Left ArrowWstecz

Choruję na depresję. W wigilię mąż poprosił mnie o rozwód.

Witam, mam 33 lata. Choruję na depresję. W wigilię mąż poprosił mnie o rozwód. Mamy syna 8-letniego. Mąż chce, abyśmy się dogadali i polubownie to załatwili. Zgodziłam się. Nie wiem, jak zapanować nad strachem i lękiem. W duchu proszę, żeby jednak zmienił zdanie. Jak nie być ofiarą, jak przestać użalać się nad sobą. Boję się, że sobie nie poradzę. Na zmianę płacze i jest we mnie pełno żalu i gniewu, byliśmy ze sobą 17 lat. Nie wiem, jak przez to przejść, boję się też, że powrócą stany mocno depresyjne. Od roku biorę leki, było w porządku. Aż do teraz. Nie jem, palę papierosy, przy dziecku robię dobrą minę do złej gry. Proszę o poradę.
Daria Kamińska

Daria Kamińska

Dzień dobry, budowanie związku z drugą osobą, pomimo wkładanego wysiłku, nie zawsze kończy się sukcesem i nie z każdą osobą jest nam dane być. Rozstanie zwykle boli. Na początku chciałabym Panią uwrażliwić na to, że to, co Pani przeżywa, jest naturalną i zdrową reakcją na trudną sytuację, w której się Pani znalazła. Reakcje na stratę różnią się mocno u poszczególnych osób i zmieniają się u tej samej osoby w toku życia. Nie każda osoba ma ten sam zespół reakcji i potrzebuje więcej lub mniej czasu, by sobie poradzić. To, co może być pomocne, to: 1. Zauważanie swoich emocji i nazywanie ich. Nie oddalamy się wtedy od nich, a dajemy sobie szansę na ich doświadczenie i wyciągnięcie z nich czegoś, co wzmocni nas w przyszłości. 2. Nieukierunkowywanie się na przeszłość. Często mamy tendencję do tego, aby pytać siebie, co chwilę „Dlaczego to się stało?” i o ile może to być pomocne w wyciągnięciu wniosków na przyszłość, to wracanie co rusz do tego pytania albo wspomnień sprawia, że odczuwamy więcej bólu, a nie daje to nam nic wzmacniającego. 3. Korzystanie ze wsparcia społecznego. Nawet jeśli nie ma Pani takiej potrzeby i inni ludzie działają na Panią irytująco, to warto ze wsparciem innych osób próbować doświadczać innych stanów niż tylko pogrążanie się w smutku, przeżywać również wartościowe i pozytywne momenty, móc rozmawiać. 4. Okazywanie sobie samowspółczucia. Między innymi poprzez pozwalanie sobie na to, co Pani przeżywa, że jest Pani trudno, poprzez przytulanie samej siebie, poprzez odpoczynek, poprzez dawanie sobie czasu i przestrzeni na to, czego Pani w tym momencie potrzebuje. Być może sama albo z byłym partnerem znajdzie Pani przestrzeń, by zapoznać się z materiałami z konferencji Rozwód i co dalej. Jest tam wiele bardzo dobrze przygotowanych prelekcji od różnych specjalistów, m.in. dotyczących tego, jak zaopiekować siebie, ale też dzieci w tym trudnym dla nich momencie:https://miedzyparami.pl/prezenty/rozwod-i-co-dalej/ Pozdrawiam serdecznie, Daria Kamińska
2 lata temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Czy jestem toksycznym mężem, bo bywam zazdrosny o swoją żonę?
Czy jestem toksycznym mężem, bo bywam zazdrosny o swoją żonę?
Jak przekonać mamę, że moje szczęście jest ważniejsze niż opinia innych?

Jestem po 3 nieudanych związkach. Moja mama twierdzi, że powinnam być sama, ja jednak chcę ułożyć sobie życie — próbować i wierzyć w to, że w końcu mi się uda. 

Jak mam z nią rozmawiać? Dla niej to wstyd, bo co ludzie powiedzą.

