Left ArrowWstecz

Czy chłopak gryzie się z uczuciami?

Co chłopak miał na myśli zrywając z dziewczyną po paru latach i mówiąc, że zawsze będzie miał ją w sercu, ale nie chce wracać. Czy on gryzie się z uczuciami? Czy ta upartość minie po czasie?
User Forum

Redix750

1 rok temu
Magdalena Sikora

Magdalena Sikora

Dzień dobry,

Tylko ten chłopak może odpowiedzieć na zadane przez Panią pytania. Rozstania są bolesne. Trudno nam zaakceptować, że czyjeś uczucie wygasło, gdy my ciągle kochamy. Jeżeli mogę coś dziewczynie doradzić, to żeby skupiła się na sobie i swoich potrzebach w tym momencie. Do miłości nikogo nie zmusimy.

Powodzenia!

1 rok temu
TwójPsycholog

TwójPsycholog

Cześć,

niestety nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie “co miał na myśli”, oprócz samego chłopaka. Kluczem do tego byłaby szczera, bezpośrednia rozmowa z byłym partnerem :) 

Pozdrawiam

1 rok temu
Justyna Czerniawska (Karkus)

Justyna Czerniawska (Karkus)

Dzień dobry,

na to pytanie odpowiedź zna tylko osoba, która udzieliła takiego komentarza. Jeżeli pojawiają się jakieś wątpliwości co do wypowiedzi lub zakończonej relacji warto jest je wyjaśnić z konkretną osobą i być może pozwoli to na “domknięcie rozdziału” . 

Powodzenia! 

Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta 

1 rok temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Przyznałam się do zdrady pod presją męża, chcąc uratować małżeństwo. Czy mamy szansę?
Mam wyrzuty sumienia, Przyznałam się do zdrady której nie było, ponieważ mąż naciskał, żebym mu powiedziała „prawdę” którą on i tak zna. Zaprzeczałam długi czas, i to była prawda że nie zdradziłam fizycznie, to były wiadomości o których wiedział. I na tej podstawie z adwokatem wymyślił sobie że ma dowody zdrady. Ale fizycznej zdrady nie było, teraz jest mi ciężko. Przyznałam się ponieważ mąż obiecał mi że wycofa pozew rozwodu, zamkniemy ten rozdział nie będzie pytał, kocham męża, mamy 2 dzieci i chciałabym z nim tworzyć przyszłość. Stąd te przyznanie się, które wymusił. Nie wiem co mam teraz robić? Czy naprawdę uda nam się uratować te małżeństwo?
Powrót do mieszkania mamy po rozstaniu przez zdradę. Mama jest zaborcza względem mojego powrotu do partnera.
Mam 26 lat, miesiąc temu dowiedziałam się o zdradzie mojego partnera i wróciłam do domu. Mieszkam z mamą. Od tygodnia mam kontakt z byłym partnerem, który żałuję tego co zrobił i chce, żebym dała mu szansę. Ukrywałam przed mamą nasze spotkania. Dziś powiedziałam, że idę do niego porozmawiać, bo chciałabym dać mu ostatnią szansę, spotykać się z nim i zobaczyć co z tego wyjdzie. Rozmowa skończyła się krzykiem. Mama powiedziała, że jeśli wrócę do niego to nie chce mieć ze mną kontaktu.. słowa bardzo mnie zabolały. Czuję się rozdarta, nieszczęśliwa i czuję strach...
W relacjach nie jestem słuchana, mimo że ja się angażuję. Z czego to wynika?
Wydaje mi się, że trwam w schemacie. W każdej mojej relacji nikt nie przejmuje się mną, tym co mam do powiedzenia, jaka jestem. Cały czas mierzę się z tym, że słucham innych ludzi z zaangażowaniem, próbuję wczuć się w ich słowa, zadaję pytania i… nie otrzymuję tego w zamian. Czuję się jak w roli dziennikarza, który prowadzi wywiad i jest mniej ważny. Kiedy próbuję mówić o sobie to widzę brak zainteresowania albo zmianę tematu i zamykam się w sobie, bo nie będę przecież kogoś zmuszać, skoro nie chce. Zastanawiam się czy to jest kwestia ogólnie dzisiejszego narcystycznego społeczeństwa, czy to ja w jakiś sposób działam tak w moich relacjach na innych. Jestem naprawdę zmęczona tym, sfrustrowana i samotna. Co mogłabym zrobić w tej sytuacji? (Oczywiście można o tym porozmawiać, ale chodzi mi o to czy jest jakiś sposób, żeby bez rozmowy wpłynąć swoim zachowaniem, postawą, aby się tak nie działo.)
Zachodząc w planowaną ciąże, chłopak ulotnił się za namową swojej mamy. Teraz odbudowujemy związek. Czy to dobra decyzja?
Pojechałam na pierwszą wizytę do rodziny mojego chłopaka. Jedna rzecz nie spodobała się jego mamie. Ukrył to przede mną. 3 tygodnie później dowiedziałam się, że jestem w planowanej ciąży. Od tego momentu unikał spotkań, tłumacząc się później, że mama namawiała go do zerwania tej relacji. On nie chciał, ale i tak nie było naszych spotkań. W pewnym czasie poroniłam i wtedy przyjechał do szpitala. Później znowu się nie widzieliśmy. Postanowiłam z nim zerwać ze względu na brak wsparcia, ale nadal coś czułam i miałam nadzieję, że wróci, przeprosi za zachowanie i będziemy wspólnie naprawiać związek. Tak się stało po kilku dniach i zaczęliśmy relacje na nowo. Czy jest możliwe, żeby aż tak bardzo przestraszył się ciąży, skoro była planowana? Czy zasługiwał/zasługuje na drugą szansę?
Muszę pamiętać i ogarniać więcej spraw niż partner, przeciąża mnie to. Sprawia, że nie bardzo wyobrażam sobie pojawienie się dziecka.
Jestem w związku 8 lat, ale różnica między nami to 5 lat. Wchodząc w związek byłam jeszcze nastolatką, a teraz już bliżej do 30 niż dalej (szczególnie partnerowi). Przychodzi taki czas z dalszymi planami na przyszłość. I pojawiają mi się wątpliwości. Wydaje mi się, że mój partner nie jest odpowiedni na ojca. Że sobie nie poradzi, że nie da rady, a ja zostanę ze wszystkimi obowiązkami na głowie. Niby jesteśmy "po równo", ale czasem to ja noszę te przysłowiowe spodnie w związku. Partner jest z tych ugodowych, ale jednocześnie trochę "zapominalskich", więc to ja jestem tą osobą, która wszystko pamięta, ale też planuje i ogarnie. Gdy czasem chcę go poprosić o pomoc i coś mu nie wychodzi to broni się tym, że ma słabą pamięć, że nie pomyślał, że nie wiedział... Natomiast obecnie mamy dosyć luźne życie, więc nie jest to aż taki problem. Ale przy dziecku może się to spiętrzyć. I bardzo się tego boję. Wchodząc w związek mając -naście to nie ma to aż takiego znaczenia. Liczy się tylko to co tu i teraz. Więc sam związek był i jest całkiem dobry. Dalej się dobrze dogadujemy, mamy dużo wspólnych pasji itd. Jest mi najbliższą osobą. Ale myśl o przyszłości trochę mnie paraliżuje. Wręcz waham się czy w takiej sytuacji chcę mieć dzieci. Natomiast wiem, że partner by chciał. Gdy pytałam jego co o tym myśli i czy da sobie radę to mówi, że wiadomo, że ma jakieś drobne wątpliwości, ale uważa, że to naturalnie przyjdzie... I szczerze mówiąc to też chciałabym być w roli ojca. Stety niestety, ale na matkę spada dużo więcej pomimo równouprawnienia itd to jednak matka zawsze będzie tą pierwszą dla dziecka. I trochę mnie to wszystko przeraża i przytłacza. Dużo we mnie lęków i niepokoju.
Złe przeczucie w relacji z mężczyzną - intuicja czy lęk przed odrzuceniem?

