Co grozi, jeśli nie zgłoszę się na terapię po sugestii szkolnego psychologa za spożycie marihuany?
Szkolny psycholog chce mnie wysłać na terapie do specjalisty, bo powiedziałem mu, że spożywałem marihuanę, nie chce iść na ta terapie. Czy grozi mi coś, jeśli nie zgłoszę się do specjalisty i ile będę zmuszony do odwiedzania go? Jestem totalnie przeciw pójścia do niego
Anon

Joanna Lida
Psycholog może sugerować, a nie zalecić terapię, a Ty nie musisz z tego korzystać. Ale jeśli jesteś niepełnoletni to w takiego rodzaju decyzjach powinni brać udział rodzice. Czy oni wiedzą o zaleceniu psychologa? Inna sprawa to niechęć do wizyty, dlaczego jesteś przeciw? Takie rozmowy mogą być b.pożyteczne i wcale nie muszą ściśle dotyczyć używania marihuany, ale Twoich problemów, spraw które są dla Ciebie np trudne, wielu osobom rozmowy b. pomagają.
Pozdrawiam
Joanna Lida

Patrycja Kurowska
Dzień dobry,
rozumiem Pana niechęć i opór przed terapią – to zupełnie naturalne, że budzi to w Panu sprzeciw, zwłaszcza jeśli czuje się Pan, że to nie jest coś, czego sam potrzebuje. Chcę jednak, żeby Pan wiedział, że szkoła czy psycholog prawdopodobnie kierują się troską, nawet jeśli ich reakcja wydaje się Panu przesadzona.
W praktyce nie grożą Panu żadne prawne konsekwencje tylko za to, że nie zgłosi się Pan na terapię. Jeśli jest Pan niepełnoletni, szkoła może poinformować rodziców, a oni mogą próbować namawiać Pana na wizyty.
Warto zastanowić się, dlaczego w ogóle doszło do tej sytuacji. Może psycholog widzi coś, czego Pan jeszcze nie dostrzega? Może nie chodzi tylko o marihuanę, ale o to, że szkoła zauważa u Pana stres, wycofanie czy coś, co ich niepokoi? Nie mówię, że musi się Pan zgadzać z ich oceną, ale może warto przynajmniej wyjaśnić sobie, o co dokładnie chodzi.
Jeśli naprawdę nie chce Pan iść do terapeuty, może warto porozmawiać o tym szczerze z psychologiem szkolnym? Zapytać, czy są inne możliwości – np. regularne rozmowy w szkole zamiast wizyt u specjalisty. Czasem już samo to może załagodzić sytuację.
Najważniejsze, żeby Pan nie czuł się osaczony ani zmuszony. Terapia ma sens tylko wtedy, gdy jest dobrowolna. Ale jeśli kiedykolwiek uzna Pan, że jednak warto porozmawiać z kimś neutralnym – niech to będzie Pana wybór, a nie przymus.
Jeśli szkoła lub rodzice będą wywierać zbyt dużą presję, zawsze może Pan poszukać wsparcia np. u rzecznika praw ucznia. Ważne, żeby Pan wiedział, że ma swoje prawa i możliwości działania.
Trzymam kciuki, żeby udało się znaleźć rozwiązanie, które będzie dla Pana w porządku. I pamiętaj – to Pan ma ostateczny głos w tej sprawie.
Pozdrawiam serdecznie,
Patrycja Kurowska

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Dobierz psychologaZobacz podobne
Ogólnie to mam prawie 15 lat. Przez długi czas w szkole mnie wyzywali (i dalej to robią) pewnego dnia miałam dosyć tego i chciałam się postawić, ale powiedziałam o słowo za dużo, chociaż nie jest mi przykro z tego powodu, po prostu, gdybym tego nie powiedziała, prawdopodobnie nie zaczęliby mi grozić, że pobiją mnie po szkole. Oczywiście następnego dnia po tym, po szkole naprawdę mnie napadli, trzech chłopaków patrzyło (jeden to był ten, co mi groził) a dziewczyna, która z nimi była mnie zaatakowała. Jako osoba, która trenuje Teakwondo już długo, obroniłam się i poprosiłam przechodzącego o pomoc, który mnie zignorował. Sprawa wylądowała na policji, dalej nie wiem.
Po tym, co się stało, trochę boję się chodzić do szkoły lub gdziekolwiek. Zawsze strasznie się rozglądam, tym bardziej za siebie, by upewnić się, że nikt za mną nie idzie, a gdy przechodzę obok kogokolwiek, głównie osób, których nie znam, strasznie się im przyglądam na wszelki wypadek, gdyby chcieli mi coś zrobić tak jak wtedy. Już nie wiem, co z tym zrobić, bo boję się, że coś mi zrobią. Czy da się jakoś pozbyć tego strachu?
Witam, mam problem z 11-letnią córką. Mianowicie, córka ma manię mycia rąk. Brzydzi się wielu rzeczy. Nie pozwoli się przytulać, bo uważa, że się ubrudzi — zaraz musi myć ręce. Np. będąc u babci, siada tylko na jednym fotelu, w jednej pozycji. Np. ściąga adidasy i sznurówki muszą być w butach, bo jak dotkną podłogi, to wpada w złość i uważa, że się ubrudzą. Najgorsze jest to, że jak ją pytam, dlaczego tak robi, to ona twierdzi, że nie wie i że jej to nie przeszkadza. Są miejsca, gdzie zachowuje się normalnie, np. szkoła. Nie wiem, gdzie mam szukać pomocy. Chodzi do psychologa, ale nie widzę żadnej poprawy. Czy to może być nerwica natręctw?
Dzień dobry mam problem ze sobą i nie wiem jak sobie z nim poradzić.
Chodzi o moją mamę. Kocha mnie, przytula, gotuje obiady i nie hamuje moich ambicji i wspiera mnie we wszystkim, jednak mam do niej odrazę i agresję. Nie chcę jej krzywdzić, ale wybucham do niej agresją cały czas, nawet jak nic do mnie nie mówi. Odkąd skończyłam 18 lat dochodzą również przekleństwa, ale tylko z mojej strony. Mama jest smutna i widzę, że pęka jej serce, bo bardzo jej dokuczam, ale nie potrafię przestać. Kocham ją i nienawidzę. Wskoczyłabym za nią w ogień, ale i ją do niego wepchnęła. Na myśl, że mogę jej wbić szpilkę i doprowadzić do złego stanu odczuwam satysfakcję i zadowolenie, a gdy skończę umartwiam się jak mi jej żal i nie chcę, aby była smutna. Wiem, że jak odejdzie, to ja razem z nią.
Dzieciństwo miałam bardzo dobre, bo mama sama mnie wychowywała. Może chodzi o ojca, bo bardzo jej dokuczał, jak miałam może z 2 latka, potem odeszłyśmy. Może podświadomie chcę przejąć jego rolę.
O co chodzi i co jest ze mną nie tak? Chciałabym, aby mama miała kochającą córkę, a nie potwora. Bardzo proszę o pomoc.