Left ArrowWstecz

Czy iść na imprezę, gdy żona ma pierwszą wizytę u psychoterapeuty?

Witam. 

Żona ma pierwszą wizytę u psychoterapeuty w dniu, kiedy mam imprezę wieczorem. Ogólnie to jest między nami nie za dobrze. 

M. In. w domu nie okazuje uczuć, nawet jej przeszkadzam czasem. Rozmawiałam z nią, że będę czuł się źle, jak pójdę i ją zostawię samą w domu, ona mi mówi, że będzie prawdopodobnie potrzebowała przestrzeni i żebym szedł. Na moje pytanie, co by zrobiła na moim miejscu, odpowiedziała, że nie wie. 

Pytanie zadałem z czystej ciekawości, a nie żeby otrzymać odpowiedź. Bije się z myślami czy iść, czy zostać w domu, bo będzie miała potem wyrzuty.

User Forum

Benek

3 miesiące temu
Sonia Zdziebło

Sonia Zdziebło

Zachęcam do przyjrzenia się motywacjom, jakie stoją za chęcią zostania w domu. Co miałoby dać niepójście lub czego miałby Pan uniknąć? Napisał Pan, że żona będzie miała wyrzuty, jednocześnie sama poinformowała Pana o tym, że prawdopodobnie będzie potrzebowała przestrzeni po sesji. Zachęcam do przyjrzenia się dynamice Państwa relacji. 

Sytuacja, o której Pan pisze, przywodzi mi na myśl temat granic w relacji. Niestety nie znam Państwa historii i kontekstu, zachęcam do poszukania wsparcia na terapii indywidualnej dla Pana, bądź na terapii par. Będzie Pan mógł poprzyglądać się swoim granicom i dynamice Państwa relacji.

 

Powodzenia !

 

Sonia Zdziebło 

3 miesiące temu
Katarzyna Kania-Bzdyl

Katarzyna Kania-Bzdyl

Drogi Benku,

super, że swoje wyjście skonsultowałeś z żoną. 

Otrzymałeś odpowiedź, że prawdopodobnie będzie chciała pobyć sama. Co Ty na to, aby wystosować do żony komunikat typu: "(imię) wspominałaś mi, że prawdopodobnie będziesz potrzebować przestrzeni po spotkaniu z psychoterapeutą. W takim razie idę na tę imprezę, ale pamiętaj, że będę dostępny pod telefonem i jeśli poczujesz potrzebę, abym wrócił wcześniej do domu, to daj mi znać, przyjadę." Jest to bardzo uczciwe z Twojej strony. Natomiast pamiętaj przy tym, że nie możesz brać odpowiedzialności na siebie za czyjeś uczucia czy emocje (mam tu na myśli nastrój żony w związku ze wspomnianą sytuacją). 

 

Pozdrawiam i życzę pomyślności,

Katarzyna Kania-Bzdyl

3 miesiące temu
Anna Martyniuk-Białecka

Anna Martyniuk-Białecka

Dzień dobry,

Czytając Pana wypowiedź, mam wrażenie, że przechodzą Państwo trudniejszy okres w związku.

Zauważam również, że zależy Panu na żonie i na tym, aby nie czuła się osamotniona po pierwszej wizycie u terapeuty. 

To bardzo empatyczne z Pana strony, a jednocześnie miły gest wobec partnerki, kiedy między Państwem się nie układa za dobrze.

Nie mogę powiedzieć, co dokładnie Pan powinien zrobić, bo to oczywiście należy do Pana. Warto jednak wziąć pod uwagę jej słowa, że potrzebuje przestrzeni do zastanowienia się i przemyśleń po spotkaniu. Warto też pomyśleć o Pana potrzebach oraz zastanowić się, czy w ogóle będzie Pan w stanie dobrze się bawić na imprezie. Może warto nawiązać jeszcze do tego w rozmowie przed tym dniem. Zostawić sobie nawzajem furtkę do możliwości zmiany i otwartą możliwość kontaktu. 

Mam nadzieję, że podejmie Pan najlepszą dla siebie decyzję.

