Wstecz

Bezsenność spowodowana natłokiem myśli. Jest okres czasu trwający około 2 tygodnie gdzie śpię naprawdę mało

Bezsenność spowodowana natłokiem myśli. Jest okres czasu trwający około 2 tygodnie gdzie śpię naprawdę mało, bo po 3 godziny dziennie i mam nadmiar energii. Nie czuję zmęczenia, jestem bardzo aktywna. Wszędzie mnie pełno. Śmieję się sama, nie wiem z czego. A czy chce mi się śmiać? Nie wiem sama. Gdy ktoś nie zgadza się z moim zdaniem bądź wejdzie mi w drogę, zawsze wygrywam potyczkę słowną. Przychodzi później czas dołu. Totalnego dna. Próbuję wtedy myśleć o rzeczach, które mnie bawiły, sprawiały radość, ale nic nie cieszy. Ludzie odcinają się, bo pamiętają wcześniejsze wyczynania. Również nie mogę wtedy spać, bo dobijam się wszystkimi niepowodzeniami w życiu. Tym, co komu przykrego powiedziałam w niekontrolowanym stanie. Czuję się kompletnie niepotrzebna nikomu, do niczego, bo przecież nie mam siły nic robić, to po co w ogóle żyję? Męczę się z takimi stanami już dobre 6 lat. Do czego czasami słyszę dźwięki, których nie ma, typu gwizdanie bądź jakiś szum. Czuje się obserwowana. Czasami nastrój zmienia mi się w ciągu dnia po parę razy dziennie, czasami trwa tak jak wyżej po około 2 tygodnie bądź dłużej. Najgorzej ranią słowa osób, które mówią "każdy ma gorsze i lepsze dni". Skoro każdy tak ma, to naprawdę współczuję i mam nadzieję, że tak nie jest, że odczuwają życie jakoś inaczej. Co jest ze mną nie tak?
4 miesiące temu
Łukasz Stolarczyk

Łukasz Stolarczyk

Dobry wieczór, przeczytałem Pani opis i może od razu odniosę się do fragmentu, że każdy ma gorsze i lepsze dni. Może tak być, ale tutaj jak rozumiem chodzi o Panią. Tak sobie myślę, że jest Pani mega odważna- że piszę Pani o tym co czuje i w jakim miejscu jest. Jeżeli dobrze czytam, co Pani piszę to trwa to już długo i mocno to Panią wyczerpuje. Proszę zastanowić się, czy wizyta i specjalisty nie byłaby dobrym posunięciem. Wiem, że odesłanie do specjalisty może wydać się Pani trywialne- ale skoro przez 6 lat nie udało się Pani wygrać z tą sytuacją- może uda się z poradzić z kimś wspólnie? Testowała Pani takie rozwiązania? Nie chce Pani diagnozować na podstawie kilku linijek- ale intuicja mi podpowiada, że są rozwiązania na takie sytuacje. Dlatego zachęcam do specjalisty. Proszę dać znać, co Pani myśli. Ukłony Łukasz
4 miesiące temu
Daria Kamińska

Daria Kamińska

Dzień dobry, czytając Pani wypowiedź, wyczuwam w niej zagubienie, ale też frustrację wynikającą z tego, czego Pani doświadcza. Za pomocą forum żaden specjalista nie podejmie się diagnozy doświadczanych trudności, bo byłoby to nieetyczne. Być może warto byłoby udać się na konsultację do lekarza psychiatry oraz psychologa albo psychoterapeuty, by zobaczyć, jakie są źródła tej nierównowagi emocjonalnej w Pani życiu, ale też co można zrobić, by żyło się Pani lepiej i z większą stabilnością emocjonalną. Pozdrawiam serdecznie, Daria Kamińska
4 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Zobacz podobne

2 lata temu zdiagnozowano u mnie chorobę nowotworową.
2 lata temu zdiagnozowano u mnie chorobę nowotworową. Wygrałem tak naprawdę na loterii, najlepiej leczący się nowotwór, 1 stadium, skończyło się jedynie na zabiegu. Natomiast od tego momentu mam wrażenie, że cały stres, lęk i problemy, które trzymałem w sobie i organizm radził sobie z nimi, nagle wypłynęły i skumulowało się to wszystko. Zacząłem mieć ataki paniki, 2 epizody depersonalizacji kilkuminutowe. Stwierdziłem, że potrzebuję pomocy psychoonkologa i psychiatry. Zacząłem brać leki, od pierwszego dnia poczułem kolosalna różnice, spokój, pełen oddech, który od dawna nie czułem. Poza tym chodziłem na psychoterapię, która też pomogła mi w funkcjonowaniu. Mija rok od tego wszystkiego i zaczęły mnie dopadać rzuty lękowo-depresyjne. Jest okres, w którym czuje się stabilnie, a potem przychodzi okres, w którym czuje się źle, nie dbam o higienę osobistą, nie wychodzę z domu. Być może leki są za słabe, bo jestem na najniższej dawce, na której praktycznie żaden z pacjentów mojej Pani doktor psychiatry nie jest, bo jest to dawka wprowadzająca, którą się stosuje przez dwa tygodnie, żeby przejść na standardową dawkę. Mam teraz taki problem. Prawdopodobnie będę przyjmował większą dawkę. Boję się, że nie zadziała, że nadal będę się słabo czuł i będę musiał szukać nowego, innego leku. Boję się tego, że nie znajdziemy odpowiedniego leku. Nie chce też do końca życia brać leków, chce sam radzić sobie ze swoim organizmem. Podobno te leki mają zwiększać serotoninę, denerwuje mnie to, że nie da się sprawdzić, ile tej serotoniny jest w organizmie, że nie ma w psychiatrii suchych faktów, to wszystko jest oparte na wywiadzie pacjenta. Nie rozumiem też tego, dlaczego skoro tak dobrze jest u mnie, nie mam nawrotów choroby, mam dobrą pracę, niech wróciłem do samopoczucia sprzed diagnozy nowotworu. Do stabilnego samopoczucia psychicznego nie pozwalają mi wrócić objawy somatyczne. Mianowicie zmęczenie, mam wrażenie, że czasami, gdy wychodzę na dwór, to czuje się jak w sytuacji, gdy jestem przeziębiony z gorączką, wyzdrowiałem i kolejnego dnia 1 raz wychodzę na dwór od tego przeziębienia. Nie wiem, jak sobie poradzić z tym wszystkim. Chce czuć się normalnie, nie chce mieć taki wzlotów i spadków nastroju.