Left ArrowWstecz

Nauczyciele lekceważą zaburzenia lękowe, grożą obniżeniem zachowania.

Dzień dobry, mam zaburzenia lękowe i powiedziałam o tym wychowawcy, bo z rodzicami uznałam, że trzeba. Powiedziałam, bo przez lęki nie raz, gdy mieliśmy np. wyjść na dwór (mam problemy z wychodzeniem) to się chowałam gdzieś w szatni czy w łazience i po prostu chciałam, by mieli świadomość, że nie robię tego z powodu lekceważenia. Jak widzę kompletnie nie rozumieją tego tematu, ja jestem winna temu, że nie wychodzę wtedy ze szkoły tzn. musiałam przeprosić nauczycielkę, która podczas ataku paniki nakrzyczała na mnie za to, że siedzę w szatni a przecież to nie moja wina, że to mi przytrafiły się zaburzenia lękowe. Dodatkowo chcą mi przez to obniżyć zachowanie, jak kiedyś znowu nie będę chciała wyjść to mi obniżą. A ja nawet szczerze nie wiem czy tak można zrobić. Tak samo nie wierzą w sam lęk i mam przynieść jakieś papiery od psychologa, a ja niedawno zmieniłam terapię i jestem dopiero po paru sesjach, i nie wiem czy już po takim czasie psycholog będzie mógł wystawić taką opinię, bo jednak jeszcze nie wszystko wie w mojej sprawie. Mam teraz ogromną niechęć do szkoły przez to, boję się tam iść i żałuję, że o tym powiedziałam. Co mam zrobić; i z tą opinią od psychologa i z tym by nie stresować się teraz bardziej oceną przez nauczycieli w szkole niż wychodzeniem.
Kamila Musielewicz-Salvini

Kamila Musielewicz-Salvini

Droga Olu

To bardzo przykre co Ciebie spotkało w szkole. Nauczyciele nie wykazali się ani empatią, ani zrozumieniem do zaburzenia, z jakim się zmagasz. To bardzo ważne, abyś porozmawiała na ten temat z Twoim psychologiem. To zrozumiałe, że obawiasz się kolejnych nieprzychylnych reakcji ze strony nauczycieli. Ważne, że masz wsparcie wśród rodziców i psychologa, z którym możesz popracować nad zrozumieniem tego jaką rolę w Twoim życiu pełni lęk i z czasem nad zredukowaniem go.  

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Kamila Błędek

Kamila Błędek

Olu, 

Jest to niezwykle przykre, że spotkałaś się z taką reakcją ze strony szkoły. To z czym się zmagasz jest trudne samo w sobie, a Ty dodatkowo martwisz się sytuacją szkolną. W Twojej historii nie zauważyłam informacji o psychologu szkolnym, być może włączenie go w tę sytuację, albo też pedagoga szkolnego, umożliwiłoby większe zrozumienie Twojego stanu i wyzwań z którymi się mierzysz przez nauczycieli. 

Kluczowe jest poinformowanie o tej zaistniałej sytuacji szkolnej Twoich rodziców oraz psychologa, dodatkowe wsparcie będzie dla Ciebie bardzo pomocne i może pomóc w leczeniu. Być może jeśli taka sytuacja ze strony szkoły utrzymywałaby się dłużej, warto byś zastanowiła się z rodzicami czy nie lepszym rozwiązaniem dla Ciebie byłaby zmiana środowiska - zmiana szkoły, na taką gdzie Twoje problemy zostaną lepiej zrozumiane i też zaopiekowane. 

Pozdrawiam, 
Kamila Błędek

 

1 rok temu
Agnieszka Adamczyk

Agnieszka Adamczyk

Aleksandro,

opieka psychologiczno -pedagogiczna w szkole wiąże się z pewnymi procedurami. 

1.Proponuję udać się do lekarza psychiatry spec. dzieci i młodzieży w celach diagnostycznych oraz poprosić o zaświadczenie lekarskie na jakie zaburzenie cierpisz, przykładowo domyślam się ,że w Twoim przypadku mogą to być zaburzenia lękowe, ale nie wiem na pewno,  to musi ustalić lekarz psychiatry. 