Jestem mężatką z 20 letnim stażem. Dwoje dzieci, syn 12 lat, córka 19 lat.
Dzień dobry, Jestem mężatką z 20 letnim stażem. Dwoje dzieci, syn 12 lat, córka 19 lat. Mąż przeszedł na emeryturę policyjną dwa miesiące temu. Aktualnie jest w domu. Od zawsze nerwowy, porywczy, a przy alkoholu agresywny (nie zawsze). Ostatnie tygodnie są coraz gorsze. Siedzi w domu i podpija codziennie wieczorem. Zawsze coś zrobi z prac domowy, obiad, zajęcia z synem pozalekcyjne. Uważa, że tylko on zajmuje się domem a ja (pracuję zawodowo) mam luz. Nie do końca tak jest, bo wiadomo, jak to kobieta, musi zajrzeć w każdy zakamarek. Uważa, że jak tak pracuje w domu ciężko, i koło domu to należy mu się to piwko lub dwa (i może coś więcej). Dzieci to widzą, przynajmniej córka. Jest uciążliwy, męczący dla nas. Oczywiście za każde niepowodzenie obwinia mnie. Mojej mamy nienawidzi. Rodziców mam kochanych. Od zawsze nam pomagali i troszczyli się o wnuki. Mieszkaliśmy z nimi 10 lat, ale się nie dało (my na jednym pietrze oni na dole). Mama niestety bardzo się wtrącała i musieliśmy się wyprowadzić (od 7 lat osobno). Teściowa nie żyje, a teściu wcale się nie interesuje. Ogólnie moja rodzina jest tylko na co dzień. Jego rodzina jakby nie istniała. Jest tyle różnych wątków, ale ciężko jest o wszystkim napisać i odpowiednio przedstawić. Rozmawiałam ostatnio z dziećmi o tej sytuacji, bo widzą zachowanie ojca. Syn - młodszy bardzo wrażliwy, od razu łzy w oczach. Kocha ojca i jest mu przykro, i tylko żeby się tata nie zdenerwował. Bo wtedy zaczyna się drzeć. Córka oczywiście też wszystko widzi. I ostatnie jej słowa. Że chciałby, żeby było tak normalnie, że cała rodzina. Ale jak ma się tak dalej zachowywać, to chyba będziemy szczęśliwsi bez niego. Ciężki czas maturalny mojej córki. Potrzeba spokoju, a nie stresy przez ojca. Tak chce naświetlić pewne sytuacje. Czy jest możliwość innej formy pomocy. Jakiś czat może rozmowa telefoniczna. Będę wdzięczna.
Kryzys suicydalny - czuję się niekochana, nierozumiana i samotna.
Nie mam już siły na nic. Mam dość wszystkiego. Chciałabym połknąć opakowanie tabletek nasennych i już się więcej nie obudzić. Chciałabym już nic nie czuć. Nie dogaduję się z rodzicami. Czuję się, jakbym była ich największym problem. Nigdy nie są ze mnie dumni, nigdy nie widzą, gdy się staram, a gdy staram się im wytłumaczyć, co czuję to mam wrażenie, że nie rozumieją co do nich mówię. Rano nie mam siły iść do szkoły. Psychicznie sobie nie radzę i nie mam z kim porozmawiać. Nie mogę na nikogo liczyć. Tęsknię za dzieciństwem, tęsknię za miłością. Chciałabym mieć normalną kochającą się rodzinę a nie codzienne krzyki i wrzaski. Chciałabym normalnie rozmawiać. Cały czas myślę. Nie wytrzymuję tego uczucia stresu, które bierze się znikąd. Nie wytrzymuję już. Chciałabym, by mnie ktoś zrozumiał.
Córka martwi się tematem aborcji - jak mogę jej pomóc?

Mam trochę nietypową sprawę. Zauważyłam, że moja córka, choć jest jeszcze młoda, zaczyna martwić się tematem aborcji i praw kobiet. Nie wiem, skąd dokładnie wzięły się te obawy, ale widzę, że wpływa to na jej nastrój. Unika rozmów o ciąży, a jak tylko w mediach pojawiają się te tematy, robi się niespokojna albo szybko zmienia temat.

