Czemu boję się, że druga połówka mnie opuści mimo mocnej więzi?
Julta

Klaudia Fila
Niestety nie można udzielić odpowiedzi na to pytanie - przyczyn może być wiele i zapewne są one złożone. Rozumiem, że ten lęk przed opuszczeniem wiąże się ze sporym dyskomfortem i wprowadza niepokój. Widać też, że jest w Pani chęć i gotowość do szukania odpowiedzi. Najlepszą drogą byłoby rozpoczęcie psychoterapii indywidualnej, podczas której miałaby Pani możliwość przyjrzenia się własnym emocjom i towarzyszącym im myślom oraz mogłaby Pani przejść przez proces zmiany nieadaptacyjnych przekonań.
Pozdrawiam,
Klaudia Fila

Monika Kujawińska
Pani Julto,
W sytuacji, kiedy mocno nam na kimś zależy i taka relacja jest dla nas ważna, niczym dziwnym jest lęk przed jej utratą. Pytanie brzmi, jak często ten lęk się pojawia, w jaki sposób wpływa na Pani zachowanie i sposób myślenia. Jeśli jest to odczucie, które towarzyszy Pani cały czas, bądź bardzo często i wywiera duży wpływ na Pani życie, warto porozmawiać o tym z psychologiem. Spotkania z psychologiem mogą pomóc w ustaleniu przyczyny występowania lęku oraz dobraniu odpowiedniej strategii poradzenia sobie z nim.
Pozdrawiam,
Monika Kujawińska

