetytu, zaburzenia że snem przez ciągle analizy jakie się dzieją w mojej głowie. Nie chciałabym wracać do leków ale chciałabym uzyskać wskazówki jak mogę sama walczyć że swoimi słabościami i objawami, które są bardzo męczące.
OCD - myśli natrętne dotyczące zabójstwa, wysoki lęk. Nie umiem sobie poradzić.
Dzień dobry. Zadawałem już tutaj kiedyś pytanie. Można podejrzeć je tutaj: https://twojpsycholog.pl/forum/pytanie/poczucie-winy-z-powodu-natretnych-mysli-2542 Cierpię na natręctwa, lęki, nie wiem dokładnie na co. Byłem u psychiatry, powiedział mi, że mam zespół natrętnych myśli i lęków, coś takiego. W zasadzie od dziecka to już u siebie zaobserwowałem. Gdy byłem mały, byłem na turnieju piłkarskim, spojrzałem się przypadkowo na spodnie trenera, w miejsce członka i zacząłem mieć natrętną myśl o jego członku. Oczywiście tej myśli mieć nie chciałem, nie mogłem się jej pozbyć. Potem do tego doszła natrętna myśl o stosunku z 7 lat młodsza siostra. Też nie chciałem mieć tej myśli. Podzieliłem się tym z mamą, ona mnie jakoś uspokoiła i potem był spokój na parę lat (tak mniemam). Mam przebłysk, że w gimnazjum podzieliłem się raz z kumplem po pijaku, że boję się trochę z nim spać, bo się boję, że mógłbym mu coś zrobić (w domyśle zabić), on na to zareagował względnie niespokojnie, ale jakoś ten temat się wyciszył, normalnie położyliśmy się spać, oczywiście nic się nie stało. W tym okresie generalnie bałem się dość chodzić spać, obawiając się, że lunatykując kogoś zabiję bądź coś w tym stylu. Na studiach (z psychologii nomen omen, z których już zrezygnowałem - chyba na szczęście dla moich potencjalnych pacjentów) zacząłem mieć natrętne myśli dotyczące zabójstwa. Czytałem coś tam w internecie, jakąś książkę przeczytałem i względnie sobie poradziłem. Czasami te myśli wracały, ale potrafiłem sobie poradzić z nimi jakimiś mini-kompulsjami, mini-rytuałami, np. poprzez śpiewanie sam do siebie po cichu, że to nieprawda i potem z czasem to jakoś mijało. No i od 1,5 roku jestem z dziewczyną, z którą zacząłem bardzo dużo podróżować. Każdy wyjazd wiązał się z lękiem przed położeniem się spać oraz z natrętnymi myślami o zabójstwie - ale jakoś sobie radziłem. Każdy następny wyjazd wiązał się też z rozwijaniem się skrupulatyzmu - potrafiłem nawet wysyłać zdjęcia do księdza koszulki, którą kupiłem chrześniaczce, na której była katedra Duomo i motylek. Pytałem się, czy mogę jej to wręczyć, bo przecież tu jest motylek, który jest symbolem ideologii New Age. Ksiądz nawet nie wiedział, o co chodzi, a gdy mu doprecyzowałem właśnie z tą ideologią New Age, to mi odpisał, że przecież tu nie chodzi o tego typu kontekst motylka. Albo np. kupiłem misia dla chrześniaczki, a potem się zastanawiałem cały czas, czy jego oczy to nie są "Oczy Proroka", też wysyłałem zdjęcia i pytanie do księdza, też odpowiedź oczywista. Nawet teraz zastanawiałem się, jak napisać "Oczy Protoka" czy z dużych, czy z małych, bo jeśli to nie jest akceptowalne w religii chrześcijańskiej, to przez Boga również, a więc jeśli to czy powinienem to pisać wielką literą? W cudzysłowie czy nie? Czy napisanie tego wielką literą to grzech? Czy mała to grzech? Czy to zniewaga symbolu kogoś innego, a zatem brak szacunku? Nie zastanawiałem się pisząc to oczywiście aż tak literalnie jak tu teraz opisuje, tylko bardziej podświadomie - zauważyłem to, wymazując te słowo kilkukrotnie, bo zastanawiałem się właśnie, jak powinienem to napisać. Trochę absurd. Odkąd jestem z dziewczyną, przestałem nadużywać alkoholu, jak robiłem to przed związkiem, ale lubiłem też sobie całkiem wypić na wyjazdach. Nie wiem, czy to mnie nie wyniszczyło. Jak byliśmy na jednym z wyjazdów, strasznie się bałem, że pewien człowiek mnie opętał, bo coś gadał do mnie dialektem indyjskim, dziwnie wyglądał (przerażająco dla mnie), rękę tak do mnie wystawiał. Wróciliśmy do kraju, poszedłem z tydzień-dwa później do Kościoła na niedzielną Mszę, i zacząłem się strasznie bać, że jestem opętany, że zwariuję, że będę zabijał ludzi, nie mogłem złapać oddechu. Wytrzymałem całą Mszę, usilnie się modląc, żeby wszystko było w porządku. Pojechałem autem do dziewczyny, mówiąc, że nie wiem co mi jest i że jadę do siebie. Pojechałem do siebie, ale jadąc po drodze musiałem się zatrzymać, bo czułem, że tracę czucie w całym ciele. Myślałem, że umieram, byłem pewny. Mrowienie wszędzie, hiperoddech, uczucie zawału - przyjechała karetka, ludzie mi pomogli - diagnoza: atak paniki, wszystko w porządku. Po tym wydarzeniu wszystko się nawarstwiło. Zacząłem się bać następnego ataku (nie było go dotychczas