Left ArrowWstecz

Dlaczego rodzice używają przemocy wobec dzieci? Co jest tego powodem?

Byłam osoba bita. Nie przemawia do mnie argument od psychologów, że rodzice też byli bici i była taka "kultura". 

Gdybym wzięła do ręki pas na swoje dziecko, które popełniłoby ciężkie przewinienie (to nawet nierealne), to poczułabym się zwyrodniale. A moja matka biła mnie skakanka za jakieś bzdety. Jakie jest inne wytłumaczenie? Niedorozwój w kraju, choroby psychiczne?

User Forum

Lena

11 miesięcy temu
Martyna Jarosz

Martyna Jarosz

Pani Leno,
odnosząc się do Pani pytania - istnieje wiele czynników, które mogą wpływać na zachowanie osób stosujących przemoc. 

Na przykład osoby, które doświadczyły przemocy w dzieciństwie, mogą powielać te wzorce w dorosłym życiu, choć to nie jest regułą. Kolejny czynnik to zaburzenia psychiczne, które mogą wpływać na zdolność do kontrolowania/wyhamowania agresji i emocji. W środowisku (szczególnie kiedyś) brakowało odpowiedniej edukacji na temat zdrowych metod wychowawczych oraz wsparcia dla rodziców. Następny czynnik to wysoki poziom stresu, frustracji i braku wsparcia, który mógł prowadzić do wybuchów agresji. Szczególnie w dawnych czasach przemoc była postrzegana jako metoda dyscyplinowania dzieci, co jest głęboko zakorzenione w tradycjach i normach społecznych.

Biorąc pod uwagę trudne doświadczenia, które Pani przeszła, serdecznie zachęcam do rozważenia spotkań z psychologiem. Profesjonalne wsparcie może pomóc w procesie zrozumienia i przetworzenia przeżyć związanych z przemocą oraz w znalezieniu zdrowych sposobów radzenia sobie z trudnymi emocjami.

 

Trzymam kciuki! 
Martyna Jarosz
psycholog

11 miesięcy temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Urszula Jędrzejczyk

Urszula Jędrzejczyk

Dzień dobry Pani Leno.

Według mnie nie ma żadnego dobrego wytłumaczenia na to, co Panią spotkało. To, co Pani przeżyła, musiało być straszne i bardzo mi przykro z tego powodu. Do mnie również nie do końca przemawia argument, że kiedyś była "taka kultura". 

To, że kiedyś tak było, nie znaczy, że ma się powtarzać. 
Jeśli ma Pani przestrzeń, zachęcam do umówienia się na wizytę do specjalisty zdrowia psychicznego w celu porozmawiania o tym. Być może rozmowa na temat pańskich doświadczeń mogłaby być pomocna w próbie zrozumienia tego, co się zdarzyło.

Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia.
Ula Jędrzejczyk 

11 miesięcy temu
Agnieszka Zając

Agnieszka Zając

Dzień dobry, 

sytuacja/ sytuacje, o których Pani pisze, można określić jako przemoc fizyczną. Przykro mi, że ich Pani doświadczyła jako dziecko ze strony rodzica, a ich skutki odczuwa Pani również teraz jako dorosła osoba. To o co Pani pyta ujęłoby pytanie: Dlaczego mnie to spotkało? Chciałabym podkreślić, że nie jest to Pani wina. W sytuacji opieki nad dzieckiem to rodzic ponosi odpowiedzialność za zapewnienie dziecku tej właściwej, adekwatnej opieki i wsparcia, ale również zadbanie o jego potrzeby, przyjmowanie jego emocji również złości, niechęci, dbanie o nie i uczenie właściwych sposobów radzenia sobie z nimi, samemu pokazując te sposoby, modelując je. 

Nie ma usprawiedliwienia dla stosowania przemocy. 

Dlaczego mimo to dochodzi do przemocy? 