Mam dręczące mnie złe przeczucie odnośnie do mężczyzny, który mi się spodobał. Tak naprawdę spodobał mi się z niewłaściwych powodów i w niewłaściwych okolicznościach - mam sporo problemów osobistych, a on zaczął się coraz częściej pojawiać. Nie mogłam jednak się oprzeć temu, z jednej strony czułam, że nie powinien mi się podobać, czułam taki ogromny ciężar, myśląc o nim, z drugiej strony myśl o odepchnięciu od siebie myśli i uczuć o nim była chyba jeszcze cięższa. Budziłam się przedwczoraj i wczoraj o 4 rano i nie mogłam zasnąć, czułam, jakby pewne negatywne uczucia we mnie były spychane na dno i byłam pewna, że chodzi o niego. Dzisiaj w pewnym momencie poczułam, że jemu może chodzić tylko o seks. Nagle poczułam ulgę, jakbym trafiła. Jestem osobą o bardzo silnej intuicji i niejedno w swoim życiu przewidziałam, jednak nie wiem, jak zarządzać tym, że coś się jeszcze nie stało, a ja już znam zakończenie. Jestem tak naprawdę w pułapce, bo problemy osobiste, których teraz nie rozwiążę na już, jeszcze bardziej mnie do niego ciągną. Wiem, że zasługuję na kogoś wspaniałego, po prostu nie poznałam ostatnio mężczyzn i nawet nie wiem, gdzie ich poznawać, a tego mężczyznę widuję regularnie. Nie wiem też, czy to przeczucie jest trafne, zdarzały mi się mylne przeczucia. Szczerze mówiąc, na początku to mocno fantazjowałam o nim seksualnie, w miarę upływu czasu zaczęłam coś do niego czuć i to raczej normalne i sama nie wiem, co z tym zrobić, czy powinnam o nim zapomnieć, skoro jest we mnie tyle niepewności co do niego, a gdybyśmy zaczęli się spotykać, to skąd wiedzieć, kiedy podjąć decyzję o seksie, bo sama mam na niego dużą ochotę, ale boję się porzucenia.

Zależy mi na przyjacielu, jednak on wyjeżdża i stracimy kontakt.
Dzień dobry. Proszę o poradę w takiej sprawie. Właśnie straciłam na bardzo długi czas kontakt z przyjacielem. Nie jest to celowe zerwanie kontaktu. Po prostu przyjaciel będzie w takim miejscu, że kontakt będzie niemożliwy. Są niestety takie miejsca. Chciałabym się zapytać jak sobie z tym wszystkim radzić. Czy przez to, że to będzie tak długi okres to powinnam o przyjacielu zapomnieć? Uważać to co się stało za koniec przyjaźni? Mam naprawdę dylemat co zrobić. Z jednej strony nie wiem czy ta przyjaźń będzie miała kiedyś jeszcze sens, a z drugiej przyjaciel przysłał mi wiadomość z prośbą, abym o nim pamiętała. Obiecałam mu, że nigdy o nim nie zapomnę. I jeszcze jedna sprawa: zmieniam w najbliższym czasie numer telefonu czy wypada mi zadzwonić pierwszej do przyjaciela? Tzn. mam też dylemat czy kobieta może wykonać pierwsza telefon. Ja przyjaciela numer znam. On mojego nowego nie będzie znał. Proszę o poradę co ja mam zrobić? Tak bardzo zależy mi na tej przyjaźni. Pozdrawiam Ryba
Jak pogodzić się z przeszłością partnerki jako eskortki i utrzymać związek?

Moja dziewczyna w poprzednim związku była eskortą (była w układzie sponsorowanym), miała 20 lat starszego od niej mężczyznę, który była bardzo zamożny. Miała wtedy duże długi około 50 tysięcy złotych, ona była zaraz po studiach, nie miała jak zarobić, a odsetki wzrastały, więc zdecydowała się na taki radykalny krok. Podobno (tak mi powiedziała) uprawiała z nim seks z elementami BDSM oraz uczestniczyła w seksie grupowym ze znajomymi jej faceta (sponsora). Teraz jest ze mną w związku i nie mogę się pogodzić z jej przeszłością. Jej przeszłości budzi we mnie lęk i obrzydzenie, proszę o radę jak sobie z tym radzić. Oboje się kochamy, ale jej przeszłość nie daje mi spokoju.

