Left ArrowWstecz

Biologiczny ojciec chce kontaktu z dzieckiem po 5 latach. Jak wprowadzić dziecko w sytuację?

Syn obecnie ma prawie 8 lat. Jego biologiczny ojciec nie miał z nim kontaktu od jakiś 5 lat. Syn go nie pamięta. Mojego obecnego partnera traktuje jako tatę, aczkolwiek wie, że nie jest on jego "prawdziwym" tatą. Biologiczny ojciec zaczął się interesować synem, wyraża chęci nawiązania kontaktu z dzieckiem. Jak najlepiej wprowadzić taką osobę do życia dziecka, jak mu wytłumaczyć, czemu ojca nie było przez prawie całe jego życie, a teraz się pojawił. Jak najlepiej podejść do tego tematu, żeby dziecko jak najlepiej zaklimatyzowało się w tej sytuacji?
Irena Kalużna-Stasik

Irena Kalużna-Stasik

Dzień dobry,

Wprowadzenie biologicznego ojca do życia dziecka, który przez długi czas nie był obecny, może być trudnym i delikatnym procesem, który wymaga uwagi na potrzeby i dobro dziecka. Potrzebuje Pani przeprowadzić rozmowę z dzieckiem na temat biologicznego ojca, która powinna być prowadzona w sposób odpowiedni do jego wieku i zrozumienia z szacunkiem dla dziecka i jego relacji. Wytłumaczyć dziecku, że biologiczny ojciec chce nawiązać kontakt z nim. A pani ze swojej strony też potrzebuje wspomnieć dziecku, że zapewni pani mu wsparcie i że  priorytetem jest jego dobro i szczęście. W tej niełatwej dla Was sytuacji, być może pani synek też będzie potrzebował coś zakomunikować, ważne jest aby pozwolić mu na wyrażenie jego uczuć bez oceniania. Prawdopodobnie nie będzie dla pani to łatwa rozmowa, ale warto podejść do tego z cierpliwością i zrozumieniem. W przypadku potrzeby, może warto rozważyć wsparcie psychologiczne dla dziecka. Czasami profesjonalny terapeuta może pomóc dziecku lepiej zrozumieć i przetworzyć te nowe zmiany w jego życiu.

Irena Kalużna-Stasik

1 rok temu
Paulina Zielińska-Świątek

Paulina Zielińska-Świątek

Droga Pani,

Jestem pod wrażeniem troski o syna i świadomości ważności tejże sytuacji jakim jest powrót biologicznego ojca i chęć zaopiekowania tego u specjalisty. 

Jeśli syn wie, że partner nie jest jego prawdziwym tatą, to już dużo. Moim zaleceniem byłoby porozmawianie z biologicznym ojcem o chęci odbudowania kontaktu z synem. Jakie ma wobec tego plany? Czy ten powrót i kontakt będzie już na stałym poziomie i czy nie urwie się znowu na kilka lat. Ważne, aby wprowadzenia z powrotem taty było przemyślaną i rozsądną decyzją, by dziecko na nowo nie zderzyło się z utraconą relacją. Więc ten obszar zaleciłabym aby Państwo porządnie przedyskutowali i ustalili sobie zasady tego powrotu do dziecka.

Jeśli chodzi o rozmowę z dzieckiem - w wieku 8 lat dziecko jest świadome co się dzieje w jego życiu, w relacjach rodzinnych, zauważa wszelkie zmiany, nastroje, zachowania. Proszę przede wszystkim zapytać go o jego chęci, co on sądzi na temat ponownego spotkania z biologicznym ojcem, czy chce - czy ma w związku z tym jakieś plany, obawy, jak się z tym czuje, jakie emocje/uczucia się w nim pojawiają. Proszę go wysłuchać i niczego nie narzucać, nie przyspieszać. Jeśli chodzi o powód nieobecności ojca przez całe życie - warto postawić na szczerość (w granicach adekwatności sytuacji do wieku dziecka). Zalecam omówić to też z powracającym ojcem i przyjąć jedną, spójną, szczerą wersję. Ważne, aby wziąć pod uwagę, że dziecko dorasta, więc prędzej czy później prawdziwa przyczyna  nieobecności może ujrzeć światło dzienne, a wtedy pojawi się poczucie bycia oszukanym przez dwie bliskie dziecku osoby.