 

Pozdrawiam ciepło,

psycholog Anna Martyniuk-Białecka

3 miesiące temu
Emilia Jędryka

Emilia Jędryka

Panie Benku,

Widzę, że to dla Pana ważna sytuacja i zależy Panu na tym, żeby dobrze postąpić. Z jednej strony myśli Pan o tym, żeby być przy żonie po jej pierwszej sesji, a z drugiej – słyszy Pan od niej, że chce mieć przestrzeń i że nie ma nic przeciwko temu, żeby Pan poszedł na imprezę.

Możliwe, że sesja będzie dla niej emocjonalnie wymagająca i rzeczywiście po niej będzie chciała pobyć sama, a nie rozmawiać od razu o tym, co przeżyła. Nie znaczy to, że nie potrzebuje Pana w ogóle, tylko że potrzebuje tego w inny sposób. Może warto zapytać ją wprost, czy chciałaby, żeby np. rano lub przed sesją był Pan przez chwilę obok, albo czy wolałaby, żeby po imprezie napisał Pan do niej, jak się czuje.

Proszę dać sobie prawo do podjęcia decyzji, która będzie dla Pana zgodna z tym, co Pan czuje, ale też zgodna z tym, co mówi Pana żona. Może kluczowe pytanie brzmi nie „czy iść, czy zostać?”, ale „jak być obecnym w jej życiu w sposób, który będzie dla niej wspierający?”.

 

Trzymam kciuki, żeby udało się znaleźć dobre rozwiązanie.

3 miesiące temu
Anastazja Zawiślak

Anastazja Zawiślak

Dzień dobry, 

Widzę, że bardzo zależy Ci na  żonie i na tym, jak się czuje. 

To, że zastanawiasz się, czy zostać z nią po pierwszej wizycie u terapeuty, pokazuje Twoją troskę i zaangażowanie, nawet jeśli między Wami nie jest teraz najlepiej.  

Ona mówi, że będzie potrzebowała przestrzeni, ale jednocześnie masz wrażenie, że jeśli pójdziesz, pojawią się wyrzuty sumienia. Może to być sygnał, że Twoje emocje są równie ważne w tej sytuacji, jak jej potrzeby. Czasem ludzie po terapii rzeczywiście potrzebują czasu dla siebie, żeby przetrawić to, co się wydarzyło na sesji. Inni chcą rozmowy i wsparcia. Wygląda na to, że Twoja żona sama jeszcze nie wie, czego będzie potrzebować.  

Może warto powiedzieć jej wprost, co czujesz: „Chciałbym być dla Ciebie wsparciem, ale nie wiem, jak będzie Ci najlepiej – być samemu czy mieć kogoś blisko. Jeśli zmienisz zdanie, powiedz mi, a ja dostosuję się do tego, czego będziesz potrzebować”. To daje jej wybór i jasny sygnał, że jesteś obok, ale nie narzucasz swojej obecności.  

A co z Twoimi emocjami? Wydaje się, że chcesz być blisko, ale czujesz się też odtrącany. Może to nie tylko kwestia tej jednej nocy, ale czegoś głębszego między Wami? Może warto, żebyście w swoim tempie spróbowali znaleźć sposób na lepszą komunikację, bo oboje wydajecie się zagubieni w tym, jak do siebie dotrzeć.  

Nie chodzi o wybór „dobrze” czy „źle”, ale o to, co w tej chwili będzie dla Was obojga najlepsze. Trzymaj się i daj sobie przestrzeń do podjęcia decyzji, która będzie zgodna z Tobą. 💛

 

Pozdrawiam,

Anastazja Zawiślak

Psycholog

3 miesiące temu
Urszula Małek

Urszula Małek

Dzień dobry,

Ważne jest, aby w takim momencie zadbać także o siebie, by później nie czuć się przytłoczonym, niezależnie od tego, co zdecydujesz. Warto porozmawiać z żoną o tym, co naprawdę czujecie i jak możecie sobie wzajemnie pomóc w tym trudnym okresie, bez wzajemnych oczekiwań i presji. Czasami otwarta rozmowa o Twoich uczuciach i potrzebach może pomóc Wam dojść do rozwiązania, które będzie bardziej komfortowe dla obu stron.