Rozwiodłem się 2 miesiące temu. Była już żona niemal od razu po rozstaniu ze mną weszła w nowy związek.
Witam. Rozwiodłem się 2 miesiące temu. Była już żona niemal od razu po rozstaniu ze mną weszła w nowy związek. Twierdzi, że jest szczęśliwa itp., ja w to nie wnikam. Nurtuje mnie jednak co innego. Średnio raz w tygodniu w dyskusji musi mi wypomnieć, że teraz po rozwodzie zacząłem się spotykać lub spotykam się z taką czy taką dziewczyną. Ogólnie nie ma głębszej wymiany zdań, żeby ona nie wetknęła właśnie elementu jakiejś relacji z mojego życia prywatnego. Nie wiem, o co jej chodzi, co ona może mieć na myśli. Na takie pytania mi nie odpowiada, a gdy mówię jej, żeby zajęła się sobą, to jak wcześniej wspomniałem kilka dni i od nowa. Dodam, że z obserwacji jej nowy związek jest chyba dosyć burzliwy, a ja po naszym rozstaniu zacząłem przykładać większą wagę do swojego wyglądu itp. Pozdrawiam
Mąż strzela focha i grozi rozwodem, a ja analizuję sytuacje czy wszystko jest moją winą.
Byliśmy na wakacjach w ośrodku, było organizowane ognisko. Było bardzo przyjemnie. Mąż rozmawiał z innymi gośćmi, którzy byli z naszych okolic. Pili drinki i jak rozmawiali siedział koło nich. Ja usiadłam ze znajomymi ,z którymi na tych wakacjach byliśmy. W połowie imprezy mężowi się przypomniało, dlaczego nie siedzę koło niego. Potem jeszcze chciał ze mną zatańczyć, a ja odmówiłam, bo nikt nie tańczył, a ja nie lubię pchać się na afisz. Po chwili znajomi zaczęli tańczyć i już wiedziałam, że mam przechlapane. Mąż strzelił na mnie focha na tyle, że spaliśmy osobno. Jak wcześniej próbowałam mu tłumaczyć, że to on znalazł sobie kogoś nowego do rozmów i z nimi siedział, to się burzył i stwierdził, że nasza relacja zmierza w wiadomym kierunku rozwodu. Jak sobie przemyślałam to wszystko to fakt w te wakacje bardziej siedziałam koło znajomych niż koło niego, ale to też nie tylko moja wina, bo on niby gdzieś szedł za mną, potem kogoś przepuścił i co ja miałam się przesiadać w restauracji, żeby być zawsze koło niego? Może powinnam tak zrobić, ale na tym ognisku on też mógł przyjść koło mnie, zresztą czy to jest takie problem, żeby zaraz strzelać aż takiego focha? Strasznie się denerwuję, ciągle analizuję swoje zachowanie co zrobiłam źle i dlaczego nie zrobiłam inaczej. Męczy mnie ciągle poczucie winy. A może faktycznie ja się źle zachowuje? Tylko jak gdzieś jesteśmy na imprezie, a on chodzi swoimi ścieżkami, bo często się zdarza, że siedzę sama, a z niego łajza jest to mówię mu, że mi przykro było, ale nie straszę rozwodem czy nie kładę się osobno. Chociaż może faktycznie to ja tutaj zawiniłam, mogłam się przesiąść obok niego..
Partner chorobliwie zazdrosny. Widzi różne osoby, w różnych miejscach i uważa, że są jakoś ze mną powiązani.