Nie chcę jej zbytnio naciskać, ale jednocześnie czuję, że powinnam jakoś zareagować, żeby jej pomóc. Zastanawiam się, czy rozmawiać z nią wprost o tych sprawach, czy może lepiej unikać tego tematu, żeby nie dokładać stresu. Może ktoś miał podobną sytuację? Czy to dobry moment, żeby wprowadzić takie tematy do naszych rozmów w rodzinie, czy raczej powinnam poczekać, aż sama będzie gotowa?

Myślałam też, czy nie porozmawiać o tym z psychologiem dziecięcym, żeby dowiedzieć się, jak to ugryźć i skąd mogą się brać takie lęki. Ale z drugiej strony boję się, że to może sprawić, że jeszcze bardziej zacznie się tym martwić. Co Państwo myślą? Jak mogę najlepiej wspierać córkę w takim momencie? 

Jak mam radzić sobie ze stresem? Szybko się denerwuję
Jak mam radzić sobie ze stresem? Szybko się denerwuję, a złość wyładowuję na rodzinie. Byłem już tak nerwiony, że chciałem pobić siostrę. Cały czas mam stan napięcia nerwowego, byle co już się denerwuje. To wynika z dzieciństwa, co przeżyłem i po śmierci taty on umiał do mnie dotrzeć i stawić mnie do pionu. Proszę o pomoc.
Jak wspierać dziecko z lękami?

Mamy problem, z którym widzę, że boryka się mój syn.

Chyba coraz bardziej unika sytuacji, które kiedyś go nie stresowały. Każde wyjście do szkoły czy spotkanie z rówieśnikami to dla niego spory spadek nastroju i nie do końca wiem, co mogę zrobić, żeby go wesprzeć. 

Próbuję być dla niego wsparciem, ale czuję, że dotychczasowe metody nie są skuteczne. Czy ktoś mógłby doradzić, jakie podejścia są dobre w pracy z dzieckiem, które zmaga się z lękami? Próbowałem rozmawiać z synem o jego uczuciach, ale często ma problem z otworzeniem się, co nam to utrudnia. 

Jakie kroki mogę podjąć, żeby stworzyć dla niego bezpieczne i wspierające środowisko? Wiem, że każdy młody człowiek jest inny, ale może istnieją sprawdzone strategie, które pomagają w takich sytuacjach. 

Czy terapia rodzinna pomogłaby nam, jako rodzinie lepiej zrozumieć, jak wspierać syna? Jakie pytania powinienem zadać sobie i jemu, żeby zrozumieć źródło jego lęków? 