Życzę wszystkiego dobrego, Paulina Zielińska-Świątek 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Mam poczucie, że większość osób mnie obgaduje, wyśmiewa lub myśli o mnie źle. Co to może znaczyć? Proszę o wsparcie.
Dzień dobry, mam pytanie odnośnie obgadywania, wyśmiewania. Już od kilkunastu lat wydaje mi się lub tak jest, że każdy śmieje się na mój widok, obgaduje, wyśmiewa, komentuje mój wygląd. Czy to może być choroba?
Witam, jestem ofiara przemocy domowej, tylko nie wiem, jak z tego wybrnąć.
Witam, jestem ofiara przemocy domowej, tylko nie wiem, jak z tego wybrnąć. Mam z nim syna, chce mnie zamknąć w psychiatryku, żeby sąd mnie ubezwłasnowolnił i żeby odebrali mi dzieci. Nie mam już siły na nic.... Jak sobie mogę pomóc, żeby się ie ratować, a za chwilę dzieci. Nie mam pieniędzy, utrzymuje się z alimentów na dziecko, nie mam mieszkania, nie mam nic. Odsunął ode mnie wszystkich. Nawet opieka i kurator nie są w stanie mi pomóc. Chcę pomocy, naprawdę chcę pomocy, bo już nie daje rady z tym człowiekiem... Jak w takich warunkach mają się dzieci wychowywać, naprawdę nie wiem, co mam robić.....
Jak często odwiedzać 4-latka jako ciocia? Zasady zdrowego kontaktu i równowaga w relacjach rodzinnych

Dzień dobry, Jestem Ciocią cudownego 4 latka. 

Mam z Nim ogromną więź. Gdy się urodził, aż do ukończenia 2 latek, widywałam się z nim prawie codziennie od rana do wieczora. Jak miał roczek, leżałam z Nim kilka dni w szpitalu /jego Rodzice byli wtedy chorzy i nie mogli być na Oddziale/. Teraz widujemy się rzadziej, mimo że mieszkamy blisko. 

Od 2 lat jestem Mężatką i nie mogę już codziennie być u Chrześniaka. Staram się być u Niego często i poświęcam Mu wtedy całą swoją uwagę, bawimy się razem. Czasami z powodu mojego gorszego samopoczucia fizycznego /np. przeziębienie/ lub psychicznego/przemęczenie, złe samopoczucie/ nie widzimy się tydzień lub max. do dwóch tygodni. Mam wtedy bardzo wyrzuty sumienia. Czuję, że Maluszek bardzo mnie kocha i lubi moją obecność. Mąż nie bardzo lubi jak często bywam u Siostrzeńca /czasami jestem tam kilka razy w tygodniu/. 

Jak to pogodzić? Maluszek zawsze jest smutny, jak odchodzę. Bardzo Go kocham. Jak częsty kontakt jest "zdrowy" dla dziecka? Czy powinno to być systematyczne np. 2 lub 3 razy w tygodniu? Ile godzin powinna trwać taką wizyta? 

Nie mam własnych dzieci, nie chciałabym zaszkodzić Małemu. Może takie nieregularne odwiedziny szkodzą dziecku? [że czasami codziennie /jak Mąż pracuje do późna/, czasami w ogóle /jak chora/, czasami dwa razy w tyg, a czasami przez dużo czasu /np. Do późna w weekend]. 

Będę wdzięczna za odpowiedź.