Dzień dobry mam problem z partnerem. Jesteśmy w związku ponad 4 lata ,nie mieszkamy razem. Co jakiś czas ,najczęściej co roku w okresie letnim mój partner ma atak zazdrości. Ta zazdrość objawia się następująco: niby sam do siebie, lecz głośno zaczyna coś mówić i nie kończy. Po alkoholu jest wyjątkowo złośliwy. Śledzi mnie przyjeżdżając pod dom. Wmawia mi rzeczy irracjonalne twierdząc, że przypadkowy gość jadący drogą na moim osiedlu wyjeżdżał ode mnie. Mimo że na moim osiedlu jest blisko 100 mieszkań. Twierdzi, że np. w aucie jadącym z naprzeciwka siedział gość, którego widział 2 razy w mojej pracy 🙈🙈🙈 jest chorobliwie zazdrosny. Ostatnio zobaczył w internecie kobietę stojąca tyłem , sylwetką i włosami przypominała mnie . Wmówił mi, że to ja 🙈🙈🙈 jestem u kresu wytrzymałości. Najgorsze, że partner nie widzi nic złego w swoim zachowaniu . Proszę o radę czy jest szansa, że ten człowiek się zmieni? Mam wrażenie, że jest coraz gorzej …
Mieszkam z chłopakiem z którym bylam kiedyś w związku a teraz już nie wiem. Ma silne objawy kompulsyjno-impulsyjne i potrzebę zmuszania mnie do sprawdzania całego mieszkania. To zajmuje mnóstwo czasu, utrudnia mi sprzątanie i wysypanie się i bardzo mnie stresuje. Być może wpadnę przez to niedługo w depresję i być może nie będę sobie radzić w pracy. Rozmowy nie wiele dają, leczenie też nie. Próbowałam zmusić go do wyprowadzki bo to moje mieszkanie ale bez pomocy policji albo jego agresywnego ojca prawdopodobnie nie będzie to możliwe. Zresztą stres spowodowany szantażami że ma się wyprowadzić na dłuższą metę nie sprzyja zdrowiu ani jego ani mojemu. Obawiam się że chłopak w końcu się zabije, zresztą mówi o tym często. Do szpitala nie chce iść. Nie wiem co mam zrobić.
Jak rozpoznać, że jestem w kimś zakochana, zauroczona lub jest to już prawdziwa miłość.
Szukam samych negatywów gdy zaczynam nową relacje...
Pragnę znaleźć miłość swojego życia, jednak gdy rozpoczynam relacje szukam samych negatywów aby móc sobie ją odpuścić. Żenuje mnie również późniejsze opowiadanie innym o relacjach, które zaczęłam. Chciałabym być w bliskiej relacji ale jednak uwielbiam być sama.
Po wyprowadzce z akademika jest mi jeszcze trudniej z lękiem przed utratą czasu z przyjacielem. Chciałabym móc zdrowo funkcjonować.
Wyprowadziłam się z akademika, jest mi dość ciężko, największy problem mam z tym, że zostali tam moi znajomi i tylko ja się wyprowadziłam. Boję się, że wpłynie to na naszą przyjaźń i przez dystans relacja nie będzie już taka sama, że nasz kontakt będzie mniejszy. Ale moim głównym problemem który nie daje mi spokoju i nie wiem jak sobie z nim poradzić jest zazdrość. Wśród tych znajomych, którzy zostali w akademiku, jest mój najlepszy przyjaciel a jednocześnie mój były. Mamy ze sobą bardzo dobry kontakt, przyjaźnimy się i będąc w akademiku spędzaliśmy prawie każdy dzień razem, gotowaliśmy razem, chodziliśmy na zakupy, jedliśmy razem posiłki. Już będąc w akademiku byłam bardzo zazdrosna o jego czas. Wiem, że ze mną spedzał najwięcej czasu, ale mimo to robiło mi się bardzo smutno jak słyszałam, że spedza czas z kimś innym. Oczywiście najgorzej czułam się kiedy spędzał czas z innymi dziewczynami, mimo że nie do końca czułam jakieś "zagrożenie" z ich strony. Teraz po wyprowadzce mam z tym jeszcze większy problem. Całym dniami siedzę i myślę co robi, sprawdzam czy jest aktywny na mediach społecznościowych, bo jak tak, to od razu pojawiają się myśli, że na pewno spędza teraz czas z jakąś dziewczyną albo jest na jakieś imprezie. Boję się, że zapomni o spędzaniu czasu ze mną (przez dystans który się pojawił i towarzystwo które ma na