Agresja nauczycieli w latach 90. - jak wyjaśnić przemoc w szkołach?
Chodziłam do szkoły w latach 90. Pamiętam tylko, że nauczycielki zadzierały nosy i popisywały się jedna przed drugą (jak np. krzyczą na dzieci). Do tego było szarpanie, ośmieszanie, a nawet bicie... Tak było wszedzie - w mniejszym lub większym natężeniu. Jak wytłumaczyć tamta agresje ze strony nauczycieli, czy pielęgniarek? Ludzie byli głupsi, czy masowo chorzy psychicznie? Nie potrafię wyjaśnić sobie tego, bo ja jestem ddd i nigdy nie przejawiałam przemocy. Nikt z mojej klasy nie wyrósł na patola, chociaż każdy był prany. Rozumiem efekt tłumu i poczucie "władzy", ale to prymitywne, bo Ci ludzie byli nikim i przecież mało co osiągnęli... Pamiętam, jak najulubieńsza nauczycielka przywiązywała sznurkami uczniów do krzeseł albo śmiała się, jak ktoś się zesikał. Przecież to powinno być karalne!!
Jakiś czas temu spotkałam jedna z tych bab i powiedziałam, czy jej nie wstyd, no i wiązankę jej puściłam. Była zdziwiona i wyparła się, zaczęła z agresją wyjeżdżać, że kłamie. Absurd
Kora

Dorota Żurek
Ma Pani rację, że kiedyś takie zachowania nauczycieli były na porządku dziennym i nikogo nie dziwiły. Dziś mamy większą świadomość, że dziecko wymaga troski i uwagi, nie mówiło się o przemocy psychicznej, czy rozwoju emocjonalnym.
Pewne osoby, gdy miały poczucie władzy, po prostu z tego korzystały. Obecnie też to się zdarza, ale już mamy świadomość, że jest to niewłaściwe. Świat idzie do przodu, zmieniają się metody wychowawcze, już wiemy, jak przemocowe zachowania wpływają na dzieci i całe szczęście, że te patologiczne metody zniknęły lub nie są tak powszechne, jak kiedyś.
Pozdrawiam,
Dorota Żurek
psycholog

Beata Matys Wasilewska
Dzień dobry,
Porusza pani złożony i trudny temat. Każde pokolenie wywodzi się z pokolenia wcześniejszego i sytuacji, jaka wtedy miała miejsce społecznie. Temat agresji i władzy często w połączonej z zaburzona empatią, lękiem czy toksycznymi zależnościami może przyczyniać się do nadużyć i wykorzystania słabszych.
Doświadczanie krzywdy, zostawia wiele śladów w naszej psychice, dlatego tak ważnym jest przepracowanie w sobie bólu, niesprawiedliwości czy upokorzeń, tak by ostatecznie oddzielić się od obrazów przemocy, jaką zaznaliśmy. Zaatakowanie byłej nauczycielki może wskazywać, że wiele z tych trudnych emocji w pani zostało. Poczucie krzywdy może popychać nas do zemsty a tu już o krok od stania się agresorem wobec osoby, która nas skrzywdziła.
Warto pochylić się nad tym tematem z zaufanym psychoterapeutą, by w zaciszu gabinetu uświadomić sobie nie tylko swoje emocje, ale i myśli, przepracować je, nauczyć się chronić siebie i bronić w sytuacjach jakikolwiek nadużyć.
Pozdrawiam
Beata Matys Wasilewska

Urszula Jędrzejczyk
Dzień dobry,
Pani Koro, wydaję mi się, że trudno jest znaleźć wytłumaczenie dla zachowań opisanych nauczycielek. W latach, w których chodziła Pani do szkoły, niestety wiedza na temat rozwoju i sposobu zachowania dzieci było zgoła inna niż teraz. Coś, czego Pani doświadczała w szkole, teraz jest już niedopuszczalne, niewyobrażalne i karalne.
Okropnie mi przykro z powodu tego doświadczenia.
Jeśli chciałaby Pani więcej na ten temat porozmawiać, omówić sytuacje z przeszłości, bardzo zachęcam do umówienia się na konsultację z psychologiem. Rozmowa i opowiedzenie o swoich doświadczeniach może mogłaby pomocne w zrozumieniu siebie i swoich emocji z tym związanych.
Pozdrawiam serdecznie
Ula Jędrzejczyk

Agnieszka Zając
Dzień dobry,
sytuacja/ sytuacje, o których Pani pisze, można określić jako przemoc w różnych jej formach. Przykro mi, że ich Pani doświadczyła jako dziecko ze strony osób dorosłych, a ich skutki odczuwa Pani do dzisiaj. To o co Pani pyta ujęłoby pytanie: Dlaczego mnie to spotkało? Chciałabym podkreślić, że nie jest to Pani wina. W sytuacji jakiejkolwiek opieki nad dzieckiem to osoba dorosła (rodzic, nauczyciel, opiekun) ponosi odpowiedzialność za zapewnienie dziecku tej właściwej, adekwatnej opieki i wsparcia, ale również zadbanie o jego potrzeby, przyjmowanie jego emocji również złości, niechęci, dbanie o nie i uczenie właściwych sposobów radzenia sobie z nimi, samemu pokazując te sposoby, modelując je.
Nie ma usprawiedliwienia dla stosowania przemocy.
Dlaczego mimo to dochodzi do przemocy?
Co może współwystępować u osoby stosującej przemoc? Doświadczanie samemu przemocy, która utrwala się jako wzorzec zachowania, niektóre zaburzenia psychiczne nieleczone/niezaopiekowane, kontekst kulturowy i społeczny normalizujący przemoc, brak świadomości konsekwencji przemocy dla dziecka, uzależnienie od substancji psychoaktywnych i wiele innych.
Jeśli czuje Pani potrzebę pozastanowienia się nad swoim pytaniem, szerzej, zachęcam do rozważenia psychoterapii lub wsparcia psychologicznego.
Pozdrawiam serdecznie,
Agnieszka Zając