Dziecko nie spełnia norm rozwojowych - co zrobić, co się dzieje?
Witam. Chłopiec ma 10 lat. Od września zaczął naukę w klasie drugiej szkoły podstawowej. Przez te lata nauczyciele zostawiają ją na powtarzanie nauki w tej samej klasie. Po dwa lata w jednej klasie . Dziecko nie umie czytać. Myli się przy dodawaniu i odejmowaniu czy mnożeniu. Jego mowa jest niewyraźna. Nie można w ogóle go zrozumieć. Nie umie podstawowych czynności domowych, typu nakryć do stołu czy posprzątać albo zrobić kanapki. Nie umie jeździć na rowerze. Nie utrzymuje równowagi. Do wszystkiego podchodzi na Nie. Posiłki je łapczywie, nie zamykając ust. Jego jedyną zabawą są klocki LEGO i oglądanie bajek. Może to robić całymi dniami. Najgorsze jest to, że jak się zapytać o coś to płacze od razu. Zostanie sam to płacze. Nadmierna płaczliwość jest u dziecka. Czy to może być objaw jakiejś choroby? Czy trzeba iść do jakiegoś specjalisty? Pozdrawiam
Martwię się o córkę i opiekę nad nią. Po rozwodzie mieszka z matką, jednak widzę zaniedbania
Witam, ma 5 letnią córkę, rozstałem się z jej matką, teraz córkę widuję na weekendy, gdy córka przyjechała do mnie ostatnio, było to w godzinach około 18, ja w tych godzinach jadam obiad, gdyż pracuję do 17, zauważyłem u córki apetyt, jakby była głodna, więc zapytałem czy jadła obiad u mamy, usłyszałem od córki, że mama nie gotuje obiadów, więc z ciekawości zapytałem - to co jesz - odpowiedziała, że serki, ale nie byłem jedynym, któremu tak powiedziała, gdy poszliśmy do znajomych, bo moja córka lubi się z ich dziećmi, znajomi byli w porze obiadowej, gdy zapytali mojej córki, co lubi, jak mama gotuje, usłyszeli tą samą odpowiedź, co ja teraz zamartwiam się czy moje dziecko nie chodzi głodne, nie wiem, gdzie to zgłosić, najchętniej zabrałbym córkę i sam się nią zaopiekował- wiem, że w sądzie ciężko jest wygrać taką sprawę z matką, co zrobić? córka nie raz okazuje, że nie chce wracać do mamy tak, jakby się czegoś bała.
4-letnia córka nagle zaczęła się mnie bać, chce płakać i złości się, gdy ktokolwiek pyta, co się stało.
Moja córka(prawie 4 lata) rano po przebudzeniu, bez konkretnych powodów, bała się mnie, zakrywała się, nie chciała na mnie patrzeć. Później była z babcią, bo musiałam jechać do pracy. Po moim powrocie nie chciała zbytnio do mnie przyjść. Nie chciała też słyszeć o spaniu ze mną ( do tej pory zasypiała tylko ze mną, bo z nikim innym nie chciała). Chciała spać u babci .Trwa to już kilka dni. Jak ja, mąż, druga córka czy ktokolwiek inny pyta, co się stało, to chce jej się płakać, a później mówi ze złością, że nic nie powie. Wygląda jakby coś jej się przyśniło. Niepokoi mnie jednak to, że już nie chce ze mną spędzać czasu i nic nie chce powiedzieć . Jak jej pomóc?
Odkąd syn poszedł do przedszkola, przestał używać toalety.
Syn 4,5 roku. Nauczony sikania i robienia kupki do toalety w wieku 2,5 roku. Nauczył się wołać bardzo szybko, bo w ciągu 2 dni. Niestety jak poszedł do przedszkola zaczął się moczyć. Teraz rok później zaczął robić kupę w majteczki. Jak pytam dlaczego tak robi to mówi, że nie czuje, że mu się chce. Czy to możliwe, że nie czuje ? jeszcze niedawno w domu zawsze wołał, że chce kupkę , a robił tylko w przedszkolu. A od tygodnia robi zarówno w domu, jak i przedszkolu w majtki.
Ojciec córki powiedział jej nagle o nowej partnerce, zanim zdążyłam ją przygotować.