Co może współwystępować u osoby stosującej przemoc? Doświadczanie samemu przemocy, która utrwala się jako wzorzec zachowania, niektóre zaburzenia psychiczne nieleczone/niezaopiekowane, kontekst kulturowy i społeczny normalizujący przemoc, brak świadomości konsekwencji przemocy dla dziecka, uzależnienie od substancji psychoaktywnych i wiele innych. 

Jeśli czuje Pani potrzebę pozastanawiania się nad swoim pytaniem, szerzej, zachęcam do rozważenia psychoterapii lub wsparcia psychologicznego.

 

Pozdrawiam serdecznie,

Agnieszka Zając

11 miesięcy temu
Irena Kalużna-Stasik

Irena Kalużna-Stasik

Dzień dobry Lena!

Twoje pytanie dotyka bardzo trudnych emocji i tematu, który wymaga szczególnej wrażliwości i zrozumienia. 

To, że poszukujesz odpowiedzi, pokazuje Twoją siłę i chęć przepracowania tego, co Cię spotkało. Chcę zaznaczyć, że żadne wytłumaczenie nie usprawiedliwia przemocy wobec dziecka. Ważne jednak, aby pamiętać, że rozumienie tych mechanizmów nie oznacza, że musisz usprawiedliwiać zachowanie swojej mamy czy pomniejszać swoją krzywdę. Masz prawo do swoich uczuć, w tym złości, żalu czy braku zgody na to, co się wydarzyło. Zachęcam skorzystać z Terapii, która jest niezwykle pomocna w przetwarzaniu takich doświadczeń. Pozwala zrozumieć, jak przeszłość wpływa na Twoje obecne życie, i pomaga budować zdrowsze relacje. Jeżeli relacja z matką nadal trwa, ważne jest, aby jasno określić granice i chronić siebie oraz swoje dziecko przed jakimikolwiek formami przemocy. Praca nad zrozumieniem tego, co Cię spotkało, może pomóc w budowaniu poczucia sprawczości. Przerwanie cyklu przemocy jest niezwykle wartościowym krokiem.

 

Życzę dużo siły i odwagi, abyś mogła zaopiekować się sobą i swoim dzieckiem!

Irena Kalużna-Stasik - psycholog

11 miesięcy temu
Paulina Szczęśniewicz

Paulina Szczęśniewicz

Pani Leno, 

Pani odczucia są w pełni zrozumiałe i ważne. 

Przemoc doświadczana w dzieciństwie pozostawia głębokie rany emocjonalne, a próby tłumaczenia jej kulturą czy wychowaniem, które miało miejsce w przeszłości, mogą wydawać się bagatelizowaniem Twojego cierpienia. Oto kilka innych możliwych wytłumaczeń, dlaczego przemoc była obecna w rodzinach, niezależnie od "kultury" czy wychowania: czytając powyższą wypowiedź, domyślam się, że jest to dla Pani trudne. 

Wielu rodziców, szczególnie w przeszłości, nie miało dostępu do wiedzy o zdrowym wychowywaniu dzieci. W wielu społeczeństwach brakowało edukacji na temat emocji, regulacji zachowań, czy sposobów rozwiązywania konfliktów. 

Bicie mogło być jedynym znanym im "narzędziem" do radzenia sobie z trudnościami w wychowaniu. Co więcej, może mieć to związek z nieumiejętność kontrolowania własnych emocji, takich jak złość, frustracja czy bezsilność, mogła prowadzić do wyładowywania się na dzieciach. Rodzice, którzy sami doświadczyli przemocy w dzieciństwie, często przejmowali ten wzorzec, bo nie mieli innego punktu odniesienia. Choć to nie usprawiedliwia ich zachowania, brak refleksji nad własną traumą może prowadzić do jej powielania. W niektórych przypadkach przemoc wobec dzieci może być wynikiem zaburzeń psychicznych, które nie były leczone. Nie oznacza to jednak, że każdy stosujący przemoc rodzic cierpi na chorobę psychiczną. Często jest to wynik braku dojrzałości, frustracji lub nieumiejętności regulacji emocji. 