2. zaświadczenie od psychiatry może być dla Ciebie pomocne w ubieganiu się w poradni publicznej ppp o opinię zindywidualizowaną ścieżkę kształcenia lub orzeczenie o nauczaniu indywidualnym. Takie formy pomocy mogą okazać się dobre jeżeli borykasz się z lękami o dużym nasileniu. O szczegóły tych dwóch form pomocy dopytaj w poradni ppp.

3. możesz też przynieść do szkoły tylko zaświadczenie od psychiatry aby pedagog szkolny mógł przedstawić  nauczycielom dokument, który jest przecież informacją o Twoim stanie zdrowia. Niestety na zaświadczeniu nie będzie zaleceń dla szkoły. Taka informacja i wyjaśnienie przez psychologa szkolnego/pedagoga jest istotną informacją dla kadry pedagogicznej. 

4. Nauczycieli  obowiązuje tajemnica Rady Pedagogicznej.

Z poważaniem

Agnieszka Adamczyk

psychoterapeuta

1 rok temu
lęk

Darmowy test na lęk uogólniony (GAD-7)

Zobacz podobne

Czy muszę zgodzić się na wizytę u psychologa dla dziecka z podejrzeniem ADHD w przedszkolu?

Witam man pewnie problem, który praktycznie jest tylko w przedszkolu na co dzień żywe dziecko, bez żadnych objawów zaburzeń, nikt inny nie skarży się, panie w przedszkolu raz chwała za poprawę, raz zarzucają adhd, czy inne zaburzenie, bo syn nie chce słuchać czasami, jak maluje, czasem śpiewa sobie, bo lubi tak, ale tłumaczenia pomagają czy muszę zgadzać się na wizytę psychologa, jeżeli będą mi kazać.

Jak radzić sobie z oczekiwaniami taty i stresem w wieku 18 lat?
Co zrobic jak moj tata za duzo ode mnie oczekuje, mam juz 18 lat a nie moge sie ruszyc z domu bo mama pracuje ciagle w weekendy nawet musze byc w domu z bratem, i nie moge zostawic go nawet na chwile bo bedzie afera. A brat ma 11 lat. Cale zycie wymagali tego czuje sie jakbym nie miala wyjscia, nie powiem im tego bo mam lek przed moim tata tymbardziej ze jest impulsywny i widze w nim cechy narcystyczne i probuja mna manipulowac czesto. Nie moge zrobic czegos takiego ze w jeden weekend chociaż pojechac gdzies cos zrobic, po szkole musze byc w domu i w weekendy. Przerasta mnie to a dodatkowo przez stres potrafie nie wstac i nie obudze brata do szkoly jak dzis, to zobaczylam ze on pisal do mamy ze przesadzilam i jutro mnie ochrzani, i że są jakieś granice. Tata ogolnie pracuje za granica. 4tyg i wraca na 2tyg.
Problemy z agresją, lękami i derealizacją u 16-latki: Jak sobie pomóc?

(bardzo przepraszam, że tak się rozpisałam. Może nie będzie chciało się komuś tego czytać, ale potrzebuję pomocy ) 

Witam,

mam za 3 miesiące 17 lat i mam problemy z agresją, jakieś działania impulsywne, pustkę derealizacja itp i straszne lęki. Chciałabym napisać o tych lękach, bo strasznie utrudniają mi życie. Tak można powiedzieć, że przeszłam dużo różnych sytuacji, które może mogły pogłębić lęk np. brak obecności ojca, bo ciągle ma pracę i moja dziewczyna, która przez moją winę dość często mnie zostawiała, a ja zataczałam się w nałogi i myśli S itp. 

Rok temu, też w okresie zimowym miałam problem ze snem, raz nie mogłam usnąć, a potem już ciągle dzień w dzień bałam się, już jak robiła się noc. Robiło się ciemno, przyprawiało mnie to o straszne lęki, bo się nie wyśpię itp. To trwało z parę miesięcy, zawsze spałam w miarę regularnie 22-23, bo chciałam dobrze wstawać do szkoły i prowadzić zdrowy styl życia i raz coś się stało z moim telefonem i się zdenerwowałam i przejmowałam, to pamiętam i od tego czasu bałam się nocy. 

Nawet jak spałam z 2/3 godziny, to nie czułam się senna, a nawet jeśli to nie potrafiłam zasnąć. Jakoś z tego wyszłam sama ze wsparciem dziewczyny itp. Nie przejmuje się już tym, jakoś daję radę. Mam też lęk, że ktoś mnie zostawi, a głównie moja dziewczyna, bo tylko na niej mi tak zależy.