Moja córka ma prawie 5 lat. Ja z mężem rozpoczynamy batalie rozwodowe. Mąż zostawił nas i w trybie niemal natychmiastowym wyprowadził sie do innej kobiety, pomimo próśb, by nie przedstawiał córce jeszcze nowej kobiety, zrobił to zanim zdążyłam z córką porozmawiać . Jest to dla mnie bardzo trudne. Martwię się o konsekwencje dla przyszłego podejścia do związków mojej córki, traumy jakie dostaje teraz w pakiecie. Czy jest możliwość konsultacji indywidualnej w tej sprawie? Czy jest ktoś z Państwa z okolic Zielonej Góry czy Poznania? Czy lepiej wizyta osobista czy online wystarczy?
Ojciec odsuwa rodzinę od mojej mamy po rozwodzie. Pomocy!
Witam. Rodzice są już parę tygodni po rozwodzie, mama przeprowadziła się z domu mojego ojca i ja również wyprowadziłem się z mamą oraz bratem. Rodzice rozwiedli się dlatego, że nie dogadywali się nawzajem, ojciec głównie ograniczał mame z pieniędzy, wyliczał ją co do grosza przez 18 lat, rodzice nie palili i nie pili, ojciec nie miał problemów alkoholowych. Problem jest tego typu, że ojciec ciągle dokucza mojej mamie po rozwodzie, rodzina mojej matki jest obrażona na moją matkę i uznają ją za winną rozwodu, a tak naprawdę to mój ojciec jest temu winny. Mój ojciec zdążył już w pewnym sensie odsunąć większość całej rodziny od mojej mamy. Siostra i brat mojej mamy nie kontaktują sie z nią praktycznie w ogóle, tak jakby ojciec przejął kontrole nad rodziną mojej mamy tuż po rozwodzie. Co zrobić w takiej sytuacji, gdy mój ojciec za plecami mojej mamy odsuwa rodzinę, która jest spokrewniona od momentu narodzin mojej mamy z rodziną mojej mamy, opowiada głupoty będąc trzeźwym na temat mojej mamy, nazywając ja wredną s**ą,od najgorszej, przy tym również niszczyć zdrowie 75-letniej babci od strony mamy. Co zrobić najlepiej w takiej sytuacji?
Z moim chłopakiem oboje mamy po 16 lat. Poznaliśmy się półtora roku temu, po miesiącu weszliśmy w związek. Oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo.
Z moim chłopakiem oboje mamy po 16 lat. Poznaliśmy się półtora roku temu, po miesiącu weszliśmy w związek. Oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo. Gdy go poznałam cierpiał na depresję(wtedy jeszcze niezdiagnozowaną). Zawsze robiłam wszystko żeby mu pomóc, zawsze przy nim byłam, starałam się żeby poczuł się lepiej. Cały czas namawiałam go na to, żeby poprosił swoją babcię (ma tylko ją), żeby zapisała go do psychologa. Niestety nie posluchał, dopiero po próbie samobójczej zaczął brać leki, z początku nie chciał, ale udało mi się go przekonać, zaczęlo po jakimś czasie być z nim lepiej. Mimo to nie usłyszałam nawet głupiego dziękuję, nie potrafił mnie docenić. Mimo to zawsze miał we mnie wsparcie, cały czas bardzo go kochałam. W te wakacje było między nami lepiej, jednak we wrześniu nagle zaczął ze mną ciągle zrywać, później przepraszając i wracając do mnie, raz mnie nawet uderzył, po paru takich zerwaniach było względnie dobrze, obiecał mi że to już się nie powtórzy. Dzień później znowu to zrobił, przez to że doradził mu tak jego wujek (argumentując to tym, że mój ojciec go wręcz nienawidzi, przez jego wygląd, status społeczny, w przeciwieństwie do mojego chłopaka, ja pochodzę z bogatej rodziny, co nie podobało się moim rodzicom) Napisał do mojego ojca wiadomość w której twierdził że nasze zerwanie to jego wina. To wszystko działo się z rana, pojechałam całkiem załamana do centrum miasta, rozmyślając o tym dlaczego on taki jest o dlaczego nie potrafi mnie docenić, myślałam wtedy nawet o samobójstwie, zaczęłam się obwiniać za całe zło na tym świecie. W tym czasie zadzwonił do mnie, było około północy, przepraszał mnie, mówił że nie chcę żyć beze mnie. Dałam mu ostatnią szansę, jesteśmy razem do dziś jednak nie wiem czy nie lepiej byłoby jakbym mimo tego że bardzo go kocham zakończyła wtedy ten związek, przez to co mi robił cały czas cierpię, codziennie płaczę, prawie w ogóle nie