Dziękujemy

Czy należy wybaczyć, żebym mogła pójść dalej? Nie czuję, że jest to ok.
Czy po trudnym dzieciństwie (przemoc, alkohol, manipulacje, morderstwo) można pójść dalej i wieść normalne życie bez wybaczania rodzicom? Ciągle słyszę, że dopóki się z tym nie pogodzę i im nie wybaczę szczerze to nie pójdę dalej i będę się tym zadręczać, ale wszystko we mnie krzyczy, bym tego nie robiła, nie ufam im i nie chce tego wybaczać, Czy to oznacza, że wiecznie będę się tym zadręczać? Od izolacji od rodziny minęło 10 lat.
Chęć rozstania z żoną od dłuższego czasu, ale właśnie dowiedzieliśmy się, że jest w ciąży. Co robić?
Jestem żonaty od 2 lat, ponad 10 lat razem, ale większość tego czasu spędziłem za granicą. Jest to udany związek i kocham żonę. Rok temu zacząłem nową pracę i kogoś poznałem. Zakochałem się. Wyznałem to tej „drugiej” i jest to odwzajemnione. Można to nazwać romansem emocjonalnym, gdyż nie potrafiłem być blisko fizycznie z obiema jednocześnie, bo jest to nie fair. Tej drugiej powiedziałbym, najpierw uporządkował swoje sprawy i wtedy porozmawiamy o tym, co się emocjonalnie między nami się wydarzyło. Budowała się we mnie decyzja, by odejść, a w między czasie gdy się oddaliłem i zaprzestałem współżycia z żoną, ona mnie poinformowała, że jest w ciąży. Zaszła w ciąże 2 tyg przed tym, jak wyznałem miłość innej. Jestem załamany! Nie zostawia się kobiet w ciąży, ale to nie jest to czego chcę i czuję i wiem, że odejdę z czasem. Kiedy to zrobić, jak to zrobić?
Mama ma Instagrama, gdzie dodaje zdjęcia, których się wstydzę, a rówieśnicy już to obgadują. Mama przyprowadziła partnera z Francji, o którym nie wiem, co mam w ogóle myśleć.
Dzień dobry, mam dość duży problem, chodzi o relację z moją mamą nie wiem jak mam reagować, ale powiem o co chodzi, mam 17 lat mieszkam z mamą, z ojcem widuję się bardzo rzadko, prawie nigdy. Moja mama zawsze była sama, ale czasami kogoś przyprowadzała i mówiła mi, że to jej chłopak, ale była w związku może 3 miesiące i potem znowu była sama. Niestety teraz moja mama oszalała i spotyka się z takim Markiem, jest z Francji i zakochał się niby w mamie, on jest chyba młodszy od niej i jest też czarnoskóry, co mnie też zszokowało. Od jakiegoś czasu moja mama ma również Instagrama a dowiedziałam się od mojej koleżanki z klasy. I jak to zobaczyłam to mi się niedobrze zrobiło, dodała tam kilka zdjęć, gdzie jest nawet półnaga, a to mnie denerwuje. Dodała też zdjęcie ze swoim facetem, ale najgorsze jest to, że ona tam napisała, że jest queen of spades a koleżanka powiedziała, że to takie obraźliwe dla białej rasy. Teraz kilka uczniów wie o tym profilu, i że obgadują ją. Słyszałam, że nazywają ją suką dla czarnych i takie tam. Nie wiem co mam zrobić, często się ubiera w skąpe ubrania, kiedy on ma przyjść. Jestem na skraju wyczerpania. Nie wiem jak to mam rozwiązać.
Podwójna osobowość: dlaczego w domu jestem pyskata i niezadowolona, a poza nim pełna energii?

Chciałabym opisać moja sytuacje, która jest ze mną, w sumie odkąd pamiętam, myślę, że jest to tez uwarunkowane genetycznie, bo mój tata tez się z tym utożsamia. Mianowicie w domu przez rodzinę, jestem postrzegana no i tak tez się zachowuje: niezadowolona wiecznie, chamska, docinająca, pyskata, zawsze mam jakiś problem, focha, wszystko mnie denerwuje i przytłacza, a poza domem zupełnie odwrotnie: pełna Energi, zadowolona, uczynna, nikt by nie pomyślał, ze mam taki charakter w domu. Oczywiście są wyjątki, ale jednak tak to się kreuje większa część mojego życia. Chciałabym jakoś to sobie wyjaśnić albo usprawiedliwić nawet jakimś schorzeniem wiec proszę o pomoc. Jestem 18-latka.

Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka.
Wychodzi na to, że jestem osobą współuzależnioną od toksyka, mimo iż nie jesteśmy razem. Sto razy przekroczył granicę, dawałam szansę i boję się, że mogę to zrobić kiedyś jeszcze raz. Choć wiem, że nie powinnam. To jakaś nigdy niekończąca się historia, wieczne traumy. Mam dość, ale przecież tyle razy miałam już dość, tyle razy był definitywny koniec. I znów powtarzam błędy... Jak sobie pomóc? Czy psychoterapia jest w stanie coś zaradzić? Nie mam czasu, nie mam sił od nowa wałkować problemu samemu psychologowi, a bardziej może możliwości zostawiania małego dziecka (łącznie mam 3 dzieci). Sam psycholog, wysłuchiwanie problemów to za mało :( Jakie są szanse, że psychoterapia odmieni mnie? Jakich narzędzi można się spodziewać na psychoterapii, mam na myśli ćwiczenia czy coś, czym to się różni od wizyt u psychologa?
Mama stała się osoba leżącą. Sama mówi, że ma depresję, płacze, gdy ktoś do niej mówi, że będzie dobrze.
Mama stała się osoba leżącą. Sama mówi, że ma depresję, płacze, gdy ktoś do niej mówi, że będzie dobrze. Albo sama zaczyna mówić i się pyta, czy może popłakać. Uszło z niej życie. Mieszka sama, piętro niżej jej siostra. Opiekujemy się nią ciocia, my 2 córki, ale w nocy jest sama, cały czas leży lub śpi. Niby mówi, że czasem sobie włączy tv, ale chyba tego nie robi. Jak ja przyjdę to włączę, żeby było jak dawniej, a ja wychodzę, to wyłącza. Bo mówi, że musi odpocząć od szpitala. Rozmawia, ma świadomość, że musi się ogarnąć, bo chce choć usiąść na łóżku. Co robić? Psychiatrę wołać, psychologa? Nie wiem.
Jak wspierać córkę, która jest perfekcjonistką, samotnikiem i przeżywa problemy emocjonalne?
Dzien dobry, Mam pytanie odnosnie mojej 20letniej corki. Od kiedy pamietam byla perfekcjonistka, raczej typem samotnika, nie umiala funkcjonowac z dziecmi, wolala ksiazki, jest i byla placzliwa, bardzo wobec siebie surowa. Byla i jest wzorową uczennicą. Studiuje dwa kierunki scisle (jej wybor). Teraz jest na wymianie zagranicznej. Jest jedynaczka. Nigdy z mezem jej do niczego nie zmuszalismy, mamy z nia bardzo dobry kontakt, wszystko nam mowi…Zawsze ja we wszystkim wspieramy. Martwi nas, ze stala sie bardzo placzliwa, depresyjna, ogranicza keontakty z ludzmi do minimum. Kazda najmniejsza trudnosc urasta do rangi problemu konca swiata:( Wczoraj oznajmila ze na 4roku chce mieszkac w studio, bo jak ma zly dzien to nie chce wychodzic do wspolnej kuchni:( Zajada stres snakami. Ma grupe specyficznych znajomych (transgenicznych, homoseksualnych), sama okreslila sie jako bi (my to akceptujemy!) Staramy sie ja wspierac, tlumaczyc (rozmowa jej pomaga, zrzuca to z siebie). Czemu ona tak ma, czy popelnilismy jakis blad? Jak mozemy jej pomoc, na co zwrócić uwagę? Czy jej zachowanie jest oznaka jakiegos zaburzenia? Dziekuje za wszelka pomoc.
Mąż nadużywa alkoholu, nie mieszka wspólnie, nie interesuje się dziećmi - czy to moja wina?
Witam. ,,odeszłam ,, w końcu od męża . Wieczne kłótnie o alkohol. Mąż nadużywa alkoholu. Każda rozmowa kończyła się awanturą, że się czepiam i to ja mam problem i powinnam się zgłosić do psychiatry. Ale już od rana picie i jazda pod wpływem mnie przerosły. Trwało to dwa lata, jak próbowałam do niego dotrzeć.. Jak zwróciłam uwagę, że za dużo pije, to szedł do rodziców i już pił tam, ile chciał i wracał tylko spać do domu..dzieci wtedy nie zauważał- bo jak ze mną nie rozmawiał to dzieci też wtedy były dla niego niewidzialne .. od miesiąca mieszkam z dziećmi już sama. Z dziećmi się nie widział... on dalej nie widzi winy w sobie. Zaczynam się zastanawiać czy rzeczywiście coś ze mną jest nie tak? Może mogłam przymknąć oko?