11 miesięcy temu
dobrostan

Darmowy test na dobrostan psychiczny (WHO-5)

Zobacz podobne

W dzieciństwie zostałam ofiarą przemocy seksualnej przez ówczesnego partnera mamy. Do teraz ciąży mi jej nieodpowiedzialna reakcja, gdy się dowiedziała.

Witam. 

Kiedy miałam 9 lat byłam molestowana przez sąsiada. Moja mama przez jakiś czas była z tym człowiekiem w związku. Kiedy szła do pracy zostawiała mnie pod jego opieką. Wydaje mi się, że po prostu mu zaufała, że nawet przez myśl by jej nie przeszło to,by mógł mnie skrzywdzić. 

Zanim jeszcze powiedziałam jej o tym wszystkim, a byłam już nastolatką - była taka sytuacja. Kiedy miałam założone stringi i obcisłe spodnie (jak to nastolatki czasami mają) ten sąsiad był akurat u mamy. W momencie kiedy przeszłam się z pokoju do kuchni mama mnie zawstydziła (o niczym jeszcze wtedy nie wiedziała) nie pamiętam już co powiedziała, ale coś na temat tego co mam na sobie. No i zaśmiali się wtedy oboje. Ja nie pamiętam jak na to zareagowałam. Do dziś zastanawiam się co to miało znaczyć. To było bardzo dziwne i nadal jest w moim odczuciu. 

Dziś kiedy mam 32 lata, nie umiem poradzić sobie z myślą, że kiedy po kilku latach od zdarzenia przyznałam jej się do tego, to zareagowała chyba nieadekwatnie do tej wiadomości. Zaczęła mówić coś w stylu "o Boże, o ludzie - no wiecie co", po prostu na swój jakiś tam sposób się zdenerwowała. (Oni wtedy nie byli już dawno razem). 

 

Sytuacja wygląda tak, że dzisiaj mam ogromny żal do mamy, że w momencie kiedy się o wszystkim dowiedziała nie poszła do tego sąsiada i nie powiedziała czegoś w stylu "jak mogłeś jej to zrobić" czy np. "nie zbliżaj się więcej do moich dzieci" (mam dwie starsze siostry, one nie były skrzywdzone przez niego). Wydaje mi się, że to nie ja wtedy powinnam naprowadzić mamę na to co ma z tym zrobić, tylko to ona jako mój opiekun mogłaby to w tamtym momencie jakoś załatwić. Nawet kiedy już wiedziała, o wszystkim co mnie spotkało to były sytuacje, że pozostawała na stopie koleżeńskiej z tym sąsiadem, on wchodził do mamy do mieszkania na kawę, lub po prostu porozmawiać. (Nigdy więcej już mnie nie dotknął.) 

Ale dziś kiedy już wiem coraz więcej, to ta sytuacja wydaje mi się co najmniej dziwna. Nigdy nie byłam też taką osobą, by przy nich powiedzieć "to może teraz sobie porozmawiamy o tym co się kiedyś wydarzyło". Chyba się bałam jakoś może podświadomie, jakiś "paraliż" czy coś. Tylko raz między mną a mamą był poruszony ten temat, w momencie mojego przyznania się do tego. (Mogłam mieć w momencie przyznania się jakieś w przedziale 15 do 17 lat). Nigdy więcej obie nie poruszyłyśmy już tego tematu. 

W naszym domu nigdy nie rozmawiało się otwarcie, po prostu nie było szczerych rozmów. Zarówno ja, jak i moja mama nie umiemy rozmawiać o problemach. 

Dziś kiedy jestem dorosła boję się poruszać ten temat z mamą na zasadzie by spytać ją o to: co sądzisz o tym co mnie spotkało? bo nigdy o tym nie porozmawiałyśmy". Boję się co mama mogłaby mi na to odpowiedzieć, może byłoby jej smutno, że znów do tego wracam. Ogólnie mama ma dużo swoich problemów (starsza siostra jest uzależniona od alkoholu) więc tak jakby nie chce jej dokładać, bo na tyle na ile znam jej reakcje - mogłaby na nowo nie udźwignąć mierzenia się z tym co mi się przytrafiło. Być może nawet popadła by w jakąś depresję. 