śpię, nie jem i nie potrafię się pogodzić z tym dlaczego on mi zrobił wszystko co zrobił (większości nawet nie wymieniałam). Czuję że bardzo potrzebuję pomocy, ale nie mam jeszcze 18 lat i nie mogę sama iść do psychologa, a moi rodzice nie chcą mnie zapisać, bo jak twierdzą nie ma potrzeby. Całe dzieciństwo i przez całą podstawówkę byłam przez całą klasę wyzywana, bita i poniżana, nigdy nie miałam znajomych. Pozbierałam się po tym jednak teraz kilka najbardziej traumatycznych wydarzeń z mojego życia połączyło się jakby w jedną całość i nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić. Przez mój stan zaniedbuję wszystkie swoje obowiązki i zawodzę wszystkie bliskie mi osoby. Mój chłopak stara się mnie wspierać jednak to nic nie daje, mam wrażenie że nie jestem teraz dla niego dobrą dziewczyną, że jego też zaniedbuję
Biologiczny ojciec chce kontaktu z dzieckiem po 5 latach. Jak wprowadzić dziecko w sytuację?
Syn obecnie ma prawie 8 lat. Jego biologiczny ojciec nie miał z nim kontaktu od jakiś 5 lat. Syn go nie pamięta. Mojego obecnego partnera traktuje jako tatę, aczkolwiek wie, że nie jest on jego "prawdziwym" tatą. Biologiczny ojciec zaczął się interesować synem, wyraża chęci nawiązania kontaktu z dzieckiem. Jak najlepiej wprowadzić taką osobę do życia dziecka, jak mu wytłumaczyć, czemu ojca nie było przez prawie całe jego życie, a teraz się pojawił. Jak najlepiej podejść do tego tematu, żeby dziecko jak najlepiej zaklimatyzowało się w tej sytuacji?
Pomoc w zrozumieniu diagnozy dziecka
Dzień dobry nie bardzo rozumiem co to oznacza w diagnozie u 7latka "Sprawność intelektualna kształtuje się na poziomie powyżej pogranicza niepełnosprawności intelektualnej" bardzo bym prosiła o odp dziękuję
Jak radzić sobie, gdy coś, co sprawiało radość, już jej nie daje?
Witam, mam na imię Ania i mam 14 lat. Jak poradzić sobie, gdy coś, co kiedyś sprawiało mi radość, teraz jej nie daje, nie lubię tego lub szybko się tym nudzę/tracę zainteresowanie?
Odczuwam lęki i zmęczenie po tym, jak straciłam babcię, a teraz ukochanego zwierzaka. Boję się iść do szkoły, nie chcę zmian, ponieważ jest ich już tak dużo w moim życiu.
Dzień dobry, jak mogę poradzić sobie z ogromnym smutkiem? Moja świnka morska, którą miałam 8 lat zachorowała podczas mojego wyjazdu i niestety zmarła. Od tego czasu nie mogę przestać być smutna i najgorsze jest to, że gdy zaczynam się czuć lepiej to ktoś z mojej rodziny musi mnie dobić. Nie wchodzę do pokoju, w którym była i w sumie ze swojego pokoju też praktycznie nie wychodzę. Nie mam siły iść do szkoły a za niedługo kończą się ferie i nie mogę zostać w domu, bo mam już sporo nieobecności. Jest to dla mnie podwójnie ciężkie, bo w zeszłym roku zmarła moja babcia i gdy myślałam już, że z tym smutkiem nie dam sobie rady to przyszedł kolejny. Dodatkowo walczę z dość ciężkim lękiem o charakterze napadowym i teraz jestem dodatkowo zmęczona, nie tylko lękiem, ale i smutkiem. Mam wrażenie, że od ponad pół roku wszystko jest przeciwko mnie. Mam również inny problem- ciągle patrzę w przeszłość i nie umiem skupić się na tym co jest i na tym co będzie. Wiem, że sporo osób tak ma, ale u mnie jest to już dość uciążliwe. Ciągle myślę o tym co było i jak wtedy było dobrze, bo w przyszłości nie widzę nic dla mnie dobrego. Próbuję już parę miesięcy walczyć o powrót do dawnej kondycji psychicznej, ale kompletnie mi to nie wychodzi. :( Czuję się taka bezsilna, bo przez te ostatnie miesiące straciłam babcię, przyjaciół, świnkę, zdrowie oraz część wesołej mnie. Bardzo chciałabym cofnąć czas do kwietnia zeszłego roku, bo wtedy mam wrażenie, że wszystko się zaczęło. Albo