miejscu), już teraz trudne dla mnie jest to, że nie możemy go spędzać tak jak wczesniej czyli np. gotując. Nie wiem co mogę zrobić z tą zazdrością. Jest dla mnie bardzo problematyczna, przeszkadza w codziennym funkcjonowaniu i wynika najpewniej z lęku przed odrzuceniem. Nie jest też tak, że przez to, że jest to mój były partner to spędzam z nim czas bo liczę na powrót do związku, nie chciałabym z nim być. Myślę, że bardziej wynika to z tego, że jest jedynym moim bliskim przyjacielem, najlepiej się dogadujemy i nie mam poza nim w zasadzie nikogo. Ale chciałabym móc nauczyć się być w zdrowy sposób w tej relacji i nie ograniczać go moimi humorami tylko do znajomości ze mną przez moją zazdrość. Bardzo proszę o pomoc 🥺
Były mąż mnie szantażuje i dręczy, a rodzina chce go widywać na imprezach rodzinnych.
Dzień dobry, rozstałam się z mężem. Ten związek to byka tragedia, po rozstaniu On zachowywał sie jak psychopata i robi to dalej.. dręczy mnie i szantażuje, a moja rodzina zaprasza go na urodziny i w tym momencie na komunie jednego ze swoich dzieci, gdyż jest chrzestnym. Zaprosili Go z partnerką i mnie z mężem i dzieckiem. Tylko, że ten konflikt wciąż trwa i oni, o tym wiedzą, my nie chcemy awantur w takim dniu. Wszyscy maja do nas pretensje, że to nasza wina i to my powinniśmy być, a nie zachowywać sie, w ten sposób. Jestem psychicznie wykończona wiadomościami i szantażami, a moja rodzina ma to gdzieś i jeszcze dokłada mi stresu. Zaczynam wierzyć, że to ze mną jest coś nie tak. Nie wiem już kto w tej sytuacji ma rację. Spotkało mnie bardzo wiele krzywdy od tego człowieka, ale nie mówiłam o tym rodzinie. Chciałam tylko zakończyć tamten związek, ale wiedzieli o policji i szantażach.
Przyjaciółka - nie czuję, że mnie rozumie i jej mówienie, że "zawsze jestem" jest puste.
Mam w ostatnim czasie problem z przyjaciółką. Nasza relacja miała wzloty i upadki, aczkolwiek pracujemy nad tym, by było lepiej. Jednak w ostatnim czasie mam znów problemy prywatne i nie chcę jej nimi obarczać, ale czuję, że wpływają na mnie strasznie. Chciałam po prostu z nią porozmawiać i tu nie chodzi, by siedziała ze mną 24/7, a czuję się tak jakbym się narzucała. Ma teraz nowe życie, jest szczęśliwa, a ja się czuję zbędna. W odpowiedzi dostałam, że psycholog jej kazała stawiać siebie na pierwszym miejscu i że nie może mi matkować (ma do tego tendecje - przez to poprzednio mieliśmy w przerwę relacji, bo ona faktycznie czuła się przeze mnie przytłoczona, a ja się uczyłam radzić sobie sama). Dodatkowo poczułam się tak, że ona odnowiła kontakt z wieloma osobami i nie nadąża z odpisywaniem, a gdy zasugerowałam jej, że czuję się zmęczona tym, że do każdego muszę pierwsza pisać, to mi odparła, że wcześniej mi to nie przeszkadzało. Ona wytłumaczyła się tym też, że zapomina odpisać, trzeba jej przypominać, mówiąc, że to przez ADHD (wiem, że ma. Nie neguje tego, ale sam fakt, że zwala na to, a gdy ja zwalałam na swoje trudności, to mi zwracała na to uwagę). W dodatku nie czuję, że mnie rozumie i jej mówienie, że "zawsze jestem" jest puste. Może tak twierdzę, bo obecnie tkwie u toksycznej rodziny? Sama nie wiem.
Problematyczne relacje rodzinne, niezrozumiałe zachowanie przyszłej teściowej