Życzę wszystkiego dobrego,

Urszula Małek

2 miesiące temu

Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?

Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!

Dobierz psychologaArrowRight

Zobacz podobne

Co jeśli pójdę do psychologa pierwszy raz i nie będę wiedzieć, co powiedzieć (co jeśli się popłaczę)?
Dzień dobry. Co jeśli pójdę do psychologa pierwszy raz i nie będę wiedzieć, co powiedzieć (co jeśli się popłaczę)?
Chciałabym się dowiedzieć co robić w przypadku, gdy za każdym razem jak mam wyjść gdzieś na jakieś spotkanie ze znajomymi albo z rodziną mojego męża, niesamowicie się męczę
Dzień dobry Chciałabym się dowiedzieć co robić w przypadku, gdy za każdym razem jak mam wyjść gdzieś na jakieś spotkanie ze znajomymi albo z rodziną mojego męża, niesamowicie się męczę, patrzę tylko na czas, kiedy będę mogła wrócić do domu. Chciałabym to w sobie zmienić, bo jakieś imprezy czy spotkania zdarzają się bardzo często, a ja za każdym razem przechodzę męczarnie. Czy da się to leczyć? Muszę tu nadmienić, że nie boję się ludzi, jak mam poznawać nowe osoby to bardzo to lubię. Jednak jak znam już kogoś dłużej, to męczę się w takim towarzystwie, szukam gorączkowo tematów do rozmowy, a czasami jak mam gorszy dzień, to się w ogóle nie odzywam, zawsze szukam wymówek, żeby tylko nie musieć wyjść. Patrzę zawsze na tych, co fajnie się bawią w swoim towarzystwie, śmieją się, dowcipkują i ja marzę tylko żeby wyjść. Chciałabym to w sobie zmienić, ale nie wiem jak i od czego zacząć. Proszę o poradę
Moje pytanie dotyczy sprawy, która męczy mnie już coraz bardziej
Witam, Moje pytanie dotyczy sprawy, która męczy mnie już coraz bardziej. Jesteśmy małżeństwem już prawie 10 lat. Mieliśmy taki okres w życiu, że około roku chodziliśmy na terapie dla par, ponieważ nie potrafiliśmy ze sobą rozmawiać i ta terapia mocno nam pomogła. Jest super. Mamy wspólne cele. Budujemy dom. Mamy 2 wspaniałych maluchów. Natomiast moja żona, mimo że uważam, że ma świetną figurę, nie chce pokazywać swoich kobiecych atrybutów. Chodzi generalnie o to, że gdy przychodzi wiosna i lato, to cały czas nosi długie, luźne sukienki prawie do kostek i wstydzi się pokazywać swoje ładne nogi i pupę. I zaznaczam ,nie chodzi mi tutaj o sukienki mini, ale wystarczy sukienka nad kolano albo z rozcięciem, albo nawet krótkie spodenki, nie muszą być szorty, które pokazują pół tyłka. Ja, jako facet, którego kręcą głównie nogi i tyłek cały czas próbuję dać jej do zrozumienia, że na tym mi bardzo zależy, ze może jest to płytkie, ale jest to dla mnie ważne, żeby pokazywała przede mną na ulicy swoje kobiece atrybuty, a nie tylko w domu gdy nikt nie widzi. Daje jej to do zrozumienia albo poprzez spokojną rozmowę, albo delikatnymi gestami, czasem się zdarza, że tak mnie to dotyka, że widzi, że jest mi z tym źle i nawet czasem jej to wygarnę. Ona twierdzi, że ona musi się dobrze sama ze sobą czuć i do niczego jej nie zmuszę i puszcza teksty typu, że jak jej nie akceptuje taką, jaka jest, to trudno, mogę sobie wymienić ją na inną. Oczywiście jestem pewien, że to tylko taki głupi tekst. Nie wiem,co mam robić ,czasem jestem taki zdołowany,że wokoło jest tyle kobiet, które nie mają z tym żadnego problemu i to delikatnie mówiąc kobiet, które, mimo że nie są perfekcyjne, to nie wstydzą się pokazywać kształtu swojego ciała. Ja lubię taką pewność siebie. Nie wiem, co z tym robić. Jak w sytuacjach spięć, mówiłem żonie, że może przydałaby się jakaś wizyta dla odnowy u terapeuty, to ona mnie zbywa oczywiście. No cóż to na tyle. Dziękuje.