chociaż do wakacji. Przytłacza mnie presja szkoły, którą kończę za rok i to również mnie dobija. Gdy tylko myślę o liceum od razu zalewam się łzami i cała panikuję. Nie chcę kończyć szkoły, do której się przyzwyczaiłam. Nienawidzę w życiu zmian, dlatego pewnie też ciężej mi z tymi smutkami czy lękiem. Od zawsze byłam dość lękliwa, najpierw były to rzeczy typu wysokie drabinki czy zasypianie przy zgaszonym świetle a teraz jest to lęk o wyjście z domu, przyszłość i o wiele innych rzeczy. Ja chciałabym żyć jak dawniej, bo mam wrażenie, że niedługo nie dam rady. Mimo, że uwielbiam życie to ostatnio coraz bardziej mnie załamuje, nie pamiętam kiedy miałam dzień, by nie spanikować czy nie być smutną. Byłam zapisana do psycholożki, która jest również psychoterapeutką, ale ciągle a to ja byłam chora a to pani psycholog nie mogła i tak się to ciągnie około miesiąc. :( Staram się mimo lęków wychodzić do szkoły czy na spacery, ale wiąże się to nie raz z mocnym zmęczeniem po tym wszystkim. Mam wrażenie, że ten lęk mocno osłabił mi mięśnie, bo po prostu nie raz nie mam siły, a nie się boję a nogi bolą mnie już po dwóch kilometrach, podczas gdy w wakacje bez problemu chodziłam nawet 15. :( Co mogłabym zrobić, by pomóc sobie z tymi problemami? Nie wiem czy będę teraz w stanie wyjść do psychologa a bardzo już potrzebuję sobie pomóc. Chciałam zapisać się na konsultację online, ale moi rodzice twierdzą, że to nie jest skuteczne i muszę zobaczyć kogoś na żywo. Przez dłuższy czas uważali też, że udaję, bo chcę się wymigać od szkoły, co sprawiło mi dużą przykrość, bo ja naprawdę się bardzo boję. :( Przecież nie trzęsę się cała i czuję się źle, bo nie chcę iść do szkoły. Mój organizm po prostu robi to, bo czuje zagrożenie. Liczę na jakieś rady co robić by było lepiej, bo było już lepiej z tymi lękami no, ale teraz to ze świnką znowu je spotęgowało. :( Z góry dziękuję za pomoc i serdecznie pozdrawiam. :)
Pytanie dotyczy amnezji dziecięcej.
Pytanie dotyczy amnezji dziecięcej. Nie pamiętamy z reguły nic oprócz epizodów czasami aż do 10 roku życia niektórzy ponoć nawet dłużej. Jak w takim razie tłumaczyć to, co robiliśmy w dzieciństwie. Jaką mamy gwarancje, że rodzice dobrze nas wychowali, że nie mieliśmy skłonności, żeby kogoś bić, robić krzywdę itp. Czytałam, że terroryści np. od małego wychowują dzieci na morderców, tak ich uczą więc mt mając amnezje dziecięca jako dorośli jedyne co możemy to wierzyć w to, że byliśmy dobrymi dziećmi?
Nie mam siły, chciałabym móc się wyżalić, być tylko ze sobą. Od śmierci kuzynki jest mi bardzo ciężko.
Czuje, że nie wiem co robić. Czuje się nierozumiana. Nie jest to tak, że nie otrzymuje od nikogo wsparcia; mam je od rodziców, przyjaciół, ale nie wystarcza mi to, znaczy, nie wiem jak to ująć. Czuje, że nawet rozmowy z nimi nie pomagają. Jestem daleko od domu, a dokładnie mieszkam w bursie - mam tam znajomych, ale nie czuje w ogóle od nich wsparcia, ja im go daje zawsze jak tylko mogę, ale one nie dają go mi, czuje się niepotrzebna i niechciana jakbym tu po prostu nie pasowała. Czuje, że wszyscy chcą mnie tu po prostu kiedy jestem wielce uśmiechnięta, radosna i pomagam im. Nie mam komu się wyżalić, wypłakać czy w ogóle poważnie bo moja jedyna przyjaciółka jest daleko i jedyne rozmowy jakie możemy prowadzić to przez telefon a to jest męczące przy takim problemie. Czuje się tak od niedawna od śmierci mojej kuzynki, która popełniła w brutalny sposób, od tego czasu nie czuje się sobą - męczy mnie chodzenie do szkoły, a najbardziej jak nie ma mojej jednej koleżanki, z którą świetnie się dogaduje, w bursie jest zmiennie, raz dobrze a raz