Proszę o potwierdzenie czy zrobiłem dobrze, czy psycholodzy dobrze mi doradzili - biologiczna mama syna stworzyła stresującą sytuację wybuchając przy dziecku.
Dzień dobry. Zwracam się do państwa z pytaniem / oceną sytuacji odnośnie sytuacji, w której nasz małoletni syn (10 lat) zobaczył mnie i moją żonę w sytuacji łóżkowej, gdy my o tym nie wiedzieliśmy, że on w ogóle nas podglądnął. Syn w środku nocy po cichutku zakradł się do korytarza. My zajęci sobą wraz z żoną nie zamknęliśmy drzwi, bo myśleliśmy, że śpi na piętrze w swoim łóżku ( mamy duży, piętrowy dom, odległość od naszej sypialni z jego pokoju to ok 15m plus piętro). Nie wiedzieliśmy, że syn nas zobaczył i obserwował nic nie mówiąc, gdyż przez cały następny dzień od rana, syn jadł z nami wszystkie posiłki, rozmawiał na inne tematy. Absolutnie NIE UNIKAŁ z nami kontaktu wzrokowego, a wręcz bawił się z nami i psami, późnym popołudniem przyszedł też do łóżka i razem oglądaliśmy film. NIC nie wskazywało na żadne stany lękowe ani niestabilności emocjonalnej. Nic nie odbiegało od normy. Przysłowiowy dzień jak codzień. Wieczorem odwieźliśmy Syna do mojej byłej partnerki ( biologiczna matka Syna) I syn jej powiedział / zapytał się co robił tata ? W TYM momencie biologiczna matka wpadła w furię i szał. Przy dziecku zadzwoniła do mnie ( ojca ) nie przebierając w słowach mówiąc, co o tym myśli. Zrobiła ze mnie w oczach dziecka zboczeńca i degenerata itd. Nigdy wcześniej nie miałem takiej sytuacji - nie wiedziałem co mam powiedzieć synowi. Moja Żona zapytała więc o opinię swoich dwóch znajomych psychologów ( ktorzy dla biologicznej matki i mojej byłej partnerki nie są oczywiście ŻADNYMI autorytetami, bo są znajomymi ... ) - w opini tych psychologów nie powinno oczywiście do tego dojść. - w opinii tych psychologów matka nie powinna tak reagować, bo dziecko było w nowej sytuacji z przysłowiową niezapisaną kartką papieru odnośnie reakcji, na co wskazywał absolutny brak unikania kontaktu wzrokowego z nami i całkowicie normalne zachowanie. Przyszedł też do naszej sypialni ( tam gdzie to sie stało ) i oglądał z nami film. - Wg opini tych psychologów jest to dowód na brak traumatycznej reakcji po zobaczeniu nas - wg opinii tych psychologów furiatyczna reakcja matki doprowadziła do stresu u dziecka, które objawiło się stanami lękowymi i zmianą zachowania w szkole. - wg opinii tych psychologów biologiczna matka powinna powiedzieć dziecku, że nie było jej tam i nie wie co dokładnie się wydarzyło i syn powinien się zapytać mnie. - wg opinii tych psychologów seks małżeński nie jest niczym złym, ale reakcja biologicznej matki pokazała synowi co innego Wg ich opinii błędem natomiast było niezamknięcie drzwi do sypialni. - biologiczna matka w dzieciństwie była molestowana przez ojczyma. Ojczym również przy niej oglądał filmy pornograficzne i się onanizował. Nigdy tego nie przepracowała z żadnym psychologiem. Biologiczna matka mając te traumy z dzieciństwa roztoczyła w szkole wśród znajomych i swojej rodziny wersję, że uprawialiśmy seks PRZY DZIECKU. W opini psychologów ( naszych znajomych ) to biologiczna matka MUSI iść do psychologa, bo będzie na każdą sytuację stresową reagowała furią i wściekłością i to matka ma poważny nieprzepracowany problem