Anna Martyniuk-Białecka
Dziękuję, że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami!
Mam wrażenie, że pod takimi zachowaniami kryje się wiele mechanizmów, a ich analiza wymaga spojrzenia nie tylko na psychiczny wymiar, ale i na kontekst kulturowy, społeczny i historyczny.
Okres lat 90. to czasy, kiedy ówcześni rodzice posiadali zupełnie inne wyobrażenie o wychowaniu, brakowało powszechnej i dostępnej edukacji oraz świadomości psychologicznej, która jest obecnie dostępna. Dominował model wychowania oparty na dominacji i surowości, a przemoc była postrzegana jako pożądana dyscyplina. Rodzice nie zgłaszali i nie reagowali na przemoc, bo najczęściej sami jej doświadczali w dzieciństwie, co oznacza, że są to skutki tramy międzypokoleniowej. Przemoc była uznawana za normalną, lekceważona, tolerowana i panowało ogólne przyzwolenie na jej wykorzystywanie. Wiele osób nie znało innych sposobów na regulację emocji, radzenie sobie z frustracją oraz stresem.
Z pewnością w każdym pokoleniu znajdują się osoby, które rozwijają skłonności psychopatyczne czy antyspołeczne, jednak jest to niewielki odsetek.
Niesamowitym zjawiskiem jest przełamanie schematu, obecne czasy dają sporo nadziei dla nas i kolejnych pokoleń.
Twoje zachowanie i próba rozmowy z dawną nauczycielką świadczy o odwadze, chęci skonfrontowania się z nią, myślę, że to ważne, by zadawać niewygodne i trudne pytania.
Pozdrawiam serdecznie,
psycholog Anna Martyniuk-Białecka

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Witam. Zaczęłam stawiać granice po 30. Wtedy wszyscy się ode mnie odwrócili i oczywiście wyzwali od psychicznych. Teraz przed 40 nie mam z tym żadnego problemu, ale ludzie mnie atakują. Za własne zdanie obrażają, dociskają i jeszcze swoje agresywne zachowania przypisują mi. Nie wiem, co wtedy robić. Załóżmy - w jakiejś dyskusji w czymś się nie zgadzam i ktoś narzuca mi swoje zdanie. Mam zawsze swoje argumenty i gdy ktoś się nie przebija albo nie podoba mu się, co mówię - następuje atak. Najpierw ocena typu "tylko nienormalni tak myślą", a potem po całości, że jestem nienormalna i sieje swój jad. Mam wrażenie, że ktoś mówi o sobie, gdzie ja zachowuje kulturę w dyskusji i trzymam przy swoim. Ludzie nie rozumieją nawet, że obrażają mnie zdaniami typu "życzę Ci najgorzej" lub "trzeba być idiotą, aby tak robić". To przykład oczywiście. Może ja przesadzam, ale moje ciało czuje dyskomfort. Powinnam tolerować takie zachowania? Poza tym co zrobić, gdy zazdrosna sąsiadka ciągle przypisuje mi najgorsze cechy? Jest sama znerwicowana i nieszczęśliwa i gdy widzi, że żyje wg własnych zasad (inaczej od innych, bo tak życie mi się ułożyło), to strasznie mnie krytykuje. Poza tym widzę również zazdrość odnośnie wyglądu, bo jest zaniedbana osoba i w tym jej nie pomogę. Nie czuję się dobrze, gdy ładnie się ubiorę i widzę na siebie wzrok jej rodziny. Słyszę wówczas zdania typu "leń", "pustak" itd. Oczywiście jestem ubrana elegancko i nie wyzywająco. Nogi mi się trzęsą, bo czuje się nękana. Skończyłam szkołę, mam pracę itd. , a ciągle mówi,że jestem nikim :/
Byłam osoba bita. Nie przemawia do mnie argument od psychologów, że rodzice też byli bici i była taka "kultura".
Gdybym wzięła do ręki pas na swoje dziecko, które popełniłoby ciężkie przewinienie (to nawet nierealne), to poczułabym się zwyrodniale. A moja matka biła mnie skakanka za jakieś bzdety. Jakie jest inne wytłumaczenie? Niedorozwój w kraju, choroby psychiczne?
Ogólnie to mam prawie 15 lat. Przez długi czas w szkole mnie wyzywali (i dalej to robią) pewnego dnia miałam dosyć tego i chciałam się postawić, ale powiedziałam o słowo za dużo, chociaż nie jest mi przykro z tego powodu, po prostu, gdybym tego nie powiedziała, prawdopodobnie nie zaczęliby mi grozić, że pobiją mnie po szkole. Oczywiście następnego dnia po tym, po szkole naprawdę mnie napadli, trzech chłopaków patrzyło (jeden to był ten, co mi groził) a dziewczyna, która z nimi była mnie zaatakowała. Jako osoba, która trenuje Teakwondo już długo, obroniłam się i poprosiłam przechodzącego o pomoc, który mnie zignorował. Sprawa wylądowała na policji, dalej nie wiem.
Po tym, co się stało, trochę boję się chodzić do szkoły lub gdziekolwiek. Zawsze strasznie się rozglądam, tym bardziej za siebie, by upewnić się, że nikt za mną nie idzie, a gdy przechodzę obok kogokolwiek, głównie osób, których nie znam, strasznie się im przyglądam na wszelki wypadek, gdyby chcieli mi coś zrobić tak jak wtedy. Już nie wiem, co z tym zrobić, bo boję się, że coś mi zrobią. Czy da się jakoś pozbyć tego strachu?