czuje, że jestem tu jak za kare. Przez to też mam myśli, żeby opuścić ten świat, ale znowu wiem, że nie ma to sensu i powinnam walczyć, ale nie wiem jak i nie mam na to siły. Mój zły humor znika i wraca - to okropne uczucie. Chciałabym też najlepiej upić się i o tym zapomnieć, ale wiem, że to też nie jest rozwiązanie. Szczerze czuje się jak w kropce, nie wiem co zrobić ze sobą. Wiem, że są ludzie którzy mnie kochają, wpierają i chcą abym z nimi była, ale z drugiej strony dotyka mnie problem, że ja męczę się samym moim istnieniem. Wstawaniem do szkoły (nie zawsze) i byciem w śród ludzi (też nie zawsze). Chciałabym zostać sama, odizolować się od świata i być sama ze sobą; płakać do woli i nie musieć tego powstrzymywać - to moje jedyne marzenie, odizolować się na jakiś czas. Ale jest to niemożliwe z uwagi na szkołe i tak muszę się (w większości) męczyć, ale i tak grać zadowolona i szczęśliwa dziewczynkę.
Od dobrych 5 lat w stresowych sytuacjach, przede wszystkim w kłótniach z rodzicami dostaję jakiś ataków. Objawiają się tym, że zaczynam się bić, walić głową o podłogę, ścianę, o cokolwiek co koło mnie jest. Potem płaczę, bardzo długo, obwiniam się o wszystko, wyzywam się od najgorszych, chce się zapaść pod ziemię, zniknąć, często nie mogę złapać tchu, aż w końcu przestaje starczać mi sił, jestem bardzo zmęczona i przestaje płakać, mówić, leżę po prostu bez ruchu. W dodatku ciągle słyszałam komentarze ze strony taty, że zachowuje się jak małe dziecko, że mam przestać i że nadaje się do zakładu psychiatrycznego. Czułam się z tym bardzo źle, że cierpi na tym cała moja rodzina. Brzydziłam się sobą. Mam już 19 lat, od pół roku nie miałam już tego, ale ostatnio mój brat (9lat) zaczął tak robić. Boję się, że to przeze mnie, bo on to wszystko widział. Chce mu jakoś pomóc, żeby nie przechodził przez to co ja. Co mam zrobić?
Mam 17 lat i problem z nauką i robieniem notatek.
Mam 17 lat i problem z nauką i robieniem notatek. Po pierwsze czuję przymus przepisywania wszystkiego, bo myślę, że inaczej się nie nauczę (w sensie nie mogę uczyć się bezpośrednio z książki). Nawet jeśli coś już umiem, to muszę to zapisać. Kolejnym problemem jest robienie notatek lub nawet zadań z matematyki. Mam takie dziwne natręctwo, że wszystko musi być zapisane równo, na tych samych kartkach i tym samym długopisem. Potrafię przez 2 godziny siedzieć i zastanawiać się, czy lepiej pisać na kartce w kratkę, czy może na czystej białej. Tak samo nie mogę zdecydować się czy użyć zakreślacza, czy może nie, czy pisać od podpunktów, czy nie. Często zmieniam zdanie i wtedy muszę przepisać notatkę na nowo. Lub piszę coś w zeszycie i stwierdzam, że jednak lepiej mieć to na kartce wyrwanej więc muszę przepisać od nowa. Czasem gdy robiłam zadania na tablecie i po 10 stwierdziłam, że zmniejszenie grubość pisaka to przepisywałam od nowa te 10 zadań, aby było wszystko tak samo. Na tablecie też często potrafię od nowa pisać po 5 razy tę samą cyferkę, żeby w końcu mi się podobała. Gdy czasem się pomylę albo coś krzywo zapiszę, to też muszę przepisać wszystko od nowa. Bardzo mnie to męczy, bywa tak, że piszę to samo na 3 różnych kartkach, bo nie wiem, na której będzie lepiej. W trakcie nauki wręcz boję się, że coś krzywo zapiszę. Gdy uczę się np. biologi (którą rozszerzam) nie robię praktycznie żadnych rysunków, bo myślę, że i tak krzywo mi wyjdzie i pewnie robiłabym to 10 razy, zanim wyszłoby ładnie. Gdy nawet już zrobię jakąś notatkę, to od razu muszę ją włożyć do koszulki, żeby przypadkiem jej nie ubrudzić lub nie pogiąć. Ogólnie ciężko mi się uczy z tego co mam zanotowane w miarę ładnie, bo jakoś