Dzień dobry. Zwracam się z problemem, potrzebuje rady w kwestii relacji rodzinnych. Jestem w związku narzeczeńskim od pół roku. Matka mojego narzeczonego zachowuje się do mnie w normalny sposób, niekiedy przesadza (obgaduje do mnie członków jej rodziny, po czym ich komplementuje np. „Ale przesoliła tą pizzę, strasznie słona” po czym zwraca się do osoby która wykonała jedzenie „Kasiu pyszna pizza, taka doprawiona”). Pomijając takie sytuacje zwracała się zawsze do mnie dobrze, była miła, dawała prezenty, dopytywała o mnie i pracę. Relacje ze swoim synem a moim narzeczonym miała naprawdę dziwne traktowała go bardziej jak partnera, później jak „sługę” na zasadzie „przywieź mi 2 jabłka, idź zanieść moje faktury do księgowej”, dzwonienie kilka razy dziennie z pytaniami „co robicie, co tam” później to ustało kiedy mój partner zaczął stawiać granice. Ale kilka dni temu napisała wiadomość obrażająca mnie po kłótni z moim narzeczonym na zasadzie „niech Monika zajmie się swoją psychika bo ona i cała jej rodzina to ludzie z bardzo złą opinią i to nie tylko moje zdanie, jestem dla niej miła i staram się tolerować tylko ze względu na ciebie synu” po czym w dalszym toku kłótni z nią mój narzeczony zapytał ponownie i zwrócił uwagę na to czemu tak pisze skoro zawsze jest miła i żeby przestała mnie obrażać ona napisała: „zawsze chciałam dla was szczęścia, nigdy nie mówiłam źle o rodzinie Moniki, ani Monice, chce się z nią przyjaźnić”. W rozmowie z nim twarzą w twarz następnego dnia skonfrontowana stwierdziła że zachowałam się kiedyś niepoprawnie bo „kuzynka powiedziała mi że na grillu jak ktos się jej zapytał o ślub to powiedziała do ciebie na ucho że wiedziałam jak powiemy twojej mamie to wszyscy będą wiedzieć” taka sytuacja nie miała miejsca ale ona tego dalej do siebie nie przyjmuje mimo tłumaczenia mojego narzeczonego. Teraz cała rodzina jest wkręcona w jakąś aferę bez powodu jeden odbija na drugiego, a ja sama nie wiem co powinnam zrobić bo teoretycznie sama z nią nie rozmawiałam bo uważam że to wciąż nie moja sprawa ponieważ cała kłótnia między nią a moim narzeczonym wyszła ze względu jego pracy i relacji z siostrą i nagle coś o mnie. Całą ich kłótnią zaczęła się przez jego pracę, jego zachowanie w stosunku do niej i kłótnie z siostrą. Ale ona jak słyszy jakiekolwiek argumenty od niego to odwraca to na siebie, że jest ofiarą i że się usuwa z jego życia, po czym znów narzeka na moje zachowanie podając te dwie sytuacje. Po czym skonfrontowana że to nie jest prawda mówi że ona chce naszego szczęścia i że zawsze chciała. Co ja mam zrobić w takiej sytuacji? Bo zależało mi na dobrych relacjach z nią i całą rodziną a teraz czuję że cała rodzina będzie przeciwko mnie. Proszę o radę co mogę zrobić w takiej sytuacji?
Co zrobić, kiedy narcyz karze mnie milczeniem od kilku dni? Jestem na skraju załamania nerwowego.
Co zrobić, kiedy narcyz karze mnie milczeniem od kilku dni? Jestem na skraju załamania nerwowego.
Jak wrócić do normalnego życia po rozstaniu z chłopakiem? Nigdy mnie nie kochał.
Jak wrócić do normalnego życia po rozstaniu z chłopakiem? Nigdy mnie nie kochał. Mówił to co chciałam usłyszeć. Bardzo mnie skrzywdził.