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Mąż często się śmieje. Mam wrażenie, że ze mnie.
Coś robię, a on po cichu coś mówi do mojej mamy i się śmieje z moją mamą. Kiedy pytam, o co chodzi - słyszę o nic i widzę jak dalej się śmieje z moją mamą. Ja wracam do swojej czynności i wtedy słyszę często "O O O" z ust męża i śmiech mamy.
A ja dalej nie wiem, o co chodzi. Jak chcę coś powiedzieć i przychodzi moja mama , by coś powiedzieć, to nagle mąż się śmieje z mojej wypowiedzi. Wtedy ja cichnę, czuję się upokorzona i wtedy mama może mówić swobodnie.
Ich rozmowa na chwilę cichnie i mogę coś powiedzieć na dany temat, co wiem lub przeczytałam, wtedy słyszę albo "O znów się wymądrza" albo śmieje się razem z moją mamą z tego, co mówię. Ostatnio nawet zaczął się śmiać, jak jesteśmy sami.
Ja naprawdę mam ochotę z kimś porozmawiać o tym, czego się dowiedziałam itp. Ostatnio nasze rozmowy po prostu kończą się na suchych faktach. Czyli co trzeba zrobić, ile pieniędzy na co, co tam u dzieci i tyle. Nie chcę z nim rozmawiać, jak się ze mnie śmieje, ale jednocześnie mam potrzebę mu opowiadania o sobie. Nie wiem, jak przestać mówić do niego przypadkowe informacje. Może ktoś mi podpowie, bo mam dość.
To tak boli, szczególnie jak później słyszę, że to tylko był żart, lub dla mojego dobra, bo się nakręcam na dany temat.
Mam 47 lat jestem w związku małżeńskim od 23 lat, jestem zazdrosny o żonę od 3 lat. Wszystko zaczęło się od odkrycia, że żona nawiązała znajomość z 60-letnim mężczyzną, z którym kontaktowała się telefonicznie - rozmawiali 2-3 razy w tygodniu po 40 min przez telefon. Powiedziała, że to normalna znajomość platoniczna. Ze względu na specyficzną pracę żony, która dużo podróżuje i ma dużo kontaktów z ludźmi, zaczęło się kontrolowanie i podejrzliwość we wszystkie działania żony. Sprawdzanie telefonu, mediów społecznościowych wpadłem w obsesje. Niestety co kilka miesięcy odkrywałem jakieś inne rzeczy, które sugerowały kolejne kontakty z mężczyznami.
Żona wszystkiemu zaprzeczała. Ostatnio odkryłem, że kupiła prezent na urodziny krem do brody - (a ja nie mam brody) dla kolejnego mężczyzny oraz miała w notatniku informację ,,o wizycie MARKA u profesora" zapaliła mi sie lampka, dlaczego ma wpisane imię i tak dba o inną osobę. Teraz też cały czas pilnuje telefonu, wychodzi i dzwoni do niego. Dalej wszystkiemu zaprzecza - i uważa, że jestem chorobliwie zazdrosny, że to normalna znajomość. Już jestem u skraju załamania nerwowego- przez te 3 lata schudłem 20 kg. Jak można mi pomóc.
Dzień Dobry. Proszę o pomoc. Sam już nie wiem czy że mną jest coś nie tak czy osoby otaczajace mnie takie są. Pod spodem opiszę sytuacje. Wybraliśmy się na wycieczkę zagraniczna że znajomymi w 6 osób. Podczas zwiedzania zauważyłem że jedna para małżeńska zachowuje się bardzo dziwnie. Podczas bycia w sklepie wychodzili i szli w swoją stronę, po czym znikali na jakiś czas. Gdy braliśmy hotel i szedł kolega zapłacić to informował jedynie że zapłacił już za siebie zostawiając wiadomość na messengerze. Na lotnisku jak szukaliśmy miejsca to mówi proponuję żebyśmy się rozdzielili bo szybciej coś dla siebie znajdziemy niż dla 6 os. Przy zamówieniach w sklepie patrzyli tylko na siebie pomimo tego że rozmawialiśmy przed wyjazdem że u Nas słabiej z językiem. Jestesmy bliskimi znajomymi. Czy to normalne że patrzyli tylko na siebie czyli tzw. Ja, ja, ja...
Byłam ze swoim facetem prawie 9 lat, jednak od stycznia przechodzimy kryzys. W lutym się wyprowadził i teoretycznie nie byliśmy parą. Ciągnie nas do siebie, próbowaliśmy się dogadać, ale bezskutecznie. Dowiedziałam się jednak, że w czasie kiedy mieliśmy tą 'przerwę' poznał dziewczynę, z którą spędzał czas i rozmawiał. Mówił, że zakończył tę znajomość, bo wie, że kocha mnie i to ze mną chcę odbudować to, co budowaliśmy przez tyle lat. Jest mi bardzo ciężko, bo kocham Go naprawdę mocno, ale nie wiem, czy jestem w stanie poradzić sobie z myślą, że ktoś był w jego życiu. Mówił, że nie zdradził, a ja zaczynam się zastanawiać czy jest to prawdą. Boję się, że z czasem dostanę jakieś dowody. Mam pełno myśli, z którymi nie mogę sobie poradzić. Mieliśmy od kwietnia zamieszkać razem i zacząć budować nowy, silniejszy związek, nie wracając już do tego starego. Mówił, że szukał zrozumienia i wsparcie w tej osobie, ale nie czuje nic do niej. Boję się, że będąc ze mną, będzie rozmyślał o niej. Jestem rozbita... Chciałabym sobie bardzo poradzić z tymi myślami, zamknąć ten ciężki rozdział i faktycznie zacząć budować relację opartą na szczerości, wierności, zaufaniu, wspieraniu się wzajemnym. Nie wiem tylko, czy jestem w stanie udźwignąć całą tę sytuację. Cały czas chciałabym Go wypytywać o relację z tą dziewczyną, co miała, czego ja nie miałam, jak się poznali, dlaczego do niej zagadał, skoro wiedział, że może mnie to skrzywdzić... Jest mi po prostu bardzo ciężko... Ale kocham Go całym sercem, on mówi, że też mnie kocha, że zostawił za sobą to wszystko i chcę angażować się w naszą relację... Proszę o pomoc! Jestem bezradna.
Nie wiem, jak rozwinąć na nowo moje życie prywatne, towarzyskie. Byłam na kilku konsultacjach u psychologa i Pani mi powiedziała, że praca to dobre miejsce na poznanie ludzi. Jestem bardzo młoda i nie wiem, gdzie poznawać ludzi. W dodatku nie mam pracy i nie lubię miasta, w którym mieszkam. W zasadzie to nie wiem też, jak spędzać tutaj wolny czas, ponieważ lubię aktywne formy, nie lubię przesiadywać w kawiarniach/restauracjach, nie znoszę oglądać filmów czy chodzić do muzeów. Lubię chodzić po wzgórzach we Włoszech czy Francji, sporty wodne, marzy mi się wyprawa do lasu i rozpalenie ogniska, chodzenie po wulkanach. Tutaj w Warszawie życie jest bardzo konsumpcyjne i ludzie chodzą wiecznie na kawę albo na zakupy ubraniowe, bądź zabiegi kosmetyczne, ewentualnie na spacer. Sam spacer to za mało dla mnie. Tyle, że zajęcia tego typu są drogie i tu pojawia się problem. Sytuację tę mocno zmienił mężczyzna, którego poznałam 2 miesiące temu, widujemy się regularnie, ale dlatego, bo mieszkamy blisko siebie i czasami zamienimy słowo. Nie zaprosił mnie jeszcze, więc raczej nic z tego nie wyjdzie. Jednak ja się zauroczyłam i od jakiegoś czasu poczułam, jakby on zdjął ze mnie pewną blokadę. Od kiedy o nim tak myślę, nie mam ochoty na wyszukane sposoby spędzania czasu, poczułam bezpieczeństwo i poczucie "utulenia". Nadal jednak pozostaje problem w postaci tego, że nie lubię miasta, w którym mieszkam i potrzebuję poznać ludzi. Myślałam sporo ostatnio o wyprowadzce nad morze, bo mam taką możliwość, jednak nie mam tam żadnych znajomych i mam dosyć tego, że życie, którego pragnę, jest w mojej głowie i ja jestem gotowa, jednak okoliczności mi nie sprzyjają. Na razie wszędzie gdzie jeżdżę, jestem w odosobnieniu i mam tego dosyć.