czuję niepokój, że to się zniszczy. Mam też trochę obsesję na punkcie porządku, muszę mieć wszystko poukładane, codziennie zamiatam i ścieram kurze. Jeszcze jedną dziwną rzeczą jest to, że gdy biorę cokolwiek w sklepie, to nie może być to pierwsza z brzegu rzecz. W sensie jak biorę, np. czekoladę z półki, to muszę wziąć tę dalej położoną. Albo w sklepie jak mój rozmiar jest na 1 wieszaku to i tak szukam swojego rozmiaru, który będzie dalej, najlepiej w środku nie z brzegu. Nawet do końca nie rozumiem przyczyny, może jakoś wydaje mi się, że ta rzecz w środku będzie taka nieskazitelna. Jest to irracjonalne, ale nie umiem sobie z tym poradzić Zaczęłam niedawno uczęszczać na terapię, ale nie umiem się przełamać, żeby o tym powiedzieć, bo nie znalazłam za wiele na ten temat w internecie i wstydzę się tego. Czy może być to nerwica natręctw, czy może coś innego?
Dzień dobry mam na imię Beniamin i mam 14 lat, parę miesięcy temu miałem już objawy depresyjne
Dzień dobry mam na imię Beniamin i mam 14 lat, (parę miesięcy temu miałem już objawy depresyjne, chodzę na wizyty do psychiatry, biorę leki, nie daje mi to nic). Moje życie nie jest dłużej nic warte. Może to zabrzmieć durnie, jestem młody, ale bylem zakochany w dwóch osobach naraz. Z jedną byłem w ok. 1,5 letnim związku, który się rozpadł. Została mi druga osoba, dawała mi nadzieję, że mamy szanse. Okazywałem jej tyle ile potrafiłem, bałem się że jestem dla niej niewystarczający, że za mało jej daje, przepraszałem za wszystko, bo bałem się odrzucenia, włożyłem wszystko w to, żeby mnie pokochała. Dziś ok. 2 godziny temu napisała do mnie, że tak naprawdę ma kogoś innego, ale nie chciała żebym wiedział, żeby nie było mi przykro. Moje serce zaczęło bić bardzo szybko, jakby mnie coś napadło, poczułem jakby coś we mnie pękło, nie mogłem uspokoić się od płaczu, błagałem ją i przepraszałem, poczułem ze to mój koniec, ze juz nigdy nie doznam takiego uczucia, jakie miałem do niej. Ostatnia wiadomość, jaką do niej wysłałem to list pożegnalny, na temat tego ze za niedługo mnie tu nie będzie. Teraz po tym wszystkim leżę z pociętymi rękoma. Czuję, że juz nikt mnie nie kocha, ciągle płacze, nie mogę się uspokoić, nie chce już tu dalej być, wszystko się zniszczyło, dobijam siebie coraz bardziej samobójczymi myślami, wiem ze za niedługo mnie to przezwycięży chciałbym wziąść strzelbe i zastrzelić się w głowę.
Jak pomóc synowi uwolnić się od toksycznego związku z kontrolującą dziewczyną?
Witam,jestem mamą 17 latka i tu jest problem,jakiś czas temu syn poznał dziewczynę rok młodsza,początkowo byłam zadowolona z pierwszej młodzieńczej miłości, ale pojawiło się Ale.Syn opuścił się w nauce,bardzo schudł (mieszka w bursie szkolnej)kieszonkowe jak się okazało wydawał na kwiaty i zachciewajki drugiej połówki, Dostałam informację od wychowawców że chodzi przygaszony,blady i że raczej związek mu nie służy.Zawsze byłam w dobrych relacjach z synem aż nagle niewiedzialam o nim nic,któregoś dnia usłyszałam rozmowę z jego dziewczyna która stwierdziła że jestem toksyczna bo powinnam nie każąc mu się uczyć,sprzatac i wykonywać obowiązków domowych bo,,Ona tak nie ma,,(dziewczyna jest z Ośrodka wychowawczego)po kilku kłótniach mój syn się otworzył i powiedział jaka jest prawda że ona mu zabrania,wyjsc,grać na komputerze i wiele innych rzeczy do tego jak chciał zerwać powiedziała że go zniszczy.On dalej tkwi w tej chorej relacji,jak mu przetłumaczyć że tak nie wygląda milosc.Pomijajac fakt że jestem złą matka bo kazalam w weekendy ograniczyć kontakt telefoniczny i pobyt z rodziną.Przepraszam że dlugo ale to i tak kropla w morzu mych obaw.