więcej), bardzo się bałem natrętnych myśli, które nawróciły mocno i nie mogłem sobie z nimi poradzić (na początku szczególnie z zabójstwem, czułem nawet objaw somatyczny, cała napięta prawą dłoń i się bardzo bałem, że ta dłoń zrobi właśnie coś złego). Ruminacje myślowe, które zostały wspomniane w pytaniu zadanym ostatnim razem (do teraz zresztą je mam, przypominają mi się różne myśli, to tworzy wyrzuty sumienia). Teraz też mam natrętne myśli, lęk, że mogę zostać pedofilem. Nigdy nie interesowały mnie dzieci, jeśli chodzi o pornografię, to preferencje miałem normalne, nawet bardziej dojrzałe kobiety mnie interesowały. Nigdy nie obejrzałem dziecięcego porno, nie wyrządziłem nikomu krzywdy i nie mam zamiaru, ale boję się, że jestem pedofilem. Miałem coś takiego, że widząc dziecko obojętnie jakie, nawet mu się nie przyglądałem, to czułem taki przepływ energii przez penisa, nie że podniecenie ani wzwód, tylko bardziej to utożsamiałem z takim strachem jak wtedy z tą ręką - że ta ręka mnie bolała gdy miałem natręctwa o zabójstwie, ale gdy uspokoiłem natręctwa i lęk, to uspokoił się także i ból w ręce. Z tym też sobie poradziłem, ale ten lęk powrócił i strasznie się boję, naprawdę mnie nie interesują żadne dzieci i nie chciałbym nikomu krzywdy żadnej jakiejkolwiek zrobić, tylko że to się uwiarygadnia na różne sposoby i sam zaczynam w siebie wątpić. Trochę się boję pójść na terapię, leki przyjmuję Fluoxetin, nawet pomaga, ale bez szału. Na co dzień ogólnie względnie nieźle sobie radzę, nie wspomniałem o pozytywnych skutkach ataku paniki; odstawienie na stałe alkoholu, mocne zainwestowanie w sport, trening (obecnie przygotowuje się do półmaratonu praskiego w Warszawie we wrześniu, a generalnie poczułem na tyle dużą zajawkę, że w przyszłości planuje triathlon, duathlon, biegi górskie itd., bardzo dużo trenuje) Skończę w tym roku 22 lata. Niby radzę sobie coraz lepiej i sobie uzmysławiam, że to natręctwa, zresztą czytałem w internecie o tych wszystkich moich natręctwach i nie tylko ja tak mam, ale czasami znowu wpadam w błędne koło i przegrywam. Natręctwa, które najbardziej mi doskwiera to na ogół te z zabójstwem (natrętne myśli + lęk). Potem ruminacje myślowe o tym, że mogłem mentalnie zdradzić moją kobietę Aktualnie mi doskwiera bardzo mocny lęk przed zostaniem pedofilem Inne natręctwa z jakimi się zmagałem to: - natrętne myśli o powołaniu kapłańskim (mimo że przecież nie chciałem), - lęk przed opętaniem, strach że jestem opętanym faktycznie, strach że zaraz zwariuję i zacznę wyrządzać krzywdę innym Brak dostrzegalnych kompilacji, może jedynie drobne rytuały, wmawianie sobie, że to nieprawda, "łamanie" palcami w różne strony, modlitwa, ostatnio też dużo rozmawiam z dziewczyną, mówię jej praktycznie o wszystkim, ale też nie chcę na nią takiego ciężaru zrzucać. Niemniej nie potrafię sobie z tym poradzić na dłuższą metę finalnie zawsze przegrywam. Potem już myślę, że wygrywam, że już jest ok, że sobie radzę i znowu przegrywam. I bardzo się boję.
W stresujących sytuacjach od razu płaczę. Nie potrafię tego powstrzymać.
Dzień dobry, mam 23 lata, a od jakiegoś miesiąca nie mogę sobie poradzić chyba z emocjami.. gdy następuje jakaś stresująca sytuacja - ktoś mnie zdenerwuje, ktoś mówiąc do mnie powie coś w "agresywnym tonie" itp. głównie obcy ludzie, to momentalnie trzęsą mi się rece, czasami też nogi, serce mi "wali", zaczynają mi lecieć łzy (jeśli nie od razu, to po tej sytuacji zaczynam płakać, dalej się trzęsąć i potrzebuję chwili żeby się uspokoić...). Muszę niestety się powstrzymywać żeby nic nie odpowiedzieć danej osobie, jak już mi się zdarzy to niestety podniesionym tonem, z czego nie jestem później dumna i mam wyrzuty sumienia.. mimo że wcześniej byłam "normalną", spokojną osobą, która olewała takie rzeczy... czego to mogą być objawy? jak się tego pozbyć? bo się robi coraz gorzej, ostatnio unikam wychodzenia z domu, gdyż praktycznie każde wyjście kończy się objawami wymienionymi powyżej.. :( nie chcę tak reagować, ale nie mogę się powstrzymać..
Stresuję się podczas spotkań u psychologa, psychiatry. Teraz mam iść na psychoterapię i boję się, że będzie tak samo...
Mam tak że jak mam iść do psycholożki to się boję, stresuję i najchętniej bym nie szła, a podczas wizyty chcę żeby jak najszybciej dobiegła końca. I mam tak też z psychiatrką. Jest tak przez moją fobię społeczną. I teraz obawiam się że będzie tak też z psychoterapeutką z którą zacznę się spotykać od marca, martwię się że przez to nie zdołam zbudować z nią relacji terapeutycznej... Czy moje lęki są uzasadnione?