Nie dałabym rady już żyć, ona aż tak nie ma i dużo nie rozumiem. Może przez to, co jej zrobiłam kiedyś, przestała już mieć takie przywiązanie itp.

To strasznie przykre :/ Nie raz w kłótni zaczyna mówić, że mnie nie kocha itp. takim strasznie spokojnym tonem, mimo że widzi, że ja płaczę, ale ją to nie obchodzi. 

Doprowadza mnie do to szału i wszystkim rzucam i też na nią, bo nie wytrzymuje i się dosłownie tak jakby "bijemy".

W wakacje np. zaczęło boleć mnie w nocy żebro i bałam się, że jest złamane, a nad ranem moi rodzice mieli jechać nad morze, bo nie chciałam z nimi i tez googlowałam wszystko, co się da, że to może być to, to może być tamto i nie mogłam spać.

Nie mogłam wtedy oddychać, miałam takie ataki paniki.

Jak wstałam, to było okej, potem czułam lekkie bóle. 

Też się przejmowałam i to samo, po czasie przeszło. 

Przed wakacjami też na wf zdarzyło mi się, że gdy skakałam w dal, nagle zabolała mnie noga, że nie mogłam chodzić.

Pan mówił, że zerwałam mięsień możliwe, ale to jednak nie było to - pewnie zwykłe naciągnięcie bolało kilka dni, ale często coś mam z nogami, bo są nierozciągnięte takie itp. 

Jak powiedział, że to może być zerwanie, to siedziałam potem na ławce na dworze i dostałam strasznego ataku paniki.

Nie mogłam oddychać, byłam cala posztywniała.

Ręce miałam takie sztywne całe i prawie zemdlałam.

Chciałam zwymiotować, robiło mi się już ciemno przed oczami, ale jakoś dałam radę. Była przy mnie dziewczyna i dałam radę wstać i poszłam. Kolejna sytuacja - to pod koniec wakacji zaczęły mi się robić wzdęcia, bóle itp z brzuchem jakbym może stresowała się szkoła? Choć nie wiem do dziś, ale tak samo googlowałam wszystkie objawy, bałam się, że mam raka np i różne rzeczy. Byłam u lekarza z 2/3 razy u rodzinnego, miałam skierowanie na usg, było okej. Mimo to dalej się bałam i naczytałam się, że może mam torbiel na jajniku, bo też miałam zanik miesiączki, ale chyba aż ze stresu. Mamie powiedziałam, żeby zarejestrowała mnie do Pana ginekologa. 

Bałam się tak samo, bo mężczyzna, bo może jakiś zboczeniec. Mam po prostu też lęki przed mężczyznami, że chcą zrobić tylko jedno i mi nieswojo nawet przy własnym tacie.

Ale pojechałam i po prostu zrobił usg. Było wszystko dobrze... 

Jest dużo innych sytuacji. Miałam tak, że cokolwiek mnie zaboli, to wymyślam sobie każdą chorobę. Dziś dotykałam sobie żebra, na dole ten łuk żebrowy (chyba najprawdopodobniej to są te chrząstki), ale czułam, że po lewej jak dotykam, to przeskakuje, a po prawej to trochę bardziej trzeba się wgłębić, to tez przeskakuje, ale po tej lewej przy samym lekkim dość dotyku. Tak samo dostałam duszności itp. nie mogłam jeść ze stresu. Boję się strasznie...

Miałam tak w sumie od dawna takie przeskakiwanie, ale boję się, bo nie wiem, czy to normalne.. Nic mnie nie boli tak zbytnio czy coś, ale i tak boję się np. że to złamanie. 

Mam też tak przy robieniu czegoś np mycie rąk natrętne myśli, że muszę umyć kilka razy, bo inaczej coś się komuś stanie.

Jak wyrzucę śmieci na ziemię, zamiast na podłogę, że coś złego się stanie. Jak jestem na spacerze, to jak pójdę tą ścieżką, to ktoś mi zrobi krzywdę i to męczące.

Tak samo boję się w-f, mam dobrą aktywność, choć teraz mam straszny okres depresyjny i ciężko, ale i tak uprawiam sport.