Pierwsza wizyta u psychologa - jak wygląda i jak się przygotować?
Witam, chciałabym zapytać się, jak wygląda pierwsza wizyta u psychologa? Czego się spodziewać?
Witam Jesteśmy z żoną po dwóch prawie latach terapii. Nasza terapeutka wg mnie od początku szukała jedynie winy w mojej osobie.
Witam Jesteśmy z żoną po dwóch prawie latach terapii. Nasza terapeutka wg mnie od początku szukała jedynie winy w mojej osobie. Pierwsze, co mi dało do myślenia ,to jej pytanie, kiedy mówiłem, że z żoną nie współżyjemy brzmiało "a jak by ci kutasa obcięli to co byś zrobił?" Ciągle mówiła o tym, że jesteśmy, jak dwa pociągi z różnymi oczekiwaniami i to po mojej stronie leżało panować nad sobą itd. Chodziło zawsze o sytuację, w której żona przychodziła do domu z nerwami i się wyżywała, tłumaczono mi na terapii ,że nie rozumiem czemu tak jest, ale ja muszę przy tym się nie denerwować nerwami mojej żony. To, co mnie skłoniło jednak dopiero do przemyślenia tego wszystkiego, to kiedy się wreszcie dogadaliśmy z żoną i było tak, jak oboje chcieliśmy, jednak po pewnym czasie pani terapeutka spotkała się z moją żoną i wszystko w ciągu jednej rozmowy cofnęło się do etapu sprzed terapii, a nawet gorzej. Od tamtego ich spotkania jestem wrogiem nr 1, ciągle słyszę groźby rozwodu a wszystkie problemy które przez ten czas przepracowaliśmy wróciły. Żona twierdzi, że jej pani terapeutka uświadomiła , iż ja jestem źródłem jej nerwów i tak naprawdę nie daje jej nic, a robi co ja chcę(pragnę tutaj nadmienić, że każde pani życzenie jest w miarę możliwości spełniane, wyjeżdżamy zawsze w miarę możliwości finansowych i tak naprawdę robimy wszystko, co chce, nie zwracając uwagi, np. na moje zmęczenie), a wszystko, co nam się podoba i czego oczekujemy od życia, da nam tylko problemy. W związku z tym, iż jesteśmy na granicy, chcę zapytać o etykę takiego zachowania, chcę również dodać, że aby pani terapeutka przyznała mi rację, musiałem wszystko tłumaczyć lub wręcz wykrzyczeć czy tak można, czy nie, bo ciągle słyszałem, że nie rozumiem.
Jak przygotować się do pierwszej wizyty u psychoterapeuty?
W przyszłym tygodniu mam umówioną pierwszą wizytę u psychoterapeutki. Czy powinnam się jakoś na nią przygotować?
Złe doświadczenie u psychologa. Jak sobie radzić?
Dzień dobry, Wczoraj byłam na wizycie u psychologa. Po tej wizycie mam ochotę przestać chodzić. Nie wiem ile powinna trwać wizyta, ale po 20 minutach, kiedy byłam cała zapłakana pani powiedziała, że czas się skończył. Otworzyła kalendarz i zapisała mnie na następny termin (z którego raczej zrezygnuję). Poczułam się jakbym była tylko imieniem i nazwiskiem, za które ona dostaje pieniądze. Chyba za bardzo biorę to do siebie. Za dużo analizuję, ale poczułam się źle z tym. Jak mam sobie poradzić z tą sytuacją?
Żona leczyła się na depresję poporodową, ale teraz nie dogadujemy się. Żona mówi, że mogę odejść, ona sobie poradzi, a to nie o to chodzi.