z dzieciństwa. Innego mechanizmu nie wytworzyła. Molestujący ojczym nigdy nie poniósł żadnych konsekwencji swoich czynów, a matka mojej byłej partnerki nigdy z nią nie była u żadnego specjalisty. Wyjechała do Niemiec układając sobie życie na nowo z nowym mężem. - psycholog szkolny wraz z kurator szkolną powiedziały, że mam przeprosić dziecko. Że nie ma we mnie empatii, tylko podchodzę do sprawy na chłodno i bez emocji. Natomiast W MOJEJ subiektywnej opinii nie powinienem przepraszać, bo byłoby to przyznanie się do tego, że seks małżeński to zło i reakcja matki ( do dziś samotna ) była poprawna. Nie uprawialiśmy seksu przy dziecku świadomie ani specjalnie - to jak siedząc na toalecie ktoś by wszedł i powiedzieć, że przy kimś się załatwiać? Wytłumaczyłem synowi, że to, co zobaczył, jest w małżeństwie normalnym sposobem okazania miłości między żoną a mężem i sam też to będzie robił. - nasi znajomi psycholodzy stwierdzili, że to matka swoimi reakcjami i emocjami rozdrapała niepotrzebnie ranę. Zalecili po wytłumaczeniu synowi już do tego nie wracać. Nie chodzić po żadnych seksuologach ani terapeutach z dzieckiem na co nalegała biologiczna matka. Posłuchałem się moich znajomych psychologów. I teraz pytania do Państwa, jako że jesteście Państwo niezaangażowani emocjonalnie i cała sytuacja jest anonimowa dla wszystkich stron w tej kwestii - czy moja postawa i wytłumaczenie synowi po radach znajomych psychologów były właściwe? - Czy reakcja matki i to jak zdemonizowała nasz małżeński seks swoją reakcją były właściwe? Czy psychologowie ( nasi znajomi ) maja rację w swojej interpretacji i poradach ? Czy matka dziecka powinna odbyć jakąś terapię ? - dodam jeszcze, że matka biologicznej matki jest jej doradcą. Nie jest ŻADNYM psychologiem ani terapeutą. Popiera córkę w 100% mówiąc, że sama by zrobiła identycznie, bo ona się kieruje sercem i emocjami. Jak sama mówi, nigdy nie rozmawiała z rodzicami na żadne trudne tematy. W mojej subiektywnej ocenie musiała wytworzyć jakiś rodzaj mechanizmów obronno- poznawczych, a bez wsparcia rodziców postawiła na swoje emocje. Dokonała emocjami wyboru ojca córki ( rozstanie ) oraz wyboru ojczyma - również zakończone rozstaniem. Ale córce polecą kierowanie się emocjami ... Nazywa mnie chorym psychicznie facetem i to ja mam iść na terapię ( mimo braku posiadania jakiegokolwiek wykształcenia kierunkowego )... więc ja jej powiedziałem, że to ona też ma nieprzepracowane problemy i to ona wraz z córką powinny iść na terapię, pomimo iż są dorosłymi kobietami, wiek nie zalecza traum. Kto w tej sytuacji ma rację ?? Dziękuję za pomoc
Partner ma silną więź z niebiologicznymi dziećmi, a moich dzieci nie akceptuje. Co zrobić?
Witam, mój partner ma dzieci niebiologiczne z poprzedniego związku. Tzn córkę, o której od początku wiedział, że nie jest jego i syna, o którym z czasem dowiedział się, że nie jest jego biologicznym. To był bardzo toksyczny związek, który rozpadł się 3 lata temu. I teraz ja.. mam córkę również. Sprawa wygląda tak, że jego ex bardzo często dzieci oddaje pod naszą opiekę i żaden problem w tym dla mnie, tylko że on strasznie faworyzuje tamte dzieci. Dla mojej jest oschły, nawet podirytowany jej osobą. Nie potrafię zrozumieć, jak dzieci obcej kobiety, którą podobno nienawidzi są dla niego tak ważne, a mojego syna nie potrafi zaakceptować. Czy trzeba czasu, czy jest zafiksowany na nich? Czy to w ogóle jest dobrze, że traktuje tamte, jak własne? Tamta kobieta ma nowego partnera, w dodatku pojawił się biologiczny ojciec. Tamte dzieci są zagubione. Do mojego partnera mówią tato. Widzę, że ciągle cierpi, jak nie ma ich przy nas, zresztą często o tym mówi.