Często nie rozumiem postępowań mojej mamy, a chciałabym ulżyć też sobie, bo męczy mnie temat molestowania. Być może szczera rozmowa z mamą mogłaby zrzucić z moich barków ten wielki ciężar. Jednak bardzo się boję co będzie, gdyby ta rozmowa jednak się wydarzyła. Nie wiem już co jest lepsze - nie poruszać tematu kosztem siebie i zadręczania się, czy poruszyć temat i narazić się na konsekwencje w postaci nerwów mamy. Często nie rozumiem siebie i postępowania moich bliskich.

Przemocowa rodzina z pokolenia na pokolenie. Dziś mam 33 lata i dopiero staram się o tym mówić.

Mama od urodzenia mówiła, mi żebym nie narzekał, bo ona mnie nie bije. A prababcia lała ją rózgą po nogach zawsze. A babcia jak wracała z pracy codziennie musiała ją zlać, jak coś było nie w porządku i normalnym było, że waliła jej głową o ścianę. I mama obiecała sobie, że nie będzie karać fizycznie, więc powinienem wiedzieć, że naprawdę nie mam co narzekać. Więc stosowała wobec mnie słowo :) 

Od 1 klasy podstawówki już słyszałem, że skończę na ulicy i zostanę bezdomnym, szybko dowiedziałem się, że się wstydzi, że ma takie dziecko i że tego się nie spodziewała , sam się biłem po głowie, bo było mi wstyd. 

Za to mój ojciec dostawał po robocie, często odgłosy uderzeń utrudniały niestety zasypianie. Oczywiście nie było tak codziennie. Czasem było super, a nawet zajebiście :) do 11 roku życia ojciec mieszkał, potem został wygnany. (Wszystko jest oczywiście znacznie bardziej obszerne i skomplikowane, czasem ). 

Dziś mam 33 lata. do dziś mam wykute , że Mój Honor to wierność, dosłownie w wieku 30 lat odważyłem się coś komuś powiedzieć, oczywiście nie na trzeźwo. Chciałbym wiedzieć czy mógłbym choćby to powiedzieć psychiatrze.

Czy wyjaśniać dzieciom zachowanie manipulującej matki podejrzewanej o narcyzm i psychopatię?

Czy w przypadku podejrzenia u matki dzieci narcyzmu złośliwego i psychopatii (na to wskazuje jej zachowanie wobec mnie - bylego partnera i wobec dzieci), należy wytłumaczyć dzieciom, kim jest ich matka, do czego prowadzi jej zachowanie? Matka stale manipuluje dziećmi, kłamie, oczernia mnie, odrzuca ich miłość, karze cisza, karze odrzuceniem, bagatelizuje ich emocje, straszy ich policja, porwaniem, Nastawia jedno dziecko przeciw drugiemu, szantażuje itp. Czy mówić prawdę, czy przemilczać to? Chodzi o moja odpowiedzialność, jako ojca za ich właściwy emocjonalny rozwój. Dzieci 9 i 14 lat kończą w tym roku.

