
Złe doświadczenie u psychologa. Jak sobie radzić?
Viridis
TwójPsycholog
Dzień dobry,
niekiedy poszukiwanie odpowiedniego dla siebie specjalisty wymaga cierpliwości, zmian i prób, ponieważ w terapii nawiązuje się relację terapeutyczną, a ta, jak każda relacja, wymaga odpowiedniego porozumienia, zaufania i szacunku. Nie musi Pani być na kolejnej wizycie, natomiast, jeśli czuje Pani, że chciałaby raz jeszcze spróbować - proszę bezpośrednio dawać psycholożce informacje zwrotne dot. tego, co Pani czuje wobec Waszej konsultacji, a także czego Pani oczekuje. Konsultacje czy psychoterapia są dla Pani i mają tworzyć bezpieczną, komfortową dla Pani przestrzeń.
Jednocześnie praca psychologa/ psychoterapeuty ma, jak każda praca, pewną formę- dotyczy ona, np. zaplanowanego grafiku specjalisty, który ze względu na etykę pracy, nie powinien spóźniać się na konsultacje z innymi klientami. Tak się zdarza, że jesteśmy w środku czegoś większego, ale czas się skończył. Może Pani powiedzieć psycholożce, by dawała Pani znać, np. 10 minut przed końcem. Zachęcam też do podjęcia być może dłuższych spotkań - wyboru usługi, która trwa 50 minut.
To naturalne, że poczuła się Pani źle i nie ma w tym absolutnie niczego złego. Może Pani czuć każdą emocję, zwłaszcza jeśli jakiekolwiek zachowanie czy sytuacja przekroczyła Pani granice, wyszła poza oczekiwania itp.
Trzymam kciuki
Nadal nie znasz odpowiedzi na nurtujące Cię kwestie?
Umów się na wizytę do jednego z naszych Specjalistów!
Max Pawlicki
Witam,
Przykro mi, że ta wizyta nie spełniła Pani oczekiwań. Każdy specjalista ustala indywidualny czas sesji, który powinien być widoczny na jego profilu przed umówieniem się. Zazwyczaj jest to między 45min a 1 godziną. W uzasadnionych przypadkach specjalista może zdecydować się na skrócenie sesji - zawsze jednak powinien poinformować klienta, dlaczego tak się dzieje ,aby uniknąć zdezorientowania jakie teraz Pani czuję.
Zachęcam do zadawania pytań psychologowi, jeśli ma Pani wątpliwości dlaczego coś ma miejsce.
Jeśli nadal będzie się Pani czuła niekomfortowo z danym specjalistą, proszę pamiętać, że jest ich wielu - można poszukać takiego, z którym będzie się Pani czuła komfortowo.
Pięknego dnia,
Max Pawlicki
Justyna Czerniawska (Karkus)
Dzień dobry,
standardowo spotkanie z psychologiem powinno trwać około 50 minut, jeżeli wydarzyło się inaczej być może warto zapytać specjalisty z czego wynikało skrócenie wizyty. W niektórych przypadkach krótsza wizyta może być wskazana. Jeżeli ma Pani jakiekolwiek wątpliwości proszę śmiało pytać psychologa.
Pozdrawiam serdecznie,
Justyna Karkus - psycholog, psychoterapeuta
Iwona Lassota
Dzień dobry,
w terapii i spotkaniach z psychologiem bardzo ważne jest, żeby było jasno określone ile będzie trwała sesja, kiedy i gdzie będzie miała miejsce. To poczucie stabilności jest bardzo ważne, żeby stworzyć bezpieczną przestrzeń. Kolejnym warunkiem owocnej konsultacji i terapii jest relacja z psychologiem lub psychoterapeutą, w której człowiek będzie czuł się wysłuchany, zrozumiany i uznany.
Pozdrawiam!
Emilia Jędryka
Szanowna Autorko,
Dziękuję za podzielenie się Pani historią. Stworzenie bezpiecznej przestrzeni podczas sesji jest niezbędne dla efektywnej współpracy. Pani poczucie komfortu i swobody w kontakcie ze specjalistą są na pierwszym miejscu. W sytuacji, kiedy czuje Pani, że "coś jest nie tak” pomocne może okazać się podzielenie swoimi uczuciami z psychologiem, z którym Pani współpracuje. Nawiązanie relacji terapeutycznej z psychologiem często wymaga czasu. Jeśli poprawa nie nastąpi lub nie jest to rozwiązanie dla Pani, może warto zastanowić się nad zmianą specjalisty? Przede wszystkim, proszę pamiętać o swoim komforcie i poczuciu bezpieczeństwa.
Życzę Pani wszystkiego dobrego,
psycholog
Emilia Jędryka

Zobacz podobne
Na wstępie przepraszam wszystkich, jeśli ten wpis sprawia wrażenie chaotycznego i zbyt długiego. Potrzebuję pomocy.