W wakacje dużo jeżdżę rowerem, po 50 km, chodzę 20 tysięcy kroków dziennie, ćwiczę siłowo 3 razy w tygodniu.

Dalej to utrzymuje, tylko jak jest zimno, to robię mniej kroków (10k), ale na wf nie daje rady. Ciągle czuję się obserwowana i oceniana, bardzo się boję dni w szkole, gdy mam wf.

Pan też jest niemiły i wszyscy w klasie mnie nie lubią.

Nawet nie wiem czemu. Trochę to dziwne, nigdy nie było żadnych problemów, ja nic nie zrobiłam. 

Jestem w 3 klasie technikum hotelarskiego i same dziewczyny. Jak wiadomo one są najgorsze jakieś obgadywanie itp ... Niestety wiedziałam o tym, że może tak być i tak się stało po prostu, jedne tam się rządzą.

Jak usiądę nawet w jakiejś ławce "ich ławce" z tyłu to nieraz słyszałam, jak ich cala grupka mówi, że muszą odkażać, że jestem dzi**ką itp... razem ze swoją dziewczyną, bo jesteśmy w jednej klasie. Mam jedną przyjaciółkę (która właśnie słyszy, jak na nas gadają i mi to piszę), bo inna mnie zostawiła i trzyma się z nimi. Pewnie już każdemu nagadała. Zostawiła mnie już któryś raz i w niemiłej atmosferze i znowu dla kogoś innego;// 

A znamy się od 1 podstawówki, no cóż, więc dla mnie to są dość stresujące przeżycia. Wf i same chodzenie do szkoły sprawiają mi trudności. Mam pytanie, czy lekarz psychiatra z tego powodu może wystawić zwolnienie z wf? Bo naprawdę czuję, że nie dam rady, a muszę ćwiczyć, by zdać, ale to jest ponad mnie:// 

Chciałabym spytać, jak mogę porozmawiać z mamą o tym, że chciałabym iść do psychologa, bo trochę się wstydzę...

Czy warto czekać na chłopaka, który wysyła mieszane sygnały?

W październiku tamtego roku, siedziałam z moimi koleżankami na stołówce, gadałyśmy o moim ówczesnym chłopaku, który mi się podobał. Wtedy wszedł tam też on, nazwijmy go Mateusz. 

Wszedł ze swoimi kolegami na stołówkę, mieliśmy krótki kontakt wzrokowy, wtedy ja się skuliłam. (Ponieważ, słyszałam plotki, że jest babiarzem, no nie zbyt dobry typ chłopaka) Oni to zauważyli, bo chwilę później podbił do mnie i zapytał się, czy chodzę z jakimś chłopakiem (miał tak samo na imię jakiś przyjęliśmy czyli Mateusz) i chwilę z nim dyskutowałam, taka wymiana zdań, że "nie jestem z nim" "nie no jesteś" i tak dalej. Aż przerwał to jego kolega, który z resztą jego grupy stał za nim i powiedział mu, że mnie z kimś pomylił "Stary, ale to nie ona" wtedy odszedł. 

Ja wraz z dziewczynami się z tego śmialiśmy i miałyśmy "laga", ale wróciliśmy do rozmowy o wcześniejszym chłopaku. I po tym jak powiedziałam "Dobra, to wróćmy do rozmowy o moim crushu" długo nie minęło, jak znowu do nas podszedł i usiadł na miejscu wolnym obok mnie. Chciał posłuchać, o czym gadamy (i tutaj nie wiem, czy on słyszał, że powiedziałam to o moim crushu czy nie). Moje koleżanki go jednak wyrzuciły, (chociaż on nie chciał, odchodzić) ponieważ ja byłam w za dużym szoku. Potem jak już zbuczany przez swoich kolegów odszedł, ja z dziewczynami obgadałam to i poszłyśmy pod naszą salę na górze. 