Żona chodziła do psychologa chorując na depresję po porodową. Rok czasu trwała terapia. Po czym dowiedziałem się, że terapeutka jest po rozwodzie oraz skrajną feministką. Jakby nie mam nic przeciwko, ale po każdej wizycie Żona wracała do domu bardziej nabuzowana i zła na mnie o wszystko. Prośby, żebyśmy poszli wspólnie na terapię (było ich może 20) zawsze zostawały zbywane. Jakby moje zdanie nie miało znaczenia. Albo rzucała odpowiedzią, ok to znajdź super terapeutę i pójdziemy, tak rzucone dla dania jej spokoju. Najlepiej żebym sam znalazł psychologa i się zapisał osobno. Jednak to MY razem się nie dogadujemy, więc uważam, że wspólnie powinniśmy mieć terapię. Mija 3 rok i w sumie poza skupieniem na dziecku nie istniejemy jako partnerzy do rozmów, czy innych sytuacji. Próby dogadania się wychodzą z 90% ode mnie. Żona daje sygnały, że jest przemęczona, próbuję jej pomóc i proszę o podział obowiązków, który będzie dla nas najlepszy. Okazuje się, że tylko jej podział jest najlepszy, a ja nie mam możliwości negocjacji. I tak powstają niesnaski. Generalnie to ciezki temat. Na randce byliśmy może 3 miesiące temu. Wsparcie od rodziców nie mamy żadnego. Dziadkowie nie chcą budować relacji z wnukiem. Zastanawiam się czy to nie jest spowodowane poprzednimi latami naszego związku, gdzie moja żona jednak nie była zbyt dobrze odbierana za swoje nie do końca zrównoważone zachowanie z traum z dzieciństwa. Niby wszystko mamy omówione, ale jakoś nie potrafimy się dogadać. Każdy ma do siebie jakieś "ale" i nie potrafimy odpuścić. Ja jestem mega otwarty na propozycje i zmianyna lepsze. Jak ktoś ode mnie wymaga czegoś, staram się wykonać daną prośbę, jak tylko potrafię najlepiej. Moja żona zaś ,gdy ją rzadko poproszę o cokolwiek,to ma zerowy współczynnik chciejstwa. Demotywuje mnie to bardzo. Nawet ją o coś błagałem to stanowczo odmawia i koniec kropka. Odnoszę wrażenie,, że albo nadal ma depresję albo jest leniwa lub robi mi pod górkę. Nie mam na myśli seksu. Bo o tym raczej nie ma mowy częściej niż raz na miesiąc lub dwa miesiące. Ja mam libido na 2-4 razy w tygodniu. Gdzie kiedyś to było normalne dla nas. A po ślubie i potem po dziecku to umarło. Wybiera sobie najprzyjemniejsze prace w domu i za nic ma rozmowę o podziale obowiązków czy może coś mi nie pasuje. Gdy się odezwę źle to słyszę, że mogę się wyprowadzić, bo nikt na siłę mnie tu nie trzyma. To dobija bardzo, gdy człowiek coś stworzył a druga osoba ma to gdzieś i tak też mnie traktuje. Czuje sie bez wyjścia z tej sytuacji. Jakby ona kontroluje wszystko, bo teraz mamy dziecko to jak odejdę to zostanę alimenciarzem i ona sobie poradzi. Takie mam wrażenie. Tylko, że dziecka nigdy nie zostawię 😟 Generalnie problemów co nie miara. Chętnie ,gdzieś bym porozmawiał z osobą kompetentną. Jednak nie stać mnie na terapię.
Czy powiedziałam za dużo na pierwszej wizycie u psychologa? Jak radzić sobie z wątpliwościami
Ostatnio miałam pierwszą wizytę u psychologa, lecz czuję że powiedziałam za dużo i nie daję mi to teraz spokoju. Też zastanawiam się czy naprawdę jest coś ze mną nie tak czy tzw. ''dramatyzuje''. Nie jestem też pewna czy chcę kontynuować następne wizyty - czuje jakbym nie poszła tam dla siebie tylko dla bliskiej osoby. Czy jest to powodem do zamartwiania się? Jak mogę poczuć się lepiej?