Czy to zaburzenia osobowości? - przemoc w dzieciństwie, ogromna potrzeba współczucia i związane z tym zachowania
Zaburzenia osobowości? Nie rozumiem swojego zachowania i nienawidzę siebie za nie, ale nie potrafię zmienić. Najprościej rzecz ujmując, chcę od innych litości, chociaż nie dzieje się nic, czego mogliby mi współczuć. Posuwam się do tego, że wymyślam smutne historie i to są naprawdę poważne kłamstwa. Szczególnie tyczy się to osób, które ja lubię. Ja tego nienawidzę, brzydzę się sobą, a jednocześnie nie potrafię inaczej. Zawsze mam jedną osobę, o której myślę wręcz obsesyjnie i wyobrażam sobie, że on dowiaduje się o mnie czegoś i patrzy na mnie z takim zrozumieniem/współczuciem. I to nie jest związane z tym, że ktoś mi się podoba. To są osoby starsze, ja mam 20 lat, w gimnazjum była to jedna nauczycielka, w liceum wychowawczyni, teraz zaczęłam studia i też jest jeden wykładowca, w międzyczasie instruktor prawa jazdy. Tak naprawdę nie potrafię przestać, dopóki nie skończą się kontakty z tą osobą, tzn nie skończę szkoły. Mnie już to strasznie męczy, poza tym czasami żeby pokryć głupie kłamstwa muszę wymyślać kolejne i kolejne. W gimnazjum zostałam "zdemaskowana" i niczego mnie to nie nauczyło. Nie wiem, z czego to wynika, być może z tego, co działo się w dzieciństwie. Mój ojciec robił codziennie awantury, podczas których niszczył sprzęty i był bardzo agresywny, ale nas nie bił. Paskiem po tyłku albo szarpnął, ale nigdy nie miałam nawet siniaka. Potrafił zrobić kilkugodzinną awanturę o to, że ktoś posmarował kanapkę wg niego zbyt dużą ilością masła. Ja wiem, że to na mnie wpłynęło, generalnie ja nie potrafię odnaleźć się w społeczeństwie, mam bardzo niską samoocenę. Często palnę coś głupiego, albo jakoś dziwnie się zachowuję, często jestem też przygnębiona (mam zdiagnozowaną i leczoną depresję). Może szukam w ten sposób akceptacji swojego zachowania? Bo przecież nie powiem ludziom "mój ojciec był tyranem i dlatego jestem dziwna, proszę zaakceptujcie mnie". Tym bardziej, że awantury są w co drugiej rodzinie i ludzie jakoś sobie radzą. Więc łatwiej podciągnąć to pod coś, co dzieje się aktualnie... Co z tym mogę zrobić?
Dlaczego ludzie są przemocowi wobec innych, wobec własnych dzieci? Jak tak można?
Wychowałam się w bardzo przemocowym domu. Alkoholu nie było, ale ciągle byly krzyki i bluzgi. Wystarczyło odłożyć mydło nie na miejsce i skręcało mi z nerwów jelita, bo było pastwienie lub bicie. Do dziś unikam kontaktu ze starymi, chociaż mieszkają obok, a jak słyszę ton ich głosu, to mam dreszcze. Dlaczego ludzie tacy są? Dlaczego się czepiają i obrażają? Od małego byłam kulturalną osobą i nie obrażałam ludzi, coś tam nawet osiągnęłam. Nie chce mi się wysłuchiwać o traumatycznych przeżyciach, że np. ojciec mojego ojca był przemocowy i dlatego mój taki jest... Nie zgadzam się, bo miałam piekło całe życie i jakoś nie jestem taka, jak oni. W mojej ocenie to zwyczajne chamy i prostaki. Całe życie wstydzę się za starych i po odcięciu kontaktu zaczęłam oddychać. Skąd się biorą raczej te bluzgi i wyzwiska? Czy wynika to z dominacji, a może upośledzenia? Ciężko mi uwierzyć, że ktoś kto zamykał dzieci w ciemności, uniżał od idiotów i paskudnych, jest zdrowy umysłowo. Może też żyję za krótko i we wcześniejszych latach przemoc wpisana była w każdego człowieka? Nie mam żalu, tylko zła jestem, jak słyszę, że starzy mają po 75 lat i powinnam im odpuścić i w ogóle darować "bo są starzy". Dla mnie są starzy, czyli długo są przemocowymi osobami i trochę odpuszczają, bo nie mają siły. Gdyby mieli, to nadal by z chęcią mnie bili nawet dorosłą. Powinna być kara dla starych ludzi i wiezienie. Takie mam odczucia.
dojrzewanie

Okres dojrzewania - co warto wiedzieć o zmianach i wyzwaniach

Okres dojrzewania to wyjątkowy i wymagający etap zmian fizycznych, emocjonalnych i społecznych. Zrozumienie tych procesów jest kluczowe dla nastolatków, ich rodziców i opiekunów, by lepiej radzić sobie z wyzwaniami i wspierać rozwój młodego człowieka.