Jak się okazało, on też już tam był i latał z góry na dół, ciągle się na mnie patrząc. Podobno zapytał jeszcze mojego kolegi z klasy jak się nazywam - co już było hitem. Po kolacji wychodziłam z dziewczynami ze stołówki (mieszkam z nim razem w internacie) On z kolegami siedział na kanapie, ja jako, że jestem osobą czasami nadzwyczaj śmiałą, to pomachałam do niego, a on na mnie warknął, i wiem jak to brzmi, ale naprawdę sama byłam w szoku. Kolejna sytuacja z kolacją to było jak, ja na nią nie poszłam. A on czekał na mnie tam godzinę, i jak moja koleżanka na głos tak, żeby słyszał, powiedziała, że już idę, to zaczął się poprawiać i od razu się wyprostował. Pod koniec grudnia, jeszcze przed przerwą świąteczną, do naszej szkoły przyjechali Izraelczycy, i jeden z nich z którym się dogadaliśmy. Powiedział nam, że jeśli mamy problem ze swoimi miłościami, to może nam pomóc je zdobyć, więc dziewczyny kazały mi iść po Mateusza. Tak też zrobiłam. Spotkałam go na stołówce, jak wiązał buta, ja podeszłam do niego i zapytałam "Hej, pójdziesz ze mną na chwilę gdzieś" lub coś takiego, na co on kazał mi poczekać i od razu poszedł za mną, co mnie zaskoczyło, bo odpowiedział mi nawet miło, bez problemu i w ogóle. Podczas gdy gadał z tym izraelczykiem, ja stałam obok - i dowiedziałam się, że ma dziewczynę z innego miasta i szczerze przyznam, byłam lekko załamana. Jak się później jeszcze okazało co do tej dziewczyny, był z nią, już w czasie jak zaczął mnie "podrywać" co obrzydziło mnie do niego i zapomniałam o nim. Jednak wrócił, bo zerwali i to było niedługo (nie no tak z prawie 4 tygodnie do 5) po tym, jak się dowiedziałam, że z kimś jest. Sytuacja z niedawna. Moje koleżanki postanowiły siąść przy nim na kolacji, dosłownie stolik obok. Akurat tak się zdarzyło, że wybrały mi miejsce idealnie tak, że on mógł patrzeć na mnie a ja na niego. I patrzył się prawie ciągle, jak odchodziłam od stolika, również nie obeszło się bez spojrzenia na mnie i to takim idącym po mnie. Jak jego kolega chciał zostać i zjeść na swoim miejscu, dalej od naszego stolika to on nalegał, żeby ściąć tam, gdzie wcześniej, do tego zmienił pozycję i siadł na wprost okien też także mnie. Gdy wychodziłam z kolacji, to mijałam się z nim i centralnie zjechał mnie wzrokiem, tak się dziwnie popatrzył. 

Czy ktoś mi może pomóc, co ja mam zrobić z tym chłopakiem, czekać, odpuścić, zagadać nie wiem i co on ma na myśli, robiąc takie coś? Podoba mi się bardzo i nie chciałbym Tego zostawiać, ale nie jestem za chętna już do prawie 5-miesięcznego czekania

Piszę, ponieważ czuję, że coś jest nie tak. Mam 16 lat, od 3 choruje na anoreksje, mam zaburzenia lękowe, depresję i leczę się.
Dzień dobry! Piszę, ponieważ czuję, że coś jest nie tak. Mam 16 lat, od 3 choruje na anoreksje, mam zaburzenia lękowe, depresję i leczę się. Terapia trwa, chodzę do dietetyka, psychologa, psychiatry. Jest dużo lepiej, ale cały czas nie jest dobrze. Mam oboje rodziców, dwie siostry - starszą i młodszą. I tu pojawia się problem. Odnoszę wrażenie, że rodzice, przeciążeni moimi problemami, zwracają większą uwagę na mnie, traktują mnie delikatniej, pomijając młodszą siostrę. Wydaje mi się, że traktują mnie mniej surowo, chcąc zapobiec "wybuchowi", ale tym samym krzywdzą nieświadomie moje rodzeństwo. Mama krzyczy na mnie rzadziej niż na moje siostry i w ogóle. Oczywiście - kochają nas po równo, jednakże z powodu mojej choroby, młodsza siostra nie zaspokaja swojej potrzeby, żeby ktoś poświęcił jej należytą uwagę i po prostu cierpi, gdyż jej nie otrzymuje i jest inaczej, możliwe, że gorzej traktowana niż ja. Jest mi źle z tym, że jestem traktowana inaczej, uprzywilejowana z powodu choroby psychicznej. Nie chcę patrzeć, jak siostra cierpi, bo wiem, że to później może rzutować na rozwój chorób u niej... Co zrobić? Jak pomóc siostrze i uświadomić rodzicom, że nie potrzebuję więcej uwagi, niż inni?