Jestem chyba już na 4-tej terapii i ta z kolei trwa już ok. 2 lat i robi się coraz groźniej. Na stronie mojego terapeuty widnieje informacja, że pracuje on w nurcie psychoanalitycznym (psychodynamicznym). Terapeuta zachowuje się tak, jakby miał w głębokim poważaniu co ze mną będzie, pomimo że nigdy nie wiedziałem i nadal nie wiem w jaki sposób miałbym rozwiązać swoje problemy. Co więcej, gdy widzę jakie rozwiązania zostają mi po terapii (czyli to co wiedziałem i przed terapią) to nie chcę tego robić, bo przecież na tym m.in. problem polega, że chcę uciec od cierpienia.
Terapia ta przypomina jakieś szaleństwo, przykładowo gdy wspomniałem mu, że martwię się wypadającymi włosami to ten śmiał się mówiąc, że przejmuję się takimi rzeczami (wg. niego nic nie znaczącymi) zamiast przejmować się tym, że lada moment, gdy zostanę sam umrę z głodu ... Jakby tego było mało straszy mnie możliwością zachorowania na raka i konsekwencjami chemii bez posiadanego ubezpieczenia zdrowotnego ... W innym momencie mówi coś skrajnie przeciwnego, że naprawdę wierzy, że można tak żyć i w tym nie ma niczego niewłaściwego. Czy on się mną bawi ?! Czy to nie jest skrajnie nieetyczne działanie ?! A może to zwykła technika służąca temu bym się na niego porządnie wkurzył, a tego się bardzo boję i wstydzę ??
W moim życiu największą rolę odegrała matka, której nadopiekuńczość zniszczyło mi poczucie własnej wartości i sprawczości + "rówieśnicy", którzy w szkole się nade mną znęcali, co tylko pogłębiało moje deficyty i chęć ucieczki w kierunku domowego azylu. Teraz mam 37 lat, nigdy nie byłem w żadnym związku, nie miałem dziewczyny, nie mam znajomych, nie mam od wielu lat pracy, mieszkam z rodzicami, nie wyobrażam sobie już życia poza domem jak i ciągle w nim. Nigdy nie byłem, nie jestem i uważam, że jak tak dalej będzie to i nigdy nie będę w stanie zdecydować w jaką stronę pójść. Boję się każdej pracy, boję się poznawania ludzi, boję się oceny, boję się życia, boję się bólu, boję się bania i "żyję" pod dyktandem niewyobrażalnie toksycznego wstydu, który rośnie wraz z wiekiem i wciąż niekończącej się bezsilności, oraz ciągłego narzekania (tak jak to robią moi rodzice). Zdanie by "wziąć odpowiedzialność za swoje życie" rozumiem tak naprawdę jako "poddać się karze", której przecież najbardziej się boję i której całe życie chcę uniknąć. Mój terapeuta zachowuje się jakby tego totalnie nie rozumiał dobijając mnie coraz bardziej.
Co ja mam zrobić ?! Przecież nie chcę skończyć na ulicy, a na dodatek nie chcę życia obciążonego konsekwencjami, których nie mogę już naprawić jak chociażby to, że jeśli jakimś cudem dożyje do emerytury to będzie ona głodowa i zginę tak czy siak, nie wspominając już o tym, że resztę życia spędzę samotnie ... Takie życie to koszmar, z którego już się nie wybudzę, a jedynym "pocieszeniem" jest samobójstwo lub śmierć naturalna. Doszedłem do wniosku, że założyłem sobie by terapia była dla mnie czymś co daje mi poczucie wyjścia do ludzi, ale w bezpiecznym środowisku. Skoro życie poza terapią nie toczy się w takim środowisku to terapia mi nie pomoże. A może problem leży w niedopasowaniu terapii do mnie ? Jeśli tak to proszę o informację w jakim nurcie powinienem się poruszać. Błagam o pomoc pomimo, że już prawie straciłem ostatnie resztki nadziei.
Dzień dobry, Co musiałoby się wydarzyć, co powinnam powiedzieć, jak zachować się, aby terapeuta stwierdził, że moja sesja była bardzo trudna?
Często słyszę od terapeuty, że miał dużo trudnych sesji w tygodniu. Poświęca im dużo czasu, czasami kosztem naszych spotkań. Chciałabym, aby mi też tyle uwagi poświęcał na sesjach, jednak najwyraźniej jestem "za łatwa" i nasze spotkania są, aby je tylko odbębnić.
Chcę więc, abym ja też miała bardzo trudną sesje. Tylko jak się za to zabrać?
Dzień dobry, mam pewien problem, a raczej mój partner. Zdiagnozowano u niego zaburzenia somatyczne 2 lata temu, stosował farmakoterapię oraz uczęszczał na spotkania z psychiatrą, po roku zakończono leczenie. Od paru miesięcy ma nawroty. Moje pytanie brzmi - czy musi załatwić sobie skierowanie od lekarza rodzinnego, by móc zapisać się do psychiatry i psychologa na NFZ? Czy skierowanie nie jest wymagane?