Mój syn uwielbia mojego brata, ma z nim największą więź. Przez to brat pozwala dzieciom na rzeczy, na które ja się nie zgadzam. Również syn nie chce relacji z moim partnerem.
Dzień dobry. Zwracam się z takim problemem, otóż jestem samotną matką dwójki synów w wieku 9 i 7 lat. Na co dzień pracuję a dziećmi zajmuje się mój brat z bratową, którzy mieszkają w tym samym domu co ja, tyle, że na dole. Niedawno poznałam partnera, ponad pół roku temu. Jestem z nim w ciąży i zamierzamy razem zamieszkać. W czym tkwi problem? Otóż moje dzieci a właściwie mój starszy syn kompletnie nie chce ze mną spędzać czasu, nie chce jeździć z nami na wspólne weekendy do partnera, gdyż uważa, że dzień bez wujka, czyli mojego brata i jego rodziny jest dniem straconym. To jest jedyny jego autorytet i nie widzi świata poza nim. Mój partner bardzo lubi dzieci, sam zresztą ma dwójkę i stara się wszystkich tak samo traktować, lecz więź mojego dziecka z wujkiem jest tak silna, że kompletnie żadna inna osoba się dla niego nie liczy. Jestem już bezradna. Nie wiem co mam robić. Mały ma zaległości w szkole, często nie chodzi, gdyż (cytuję) wujek pozwolił zostać w domu, mimo że ja jako matka mam inne zdanie. Na wiele rzeczy pozwala dzieciom, mimo że ja zakazuje. Ostatnio z partnerem założyliśmy małym aplikacje na telefon taką kontrolę rodzicielską, aby mniej czasu spędzali na tel i na grach, lecz brat kazał mi to usunąć, gdyż robię krzywdę dziecku. Czuję się kompletnie bezradna i bezsilna. Chcemy się przeprowadzić do partnera, to jest 35 km od naszego domu, ale wiem, że brat będzie mi robił problemy, że chce zabrać dzieci, poza tym wiem, że mój syn starszy nie będzie chciał się przeprowadzić i będzie się buntował. Proszę o pomoc, gdzie się udać i co robić 😪
Problemy w małżeństwie: mąż mnie niszczy, a ja chcę odejść. Jak sobie poradzić?
Witam jestem żoną i matką r dzieci . W moim małżeństwie jest już od jakiegoś czasu źle najpierw walczyłam z teściową i mężem kiedy teściowa zmarła myślałam że wszystko się zmieni ale to bylo tylko marzenie on nigdy się nie zmieni tylko jeszcze bardziej mnie niszczę psychicznie ciągle cię awanturuje wyrzuca mnie z domu już mam dość wszystkie rachunki ja płacę on nie dokłada się nawet grosza to co zarobi trzyma dla siebie ja ciągle jestem wyzywana i ciągle mi powtarza że jestem dla matką z nerwów nie jem bo się boje ze znów zrobię coś nie tak o dzieci dbam sama karmię ubieram kształcę jego one nie obchodzą ale od jakiegoś czasu zauważyłam że muj organizm zaczyna inaczej reagować na stres mam.omdlenia i to nie tylko przy kłótniach ale jakim kolejek stresie jestem w tym związku już prawie 20 lat chciała bym odejść ale nie mam gdzie proszę pomóżcie mi co mam robić ...
Jak poradzić sobie z problemami finansowymi? Jak się mobilizować i iść do przodu w tym trudnym czasie?

Jak poradzić sobie z problemami finansowymi? Jestem obecnie bezrobotna. 

Z mężem ciągle się kłócimy. Ostatnio musieliśmy pożyczyć pieniądze, bo nie przedłużono mi kontraktu. Zaczynam się bać. Nie pamiętam, żebym się jakoś rozluźniła, ciągle spięta. 

Mam wrażenie, że nigdy nic nie osiągnę. Ale z czasem jak nikt nie odpowiada na moje CV to tracę motywację i łapię depresję. Jak się mobilizować i iść do przodu w tym trudnym czasie?